DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Category Archives: Człowiek

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

DSC_0307

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym pozostała nietknięta zębem czasu Galeria Sztuki zdumiewająca i zaskakująca swoim bogactwem artystycznym.  Galeria została założona przez Christo Stefanof w 1960 roku i po śmierci tego artysty w 1966 r. zamknięta na cztery spusty przez wdowę Irenę Pludowską aż do wczesnych lat XXI wieku. Irena i Christo Stefanoff przybyli do Quebeku z Holandii w 1952 roku gdzie przebywali od końca II Wojny Światowej. Christo Stefanoff ( 1898 Bułgaria-1966 Kanada) zaczął swoją karierę malarską już w latach międzywojennych i wystawiał z wielkim sukcesem swoje prace w wielu słynnych galeriach sztuki w Europie. Wiele znamienitych osobistości z tamtego okresu pozowało mu do portretów, warto wymienić m.in. takich jak:  królowa holenderska Wilhelmina, Benito Mussolini, Prezydent Hiszpanii Niceto Zamora, Prezydent Szwajcarii Giuseppe Motta, poeta Rabindranath Tagore, Greta Garbo i wiele, wiele innych. Po raz pierwszy prof. Stefanoff wystawiał swoje prace w 1935 w Łodzi. Oczarowany polskimi pejzażami, zaintrygowany polską historią, polską sztuką postanawia stać się częścią tej wzruszającej go polskości. Jego zachwyt nie poprzestaje jednak tylko nad elementami polskimi, które już wymieniłem ponieważ zakochuje się w pięknej polskiej pannie, Irenie Pludowskiej i żeni się z nią w 1937 r. :)

DSC_0310Królowa holenderska Wilhelmina

DSC_0308Stefanoff. Portret żony, Ireny Pludowskiej

Okres II Wojny Światowej rozdziela Irenę od swojego bułgarskiego męża. Christo praktycznie całą wojnę spędził w niewoli. W 1944 został osadzony w obozie koncentracyjnym Gross-Rossen, następnie przeniesiony do obozu Nordhausen-Dora by ostatecznie zostać wyzwolonym w 1945 z obozu Bergen-Belsen. Stefanoff był więziony przez Niemców w obozach koncentracyjnych za przynależność do Żegoty, polskiej humanitarnej organizacji podziemnej działającej w latach 1942-1945, jako organ polskiego rządu na uchodźstwie, której zadaniem było organizowanie pomocy dla Żydów w gettach oraz poza nimi. Za pomoc Żydom okupacyjne władze niemieckie przewidywały karę śmierci.

DSC_0267

Stefanoff. Obóz koncentracyjny

Para Stefanoff odnajduje się po wojnie i decydują się na pobyt w Holandii, gdzie Christo tworzy sceny batalistyczne. Jego obraz Monte Cassino został zakupiony przez Miasto Bredę i wisi w Hallu Ratusza. Inny obraz Stefanoffa  Comrades in Arms został podarowany królowej Wilhelminie z okazji 50 rocznicy jej koronacji. Obraz przedstawia polskich i holenderskich żołnierzy wyzwalających tereny Holandii. Warto nadmienić, że to właśnie Pierwsza Polska Dywizja Pancerna pod dowództwem gen. Stanisława Maczka wyzwoliła holenderskie miasto Bredę. Christo Stefanoff w 1947 założył w Bredzie Polskie Towarzystwo Katolickie, której przewodniczył w randze Prezesa.

DSC_0270Stefanoff, akwarela: gen. Anders na tle Monte Cassino

DSC_0277

Stefanoff, akwarela: polski żołnierz zdobywający wzgórze Monte Cassino

Christo Stefanoff wraz z żoną Ireną osiedlają się w Kanadzie w 1952 roku. Wybierają malownicze tereny Gór Laurentyńskich, które stają się inspiracją dla artysty. Od samego początku pobytu w Kanadzie artysta jest niezwykle aktywny, wystawia swoje prace i uzyskuje same pochwały. Został wybrany do rekonstrukcji zniszczonej Panoramy “Jerusalem” przy katedrze w Ste-Anne-de-Beaupré. Był  uznanym portrecistą, malował  takie osobistości w Quebeku jak Kardynał  Paul-Emile Leger, Gubernator Generalny Kanady R. Morton, znany biznesmen Samuel Bronfman, ostatni przedwojenny Konsul Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Montrealu,  Tadeusz Brzeziński i wiele innych.

DSC_0315

Portret Kardynała Leger

Christo Stefanoff oprócz swojej sztuki przywiózł do Kanady nieznaną wówczas technikę malowania nie pędzlem lecz… szpachelką malarską. Wszystkie jego obrazy są malowane tą techniką co daje dodatkowy efekt trójwymiarowości. Jest uznawany za mistrza doskonale operującego światłem i kolorami. Bez cienia wątpliwości można stwierdzić, że inspiracją dla niego byli tacy wielcy poprzednicy jak Van Gogh oraz Rembrand.

DSC_0294 DSC_0303 DSC_0314

Powyżej trzy przykłady sztuki sakralnej.

DSC_0251 DSC_0297 DSC_0298 DSC_0299DSC_0300Tryptyk Powstanie Warszawskie

DSC_0296 DSC_0305

Pejzaże

DSC_0302 Autoportret

DSC_0306 Wizja Stefanoffa jego ostatnich dni ziemskiego bytowania

DSC_0264 DSC_0266Wnętrze galerii

DSC_0318Spośród wielu niedokończonych dzieł, jakie pozostały po smierci Stefanoffa pozostał ten projekt Centrum Kulturalnego w Val David. Centrum miało być złożone z galerii sztuki, kapliczki, rotundy wystawowo-wykładowej, 20 domków z wszelkimi wygodami dla studentów sztuk plastycznych oraz muszli koncertowej na wolnym powietrzu. Obecny zbiór dzieł Stefanoffa znajduje się w zbudowanym budynku na pierwszym planie. Zasoby tej galerii to około stu skończonych prac, dokumentacja oraz studio malarza w stanie, w jakim zaprzestał swoją działalność. Na parterze znajduje się część mieszkalna. Właścicielem galerii jest pan Robert Pludowski, siostrzeniec żony Christo Stefanoffa Ireny Pludowskiej. Robert Pludowski jest również artystą malarzem, adeptem swojego wujka i tworzy swoje dzieła tą samą techniką nakładania farby na kanwę ,czyli za pomocą szpachelki malarskiej.

Christo Stefanoff pozostawił bardzo trwały i solidny ślad swojej artystycznej twórczości dla dziedzictwa kulturalnego Polonii montrealskiej. W kościele parafialnym Św. Trójcy, przy ulicy Centre 1660 Stefanoff jest autorem 17 witraży malowanych , zdobiących kościół wieloma polskimi akcentami. W niezwykle pięknych i bogatych kolorach widnieje Matka Boska Częstochowska na tle jasnogórskiego klasztoru, dalej Matka Boska Kozielska na tle ruin Monte Cassino, ks. Ignacy Skorupka z krzyżem w ręku na czele polskich żołnierzy walczących z bolszewikami, witraż z arcybiskupem wileńskim Janem Cieplakiem, serię okien witrażowych rozpoczyna Trójca Św. Apsyda kościoła pod wezwaniem Św. Trójcy jest udekorowana wieloma polichromiami postaci świętych również wykonanych przez Christo Stefanoffa.

W tym roku 06 kwietnia 2018 mija 120 rocznica urodzin tego wielkiego artysty. Christo Stefanoff zmarł 8 marca 1966 roku i został pochowany na cmentarzu Cote-des-Neiges w Montrealu obok sekcji Polskiej Fundacji Społeczno-Kulturalnej. Jego żona Zofia zmarła 41 lat później w 2005 i zgodnie z jej ostatnią wolą została złożona do grobu swojego męża.

DSC_0019Grób Ireny i Christo Stefanoff na cmentarzu Cote des Neiges w Montrealu.

W niedzielę 08 kwietnia 2018 roku o godz. 14:00 jest zorganizowana Akademia z okazji 120 urodzin Christo Stefanoff. Z tej okazji Galeria-Muzeum będzie otwarta dla szerokiej publiczności.Wstęp jest bezpłatny. Wydarzenie to jest doskonałą okazją do zwiedzenia galerii, zapoznania się z twórczością Mistrza Stefanoff oraz obejrzenie pracowni Christo Stefanoff w stanie nietkniętym, w takim jakie pozostawił po swojej przedwczesnej śmierci. Dodatkową atrakcją będzie możliwość obejrzenia dzieł sztuki bratanka a zarazem ucznia wielkiego Mistrza Stefanoff. Robert Pludowski udostępni również swoje prace dla zwiedzających. Podczas Akademii będą rozlosowane 3 oryginalne litografie Christo Stefanoff w oprawie. Serdecznie zapraszamy.

Adres: 1060, 10e Rang, Val David, Qc J0T 2N0

Autor: Zbigniew Wasilewski

Fot: Zbigniew Wasilewski

Wielkanoc w Domu Seniora

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu złożyli wizytę w polskim Domu Seniora. Odwiedziny polonijnej młodzieży połączone były z małym programem artystycznym przedstawionym polskim seniorom zamieszkałym w Ognisku Polskiego Instytutu Dobroczynności im. Marii Skłodowskiej-Curie, popularnie zwanym polską rezydencją seniora. Po recytacji polskiej poezji, dzieci z polskiej szkoły wręczyły własnoręcznie przygotowane kartki wielkanocne wszystkim obecnym na spotkaniu seniorom. Poniżej fotoreportaż z tej uroczystości.

DSC_9992 DSC_9965 DSC_9977 DSC_9954 DSC_9960 DSC_0001

DSC_0003Stołówka

DSC_0009Tablica pamiątkowa poświęcona pierwszemu lekarzowi naczelnemu instytutu dr. Franciszkowi Kozłowskiemu

DSC_9962 DSC_9986 DSC_0004Dekoracje w języku polskim na korytarzach

DSC_0013Wejście do Domu Seniora

DSC_9988 DSC_9974 DSC_0006 Polski personel DSC_9968 DSC_0015 DSC_9989

Autor: Zbigniew Wasilewski

Fot: Zbigniew Wasilewski

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

original.1836

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – szlachcica, angielskiego arystokraty, wybitnego inżyniera i pomysłodawcy w wielu bardzo atrakcyjnych dziedzinach życia. Postać to była kontrowersyjna, jak zresztą wszystkich tych, którzy myśleniem, planowaniem i marzeniami wykraczają poza ramy czasu, w których przyszło im życ. Pisano i mówiono o Gzowskim rozmaicie, ale dużo i to zapewniło mu popularność za życia. Dziś już nawet w Kanadzie zapomina się o nim i dla wielu współczesnych Kanadyjczyków odwiedzających Niagarę, pomnik – tablica postawiony w widocznym miejscu niewiele mówi.

Image_Niagara68

Gzowscy herbu Junosza wywodzą się z rodu sięgającego czasów Zygmunta Augusta. Protoplastą rodu był Stanislaw piastujący urząd królewskiego dworzanina. Na pamiątkę, po pra, pradziadku po mieczu jest właśnie imię bohatera Kanady – Kazimierz Stanislaw Junosza Gzowski.
Gdy liczył niespełna dziewięć lat, wysłany został do znanego Liceum Krzemienieckiego, tego samego, które ukończył wielki polski romantyk Juliusz Słowacki, i gdzie wykładowcami byli między innymi bracia Śniadeccy, Euzebiusz Słowacki i wielu, wielu innych. Jak się wydaje, było to jego jedyne polskie wykształcenie, bo brakuje dokumentów potwierdzających inne polskie wykształcenie.

SAMSUNG DIGITAL CAMERAPomnik poświęcony Gzowskiemu nad jeziorem Ontario

Gdy miał lat osiemnaście, rozpoczął służbę jako oficer saperów w armii rosyjskiej. W Warszawie przyszło mu przeżywać Powstanie Listopadowe. Zupełnie nie udaje się już dzisiaj skorygować informacji dotyczących Gzowskiego z tamtego okresu. Jedni widzą w nim młodocianego przywódcę, inni próbują dowodzić jego lojalności wobec caratu. Gzowski owym wszystkim pogłoskom zawdzięczać może niezaprzeczalnie to, że uznany zostaje za romantycznego buntownika o sprawę przyszłości. Zawsze używane były wobec niego słowa wielkie i wynoszące go ponad szarą przeciętność. Jedna z legend mówi nawet o ranie jaką miał odnieść w walkach powstańczych.
Jedno jest niezaprzeczalne, że już w drugiej połowie kwietnia 1831 roku przebywał na terenie zaboru austriackiego. Rząd carski niezbyt dobrze patrzył na zbuntowaną polską młodzież, grupującą się przy rosyjsko-austriackiej granicy. Pod naciskiem sojusznika rozbiorowego, władze austriackie stworzyły coś w rodzaju obozu dla internowanych w Brnie (dzisiejsza Słowacja). Tam tak naprawdę powstańcy nie mieli wyboru; jeśli bowiem powrócą do zaboru rosyjskiego, zostaną aresztowani. Pozostawała więc emigracja jak najdalej – do Ameryki.

Gzowski, już w marcu 1834 roku jako dwudziestojednoletni młodzieniec “ląduje” w Nowym Jorku. Podobno utrzymywał się ze znajomości języków, tańca i szermierki.

Pociągał go jednak Nowy Świat i wybrał chyba najtrudniejszą drogę poznawania amerykańskiej rzeczywistości – wstąpił jako aplikant do spółki adwokackiej w małej miejscowości Pittsfield w stanie Massachussetts. Korzyść wyniósł z tego kroku podwójną – poznał zawiłości rodzącego się, twardego amerykańskiego prawa i język angielski tak dobrze, że już po roku zadziwiał rodowitych Amerykanów. W 1837 otrzymał dyplom z zaznaczeniem – “bez prawa praktyki” – jako, że nie miał jeszcze obywatelstwa amerykańskiego. Dopiero będąc w Pensylwanii otrzymał obywatelstwo i teoretycznie mógł rozpocząć praktykę adwokacką, ale pociągała go kolej, tak bardzo, że w miejscowej Izbie Handlowej złożył projekt nowej linii kolejowej starannie i fachowo wykonany. W kilka lat później osiadł w Erie. Tam się ożenił ze Szkotką, córką miejscowego lekarza. Jednak niezbyt długo pozostał w Stanach. Opuszcza je i udaje się na stałe do Kanady.

LG_TorontoGzowskiPark

Park Gzowskiego w dzielnicy Toronto, Etobicoke, nad jeziorem Ontario

Ontario, prowincja zalesiona, z dużą ilością wody, ale niezbyt gęsto zaludniona, pociągała Gzowskiego i wyzwalała w nim inwencje twórcze. Rozpoczyna pracę zawodową w służbie państwowej w roku 1842 i pozostaje w niej do roku 1848. To, czego wówczas dokonał jest imponujące – brał udział w budowach dróg (1000km), sześciu większych mostów i przystani nad jeziorami. Okazuje się człowiekiem niezastąpionym; planuje, robi kosztorysy prowadzi nadzór techniczny i finansowy. Przestrzeń ontaryjską pokonuje rozmaitymi środkami transportu, bez względu na pogodę.
Może tego wszystkiego dokonać tylko dlatego, że zdrowie mu dopisuje, a sam wyrobił sobie odporność na wszelkie przeciwności. Gzowski zasłużył na najwyższe słowa uznania. Dwaj autorzy w publikacjach: Bonnycastle w książce “Kanada i Kanadyjczycy”, omawiając metody stosowane przez Gzowskiego, podkreślają fachowość, zmysł organizatorski i pomysłowość, a Scading w “Dawnym Toronto” koncentruje się przede wszystkim na sumienności wykonania i perfekcji wykończenia powierzonych ludziom prac. Po roku 1848 Gzowski łączy się z prywatnymi firmami, lub pracuje na własny użytek.

International_Bridge_Buffalo_LOC_det_4a19566a

Most kolejowy International Bridge-realizacja Gzowskiego

Korzyści materialne są duże, co pozwala Gzowskiemu wybudować okazały dom w Toronto i pasują go na jednego z najbardziej zamożnych i szanowanych obywateli. Ale prawdziwą sławę doskonałego inżyniera zyskuje dopiero po zbudowaniu kolejowego mostu International Brigde, łączącego obecnie Kanadę ze Stanami Zjednoczonymi przez rzekę Niagara. Gzowski projektując most, musiał uwzględnić kaprysy, głebokość i bystrość rzeki. Most oddany jest do użytku w 1873 roku. W czasie licznych przemówień, jednogłośnie stwierdzano, że Gzowski był jedynym człowiekiem, który mógł tego właśnie dokonać. Odtąd wzywany będzie wszędzie tam, gdzie muszą być podjęte ważne decyzje techniczne. Gdy przekracza wiek siedemdziesięciu lat jest człowiekiem bardzo zamożnym, sławnym, autorytetem w dziedzinie nauk technicznych i podejmuje coraz częściej prace społeczne. To własnie dzięki niemu powstało Stowarzyszenie Inżynierów Kanadyjskich, a w ramach tego stowarzyszenia funduje dla młodych, dobrze zapowiadających się inżynierów medal własnego imienia .

LG_NiagaraFallsGzowskiPomnik

Pomnik Gzowskiego na budynku Niagara Parks Commission

Wokół Niagary proponuje utworzenie parku i rezerwatu i o ile udało mu się zainteresować gubernatora, lorda Dufferina, o tyle pomysł nie zyskał aprobaty społecznej. Wówczas ziemia jeziora i rzeki, czyli innymi słowy wszelkie dobra przyrody miały służyć ludziom i pomnażać ich majątek, a nie służyć ideom trudnym do zrozumienia. Gzowski ponosi porażkę. Pomysł uznany za fanaberię po stronie kanadyjskiej, podchwycony zostaje po stronie amerykańskiej i Kazimierz Gzowski staje na czele komisji do opracowania projektu “Rezerwatu Niagary”. Rezerwat urządzono, ale Gzowski wraz z komisją stają w obliczu deficytu i poważnej kompromitacji.
Cokolwiek by nie chcieć powiedzieć, naszemu rodakowi Kanada zawdzięcza największą atrakcję turystyczną .
Jakoż niebawem powstaje nowe przedsiębiorstwo “Gzowski and C”. Firmie zawdzięcza Kanada odcinek kolei łaczący Toronto i Sarnię.

Image_Niagara68a

Sir Casimir Stanislaus Gzowski herbu Junosza

Polak nie byłby Polakiem gdyby własnego wkładu nie wniósł w wojnę kontynentalną. Gdy w roku 1861, podczas konfliktu z Anglią rozważana jest ewentualna aneksja Kanady, Gzowski udaje się do Londynu, gdzie proponuje tamtejszemu Ministerstwu Wojny swoje usługi. Chce ufortyfikowania Monterealu i utworzenia w nim ważnego punktu strategicznego. Flegmatyczni Anglicy nie kwapili się z wcieleniem w życie pomysłu Gzowskiego, ale sam pomysł zarejestrowano i w roku 1879 jako pierwszemu mieszkańcowi kolonii nadano zaszczytny tytuł “Honorary Aides-de-Camp” (honorowy adiutant królowej). Ponadto odznaczono go komandorią Orderu św. Michała i św. Jerzego.

Gzowski – Kanadyjczyk z wyboru, szlachcic polski z dziada pradziada, po raz kolejny uszlachcony przez królową Wiktorię do końca życia mówił o swoim polskim pochodzeniu. Jeszcze dziś jego potomkowie do polskości przyznają się, dumnie nosząc nazwisko w niezmienionej formie, a turyści odwiedzający Rezerwat Niagary, zatrzymując się przed pamiątkową tablicą, popadają w zadumę, dlaczego Polak oddał swe siły, wiedzę i doświadczenie innemu krajowi.

Autor: Halina Czajkowska

Dopisek redakcji: Kazimierz Gzowski największego zaszczytu dostąpił w latach 1896-1897, kiedy to jako bliski przyjaciel Johna Macdonalda (pierwszego premiera Kanady), związany z Partią Konserwatywną, stał się nienominowanym ale faktycznym gubernatorem-porucznikiem (czyli administratorem) prowincji Ontario.

Materiał  pochodzi z bloga P.Emilii Turkiewicz : http://www.polonialife.ca/

Grafika: Internet

Mauzoleum terroryzmu

El-Che_3

Komunistyczny rząd Kuby nie zdając sobie sprawy z tego, że kiedykolwiek zostaną odkryte zwłoki Ernesto Che Guevary, podejmuje się w 1982 roku, w mieście Santa Clara, budowy olbrzymiego kompleksu muzealnego, poświęconego temu rewolucjoniście. Wybór tego miejsca został podyktowany kulminacyjnym momentem w historii walk dążących do obalenia Batisty.

To właśnie w tym mieście 28 grudnia 1958 roku, odbyła się ostatnia i decydująca walka z siłami rządowymi. Oddział Che Guevary przyczynił się w wybitny i brawurowy sposób do zwycięstwa w tej walce, doprowadzając do wykolejenia potężnego transportu kolejowego z bronią i 250-ciu oficerów i żołnierzy idących z pomocą w zwalczaniu rebeliantów.

DSC_4806Fot:autor

DSC_4805Fot:autor

Fakt, że ok. 300-tu marnie uzbrojonych Kubańczyków pokonało ponad trzytysięczną doskonale wyszkoloną i uzbrojoną w najnowocześniejszy sprzęt wojenny, kubańską armię Battisty dodaje jeszcze bardziej splendoru rewolucjonistom i stawia ich w aureoli legendarnego bohaterstwa.

DSC_4789Fot:autor

Fulgencio Batista na wieść o przegranej bitwie w Santa Clara, 01 stycznia 1959 roku, w pośpiechu opuścił Kubę udając się na emigrację do Portugalii. Zmarł w Hiszpanii 06 sierpnia 1973 roku na zawał serca, na kilka dni przed planowanym morderstwem na zlecenie Fidela Castro.

DSC_4787Fot:autor

Che Guevara po zakończonych walkach,zajmował kolejno stanowisko prokuratora generalnego więzienia-fortecy: słynnej La Cabana,gdzie podczas 5-ciu miesięcy piastowania tego urzędu skazuje wyrokiem wojennym na śmierć (wg różnych źródeł) między 156-550 zupełnie niewinnych ludzi. Następnie był szefem reformy rolnej oraz dyrektorem Banku Centralnego,co jest niezwykle ironiczne ponieważ Che marzył o zaniechaniu pieniądza i całkowitego ich wycofania – nowe bilety bankowe nosiły tylko skromny podpis: Che. Piastował również stanowisko ministra przemysłu,lecz bez zbytnich rezultatów. Jednakoż wszystkie te urzędy nie były w smak Guevarze, być może za wyjątkiem prokuratora więzienia, gdzie mógł za pomocą pistoleta wprowadzać nowy ład społeczny. Jego idealizm i wrodzona niemalże psychopatyczna obsesja wyzwalania narodów uciemiężonych popchnęła go do kilku afrykańskich krajów, aby wreszcie w 1966 roku, pojawić się w Boliwii wyzwalać boliwijski naród spod dyktatury. Jesienią 1967 roku, Guevara zostaje schwytany wraz z 16-toma towarzyszami broni i rozstrzelany przez boliwijskie siły rządowe. Istnieją różne wersje momentu schwytania Che Guevary, wg jednej z nich miał ponoć krzyczeć: Nie strzelajcie, jestem Che Guevara i jestem bardziej cenny dla was żywy niż martwy, co przeczy całkowicie jego ideałom. Zwłoki wszystkich 17-tu rewolucjonistów zostały zakopane w nieznanym miejscu.

DSC_4771

Fot:autorEl-Che_1Fot:autor

Dokładnie trzydzieści lat po tych wydarzeniach, ciała zamordowanych rewolucjonistów zostają odnalezione i wydane rządowi Kuby. W dniu 17-tego października, prochy Che Guevary,oraz 16-tu towarzyszy broni zostają przeniesione z honorami wojskowymi do Mauzoleum-muzeum w mieście Santa Clara. W bardzo doniosłej uroczystości, transmitowanej przez kubańską telewizję, Fidel Castro zapala wieczny płomień nad grobowcem, który płonie po dziś dzień. Od października 1997 roku, do chwili obecnej, już ponad 3 miliony osób odwiedziło ten kompleks. W dniu, w którym odwiedziłem to miejsce było pół na pół: turystów i Kubańczyków. Wycieczki szkolne z całej Kuby udają się tam każdego dnia z pielgrzymkami jak do najbardziej świętego miejsca na Kubie. Ciągle się uczy patriotyzmu na przykładzie Che, dzieci w szkołach z czerwonymi chustami na szyi i z gwiazdą w berecie powtarzają przed rozpoczęciem lekcji: Chcę być taki jak Che!

DSC_4715Fot:autor

Paradoks Che Guevary polega na tym, że pomimo jego przekonań, nawet najwięksi jego przeciwnicy promują jego wizerunek. Weźmy za przykład Carlosa Santanę, który na uroczystość wręczania Oskarów w 2007 r. pojawił się w koszulce z nadrukiem Che, czyżby zapomniał, że jego muzyka została ostro skrytykowana przez Guevarę, a w latach 60-tych ub. stulecia zakładano na Kubie obozy koncentracyjne dla m.in. grających rocka, jako elementów antysocjalistycznych lub tzw. młodocianych przestępców?

CarlosFot:TheEpochTimes

Następny przykład – Angelina Jolie, ambasadorka Globalnego Humanitaryzmu, nosi tatuaż Guevary! Uprzywilejowani,którzy widzieli to dzieło twierdzą,że jest zakryte biustonoszem.  Czy ona sobie zdaje sprawę, że jej idol przyczynił się do masowego uchodźstwa z wyspy oraz, że ok. 2 000 000 ludzi zostało skazanych na emigrację?

Paradoks Che to również głoszenie terroryzmu i nawoływanie do atomowego rozwiązania problemu amerykańskiego imperializmu z jednej strony – co nie przeszkadza z drugiej, młodym Amerykanom nosić gadżetów z podobizną Che, od koszulek poczynając, poprzez bieliznę, szklanki, kubki, długopisy, klamry do spodni, otwieracze do piwa, wreszcie na czapkach kończąc. Nie przeszkadza już młodym ludziom na całym świecie protestującym przeciwko wojnom wymachiwać ogromnymi afiszami z podobizną Che i nie ważne, że ten właśnie człowiek głosił i robił dokładnie coś przeciwnego, nie ważne,że przyczynił się do represyjnej śmierci ok. 14 000 Kubańczyków. Przykładów można by jeszcze długo mnożyć.

El-Che_2Fot:autor

Kim był Che Guevara, który był zdolny dokonać egzekucji na 14-to letnim chłopcu błagającym o litość dla swojego ojca i darowanie mu życia? Ten przypadek jest podawany przez świadków owego wydarzenia ze słynnej twierdzy La Cabana, której Che był głównym prokuratorem. Świadek podaje,że nazajutrz po egzekucji ojca,jego syn uwięziony w tym samym więzieniu doprowadza do ataku wściekłości wielkiego Che obrzucając go inwektywami, w pewnym momencie Che, chyba chcąc go nastraszyć wyciąga pistolet z kabury i wrzeszczy do niego: Na kolana!!! Na co młodzieniec odpowiedział: Jeżeli chcesz mnie zamordować to nie klęknę, wolę umrzeć na stojąco, jak prawdziwy mężczyzna! Che doprowadzony do szału strzelił mu w tył głowy.

1041053_3550974Fot:AFP

Na zdjęciu pierwsza od lewej:Aleida March,wdowa po Che Guevarze oraz Aleida Guevara,jedna z czworga dzieci Guevary z Aleidą March.

Aleida March ur. 1936 mieszka w Hawanie,jest dyrektorką Centro de Estudios Che Guevara ( Centrum Badań Che Guevary ),posiada prawa autorskie swojego męża w tym na wiele prac,które nie zostały opublikowane. Corka Aleida Guevara ur w 1960 r. podobnie jak jej ojciec, jest lekarzem z wykształcenia. Pracowała jako lekarz w Ekwadorze,Angoli i Nikaragui. Jest autorką książki;”Chavez,Wenezuela i Nowa Ameryka Łacińska” . Obecnie pracuje jako lekarz w szpitalu dla dzieci William Soler w Hawanie.

Aleida Guevara wyraża się o ojcu następującymi słowami: ” Mój ojciec potrafił kochać,to był w nim największy dar-właśnie ta umiejętność kochania ludzi. Prawdziwy rewolucjonista musi być również romantykiem. Jego całkowite poświęcenie dla dobra innych było jego naczelną ideą.Gdybyśmy tylko mogli iść za jego przykładem to świat byłby o wiele piękniejszy”.

Kim był Che Guevara potrafiący pisać poematy, oraz wzruszające czułe listy do żony i dzieci podczas długich okresów rozłąki?

Kim tak naprawdę był Ernesto Che Guevara?

Autor:Zbigniew Wasilewski

Grafika:Chris Miekina

Andrew Mynarski, polsko-kanadyjski heros

Mynarski

06 czerwca tego roku minęła 72 rocznica alianckiej inwazji we Francji, znanej pod nazwą Lądowania w Normandii trwającej od 6 czerwca do końca sierpnia 1944 roku, która stanowiła początkową fazę działań wojennych na froncie zachodnim (1944-1945)podczas II wojny światowej. Inwazja rozpoczęła się lądowaniem sił alianckich w Normandii, będącym największą operacją morsko-desantową w dziejach świata, której celem było przełamanie Wału Atlantyckiego. Po zdobyciu i skonsolidowaniu przyczółków przez aliantów oraz przesunięciu przez Niemców w rejon inwazji posiłków nastąpił okres względnej równowagi sił i stabilizacji frontu, podczas którego główny punkt ciężkości stanowiły walki o Caen. Nowy etap działań zapoczątkowała przeprowadzona pod koniec lipca Operacja Cobra, gdy Amerykanie przełamali front i wyszli na tyły niemieckich armiii w Normandii. Kulminacyjny moment kampanii stanowiła sierpniowa bitwa pod Falaise, podczas której znaczna część wojsk hitlerowskich została okrążona i rozbita, co umożliwiło aliantom wyjście na linię Sekwany i wyzwolenie Paryża.

782px-NormandySupply_editZdjęcie plaży Omaha w Normandii w czasie desantu

W pierwszych dniach tej inwazji zginął bohaterską śmiercią kanadyjski strzelec pokładowy polskiego pochodzenia,Adrew Mynarski. Popiersie Andy’ego Mynarski znajduje się w Ottawie w alei poświęconej kanadyjskim bohaterom w pobliżu Parlamentu. Pomnik nazywa się Monument aux Valeureux i upamiętnia 14 postaci z historii kanadyjskich wojen.

450px-Andrew_Mynarsky_bustPopiersie Andrew Mynarski w Alei Bohaterów w Ottawie

Autor:Zbigniew Wasilewski

Poniżej proponuję doskonały artykuł autorstwa pana Piotra Grajdy z Toronto:

ANDREW MYNARSKI 1916-1944, Kanadyjczyk polskiego pochodzenia, członek zalogi bombowca Lancaster Mk-X, KB-726 VR-A, odznaczony Krzyżem Victoria  najwyższym i najbardziej prestiżowym odznaczeniem dla żołnierskiej odwagi i szlachetności w obliczu walki z wrogiem, przyznawany Brytyjczykom i żołnierzom Sił Zbrojnych Wspólnoty Commonwealth. Mynarski był pierwszym członkiem Kanadyjskich Sił Powietrznych, który otrzymał to odznaczenie pośmiertnie nadany za akt bohaterstwa podczas II Wojny Światowej…

Andrew Charles Mynarski urodził się 14 października 1916 r w Winnipegu (Manitoba, Kanada) w rodzinie polskich emigrantów. Miał pięcioro rodzeństwa; dwóch braci i trzy siostry. W Winnipegu uczęszczał do szkoły podstawowej im. Króla Edwarda i Isaaca Newtona, a później do Technikum Św. Jana. Po skończeniu 16 lat, gdy umarł ojciec, pomagał utrzymywać rodzinę poprzez prace w sklepie kuśnierskim, gdzie pracował przez 4 lata. Potem budował meble i modele samolotów w piwnicznym warsztacie, który sam urządził.

W listopadzie 1941 (Druga Wojna Światowa) wstąpił do Kanadyjskich Sił Powietrznych (RCAF). Przeszedł szkolenie w Calgary, Edmonton (Alberta), a także w McDonald (Manitoba), które zakończył jako strzelec bombowca, tuż przed ukończeniem 25 lat. Wysłany został do Europy, na wojenny front, w grudniu 1942. Mynarski rozpoczął swoją służbę w Anglii od przydziału do 9 Dywizjonu Kanadyjskich Sił Powietrznych  (RCAF)  w październiku 1943. W marcu 1944 przydzielony został do 419 Dywizjonu RCAF o nazwie Los. Zastąpił tam innego “górnego strzelca” w załodze bombowca Lancaster. Z załogą tą, jego imię zwiąże sie na zawsze. Dzień przed sławną Inwazją w Normandii (D-Day), 5 czerwca 1944,  zaloga Mynarskiego  otrzymała nowy, wyprodukowany w Kanadzie bombowiec Lancaster Mk-X z numerem bocznym KB-726 VR-A. Kilka dni później, 11 czerwca, 1944 Mynarski awansował otrzymując tytuł “Pilot Officer”…

1101015

W nocy 12 czerwca załoga miała wystartować do swojej czwartej,  misji na nowym bombowcu. Celem było zbombardowanie terenów kolejowych w miejscowości Cambrai we Francji. Była to trzynasta misja Mynarskiego z obecną zalogą, a nad celem we Francji Lancaster miał się znaleźć w piątek  trzynastego czerwca.Czekając na wylot załoga rozmawiała o feralnych trzynastkach związanych z ich misją. Andrew Mynarski znalazł na trawie w pobliżu samolotu czterolistną koniczynę, ktora powinna przynieść szczęście. Podarował ją swojemu najbliższemu koledze z załogi o imieniu Pat Brophy, który był  strzelcem w ogonowej wieży Lancastera. Pat uśmiechając się,  wrzucił listek do swojego hełmu.

(…) Wkrótce po przelocie nad francuskim wybrzeżem, Lancaster dostał się na krótko w światła potężnych reflektorów niemieckiej obrony przeciwlotniczej. Po kilku udanych manewrach, bombowiec zatopił się w ciemnościach ponownie. Przy obniżaniu pułapu do poziomu z którego miało nastąpić bombardowanie, Lancaster został nagle zaatakowany od tyłu przez niemiecki Ju-88. Seria z jego działek pomknęła w stronę bombowca. Nastąpiły trzy eksplozje; oba silniki po lewej stronie stanęły w ogniu. Trzecia  eksplozja  w ogonowej części kadłuba między górną i ogonową wieżyczką zniszczyła hydrauliczne przewody sterujące wieżyczkami a wydostający sie z nich olej natychmiast zaczął się palić, powodując pozar w części ogonowej. Kapitan Art de Bryne dał rozkaz załodze do opuszczenia samolotu… Pat Brophy, strzelec  w ogonowej wieży rozpoczął własną ewakuację. Aby wydostać sie z obrotowej wieży musiał on wyprostować ją do pozycji wyjściowej wzdłuż kadłuba. Tylko taka pozycja ustawienia umożliwiała otworzenie małych drzwiczek. Po wydostaniu się z wieży, strzelec powinien założyć swój spadochron i wyskoczyć głównymi drzwiami w ogonie po prawej stronie. (Ogonowi strzelcy przechowywali zawsze swój spadochron na zewnątrz wieżyczki strzelniczej ze względu na bardzo mało miejsca wewnątrz samej wieży). Na nieszczęście hydrauliczny system obracający wieżę został zniszczony i wieża została unieruchomiona w bocznym ustawieniu. Próba obrócenia jej przy pomocy ręcznej korby skończyła się niepowodzeniem jako że została ona także uszkodzona. Przez częściowo odsunięte drzwiczki udaje sie Patowi jedynie przyciągnąć do siebie swój spadochron. Unieruchomiony i otoczony płomieniami nie widzi żadnej drogi ratunku. W tym momencie opuszcza swoją górną wieżyczkę strzelecką Andrew Mynarski i kieruje się do tylnych drzwi, aby ratować się skokiem w nocną otchlań…

223321Lancaster KB726

Oto jak wspomina te dramatyczne chwile sam Pat Brophy: ” (…) Zobaczyłem jak Andy wyślizguje się ze swojej górnej wieżyczki i przedostaje do tylnego wyjścia. Był jakieś 5 metrów ode mnie. Otworzył drzwi i właśnie miał wyskoczyć gdy dostrzegł mnie poprzez plastikową szybę otaczającą moją wieżę. Jedno spojrzenie wystarczyło mu aby zdać sobie sprawę z tego że jestem w potrzasku. Natychmiast odstąpił od drzwi, które były jego droga do ratunku  i zaczął przedostawać się w moim kierunku. Samolotem trzęsło we wszystkie strony. Ponieważ w tylnej części Lancastera jest naprawdę niewiele miejsca, Andy musiał zacząć się czołgać. Na rękach i kolanach przeczołgiwał się poprzez rozpalony olej z hydraulicznego systemu zasilania. Gdy dotarł do mnie, jego mundur i spadochron częściowo palił sie. Krzyczałem że jest beznadziejnie i prosiłem aby wracał. Andy wydawał się absolutnie nie zwracać uwagi na własną sytuację; poparzenia i narastające niebezpieczeństwo. Chwycił przeciwpożarową siekierkę wiszącą w pobliżu i zaczął rozbijać przejście do wieży. Potem próbował gołymi rękami rozginać to przejście. Bez rezultatu. Andy był w ogniu od pasa w dół. Patrząc na niego, niemal zapomniałem o wszystkim co dzieje się dookoła. Poprzez gwiżdżący wiatr i warkot dwóch pracujących jeszcze silników krzyczałem: Wracaj! Wyskakuj!. Mijały cenne sekundy. Gdy po raz kolejny krzyknąłem, Andy jakby zrozumiał że jest bezsilny  spuścił głowę jakby się wstydził tego że musi mnie zostawić, jakby wstydził się tego że oddane serce i odwaga nie wystarczają aby mnie uratować. W końcowej części kadłuba nie ma wystarczająco dużo miejsca aby się odwrócić. Andy musiał wyczołgać się tyłem,  ponownie przez płonący olej hydrauliczny. Nawet na moment nie spuścił ze mnie wzroku, na jego twarzy widać było milczący ból. Gdy dodarł do ratunkowego wyjścia, powoli wstał. Przyjął postawę baczność i stojąc w  płonącym mundurze oddał mi salut. W tej samej chwili, na moment przed tym jak wyskoczył powiedział coś. I choć nie mogłem tego usłyszeć wiem że powiedział: “Dobranoc Przyjacielu (…)”.

3590802_orig

Po tym jak Mynarski wyskoczył, Pat Brophy został w pędzącym ku ziemi bombowcu sam. W luku Lancastera było pięć ton materiału wybuchowego. Pat modlił się i czekał na ostateczne zderzenie z ziemią. Lancaster schodził w dół w statecznym ślizgu. Uderzył lewym skrzydłem w masywne drzewo i obrócił się dookoła. Dwie z dwudziestu bomb bedacych na pokladzie wybuchły zaraz potem. Kadłub został rozerwany a część ogonowa odrzucona na jakieś 20 metrów zatrzymała się na innym drzewie. Wieża strzelnicza była rozłupana, a Pat … uwolniony, cały i bez obrażeń. Na jego rozbitym zegarku, wskazówki zatrzymały się trzynaście minut po północy. Był piątek 13 czerwca 1944. Z własnego  helmu który podniósł z ziemi wypadła czterolistna koniczyna.

Siedmioosobowa załoga Lancastera KB 726 była na ziemi. Niestety, Andrew Mynarski nie żył… Gdy wylądował na swoim spadochronie był jeszcze przytomny, jego mundur wciąż się palił. Francuscy farmerzy zabrali go do lekarza ale rozlegle poparzenia nie pozwoliły mu przeżyć. Pochowany został na miejscowym cmentarzu w Meharicourt (Francja). Czterech członków załogi zostało ukrytych przez Francuzów i przedostało się do Anglii wkrótce po katastrofie. Dwóch pozostałych zostało schwytanych przez Niemców i do końca wojny było w internowaniu. Uwolnieni zostali przez oddzialy Amerykańskie.

565783_origGrób Andy’ego Mynarski w Meharicourt,Francja

Pat Brophy ponownie spotkał swojego dowodcę z Lancastera, Arta de Breyne dopiero w 1945. Opowiedział jemu i innym co dokładnie wydarzyło się tragicznej czerwcowej nocy ’44. Art de Breyne zarekomendował Andrew Mynarskiego do odznaczenia. Dowództwo Kanadyjskich (RCAF) i Brytyjskich Sił Powietrznych (RAF) zadecydowało o przyznaniu Andrew Mynarskiemu Krzyża Victorii – najwyższego odznaczenia za waleczność i szlachetność na polu walki. Odznaczenie zostało wręczone matce, Stanisławie Mynarskiej przez gubernatora prowincji Manitoba, J.A. McWilliamsa 12 grudnia 1946r.

Autor: Piotr Grajda

http://zurakowskiavroarrow.weebly.com/index.html

 

zdjęcia: internet

Ralph Modjeski-największy budowniczy mostów w Ameryce

ralph_modjeski_1

Rudolf Modrzejewski urodził się w Bochni (Salzberg) 27 stycznia 1861 r.w  ówczesnej Galicji pod zaborem austriackim.  Rodzicami Ralpha byli Gustav Sinnmayer Modrzejewski i aktorka Helena Modrzejewska ( bardziej znana poza granicami Polski jako Helena Modjeska ) . W 1865 roku Helena Modrzejewska rozstała się z Sinnmayerem , a w 1868 roku wyszła za mąż za ” hrabię ” Karola Bożenta Chłapowskiego . W lipcu 1876 wyemigrowali do Ameryki, gdzie zmienili trudne do wymowy polskie imiona i nazwiska. Od tej pory Helena nosi nazwisko Modjeska a syn mianuje się jako Ralph Modjeski. Ralph  powrócił do Europy na studia w l’Ecole des Ponts et Chaussées (Szkoła Dróg i Mostów ) w Paryżu . Modjeski w 1883 roku , podczas studiów w Paryżu, uzyskał obywatelstwo amerykańskie . Zawsze jednak utrzymywał kontakt z Polską , napisał wiele prac w języku polskim , i podkreślał swoje polskie pochodzenie.

modjeski5s

Po zakończeniu nauki wrócił do Stanów Zjednoczonych. Tam ożenił się z Felicją Bendówną, córką przyrodniego brata matki. Był ojcem trójki dzieci: Feliksa, Maryli i Karola. Rozpoczął swoją karierę , pracując najpierw pod okiem “Ojca amerykańskiego budownictwa mostów ” George’a Morisona . W 1893 roku , w Chicago ,  Modjeski otworzył własne biuro projektowe , które nadal istnieje jako ” Modjeski & Masters “. Pierwszym projektem Modjeskiego gdzie sprawował funkcję głównego inżyniera był most kolejowy nad rzeką Missisipi w Rock Island, Illinois. W swojej karierze pełnił funkcję naczelnego inżyniera lub doradztwa przy budowie dziesiątków mostów w całej Ameryce. Był pionierem w budownictwie mostów wiszących.

Zbudował prawie 40 mostów na największych rzekach Ameryki Północnej, w tym: Quebec Railway w Kanadzie, Benjamin Franklin Bridge w Filadelfii, Ambassador Bridge w Detroit, San Francisco-Oakland Bay Bridge oraz łączący dwa państwa – Blue Water Bridge, rozpinający się między USA i Kanadą. Ralph Modjeski, jako pierwszy w USA, stworzył podręcznik z zestawem przykładów mostów stalowych, o różnej rozpiętości przęseł. Jako pierwszy w mostownictwie na wielką skalę zastosował beton, czy stal krzemową. Jako pierwszy opracował i stosował metodę badania mostów wiszących z uwzględnieniem stanów deformacji… Zyskał uznanie jako konstruktor mostów wiszących, zwłaszcza po budowie Benjamin Franklin Bridge. Jego uczniem był Joseph B. Strauss, twórca mostu Golden Gate w San Francisco. Biograf konstruktora, Józef Głomb, pisał: „Zawdzięczamy mu postęp w światowym mostownictwie, a wiadomo, jaki wielki wpływ ma to na przemiany i rozwój w innych dziedzinach inżynierii budowlanej”, a co za tym idzie na rozwój innych aspektów życia.

Zmarł 26 czerwca 1940 r., w Los Angeles. Miał 79 lat.

  • 1893 - własne biuro konstrukcyjne w Chicago,
  • 1902-1905 Firma “Noble&Modejski” realizuje projekt mostu w Thebes dla Southern Illinois and Missouri Company gdzie po raz pierwszy na tak dużą skalę używa do budowy przęseł betonu 
  • 1903 - prasa amerykańska uznaje Rudolfa Modrzejewskiego za najwybitniejszego specjalistę w dziedzinie budowy mostów, zostaje uznany przez stowarzyszenie techniczne ASCE za inżyniera roku,
  • 1911 - tytuł doktora inżynierii Uniwersytetu Stanu Illinois,
  • 1913- rozprawa naukowa o projektowaniu wielkich mostów,
  • 1922 - medal Instytutu im. B. Franklina w Filadelfii,
  • 1929 - R. Modrzejewski zostaje laureatem John Fritz Gold Medal, najwyższego amerykańskiego odznaczenia w dziedzinie inżynierii,
  • 1929-doktorat Honoris Causa Politechniki Lwowskiej.Pont_de_Québec,_vue_est

Fot: Pont de Quebec

Ralph Modjeski wpisał się również na stałe w historii quebeckiego budownictwa mostów w związku z realizacją mostu stalowego w mieście Quebec. Budowa mostu kolejowo-drogowego w tym mieście została rozpoczęta w 1903 r. Kontrakt na budowę otrzymała amerykańska firma Phoenix Bridge Company z Pensylwanii. Po roku czasu struktura stopniowo nabierała kształtów pomimo poważnych błędów w obliczeniach dokonanych na etapie planowania gdzie rzeczywista masa mostu znacznie przekroczyła swoją nośność. Kiedy most był prawie na ukończeniu , niektóre problemy strukturalne zostały zauważone przez zespół odpowiedzialnych inżynierów, ale nikt nie potraktował poważnie katastroficznej  sytuacji. Prace kontynuowano pomimo oficjalnego i kategorycznego nakazu wstrzymania prac przez odpowiedzialnego inżyniera w dniu 27 sierpnia 1907 roku. Dwa dni póżniej, 29 sierpnia na 20 minut przed końcem dniówki o godz. 17 :37 po czterech latach budowy, południowa część  mostu w ciągu zaledwie 15 sekund runęła do rzeki Świętego Wawrzyńa. Obecnych na budowie było 100 pracowników , 76 zostało zabitych, a inni zostali ranni. Pośród zabitych było 33 Indian z plemienia Mohawk z podmontealskiego rezerwatu Kahnawake. Mohawkowie słyną z faktu, że nie znają lęku przestrzeni i z tego też tytułu byli zatrudnieni do prac wysokościowych. Wszyscy Mohawkowie ,którzy zginęli podczas budowy Mostu Quebeckiego zostali pochowani w rodzinnym rezerwacie Kahnawake. Pozostałe ofiary to 17 Amerykanów oraz 26 Quebeków. Indianie Huroni z rezerwatu Wendake pod miastem Quebec podają, że pośród zabitych było również 7 ofiar z ich plemienia,lecz nie figurują oni w oficjalnych raportach.

325d8170-fa8f-482f-9f15-9ba858075b1f-A33133

Zdjęcie katastrofy z roku 1907

Po tej katastrofie powrócono do budowy mostu o identycznym projekcie lecz po zweryfikowaniu obliczeń. Ralph Modjeski został mianowany jako główny inżynier tego projektu. Niestety  nieszczęście uderza ponownie 11 września 1916, podczas gdy centralne przęsło było podnoszone do swojej pozycji, spadło do rzeki, zabijając 13 pracowników. Zwalone przęsło nadal leży na dnie rzeki. Budowa została ostatecznie zakończona w sierpniu 1919 roku w łącznej cenie $ 25 mln USD. W dniu 3 grudnia 1919 r. most zostaje otwarty dla ruchu kolejowego, po prawie dwóch dekadach budowy. Rozpiętość tego dzieła to jest rekordowa długość 549 metrów między pylonami w konstrukcji mostów kratownicowych. Rekord ten pozostaje nie pobitym do dzisiaj a sama budowla tego mostu jest uznana jako wielkie dzieło sztuki inżynieryjnej.

pontdeQuebec-large

Zjęcie montażu centralnego przęsła tuż przed jego zawaleniem z 1916 r.

Obecnie trwają prace nad kręceniem filmu dokumentalnego o Ralphie Modjeskim zatytułowanym : Bridging Urban America: The Story of Master Engeener Ralph Modjeski. Autorami są Barbara i Leonard Myszyńscy. W tym roku w marcu są przewidziane prace nad kręceniem filmu w mieście Quebec. W związku z tym autorzy zwracają się do Polonii z apelem:

Wesprzyjmy produkcję filmu dokumentalnego o zasłużonym lecz mało znanym polskim inżynierze, projektancie wielkich mostów w USA i Kanadzie, synu Heleny Modrzejewskiej sławnej aktorki teatralnej amerykanskich scen XIX i XX wieku.

Kontakt i informacje:

REMISZ Consulting Engineers Ltd.

Email: remisz@remisz.com

Tel.: (613) 225-1162

www.remisz.com

„Bridging Urban America – The Story Of Master Engineer Ralph Modjeski”, film Basi i Leonarda MyszynskichPomoc finansowa udzielona filmowi dokumentalnemu o życiu i działalności Polaka Rudolfa Modrzejewskiego, to niezwykła inwestycja. Dzięki niej, Sponsor zyskuje możliwość wsparcia, ciekawego i znaczącego dla kultury oraz polsko-amerykańskiego dziedzictwa, a  dodatkowo możliwość budowania wizerunku firmy lub instytucji.

Zapraszamy do współpracy i wsparcia filmu „Bridging Urban America – The Story Of Master Engineer Ralph Modjeski”.

KONTAKT

Barbara Myszynski

bridgingUamerica@solareye.biz

BRIDGING URBAN AMERICA-

The Story of Master Engineer Ralph Modjeski

2216 Simplicity

Irvine Ca 92620

T 949 387 9323 / C 949 400 7193

www.solareye.biz

 

Modjeski Hudson bridge

Ralf Modjeski w tle jednego ze swoich mostów: Hudson Bridge

Filmmakers Behind “Bridging Urban America”  

https://www.facebook.com/bridgingurbanamerica

Autor: Zbigniew Wasilewski

Fot; materiały prasowe

Jakub Muda z trasy. Kierunek: Kosmos. Wywiad

DSC02035

Jakub Muda, ur w 1993 r. w Warszawie, mieszkaniec Montrealu, student Concordia University na kierunku chemia oraz jako drugi kierunek matematyka. Zainteresowania : opera, jazz, muzyka klasyczna, podróże, chemia i trochę więcej :) . Poniższy wywiad został zrealizowany z Kubą na trasie ,kilka tygodni temu i w poniższej formie dotarł do redakcji Kroniki Montrealskiej przed dwoma dniami. Kuba dotrze na metę, czyli do punktu docelowego na Cape Spear w  St-John’s, prowincja Nowa Funlandia i Labrador w sobotę 21 maja 2016.

DSC00776 DSC00792 DSC00910 DSC00926 DSC00956 DSC00962 DSC01007 DSC01023 DSC01134 DSC01185 DSC01217 DSC01260 DSC01351 DSC01354Zbigniew Wasilewski : Witam serdecznie Jakubie w Kronice Montrealskiej. Skąd pojawił ci się zamiar przemierzenia całej Kanady z zachodu na wschód pieszo i samotnie ?

Jakub Muda : Trzeba zacząć od tego, że nie byłbym w stanie siedzieć w domu przez długi czas i nic nie robić, nie taka jest moja natura. Myślę, że taki po prostu już jestem, że muszę działać, nie mówię tylko o wyprawie, ale ogólnie działać i robić to co mnie interesuje. A co do mojego „spacerku”, od zawsze interesowała mnie Syberia, Antarktyda, Himalaje i wielka przygoda. Pewnego dnia natrafiłem na historię Terry’ego Foxa i skoro on był w stanie zrobić coś takiego, to ja będąc w 100% zdrowym również. Oczywiście były wcześniej inne bodźce aby rozpocząć przygodę, ale to właśnie Terry Fox spowodował, że wybrałem Kanadę.

DSC01363 DSC01370 DSC01379 DSC01388 DSC01394 DSC01395 DSC01399 DSC01422 - Copy DSC01426 DSC01476 DSC01482a DSC01507 DSC01529 - Copy DSC01582 DSC01583 DSC01622 DSC01626 DSC01688 DSC01721 DSC01731Z.W : Od kiedy jesteś na trasie i kiedy w przybliżeniu jest twoje planowane dotarcie docelu ? Gdzie znajduje się to docelowe miejsce i czy będzie ktoś tam na ciebie czekac ?

J.M : Cała przygoda rozpoczęła się 21 stycznia w Victorii, BC, jednak przygotowania ruszyły 11 miesięcy wcześniej, 18 lutego 2014 roku. Docelowym punktem jest Cape Spear w St John’s Newfoundland, czyli najdalej wysunięty na wschód punkt Ameryki. Czy będzie ktoś czekać na mnie? Kto to wie, troszeczkę jeszcze zostało. Na pewno będą media.

Z.W : Ile czasu poświęciłeś na przygotowanie całej wyprawy ? Czy twoja trasa została zaplanowana w szczegółach na każdy dzień roku, którą realizujesz czy też musisz się ciągle dostosowywać do zaistniałych warunków ?

J.M : Przygotowania to 11 miesięcy, nie było łatwo, można powiedzieć, że doliczając moje obowiązki musiałem być aktywny „25 godzin na dobę”. Wszystko musiało być rozplanowane i ekwipunek musiał być sprawdzony aby uniknąć błędów na trasie. Obecnie mogę powiedzieć, że popełniłem bardzo niewiele błędów na trasie więc widać, że przygotowanie było solidne.

Nie ma sensu planować wszystkiego na każdy dzień bo i tak to się nie sprawdzi na trasie, to nie wyprawa na Marsa gdzie można zaplanować każdy dzień lecz nieprzewidywalna trasa gdzie milion rzeczy może się przydarzyć i jak pokazują moje przygody nawet więcej J Nie planuję na więcej niż na tydzień do przodu, czasami tylko do kolejnego miasta, trzeba być bardzo elastycznym.

DSC01737 DSC01774 DSC01821 DSC01829 DSC01866 DSC01874 DSC01920 DSC01922 DSC01972 DSC01986 DSC01996 DSC02008 DSC02011 DSC02035 DSC02048 DSC02063 DSC02144a DSC02177 DSC02202 DSC02237Z.W : Jak wygląda twój kontakt ze światem, twoją rodziną, znajomymi, czy śledzisz na bieżąco co się dzieje w Kanadzie i na świecie ? Rok czasu na trasie to bardzo długi okres w naszych dynamicznych czasach.

J.M : Kanada nie jest taka dzika jak się wydaje, a kontakt ze światem mam zupełnie normalny bo w większości Kanady jest zasięg więc komórki działają, Internet jest również wszechobecny. Szczerze mówiąc nie śledzę wydarzeń na świecie bo mało się dzieje wartego uwagi, bardziej skupiam się na swoich zainteresowaniach.

Z.W : Poruszmy sprawę finansową, z pewnością wyruszając na trasę musiałeś przewidzieć pewien żelazny budżet, bez którego całe twoje przedsięwzięcie nie mogłoby zostać zrealizowane. Koszt wyżywienia, noclegów sprzętu, specjalistyczna odzież na wszystkie cztery kanadyjskie pory roku. To wszystko przecież kosztuje fortunę. Cz masz jakiegoś większego sponsora ? Acha… zdradź proszę czytelnikom ile par butów zdarłeś do tej pory na kanadyjskich drogach

J.M : Tak jak mówiłem nie było większego planu jeżeli chodzi o trasę, no może poza głównymi miastami, również jeżeli chodzi o czas także nie było budżetu. Ciężko jest przewidzieć przecież jak się sprawy potoczą. Co do sponsorów, mam różnych i każdy z nich pomógł wedle specjalizacji i możliwości np. Powiat Legionowski, Gmina Nieporęt, Brubeck – odzież termoaktywna, Sklep dla Turysty, Heal Meal 7 – posiłki białkowe, Adventure Lights i wiele wiele innych  firm, pełna lista jest na stronie wyprawy. Również różne organizacje w Kanadzie wspierają mnie dla przykładu Canadian Polish Congress (Vancouver, Calgary, Winnipeg), Polish Canadian Association, Związek Kombatantów (Calgary, Thunder Bay i chyba kilka innych), Polish Women Federation (Vancouver, Winnipeg, Ottawa) i wiele innych. Ponadto ludzie spotkani na trasie, motele, hotele, restauracje, naprawdę wszędzie i wszyscy wpierają. Najważniejsze jednak są darmowe noclegi w motelach i hotelach bo odpoczynek również jest ważny. A co do butów to ostatnio w Gander, New Foundland właśnie zniszczyłem 8 parę i ostatni raz zmieniam na nowe.

DSC02258 DSC02268 DSC02279 DSC02280 DSC02294 DSC02295 DSC02357 DSC02366 DSC02383 DSC02387a

Z.W : Sam pomysł przemaszerowania całej Kanady wszerz jest już sam w sobie bardzo oryginalny, lecz czym dla ciebie jest realizacja tego pomysłu, hartowaniem charakteru w zmaganiu się z przeciwnościami ?, ponieważ jestem przekonany, że takowe ci się pojawiają bardzo często.. Czy twojemu przedsięwzięciu przyświeca jakaś inna jeszcze większa idea, dla której wybrałeś się na tak długi spacer ?

J.M : Faktycznie pomysł jest oryginalny, niewiele osób podjęło się takiego wyzwania. Czym jest dla mnie ta wyprawa? Na pewno przygodą życia i wspomnianym hartowaniem ducha, dowiedziałem się ile faktycznie mogę znieść, naprawdę bardzo wiele. Osobiste cele opiszę w książce z wyprawy, nie ma sensu zdradzać wszystkiego tak od razu :) Czy większa idea? Myślę, że tak. Moim celem jest by zostać astronautą, a to nie małe wyzwanie.

Z.W :Jak oceniasz Kanadyjczyków napotkanych po drodze, w jaki sposób reagują gdy im odpowiadasz np. w Manitobie, że idziesz do Halifaxu bo masz tam randkę z dziewczyną na kawę za 5 miesięcy i sześć dni o 14 po południu  :) :) :)   Jacy są Kanadyjczycy, czy są życzliwi, chętni do pomocy ?

J.M: Ludzie na trasie są chętni do pomocy, statystycznie prowincje mało się różnią pod tym względem gdyż zarówno w Albercie czy na przykład w New Brunswick ludzie myślą podobnie i wspierają ciekawe projekty. A ponadto wiele osób nie widziało prawie nic więcej poza ich małym miastem więc spotkanie podróżnika jest jak prywatna podróż wzdłuż Kanady. Ludzie wiele razy zapraszali do domu na nocleg, z reguły wyglądało to w następujący sposób. Samochód zatrzymuje się na drodze, lub osoby spotkane w restauracji zaczynają ze mną rozmowę i następuje faza niedowierzania: „Woooow, niesamowita przygoda. Jeżeli chcesz to mieszkamy niedaleko i zapraszamy na noc”. Oczywiście zdarzają się osoby, które zadają głupie pytania typu: „A po co on idzie, nie lepiej samochodem?”, ale po prostu trzeba to ignorować. Bardzo mnie zdziwiło w jakich miejscach można spotkać Polaków, bo czasami były to bardzo małe miasteczka lub po prostu gdzieś daleko w górach.  Po prostu Polacy są wszędzie i jak wiadomo u Polaka najlepiej (kiełbaska, wódeczka no i rozmowy po polsku :)

DSC02410a DSC02442 DSC02453 DSC02476 DSC02486 DSC02503a DSC02519 - NOVA SCOTIA DSC02522 DSC02546 DSC02574

Z. W: W jaki sposób radzisz sobie z przeciwnościami losu , to jest chorobami, nadmiernym zmęczeniem, dolegliwościami typowymi dla piechura jak nadwerężone mięśnie, odciski, nadkwasota mięśni i inne ? Również pogoda kanadyjska nie sprzyja w ciągu okrągłego roku, w lecie to mogą być piekielne upały a zimą syberyjskie mrozy. Czy przed wyruszeniem na trasę miałeś jakieś szkolenie w tym kierunku ?

J.M: Z chorobami nie muszę sobie radzić bo ja nigdy nie choruję, jednak przemęczenie pojawiało się okresowo i to po prostu zwalało z nóg, szczególnie większe miasta były pod tym względem ciężkie gdyż był to moment na odpoczynek i praktycznie cały wolny czas spędzałem na spaniu, dopiero po kilku dniach wracałem do normalnej aktywności. Po prostu gdy jest się zmęczonym trzeba iść spać, a rano będzie lepiej. Problemów typowych dla piechura nie było dużo, ale jak się pojawiały to poważniejsze. Alberta była bardzo ciężka ze względu na źle dopasowane buty, które powodowały potem dużo odcisków. Nad brzegiem Lake Huron w Ontario buty zaczęły się niszczyć w taki sposób, że zaczęły obcierać i wrzynać się w skórę, każdy krok był jak wbijanie gwoździa. Inne jak nadwyrężone mięśnie zaczęły pojawiać się od prowincji Nova Scotia, to już tysiące kilometrów na trasie i zmęczenie dało o sobie znać. Również zmiana terenu z płaskiego na bardziej pagórkowaty, oraz cięższy wózek przez zimowy ekwipunek, który był sporadycznie używany spowodowały większy wysiłek, a po 40km dniu mięśnie po prostu płoną. Po tylu dniach wystarczy odpoczynek i rano jestem generalnie dobrym stanie. Trzeba tylko brać witaminy, bo ich niedobór może być widoczny już po 1 dniu. Zdarzały się też wypadki, w Rimouski, QC poślizgnąłem się na niewidocznym lodzie na chodniku i uszkodziłem torebkę stawową w kostce, nie byłem w stanie chodzić przez tydzień. Mało brakowało a złamałbym nogę w 2 miejscach (kolano i kostka), ale jakoś się udało. Mijając Campbellton, NB na poślizgnałem się na lodzie pod śniegiem i wpadłem do kałuży, prawie zamarzłem. Antigonish, Nova Scotia, trochę ponad miesiąc później, poślizgnąłem się znów na lodzie i tym razem ucierpiał staw biodrowy, tydzień ledwo chodziłem, a ból czuję do tej pory. Wypadki się zdarzają, ale po prostu trzeba iść dalej. Moja metoda radzenia sobie to po prostu odpoczynek i dobre piwo dla motywacji. Do ciężkich warunków tylko miastowi potrzebują szkolenia więc oczywiście mi nie było potrzebne. Jednak bez treningów przed wyprawą nie byłoby tak wesoło, ekwipunek to jedyne co ma się przy sobie więc lepiej wiedzieć jak go używać przy wielkich mrozach i znać granice. Nie ma co szaleć, rozsadek jest najważniejszy bo jestem sam i mogę liczyć tylko na siebie. Spanie w namiocie przy -20*C to jednak ciekawe i przyjemne doświadczenie, polecałbym każdemu bo rano wstaje się rześkim i nic nie boli. Wielkie mrozy jakoś przeżyłem, ale wielkie upały mnie wykończyły. Manitoba i ogromny upał, 4 razy miałem udar słoneczny (heat stroke), fatalne doświadczenie. Trening to uwzględniał i dokładnie wiedziałem co robić.

Z.W: Kiedy będziesz z powrotem w Montrealu. Czy planujesz jakiś urlop wypoczynkowy po zakończeniu tego najdłuższego spaceru w twoim życiu ? czy być może masz już zaplanowany jakiś nowy wyczyn. Jakie są twoje marzenia i czy masz już określony cel w swoim życiu.

J.M: Obecnie mam 300km do ST John’s, ale to chyba najtrudniejsze kilometry bo zmęczenie daje tak o sobie znać, że ledwo idę… Być może przed zakończeniem wyprawy posiedzę jeszcze tydzień w ST John’s i wrócę do Montrealu pod koniec maja. Gdy wrócę na pewno przyda się odpoczynek, czas tylko dla mnie, dobre polskie piwo i regeneracja mięśni i trochę rozrywki. Później wrócę na uniwersytet i cały czas będę dążył w kierunku swojego celu aby być astronautą. Kolejne wyprawy i plany? Jest pomysł na wyprawę rowerową za nie dalej niż 5 lat, 3 razy większy od spacerku po Kanadzie. Również chciałbym spędzić lato na pracy badawczej na Antarktydzie.

DSC02578 DSC02605 DSC02642 DSC02696 DSC02727 DSC02749 DSC02756 NEWFOUNDLAND DSC02771 DSC02775 DSC02780 Z.W: Kuba,, za miesiąc lub dwa zakończysz całą eskapadę, widziałeś Kanadę prawie od krańca do krańca podczas wszystkich pór roku i możesz powiedzieć jak ty tą Kanadę widzisz.

J.M: Kanadę najkrócej można wytłumaczyć jako mieszankę wszystkiego. Krajobrazy są niezwykle różnorodne, góry, lasy, jeziora, prerie, Arktyka, pola uprawne, prowincje atlantyckie. Również pogoda, od wielkich mrozów po wielkie upały, widziałem chyba wszystko, i wielkie burze, sto różnych opadów deszczu i śniegu, czasami wieje tak, że czułem się jak liść na wietrze, po prostu wszystko latało. No i oczywiście ostrzeżenia z powodu tornado. Odwiedzając wiele miast ma się wrażenie, że czas zatrzymał się 50 lat temu. Szczególnie widoczne jest to na preriach, gdzie ludzie żyją innym życiem. Jednak gdziekolwiek się jest ludzie są bardzo mili i pomocni, nie miałem ani jednego przypadku aby mi coś ukradziono czy w inny sposób skomplikowano życie. No i przede wszystkim, Kanada jest pusta, ogromna część jest niezamieszkana i zupełnie bez niczego.

DSC02844 DSC02860 DSC02861 DSC02864 DSC02882 DSC02887

Z. W: Drogi Kubo, dziękuję za ten krótki wywiad oraz za całą masę zdjęć,  życzę szerokiej drogi, słonecznej pogody i dobrych ludzi spotkanych na szlaku. Do zobaczenia w Montrealu :)

J.M:  Dziękuję i do zobaczenia w Montrealu !

Autor: Zbigniew Wasilewski

Fot: Jakub Muda

Ambicje Patrycji – Wywiad z Patrycją Chmurzyńską

Patrycja

Patrycja-Julia Chmurzyńska, ur, 28 października 1996 r. w Montrealu. Aktualnie kończy ostatni semestr w średniej szkole muzycznej École de Musique Vincent-d’Indy, a jesienią rozpoczyna studia na uniwersytecie Montrealskim na wydziale muzyki z profesorem Paul Stewart. Oprócz muzyki, uwielbia gotować, piec, lubi naukę języków obcych, biegle włada czterema językami: polskim, angielskim, francuskim i hiszpańskim. W przeszłości uczyła sie także języka włoskiego i japońskiego. Rodzice Patrycji przylecieli do Kanady między 1980 a 1982 rokiem i poznali się w Montrealu. Ma również starszego o dwa lata brata Alexandra, który obecnie studiuje i jest żołnierzem Armii Kanadyjskiej.

WYWIAD :

Zbigniew Wasilewski : Witaj Patrycjo w Kronice Montrealskiej. Jest mi ogromnie miło gościć ciebie na łamach Kroniki Montrealskiej, tym bardziej, że jestem od kilku lat świadkiem twojej ewolucji artystycznej. Pamiętam twoje pierwsze odważne, czasami nieporadne kroki w domenie artystycznej i jestem pełen podziwu dla twojej wielkiej siły, talentu i wiary w sukces. Powiedz proszę, po pierwsze skąd u ciebie pojawiło sie to zacięcie artystyczne i dlaczego wybrałaś fortepian ?

Patrycja Chmurzyńska : Witam Pana oraz czytelników Kroniki bardzo serdecznie. Sztuka interesowała mnie od zawsze, lubiłam malować, gotować ale nigdy nie przywiązywałam do tego większej wagi. Długo marzyłam aby zostać chirurgiem, i jeszcze po rozpoczęciu gry na fortepianie 5 ½ roku temu, ciągle o tym marzyłam. Natychmiast to nie przyszło: raczej stopniowo. Myślę że właśnie te występy które miałam w Konsulacie RP w Montrealu czy w szkole średniej budowały we mnie jakąś nową determinację. Pewnego dnia poszłam na “pierwszy koncert klasyczny “ w moim życiu w 2010 r ! Był to koncert Jana Lisieckiego. Podziwiałam tego młodego artystę. A wracając do domu czułam, że się trochę w moim życiu zmieni ponieważ powiedziałam rodzicom że również i ja chcę gra¢ na fortepianie. Jeśli taki młody wirtuoz jak Jan Lisiecki daje sobie radę to dlaczego ja nie miałabym sobie poradzić? Nie umiem Panu odpowiedzieć dlaczego wybrałam fortepian. Wówczas grałam w szkole na flecie, a naszym domu było pianino. No i tak się zaczęła moja przygoda z fortepianem.

Patrycja,Lisiecki

04 maj 2015, z Janem Lisieckim po jego koncercie w Montrealu

Z.W : Masz zaledwie 19 lat i wiesz z całą pewnością, że to jest twoje powołanie ? Muzyka ? Czym jest dla ciebie muzyka ? Jak ty potrafisz określić muzykę ?

P.C : Muzyka jest moją pasją i kocham to co robię. Tyle czasu nad tym poświęcam i chcę jak najbardziej się w tym doskonalić i kształcić. Mam wielkie szczęście że od początku trafiałam na tak doskonałych nauczycieli (m. in: Pana Mikołaja Warszyńskiego a następnie Panią Justynę Gabzdyl) i przy nich mogłam się bardzo dużo nauczyć w tak krótkim czasie. Z pewnością zauważyli  coś we mnie czego ja jeszcze nie wiedziałam ani nie znałam u siebie i wykorzystali to- na lepsze oczywiście. W moim przypadku, muzyka definiuje to kim jestem. Muzyka określa właśnie to czego słowa nie potrafią określić. Jest uniwersalnym językiem, dociera do WSZYSTKICH ludzi i to właśnie jest piękne.

 

10999767_832421436831463_4539740008274864824_o

13-02-2015, dwa dni przed pierwszym koncertem w słynnej Carnegie Hall w Nowym Jorku

Capture d’écran 2016-04-08 à 10.50.26

Ćwiczenia i koncerty w szkole muzycznej École de musique Vincent d’Indy (w sali im. Cécile-Romaine)

Z.W : Od kiedy postanowiłaś, że poświęcisz się całkowicie muzyce. W jaki sposób objawiło się w twoim przypadku to powołanie dla sztuki ?

P.C : Przychodziło to bardzo stopniowo na co nawet nie zwróciłam uwagi. Ale nigdy się dwa razy nad tym nie zastanawiałam. Jak sobie coś postanowiłam, robiłam wszystko aby osiągać swoje cele. Nie było to łatwe, jak to już Pan wspominał. Były potknięcia, porażki, ale nigdy się nie poddawałam. To były tylko początki, nie mogłam się przy tym załamywać! Wiadomo że łatwo nic nie przychodzi. Więc godzinami pracowałam, dwie godziny przed szkołą, a po powrocie dalej grałam. Potrafiłam od sześciu do ośmiu godzin dziennie ćwiczyć (szczególnie w wakacje). Teraz w wyższej szkole nauka mi na tyle nie pozwala, niemniej uczę się metodycznie i analizuję utwory co mi dużo pomaga w szybkim zapoznaniu się i odczytywaniu danych utworów. Im więcej się uczę tym bardziej moja pasja do muzyki wzrasta. Motywuje mnie i sprawia, że pragnę grać. Dostałam się do średniej szkoły muzycznej a teraz na uniwersytet-osiągając kolejny cel.

Z.W : W twoich pierwszych zetknięciach z fortepianem miałaś doskonałych nauczycieli, wirtuozów tego instrumentu w Montrealu, to jest; dr. Mikołaj Warszyński oraz wspaniała pianistka montrealska, pedagog oraz wirtuoz fortepianu dr. Justyna Gabzdyl. Co możesz powiedzieć o tych swoich pierwszych nauczycielach ?  Czy uważasz, że mistrzowie fortepianu są potrzebni aby zachęcić lub odkryć w sobie talent, który ty posiadasz… zostało to przecież potwierdzone wysokim wyróżnieniem jakim jest złoty medal konkursu Crescendo International Music Competition.

12651372_10208568026224923_3403822210648737522_n

Styczeń 2016, po koncercie w Carnegie Hall

P.C : Dziękuję bardzo ! Uważam,  że każda osoba może zachęcić ucznia do gry. Ale nie każdy wie jak wzbudzić motywację u ucznia. Miałam szczęście, że od początku spotkałam i mam tak doskonałych nauczycieli. Jestem bardzo cierpliwa, a oni jeszcze bardziej. I za to jestem im bardzo wdzięczna! Na pewno bez dobrych nauczycieli bym się tak daleko nie dostała. Od początku się angażowali i widzieli moje możliwości. Obowiązek ucznia to jest uczenie się od mistrza. A nie ma lepszego przykładu niż chodzenie na ich koncerty aby utrwalać wiedzę.

Z.W : Oprócz złotego medalu w tym konkursie nagrodą była również możność zagrania na twoim instrumencie w Carnegie Hall…. Oprócz moich wyrazów uznania za ten wyczyn, którego niestety nie dostąpią wszyscy marzący o karierze pianisty, chciałbym się dowiedzieć jak ty zareagowałaś na taką możliwość. Carnegie Hall marzy się przecież wszystkim pianistom na całym świecie a ty występowałaś tam już dwa razy. Powiedz proszę troszkę więcej na ten temat.

P.C : Bardzo dziękuję! Samo zagranie było wielkim zaszczytem. Przeżyłam dużo wrażeń! Sala koncertowa jest bardzo piękna i była wypełniona tego wieczoru. Wówczas grałam dopiero 4 lata, i nigdy mi przez myśl nie przeszło że mogłabym tam w ciągu najbliższych  dziesięciu lat zagrać.  Więc jak się dowiedziałam że zdobyłam pierwsze miejsce z wrażenia zaniemówiłam jak również nie przypuszczałam że znowu za rok tam się pojawię. Tak wiele osób o tej sali marzy, a ja miałam okazję już drugi raz tam zagrać! Oczywiście za drugim razem byłam już o wiele mniej stremowana. ale mimo wszystko, nie brakowało wrażeń z udanego koncertu!

1501718_10206941375039660_6795572106880450821_n

Marzec 2015. Filharmonia montrealska na Place des Arts przed koncertem Orchestre Metropolitain

Z.W : Patrycjo, kiedy Polonia montrealska będzie mogła usłyszeć ciebie na żywo ? Czy masz jakiś przewidziany koncert w tym sezonie w Montrealu ?

P.C : Na żywo w Montrealu ? Niestety nie. Na razie nic wielkiego się nie szykuje. Mam w szkole czy nawet poza szkołą różne mniejsze występy i koncerty. Obecnie skupiam się przede wszystkim nad rozszerzeniem repertuaru. Przecież gram dopiero  od ponad pięciu lat… A to co się szykuje na ten sezon to wyjazd do Polski  jako wolontariuszka  podczas Światowych Dni Młodzieży. To wydarzenie również  będzie dla mnie wielkiem przeżyciem !

Z. W : Zdradź, proszę czytelnikom Kroniki Montralskiej jakie są twoje marzenia związane z twoją karierą i pasją.

P.C : Grać, grać i tylko grać. Na małych jak i na wielkich koncertach, kto wie, może jeszcze kiedyś w Polsce zagram (co jest również moim wielkim marzeniem)… Chcę brać udział w coraz bardziej imponujących konkursach oraz rozszerzać swój repertuar. A moim NAJWIĘKSZYM marzeniem jest zagranie koncertu fortepianowego e moll Fryderyka Chopina z orkiestrą. Ale to jeszcze trochę czasu może zająć. ;)

Patrycja,Kargula

Wywiad w Radio 1280AM CFMB, Radio Montreal, z Krystianem Kargulą

Patrycja,radio

Podczas wywiadu w studio radiowym CFMB 1280 Radio Montreal

Z.W : Dziękuję serdecznie za udzielenie mi tego wywiadu. Życzę ci z całego serca aby twoja pasja stała się najwspanialszą receptą na całe twoje życie oraz abyś będąc szczęsliwa obdarowywała szczęsciem innych melomanów.  Wszystkiego dobrego J

P.C :Cała przyjemność po mojej stronie! Bardzo dziękuję Panu za miłe słowa, za czas i za ten wywiad.  Pozdrawiam Pana oraz czytelników Kroniki Montrealskiej bardzo serdecznie ! :)

Patrycja-Julia Chmurzyńska

Autor: Zbigniew Wasilewski

Fot: nadesłane do redakcji