Kanada z bardzo bliska, czyli absurdy demokracji – wioska Kiryas Tosh

11

Postanowiłem wolny dzień spędzić w Górach Laurentyńskich, zatem mimo tego, że pogoda nie była obiecująca ni wróżąca, wskoczyłem do auta i ruszyłem do Mont Sainte-Agathe (Góra św. Agaty), docelowego miasteczka w górach. Po godzinie jazdy przybywam do celu, a tu? NIC! Wiatr gwiżdże na opustoszałych ulicach, chmurno, durno, bylejako, nieprzyjemnie i ponuro. Wypiłem tylko kawę w jakiejś kafejce, pomyślałem chwilkę, że przecież nie można tak zmarnować dnia. Wracając do domu zaczynam skanować okolicę moim pamięciowym skanerem w poszukiwaniu choćby najmniejszej atrakcji. Zbliżając się do Montrealu, nagle wpadł mi do głowy pomysł, aby po drodze odwiedzić osiedle Żydów hasydzkich w miejscowości Boisbriand, o którym się od czasu do czasu wspomina w tutejszych mediach. Wybrałem w GPS ulicę, która wydawała mi się brzmiąca po żydowsku: Beth Halevy i zboczyłem z głównej trasy, aby po kilkunastu minutach, po dotarciu na miejsce doznać totalnego oszołomienia, tym bardziej, że uczucie to, spotęgowane było niespodziewanym zaskoczeniem.


Ulica Beth Halevy odchodzi od ulicy Chemin de la Rivière Cachée (droga nad Ukrytą Rzeką), gdzie mieszkają obywatele kanadyjscy w swoich małych domkach – obrazki do jakich jestem raczej przyzwyczajony. Lecz tutaj nagle skręcam do tego osiedla, i… aż przyhamowałem z wrażenia… inny wymiar, inna energia, spokój, wyciszenie, żadnych samochodów na ulicach tylko ci ludzie jakby wyjęci z innej epoki.


Kobiety z małymi dziećmi na wózkach, spacerujące sobotnim popołudniem, mężczyźni osobno w małych grupkach, dziewczęta osobno, grupki chłopców osobno… i my, ja z moją żoną – intruzi, niepożądani, grzeszni, trędowaci. Zaparkowaliśmy samochód na ulicy w pobliżu, wydaje mi się małego centrum handlowego, zamkniętego na cztery spusty, sądząc po witrynach i artykułach widocznych zza szyb wystawowych i wysiedliśmy z auta. Ja oczywiście zabrałem ze sobą aparat fotograficzny, aby złapać ten niecodzienny klimat w kadrze fotografii, bowiem postanowiliśmy przespacerować się po ulicach tej enklawy mojżeszowej. Idziemy sobie bardzo niepewnie i powoli, sądząc, że w każdej chwili ktoś będzie próbował nas stąd wyprosić.


Idziemy w kierunku budynku, który przyciągnął moją uwagę ze względu na podobieństwo do uniwersytetu, i nagle jakiś mężczyzna, o nieokreślonym wieku, idzie w naszą stronę od  tego “uniwersytetu”, w stroju świątecznym, ubrany na czarno, w długim płaszczu, białych podkolanówkach, z brodą, pejsami i w dużym kapeluszu z rondem obszywanym futrem. Gdy się zbliżyliśmy, idąc po jednej stronie chodnika, ten mężczyzna, czytający jakąś świętą księgę, usunął się na bok ze wstrętem. Bynajmniej takie odnieśliśmy wrażenie. Wszystko nam się wydawało tajemnicze, nieprzystępne, niegościnne, nawet w pewnym momencie nagle zaczął padać bardzo mocny deszcz. Wtedy sarkastycznie zauważyłem, że nawet Mojżesz próbuje nas stąd przepędzić zsyłając nam pluchę. Wróciliśmy w pośpiechu do samochodu, chroniąc się przed deszczem i reszta naszej wizyty w tej wiosce odbyła się już tylko i wyłącznie z okien auta. Mijaliśmy bardzo powoli zabudowania, dzieci bawiące się beztrosko na ulicach i zatrzymywaliśmy się tylko i wyłącznie przed obiektami, które uważałem za godne sfotografowania. Tak dojechaliśmy do wielkiego placu, z niskimi trybunami, na środku którego był przygotowany wielki stos z drewna, odpadów, śmieci gotowy do odpalenia.

Za kilka minut mieliśmy się dowiedzieć od młodych Żydów – jedyny kontakt werbalny tego popołudnia z mieszkańcami tej wioski  – do czego ma służyć ten stos drewna:

Lag BaOmer, 33 dzień liczenia omeru  –  w tym roku 2 maja 2010 – to odświętny dzień w kalendarzu żydowskim, który obchodzą zabawami na powietrzu. Rabin Szimon bar Jochaj, który żył w II wieku, był pierwszym, który publicznie uczył o mistycznych wymiarach Tory, znanych jako Kabała. Jest on autorem podstawowego dzieła Kabały – Zoharu. W dzień swej śmierci poinstruował swych uczniów, by obchodzili ten dzień jako „dzień mej radości”.Chasydzcy mistrzowie wyjaśniają, że ostatni dzień ziemskiego życia sprawiedliwego oznacza punkt, w którym „wszystkie jego uczynki, nauka i praca” dochodzą do kulminacyjnej doskonałości i do zenitu ich wpływu na nasze życie. Każdego Lag BaOmer uroczyście przypominają więc życie rabina Szimona i objawienie ezoterycznej duszy Tory. Lag BaOmer przypomina także inne radosne wydarzenie. Bowiem Talmud opowiada, że w czasie tygodni pomiędzy Pesach a Szawuot żniwo swe zbierała zaraza, uśmiercając uczniów wielkiego mędrca rabina Akiwy „ponieważ nie odnosili się do siebie z szacunkiem”.  W te tygodnie są więc oni w żałobie i nie mogą wykonywać różnych radosnych czynności określonych przez prawo i zwyczaj. W Lag BaOmer przestano umierać. Dlatego Lag BaOmer niesie ze sobą również tematykę Ahawat Jisrarel – przykazanie kochania i szanowania bliźniego.

Będąc na dużej ulicy i po sfotografowaniu budynku, który jawił się jako szkoła, kontynuujemy naszą powolną jazdę w kierunku opuszczenia osady, z uchylonymi szybami w aucie, stale gotowi na pstryknięcie jakiegoś ciekawego elementu, z aparatem gotowym do strzału na kolanach. Tak zbliżamy się do grupy młodzieńców od 14-tego do 18-tego roku życia mijając ich. Wtedy jeden odważniejszy zbliżył się do nas i zapytał po angielsku, czy może nam w czymś pomóc, czy czasem nie zgubiliśmy się:

- Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc? Czy nie zgubiliście się państwo?
- Dziękuję nie, nie zgubiliśmy się. Przyjechaliśmy tutaj celowo. Wiedząc o waszej osadzie i sposobie waszego życia, chcieliśmy zobaczyć to na własne oczy.
- Czy pan jest może Żydem?
- Nie. Jestem Chrześcijaninem, Polakiem, dziennikarzem piszącym na polskim blogu i pragnę podzielić się moimi spostrzeżeniami o waszej wspólnocie z czytelnikami.
- Czy napisze pan o nas w dobry sposób?
- Nie mam absolutnie żadnego powodu, aby napisać źle o was.
- Jak się nazywa ten blog?
- www.ecodzien.pl – Polski internetowy portal, gdzie pisze się o życiu we współczesnym świecie.
- My tutaj mieszkamy zgodnie z tradycją niezmienną od czasów Mojżesza.
- Czy pan jest Kanadyjczykiem?
- Ja jestem Amerykaninem, ale mam  też obywatelstwo kanadyjskie – odpowiedział mi ten młodzieniec, u którego chyba zdobyłem zaufanie, ponieważ sam od siebie zaczął mi mówić, że mają tutaj szkołę, centrum studiów talmudycznych, autobusy szkolne, ambulansy, że są doskonale zorganizowani, że nazajutrz mają wielkie święto: Lag BaOmer, i że są szczęśliwi. Ja wykorzystując ten moment konfidencji, poprosiłem, czy byłoby możliwe, aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie w ich towarzystwie, na co rzeczony młodzieniec odpowiedział mi, że akurat dzisiaj to jest święty dzień i raczej dzisiaj to jest niemożliwe. Odpowiedziałem, że zdaję sobie sprawę, iż dzisiaj dla nich jest szabas (co wzbudziło salwy śmiechu wśród młodszych, prawdopodobnie dlatego, że zmasakrowałem niemiłosiernie to hebrajskie słowo). Powiedziałem, że szanuję ich tradycje, że nie pragnę nadużywać ich gościnności. Po czym zostałem zaproszony na każdy inny dzień tygodnia, aby zrobić fotki, lecz akurat nie dziś – w szabas nie wypada. Dlatego zdjęć z tego wypadu nie ma zbyt wiele, ponieważ są to zdjęcia jakby trochę skradzione.


Jednak z nich, można bardzo łatwo zorientować się, że w prowincji kanadyjskiej (dbającej z zacięciem o swoją francuską odrębność), istnieje enklawa, która posiada prawa ponad wszystkie inne, akurat w mojej prowincji Quebec, gdzie wszystkie sprawy dotyczące języka są bardzo surowo regulowane i obserwowane, tzn,nikt nie może napisać na swoim biznesie jak mu się podoba, napis musi być najpierw po francusku, później po angielsku a na samym końcu może być napis w jakimkolwiek innym: hebrajskim, polskim, hiszpańskim, arabskim. W przypadku Hasydów, łatwo zauważyć, że mają oni swe przywileje, ponieważ to prawo  – podstawa kebeckiej tożsamości – nie jest tu w ogóle brana pod uwagę.




Obiecałem młodemu Hasydowi, że nie napiszę źle o ich społeczności, niniejszym dotrzymuję słowa. Nasze pojawienie się w tej społeczności z całą pewnością pozostawiło niemniej pewne poruszenie – mną wstrząsnęło dogłębnie!
fot.  Z. P. Wasilewski Canada

12 Responses to Kanada z bardzo bliska, czyli absurdy demokracji – wioska Kiryas Tosh

  1. Jacek pisze:

    Świetny reportaż! Nawet nie przypuszczałem, że istnieją w Kandzie takie miejscowości–jak do tej pory byłem tylko w miejscowościach zamieszkałych przez Menonitów w Ontario.

  2. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    Podaj namiary Jacek na tych Menonitów s’il vous plaît :)

  3. Jacek pisze:

    Menonici mieszkają w Ontario w okolicach miasta Kitchener-Waterloo i na południe od nich. Znany jest bardzo St. Jacobs Market, http://www.stjacobs.com/farmers-market i samo miasteczko St. Jacobs, http://www.stjacobs.com/. Są różne katergorie Menonitów–ci ortodoksyjni nie mają elektryczności, nie jeżdżą samochodami; ci bardziej ‘postępowi’ mają samochody. Generalnie nie chcą, aby robić im zdjęcia.

  4. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    Dzieki za sprecyzowanie;to jest rzeczywiscie miejsce,ktore nalezy odwiedzic. Czy ty Jacek jestes autorem wspanialych zdjec z Wilno Ontario na Flicr ?

  5. Jacek pisze:

    Nie wiem, o które zdjęcia chodzi… wszystkie moje zdjęcia znajdują się w albumie Flickr: http://www.flickr.com/photos/jack_1962/sets/

  6. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    http://www.flickr.com/photos/jack_1962/5124182753/
    zdjęcia zrobione 08 września 2010. Sprawdzałem w twoich albumach ,lecz tych z Wilna nie mogę odnaleźć.
    Pozdrawiam.

  7. Jacek pisze:

    Wszystkie zdjęcia z Wilna są w tym albumie: http://www.flickr.com/photos/jack_1962/sets/72157625263070076 . Były one zrobione we wrześniu 2010 roku. Jeżeli Pan chciałby jakieś wykorzystać na tej stronie, to będzie mi bardzo przyjemnie!

    Pozdrawiam,

    Jacek

    • Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

      Dokładnie p. Jacku ;chodzi mi o te zdjęcia !!! Dzięki za pozwolenie skorzystania z praw autorskich. A propos: próbowałem ściągnąć kilka z flikra,lecz niestety na tym site mają jakieś bariery chroniące prawa autorskie i niestety nie mogę sobie poradzić :roll:

  8. Jacek pisze:

    Panie Zbigniewie,

    Wiem, o co chodzi—po prostu nie można ‘save’ zdjęcia, jeżeli się na nie klika. Ale to to jest następująca metoda:

    Nad zdjęciem, po prawej stronie, jest „Prev + Next”. Proszę kliknąć na „+”.
    W prawym górnym rogu pojawi się „View all sizes”. Proszę na to klinkąć.
    Proszę wybrać rozmiar zdjęcia.
    Proszę na zdjęciu klinkąć (righ-click) myszką, a potem „Save picture as”.
    Zdjęcie ściągnięte!

    Pozdrawiam,

    Jacek

  9. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    Dzięki,działa,sprawdziłem.Wkrótce o Wilnie !!! Z pana zdjęciami oczywiście. To miejsce w Kanadzie zasługuje na jakiś artykuł-dokument;jest ich przecież tak mało….

  10. Jacek pisze:

    Akurat mieszkam w Ontario, w okolicach Toronto i nie muszę obawiac się wyzyty ‘policji jeżykowej’, jak to może mieć w Quebec. Faktycznie, ciekawe, że wszystko jest po hebrajsku (lub żydowsku). Pomijając stronę prawną tego zagadnienia–w Toronto istnieje sporo bardzo etnicznych ‘malls’ i często nie tyle, że dominuje język chiński, ale po prostu w ogóle nie ma napisów angielskich. Czasem wywołuje to pewną krytykę ze strony osób nie rozumiejących tych języków, ale także chodzi o bezpieczeństwo: w przypadku pożaru czy potrzeby przyjazdu policji lub karetki pogotowia, te służby mogą miec problemy ze znalezieniem właściwego adresu.
    A co do braku reakcji ze strony władz Quebec z powodu braku napisów francuskich–może istnieją jakieś przepisy, umożliwiające legalne ominięcie tego przepisu? Sam jestem ciekawy!

  11. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    W Montrealu jest røwnież Chinatown(będzie wpis na Kronice),napisy przeważają w chińskim lecz są także po francusku zgodnie z prawem numer: 101 (Bill 101),które to prawo gwarantuje przetrwanie tego języka w tej prowincji.Wioska Kiryas Tosh jest przykładem pułapki jaką sobie sama kanadyjska demokracja zgotowała.Jeżeli istnieje jakikolwiek odcień ironii w tym artykule,to może jedynie sie odnosić do nieudaczności kebeckich urzędów oraz niemożności pogodzenia gościnności z wymogami mniejszości etnicznych.Podkreślam,że ironia nie jest skierowana w stronę Żydów,ponieważ byłem w osadzie Irokezów pod Montrealem (bedzie wpis na Kronice) gdzie Indianie,którzy posiadają specjalne przywileje w Kanadzie ,mają napisy w ich języku,pisane ich alfabetem,którzy posiadają własną policję,handlują papierosami,alkoholem,posiadają kasyna ,nie płacą podatków lecz respektują wyżej wspomniane prawo dotyczące języka w tej prowincji.
    Istnieje bardzo wiele takich pułapek,podaję przykład pewnego Sikha-policjanta,który w pewnym momencie kilka lat temu zażądał powołując się na Kartę praw i Wolności Kanady,aby mu pozwolono nosić turban z oznaką policyjną zamiast czapki policyjnej,inny przykład dotyczący Sikhów w Montrealu;chłopczyk w turbanie rozwścieczony przez dokuczających mu kolegów w szkole wyciągnął nóż schowany za koszulą (kirpan-symbol religijny w ich kulturze),został potraktowany przez trybunały Kebeku jako biała broń,która jest niedozwolona,vide:nielegalna. Debata po jakimś czasie ucichła i dzieci Sikhów dalej noszą kirpany,mimo tego ,że prawo tego zabrania.Rzadko korzystam ze środków komunikacji miejskiej,lecz raz zdarzyło mi się widzieć kierowcę autobusu komunikacji miejskiej;kobietę,muzułmankę ubraną zgodnie z ich religią: od stóp do głów opatulona strojami z małą tylko szczeliną na oczy,przyznam,że moja reakcja była bardzo dziwna,tzn;zdziwiłem się,że dopuszczają taki ubiór dla kierowcy autobusu publicznej komunikacji;według mnie jest to bardzo niebezpieczne dla osób znajdujących się w autobusie ponieważ wątpię ,że tak ubrany kierowca posiada taką samą widoczność i refleks jak każdy inny wyposażony w uniform,gwarantujący łatwość ruchów i refleks wymagany w tym zawodzie. Przypadków można by jeszcze mnożyć ,w tych przypadkach rząd okazuje pobłażliwość nazywając to niewinnie: Rozsądnym Udogodnieniem. Pytanie zatem;w którym miejscu jest to rozsądnym udogodnieniem a kiedy zaczyna się nie przestrzeganie praw ,które przecież są równe dla wszystkich obywateli Kanady ??? :)

Odpowiedz na Jacek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>