DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Category Archives: Film

Pokaz filmu pt. Ojcu

Capture d’écran 2016-08-17 à 15.58.38

Polonia montrealska będzie miał okazję obejrzeć długo oczekiwany film pt. “Ojcu” polonijnych producentek filmowych Liliany Komorowskiej i Diany Skaya . Film Ojcu został zrealizowany w koprodukcji przez Queen Art Film Liliany Komorowskiej oraz Di Sky Production Diany Skaya. Tematyką tego krótkometrażowego filmu dokumentalnego jest dramat polskich rodzin pomordowanych w Winnicy ( dzisiaj Vinnytsia, Ukraina) podczas tak zwanego Wielkiego Terroru w epoce Stalinizmu w latach 1934-1939.

Capture d’écran 2016-08-17 à 15.06.12

Film opowiada tragiczną historię Adama Bandrowskiego widzianą oczami jego 3 letniej córeczki. Sielankowe życie polskiej rodziny, które nagle zostało brutalnie przerwane poprzez aresztowanie ojca, przesłuchania prowadzące do egzekucji przez oficerów NKWD komunistycznej Rosji. Film jest swoistym oddaniem hołdu ponad 100 000 pomordowanych Polaków podczas Mordu w Winnicy.

Poniżej migawki z planu filmowego:

11011928_935222476526663_919002924228264043_n 11062002_935221983193379_2425859091339032009_n 12208569_935221903193387_7566949282106886171_n 12208628_935221269860117_5554113560315307497_n 12226944_935221753193402_1393046371891926965_n 12232768_935221796526731_975531064346349740_o 12238059_935222386526672_3184171418729219159_o 12244693_935221599860084_4797654472139261100_o 12247168_935222003193377_273585998183159194_n

12235090_935221523193425_8914232443944777373_n 12235009_935590476489863_918316746489615852_n

Pokaz filmu odbędzie się w poniedziałek 22 sierpnia na Uniwersytecie Concordia przy 1455 Boul. De Maisonneuve ( szczegóły w załączonej ulotce

Zwiastun filmu OJCU

Opracował: Zbigniew Wasilewski

Grafika: materiały prasowe

Zdjęcia :strona FB poświęcona filmowi Ojcu

Niewinne

1023x682_o0vyd8

Oparty na prawdziwej historii najnowszy film Anne Fontaine, autorki pamiętnych „Coco Chanel” i „Dziewczyny z Monaco”. Zrealizowany w całości w Polsce obraz, z udziałem znakomitych polskich aktorek m.in. Agaty Kuleszy, Agaty Buzek, Joanny Kulig, Anny Próchniak, Katarzyny Dąbrowskiej i Elizy Rycembel, został uznany przez magazyn Variety za jeden z najlepszych filmów tegorocznej edycji Sundance, a także znalazł się w rankingu 10 najważniejszych filmów festiwalu według Vogue Magazine. Film zyskał przychylność zagranicznych krytyków za „hipnotyzującą rolę Agaty Buzek” (hollywoodreporter.com) i „fenomenalną kreację Agaty Kuleszy” (Screendaily) oraz „doskonały scenariusz” (thefilmstage.com), „olśniewające piękno” i „malarskość kadrów, z których każdy mógłby być obrazem”. Film Niewinne wchodzi na ekrany montrealskich kin w tym miesiącu.

plakat

Oto notatka oficjalnego komunikatu prasowego wydanego przez Metropole Films:

ZAINSPIROWANY PRZEZ AUTENTYCZNE FAKTY FILM  « NIEWINNE »  w reżyserii  Anne Fontaine wejdzie na ekrany montrealskich kin 19 sierpnia

Z prawdziwą satysfakcją, MÉTROPOLE FILMS  informuje, że  zrealizowany przez Anne Lafontaine film “NIEWINNE”  będzie wyświetlany w montrealskich kinach od piątku 19 sierpnia.  Inspiracją do 15 filmu Anne Fontaine  były mało znane fakty, które  wydarzyły się w Polsce  w 1945 roku, mianowicie  zbiorowy gwałt  przez sowieckich żołnierzy 25 sióstr Benedyktynek  w warszawskim klasztorze.

Polska, grudzień 1945

Mathilde Beaulieu, młoda  studentka medycyny,  odbywa staż w organizacji Czerwonego Krzyża, który prowadzi akcję repartriacji ocalonych z wojny francuskich żołnierzy. Pewnego dnia, nieznana jej  polska siostra zakonna prosi ją o ratunek.  Pomimo początkowego wahania, Mathilde  udaje się do pobliskiego klasztoru, gdzie 30 zakonnic  żyje całkowicie odciętych  od świata.  Z ogromnym zdumieniem, Mathilde  odkrywa, że  kilkanaście  sióstr, które zaszły w ciążę w dramatycznych okolicznościach,  są bardzo blisko rozwiązania. Stopniowo, między francuską stażystką –  ateistką i racjonalistką -  oraz Benedyktynkami,  żyjącymi ścisle według  reguł ich powołania, nawiazują  się  nie zawsze łatwe stosunki,  które zaostrza jeszcze stale bliskie niebezpieczeństwo. Jednakże, Mathilde i polskie  zakonnice wspólnie odkryją  nie tylko ukrytą za murami klasztoru prawdę, ale również  odnajda drogę do życia…

2000x1333_o33lcm

Reżyserka filmu  powierzyła   rolę Mathilde aktorce Lou de Laâge, nominowanej  dwukrotnie  do nagrody Césara (francuski odpowiednik Oscara) : najpierw w 2014 roku   w kategorii Najbardziej obiecującej aktorki   za rolę w filmie  Jappeloup  i rok później w kategorii Najlepszej aktorki za  rolę w filmie Respire w reżyserii Mélanie Laurent. Obok Lou de Laâge,   w rolach głównych filmu  wystepują znakomite polskie aktorki : Agata Buzek, Agata Kulesza i Joanna Kulig  oraz  francuski actor Vincent Macaigne (La loi de la jungle, Tonnerre).  Zdjęcia do filmu zostały całkowicie zrealizowane w Polsce i polscy twórcy byli odpowiedzialni za wizualną stronę produkcji : Joanna Macha za scenografię i Katarzyna Lewińska za kostiumy.

Film “NIEWINNE” będzie wyświetlany w kinach montrealskich  od 19 sierpnia 2016 w wersji oryginalnej francuskiej  i  polskiej z podtytułami w języku angielskim.

04 626697_1.1 1023x682_o0vyd8

Kontakt media : Mélanie Mingotaud 514-582-5272 melanie@mingo2.ca

Opracował: Zbigniew Wasilewski

Tłumaczenie notatki z francuskiego: Anna Klimalanka-Leroux

Grafika: materiały prasowe

Projekcja filmu o Żołnierzu Niezłomnym ps. Zapora

zolnierze_wykleci-znak

Klub Gazety Polskiej w Montrealu im. prof. Józefa Lityńskiego we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej w Warszawie, zaprasza Państwa w niedzielę 22 maja o godz. 13-tej do kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej w Montrealu na projekcję filmu dokumentalnego o majorze Hieronimie Dekutowskim ps. „Zapora”, cichociemnym, dowódcy Armii Krajowej, Delegatury Sił Zbrojnych i Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, kawalerze orderu „Virtuti Militari”, żołnierzu Polskiego Podziemia Niepodległościowego, zamordowanego po uprzednim śledztwie przez UB w 1949r. , którego szczątki zostały odnalezione w kwaterze „Łączka” w 2012 r. Producentem filmu w reżyserii p. Konrada Starczewskiego jest Instytut Pamięci Narodowej, a przy powstaniu filmu współpracowali: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego, Studium Polski Podziemnej, Filmoteka Narodowa i Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, Archiwum Instytutu Hoovera oraz Archiwum Państwowe w Lublinie.

HIERONIM DEKUTOWSKI PS. “ZAPORA” 1918 – 1949 Urodził się 24.09.1918 r. w Tarnobrzegu., jako 9 i ostatnie dziecko Jana i Marii z domu Sudacka. Tutaj ukończył szkołę powszechną, a w roku 1939 zdaje maturę w Państwowym Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu.

Hieronim Dekutowski ps.
Hieronim Dekutowski ps. “Zapora”
W kampanii wrześniowej walczy jako ochotnik, by wkrótce przedostać się przez granicę węgierską. Tutaj internowany ucieka z obozu i przedostaje się do Francji, gdzie wstępuje do tworzącego się wojska polskiego, służąc w 4 pułku Strzelców Pieszych, 2 Dywizji Strzelców Pieszych. We Francji kończy Szkołę Podchorążych Piechoty. Po wojnie francusko-niemieckiej przeniesiony zostaje do Wielkiej Brytanii, wstępując do 1 Brygady Spadochronowej. Bierze udział w szkoleniu dywersyjnym, przygotowującym ochotników do walki w okupowanej Polsce. Dzięki wcześniej nabytym zdolnościom i cechom charakteru, trafia do elitarnej grupy 316 ,,cichociemnych”, zrzuconych do okupowanej Polski. Z liczby tej 112 zginęło, a ośmiu łącznie z mjr Hieronimem Dekutowskim stracono z wyroków stalinowskich sądów. W nocy z 16 na 17 września 1943 roku zostaje zrzucony do Polski, w okolicach Wyszkowa, po czym otrzymuje stopień oficerski- podporucznika. Skierowany zostaje do Okręgu AK, gdzie w ramach Kedywu obejmuje dowództwo oddziału partyzanckiego w Inspektoracie Zamość. Oddział jego przeprowadza wiele udanych akcji przeciw okupantowi niemieckiemu, oraz kolaborantom działającym na rzecz Niemiec jak i bolszewików. W lutym 1944 roku zostaje szefem Kedywu Inspektoratu Rejonowego Lublin i Puławy. Tutaj także odnosi wiele sukcesów w walce z okupantem. Najsłynniejszą w tym czasie akcją, była bitwa stoczona w lesie, na drodze koło wsi Krężnica Okrągła położonej obok Bełżyc. Od wiosny 1944 r. przeprowadził 83 akcje bojowe i dywersji pozafrontowej. Po wkroczeniu wojsk sowieckich na Lubelszczyznę pozostaje w konspiracji, podejmując walkę z nowym okupantem. Prowadzi akcje skierowane przeciw UB i MO. W maju 1945 roku oddział ,,Zapory” liczył ok.350 osób. 1 czerwca 1945 roku zostaje rozkazem Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj awansowany na stopień majora, po czym rozpoczyna współpracę z WiN, podporządkowując się dowództwu tej organizacji. Działalność skierowana przeciw nowej władzy w Polsce prowadzi na terenie województw: lubelskiego, rzeszowskiego i kieleckiego. W latach 1945-47 przeprowadza około 60 akcji zbrojnych, wymierzonych w Armię Czerwoną, funkcjonariuszy UB i MO, oraz działaczom i funkcjonariuszom komunistycznym. Nie ufając władzy komunistycznej, nie skorzystał z amnestii, pozostając w konspiracji do czerwca 1947 roku. Podejmuje następnie decyzję o wyjeździe na Zachód, przekazując dowództwo kpt. Zdzisławowi Brońskiemu ps.,,Uskok”.

KINÓWKI.pl

14 września 1947 r. wyjeżdża z Puław do Warszawy, a stamtąd do Katowic i Nysy. W Nysie zostaje aresztowany wraz z siedmioma podkomendnymi, prawdopodobnie w wyniku zdrady. Wszyscy zostają osadzeni w centralnym więzieniu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego na warszawskim Mokotowie. Na niejawnej rozprawie w dniach 3-15 września 1948 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie orzekł siedmiokrotnie karę śmierci dla ,,Zapory” i parokrotną dla jego podkomendnych. Przeszedł wyjątkowo okrutne śledztwo, w którym oprawcy ubeccy wybili mu zęby, połamali ręce i żebra, złamali nos i zerwali paznokcie. W styczniu lub lutym 1949 roku dokonuje nieudanej próby ucieczki z więzienia, po czym zostaje osadzony w karcerze. W jego grupie, karę śmierci zamieniono na dożywocie tylko wobec Władysława Siła-Nowickiego ps.,,Stefan”. 7 marca 1949 roku ,,Zapora” wraz z swoimi sześcioma podkomendnymi zostaje stracony w mokotowskim więzieniu.

HieronimDekutowski12Pomnik Hieronima Dekutowskiego w  Tarnobrzegu

23 maja 1994 roku Sąd Wojewódzki w Warszawie rehabilituje mjr cc. Hieronima Dekutowskiego ,,Zaporę”, uznając, że wraz ze swoimi podkomendnymi prowadził działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego.

Odznaczony : w roku 1946 Medalem Wojska ( czterokrotnie), w 1988 r. odznaką pułkową 8 pp.Legionów, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Za Wolność i Niepodległość, Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, w 1989 r. Krzyżem Zrzeszenia ,,Wolność i Niezawisłość”, a w 1990 r. Krzyżem Armii Krajowej.

W roku 1996 Rada Miasta Tarnobrzega nadała Hieronimowi Dekutowskiemu ,,Order Sigillum Civis Virtuti”, czyniąc go tym samym Pierwszym Kawalerem tego odznaczenia.

15 listopada 2007 roku Prezydent RP Lech Kaczyński, za zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polski, odznaczył Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski mjr Hieronima Dekutowskiego, a jego sześciu podkomendnych : kpt. Stanisława Łukasika – Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, poruczników: Romana Grońskiego i Edmunda Tudruja – Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, oraz poruczników: Jerzego Miatkowskiego, Tadeusza Pelaka i Arkadiusza Wasilewskiego – Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

11 Listopada 2009 r. w Święto Niepodległości, w Tarnobrzegu został uroczyście odsłonięty pomnik mjr Hieronima Dekutowskiego, powstały z inicjatywy Klubu Gazety Polskiej w Tarnobrzegu, wspartej ofiarnością rodaków w kraju i zagranicą. Patronat nad ta uroczystością objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Lech Kaczyński.

banners

List Prezydenta RP

Organizatorzy i Uczestnicy obchodów ku czci Żołnierzy Wyklętych w 2016 roku
Szanowni Państwo!
 My, Polacy, w ostatnich wiekach, walcząc o wolność narodu i Ojczyzny, zapisaliśmy wiele bohaterskich i tragicznych kart historii. Jednak nawet na tym tle dzieje powstania antykomunistycznego wyróżnia szczególny dramatyzm.
 Żołnierze drugiej konspiracji stanęli zbrojnie przeciwko całej potędze sowieckiego imperium. Stanęli w obronie rodaków, poddanych terrorowi przez nową władzę, zainstalowaną w kraju z woli Stalina. Zwalczali funkcjonariuszy i współpracowników aparatu bezpieczeństwa, uwalniali więźniów politycznych, obnażali kłamstwa partyjnej propagandy. Z początku odnosili liczne sukcesy, zwyciężali w wielu potyczkach z przeważającymi siłami nieprzyjaciela, rozbijali areszty i komisariaty, karali donosicieli.
 Niezłomni wkrótce jednak zdali sobie sprawę, że nie mają szans na trwałe zwycięstwo. Niektórzy żywili nadzieję na pomoc zachodnich aliantów, zmianę sytuacji geopolitycznej – lecz ta rozwiała się szybko. Bili się więc nadal, ale już nie o to, by wyzwolić kraj, ocalić choćby swoich najbliższych lub samemu przetrwać. Walczyli w obronie honoru wojskowego i ludzkiej godności. Walczyli już nie o życie w niepodległym państwie, lecz o prawo do śmierci za Polskę. Walczyli mężnie i umierali z jej imieniem na ustach.
 Władze komunistyczne tępiły ich z całą bezwzględnością. Przeciw z roku na rok topniejącym siłom podziemia kierowały regularne oddziały wojska, milicji i UB, ściśle współdziałające z Armią Czerwoną i NKWD. Stosowały masową inwigilację i represje także wobec cywili, którzy wspierali „leśnych”. Łudziły ogłaszanymi amnestiami, by ujawniających się zamykać w więzieniach, torturować i w majestacie sądowego bezprawia skazywać na kary śmierci. Ostatni, najwierniejsi żołnierze Rzeczypospolitej mieli zostać zgładzeni i wyklęci. Po pierwszej śmierci czekała ich śmierć druga: wieczne zapomnienie. Mieli zniknąć na zawsze, pozbawieni własnego grobu, bez nekrologu w gazecie i wzmianki w podręcznikach historii.
 I bardzo długo mogło się zdawać, że ten zamysł się powiódł. Szykany wobec weteranów podziemia i ich rodzin oraz fałszowanie prawdy historycznej kontynuowano aż do roku 1989. Jeszcze w początkach transformacji ustrojowej nazywano ich bandytami. Mówili tak często ich dawni kaci i prześladowcy, którzy za zbrodnie popełnione podczas „zwalczania band” nigdy nie ponieśli kary. Ale wówczas też zaczął coraz silniej rozbrzmiewać głos przeciwny, który mówił o nich: bohaterowie. I dzisiaj nie sposób już wątpić, że był to głos odradzającej się Rzeczypospolitej.
 Wolna Polska bowiem, chociaż nie od razu, przywróciła dobre imię i cześć swoim najlepszym synom. Pięć lat temu Sejm ustanowił Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” – doroczne święto państwowe, obchodzone 1 marca. Stało się to dzięki inicjatywie ustawodawczej śp. Prezydenta Profesora Lecha Kaczyńskiego i zwieńczyło długoletnie starania wielu osób i środowisk o to, by nasza Ojczyzna uhonorowała bohaterów powstania antykomunistycznego.
Poczytuję sobie za zaszczyt, iż jako Prezydent Rzeczypospolitej mogę sprawować Patronat Narodowy nad tegorocznymi obchodami ku czci Żołnierzy Wyklętych. Pragnę w ten sposób złożyć hołd należny uczestnikom podziemia niepodległościowego z lat 1944−1963. Chcę też zachęcić wszystkich rodaków, byśmy razem uczcili ich odwagę, wierność i zasługi dla Ojczyzny oraz upamiętniali ich działania.
 Serdecznie dziękuję wszystkim, dzięki którym prawda o tamtym zrywie została przechowana dla współczesnych i przyszłych pokoleń Polaków. Dziękuję rodzinom niezłomnych, towarzyszom broni i przyjaciołom, którzy przez dziesięciolecia pielęgnowali pamięć o nich w swoich domach i sercach. Dziękuję tym, którzy potajemnie składali kwiaty i zapalali znicze w miejscach walk, kaźni i pochówków. Dziękuję również tym, dzięki którym pamięć o wyklętych mogła po latach wyjść z ukrycia. Dziękuję historykom, pisarzom, dziennikarzom i wszystkim, którzy podjęli trud zbadania, udokumentowania i spisania dziejów drugiej konspiracji. Dziękuję wreszcie tym, którzy wznoszą pomniki i inne formy upamiętnień, organizują lokalne uroczystości rocznicowe i inne wydarzenia, przyczyniające się do upowszechniania w społeczeństwie wiedzy o podziemiu antykomunistycznym.

Dzięki Państwa pracy naród polski wypełnił obowiązek pamięci wobec swoich prawdziwych bohaterów. Aktualnym wyzwaniem pozostaje odnalezienie doczesnych szczątków tych, którzy oddali życie za Ojczyznę. Przecież wielu z nich wciąż spoczywa anonimowo w bezimiennych dołach śmierci. Władze wszystkich szczebli winny czynić starania, aby te mogiły odnaleźć, zidentyfikować ofiary i zapewnić im godny pochówek. Jest to nasza powinność chrześcijańska i ludzka. Prawda o heroizmie i tragedii powstania antykomunistycznego to fundament suwerennej Rzeczypospolitej. Żołnierze i działacze organizacji podziemnych – Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, Konspiracyjnego Wojska Polskiego, Obywatelskiej Armii Krajowej, Ruchu Oporu Armii Krajowej i innych ugrupowań – są wzorem niezłomnego patriotyzmu i miłości Ojczyzny. Jak już wcześniej kombatanci Armii Krajowej i powstania warszawskiego, jak w czasach II Rzeczypospolitej weterani powstania styczniowego – tak teraz również oni zajmują poczesne miejsce w poczcie bojowników o wolność narodu.

 Żołnierze Wyklęci-Niezłomni, którzy zapisaliście piękne karty w księdze chwały oręża polskiego! Niechaj Wasza postawa będzie przykładem dla nas, dzisiejszych Polaków, i naszych potomnych. Niech Wasze imiona, nazwiska, pseudonimy będą chlubą Waszych rodzinnych miast i wsi. Niech zdobią sztandary wojskowe, patronują ulicom i szkołom. Bo to z Waszej ofiary odrodziła się niepodległa Polska. Cześć i chwała bohaterom!

Z wyrazami szacunku i sympatii,

Andrzej Duda, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
Capture d’écran 2016-05-18 à 16.29.47

Opracował: Zbigniew Wasilewski

Źródło: Kluby Gazety Polskiej, Prezydent.pl,materiały prasowe, Zaporczycy

 

Pokaz filmu Powstanie Warszawskie

Powstanie_Warszawskie_film_logo_fb-300x300

Powstanie Warszawskie – polski film fabularny przedstawiający autentyczne zdarzenia z powstania warszawskiego w 1944. Został zmontowany w całości z ręcznie i komputerowo koloryzowanych kronik filmowych z sierpnia 1944 i wyprodukowany przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Premiera filmu odbyła się 9 maja 2014. Bohaterami filmu jest dwóch braci, operatorów BIP-u (Biuro Informacji i Propagandy Armii Krajowej), którzy otrzymują zadanie dokumentowania powstania. Jeden z nich chce kręcić „prawdziwą” wojnę i robi wszystko, żeby przyłączyć się do jednego z powstańczych oddziałów. Niestety, nie jest to zadanie łatwe ponieważ żołnierze ich przeganiają – wojsko zawsze z trudnością tolerowało obecność dziennikarzy. Początkowo więc dokumentują życie cywilne, pieczenie chleba, działalność kuchni, warsztatów rusznikarskich itd. Takich materiałów oczekuje zresztą od nich ich szef, dając im zadanie przygotowania kroniki, która ma być wyświetlona w kinie „Palladium”. Poszukując odpowiednich ujęć, wchodzą coraz głębiej – dosłownie i w przenośni – w samo powstanie. I w końcu udaje im się dołączyć do jednego z oddziałów, z którym idą na akcję. Bohaterowie orientują się, że przyszło im uczestniczyć w czymś przekraczającym ich najśmielsze wyobrażenia – świat, w którym się znaleźli, to świat po apokalipsie. Uświadamiają sobie, że ich rolą jest udokumentowanie tej apokalipsy i ocalenie za wszelka cenę taśmy z materiałem.

Plakaty_Kanada_2015_POWSTANIE WARSZAWSKIE_1a

Biuro Informacji i Propagandy Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej-Armii Krajowej zostało utworzone na przełomie marca i kwietnia 1940 r. Podstawowymi zadaniami BiP-u było informowanie polskiego społeczeństwa o działaniach rządu w Londynie, dokumentowanie działań okupanta i walka z niemiecką propagandą. Dział A (Informacyjno-filmowy) BIP-u prowadził tajne szkolenia fotoreportażu, reżyserii i obsługi megafonów.

Do czasów współczesnych udało się ocalić niewielką część zrealizowanych przez nich materiałów. Sami filmowcy nie byli w stanie oszacować po wojnie ich wielkości. Komplet filmów (122 szpule taśmy filmowej) został ukryty przed upadkiem powstania przez żołnierzy z Oddziału „Chwaty” w piwnicy domu przy ul. Wilanowskiej 1. Filmowe rolki, zwinięte w rulony, zostały umieszczone w gazogeneratorach samochodowych, które następnie przykryto szczelnymi pokrywami i owinięto osmołowaną papą, a później umieszczono w pojemnikach. Pojemniki te zostały odkopane w 1946 r. Materiał filmowy przekazano do konserwacji i obróbki. Materiał ten został zmontowany przez Wacława Kaźmierczaka na taśmie 35 mm w jeden film: “Warszawa Walczy”, który nie został upubliczniony, lecz ukryty w archiwum, gdzie został pocięty na krótkie kawałki i posklejany chaotycznie bez zachowania chronologii. W tej formie był emitowany w 1956 r.

Recenzja filmu “Powstanie Warszawskie” została opublikowana na stronie Kroniki Montrealskiej, jej autorem jest Marcin Śmigielski-redaktor,korespondent Kroniki obecnie mieszkającu w Polsce. Aby się zapoznać z recenzją kliknij tutaj.

Projekcja filmu Powstanie warszawskie odbędzie się w Montrealu w sali Towarzystwa Białego Orła przy 1956 rue Frontenac, w poniedziałek, 06 lipca 2015 o godz. 18:00. Wstęp wolny.

Autor: Zbigniew Wasilewski

Żródło: wikipedia

Kumam „Polskie gówno”

pg3

Nareszcie! Polski „szołbiz” nazwany oficjalnie po imieniu! Tymon Tymański i Grzegorz Jankowski stworzyli jedyny – przynajmniej w historii nowożytnej – polski musical kinowy, który nie zostawia suchej nitki na mechanizmach produkujących radiową i telewizyjną szarlatanerię. Film powstawał przez siedem długich lat, które Tymański (pomysł, scenariusz i główna rola) spędził na bojach o budżet i ekipę. Polskie gówno podtopiło kina 6 lutego, wartko wzbudzając sympatię nie tylko krytyki, ale i widzów. Na 39 Festiwalu Filmowym w Gdyni film zdobył prestiżową Nagrodę Publiczności.

Niespełniony muzyk i podstarzały punk z zespołu Tranzystory, Jerzy Bydgoszcz (Tymański) rozpaczliwie próbuje zorganizować jakąkolwiek gotówkę, czując na plecach oddech ścigającego go komornika, Czesława Skandala (Grzegorz Halama). Gdy w końcu obaj dżentelmeni nieuchronnie na siebie wpadają, Skandal litościwie proponuje Bydgoszczowi zorganizowanie trasy koncertowej. Zbieranina starych przyjaciół wyrusza w Polskę. I choć perkusista kontaktuje tylko na wspomaganiu napojów baśniowych, a menadżer-komornik skupia się bardziej na zaliczaniu fanek, niż pilnowaniu kasy, to ufność Tranzystorów w sukces jest rozbrajająca. Brutalna rzeczywistość szybko zajrzy im w oczy, stawiając zespół na krawędzi zdrady ideałów, coraz bardziej pogrążając go w złowrogim systemie.

pg2

Musicalowa forma sprawia, że mamy unikalną możliwość ujrzenia śpiewającego Mariana Dziędziela (Jerzy Bydgoszcz senior) i to przy porannej jajecznicy. Muzyczny dialog zawiedzionego ojca z wiecznie niedojrzałym synem stanowi jedną z tzw. perełek filmu. Jako że Tranzystory są zespołem punkowym, w filmie pojawia się kilku autentycznych muzyków epoki festiwali jarocińskich. Najbardziej widoczny jest Robert Brylewski (Stan Gudeyko, kierowca Tranzystorów), lider i współzałożyciel legendarnych zespołów, m.in.: Brygada Kryzys, Armia i Izrael. Jego parodia gen. Wojciecha Jaruzelskiego ogłaszającego stan wojenny jest kolejnym punktem, dla którego warto film zobaczyć. Podobnie uczestnicy talent show i muzycy, których Tranzystory spotykają podczas tournee – są narysowani kreską tak grubą, że ich podobieństwo do prawdziwych postaci odgadnie osoba nawet średnio zorientowana w polskim środowisku muzycznym. Dostaje się równo wielu znanym wykonawcom radiowych hitów, wśród których są m.in. Doda, Kombii, T.Love, czy Feel.

pg1 pg3

Scenarzystą filmu jest Tymon (właśc. Ryszard) Tymański, kompozytor, jazzman i multiinstrumentalista. Jak tłumaczy, pomysł na scenariusz wziął się z potrzeby wykrzyczenia frustracji, jaka dojrzewała przez lata tras koncertowych: Miałem dość filmów, które nie pokazują prawdy. Nie chciałem, aby środowisko rockowe pokazała osoba, która nie ma o nim zielonego pojęcia, dlatego sam postanowiłem zabrać się za napisanie scenariusza. Wszystkie historie przedstawione w filmie wydarzyły się naprawdę, nam lub naszym znajomym.”Natomiast reżyser, Grzegorz Jankowski dopowiada: „Polskie gówno” jest o ludziach pozbawionych łokci, by umiejętnie się rozpychać, którzy w pewnym momencie zaczynają szaloną podróż w głąb systemu. To film o przyjaźni, zrobiony przez przyjaciół.

pg4 pg5

Film Tymańskiego i Jankowskiego nie jest arcydziełem. Estetycznie orbituje w okolicach Wesela Wojciecha Smarzowskiego (notabene opiekuna artystycznego Polskiego gówna) i Wilka z Wall Street, i nie chodzi mi o kolory ani kostiumy. Nie spodoba się kinomanom oczekującym wysokiego poziomu, ani rodzinom przy niedzielnym obiedzie. Jest natomiast pozycją obowiązkową dla wielbicieli dobrej muzyki, starych „załogantów” i dla tych, którym ciasno jest pod murem, do którego przypiera ich fala rozrywkowej hochsztaplerki lejącej się z massmediów. Dla tych, którzy chcą zobaczyć jak masakruje system każący nam łykać banalne teksty z infantylną muzyką oraz pasjonować się zmaganiami młodych talentów tak, abyśmy myśleli, że to szczera rywalizacja. Dla tych, którzy kumają różnicę między dobrą muzyką, a….

A najlepszą robotę i tak zawsze mają tylko jurorzy.

Autor: Marcin Śmigielski

Fot.: materiały prasowe

Hiszpanka

maxresdefault

Film traktuje o kulisach zapomnianego przez Polaków, choć jedynego zwycięskiego w naszej historii powstania – Powstania Wielkopolskiego. Jest rok 1918, na mapach świata po stu dwudziestu trzech latach na nowo wykwitają polskie kontury. Tymczasem do kraju wraca Ignacy Jan Paderewski. Zamierza mu w tym przeszkodzić dowództwo armii pruskiej, które angażuje mroczne medium – doktora Abuse. Zarażenie tytułową „hiszpanką” ma pomóc Abuse w zawładnięciu ciałem i umysłem mistrza. Nie chcąc do tego dopuścić, polscy spirytyści proszą o pomoc niejakiego Rudolfa Funka. Tłem tej intrygi jest natomiast konspiracyjna, a w efekcie także i zbrojna walka wyzwoleńcza Polaków w Wielkopolsce.

540522_1.1 540524_1.1

Film ukazał się 23 stycznia. Reżyserem i scenarzystą jest Łukasz Barczyk, znany Polonii montrealskiej z Festiwalu Filmu Polskiego w 2003 roku, gdzie promował najnowsze wówczas dzieła: Patrzę na ciebie, Marysiu oraz Przemiany. Tym razem Barczyk proponuje film z nurtu historycznego, ale stworzony we właściwym jemu stylu. Film obfituje, a wręcz ocieka estetycznym przepychem, oczarowuje atmosferą epoki, serwuje dawkę gustownie opakowanej erotyki i nieustannie poszturchuje różnorodnością emocjonalną. Choć nie ustrzegł się reżyser również emocjonalnej mielizny, gdy w kulminacyjnym momencie, zamiast przyspieszać, akcja zaczyna się dłużyć, a widz – spoglądać na zegarek. A film trwa przecież sto dziesięć minut, czyli nie jest przesadnie rozwlekły w czasie. Szczęśliwie nie cierpi na tym widowisko i nie użyłem tego słowa przypadkowo. Ośmielę się stwierdzić, że film jest widowiskiem teatralnym, przeniesionym na ekran. Atmosfera, scenografia i plot filmu oscylują między najnowszym dziełem Wesa Andersona – The Grand Budapest Hotel, a Mortdecai’em z tego roku, ale wątpliwe, żeby reżysera zainspirowały te dzieła, ponieważ zdjęcia zakończono dwa lata temu. Umiejętność pokazania tego filmu na ekranie kinowym w taki sposób, aby widz miał wrażenie, że siedzi w auli teatralnej uważam za największą zaletę tego filmu, oczywiście obok scenariusza i zdjęć.

540526.1

No właśnie: film zbliżony jest do arcydzieła. Przynajmniej pod względem scenografii, a także kostiumów i rekwizytów. Akcja toczy się m.in. w znanych punktach Poznania: w Teatrze Polskim, na lotnisku „Ławica” i, oczywiście, w hotelu „Bazar”. Zaśnieżone, ukazane po zmroku i płasko oświetlone ulice stolicy Wielkopolski, po których bohaterowie poruszają się automobilami i bicyklami wprawiły mnie w zachwyt. Podobnie sceny powietrzne, zwłaszcza w pruskim sterowcu, widzianym oczywiście w nocy. Dla twórców literackich i filmowych sterowce ze swą nieodłączną ezoterycznością stanowią fascynujące dopełnienie każdej historii, w której pojawiają się elementy fantastyki i spirytystyki. Barczyk znakomicie wykorzystał ten fakt. Z kolei kostiumy kontrastowością graniczącą z przesadą żywcem przenoszą widza w 1918 rok. A ten dźwięk! Pierwszy raz w życiu oglądałem polski film, w którym świetnie (i wyraźnie, proszę państwa aktorów) słychać każde słowo, gdy dźwięki tła pozostają na drugim planie, a nie odwrotnie. Można?

540536_1.1 540545_1.1

Z racji dużej roli, jaką w filmie odgrywają niemieccy oficerowie, widzimy kilkoro aktorów zagranicznych – brytyjskich, niemieckich i francuskich. Rolę dr Abuse zagrał znany z najnowszych ekranizacji Aniołków Charliego i Alicji w Krainie Czarów Crispin Glover. Jego rywalem w walce umysłów jest dawno niewidziany na dużym ekranie Artur Krajewski. Atmosferę romantyzmu tworzy para kochanków zaangażowanych w konspirację: Krystian Ceglarski (Jakub Gierszał) i jego narzeczona Wanda Rostowska, grana przez Patrycję Ziółkowską. Aczkolwiek do życzenia pozostawia rola Gierszała. Jego Krystian jest niemrawy, wręcz apatyczny. Długo utrzymywaną tajemnicą była rola Paderewskiego. Nawet fotosy promujące film jakby unikają pokazywania jego postaci. Ostatecznie mistrza zagrał Jan Frycz i zrobił to świetnie. W scenach koncertów (w zbliżeniach na ręce mistrza) zastąpił go światowej sławy interpretator muzyki Chopina, Janusz Olejniczak.

540552_1.1

Z pewnością refleksją wielu widzów po obejrzeniu filmu będzie to jak go zakwalifikować? Na pewno jest to film sensacyjny o podłożu historycznym. Jednak ci, którzy liczą na fabułę historyczną w rodzaju Katynia, czy wręcz epopeję jak Pan Tadeusz, rozczarują się. Samo Powstanie Wielkopolskie jest epizodem; jedynie krótko (około pięciu minut) ukazaną konsekwencją wydarzeń na pierwszym planie – pojedynku mediów. Czy jest to w takim razie film patriotyczny? Z pewnością, i to nie tylko ze względu na powstanie. Ukazując polskich spirytystów za pomocą wirującej kamery oraz ich starania w walce o wolność mistrza Paderewskiego, reżyser zwraca uwagę na moc umysłu. Często potrzeba zaledwie kilkorga ludzi, którzy prowadzeni wspólnym celem, potrafią stanowić o rzeczywistości. Z kolei demoniczny Abuse jest wcieleniem dzisiejszych głosicieli przeróżnych ideologii, którym w krochmaleniu naszych umysłów wytrwale sekundują media (bo z tego żyją). Zatem bez wątpienia reżyserowi nie chodzi o patriotyzm romantyczny, jak u Mickiewicza, czy Żeromskiego. Ostatecznie potwierdza to szybki prosty w szczękę polskiej ekstremy pod koniec filmu: „Chciałbym, aby polska czerwień i biel to były wyłącznie truskawki ze śmietaną” – mówi jeden z bohaterów z ciałem zabitego syna na rękach. W jednym z wywiadów Łukasz Barczyk mówi o tej scenie: „Włosi (…) potrafili (…) swą bolesną i krwawą historię spuentować w taki sposób, że patrząc dzisiaj na włoską flagę, cały świat widzi pomidory, mozarellę i bazylię. (…) Identyfikując się z ludźmi, którzy umarli dla naszej wolności, identyfikujemy się z ich aktem ofiary. To bez sensu. Ci, którzy umarli, chcieli, żebyśmy rozwijali kraj najlepiej jak umiemy, żeby ich tragiczna śmierć czegoś nas nauczyła: ma się nie powtarzać!”.

Polecam,

Marcin Śmigielski

Fot.: filmweb.pl

Cytat pochodzi z miesięcznika „Kino”, nr 1/2015

Film „Bogowie”, czyli profesor od serca

plakat-bogowie-lukasz-palkowski-next-film-2014-680x900

   10 października na ekrany polskich kin wszedł film Bogowie Łukasza Palkowskiego, opowiadający o legendarnym polskim kardiochirurgu, prof. Zbigniewie Relidze i jego zespole. Pomny swych zasad, udałem się do kina nie przeczytawszy ni słowa recenzji i opinii „czy warto?”. Tym samym nieco obawiałem się kolejnej sztampowej produkcji z cyklu: „postać autentyczna – życie i twórczość”, który to gatunek wyznacza jeden z głównych trendów dzisiejszego kina. Nic z tych rzeczy – trafiłem na film, który gdyby powstał w Hollywood, byłby murowanym kandydatem do Oscara. Zresztą w Polsce zdobył już wszystkie najważniejsze statuetki „Złotych Lwów” na tegorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. A Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej przyznaje nagrody nie tylko produkcjom hollywoodzkim…

bogowie-lukasz-palkowski-next-film-2014-001-900x581 bogowie-lukasz-palkowski-next-film-2014-002-900x627

 Zmarły pięć lat temu profesor (a także doktor, senator i minister) Zbigniew Religa był postacią tak barwną, że krótką historyjką wydaje się ów niemal dwugodzinny film. Przedstawia on genezę powstania Kliniki Kardiochirurgii w Zabrzu poprzez pryzmat perypetii głównego bohatera, osobliwego i ekspansywnego docenta Religi. Kierowany wizjonerską misją przeprowadzania transplantacji serca i zniechęcony ograniczeniami w Klinice Kardiochirurgii w stolicy przenosi się do Zabrza. Tam w nietuzinkowy sposób rozpoczyna prowadzenie własnej kliniki, niejako wyprzedzając epokę, w której żyje. W filmie znakomicie bowiem ukazany jest ówczesny chorobliwy konserwatyzm myślenia, który kazał nawet wykształconym lekarzom traktować serce jako relikwię. Oto komisja orzekającaśmierć mózgową dawcy decyduje się… przebadać zwłoki ponownie, gdy dowiaduje się, że chodzi o serce.  Oto pacjent przed zabiegiem wyraża wprost swoją prośbę, aby nie było to serce „jakiegoś pedała albo Żyda”. Religa zmagał się z tym niemal w pojedynkę, bowiem na początku sceptyczni (ale ciekawi oryginalnego wyzwania) byli nawet jego młodzi współpracownicy. Notabene, tych dobierał sobie nie według doświadczenia, ale ze względu na zapał i potencjał, jaki w nich drzemał.

bogowie-lukasz-palkowski-next-film-2014-003-900x581 1 fb-bogowiefilm

Film nie jest jednak laurką i w tym właśnie tkwi jego moc. Przedstawia on człowieka: tytana pracy, wizjonera i znakomitego kardiochirurga. Jednak z drugiej strony jest to człowiek skazany, przynajmniej z początku na niepowodzenia, a z tym radzi sobie o wiele gorzej niż z ratowaniem pacjentów. Oglądając Tomasza Kota w roli „profesora od serca” nieodparcie przychodzi na myśl jego pierwsza duża rola, czyli Skazany na bluesa, gdzie nie tyle wcielił się, co stał się Ryśkiem Riedlem z „Dżemu”. Tu jest prof. Zbigniewem Religą, wyśmienicie okazując pasję i energię, cechujące naturę profesora. Jedną z jego cech był też żelazny charakter, który pomógł mu wydobyć się z początków alkoholizmu. Znakomita gra Kota polega właśnie na konfrontowaniu sukcesów z porażkami. Reakcja na te drugie stanowi niejako drugą twarz głównego bohatera. Nieprzeciętnie zagrali też aktorzy młodszego pokolenia, zwłaszcza: Piotr Głowacki i Szymon Piotr Warszawski, odtwarzający role prof. Mariana Zembali i prof. Andrzeja Bochenka, najbliższych współpracowników Zbigniewa Religi. Ciekawostką jest, że obaj profesorowie pojawili się epizodycznie w Bogach w roli członków komisji etyki lekarskiej. Na uwagę zasługuje także rola Magdaleny Czerwińskiej, wcielającej się w rolę Anny Religi. Ze wspomnień aktorki dotyczących spotkań z panią profesorową wart odnotowania jest fakt, iż opowiadając o mężu unikała, a wręcz obawiała się słowa „poświęcenie”…

7 2

Zważywszy na fakt, że film opowiada o sprawach niezwykle poważnych, reżyser postanowił odciążyć układ emocjonalny widza, serwując mu sporą dawkę humoru. Przejawia się on głównie w dialogach i to również poprzez filtr charakteru profesora Religi. Charakteru niełatwego, nacechowanego brakiem uznania dla kompromisów i nieustannym dążeniem do celu. Stąd wynikają zabawne sytuacje z ustawicznym zwalnianiem i ponownym przyjmowaniem do pracy swoich podwładnych, czy też z wyścigowym stylem jazdy, spowodowanym życiem w pośpiechu. Film znakomicie ukazuje też siermiężne warunki, jakie ówcześnie panowały nie tylko w służbie zdrowia, ale i w całym kraju. Oto, wioząc organ do przeszczepu, karetka zatrzymuje się z pustym bakiem. Jadący nią młodzi lekarze, nie posiadając kartek na benzynę decydują się na kradzież jednego z kanistrów napełnionych przed chwilą przez innego kierowcę. W dodatku humor jest dawkowany tak umiejętnie i bez zbędnych huśtawek, że ponad sto minut filmu mija nie wiedzieć kiedy.

8 galleryhip.com 5

Jeśli ktoś z Was nie stosuje mojej zasady i czyta recenzje przed obejrzeniem filmu, to z czystym sumieniem Bogów mu polecam. Starszym niż młodszym, aby przypomnieli sobie i uzupełnili wiedzę o kulisy powstania kliniki prof. Religi, a jeszcze młodszym – by poszerzyli swój kanon Wielkich Polaków o kolejną osob.

Autor: Marcin Śmigielski

Fot.: James Stanfield, next-film.pl, facebook.com/bogowiefilm

Podolski Katyń

Ojcu

Wywiad z Dianą Skayą i Lilianą Komorowską, reżyserkami krótkometrażowego filmu – “Ojcu”, opartego na prawdziwej historii.

Na przełomie czerwca i lipca 2014 roku dwa opuszczone, zrujnowane domy leżące w miasteczku Rawdon, w Quebecu, przeobraziły się w siedziby polskiej rodziny z Podola. To tutaj został nakręcony film “Ojcu” reżyserii Diany Skayi i Liliany Komorowskiej.

Diana Skaya, urodzona w Armenii pół Polka, pół Armenka, przyjechała do Kanady, do Montrealu w wieku pięciu lat, razem ze swoją matką – Gienią i ciocią – Aliną Bandrowską. Obie siostry urodziły się w Winnicy, na terenie obecnej Ukrainy. Winnica leży blisko Kamieńca Podolskiego, znanego Polakom z “Trylogii” Sienkiewicza. A samo Podole, Kresy – któż o nich nie słyszał! Tak bardzo wryły się w polską historię i kulturę. Przechodziły przez różne ręce, aż w końcu zostały nam odebrane na zawsze, lecz ślady polskości są w nich wyryte tak mocno, że pożogi wojen nie były w stanie ich zatrzeć.

Diana-przy-krzyzu-w-Winnicy-w-Parku-Gorkiego

Diana Skaya przy krzyżu w Parku Gorkiego w Winnicy

Po zakończeniu I wojny światowej Winnica została po stronie Związku Radzieckiego. Zostali w niej też Polacy, nie wyobrażający sobie życia gdzie indziej, niż na swoich Kresach, lub ci, którym nie udało się uciec do Polski. Zwycięzcy komuniści zaprowadzali swój porządek na tych ziemiach, lecz mimo okrutnego jego żniwa, Polacy zachowywali swoją tożsamość, z którą musieli się coraz bardziej kryć. Aż przyszedł czas stalinowskiego Wielkiego Terroru. Objął on również i Winnicę. Tylko w jej rejonie aresztowano w latach 1937 -1938 20 tys. Polaków i Ukraińców. W więzieniach NKWD poddano ich torturom, zmuszając do przyznania się do bycia “wrogiem narodu” lub szpiegiem na rzecz Polski. Na 13 475 z nich wykonano wyrok śmierci, jakże charakterystycznym dla Sowietów – strzałem w tył głowy. Ciała pomordowanych grzebano po kryjomu, nocą, tak, aby ślad po zbrodni nigdy nie wyszedł na jaw.

Jedną z ofiar był Polak, Adam Bandrowski. W 1938 roku Alina Bandrowska miała 3 latka. Jej ojciec – Adam był nauczycielem w technikum rolniczym, pisał też wiersze do polskiej gazety w Kijowie, a mama – Jadwiga, uczyła w gimnazjum. Oboje, Jadwiga i Adam byli młodzi, zakochani, cieszący się swoją małą córeczką, starając się jak najwięcej czasu spędzać w gronie rodzinnym i przyjaciół – Polaków. Nie mogli się obnosić ze swoją polskością. Nauczyli się ukrywać wszystkie oznaki przynależności do kraju, który od wieków traktowali jako swoją ojczyznę. A jednak potrafili wytworzyć małą enklawę szczęścia w tych okrutnych czasach.

Jadwiga-Bandrowska-z-corka-Alina-po-aresztowaniu-Adama

Jadwiga Bandrowska z córką Aliną po aresztowaniu Adama

Została ona przerwana nagle, zimową nocą, łomotaniem kolbami do drzwi. Funkcjonariusze NKWD wtargnęli do domu Adama i Jadwigi Bandrowskich. Polski nauczyciel zdążył pośpiesznie pożegnać się z żoną. Wyprowadzili go, załadowali do słynnego “czarnego worona” – samochodu NKWD i słuch po nim zaginął. Jadwiga chodziła do więzienia, przynosiła czystą odzież, lecz nie zezwolono jej na widzenie się z mężem. Nie mogła też otrzymywać od niego listów. Po dziewięciu miesiącach dowiedziała się, że został wysłany do łagrów bez prawa korespondencji.

Prawda o losie jego i tysięcy innych aresztowanych wyszła na jaw dopiero w 1943 roku, po ataku Niemców na Związek Radziecki. W Parku Winnickim Niemcy odkryli masowe groby i niemalże równocześnie zostały odkryte mogiły w Katyniu, lecz te winnickie nie były zapełnione ciałami oficerów. Leżała w nich ludność cywilna, w większości młodzi mężczyźni. Z całego Podola do Winnicy zaczęły zjeżdżać matki, siostry, żony, aby sprawdzić, czy wśród ekshumowanych ciał nie ma ich bliskich. Jadwiga Bandrowska była jedną z nich. Na płotach powywieszano ubrania zamordowanych. Oszalałe z bólu kobiety przeszukiwały te strzępki, aby rozpoznać znajomą łatę, którą same przyszyły, pocerowaną skarpetkę, kołnierz kożucha, rozdarty w charakterystyczny sposób – znaki, że doły w winnickim parku są miejscem spoczynku tych, na których czekały tak długo. Wśród niezliczonej ilości ubrań Jadwiga odnalazła bieliznę męża. Mała Alinka, już ośmioletnia, towarzyszyła matce. Widziała jej łzy rozpaczy, widziała masowe mogiły.

“O Mordzie w Winnicy wiedzą tylko historycy. Katyń jest już znany, Andrzej Wajda nakręcił o nim film, który obejrzały miliony osób. Winnica była preludium katyńskim, Podolskim Katyniem” – mówi Diana Skaya.

Beata Gołembiewska: Kiedy dowiedziałaś się o losie Adama Bandrowskiego, ojca twojej cioci?
Diana Skaya: U cioci Alinki zawsze wisiał portret jej ojca, Adama. Wiedziałam, że został zabity. Mama i ciocia opowiadały mi jego historię, ale dokładnie ją poznałam, kiedy przeczytałam poemat “Ojcu”. Ciocia Alinka, tak jak niegdyś Adam, jest poetką. Historia jej ojca cały czas w niej tkwiła. Niektóre momenty, szczególnie te tragiczne, jak aresztowanie ojca, a potem szukanie śladów po nim w masowym grobie, wryły się bardziej w jej pamięć, a niektóre znała z opowiadań swojej matki i jej siostry, Broni. Z tych różnych strzępków wspomnień w 2002 roku powstał bardzo wzruszający poemat, który ciocia zatytułowała jednym wyrazem – “Ojcu”. Przeczytałam go dopiero siedem lat po jego powstaniu. Wstrząsnął mną do głębi. Tak go przeżyłam, że zaczęłam się interesować historią Adama i jednocześnie historią Mordu w Winnicy.

B.G.: Czy już wtedy zamierzałaś na podstawie poematu zrobić film?
D.S.: Początkowo chciałam napisać książkę. Po skończeniu studiów na Uniwersytecie Concordia w Montrealu, zaczęłam pracować przy castingu dla filmów. Poznałam wtedy Polaka, Marka Krupę, reżysera, pisarza i producenta filmowego i opowiedziałam mu o poemacie cioci oraz o historii jej ojca. Zrobiło to na nim ogromne wrażenie, zwłaszcza że dziadek Marka został zamordowany w Katyniu. Marek mnie zachęcił, abym na podstawie poematu zrobiła film. Zaczęłam więc pisać scenariusz.

AlinaBandrowska-na-planie-filmu

Alina Bandrowska na planie filmu

B.G.: Jak długo nad nim pracowałaś?
D.S.: Prawie cztery lata! Czułam, że jeśli mam go napisać, to muszę wyjechać z Montrealu. Pojechałam najpierw do Polski, a potem do Armenii. Byłam tam pół roku i cały czas dzwoniłam do mamy, pytając o wszystkie szczegóły z życia Adama. Ciocia Alinka jako bardzo młoda wyjechała z Winnicy do Polski, a potem do Kanady. Moja mama sporo czasu przebywała z babcią Jadwigą, która dużo opowiadała o swoim życiu – tym szczęśliwym przed aresztowaniem Adama, i tym późniejszym – tragicznym. Mama zaczęła sobie coraz więcej przypominać – “aha, babcia tak mówiła, to wspominała”. Mama wywiozła też z Winnicy do Kanady wszystkie pamiątki po babci Jadzi – jej sukienki, koszulę nocną, zegar, gobelin, tkaniny, obrazy, biblię, książki, jak również bieliznę Adama, tę samą, którą babcia znalazła podczas odkopywania grobów w Winnicy. Te rzeczy stały się ważnymi elementami w scenariuszu, a potem już podczas kręcenia filmu. Moje wspomnienia z babcią Jadwigą niestety są bardzo nikłe, gdyż umarła, kiedy miałam sześć lat, ale pamiętam jak uczyła mnie pacierza i czytania z polskiego elementarza. Do dziś wspominam babcine “paciorek i spać”. Po polsku, zawsze po polsku. To był Liliany pomysł, aby scenę wspólnego pacierza włączyć do filmu. Byłam tym zachwycona, że w ten sposób moje drogie wspomnienia zostaną uwiecznione.

B.G.: Wróciłaś do Montrealu z gotowym scenariuszem i co dalej?
D.S.: Wiadomo, że do realizacji filmu potrzebne są pieniądze. Ale też mi bardzo zależało, aby film był pod patronatem polskiego rządu. Dlatego zwróciłam się najpierw do Konsulatu RP w Montrealu, do konsula, pana Andrzeja Szydło. Opowiedziałam mu, że film będzie mówił o podolskim Katyniu, o którym prawie nikt nie wie. Pan Andrzej bardzo przejął się projektem i dostałam od niego list polecający, który otworzył mi drzwi konsulatu w Winnicy i ambasady w Kijowie. Trzy miesiące później, razem z mamą byłam już w Winnicy. Spędziłyśmy tam tylko 4 dni, ale uparłam się, że nie wyjadę dopóki nie dotrę do dokumentów Adama, przechowywanych niegdyś przez NKWD. Konsul z Winnicy Krzysztof Świderek, oraz wice konsulowie Damian Ciarciński, Edyta Niedźwiedzka i Wojciech Mrozowski oraz konsul w Kijowie Rafał Wolski bardzo mi pomogli w odnalezieniu dokumentów. Początkowo były duże trudności, gdyż dostałyśmy wiadomość, że teczka Adama znajduje się w głównej siedzibie byłego NKWD w Winnicy. Na szczęście udało się ją odnaleźć w archiwach winnickich. Zawierała: nakaz aresztowania, akt oskarżenia, protokół przesłuchania, wyrok śmierci, a potem akt rehabilitacji z 1959 roku. Do Winnicy przyjeżdżałam często jako mała dziewczynka w odwiedziny do babci, a potem już jako dorosła. Wtedy chodziłam do parku, spacerowałam po nim, ale nigdy z takim uczuciem, że wędruję tropami Adama i tylu innych, którzy podzielili jego los. Tym razem tak się czułam. W parku jest stadion, dyskoteka. Jedynym elementem, który przypomina, że w tym miejscu są pogrzebane tysiące ofiar czystki stalinowskiej, jest jeden biały krzyż. Przez lata nie było zgody na jego postawienie. Ale Park Rekreacji nadal istnieje. Został specjalnie po to utworzony w 1947 roku, aby zatrzeć ślady zbrodni. I ludzie po nim chodzą, urządzają pikniki, śmieją się, zapominając, że depczą po mogiłach. Oprócz parku odwiedziłam wiele innych miejsc – więzienie, gdzie był przetrzymywany Adam, siedzibę byłego NKWD, cmentarz, gdzie znajdują się groby babci i jej siostry – Broni. Zostałam też zaproszona do Konsulatu na konferencję o Wołyniu, na którą przyjechała młodzież z Polski i z Ukrainy. Oni kręcili film dokumentalny o Wołyniu, a ja o Winnicy.

B.G.: Dlaczego chciałaś nakręcić film w Montrealu? Nie łatwiej było w Polsce, czy na Ukrainie?
D.S.: Ten projekt nie tylko miał opowiedzieć historię ojca cioci Alinki. Moim zamierzeniem było włączyć do niego młodą montrealską Polonię. Chciałam, aby poczuli więź z tym, co stało się z Polakami i Ukraińcami w Winnicy. Gdy uzbierałam potrzebne fundusze, zaczęłam szukać wykonawców. Bardzo mi w tym pomógł Dobromir Jastrzębski, mój przyjaciel jeszcze z dzieciństwa. To on powiedział mi o Janie Belina Brzozowskim, którego rodzina pochodzi z Kresów. Jaś urodził się w Kanadzie, ale skończył Szkołę Filmową w Łodzi. Spotkałam się z nim, przedstawiłam mu swój projekt i od razu się do niego zapalił. Dużo mi pomógł przy dopracowywaniu scenariusza od strony realizacji filmu.

B.G.: Jak zdobyłaś aktorów, a przede wszystkim gdzie znalazłaś lokalizację?
D.S.: Pięć lat temu, kiedy projekt był jeszcze w powijakach, wiedziałam, że muszę mieć dom. Polski, kresowy, winnicki. Zdawałam sobie sprawę, jak trudno będzie coś takiego znaleźć w Kanadzie. A tymczasem znowu pomógł mi Dobromir. Okazało się, że jego rodzice dwa lata temu kupili pod Montrealem, w Rawdon, duży kawałek ziemi z dwoma bardzo zniszczonymi domami. Do Rawdon pojechaliśmy całą grupą. Zobaczyłam pierwszy dom z daleka i już zaczęło mi mocniej bić serce. Gdy do niego weszłam, to doznałam szoku, gdyż tak sobie wyobrażałam dom Jadwigi i Adama! Drugi dom też spełnił moje oczekiwania. “Mam dom Jadzi i Adama, mam dom Broni, mam moją Winnicę!”

Antoni-Porowski-i-Olesja-scena-z-filmu-proba- Antoni-Porowski-Olesja-Achtemijczyk-i-Mayla-w-rodzinnej-scenie

Antoni Porowski, Olesja Achtemijczyk i Maila w rodzinnej scenie

B.G.: A aktorzy?
D.S.: Bardzo mi pomogła moja praca na castingach. W zeszłym roku pracowałam w Bruno Rosato Casting – sam Bruno Rosato nauczył mnie sztuki dobierania aktorów do filmu i wprowadził mnie w kanadyjski świat filmowy. Pierwszego aktora do roli enkawudzisty znalazłam na prowadzonym przeze mnie castingu do dokumentalnego filmu wojennego, produkcji niemiecko-francusko- kanadyjskiej. Film miał być nakręcony z udziałem aktorów rosyjskiego pochodzenia. Na przesłuchanie przyszedł Sasza Cziczagow. Tak dobrze zagrał w próbnej scenie, że od razu pomyślałam “to musi być mój główny oficer NKWD, który w więzieniu będzie przesłuchiwał Adama”. Kilka miesięcy później zaproponowałam mu udział w swoim projekcie, a on bez namysłu się zgodził – “Kanieczno Dianoczka, ja gatow igrac glawnuju rol NKWD” – powiedział obdarzając mnie wielkim uśmiechem. Resztę oficerów NKWD znalazłam wśród aktorów polskiego pochodzenia. Jednym z nich był syn Liliany, Sebastian Duguay, wprawdzie nie aktor, ale absolwent szkoły filmowej na Uniwersytecie Concordia i reżyser filmów krótkometrażowych. Znalezienie głównych aktorów grających Adama, Jadwigę, Bronię, siostrę Jadwigi i małą Alę nie było takie proste Gdy myślałam o Adamie – to pierwszy warunek, że musi być Polakiem i powinien mieć wygląd jak z lat trzydziestych. Przyjaciel opowiedział mi o Antonim Porowskim, mieszkającym w Nowym Jorku aktorze polskiego pochodzenia. Gdy weszłam na jego stronę internetową i zobaczyłam jego czarno-białe zdjęcie, obejrzałam kilka filmów z jego udziałem, wiedziałam, że idealnie pasuje do roli Adama. Antoś zgodził się zagrać, chociaż miała to być jego pierwsza rola w języku polskim. W celu wybrania aktorki do roli Jadwigi ogłosiłam casting w Internecie, w grupach – ukraińskiej i polskiej. Od Olesji Achtemijczyk dostałam maila -“mieszkam w Ottawie, jestem Ukrainką, nie mam za dużego aktorskiego doświadczenia.” Kiedy zobaczyłam jej zdjęcie w stroju ukraińskim, od razu zafascynowały mnie jej oczy. Takie smutne, pełne ciepła. Zrobiliśmy przesłuchanie aktorek w konsulacie w Montrealu. Olesja wyglądała idealnie, była tak podobna do babci Jadzi! Nie miała doświadczenia przed kamerą, ale była bardzo naturalna. Po zakończonym castingu jednogłośnie ją wybraliśmy. Gdy jej to oznajmiłam, początkowo nie mogła uwierzyć. Niektóre sceny w filmie są po rosyjsku i ukraińsku, a Olesja zna te języki. Ponadto jej polski ma taki piękny, kresowy akcent. Później okazało się, że i ona w swojej rodzinie miała podobną historię.

photo-3

B.G.: Zostały jeszcze Bronia, siostra Jadzi i mała Ala…
D.S.: Przyszłą Bronię, czyli Anetę Wołoszyn też poznałam na castingu. Idealnie wyglądała, ciemne włosy, oczy, rysy twarzy tak podobne do cioci Alinki. Gdy po zakończonym castingu powiedziałam jej o moim projekcie, od razu się zgodziła. Okazało się, że jej rodzina też pochodzi z Podola. Niesamowite, że tyle osób związanych z tym filmem ma kresowe korzenie. Anetka pomogła mi znaleźć dziewczynkę, która miała zagrać małą Alę. W Internecie umieściła ogłoszenie, a ja ją poprosiłam, żeby dołączyła swoje zdjęcie. Powiedziałam jej – “Anetka, Ala musi być do ciebie podobna. Bo ty jesteś kopią młodej cioci Alinki”. W ten sposób znalazłyśmy małą Majlę Desrochers. Przyszła ze swoją mamą do mieszkania Liliany, gdzie już byli Antoś i Olesja. W czasie próby zaczęła się bawić z nimi, tak jakby to byli jej rodzice. Była tak podobna do Antosia, a ponadto śliczna i słodka! Odetchnęłam z ulgą, że mamy perfekcyjną Alinkę. Jej rola była niezmiernie ważna, bo prawie cały film jest tak skonstruowany, jakby był widziany oczyma małej dziewczynki.

Antoni-Porowski-Aneta-Woloszyn-Olesja-scena-z-filmu-proba Antoni Porowski, Aneta Wołoszyn, Olesja , scena z filmuMaila-Desrochers-na-planie

Maila Desrosiers

B.G.: Kiedy w ten projekt włączyła się Liliana Komorowska?
D.S.: Pragnęłam znaleźć polską fundację, która zajmuje się sponsorowaniem wydarzeń kulturalnych, a jednocześnie działa w Montrealu. Natknęłam się na Fundację Liliany Komorowskiej dla sztuki. Potem dowiedziałam się, że Liliana jest aktorką i występuje w Salonach Poezji w Konsulacie w Montrealu. Niestety przez dwa lata nie mogłyśmy się spotkać, gdyż Liliana często jeździła do Polski, a ponadto była zajęta pracą nad swoim filmem dokumentalnym “Piękne i bestia” o raku piersi. Wiosną tego roku Liliana dowiedziała się od konsula Andrzeja Szydło o projekcie i przeczytała poemat Ojcu. Zrobił na niej duże wrażenie. Umówiłyśmy się na spotkanie w jej biurze i gdy przeczytała na głos fragmenty poematu, to z takim samym akcentem jak ciocia Alina! Zaczęłyśmy razem dopracowywać scenariusz, aż w końcu powstał taki, jaki jest. Moim zdaniem perfekcyjny. Liliana została również współreżyserem. Na planie filmu bardzo dobrze nam się współpracowało. Miałyśmy tę samą energię, upierałyśmy się, że pewne sceny muszą być nakręcona, czy jest na to czas, czy nie.

Diana-Skaya-Jan-Belina-Brzozowski-Liliana-Komorowska

Diana Skaya, Jan Belina-Brzozowski, Liliana Komorowska

B.G.: Liliano, Diana poznała ciebie dzięki znalezionej w Internecie informacji o Fundacji Liliany Komorowskiej dla sztuki. Dostałaś od konsula Andrzeja Szydło poemat “Ojcu”, przeczytałaś go i co było potem…
Liliana Komorowska: Moja fundacja działa już od 2004 roku i wiele razy sponsorowała projekty osób polskiego pochodzenia i Polaków z Polski. Mam również inną firmę, QueenArt Films, która zajmuje się produkcją filmów dokumentalnych. Dotychczas udało mi się wyprodukować dwa filmy, a jeden – Piękne i bestia, o którym wspomniała Diana, był moim debiutem reżyserskim. Pierwszy film – Raj utracony, raj odzyskany, reżyserii Beaty Gołembiowskiej i Katarzyny Lech był filmem opowiadającym o przedstawicielach polskiej arystokracji i ziemiaństwa, którzy wyemigrowali do Kanady i osiedlili się w Rawdon. Traf chciał, że film Ojcu miał być również kręcony w Rawdon, a jego tematem także były losy Polaków.

Liliana-Komorowska-na-planie

Liliana Komorowska

B.G.: O wiele bardziej tragiczne…
L.K.: Uświadomiłam to sobie po przeczytaniu poematu Aliny Bandrowskiej, cioci Diany, a szczególnie, gdy zdobyłam więcej informacji o mordzie w Winnicy. Poemat bardzo mnie wzruszył, gdyż i w mojej rodzinie jest historia masowego grobu, w którym są pochowani mój dziadek i jego brat, uczestnicy Powstania Warszawskiego. Do tej pory nie wiem, gdzie jest ich mogiła. Mam na swoim koncie duże doświadczenie aktorskie, posiadam firmę produkującą filmy dokumentalne, mój debiut filmowy pomógł mi zdobyć doświadczenie reżyserskie i producenckie, ale przede wszystkim mam wielki zapał do propagowania naszej polskiej historii i kultury. Projekt Diany idealnie wiązał się z moimi wszystkimi zainteresowaniami, a Antoni Porowski, Aneta Woloszyn, Olesja na próbie ponadto opowiadał tę część polskiej i ukraińskiej historii, która jest bardzo mało znana. Do tej pory nie powstał ani jeden film na temat mordu w Winnicy. Film Ojcu będzie pierwszym.

B.G.: Diana wspomniała, że już przy pierwszym spotkaniu spodobał ci się jej projekt.
L.K.: Rzeczywiście, poemat zapadł mi w serce, z jego kresową melodyką, prostotą i wzruszającym opisem losów jednej polskiej rodziny, która padła ofiarą terroru Stalina.

B.G.: Do roli jednego z enkawudzistów został wybrany twój syn, Sebastian…
L.K.: To był dodatkowy powód, dla którego chciałam z Dianą zrobić ten film. Moje dzieci – Natalia i Sebastian nie mają zbyt dużego kontaktu z polską historią. Oczywiście znają niektóre jej fragmenty, ale wiele kart polskiej historii jest dla nich jeszcze nieodkrytych. Ucieszyłam się, że Sebastian dołączył się do projektu. Powierzyłyśmy mu również montaż filmu i wierzę, że wywiąże się z niego znakomicie. Moja córa, Natalia, na okres kręcenia została moją asystentką. Spisała się dzielnie, zwłaszcza, że była to jej pierwsza tego typu praca.

B.G.: Liliano, ostatnie pytanie, bo artykuł zaczyna urastać do objętości powieści, a mam nadzieję, że będę mogła przeprowadzić z tobą i Dianą wywiad na temat dalszych losów filmu “Oj-cu”. Na jakim etapie jest obecnie film i czy są jakieś przeszkody, aby go skończyć i pokazać światu?
L.K.: Diana zebrała potrzebne fundusze na wstępną produkcję. Film jest sponsorowany przez: Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Polsce, Towarzystwo Białego Orła, The Chelminski Family Foundation w Montrealu, jak również przez prywatne osoby mieszkające w Montrealu. Moja Fundacja Liliany Komorowskiej dla Sztuki też dołoży się do współfinansowania. Niestety, produkcja filmu jest drogim przedsięwzięciem, dlatego szukamy sponsorów wśród organizacji polonijnych, polskiej telewizji, przedsiębiorstw i osób prywatnych. Mamy nadzieję, że nasi Rodacy poprą ten tak ważny projekt, mówiącym o Podolskim Katyniu. Świat powinien się o nim dowiedzieć.

Cala-Ekipa-filmu-Ojcu

Cała ekipa filmowa w komplecie przy produkcji filmu krótkometrażowego pod tytułem: OJCU.

Dziękuję Dianie Skayi i Lilianie Komorowskiej za rozmowę. Mam nadzieję, że jeszcze raz będę mogła opowiedzieć o ich projekcie, tym razem już o gotowym filmie “Ojcu”.

Autor: Beata Gołembiowska