Margriet Francisca, Księżniczka Holandii, Księżniczka Orange-Nassau, Księżniczka Lippe-Biesterfeld jest trzecią córką holenderskiej Królowej Juliany i Księcia Bernharda z Holandii. Jest jedną z tych nielicznych osób, które urodziły się z syndromem błękitnej krwi. Od samego urodzenia od razu ma co najmniej trzy szlacheckie tytuły, z możliwością skolekcjonowania dalszych, poprzez koligacje z innymi rodami, oraz z możliwością odziedziczenia któregoś dnia holenderskiego tronu. Takich księżniczek w Europie dzisiaj jest sporo, wiodą sobie książęcy żywot, rodzą małe książęta i małe księżniczki, wychowują je, kształcą w najlepszych szkołach i żenią je, jak już dorosną z książętami i księżniczkami z innych rodów. I nikt nie dba o to dzisiaj zbytnio, i nikomu to za bardzo nie imponuje. Sam kiedyś poznałem etiopskiego księcia i od tamtego czasu mam dogłębne przekonanie, że etiopscy książęta chleją, klną, brzydko pachną, są krętaczami i mają minimum pięć paszportów.
Jednak w przypadku Księżniczki Margriet z Holandii rzecz ma się całkiem inaczej i jest godna uwagi braci Grimm. Z racji tego, że bracia Grimm nie opowiedzą już niestety tej historii, podejmuję się przybliżyć tę baśń.
W czasie Drugiej Wojny Światowej, gdy Naziści byli zagrożeniem w całej Europie, królowa brytyjska zaproponowała holenderskiej rodzinie królewskiej azyl z dala od okropności wojny w Kanadzie właśnie, w stolicy Ottawie. Od czerwca 1940-go roku, holenderska rodzina królewska przebywa zatem w Ottawie. 19 stycznia 1943, wówczas jeszcze Księżniczka Juliana, wydaje na świat córkę Margriet – trzecie z kolei dziecko pary królewskiej. Imię Margriet (stokrotka) dane jest jako symbol holenderskiego ruchu oporu. Po odzyskaniu niepodległości Holandii (w znacznej mierze dzięki kanadyjskiej armii), w roku 1945 rodzina królewska powraca do pałacu Soestdijk w Baarn, gdzie rezydowali przed wojną. We wczesnych latach 50-tych, po drugiej wojnie (niestety dokładnej daty nie udało mi się ustalić) holenderski dwór, oprócz oficjalnych podziękowań, sprawił Kanadzie prezent godny iście królom – przysłał do Kanady transport 100 tysięcy cebulek najlepszych tulipanów, które zostały zasadzone na wzgórzu parlamentarnym i zaczęło się… Corocznie ambasada holenderska przysyła w podzięce następne 20 000 tulipanów. Od tamtej pory, co roku, zawsze w maju kwitną tulipany w Ottawie, które z czasem tą tradycję zamieniły w kanadyjski festiwal tulipanów.
W czasie oficjalnej wizyty Księżniczki Margret w Ottawie, 12-16 maja 2010, Holenderskie Królewskie Stowarzyszenie Hodowców Tulipanów nazwało jeden z najnowszych odmian tulipana na cześć naszego kanadyjskiego gubernatora – oficjalnie nazywa się zatem Michaelle Jean. Tulipan charakteryzuje się tym, że ma długie płatki i jest koloru brązowego z odcieniem czerwonym.
Tekst i zdjęcia: Zbigniew Wasilewski
Od redakcji:Artykuł powyższy ukazał się w maju ub.roku na łamach Kroniki Montrealskiej. Redakcja Kroniki Montrealskiej uznała za stosowne aby wznowić publikację tej oryginalnej historii oraz przypomnieć przy okazji rosnącej liczbie czytelników Kroniki o odbywającym się obecnie Festiwalu Tulipanów w Ottawie. Festiwal Tulipanów w Ottawie 2013 rozpoczął się 03 maja i potrwa do 20-tego tego samego miesiąca. Polecamy gorąco wybrać się na to wydarzenie,ponieważ uchodzi za największy na świecie festiwal tego rodzaju i jest wart zobaczenia,atrakcja jest gwarantowana.