DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Category Archives: Polska

Błękitna Armia Generała Hallera

Bez-nazwy-2

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy Romana Dmowskieg i Komitetu Narodowego Polskiego przy pomocy państw Ententy. Dekretem prezydenta Francji Raymonda Pioncare o4 czerwca 1917 powołano uzbrojoną przez Francję armię, do której zaciągali się rodacy gotowi do walki o niepodległość wyzwalającej się spod rozbiorów Polski Byli to głównie jeńcy z armii austro-węgierskiej i Cesarstwa Niemieckiego oraz polscy żołnierze z armii francuskiej (w sumie ok. 35.000), a ponadto emigranci ze Stanów Zjednoczonych (ok. 22.000), Kanady (221 osób) i Brazylii (ponad 300).

O ile cały koszt szkolenia, wyposażenia i transportu armii wziął na siebie rząd Francji to misji agitacyjnej w Ameryce podjęło się Polskie Towarzystwo Gimnastyczne SOKÓŁ, zasłużone w podtrzymywaniu i rozwijaniu świadomości narodowej i w podnoszeniu sprawności fizycznej polskiej młodzieży. Generał Józef Haller (od 4 października 1918 dowódca Błękitnej Armii) podczas pracy społecznej przed wojną wykazał się jako wielki entuzjasta tego ruchu – organizował liczne drużyny “Sokoła”, aby je później militaryzować.

Generał_Józef_HallerGenerał Józef Haller

Dzięki dyplomacji Ignacego Jana Paderewskiego, prezydent Woodrow Wilson podpisał 5 października 1917 dekret zezwalający Polakom z USA formować swoją armię. Ponieważ jednak ówczesne układy międzynarodowe nie pozwalały na ich szkolenie na ziemi amerykańskiej (Stany nadal pozostawały w stanie wojny) z pomocą przyszło Dominion Kanady, oddając do dyspozycji tereny pod przygranicznym, malowniczym miasteczkiem Niagara-on-the-Lake. Obóz otrzymał imię Tadeusza Kościuszki, wybitnego uczestnika wojen o niepodległość zarówno Polski, jak i USA.

haller4-10-18,data dowództwo KNPOdznaczenie Miecze Hallera

MieczeHallerowskieDyplomT.Romera.tifDyplom nadania Mieczy Hallera Montrealczykowi polskiego pochodzenia Tadeuszowi Romerowi

Tadeusz_RomerTadeusz Ludwik Romer herbu Laski (ur. 6-12-1894 w Antonoszu koło Kowna, zm. 23-03-1978 w Montrealu) – polski dyplomata i polityk, w czasie II wojny światowej organizator pomocy dla polskich uchodźców żydowskiego pochodzenia w Japonii i w Szanghaju. Minister spraw zagranicznych na Uchodźstwie (1943-1944) Prezes Polskiego Instytutu Naukowego w Montrealu ( 1963-1978) Wszystkie odznaczenia Tadeusza Romera zostały przekazane  Dyrektorowi Generalnemu MSZ Dariuszowi Wiśniewskiemu w maju 2016 przez córkę T. Romera, Teresę.

DSC_0674DSC_0675

Większość ochotników dotarła przez przygraniczne amerykańskie miasto Buffalo w Stanie Nowy Jork, gdzie od 9 czerwca 1917 działał Polish-American Citizens Committee, koordynujący wysiłki innych polonijnych organizacji i zapewniający podróżującym do obozu wikt, transport i zakwaterowanie. Kierowali nim ks. Cezary Krzyżan oraz dr Francis E. Fronczak, który też pełnił obowiązki komisarza służby zdrowia miasta Buffalo, a zarazem był członkiem paryskiego Komitetu Narodowego Polskiego. Zaciągali się nawet potomkowie przybyłych do Ameryki Polaków. Niektórym nigdy wcześniej nie dane było poznać kraju ojców. W sumie zgłosiło się ponad 22 000 chętnych  a po przeszkoleniu wyekspediowano do Francji 20 720 żołnierzy.

DSC_0629DSC_0620DSC_0639

Rekrutów wraz z ekwipunkiem kwaterowano po ośmiu w namiotach (a zimą w zbudowanych naprędce barakach na 300 osób) ale również w stodołach, hotelach, w nieczynnych fabrykach i w domach prywatnych. Przybywali codziennie dziesiątkami i setkami. Mieszkańcy prowincjonalnego Niagara-on-the-Lake nigdy wcześniej nie przeżyli podobnego najazdu gości i wielu wynajmowało kwatery bezpłatnie. Nawet część ratusza i innych budynków publicznych oddano na potrzeby Polaków, a lokalna poczta wywiesiła informacje i oznaczenia w języku polskim.

Rekruci otrzymywali żołd według stawek francuskich: szeregowcy 5 centów dziennie, sierżanci 20 centów, a oficerowie 1,22 dolara. Ponadto każdy żołnierz otrzymywał roczną premię w wysokości 150 dol.

 Obozem dowodził podpułkownik Arthur D’Orr LePan (1885-1976), w cywilu inżynier. Był synem emigrantów irlandzkich pochodzenia francuskiego, bardzo zasłużonych dla Kanady. Płk LePan kierował również bazą wojskową Camp Borden w płd. Ontario, gdzie (jak również na Uniwersytecie Torontońskim) przechodzili szkolenie przyszli oficerowie Błękitnej Armii. Pierwszy kontakt z kandydatami na oficerów LePan miał już 3 stycznia 1917 (przed podpisaniem stosownych porozumień międzyrządowych), kiedy ze Stanów Zjednoczonych do jego szkoły dotarło pierwszych 23 rekrutów. W sumie oficerskie szlify zdobyło 295 kandydatów. Wraz z 28 oficerami kanadyjskimi stanowili kadrę szkoleniową w Obozie Kościuszko.

DSC_0691DSC_0677DSC_0678

Obciążony nowymi obowiązkami, komendant LePan przeniósł się wraz z rodziną do Niagara-on-the-Lake, gdzie wyjątkowo zżył się ze swoimi podwładnymi. Jeden z Polaków był guwernerem jego trojga dzieci, a cała rodzina doznała zaszczytu prywatnego spotkania z wielkim mężem stanu i artystą Ignacym Paderewskim  który odwiedził obóz 21 listopada 1917. Po demobilizacji w 1919 LePan był długoletnim kuratorem budynków Uniwersytetu Torontońskiego. Uznany przez północnoamerykańską Polonię za wybitną osobistość, otrzymał liczne odznaczenia, m.in. Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski i Miecze Hallerowskie, a od rządu Francji Legię Honorową.

Obóz Kościuszko zamknięto 11 marca 1919 (po 18 miesiącach istnienia), a nowoczesne, wyszkolone oddziały przetransportowano do Francji, skąd świetnie wyposażona armia w sile 80 tysięcy żołnierzy przewieziona została koleją przez Niemcy do Polski, zasilając młode Wojsko Polskie. Ze względu na jednolity charakter Błękitnej Armii, zdecydowano się nie dzielić jej na mniejsze związki. Hallerczycy wzięli udział m.in. w wojnie polsko-ukraińskiej a na froncie polsko-rosyjskim zmagali się z konnicą gen. Siemiona Budionnego.

DSC_0682 DSC_0632 DSC_0684

Polski Dzień w Niagara-on-the-Lake

Rokrocznie od ponad 90 lat amerykańska i kanadyjska Polonia urządza gremialne pielgrzymki i uroczystości upamiętniające obóz “amerykańskich” Hallerczyków i ich heroizm. Odbywa się to w czerwcu każdego roku podczas ustanowionego przez władze miasta Dnia Polskiego. Punktem kulminacyjnym uroczystości jest parada do centrum miasta. Na odrestaurowany w 2000 roku cmentarz tradycyjnie przybywa Polonia z obu krajów, a także polskie władze konsularne i lokalni politycy.

DSC_0623 DSC_0676 DSC_0664 DSC_0680

Cmentarz-pomnik

Wraz z nadejściem zimy w okolicach Niagary wybuchła epidemia grypy hiszpanki, zabierając w 1918 życie 41 rekrutów, z których 26 za zgodą władz zostało pochowanych na parceli, jaką specjalnie wydzielił proboszcz lokalnej Parafii św. Wincentego. Tak powstał najprawdopodobniej jedyny polski cmentarz wojskowy na terenie Ameryki Północnej, nazywany popularnie “Cmentarzem Hallerczyków”. Opiekę nad nim utrzymywali członkowie Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce (SWAP) z Buffalo, a następnie Kongres Polonii Kanadyjskiej, który zarazem odpowiada za organizację uroczystości rocznicowych. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 Polska otrzymała od Kanady deklarację scedowania cmentarza jako części ziem polskich.

DSC_0685

Zdjęcia do artykułu zostane wykonane podczas wizyty pary prezydenckiej RP Andrzeja Dudy i Agaty Kornhauser-Dudy w maju 2015.

Opracował: Zbigniew Wasilewski

Fot: Zbigniew Wasilewski

Materiały : Archiwa Kongresu Polonii Kanadyjskiej,wikipedia, materiały prasowe

Kurtuazyjna wizyta Ambasadora Honorowego Polonii Quebeckiej w Montrealu

DSC_0920

W dniach 3-4 września gościł w Montrealu Ambasador Honorowy Kongresu Polonii Kanadyjskiej okręg Quebek, Pan Bogusław Falkowski wraz z małżonką Ewą. Szanowni Państwo Ewa i Bogusław Falkowscy swój czas wakacyjny poświęcony na zwiedzanie kontynentu Ameryki Północnej dzielą ze zwiedzaniem wspólnot polonijnych na północno-amerykańskim kontynencie. Mgr inż. Bogusław Falkowski przyjął nominację Kongresu Polonii Kanadyjskiej okręg Quebek na Ambasadora Honorowego tejże organizacji jesienią ub. roku bez wahania. Rolą Ambasadora Honorowego Kongresu Polonii skupionej w prowincji kanadyjskiej Quebek jest przede wszystkim promowanie naszej żywej aktywności na wszystkich płaszczyznach; naukowej, kulturalnej, politycznej, społecznej i innych. Jedną z dotychczas udanych inicjatyw Kongresu Polonii Kanadyjskiej okręg Quebek przy wsparciu i skutecznym działaniu naszego Ambasadora była wizyta  syna ostatniego żołnierza wyklętego. W chwili obecnej trwają prace nad przywróceniem instytucji Konsulatu Generalnego, który został sprzedany za przysłowiową czapkę śliwek za rządów Platformy Obywatelskiej. W nawiasie podam, że Konsulat Generalny RP w Montrealu jest najstarszą placówką dyplomatyczną na kontynencie północno-amerykańskim. Jej początki sięgają 1919. Polonia w prowincji Quebek nigdy nie zaakceptowała decyzji byłego ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego dotyczącej anulowania, wymazania i sprzedania placówki dyplomatycznej, historycznej i ogromnie ważnej w relacjach polsko-kanadyjskich.

DSC_0814 Jego Ekscelencja Ambasador Honorowy KPKQ w pierwszym kontakcie z naszą dzielną Policją montrealską, rowerową.

DSC_0818 Ambasador Honorowy KPKQ, na tle gejowskiej dzielnicy w  Montrealu

DSC_0821 Serdeczne powitanie Pana Ambasadora Honorowego KPKQ przez Prezesa Kongresu Polonii Kanadyjskiej okręg Quebek, pana prof. Adama Skorka.

DSC_0830 Poczęstunek w montrealskiej rezydencji Ambasadora Honorowego KPKQ; kabanosiki, orzeszki ziemne lukrowane, chrupki, ciasteczka, a wszystko takie …. polskie….

DSC_0838 Wizyta przed pomnikiem Naczelnego Astronoma, Polaka, Mikołaja Kopernika przy Planetarium w Montrealu. Pomnik M. Kopernika jest darem Polonii montrealskiej dla miasta Montreal.

DSC_0845 Pani Ambasadorowa Ewa Falkowska, Przewodniczący Komisji ds. Mediów Zbigniew Paul Wasilewski, Ambasador Honorowy Kongresu Polonii Kanadyjskiej okręg Quebek, mgr inż. Bogusław Falkowski

DSC_0847 DSC_0850 DSC_0852 Państwo Bogusław i Ewa Falkowscy znaleźli inną medalistkę z Olimpiady w Montrealu; Irenę Szewińską.

DSC_0855 Prezes KPKQ, prof. Adam Skorek, szczęśliwy z powodu odnalezienia olimpijczyka o tym samym nazwisku. Edward Skorek-siatkarz, medalista olimpijski z 1974 r. był członkiem wielkiej rodziny Skorków.

DSC_0860 Wizyta w Planetarium montrealskim

DSC_0866 DSC_0867 Przy pomniku Jana Pawła II przy kościele Matki Boskiej Częstochowskiej.

DSC_0876 Przy tablicy pamiątkowej, upamiętniającej 5 rocznicę Tragedii Smoleńskiej. Kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej.

DSC_0882 Gościna u Kustosza Kanadyjskiej Kustodii Franciszkanów Konwentualnych, OFM. Ojca Józefa Błaszaka.

DSC_0890 DSC_0894 DSC_0900 Jego Ekscelencja Ambasador Honorowy Kongresu Polonii Kanadyjskiej okręg Quebek, Bogusław Falkowski w siedzibie Związku Weteranów Polskich.

DSC_0904 Bogusław Falkowski na tle Gen. Sikorskiego, Gen. Kazimierz Sosnkowskiego, Gen. Andersa DSC_0909 W biurze Kongresu Polonii Kanadyjskiej okręg Quebek

DSC_0913 Kongresmeni polonijni. Od Lewej; Zbigniew Paweł Wasilewski-Przewodniczący Komisji ds. Mediów, prof. Adam Skorek, Prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej okręg Quebek, Ambasador Honorowy Kongresu Polonii Kanadyjskiej okręg Quebek, mgr inż. Bogusław Falkowski.

DSC_0917 DSC_0920

Jego Ekscelencja Ambasador Honorowy Kongresu Polonii Kanadyjskiej okręg Quebek, Pan Bogusław Falkowski.

Autor: Zbigniew Wasilewski

Fot: Zbigniew Wasilewski

Światowy Dzień Polonii i Polaków za Granicą – Dzień Flagi

flaga

Dzień Flagi, przypadający 2 maja, jest bardzo młodym świętem. Został ustanowiony przez Sejm RP 20 lutego 2004 roku ustawą o zmianie ustawy o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej. Wprowadzenie do kalendarza świąt Dnia Flagi RP ma na celu propagowanie wiedzy o symbolach narodowych, ich historii, zasadach używania godła, flagi i hymnu narodowego przez obywateli i instytucje publiczne.

W Polsce Ludowej właśnie tego dnia należało zdjąć, wywieszoną flagę z okazji 1 maja. Miało to zapobiec eksponowaniu flagi 3 maja, czyli w dzień święta pierwszej polskiej konstytucji. Święto to nie było uznawane w czasach PRL-u. Polska flaga państwowa, według obowiązującej normy, to prostokąt o proporcjach boków 5:8 podzielony na dwa poziome pasy-biały górny i czerwony u dołu. Dopuszczalne jest wieszanie flagi pionowo.

W tym wypadku barwa biała powinna się znajdować po lewej stronie. Oficjalnie, po raz pierwszy, kolory biały i czerwony uznane zostały za barwy narodowe Uchwałą Sejmu z dnia 7 lutego 1831 roku. 2 maja jest świętem państwowym, lecz nie jest ustawowo dniem wolnym od pracy. Oprócz Polaków, święto flagi obchodzą również Amerykanie, Finowie, Szwedzi,Ukraińcy, Rosjanie, Estończycy i Chińczycy.

2 maja, od 2002 roku, jest polskim świętem obchodzonym jako Dzień Polonii i Polaków za Granicą  ustanowionym przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w dowód uznania dla Polonii i Polaków za ich dorobek i wkład w odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w celu potwierdzenia więzi z ojczyzną i jedności wszystkich Polaków na świecie.

Najliczniejszym skupiskiem emigracji polskiej są Stany Zjednoczone; mieszka tam około 10 mln Polaków, a także Brazylia (1,5 mln), Kanada, Niemcy i inne kraje Europy Zachodniej.Opracował:  Zbigniew Wasilewski

Grafika: materiały prasowe

 

Nieustający w Szukaniu, Burzeniu i Budowaniu

IMG_0340

Gomunice – wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie radomszczańskim, w gminie Gomunice. Taka oto sucha notatka z Wikipedii charakteryzuje małą miejscowość rzuconą między Piotrków Trybunalski a Częstochowę. Miejscowość ta nie słynie z niczego. O remoncie niektórych dróg nie myślano tam chyba od dawna, a doba hotelowa w miejscowym, trójgwiazdkowym hotelu nie ma ustalonych godzin. Nie dotarł tam nawet samochód z Google, przez co nie można obejrzeć jej w globalnej usłudze StreetView. Co prawda, na co StreetView, skoro nie ma tam po co jechać? Otóż nie – jest jeden ważny powód. Nosi on nazwę: Club Muzyczny Bogart. Bogart na pierwszy rzut oka wygląda jak setki polskich pubów; jest piwo, pizza i ściana z czerwonej cegły. Ma jednak dwa niepodważalne atuty: kameralną salę koncertową na około dwieście osób i właścicieli zakręconych na punkcie dobrej muzyki. W Bogarcie od kilkunastu lat grają najlepsze kapele muzyki szeroko pojętej jako rockowa, choć nie tylko. Wystąpili tam m.in.: T.Love, KSU, ale też: Jan Ptaszyn Wróblewski, Martyna Jakubowicz i zespół Krzak, żeby nie wymienić licznych przedstawicieli polskiej alternatywy. I w takim właśnie miejscu, w ostatnią sobotę lutego zagrał najlepszy polski zespół rockowy wszech czasów – Silesian Blues Band, czyli po prostu SBB.

10154141_513712218822629_6783833367754331050_n 12512559_513712122155972_4039088890855147442_n

SBB w swych najświetniejszych latach miał oddanych fanów nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech (obydwu), Czechosłowacji, na Węgrzech, w Danii i Finlandii. Świat dowiedział się o nich, gdy byli zespołem towarzyszącym Czesławowi Niemenowi. Po rozstaniu zaopiekował się nimi legendarny menadżer Franciszek Walicki. To on jest autorem ciekawej interpretacji skrótu SBB – „Szukaj, Burz, Buduj”, co równie dobrze pasowało w języku angielskim: „Search, Break, Build”. Dziś, po kilkukrotnych rozstaniach i powrotach na estradę, grają znów w „złotym składzie”: Józef Skrzek, Apostolis Anthimos i Jerzy Piotrowski. Przed koncertem w Gomunicach zjadała mnie ciekawość jak będą brzmieć i jaki dobrali repertuar. Wiadomo, że w kameralnym klubie rozbudowane utwory, z jakich znany jest SBB będą brzmiały zupełnie inaczej niż w monumentalnej hali.

12778712_513712178822633_7456333247634700589_o

Tak jak się spodziewałem, na niewielkiej scenie Bogartu muzycy czuli się się znakomicie. Główną część koncertu stanowiły tytuły, które swego czasu zapewniły im pozycję supergwiazdy w niemal całej Europie. Co prawda nie rozkręcali już ich do półgodzinnych (lub dłuższych!) suit jak dawniej, ale też nie sprawiało to wrażenia muzycznego skąpstwa. Raczej mieliśmy do czynienia ze świetnym gospodarowaniem czasem, który znakomicie został wypełniony co do minuty. Nadal zadziwiają wirtuozerią, z jaką wręcz malują dźwiękiem. Ciągle potrafią intrygować diametralnymi zmianami tempa w dowolnej części utworu. Z których krwi krew moja, Odlot orazsłynne Memento z banalnym tryptykiem, by wymienić tylko część, w dalszym ciągu tchną w słuchacza niebywałą energię, a gdzie trzeba – zadumę. Zasługa to nie tylko wirtuozerii „Lakisa” i Skrzeka, który notabene nieprzerwanie używa swoich oryginalnych moogów, ale też w sporej mierze stylu gry Piotrowskiego. Czołowy polski perkusista nie daje po sobie poznać, że zaliczył dwudziestoletnią przerwę w graniu. W 1994 roku zdecydował się pozostać w Stanach Zjednoczonych po ostatniej trasie koncertowej reaktywowanego SBB. O przygotowaniach do powrotu w 2014 roku opowiada najlepiej on sam w świetnym, godzinnym wywiadzie na kanale Beatit.tv, w Youtube. Podczas jego nieobecności SBB grał kolejno z dwoma perkusistami: Paulem Wertico i Gaborem Nemethem. Ich kunsztu nie sposób przecenić, jednak dopiero powrót „Kety” ukazał, czego brakowało zespołowi do tej pory: żywiołowości, czy wręcz organicznego tętna, które sprawia, że utwór staje się trójwymiarowy. SBB jest – parafrazując słowa pewnego Olgierda – jak palce jednej ręki. I tak powinno pozostać.

DSC_0631 DSC_0634

Słuchając tego koncertu miałem wrażenie, że trzej dżentelmeni polskiego rocka doskonale bawią się muzyką i przebywaniem na scenie w swoim towarzystwie. Widać było to szczególnie podczas słynnego pojedynku Piotrowskiego i Anthimosa na dwie perkusje. Zaczęło się kilkuminutową solówką „Kety”, na którą odpowiedział „Lakis”, po czym obaj panowie zaczęli się przekomarzać w coraz bardziej wymyślnych rytmach. Rywalizacja płynnie przeszła w zgrabną i niebywale energetyczną współpracę dwóch zestawów perkusyjnych. Po krótkim czasie zza kulis wyszedł Skrzek i niemal niepostrzeżenie wpasował się z intrygującymi dźwiękami mooga. Śmiem twierdzić, że utwór miał opracowany jedynie plan ramowy, zaś reszta była mistrzowską improwizacją. Na bis zagrali bluesową wariację nieco podobną do niegdysiejszego Figo-Fago oraz nieznany mi utwór, prawdopodobnie z nowej płyty, którą podczas koncertu zapowiedział Skrzek.

IMG_0340

Osobnym zjawiskiem, wartym odnotowania jest to, co zaobserwowałem przed i po koncercie, a co rzadko zdarza się u innych gwiazd. Zazwyczaj przed koncertem artysta po przebyciu wielu kilometrów i po próbie dźwięku chce odpocząć i na przykład coś zjeść. Wielu z nich zaszywa się w miejscu niedostępnym dla postronnych. Jednak dżentelmeni z SBB nie zabrali swojej pizzy do garderoby, lecz zajęli miejsca przy takich samych, pubowych stolikach, co i my. Bez protestu odkładali kanapki, dawali autografy i pozowali do zdjęć. Oczywiście taktownie poczekałem z moimi płytami aż zakończą koncert, jednak nie uszło to mojej uwadze.  A wszystko to w małym klubie, gdzieś pod Bełchatowem. Wystąpili tu, bo zabłądzili w drodze z występu w Budapeszcie do Poznania na koncert z Michałem Urbaniakiem, a kasa na ulicy nie leży? Nie, wystąpili, zresztą po raz drugi, bo zaprosił ich profesjonalny organizator. Bycie legendą zobowiązuje? Chyba nie w tym przypadku. Oni po prostu tacy są. Najlepsi polscy rockmani czterdziestopięciolecia. Najlepsi muzycy, lecz także niedościgniony wzór dla miliarda sezonowych gwiazdorów i sztucznie, niesłusznie wywindowanych do miana idoli chałturników. Po prostu świetni ludzie. Kto jeszcze nie był – polecam: spieszcie na ich koncerty!

Autor: Marcin Śmigielski

Fot.: Marcin Śmigielski, Artur Popiołek

A niech to gęś kopnie !

cast6

W dniach 2-6 marca 2016 w Montrealu odbędzie się Festiwal teatrów marionetek „Festival de Casteliers”. Weźmie w nim udział, przy wsparciu Ambasady RP w Ottawie, Teatr Animacji z Poznania, z przedstawieniem „ A niech to gęś kopnie” ( w wersji francuskiej: „OH! L’OIE, L’OIE!”). Spektakl będzie grany w j.francuskim. Polscy aktorzy specjalnie przygotowali tę wersję na festiwal.

Tekst i reżyseria: Marta Guśniowska
Scenografia i marionetki: Julia Skuratova
Muzyka: Piotr Nazaruk
Światło: Michał Krugiołka
Aktorzy: Mariola Ryl-Krystianowska, Elżbieta Węgrzyn, Marek Cyris, Krzysztof Dutkiewicz i Marcin Ryl-Krystianowski

BJS_ae-103_1

Któż z nas nie widział Gęsi przechadzającej się beztrosko po wiejskim podwórku? Długaśna szyja, śmieszne, kłapiaste stopy – Gęś jak to Gęś. Ale czy tak naprawdę Ją znamy? Czy zastanawialiście się kiedyś, co w takiej Gęsi siedzi? O czym myśli? O czym marzy? Twórcy spektaklu “A niech to Gęś kopnie!” zadali sobie to trudne pytanie i ku wielkiemu zdziwieniu odkryli smutna prawdę: Gęś – przynajmniej ta nasza – ma depresję. Jest chuda, brzydka i nie ma przyjaciół – jedyne, co ma to ów wielki smutek, przyczepiony do niej mocno, niczym jesienny liść do podeszwy mokrego buta. Czy Gęś odnajdzie swoje szczęście? Czy uśmiech na powrót zagości na jej dziobie? Przekonacie się o tym oglądając obsypany nagrodami i doceniony przez publiczność w całej Polsce spektakl o poszukiwaniu sensu w życiu, o wielkiej sile przyjaźni oraz szczęściu, które może nas spotkać nawet wtedy, kiedy najmniej się go spodziewamy…

BJS_ae-221

cast4

Daty występów są następujące :

-   3 marca 2016  godz.19:00   w  sali  Auditorium Paul-Gérin-Lajoie-d’Outremont, 475, avenue Bloomfield, Outremont -  premiera

-   4 marca 2016  godz.15:00   w  sali  Auditorium Paul-Gérin-Lajoie-d’Outremont, 475, avenue Bloomfield, Outremont

-   5  marca 2016  godz.11:00  w  sali  Auditorium Paul-Gérin-Lajoie-d’Outremont, 475, avenue Bloomfield, Outremont

-   6 marca 2016  godz. 13:30  w kościele   L’Église du Village – Ville de Mont-Tremblant

cast5

Festival de Casteliers: w tym roku jest to 11 edycja Festiwalu Marionetek. Podczas 5 dni trwania festiwalu odbęda się wystawy, spotkania oraz spektakle zaprezentowane przez 10 trup teatralnych z Anglii, Polski, Kolumbii Brytyjskiej oraz Quebeku.

Materiały: nadesłane do redakcji, Teatr Animacji z Poznania

Grafika: materiały prasowe

Fot: Bartłomiej Jan Sowa

Odyseja polskich skarbów narodowych-krótka teoria konspiracji

szczerbiec wawel

55 lat temu, prawie dzień po dniu, 02 stycznia 1961 roku , nazajutrz po wielkiej  burzy śnieżnej w mieście Quebec, przed Muzeum Narodowym stoi gotowy do trasy niezwykły konwój. Były to dwie ciężarówki załadowane opieczętowanymi skrzyniami  o niebywałej wartości. Aby ubezpieczyć ten konwój skierowany do Polski potrzebnych było kilkadziesiąt kompanii ubezpieczeniowych z ponad dwudziestu krajów.  Wartość przewożonych przedmiotów w tamtych czasach została oceniona przez firmy ubezpieczeniowe na 100 milionów dolarów. Wartość absolutna tego skarbu jest bezcenna. O poranku, 2 stycznia 1961 roku  przedstawiciele żandarmerii kanadyjskiej stawiają się przed Muzeum Narodowym prowincji Quebec,. Kierowcy, którzy nie są wtajemniczeni w całą operację, grzeją silniki ciężarówek. W pewnym momencie pada oficjalna komenda skierowana do kierowców ciężarówk : Gentlemans, please follow us, (pol : Panowie, proszę jechać za nami). Konwój wyrusza w swoją podróż, która ma się zakończyć w porcie w Gdyni.  Żandarmeria kanadyjska doprowadz ubezpieczając cały konwój na terytorium Stanów Zjednoczonych i już zaraz po przekroczeniu granicy kanadyjsko-amerykańskiej następuje spotkanie w umówionym miejscu, gdzieś  być może na bocznej drodze , lub przy jakiejś niepozornej gospodzie z amerykańskimi  przedstawicielami w czarnych płaszczach, kapeluszach i ciemnych okularach. Następuje rutynowe spotkanie służb specjalnych; wymiana oficjalnych dokumentów, upoważnień, identyfikacja każdego przedstawiciela  służb specjalnych z Kanady i Stanów Zjednoczonych. Następnie sprawdzanie zgodności przesyłki powierzonej w najbardziej  wiarygodne ręce.  Po tych wszystkich rutynowych czynnościach następują kurtuazyjne wymiany zdań, uściski rąk i przyjazne uwagi. Ostatecznie kanadyjscy i amerykańscy  agenci do spraw specjalnych zasalutowali sobie prężnie i rozjechali się w swoje strony. Żandarmeria kanadyjska powróciła do domu, lecz amerykańscy agenci eskortowali tajemniczą przesyłkę aż do portu  morskiego w Bostonie. Dalszą podróż, zapieczętowane skrzynie odbyły na polskim statku MS Krynica, który 16 stycznia 1961 r.zawinął do Portu w Gdyni.

Proponuję cofnąć się w czasie o następne 21 lat do Polski w pierwszych dniach po wybuchu II Wojny Światowej we wrześniu 1939 roku.

Wawel_castle

Widok na Wawel

W przeddzień wybuchu wojny wawelski zamek zamknięto dla zwiedzających. Jego pracownicy, pod wodzą kustosza, dr. Stanisława Świerza-Zaleskiego, zwijali w wielkie rulony sławne arrasy i chorągwie oręża polskiego, w skrzyniach składali zbroje husarskie, hetmańskie buławy, insygnia królewskie, drogocenne eksponaty złotnicze i pamiątkę najcenniejszą: Szczerbiec. W sumie zapakowano: 21skrzyń z dziełami sztuki, 7 rulonów z arrasami i 1 rulon z chorągwiami . Z chwilą ataku III Rzeszy na Polskę w 1939r. zagrożeniu uległo istnienie nie tylko państwa polskiego, lecz również polskiego dziedzictwa narodowego. Muzealnicy w całym kraju zastanawiali się, jak uchronić bezcenne zbiory i zasoby placówek kultury. Jedną z najbardziej znanych akcji ratowania polskiego dziedzictwa narodowego było wywiezienie skarbów zamku na Wawelu do Rumunii. 3 września 1939 r. w godzinach wieczornych przystąpiono do ewakuacji najcenniejszych skarbów Wawelu. Zespół muzealników w składzie: Stanisław Świerz-Zaleski (kustosz zbiorów wawelskich), Adolf Szyszko-Bohusz (kierownik renowacji zamku), Stanisław Taszakowski (kierownik administracji Wawelu) oraz Józef Krzywda-Polkowski (architekt ze służby odnowienia zamku) przystąpił do realizacji planu ewakuacji zbiorów.

Szczerbiec_Wawel_crop

Szczerbiec

Odyseja skarbów Wawelskich rozpoczyna się  na barcę węglowej, na którą załadowano wawelskie zbiory. Kierownictwo muzeum na Wawelu planowało przetransportować skrzynie do Sandomierza, skąd miały zostać przetransportowane samochodami do Jarosławia i dalej na wschód. Samą barkę dobrze zamaskowano gałęziami, tak aby nie stała się celem nalotów lotnictwa niemieckiego. Od początku swej podróży skarby z zamku na Wawelu były o krok od wpadnięcia w niemieckie ręce. Kiedy barka dopłynęła do Sandomierza miasto było celem ataku Luftwaffe, toteż postanowiono płynąć dalej w dół rzeki. Po dopłynięciu do wsi Mięćmierz Stanisław Świerz-Zaleski oraz Józef Krzywda-Polkowski przybyli do pobliskiego Kazimierza Dolnego z prośbą o pomoc w dalszym transporcie. Dzięki naczelnikowi tamtejszej poczty uzyskano łączność z dowództwem wojsk polskich, które obiecało transport ciężarówek do ewakuacji. Niestety, obiecany transport ciężarówek został zbombardowany, jednak z pomocą przyszli miejscowi chłopi, którzy furmankami przewieźli skarby Wawelu do Kazimierza Dolnego, a następnie do Karmanowic. Tam znowu nawiązano kontakt z dowództwem polskich oddziałów walczących w tym rejonie, jednak ciężarówki wciąż nie przyjeżdżały…

Znowu z pomocą przyszli miejscowi chłopi, którzy ciężkie skrzynie ze skarbami przewieźli do Wojciechowa, a następnie Tomaszowic, gdzie ujrzano wreszcie obiecane ciężarówki. Trasa miała przebiegać przez Lublin-Zamość-Lwów i opiekę wojskową nad skarbem powierzono płk. Krukowi-Szusterowi. Ostatecznie transport skarbów pojechał z Zamościa do Włodzimierza Wołyńskiego skąd trafił do Rumunii. Tam skarby Wawelu załadowano na statek ,,Adreal’’, który 7 stycznia 1940r. zawinął do Francji, następnie został ukryty  w Państwowym Składzie Mebli w Aubusson.  Jeszcze tego samego roku w związku z zagrożoną sytuacją wojenną we Francji skarby zostają przewione do Wielkiej Brytanii.

We Francji opiekę na skarbami przejął Karol Estreicher, słynny polski historyk sztuki. 20 czerwca 1940 r., po wkroczeniu wojsk niemieckich do Paryża, skarby załadowano na pokład statku “Chorzów”. “W małej luce pod pokładem, gdzie zwykle składają węgiel, złożono 74 pak i skrzyń żelaznych ze skarbami kultury polskiej. Cit. “Śpimy na nich w kilka osób, pilnujemy rzeczy jak oka w głowie. Szczerbiec wyjęliśmy ze skrzyni i jedzie z nami. W razie czego podamy go na desce tym, którzy wsiądą do szalupy. We flaszce zanotowana jest historia i wartość szczerbca, zakorkowana, zalana smołą. Tak jak w powieściach podróżniczych” – zanotował Karol Estreicher. Inne źródła podają inną, nieoficjalną i odmienną wersję  tej przeprawy do Anglii. Jerzy Petrus powołując się na wspomnienia samego Estraichera  podaję, że pogoda podczas tej przeprawy była paskudna, statek ledwo płynął, prowadzony przez zalanego w sztok szypra. Panowie czuli, że mogą nie przeżyć tej wyprawy, otworzyli więc jeden z pakunków, wyjęli Szczerbiec, miecz koronacyjny królów polskich, opisali i przymocowali go do kawałka drewna. Stwierdzili, że jeśli całość utonie, słynny zabytek może wypłynie wraz z deską.

42700_Large

Klasztor Sióstr zgromadzenia Précieux-Sang w Ottawie

Na początku lipca 1940 roku, gdy Niemcy rozpoczęli bombardowanie Wielkiej Brytanii , skarby  polskiej kultury wyruszają do Kanady na pokładzie MS Batory aby 12 lipca dotrzeć do Halifaksu. Od tego czasu opiekę nad transportem  sprawowali Stanisław Świerz-Zaleski, kustosz zbiorów wawelskich oraz Józef Krzywda-Polkowski, architekt, również pracownik na Wawelu. Dzieła sztuki, które ewakuowano w czasie wojny do Kanady, będące pod opieką kustoszy w obawie przed roszczeniami do skarbu rządu PKWN ( Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego- tak się nazywał komunistyczny rząd polski),zostały przez nich po 1944 roku ukryte w ottawskiej filii Bank of Montreal oraz w klasztorach w Précieux-Sang w Ottawie i w Sainte-Anne-de-Beaupré w pobliżu  miasta Quebec a później w klasztorze Hôtel-Dieu Hospital w Quebeku i w zamieszkałej przez Polonię osadzie Wilno w prowincji Ontario. Następnie stały się elementem antykomunistycznej gry politycznej premiera  prowincji Quebek, Maurice Duplessi, który skutecznie blokował starania władz Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej o zwrot depozytu. On też postarał się, aby skarby z domów zakonnych umieścić w Muzeum Prowincji Quebec, gdzie trafiły w 1948 roku. Po wielu perypetiach związanych z problemami prawnymi i dyplomatycznymi regalia powróciły do Warszawy i Krakowa partiami w 1959 r. mniejsza ich  część w której znajdował się m.in.  miecz koronacyjny królów polskich- Szczerbiec, oraz oryginalna biblia pelplińska Gutenberga . W 1961 roku, 16 stycznia  MS Krynica dobija do portu w Gdyni przywożąc  większą pozostałą część polskich skarbów narodowych, w tym największą na świecie kolekcję arrasów.

Maurice_Duplessis,_1938

Premier Quebeku Maurice Duplessis

I tutaj można by było zakończyć piękną opowieść, tego wielkiego koła historii pełnego  poświęcej ludzkich, trwającej ponad 21 lat odysei polskich skarbów narodowych , gdyby…. Gdyby w tej historii na podobieństwo innych niesamowitych historii nie pojawiła się teoria konspiracji czyli dziura , lub mówiąc inaczej gdyby w tym zatoczonym kole histori nie zabrakło kilku grubych szprych.

Poniżej kilka historycznych zdjęć z  pierwszych dni po powrocie skarbów narodowych do Polski, styczeń 1961

2cf273ee-8032-11e3-afd7-0025b511229e 2d6e626a-8032-11e3-9acb-0025b511229e 2d15ad5a-8032-11e3-922d-0025b511229e 2db81cb6-8032-11e3-a2bf-0025b511229e 2dd6d44e-8032-11e3-bf08-0025b511229e 2dfb9f86-8032-11e3-a181-0025b511229e

Być może z faktu, że skrzynie z polskimi skarbami narodowymi były ukrywane w różnych miejscach i w różnej ilości narodziła się teoria spiskowa.  Według tej teorii 7 lub 8 skrzyń nigdy nie dotarło do Polski lecz spoczywają ciągle gdzieś  ukryte w Kanadzie. Punktem spornym staje się  8 skrzyń, które były pod pieczą sióstr zakonnych z Klasztoru Cennej Krwi Jezusa ( fr: Monastère du Précieux Sang ) przy 774 Echo Drive w Ottawie. Prawdopodobnie Józef Polkowski, który był odpowiedzialny za bezpieczeństwo skarbów wraz z byłym ministrem  Rządu RP na uchodźstwie w Ottawie panem Wacławem Babińskim  w maju 1946 roku  uzyskują dostęp do tych skrzyń dzięki umownemu i znanemu hasłu jedynie osobom upoważnionym oraz siostrom zakonnym. Hasłem tym były słowa : Matka Boska Częstochowska. Babiński i Polkowski wywożą te skrzynie z klasztoru aby je ukryć w sekretnym miejscu gdzieś w okolicach miasta Hull obok Ottawy. Oczywiście w oficjalnych przekazach jest wzmianka o tym ,że ówczesny Premier prowincji Quebek, Maurice Duplessis  zadbał aby ta część skarbów Narodowych  dotarła do reszty rozproszonych skarbów w jedno bezpieczne miejsce jakim stało się Muzeum Narodowe w Mieście Quebec. To właśnie ta część skarbów wzbudza najwięcej emocji i rozpala wyobraźnię poszukiwaczom sensacji. Nigdy bowiem nie pokazano ani opublikowano listy przedmiotów, które zostały zdeponowane u sióstr zakonnych z tymi , które z tej części za sprawą  Premiera Duplessis dotarły do Muzeum.

Wacław_Babiński

Wacław Babiński

Minister Wacław Babiński nie powrócił do Polski, zmarł w Montrealu w 1957. Józef Polkowski również pozostał na emigracji w Kanadzie. Działał w organizacjach polonijnych w Ottawie: w Klubie Polsko-Kanadyjskim, w Stowarzyszeniu Polskich Inżynierów w Kanadzie, oraz w Kongresie Polonii Kanadyjskiej. Był odznaczony szeregiem odznaczeń za wierną służbę dla Rzeczypospolitej. Zmarł w 1981 r. i jest pochowany na cmentarzu Notre-Dame w  Ottawie-Vanier w sekcji polskich generałów. Jedynie Stanisław Świerz-Zaleski powrócił do Polski gdzie był wykładowcą historii sztuki w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Zmarł w 1951 r. tamże.

Autor : Zbigniew Wasilewski

Fot : materiały prasowe

Korzystano z materiałów : Kresowiacy.com

Jak zagrałem z Leszkiem Cichońskim na jednej scenie, czyli 24 finał WOŚP

6

W tej właśnie chwili setki, jeśli nie tysiące wziętych blogerów w Polsce rozpisują się na temat minionego 24 Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jedni odnoszą się do najnowszych w tym temacie wypowiedzi posłanki Pawłowicz, tudzież posła Pięty, którzy przebojowo kreują swój polityczny wizerunek niewyszukanymi opiniami. Inni mądrze (choć niektórzy tylko inteligentnie) ripostują. Jedynie nieliczni piszą o esencji tego unikalnego na światową skalę przedsięwzięcia, nie wdając się w polityczne przepychanki. Dla mnie już kilka lat temu stało się jasne, że oponentów i wrogów WOŚP nie przekona racjonalna rozmowa, podawanie faktów, dowodów, linków do rozliczeń i przetargów. Oni zwyczajnie chcą trwać w swoim przekonaniu, ponieważ oni także w coś wierzą. W związku z tym postanowiłem, wzorem tych nielicznych, również podzielić się moimi przeżyciami i emocjami z 10 stycznia 2016 roku.

1

Wrocław, który od kilku lat jest moim miastem, znajduje się w „wielkoorkiestrowej” czołówce w naszym kraju, jeśli chodzi o zbierane kwoty. Rok w rok na staromiejskim rynku i sąsiadującym Placu Solnym kwestują żołnierze, członkowie grup rekonstrukcyjnych, właściciele zabytkowych pojazdów, kierowcy „driftowozów”, fryzjerzy (ogólnopolska akcja „Fryzjerzy dla WOŚP”) i inni pozytywnie zakręceni ludzie. Oczywiście nie brakuje harcerzy, którzy są z Orkiestrą niezmiennie od 1993 roku. Zresztą kwestują nie tylko ludzie. Od kilku lat na Rynku, w dzień finału spotkać można grupę pociesznych labradorów, które pod okiem swych treserów również zachęcają do zasilania orkiestrowych puszek.

2

Działalność charytatywna pod nazwą „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy” nierozerwalnie związana jest z muzyką. Ba, wywodzi się z niej! Pierwszy, nieoficjalny finał miał przecież miejsce podczas festiwalu w Jarocinie w 1992 roku. Jurek Owsiak jest dziennikarzem muzycznym, pomysłodawcą koncertów Letnia zadyma w środku zimy w 1988 roku i autorem wielu muzycznych programów, telewizyjnych i radiowych – m.in. Róbta co chceta, czyli rokendrolowa jazda bez trzymanki, Brum, czy Się kręci. Nie mówiąc o największym plenerowym festiwalu muzycznym w Europie – Przystanku Woodstock. Dlatego osią finałowych wydarzeń są zawsze koncerty. Nie zabrakło ich również tego roku we Wrocławiu. Zagrali m.in. tacy wykonawcy muzyki alternatywnej jak: Dr Misio, Closterkeller, czy Habakuk. Wystąpił też Leszek Cichoński, jeden z czołowych polskich gitarzystów, wrocławianin i organizator dorocznego Gitarowego Rekordu Guinnessa polegającego na wspólnym graniu utworu Hey Joe. A teraz najlepsze: zagrałem również ja! Mimo, że jeszcze w drodze na finał nie miałem o tym pojęcia. Po prostu: taki jest WOŚP-owy rock and roll!

3

Zaczęło się niewinnie

Cichoński tym razem postanowił przenieść majowe granie w zimowe realia orkiestrowego finału. Nie próbowano bić kolejnego rekordu – to już nierozerwalnie związane jest z wrocławską majówką – jednak wspólne wykonanie Hey Joe miało urozmaicić 24 finał. Stawiłem się więc obowiązkowo na Placu Nowy Targ (tam wyjątkowo w tym roku mieściła się scena muzyczna) na kilkanaście minut przed wydarzeniem. Ku memu zdziwieniu nie zauważyłem nikogo innego, kto dzierżyłby pokrowiec z gitarą. Dopiero po zapowiedzi konferansjera, w wyznaczonym miejscu zebrało się nas około dziesięciu. Nic dziwnego, że nie widziałem ich w tysięcznym tłumie. Gdy zacząłem zastanawiać się, dlaczego kazano stanąć nam tak bardzo w bok od sceny, człowiek odpowiedzialny za harmonogram począł zapraszać nas do kulis. Nie minęło moje zaskoczenie, gdy przed sobą ujrzałem reporterkę Radia Zet, która najnormalniej w świecie podsunęła mi mikrofon i zaczęła wypytywać o szczegóły. Widać było, że Gitarowy Rekord Guinessa cieszy się sporym zainteresowaniem nie tylko w maju. Nie było mi dane w pełni zadowolić panią reporterkę odpowiedziami, ponieważ zaczęto rozdawać… numerki. Były one częścią loterii, która miała odbyć się po naszym występie, a w której nagrodą była wspaniała gitara marki Ibanez. To nie koniec: zaraz po numerkach wyposażono nas w jaskrawych kolorów peruki. Tym razem jednak zaprotestowała moja introwertyczna natura i peruka zamiast mojej głowy przyozdobiła główkę mej gitary. Nie wiadomo skąd znalazł się przy nas sam Leszek Cichoński. Nie krył zadowolenia na nasz widok i nie szczędził nam podziękowań, że przyszliśmy. Zaproponował nawet wspólne zdjęcie (on – nam!), jednak w tej chwili dostaliśmy znak, że nadeszła nasza kolej na scenie.

4

Próba. Na scenie jest jeszcze dość luźno

5

Hej Joe

7

Tak jak podczas Thanks Jimi Festival (w ramach którego odbywa się Gitarowy Rekord Guinessa), najpierw miała miejsce próba. Po niej krótki występ Leszka Cichońskiego i wreszcie WrocLove Guitar Band – bo tak nazywał się nasz, skrzyknięty specjalnie na tę okazję zespół pod kierownictwem Cichońskiego. Prawie trzydzieści gitarzystów i gitarzystek o różnym stopniu zaawansowania, którzy nie znali się wcześniej i akurat w taki sposób zdecydowali się spędzić dzisiejszy wieczór. Grałem Hey Joe wielokrotnie podczas Thanks Jimi Festival, jednak tym razem przypomniał mi się mój debiut w tej imprezie w 2012 roku. To samo drżenie rąk, chociaż – mimo zimy – wcale nie z zimna. Jest nas kilkaset razy mniej niż w maju, za to spod sceny patrzą na nas setki wrocławian. Widzę, że im się podoba, więc niewidzialna siła prostuje mi plecy i trema zaczyna mijać. Kończymy Hey Joe, Cichoński zapowiada drugą żelazną pozycję majowych rekordów – Wild Thing grupy The Troggs. Grając ten dość prosty utwór zastanawiałem się, czy to będzie koniec naszego występu. Trochę szkoda, bo zaczęło mi się podobać. Oczywiście, że nie koniec! Jako następny utwór Leszek Cichoński wymienia perełkę polskiego bluesa: Kiedy byłem małym chłopcem Tadeusza Nalepy. Pan Leszek przed każdym utworem podaje akordy i dorzuca: „No i musicie wyrabiać się na zakrętach”. Na tym polega ewenement majowych rekordów – zagrać może nawet ktoś, kto nie miał z danym utworem do czynienia. Na zakończenie wykonujemy hymn Thanks Jimi Festival, czyli utwór Thanks Jimi. Leszek Cichoński dziękuje nam i publiczności, a następnie przechodzi obok mnie i podaje mi rękę z krótkim, rzeczowym: „Dziękuję!”. Moi koledzy gitarzyści schodzą ze sceny, ale ja czuję, że nie mogę teraz tak po prostu bezczelnie pójść. Momentalnie zwracam się do dźwiękowców z prośbą o marker. Następnie doganiam pana Leszka i proszę o autograf, podsuwając mu swą gitarę. Ten zgadza się bez wahania i rysuje swój słynny podpis w stylistyce gitarowej. Pamiętam jeszcze jego przestrogę, żeby nie pozwolić tuszowi zetrzeć się ze śliskiej politury. Schodzę ze sceny niemal prosto w ramiona mej uśmiechniętej małżonki, która z pokrowcem od gitary na plecach dzielnie przetrwała próby wciągnięcia jej na scenę przez konferansjera. Teraz możemy pójść na coś bardzo niezdrowego do jedzenia, pooglądać zdjęcia i podzielić się wrażeniami.

6Zastanawiam się, czy jeszcze na niej grać :)

A wszystko to na zakup urządzeń medycznych dla oddziałów pediatrycznych oraz dla zapewnienia godnej opieki medycznej seniorów. To jest magia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pomagasz, a równocześnie czujesz się ważny i przeżywasz coś niezapomnianego. Czuję, że i ja… do końca świata i jeden dzień dłużej.

Autor: Marcin Śmigielski

Fot. Angelika Śmigielska, wroclaw.pl, inne

Ostatnia kwatera generała Sosnkowskiego

Sosnkowski_Kazimierz

Kazimierz Sosnkowski - Naczelny Wódz i Generalny Inspektor Sił Zbrojnych (od 8 lipca 1943 do 30 września 1944), generał broni (od 10 listopada 1936), zwolniony ze stanowiska Naczelnego Wodza przez Prezydenta RP pod presją rządu brytyjskiego za krytykę Wielkiej Brytanii w kwestii braku pomocy dla powstania warszawskiego zawartą w przemówieniu radiowym z 1 września 1944, w piątą rocznicę agresji niemieckiej na Polskę; W kampanii polskiej w 1939 r. – dowódca Frontu Południowego; członek rządu Rzeczpospolitej na uchodźstwie, Komendant Główny Związku Walki Zbrojnej (1939-1940) i Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych(1943-1944).

Generał Sosnkowski zmarł w wieku 84 lat, 11 października 1969 roku w podmontrealskiej miejscowości Arundel. Miejscowość Arundel znajduje się na północ od Montrealu w odległości ok. 120 km. w górach Laurentydach. Osada została założona przez szkockich i irlandzkich  kolonizatorów w 1857 roku. Ludność tej osady zajmowała się do końca I Wojny Światowej głównie hodowlą krów mlecznych,owiec,świń i drobiu. W latach 20-tych ubiegłego wieku działalność gospodarcza tej miejscowości zmalała i z czasem Arundel zamieniło się w miejscowość wczasową oraz miejscem  gdzie mieszkańcy  posiadają domki letniskowe. W roku 2006 populacja Arundel liczyła 600 osób.

fot: okolice Arundel

images2images1images5 W listopadzie 1944 r. Sosnkowski opuścił Anglię, udając się na urlop do Kanady. Urlop prolongowano mu do półtora roku, aż wreszcie zrozumiał, że w Anglii jest źle widziany. Generał osiedlił się w Kanadzie, ciężko pracował na farmie, ukończył nawet kurs stolarski, aby móc podjąć pracę. Nie otrzymywał od Anglików żadnej emerytury, mimo że wielu wyższych polskich dowódców otrzymywało. Jeździł z odczytami po Kanadzie, USA i do Anglii. W Londynie udało mu się nawet pogodzić zwaśnione strony w polskich sferach rządowych.

DSC_0956

fot:autor,Portet gen. Sosnkowskiego w montrealskiej siedzibie Związku Weteranów Polskich im. Marszałka J.Piłsudskiego z dedykacją i autografem noszący datę 25 kwietnia 1945

Kazimierz Sosnkowski urodził się 19 listopada 1885 r. w Warszawie. Tu ukończył V gimnazjum, w którym był członkiem tajnych kółek samokształceniowych. Po uzyskaniu matury w Petersburgu, zdał w 1905 r. na Politechnikę Warszawską. Studiów jednak nie podjął z powodu zamknięcia uczelni w związku z wybuchem strajku szkolnego. W tym samym 1905 r. wstąpił do PPS, a rok później do Organizacji Bojowej PPS, gdzie pełnił funkcję komendanta w okręgu warszawskim, radomskim i Zagłębiu Dąbrowskim. W 1907 r. rozpoczął studia na Politechnice Lwowskiej, angażując się jednocześnie w działalność niepodległościową. W 1908 r. utworzył Związek Walki Czynnej. Dwa lata później był współzałożycielem Związku Strzeleckiego, w którym po objęciu w 1912 r. funkcji komendanta głównego przez Józefa Piłsudskiego, działał jako jego zastępca i szef sztabu.

448px-Sosnkowski4

Kazimierz Sosnkowski w 1926 r.żródło;wikimedia

W 1914 r. otrzymał stopień podpułkownika, a w 1916 r. pułkownika.W Legionach Polskich od sierpnia 1914 r. pełnił obowiązki szefa sztabu najpierw 1. pułku piechoty, a następnie I Brygady. Uczestniczył we wszystkich walkach Brygady, niejednokrotnie dowodząc nią w czasie działań bojowych pod nieobecność Piłsudskiego, m.in. pod Kielcami (12-13 sierpnia 1914), Łowczówkiem (25 grudnia 1914) czy w walkach pozycyjnych pod Czartoryskiem (1915). Po dymisji Piłsudskiego od sierpnia do września 1916 r. dowodził I Brygadą. W kwietniu 1917 r. został zastępcą Piłsudskiego w Komisji Wojskowej Tymczasowej Rady Stanu. Ustąpił z niej na początku lipca 1917 .

Od listopada 1918 r. do marca 1919 r. Sosnkowski pełnił funkcję dowódcy Okręgu Generalnego Warszawa, następnie do maja 1920 r. był wiceministrem spraw wojskowych. W 1920 r. uzyskał awans na stopień generała dywizji. Od końca maja 1920 r. dowodził Armią Rezerwową walczącą z wojskami sowieckimi na froncie litewsko-białoruskim. 10 sierpnia 1920 r. został mianowany ministrem spraw wojskowych i członkiem Rady Obrony Państwa. Funkcję ministra sprawował do maja 1923 r. Powrócił na to stanowisko w grudniu tego roku, jednak już w lutym 1924 r. podał się do dymisji.

portret-generala-broni-kazimierza-sosnkowskiego,159,duzy

Portret gen.Sosnkowskiego namalowany przez Stefana Norblina w 1938 r.

W opinii wystawionej w grudniu 1922 r. marszałek Józef Piłsudski tak charakteryzował gen. Sosnkowskiego: “Pod względem charakteru dowodzenia, umysł bardzo rozległy, zdolności duże, trochę skłonny do schematyzowania zjawisk i do spekulacji konstruktywnych, małe przygotowanie pod względem operacyjnym. (…) Charakter niezbyt silny. Łatwo mu stracić wiarę w siebie przy niepowodzeniach i nieszczęściach. Wtedy prędko by zrzucał z siebie odpowiedzielność na wszelkiego rodzaju rady wojskowe. Olbrzymia umiejętność obcowania z ludźmi; nawet ulegając wpływom, nie zatraca siebie. Dla podwładnych zbyt względny. Dla podtrzymania braków charakteru wymaga otoczenia, z którym by żył osobiście dobrze i które by wytwarzało atmosferę ciepłą i pociechę w niepowodzeniu. (…) Kandydat mój na komendanta armii. Braki pod względem operacyjnym opanuje szybko przy jego zdolnościach i przy daniu mu szefa sztabu, przepracowanego już pod względem operacyjnym. Dotychczasowa jego praca (…) przyzwyczaiła go do mierzenia sił państwa w najrozmaitszych wysiłkach i do oceniania zjawisk o charakterze nie ściśle militarnym; pod tym względem rzadki wyjątek wśród generałów polskich. Wobec ważności tego czynnika dla Naczelnego Wodza, przy innym Naczelnym Wodzu jak niżej podpisany, jedyny jak dotąd kandydat na stanowisko szefa sztabu Naczelnego Wodza. Przy bardzo wielkiej poprzedniej pracy pod względem operacyjnym jeden z moich kanydatów na Naczelnego Wodza”.

Gen._Sosnkowski

fot:wikipedia,Marian Kukiel,gen.Sosnkowski,Stanisław Kopański,1944 r

W czasie zamachu majowego, stojąc przed dramtycznym wyborem pomiędzy wiernością Piłsudskiemu a złożoną przysięgą, próbował popełnić samobójstwo. Odratowany, pół roku spędził w szpitalu. W marcu 1927 r. mianowany Inspektorem Armii “Podole”, a następnie Armii “Wołyń”.

Od 1928 r. do sierpnia 1939 r. był Inspektorem Armii “Polesie”. Jednocześnie przewodniczył Komitetowi do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu, a także Komitetowi Wyższej Szkoły Wojennej. W 1936 r. awansowany do stopnia generała broni.

W czasie kampanii polskiej w 1939 r. dowodził Frontem Południowym (10-20 września). Po nieudanych próbach przebicia się z pomocą do oblężonego Lwowa, rozwiązał resztki oddziałów z zadaniem samodzielnego przedzierania się na Węgry. Po dotarciu w październiku 1939 r. do Paryża wyznaczony został przez prezydenta RP Władysława Raczkiewicza jego następcą. Funkcję tę pełnił do sierpnia 1944 r.

W rządzie emigracyjnym gen. Władysława Sikorskiego w listopadzie 1939 r. objął stanowisko wicepremiera i ministra stanu, przewodniczącego Komitetu Rady Ministrów do Spraw Kraju. Od 13 listopada 1939 r. do 30 czerwca 1940 r. był także Komendantem Głównym Związku Walki Zbrojnej.W lipcu 1941 r., po podpisaniu układu Sikorski-Majski, ustąpił z rządu protestując wobec ustępstw poczynionych na rzecz Sowietów. W dyspozycji Naczelnego Wodza pozostawał do lipca 1943 r.

Po tragicznej śmierci gen. Sikorskiego 8 lipca 1943 r. objął funkcję Naczelnego Wodza, którą sprawował do 30 września 1944 r., kiedy to, m.in. pod wpływem nacisków brytyjskich, został z niej zwolniony przez prezydenta Raczkiewicza.

Ważniejsze odznaczenia polskie i obce:

Virtuti Militari II, IV i V klasy,

Polonia Restituta I klasy,

Krzyż Niepodległości z Mieczami,

Krzyż Walecznych (x4),

Złoty Krzyż Zasługi (x2),

Medal Dziesięciolecia, Brązowy i Srebrny Medal za Długoletnią Służbę.
Order Narodowy Francuskiej Legii Honorowej I kl.,

austriacki Order Korony Żelaznej,

Order Korony Rumuńskiej I kl.,

Order Gwiazdy Rumuńskiej I kl.,

czechosłowacki Krzyż Walecznych,

czechosłowacki Order Lwa Białego,

estoński Krzyż Wolności I kl.,

estoński Order Kaitseliid I kl.,

fiński Order Białej Róży I kl.,

japoński Order Skarbu Świętego I kl.,

Order Rycerski Korony Włoch I kl.,

jugosł. Order Św. Sawy I kl.,

węgierski Krzyż Zasługi I kl.,

afgański Order Elmer-Ali I kl.,

Order Imperium Brytyjskiego II kl. i inne.

450px-Kurtka_i_czapka_gen._K._Sosnkowskiego

Muzeum Wojska Polskiego,czapka i kurtka gen. Sosnkowskiego

Premier Mikołajczyk, podobnie jak Sikorski był w swojej polityce zagranicznej prorosyjski. Przed wyjazdem do Moskwy na rozmowy ze Stalinem (30.07) Mikołajczyk (zwany później kawalerem jałtańskim) upoważnił władze krajowe AK do rozpoczęcia powstania. Sosnkowski pojechał w tym czasie do Włoch, wiedząc o mającym nastąpić wybuchu Powstania Warszawskiego, ale i tak będąc wobec decyzji o wybuchu bezradnym bo należała ona do premiera. Rozkaz nr 19 był dla „rusofilów” zaskoczeniem, dla wojska polskiego wielką otuchą. Po jego wydaniu oburzony Churchill domagał się natychmiastowej dymisji Generała. Oto jak Sosnkowski relacjonuje wręczaniu mu dymisji przez prez. Raczkiewicza w dniu 30 września 1944, gdy w Warszawie padł Żoliborz, ostatni bastion walczącej w Powstaniu stolicy:

- „Raczkiewicz podczas całej rozmowy zdradzał oznaki silnego i, jak sądzę, szczerego wzruszenia. Swoją decyzję ostateczną zakomunikował mi ze łzami w oczach i używając zwrotu, którego każde słowo utkwiło silnie w mej pamięci:
– Mam pełną świadomość, że popełniam czyn niegodny, ale niech Bóg Najwyższy będzie świadkiem, że innego wyjścia nie mam”.

Generał Sosnkowski jest jednym z największych polityków XX wiecznej Polski,niezłomny patriota,który w swojej ostatniej woli wyraził chęć pochowania swoich prochów jak najbliżej ukochanej ojczyzny by z chwilą odzyskania niepodległości móc się tam udać na ostatni spoczynek. Jego prochy w 1969 r. złożone zostały w kościele św. Stanisława w Paryżu,następnie przeniesione do grobowca Polskiego Towarzystwa Historyczno-Literackiego na cmentarzu w Montmorency pod Paryżem. W 1992 r. sprowadzono je do Warszawy i pochowano w podziemiach archikatedry św. Jana Chrzciciela obok takich postaci jak; król Stanisław August Poniatowski,prezydent Gabriel Narutowicz,prezydent Ignacy Mościcki,kompozytor,premier Ignacy Jan Paderewski,prymas Stefan Wyszyński, pisarz Henryk Sienkiewicz.

354px-Sosnkowski_grave

Miejsce pochówku gen.Sosnkowskiegp w Katedrze Św Jana Chrzciciela w Warszawie.

Sosnkowski był dwukrotnie żonaty. Jego pierwszą żoną była Stefania z Sobańskich, która wraz z nim mieszkała po r. 1906 we Lwowie, gdzie pracowała w księgarni Altenbergów; małżeństwo to zostało anulowane, gdy Stefania z powodu depresji psychicznej wywołanej śmiercią córki znalazła się w szpitalu w Tworkach pod Warszawą. Drugą żoną Sosnkowskiego (na ich ślubie 30 IV 1921 w warszawskiej katedrze św. Jana świadkował Piłsudski) była Jadwiga z Żukowskich (26 II 1901 – 11 I 1993), córka Władysława Żukowskiego (1868-1916), ziemianina, ekonomisty, członka II i III Dumy rosyjskiej, oraz Jadwigi z Jałowieckich,  siostry ciotecznej Stanisława Ignacego Witkiewicza i kuzynki Piłsudskiego.

Z pierwszego małżeństwa miał Sosnkowski córkę, Zofię (1908 – 18 XII 1918), z drugiego zaś synów: Aleksandra (ur. 6 III 1922 w Poznaniu), chrześniaka Piłsudskiego, ucznia Korpusu Kadetów nr 1 we Lwowie, uczestnika kampanii wrześniowej 1939 r., który uciekł z internowania na Litwie i jako marynarz ORP “Błyskawica” walczył pod Narwikiem i Dunkierką, po wojnie był inżynierem lotnictwa w USA, Jana (ur. 20 III 1924), także wychowanka lwowskiego Korpusu Kadetów, w czasie drugiej wojny światowej żołnierza Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii, potem pracownika linii lotniczych “Air Canada”, Zygmunta Antoniego (ur. 20 IV 1929), pułkownika armii kanadyjskiej, Mieczysława Józefa (ur. 5 II 1932), pilota-oblatywacza, i Piotra (ur. 6 IV 1934).

Sosnkowski zajmował się po amatorsku grą na fortepianie i malarstwem; biegle władał językami: francuskim, angielskim, niemieckim, włoskim i rosyjskim, znał łacinę i grekę, posiadał szeroką znajomość literatury polskiej i światowej, tłumaczył poezje.

Przemówienia, rozkazy, wspomnienia Sosnkowskiego zebrał i wydał Józef Matecki w tomie Materiały historyczne (Londyn 1966); kilka przekładów poetyckich (J. W. Goethego, Ch. P. Baudelaire’a, M. Lermontowa, W. Shakespeare’a) ogłosiły pośmiertnie londyńskie “Wiadomości” (1970 nr 41).

Opracował: Zbigniew Wasilewski

Grafika: wikipedia,materiały prasowe,fot autora.

Żródła;Polski Słownik biograficzny,Gazeta Wyborcza.pl, PAP,Nauka w Polsce.