Montreal z bliska – miasto wszystkich bogów

DSC_0038

Uwagi na marginesie, wyciąg z wikipedii: Spokojna Rewolucja ( la Révolution Tranquille) – okres w dziejach QUEBECU, czas rządów liberałów w latach 1960-1966.
W 1959 zmarł Maurice Duplessis, premier Quebecu i wieloletni szef Union Nationale. Data ta uchodzi za symboliczny koniec okresu tzw. „wielkich ciemności” w dziejach Quebecu (grande noirceur) czyli dominacji w życiu politycznym i obyczajowym konserwatywnego stylu oraz utraty wpływów Kościoła katolickiego. Następca Duplessissa, Paul Sauvé, który zmarł na początku 1960. Kolejnym szefem Union nationale został Antoine Barrette. Do wyborów w 1960 ugrupowanie to przystąpiło wewnętrznie podzielone.
Tymczasem liberałowie w wyborach w 1952 zdobyli 23 mandaty, a w 1956 19. Przed wyborami w 1960 Partia Liberalna przeszła wewnętrzne reformy. Zmianie uległ też program partii. Liberałów popierało czasopisma „Le Devoir”. W kampanii wyborczej Partia Liberalna, kierowana przez Jeana Lesage’a, używała takich haseł jak „Czas na zmiany”, „Panami u siebie” i „Równość albo niepodległość”.
W wyborach w 1960 liberałowie zdobyli 51,3% głosów i 51 miejsc w parlamencie, a Union nationale 46,6% głosów i 43 miejsca w parlamencie. W przedterminowych wyborach w 1962 liberałowie wzmocnili swoją pozycję, zdobywając 63 mandaty. Najważniejszymi punktami ideologii Spokojnej Rewolucji były:
* zmiana roli państwa-rządu w kreowaniu życia Québécois
* troska o quebecką rodzinę
* wzmacnianie pozycji języka francuskiego.
Liberałowie doprowadzili do laicyzacji życia prowincji. Państwo przejęło z rąk Kościoła kontrolę nad szkolnictwem podstawowym i średnim, opieką zdrowotną oraz opieką społeczną.

Od tamtych burzliwych momentów w polityce prowincji Quebec minęło już ponad 40 lat, wystarczająco dużo, aby opustoszały kościoły, które w pewnym momencie stały się symbolem presji społecznej i zostały brutalnie odrzucone przez społeczeństwo oraz surowo skrytykowane, jako reżym klerykalny. Popatrzmy zatem jak te sprawy miewają się dzisiaj… Z. P. Wasilewski  Montreal

Oratorium Świętego Józefa (L’Oratoire St-Joseph). Monumentalna budowla.. wystarczy popatrzeć na budynek po prawej stronie (czteropiętrowy), aby mieć wyobrażenie o wielkości budowli. W tej bazylice pochowany jest Święty Andrzej, pierwszy święty w Kebeku, który przyciąga każdego dnia masy pielgrzymów z całej prowincji. Na ostatnim piętrze, tuż pod kopułą znajdują się największe organy w Kanadzie i co niedziela, o godz.16:00, jest półgodzinny koncert muzyki organowej.


Świątynia Hindusów:

Kościół polsko-irlandzki. W tym kościele gra na organach Maestro Eduardo Domański, mój serdeczny przyjaciel, który zrobił oszałamiającą karierę w Wenezueli w latach 70-tych, jako kompozytor.

Przejeżdżając któregoś dnia ulicą St-Laurent (Świętego Wawrzyńca), patrzę i oczom nie wierzę… A cóż to za wspólnota, która tak dobrze sobie ekonomicznie radzi? Wszystko zadbane, piękne, nowe okna, schody odnowione, nieprzeciekający dach, dużo zieleni… hmmm. Zatrzymałem się i wysiadłem z auta, by z bliska zobaczyć o co chodzi. Podchodzę do drzwi owej wspólnoty i co się okazuje? Okazuje się, że jest to wspólnota mieszkaniowa!!! Stary, opuszczony kościół, który został przetransformowany na jakieś 60 mieszkań. Wszystko wewnątrz zostało wyburzone i wybudowano nowoczesne lofty. Winda, wspaniałe lobby, security guard, basen, sauna. Pod koniec lat 90-tych ubiegłego stulecia był taki trend i koniunktura, aby stare, opuszczone kościoły transformować na mieszkania. Skończyło się to na początku naszego stulecia, kiedy to montrealski Kardynał Monsignore Turcotte, facet, który mimo tego, że chodzi w szkarłatach potrafi przywalić pięścią w odpowiednim momencie i w odpowiedni blat, zaprotestował ostro przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Politycy ustanowili, że kościoły opuszczone od tamtego sławetnego walnięcia pięścią w stół, mogą byś jedynie adoptowane na przybytki użyteczności publicznej: biblioteki, przytułki, domy starców itp.

Mołdawia:

Babtyści:

Wietnamczycy:

Ukraińska katolicka cerkiew… Dlaczego katolicka?

Tablica przed tą intrygującą KATOLICKĄ CERKWIĄ:

Ukraiński ortodoksyjny Zbór i tablica przed tym zborem:

W samym centrum miasta, na obrzeżach wieżowców… mini Watykan. Reprodukcja katedry Św. Piotra, a wokół samochody sobie jeżdżą jak gdyby nigdy nic. Zabawne? Groteskowe?

Sekta? Być może na razie, kościół nazywa się Kościołem Nowego Życia:

Buddyści  – oni też mają świątynię:

Mormoni. Nowoczesny kościół wybudowany za kwotę 8 milionów dolarów w rekordowym czasie 6 miesięcy. W tygodniu jest spokojnie na parkingu, lecz sobota i niedziela są dniami Pana a do świątyni nie wejdziesz nie będąc Mormonem – mnie udało się tam być, podczas inauguracji tej świątyni:

Stara świątynia Mormonów:


Świątynia Cnoty i świątynia grzechu obżarstwa

Moja najlepsza świątynia. Na fasadzie kościoła jego prałat, prezbiterian, muezzin, pop, mułła, czy jakiś jeszcze inny duchowny duchem boskim wiedziony będąc napisał aby żyć w harmonii i w poszanowaniu religii twojego sąsiada. Przy drzwiach wejściowych napisał, że kimkolwiek będziesz: pielgrzymem, turystą, przejazdem, błądzącym, szukającym, mieszkańcem tego miasta, zabłąkanym, kimkolwiek jesteś i potrzebujesz pomocy zadzwoń do moich drzwi… postaram się pomóc:

Bóg?
Boże?
Bogu?
Mój Boże,
Twój?
Czyj?
Mój?
Twój?
Ich?
Może nasz?
Spraw, że to nie jest ich!
Ojcze Nasz,
nie możesz być Ojcem ich…
Boże,
Mój Boże,
Twój Boże
Bądź Bogiem
Moim
Twoim
Jego,
Czyim ?
Dlaczego?
Dla kogo?
Komu?
Jemu?
Im?
Naszym?
Waszym?
Tym?
Tamtym?
Niczyim?
Cudzym?
Bogiem…
Bóstwem…
Przekleństwem…
Miłością…
Bądź!
Na Zawsze
Na małą chwilkę
I po wieki…

4 Responses to Montreal z bliska – miasto wszystkich bogów

  1. Krzysztof M pisze:

    Gdzieś w okolicach Pierrefonds jest także (lub była) Karnak Temple. Znam to miejsce z aukcji na rzecz osób “mentaly handicaped”.

    • Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

      Swiatynia hinduska znajduje sie w Dollard-des-Ormeaux,nic nie slyszalem o swiatyni w Pierrefonds,ale to jest calkiem mozliwe poniewaz jest tam wielkie zageszczenie Hindusow w przewazajacej czesci Sikhow,dzieki za odwiedziny :)

      • Krzysztof M pisze:

        W pomieszczeniu tej Karnak siedział wcale nie Hindus. Raczej jakiś Anglosas. I to przystrojony jak mason.

        Byłem w Montrealu w roku 1990. Piękne miasto… Mieszkałem przy Shelborne.

        Pozdrawiam.

  2. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    Wobec tego chodzi o Shriners,ruch masoński,obecny w całej Północnej Ameryce.W Montrealu są bardzo aktywni,charakteryzują się działalnością charytatywną.Budują drugi szpital dla dzieci gdzie opieka jest całkowicie darmowa z prywatnych funduszy (budowa i utrzymanie szpitala).
    http://www.shrinersinternational.org/

Odpowiedz na Zbigniew Paweł Wasilewski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>