DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Category Archives: Obieżyświat

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

homer-simpson-krzyk-munch

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, zbudowanym przez emigrantów i dla emigrantów,o którym marzą miliony ludzi na świecie jeden z jej obywateli zaczął pewnej wiosennej soboty łapać się coraz częściej i z niepokojem za  swoje pośladki a zwłaszcza za jeden,który swoim narastającym bólem wprawiał go w największe zakłopotanie. Emigrant z Polski w kwiecie wieku,nazwijmy go: Szczepan  Grzybalszczyński,mieszkający od kilku dekad w Montrealu,który prawie wcale nie korzystał w swojej egzystencji z usług lekarskich,zaczął ze wzgledu na swoją dokuczliwą  dolegliwość przypominać sobie nazwy najbliższych szpitali w razie gdyby pomoc specjalisty stała się koniecznością ostateczną. Poranny niepokój związany z pośladkową dolegliwością, pod wieczór przemienił się już w prawdziwy atak paniki u Szczepana,ponieważ ból nasilał się w zastraszającym tempie,o siedzeniu nie było nawet mowy a chodzenie powodowało znaczny dyskomfort.  Do tego chodziły mu po głowie upiorne i maniakalne myśli egzystencjalne typu: rak,nowotwór,amputacja,trepanacja,rehabilitacja i inne tego typu paraliżujące umysł myśli.

Dali,Galatée aux sphères

Salvador Dali,Galatea w sferach

Niechęć do spotkania się z lekarzem specjalistą potęgowała jeszcze fama miejska,która głosi że trzeba bardzo długo czekać na lekarza aby uzyskać poradę i że w ogóle służba zdrowia to jest monopol i pacjent traktowany jest jak zwykły baran.  Twardy z natury Szczepan postanowił przeczekać kryzys do następnego dnia,wierząc,że obudzi się jak zwykle rześki i zdrowy. Noc minęła mu na majakach i koszmarach ,budząc się co jakiś czas zlany zimnym potem. Szczególnie jeden z koszmarów utkwił mu wyraźnie w pamięci;otóż zobaczył we śnie parking przyszpitalny na którym zamiast samochodów stały równym rzędem nagrobki ,z których jeden wyróżniał się ponad wszystkie inne swoją wielkością oraz blaskiem mosiężnego pomnika w kształcie dwóch sporych rozmiarów złocistych pośladków. Na tablicy granitowej zobaczył wyraźnie wyryte swoje imię i nazwisko,dwie daty określające jego ziemską egzystencję były niezbyt wyraźne, za to sentencja u dołu płyty nagrobkowej była jak najbardzie czytelna : Szanowny Panie Ministrze Zdrowia,pocałuj mnie pan w pomnik !

yingYang.1

Yin Yang

Po tak spędzonej nocy,zupełnie wyczerpany psychicznie i fizycznie oraz po przeanalizowaniu swojej beznadziejnej sytuacji z której nie wyciągnie go najlepszy nawet szaman w Kanadzie o medycynie Umpa-Umpa nawet nie wspominając,pan Grzybalszczyński zrezygnowany postanawia udać sie po pomoc do specjalistów w jednym z najbliższych nowoczesnych montrealskich szpitali. Po pojawieniu się w szpitalu na ostrym dyżurze został poinstruowany,że musi wyciągnąć z maszyny numerek do kolejki oczekujących i spokojnie czekać aż go wezwą na pierwsze spotkanie z pielęgniarką,która ma ocenić stan zagrożenia dla zdrowia pacjenta. Przysiadł zatem nasz bohater na połowie krzesła nie bolącą połową swojego siedzenia i wsłuchuje się bacznie w wyczytywane z wolna nazwiska. Przelewa się fala francuskich nazwisk,włoskich,arabskich, niekiedy angielskie z rzadka rumuńskie,lub hiszpańskie. Nasz pacjent jako że świadom swojego nie wymawialnego nazwiska w tym kraju ze szczególną bacznością wsłuchiwał się w te wszystkie wywoływania pacjentów aby nie przegapić swojej kolejki. Zipan Gribaziski ,takiego właśnie zawołania oczekiwał ponieważ w ten sposób w strefie frankofońskiej deformowano jego słowiańskie imię i nazwisko i przywykł już poniekąd do takiej fonetycznej deformacji. Po 20-tu minutach został wywołany jako Gribalsiski co było nad wyraz udanym odszyfrowaniem słowiańskiej pisowni.

-Panie Gribalsiski,co pana tutaj sprowadza,zapytał pielęgniarz już w swoim gabinecie

-Potrzebuję pomocy specjalisty

-No tak,owszem lecz aby właściwy specjalista mógł panu pomóc muszę poznać kilka detali pana problemu z którym pan tutaj przychodzi

Po dokładnym opisie krótkiej historii opuchniętego pośladka,zbadaniu ciśnienia,temperatury i tętna pielęgniarz odesłał p.Gribalsiskiego z powrotem na poczekalnię nie mogąc mu powiedzieć ile czasu spędzi w oczekiwaniu na spotkanie z lekarzem.

Po wielogodzinnym oczekiwaniu na poczekalni,która swoim wystrojem wprawiała w przygnębienie oraz widokiem cierpiących osób czekających z rezygnacją na twarzy oraz od czasu do czasu urozmaiconym kiedy to karetki pogotowia przywoziły pacjentów na noszach,przy czym jednego delikwenta mocno poturbowanego w towarzystwie dwóch policjantów,w megafonie odezwał się głos;

-pan Ribasicki proszony jest do sali numer 5 do ponownej ewaluacji

Pan Grzybalszczyński spojrzał na zegarek; 5,5 godziny oczekiwania aby ponownie spotkać się z pielęgniarzem ? No nie ! Oni to chyba celowo robią aby zniechęcić potrzebujących pomocy lub może to jest tak zwana próba czasu,to znaczy jeżeli w ciągu tych pięciu godzin pacjent nie poszedł sobie do domu lub nie umarł to rzeczywiście taki osobnik rzeczywiście potrzebuje pomocy przemknęło Szczepanowi po głowie.

-Dzień dobry,czy to normalne aby czekać 5 godzin na wizytę u lekarza w szpitalu na ostrym dyżurze ? zapytał naiwnie obolały Szczepan pielęgniarza

-Akurat tak się złożyło,że dzisiaj mamy weekend,wszystkie przychodnie są pozamykane i cała klientela zwala nam się do szpitala,odrzekł pielęgniarz

-I to są wszystko nagłe przypadki ?

-Dla tych wszystkich oczekujących tak,lecz niekoniecznie i nie zawsze dla nas,lecz my musimy obsłużyć każdego z przychodzących tutaj,ale wróćmy do pana problemu,jak samopoczucie ?

-Tragicznie,boli coraz bardziej,jestem wyczerpany i głodny ponieważ nie przewidziałem,że to tak długo potrwa.

-Niestety muszę panu powiedzieć,że to jeszcze nie koniec oczekiwania,pan potrzebuje interwencji chirurga a w tej chwili mamy bardziej poważne przypadki i tylko jednego chirurga. Oczekiwanie może się przedłużyć do 3-4 godzin. Mogę panu zaproponować jutro rano o 9:00 wizytę z chirurgiem w przyszpitalnej klinice,czy to panu odpowiada ?

-Jak najbardziej,ponieważ w tej chwili marzę tylko o jednym: aby coś zjeść i się położyć.

Tak też sprawa została załatwiona. Wychodząc ze szpitala tego dnia ,Szczepan pomyślał sobie ;dlaczego mi nie zaproponowano takiego rozwiązania 6 godzin temu ? Ale był za słaby aby odszukać jakiejś logicznej odpowiedzi na to proste pytanie.

js_after_bosch___hell__detail-3

Hieronim Bosch,Piekło

Nazajutrz,pełen optymizmu i nadziei,że jego cierpienia dobiegają końca,pokrzepiony na duchu faktem że jego przypadek nie jest aż taki dramatyczny skoro wczoraj nic mu nie amputowano ani nie zrobiono żadnej trepanacji czaszki na ostrym dyżurze,pan Grzybalszczyński stawia się na czas w klinice medycznej.Dopełnił formalności w recepcji,dostał numerek i w miarę szybko został przyjęty przez pielęgniarkę w gabinecie

-Proszę siadać,zaprosiła bez żadnego entuzjazmu pelęgniarka

-Dziękuję,postoję,właśnie dlatego,że nie mogę siadać jestem tutaj

-No to niech pan chociaż zdejmie kurtkę ! przecież ja musze panu zbadać ciśnienie

-Przepraszam ale ja naprawdę nigdy nie chodzę po szpitalach i nie za bardzo się znam na waszych procedurach,odpowiedział Szczepan posłusznie zdejmując kurtkę

-Zawinąć rękaw !

-Która ręka ?

-Lewa,popatrzyła z grymasem jak na przygłupa pracownica służby zdrowia

Po zbadaniu ciśnienia i temperatury wyciągnęła coś w rodzaju spinacza do bielizny i powiedziała,że musi jeszcze sprawdzić tętno

-Palec poproszę,powiedziała z wyczekiwaniem trzymając spinacz w ręku

-Który zapytał pacjent z zakłopotaniem

-Wskazujący,podpowiedziała siostra w czepku z politowaniem

Szczepan już już miał ochotę wyciągnąc i pokazać swój środkowy palec dobitnie i wyraźnie przed same oczy siostrze ze swojej zaciśniętej pięści,lecz wiedziony jedynie instynktem samozachowawczym potulnie i zgodnie ze wskazówkami zawodowej pielęgniarki pokazał wskazującego. Pielęgniarka po skończonej obdukcji wręczyła pacjentowi kwitek z numerkiem i powiedziała:

-To wszystko

-Przepraszam ale co ja mam z tym papierkiem zrobić ?

-No tam na poczekalni,po lewej jest tablica,na której wyświetli się pana numer,wyjaśniła siostra resztką cierpliwości

-Bardzo pani dziękuje i życzę udanego dnia

-Nie zamykać drzwi !-usłyszał w odpowiedzi, co mogło znaczyć:” Spadaj stąd mądralo !” lub cokolwiek innego bez względu na to co miałoby to znaczyć.

Pan Grzybalszczyński udał sie do poczekalni i stojąc pogrążył się głęboko w rozmyślania na temat arogancji personelu szpitalnego oraz braku jakiegokolwiek zainteresowania tym do czego zostali powołani. Wynika to jedynie z niesamowitej pewności,że są klasą społeczną o wielkich przywilejach zatrudnioną przez rząd. Ta abstrakcyjna instytucja jakim jest rząd,która swoją hipokryzją sugeruje pracownikom służby zdrowia,że jest ich pracodawcą sprawia,że efekty ich pracy są godne politowania. Prawdziwym pracodawcą tej nieszczęsnej pielęgniarki jestem JA,podatnik którego pieniądze są przeznaczone między innymi na pensję tych pracowników służby zdrowia. Rząd nie posiada żadnych pieniędzy,więc nie może być żadnym pracodawcą. Rząd jest tylko administratorem środków finansowych i mówienie o rządowych pieniądzach jest najzwyklejszą utopią i dalece posuniętą hipokryzją. W przypadku gdy społeczeństwo jest zadłużone politycy mówią o długu społecznym a nie o zadłużeniu rządu. Być może gdyby tym wszystkim zatrudnionym przez rząd mówiono,że pracują za społeczne środki od podatników ,to jakość i szacunek dla właściwego pracodawcy byłby o wiele lepszy ? Tak rozmyślając pan Szczepan wyszedł na korytarz. Jego rozmyślania zostały nagle  przerwane widokiem wymiotującego pacjenta przy recepcji. Nagle zrobił się wokół wielki ruch,pielęgniarki zaczęły biegać bez ładu i składu nie bardzo wiedząc co mają robić. Szczepan szczególnie uczulony na takie widoki oddalił się od recepcji udając się  w stronę wejścia do kliniki. Ruch na korytarzu był niewielki toteż nietrudno było zauważyć młodą matkę z 12-letnią córką skaczącą na jednej nodze w stronę recepcji. Pewien pacjent o kulach pożyczył swoją kulę młodziutkiej pacjentce aby jej pomóc dojść do recepcji.

-Trzeba sobie pomagać w niedoli,zagadnął do Szczepana ów Samarytanin

-Gdzie ja jestem ? -pomyślał przez ułamek sekundy Grzybalszczyński-w szpitalu polowym w Afganistanie ?

-To bardzo szlachetny gest z pana strony-odpowiedział stojącemu na jednej nodze,opartemu o ścianę Samarytaninowi-ale przecież ja już widziałem wózki inwalidzkie na lotnisku,nawet w sklepie motoryzacyjnym, w Canadian Tire są specjalne wózki dla osób mających problemy z chodzeniem…

-Widocznie tutaj o tym nie pomyśleli

-Mam nadzieję,że ta młoda pacjentka się nie pośliźnie w recepcji ,bo przed chwilą ktoś tam zwymiotował,zauważył Szczepan

-Wcale się nie dziwię ponieważ sam przed chwilą o mały włos bym się nie pożygał na tą ich obsługę….

-Co pan powie ? Ja również miałem odruchy wymiotne podczas spotkania z pielęgniarką.

Na tablicy wyświetlił się szczęśliwy numer Szczepana,który pośpiesznie udał się do wyznaczonej sali,w której pojawiła się po chwili niska,dobrze zbudowana kobieta w średnim wieku o zdecydowanych ruchach.

skalpel

-Dzień dobry panu,nazywam się Alba Scalpellino jestem chirurgiem-przedstawiła się pani doktor z bardzo silnym akcentem latyno-amerykańskim,co od razu dodało pewności Szczepanowi,ponieważ wiedział,że aby uzyskać nostryfikację dyplomu spoza Kanady,należy posiadać co najmniej trzy fakultety,być wybitnym specjalistą w swoim fachu,poza tym posiadać rozległą wiedzę ogólną z zakresu nie tylko medycyny lecz z filozofii,literatury astronomii,geografii,logiki i tak dalej i temu podobne.

-Przyznam szczerze pani doktor,że wolałbym aby to mężczyzna był chirurgiem ze względu na miejsce mojej dolegliwości.

-???  popatrzyła na pacjenta zaintrygowana pani doktor

-Wie pani,opuchlizna znajduje się w miejscu na moim ciele,które było widziane przez niewiele kobiet w moim życiu;moją matkę,pielęgniarkę przy moim porodzie oraz moją żonę….

-Ale tutaj jesteśmy przecież w szpitalu. Odrzekła pani doktor.-Pozwoli mi pan dostąpić tego zaszczytu ?

-Zgoda,odrzekł pacjent spuszczając spodnie bez dłuższego ociągania.

-Czyrak. Potwierdziła pani chirurg domniemaną diagnozę pielęgniarza z Ostrego Dyżuru. -Trzeba będzie przeciąć,dodała

-Tniemy ? zapytała z taką radością ,że zarażony tym entuzjazmem Szczepan odpowiedział;

-Tniemy pani doktor !!!

Zabieg został wykonany po uprzednim znieczuleniu,po czym młodziutka śliczna pielęgniarka ( piąta kobieta,która miała zaszczyt zobaczyć więcej niż same pośladki) założyła opatrunek i pacjent został wypuszczony na wolność z przykazaniem,aby się stawił za dwa dni do kontroli. Po trzech dniach ból ustąpił prawie całkowicie,obrzęk pupy prawie znikł i pacjent sprzed tygodnia wrócił ponownie do swoich zwykłych zajęć. Jeszcze tego samego tygodnia pan Grzybalszczyński odwiedził już całkiem z innej przyczyny Montrealski Instytut Badań Klinicznych (IRCM przy Avenue des Pins w Montrealu) i był całkowicie zaskoczony po pierwsze wystrojem recepcji,gdzie miało się wrażenie,że jest się w hallu dobrego hotelu;wygodne krzesła na poczekalni,przestronnie i jasno,dzieła sztuki porozwieszane na ścianach,świeże czasopisma na stolikach,uśmiechnięta recepcjonistka,kwiaty w donicach,wszystko sprawiało wrażenie,że oczekuje się tutaj na pacjentów z radością aby nieść im pomoc.Montrealski Instytut Badań Klinicznych jest instytucją społeczną podlegającą pod kebeckie Ministerstwo Zdrowia,lecz utrzymującą się z subwencji rządowej oraz w znacznej mierze ze środków finansowych pochodzących z darowizn od innych instytucji,zakładów pracy lub osób prywatnych. Każdy dolar w tej szacownej instytucji jest mądrze wydany i jej administracja może służyć za przykład dla społecznej służby zdrowia.

Wszystkie powyższe fakty są autentyczne,nazwy osób zostały zmienione.

Zebrał,opracował i przedstawił: Zbigniew Wasilewski

grafika:internet

Nadesłane do redakcji po opublikowaniu powyższej nowelki:

Tak na gorąco przypomniała mi się historia mojej znajomej, pani Henryki. Dama ta była mocno po 70ce ale w doskonałej formie. Pomagała nawet synowi latem drzewa karczować w lesie. Szalenie energiczna i pozytywnie nastawiona do życia kobieta. Nie chorowała na żadne poważniejsze choroby.
Chyba dwa lata temu przyszedł do mnie jej syn i ze smutkiem zawiadomił że pani Henryka nie żyje. Wykończyli ją w szpitalu powiedział.
Było to zimą. Pani Henryka przeziębiła się czekając na autobus. Padał śnieg a kolejne autobusy , przepełnione nie chciały zabrać starszej pani. Przemoknięta i skostniała dotarła do domu. Po kilku godzinach poczuła się źle. Syn zawiózł ją do szpitala. Nie miała siły siedzieć, dano jej leżankę, w ciemnym kącie pod schodami. Przez kilka godzin zupełnie NIKT nie podchodził. Gdy wreszcie po groźbach syna, pielęgniarka zbadała starszą panią, okazało się że stan jest ciężki a lekarza nie ma. Nie dostała kroplówki nawadniającej, która mogła być zbawienna przy wysokiej gorączce. Wreszcie jak po niezwykle trudnej nocy zjawił się lekarz, stan Henryki był tak ciężki że nie podjęto żadnego leczenia. Umarła wkrótce. Na obskurnej leżance, w ciemnym korytarzu, wciśnięta między innych chorych do których też nikt nie podszedł. Była to kobieta bardzo dobra, skora do pomocy, dla siebie nic nie chciała, nie lubiła sprawiać kłopotu innym. Tyle bezsilnego żalu było w opowiadaniu jej syna.. W Kanadzie trzeba mieć mocne zdrowie by się leczyć.
Izabella Żaczkiewicz.

Dzień Matki

Flower-for-mother

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, w USA, zgodnie z rozporządzeniem kongresu, które zostało wydane w 1914 roku, przypada on na drugą niedzielę maja. Kanadyjczycy również świętują ten dzień w drugą niedzielę maja. W innych państwach Dzień Matki także jest obchodzony w maju, co dodatkowo sprawia, że naprawdę miesiąc ten zasługuje na miano jednego z najpiękniejszych miesięcy w roku.

Tradycja obchodzenia święta matki ma najprawdopodobniej greckie korzenie, podobnie jak zresztą wiele innych obchodzonych współcześnie świąt. Kiedy nadchodziła wiosna, nasi starożytni przodkowie obchodzili święto Matki Natury, przygotowując specjalne festyny, podczas których składano hołd Rei, żonie Kronosa, uznawanej za matkę wszystkich bóstw i całego wszechświata. Ich punktem kulminacyjnym było palenie ofiar, które przynoszone były przez zgromadzenie. Starożytni rzymianie mieli podobny zwyczaj – celebrowali święto bogini Cybele, uznawanej u nich za matkę bogów, obchodząc tzw. Hilaria, trwające przez trzy dni – zgodnie z badaniami historyków od 15 do 18 maja. Dzień Matki, obchodzony w dzisiejszym kształcie, wywodzi się właśnie z Hilariów. Został zaadaptowany z pogańskiego święta przez patriarchów pierwszego kościoła katolickiego i przemianowany na święto Matki Boga. Z biegiem wieków ludzie w tym dniu zaczęli wracać do rodzinnej parafii i składać wyrazy szacunku nie tylko Maryi, ale także własnej rodzicielce.

festa-della-mamma-pensieri-per-lei

Mówiąc o historii Dnia Matki, warto wspomnieć również o historii tzw. „matczynej niedzieli”, czyli święta, obchodzonego od mniej więcej XVI wieku w Anglii oraz w Szkocji. Dzień ten przypadał na czwartą niedzielę Wielkiego Postu i polegał na tym, że pozwalano wówczas młodym parobkom i służącym wrócić do domu i spędzić dzień z matką, przynosząc im również drobne upominki lub tzw. „matczyne ciasto”.

W USA święto to wiążę się z historią uwielbiającej swoją matkę do granic możliwości Anny Jarvis, która żyła w północnej Wirginii. Dwa lata po śmierci swojej mamy, w roku 1907, dziewczyna wraz ze swoimi przyjaciółmi rozpoczęła działania zmierzające do ustanowienia oficjalnego Dnia matki. Bohaterka sama nie wyszła nigdy za mąż i nigdy nie została matką, opiekowała się jednak swoją niewidomą siostrą, swoje poświecenie uważając za najlepszy wyraz szacunku dla tej, która wydała ją na świat. Uważała, że matki nie są wystarczająco doceniane, że stale trzeba przypominać dzieciom, jak ważne są w ich życiu, aby nie zdały sobie sprawy z tego faktu zbyt późno. Głównym celem ustanowienia Dnia Matki miało być zacieśnienie więzi pomiędzy rodzicami a dziećmi, a także zwrócenie szczególnej uwagi na matczyne poświęcenie. Pierwszemu Dniu Matki, ustanowionemu dzięki działaniom panny Jarvis, towarzyszyła uroczysta msza święta, na której modlono się za wszystkie matki na świecie, natomiast 4 lata później był on już ogólnie znanym i przyjętym świętem.

W Polsce Dzień Matki obchodzono po raz pierwszy w 1914 roku w Krakowie.

Poniżej dwie perełki polskich współczesnych poetów, Montrealczyków; Hanny Moszczyńskiej i  piszącego pod pseudonimem Monsieur LaPadite.

Flower-for-mother

List do Matki

Jesteś daleko, więc cóż ja mogę

jak tylko w prezencie przesłać myśl miłości,

w której pamiętne chwile z lat dziecięcych

bogate w obrazy przeżytych radości.

 

W nich niezapomniane szumne wodospady

chłodzące swą bryzą spocone twarze,

a obok przy skale mchem otulone

zamszowe szarotki wyrosłe w parze.

 

Palce splamione fioletem jagód

łapczywie zbieranych na górskich szlakach,

plecaki pełne chrustu na ognisko

i kąpiel poranna przy śpiewie ptaka.

 

Ty mi pokazałaś słońca zachody,

które żegnały kutry w zatoce,

ostatnim tchnieniem złotego koloru

wiodły horyzont w tajemne noce.

 

Dziękuję Ci za to, że mi otworzyłaś

oczy na piękno, więc je pielęgnuję,

bo temat przyrody wkładam między wiersze

a sentymentem melodie wibruję.

 

Dziękuję Ci Mamo, że ja wciąż dostrzegam

doskonałość harmonii rytmu ziemskiego,

podziwiam seledyn kiełkującej trawy

i słyszę szelesty parku jesiennego.

 

Tyle by można mówić słów w podzięce,

szacunek okazać za drogi wskazane,

więc piszę do Ciebie wiersze i na Twe ręce

składam z bukietem miłości oddanej.

Autor: Hannna Moszczyńska z tomu poezji REFLEKSJE, wyd. Muza

 

Le Vent

dans-le-vent
 Pour ce jour, ce jour qui ne voit ni arc-en-ciel, ni poème
En ce jour, ce jour…
Qui nous promets les feux radieux et la vie de bohème…
 
Je danse, je pense, je crie !!!
Je me calme, j’explose.
Je réécris ma vie…
Je te tends tendrement ma rose.
Capture d’écran 2013-04-18 à 10.13.17
 Ma mère chantait dans un champ de blé quand j’étais petit
Et je ne comprenais jamais sa joie, ni sa colère
Mon cœur chantait en accord avec elle aussi, en harmonie
C’était une autre époque, des jours heureux, une autre ère
 
Vole très loin, je t’en prie mon oiseau d’amour
Que les vents te soient toujours cléments
Va les voir, tous mes proches et je coupe mon discours
Car je rêve que tout cela redevienne comme avant
champ-de-ble-avec-cypres-d-apres-van-gogh_500x500
 Et ma mère ? Elle n’a guère  arrêté de chanter…
Sa chanson ? Elle sera pour toujours la plus belle que j’aie jamais entendue…
Et j’espère que ce concert va servir à nous tous de nous rencontrer
Je vous entends encore et encore…  je m’ennuie de vous, je suis tout ému…
     Autor: Monsieur LaPadite

Opracował: Zbigniew Wasilewski

Grafika: materiały prasowe

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

DSC_0307

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym pozostała nietknięta zębem czasu Galeria Sztuki zdumiewająca i zaskakująca swoim bogactwem artystycznym.  Galeria została założona przez Christo Stefanof w 1960 roku i po śmierci tego artysty w 1966 r. zamknięta na cztery spusty przez wdowę Irenę Pludowską aż do wczesnych lat XXI wieku. Irena i Christo Stefanoff przybyli do Quebeku z Holandii w 1952 roku gdzie przebywali od końca II Wojny Światowej. Christo Stefanoff ( 1898 Bułgaria-1966 Kanada) zaczął swoją karierę malarską już w latach międzywojennych i wystawiał z wielkim sukcesem swoje prace w wielu słynnych galeriach sztuki w Europie. Wiele znamienitych osobistości z tamtego okresu pozowało mu do portretów, warto wymienić m.in. takich jak:  królowa holenderska Wilhelmina, Benito Mussolini, Prezydent Hiszpanii Niceto Zamora, Prezydent Szwajcarii Giuseppe Motta, poeta Rabindranath Tagore, Greta Garbo i wiele, wiele innych. Po raz pierwszy prof. Stefanoff wystawiał swoje prace w 1935 w Łodzi. Oczarowany polskimi pejzażami, zaintrygowany polską historią, polską sztuką postanawia stać się częścią tej wzruszającej go polskości. Jego zachwyt nie poprzestaje jednak tylko nad elementami polskimi, które już wymieniłem ponieważ zakochuje się w pięknej polskiej pannie, Irenie Pludowskiej i żeni się z nią w 1937 r. :)

DSC_0310Królowa holenderska Wilhelmina

DSC_0308Stefanoff. Portret żony, Ireny Pludowskiej

Okres II Wojny Światowej rozdziela Irenę od swojego bułgarskiego męża. Christo praktycznie całą wojnę spędził w niewoli. W 1944 został osadzony w obozie koncentracyjnym Gross-Rossen, następnie przeniesiony do obozu Nordhausen-Dora by ostatecznie zostać wyzwolonym w 1945 z obozu Bergen-Belsen. Stefanoff był więziony przez Niemców w obozach koncentracyjnych za przynależność do Żegoty, polskiej humanitarnej organizacji podziemnej działającej w latach 1942-1945, jako organ polskiego rządu na uchodźstwie, której zadaniem było organizowanie pomocy dla Żydów w gettach oraz poza nimi. Za pomoc Żydom okupacyjne władze niemieckie przewidywały karę śmierci.

DSC_0267

Stefanoff. Obóz koncentracyjny

Para Stefanoff odnajduje się po wojnie i decydują się na pobyt w Holandii, gdzie Christo tworzy sceny batalistyczne. Jego obraz Monte Cassino został zakupiony przez Miasto Bredę i wisi w Hallu Ratusza. Inny obraz Stefanoffa  Comrades in Arms został podarowany królowej Wilhelminie z okazji 50 rocznicy jej koronacji. Obraz przedstawia polskich i holenderskich żołnierzy wyzwalających tereny Holandii. Warto nadmienić, że to właśnie Pierwsza Polska Dywizja Pancerna pod dowództwem gen. Stanisława Maczka wyzwoliła holenderskie miasto Bredę. Christo Stefanoff w 1947 założył w Bredzie Polskie Towarzystwo Katolickie, której przewodniczył w randze Prezesa.

DSC_0270Stefanoff, akwarela: gen. Anders na tle Monte Cassino

DSC_0277

Stefanoff, akwarela: polski żołnierz zdobywający wzgórze Monte Cassino

Christo Stefanoff wraz z żoną Ireną osiedlają się w Kanadzie w 1952 roku. Wybierają malownicze tereny Gór Laurentyńskich, które stają się inspiracją dla artysty. Od samego początku pobytu w Kanadzie artysta jest niezwykle aktywny, wystawia swoje prace i uzyskuje same pochwały. Został wybrany do rekonstrukcji zniszczonej Panoramy “Jerusalem” przy katedrze w Ste-Anne-de-Beaupré. Był  uznanym portrecistą, malował  takie osobistości w Quebeku jak Kardynał  Paul-Emile Leger, Gubernator Generalny Kanady R. Morton, znany biznesmen Samuel Bronfman, ostatni przedwojenny Konsul Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Montrealu,  Tadeusz Brzeziński i wiele innych.

DSC_0315

Portret Kardynała Leger

Christo Stefanoff oprócz swojej sztuki przywiózł do Kanady nieznaną wówczas technikę malowania nie pędzlem lecz… szpachelką malarską. Wszystkie jego obrazy są malowane tą techniką co daje dodatkowy efekt trójwymiarowości. Jest uznawany za mistrza doskonale operującego światłem i kolorami. Bez cienia wątpliwości można stwierdzić, że inspiracją dla niego byli tacy wielcy poprzednicy jak Van Gogh oraz Rembrand.

DSC_0294 DSC_0303 DSC_0314

Powyżej trzy przykłady sztuki sakralnej.

DSC_0251 DSC_0297 DSC_0298 DSC_0299DSC_0300Tryptyk Powstanie Warszawskie

DSC_0296 DSC_0305

Pejzaże

DSC_0302 Autoportret

DSC_0306 Wizja Stefanoffa jego ostatnich dni ziemskiego bytowania

DSC_0264 DSC_0266Wnętrze galerii

DSC_0318Spośród wielu niedokończonych dzieł, jakie pozostały po smierci Stefanoffa pozostał ten projekt Centrum Kulturalnego w Val David. Centrum miało być złożone z galerii sztuki, kapliczki, rotundy wystawowo-wykładowej, 20 domków z wszelkimi wygodami dla studentów sztuk plastycznych oraz muszli koncertowej na wolnym powietrzu. Obecny zbiór dzieł Stefanoffa znajduje się w zbudowanym budynku na pierwszym planie. Zasoby tej galerii to około stu skończonych prac, dokumentacja oraz studio malarza w stanie, w jakim zaprzestał swoją działalność. Na parterze znajduje się część mieszkalna. Właścicielem galerii jest pan Robert Pludowski, siostrzeniec żony Christo Stefanoffa Ireny Pludowskiej. Robert Pludowski jest również artystą malarzem, adeptem swojego wujka i tworzy swoje dzieła tą samą techniką nakładania farby na kanwę ,czyli za pomocą szpachelki malarskiej.

Christo Stefanoff pozostawił bardzo trwały i solidny ślad swojej artystycznej twórczości dla dziedzictwa kulturalnego Polonii montrealskiej. W kościele parafialnym Św. Trójcy, przy ulicy Centre 1660 Stefanoff jest autorem 17 witraży malowanych , zdobiących kościół wieloma polskimi akcentami. W niezwykle pięknych i bogatych kolorach widnieje Matka Boska Częstochowska na tle jasnogórskiego klasztoru, dalej Matka Boska Kozielska na tle ruin Monte Cassino, ks. Ignacy Skorupka z krzyżem w ręku na czele polskich żołnierzy walczących z bolszewikami, witraż z arcybiskupem wileńskim Janem Cieplakiem, serię okien witrażowych rozpoczyna Trójca Św. Apsyda kościoła pod wezwaniem Św. Trójcy jest udekorowana wieloma polichromiami postaci świętych również wykonanych przez Christo Stefanoffa.

W tym roku 06 kwietnia 2018 mija 120 rocznica urodzin tego wielkiego artysty. Christo Stefanoff zmarł 8 marca 1966 roku i został pochowany na cmentarzu Cote-des-Neiges w Montrealu obok sekcji Polskiej Fundacji Społeczno-Kulturalnej. Jego żona Zofia zmarła 41 lat później w 2005 i zgodnie z jej ostatnią wolą została złożona do grobu swojego męża.

DSC_0019Grób Ireny i Christo Stefanoff na cmentarzu Cote des Neiges w Montrealu.

W niedzielę 08 kwietnia 2018 roku o godz. 14:00 jest zorganizowana Akademia z okazji 120 urodzin Christo Stefanoff. Z tej okazji Galeria-Muzeum będzie otwarta dla szerokiej publiczności.Wstęp jest bezpłatny. Wydarzenie to jest doskonałą okazją do zwiedzenia galerii, zapoznania się z twórczością Mistrza Stefanoff oraz obejrzenie pracowni Christo Stefanoff w stanie nietkniętym, w takim jakie pozostawił po swojej przedwczesnej śmierci. Dodatkową atrakcją będzie możliwość obejrzenia dzieł sztuki bratanka a zarazem ucznia wielkiego Mistrza Stefanoff. Robert Pludowski udostępni również swoje prace dla zwiedzających. Podczas Akademii będą rozlosowane 3 oryginalne litografie Christo Stefanoff w oprawie. Serdecznie zapraszamy.

Adres: 1060, 10e Rang, Val David, Qc J0T 2N0

Autor: Zbigniew Wasilewski

Fot: Zbigniew Wasilewski

Ta Karczma Wilno się nazywa

2970793045_55ef312ed8

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie.

W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski widnieje w rejestrach niejaki Dominik Barcz, który przybył do Kanady w 1752 roku. Dominik Barcz urodził się w Gdańsku, wiadomo o nim, że był handlarzem futer i że osiedlił się w Montrealu. Emigranci z Polski napływali do Kanady na przestrzeni lat, lecz dopiero w połowie XIX wieku, szczególnie w prowincji Ontario nasila się ilość osadników z Polski.

W 1858 roku ok. 300 emigrantów z kaszubskich miejscowości takich jak: Lubawa, Puck, Starograd, Kartuzy, Tuchola, Brodnia, Chojnice, Kościerzyna, Wejherowo, Gdynia, Gdańsk, Gniew i Tczew przybyło do Kanady pod pokładem żaglowca. Rząd  kanadyjski przydzielił im 20-hektarowe działki wzdłuż drogi kolonizacyjnej Opeongo Road, wiodącej z Otawy na zachód. Skalistą, porośniętą gęstym lasem ziemię przybysze musieli przygotować pod uprawy, karczując  drzewa i usuwając głazy. Potem zbudowali drogi i domostwa, dysponując jedynie siłą własnych rąk.

Flaga oraz herb Kaszubów.

Pierwszą polską osadą nie tylko w Dolinie Madawaska, ale w całej Kanadzie, było Hagarty, w 1885 r.  nazwane Wilnem na cześć ówczesnego proboszcza ks. Ludwika Dembskiego, pochodzącego z Wileńszczyzny. Przez kilkanaście pierwszych lat na kanadyjskiej ziemi pobożni Kaszubi na niedzielne nabożeństwa chodzili do odległej o 15 km irlandzkiej osady Brundenell. Dopiero w 1875 r. zbudowali drewnianą kaplicę i wytyczyli przy niej miejsce na cmentarz. Wkrótce przyjechał tu ks. Józef Specht i powstała pierwsza polska parafia katolicka w Kanadzie, przy której założono pierwszą polską szkołę. Prawdziwy kościół zaczął budować w 1880 r. ks. Ludwik Dembski, ale jego konsekracji dokonano dopiero 15 lat później, kiedy inicjator budowy już nie żył.

Jak wyglądała ta osada w okresie pionierskim, można zobaczyć w etnograficznym muzeum Wilno Heritage Park, założonym przez stowarzyszenie skupiające potomków polskich emigrantów kultywujących kaszubskie tradycje. W trzech domkach wzniesionych przed stu laty z sosnowych bierwion jest prezentowana stała wystawa fotografii pierwszych osadników, kopie dokumentów nadających im na własność ziemię, wykonane przez nich meble i narzędzia rolnicze, kobylice do szyngli, czyli przyrządy do robienia gontów, stompery do karczowania pni i dźwigania głazów, przedmioty codziennego użytku oraz ludowe stroje.



Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej Królowej Polski.

Wnętrze kościoła.

Skrzyżowanie dróg.

Pamiątkowa tablica.

CANADA’S FIRST POLISH SETTLEMENT

The first group of Polish immigrants to Canada, some 300 in number, established a settlement in this area in 1864. Adverse social conditions and political unrest in their partitioned homeland had encouraged them to leave. They cleared the land and rapidly established a thriving agricultural community. During the 1880′s the village founded here was called Wilno after the birthplace of the Reverend Ludiuik Dembski one of their spiritual leaders. In 1875 the parish of Wilno was organized and a chapel dedicated to the polish saint Stanislaus Kostka, was built. The Canadian Atlantic Railway linked Wilno with Ottawa in 1894. This district, which received a new wave of Polish immigrants in the early 1900′s retains much of its cultural heritage

Panorama osady Wilno.

Na jednym z kolorowych domów z 1894 r. widnieje szyld: Karczma Wilno, gdzie można zamówić polskie potrawy takie jak bigos, pierogi oraz napić się piwa z Żywca.

Zdjęcia: jack1962

Opracował:  Z.P. Wasilewski

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca do Polskiego Narodowego Katolickiego Kościoła. Montrealska parafia PNKK została założona w 1950 roku. Przy okazji największego katolickiego swięta kościelnego jakim jest Wielkanoc, Kronika Montrealska skorzystała z przysłowiowej słowiańskiej gościny parafian PNKK czego efektem jest poniższy fotoreportaż oraz krótkie streszczenie historii oraz główne tezy charakteryzujące ten Kościół.

DSC_0053 DSC_0029 Rok założenia parafi PNKK w Montrealu: 1950DSC_0055 DSC_0028

 Idea Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego sięga XVI wieku, czyli czasów reformacji. Jej propagatorem był Jan Łaski (1499-1560), kuzyn ówczesnego prymasa Polski Jana Łaskiego i znany w Europie reformator. Pod jego wpływem Zygmunt II August złożył szlachcie polskiej przyrzeczenie, że będzie mogła zwołać sobór narodowy, który zatwierdzi projekt sprawowania liturgii w języku polskim. Jednak chwiejność w sprawach religijnych króla sprawiła, że próby „unarodowienia” Kościoła  zakończyły się fiaskiem. Zwolennikami idei Kościoła narodowego w tamtym okresie byli także arcybiskup gnieźnieński Jakub Uchański oraz Andrzej Frycz Modrzewski.

Idea Łaskiego została zrealizowana dopiero trzy wieki później, kiedy w 1897 r. powstał Polski Narodowy Katolicki Kościół w Stanach Zjednoczonych. Został on utworzony w miejscowości Scranton (stan Pensylwania) przez emigrantów polskich i był efektem konfliktu pomiędzy wiernymi parafii p.w. Najsłodszego Serca Jezusa i Maryi a proboszczem ks. Ryszardem Austem, który nie chciał zgodzić się na ich wgląd w fundusze parafialne. Narodziła się wówczas wśród wiernych myśl wybudowania nowego kościoła. Swoje postulaty i zamiary odnośnie własnej wspólnoty kościelnej parafianie przedstawili Stolicy Apostolskiej. W podpisanej przez 5 tysięcy osób petycji prosili m.in. o zgodę na unarodowienie własności kościelnych oraz o przyznanie parafianom możliwości zgody na obsadę danego księdza. Papież Leon XIII odrzucił wszystkie żądania Polaków. W takiej sytuacji wierni ze Scranton postanowili nie wracać pod jurysdykcję biskupów rzymskokatolickich.DSC_0024Portret biskupa ks. Franciszka Hodura wiszący w wejściu do kościoła

Pierwszym biskupem Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego został ks. Franciszek Hodur, który sakrę przyjął w katedrze p.w. św. Gertrudy w Utrechcie z rąk hierarchów starokatolickich. W konsekwencji do dziś Polski Narodowy Kościół Katolicki w USA, a także wywodzący się z niego Kościół Polskokatolicki oraz Polski Narodowy Kościół Katolicki w RP, należą do Kościołów tzw. Unii Utrechckiej (Kościołów starokatolickich), czyli nie uznają dogmatu o nieomylności i prymacie papieża.

Polski Narodowy Kościół Katolicki w USA już w 1900 r. wprowadził do liturgii język polski. Z kolei na IV Synodzie w Scranton w 1921 r. zniesiono celibat księży, a dziesięć lat później zaczęto odprawiać Mszę św. twarzą do wiernych.

W 1918 r. po odzyskaniu niepodległości przez Polskę PNKK rozpoczął działalność misyjną w ojczystym kraju. Pierwszą utworzoną parafią była parafia krakowska w Podgórzu pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego (1922 r.). Jednak w czasie istnienia II Rzeczypospolitej nigdy nie doszło do rejestracji Kościoła przez władze państwowe. Pomimo nietolerancji i wrogości, w lipcu 1939 roku PNKK w Polsce liczył ok. 100 tys. wiernych.

W czasie II wojny światowej Kościół poniósł dotkliwe straty, a jego struktury zostały niemal całkowicie rozbite; w latach okupacji niemieckiej zginęło ok. 28% duchownych. Swoją działalność wznowił w marcu 1945 r. Niecały rok później, 1 lutego 1946 r., został prawnie uznany przez władze państwowe jako „publiczno-prawny związek religijny”. Jednakże zaistniałe po wojnie zmiany polityczne uniemożliwiły dalszą misję Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego i niemal całkowicie zmieniły jego oblicze.

Władze komunistycznie nieprzychylnym okiem patrzyły na Polski Narodowy Kościół Katolicki, ponieważ na jego czele stał obywatel Stanów Zjednoczonych – biskup Józef Padewski. Postanowiły podporządkować sobie zarówno wiernych, jak i duchownych PNKK. Ci, którzy nie chcieli współpracować, często byli prześladowani. Wielu duchownych skazano wówczas na śmierć. Znaleźli się jednak też tacy księża, którzy opowiedzieli się za władzami PRL. To właśnie z nich w 1951 r. utworzono Tymczasowe Kolegium Rządzące PNKK.

Kolegium zorganizowało zjazd krajowy PNKK, który odbył się pod znakiem entuzjastycznego poparcia dla rządu. Potępiono na nim amerykański imperializm i zerwano wszelkie więzi z Kościołem narodowym w USA. Jesienią 1951 r. zmieniono nazwę na „Kościół Polskokatolicki”. W ten sposób władze państwowe przejęły pełną kontrolę nad nowym odłamem wyznaniowym. Polski Narodowy Kościół Katolicki przestał istnieć, a jego parafie wcielono do rządowego „Kościoła”.

Poniżej migawki z rezurekcji w PNKK w Montrealu:

DSC_0039 DSC_0038 DSC_0036 DSC_0030 DSC_0035 Ksiądz proboszcz Marek MichalikDSC_0042 DSC_0032

Polski Narodowy Katolicki Kościół ma w swoich szeregach Biskupa męczennika. Jest nim Biskup Józef Padewski (1894-1951) W niedługim czasie po II wojnie światowej został on oskarżony o nielegalny obrót obcą walutą. Był to jednak tylko pretekst, bo za jego aresztowaniem krył się wątek polityczny. Jednemu z księży udało się zbiec z okupowanej przez sowieckich komunistów Polski i wyjechać do USA, a następnie zostać księdzem PNKK. Był to ks. Tomasz Kołakowski. On też ujawnił w USA zbrodnie katyńskie dokonane na Polakach, dlatego też PNKK był uważany przez władze komunistyczne PRL  za narzędzie “amerykańskiego imperializmu”. Bp Józef Padewski został zdradzony przez współbraci w kapłaństwie (którzy dla awansu w hierarchii kościelnej poszli na układ z komunistami) i aresztowany 17 stycznia 1951. Przebywał w więzieniu politycznym na Rakowieckiej w Warszawie, gdzie 10 maja 1951 został zakatowany na śmierć przez funkcjonariuszy UB.Mimo licznych protestów ze strony władz PNKK oraz ambasady amerykańskiej w Polsce, nie udało się doprowadzić do wykrycia sprawców mordu biskupa. Pogrzeb bpa Józefa Padewskiego odbył się 14 maja 1951 nocą, w gronie kilku najbliższych współpracowników bpa Padewskiego na cmentarzu Kościoła Polskokatolickiego w Warszawie . Funkcjonariusze bezpieczeństwa gęsto obstawili przycmentarny teren, zaś pierwotnie zamordowanego planowano pochować w garniturze i po świecku, na co nie zgodzili się polskokatolicy i szybko zorganizowali godne urzędu szaty.

Władze PRL zajmowały się mianowaniem biskupów i całą polityką kadrową, a także finansowały działalność organizacyjną Kościoła Polskokatolickiego. Miał być on narzędziem komunistów do walki z Kościołem rzymskokatolickim. W efekcie po 1989 r. polskokatolicy byli wytykani przez społeczeństwo jako zwolennicy władz PRL.  W 1995 r. doszło do wyboru nowego zwierzchnika Kościoła Polskokatolickiego. Został nim bp Wiktor Wysoczański. Z tym wyborem nie zgodziła się jednak część wiernych i duchownych. Powołali oni Komitet Obrony Kościoła Narodowego, który rozpoczął starania o wznowienie misji Kościoła Narodowego w Polsce. Tym sposobem  6 października 2006 r.  został zarejestrowany Polski Narodowy Kościół Katolicki w RP.

Podsumowując, z początkowego Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego wyłonił się Kościół Polskokatolicki i Polski Narodowy Kościół Katolicki w RP. Oba figurują dzisiaj w rejestrze kościołów MSWiA. Ponadto od 1897 r. nieprzerwanie działa Polski Narodowy Kościół Katolicki w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie.

Poniżej migawki ze śniadania wielkanocnego:DSC_0069 DSC_0071 DSC_0070 DSC_0068

Nauka PNKK nie odbiega od wiary i tradycji Świętego Powszechnego i Apostolskiego Kościoła. W sprawowaniu tych świętych czynności posługuje się kalendarzem liturgicznym roku kościelnego. Najwyższą cześć Kościół oddaje Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu. Kościół oddaje cześć aniołom,apostołom,męczennikom i świętym  a wśród nich w szczególny sposób Maryi Pannie . Kościół uznaje tradycyjne 7 sakramentów  zgodnie z nauką zachodniego Kościoła Katolickiego . Eucharystia sprawowana jest pod dwiema postaciami: Ciała i Krwi Pańskiej. W PNKK są sprawowane dwie formy spowiedzi: indywidualna (uszna w konfesjonale) oraz ogólna (sprawowana bądź jako odrębny obrzęd przed ołtarzem, bądź w połączeniu z Mszą Świętą w części zwanej Spowiedzią Powszechną Do spowiedzi indywidualnej są zobowiązane przystępować dzieci oraz młodzież do lat 18.

Polski Narodowy Kościół Katolicki jest samodzielny i niezależny organizacyjnie od jakiejkolwiek zagranicznej władzy kościelnej i świeckiej. Godłem Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego jest otwarta księga Ewangelii wsparta o krzyż i palmę na tle promieniującej tarczy słonecznej z napisem „Truth, Work, Struggle”.

DSC_0045

Opracował: Zbigniew Wasilewski

Fot: Zbigniew Wasilewski

Materiały: wiem.sz, wikipedia, materiały prasowe

Wielkanoc w Domu Seniora

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu złożyli wizytę w polskim Domu Seniora. Odwiedziny polonijnej młodzieży połączone były z małym programem artystycznym przedstawionym polskim seniorom zamieszkałym w Ognisku Polskiego Instytutu Dobroczynności im. Marii Skłodowskiej-Curie, popularnie zwanym polską rezydencją seniora. Po recytacji polskiej poezji, dzieci z polskiej szkoły wręczyły własnoręcznie przygotowane kartki wielkanocne wszystkim obecnym na spotkaniu seniorom. Poniżej fotoreportaż z tej uroczystości.

DSC_9992 DSC_9965 DSC_9977 DSC_9954 DSC_9960 DSC_0001

DSC_0003Stołówka

DSC_0009Tablica pamiątkowa poświęcona pierwszemu lekarzowi naczelnemu instytutu dr. Franciszkowi Kozłowskiemu

DSC_9962 DSC_9986 DSC_0004Dekoracje w języku polskim na korytarzach

DSC_0013Wejście do Domu Seniora

DSC_9988 DSC_9974 DSC_0006 Polski personel DSC_9968 DSC_0015 DSC_9989

Autor: Zbigniew Wasilewski

Fot: Zbigniew Wasilewski

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

DSC_4819

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do Torunia, albo wiatrak do Don Kichota? W dalszej części dowiemy się jaki jest wspólny wykładnik tego gęsiego wykładu…

Wiosną nad Montrealem przelatują tysiące gęsich kluczy, powracających z południa i zmierzających na odległą kanadyjską północ, gdzie co roku spędzą lato w sprzyjających im warunkach atmosferycznych.

Trasa jaką te ptaki muszą pokonać aby dotrzeć do punktu lęgu wynosi ok. 5000 km. Jest to dystans od Karoliny Południowej aż do kanadyjskich terenów arktycznych. Z całej kanadyjskiej populacji białej gęsi, oszacowanej na jakieś 5 000 000 sztuk, aż 1 500 000 podróżuje przez prowincję Quebek.  Pierwszym miejscem  postoju, po prawie 900 kilometrach lotu z Południowej Karoliny, jest wioska La Baie du Febvre w pobliżu miasta Trois Rivieres.

Jest to miejsce idealnie nadające się na postój w dalszą drogę na północ. Rozległe łąki na mokradłach, oferują pożywienie oraz naturalną wodną ochronę przed drapieżnikami. Gęsi zatrzymują się na kilka dni w celu nabrania sił oraz zebrania wystarczających zapasów tłuszczu pozwalających im na dalszy etap w ich podróży.

Pomimo tego, że jest to przede wszystkim zagęszczenie białej gęsi, to zaobserwować można również szarą gęś kanadyjską inaczej zwaną berniklą.

W Quebeku  ten ptak jest nazywany białą gęsią lub gęsią śniegową. Właściwą nazwą jest  Śnieżyca Wielka (łac; Chen caerulescens atlantica).

Klucze bernikli kanadyjskiej.

Śnieżyca wielka waży przeciętnie ok. 2,8 kg,  rozpiętość skrzydeł dochodzi do 1,5 metra, a żyje około lat 8.  Samica i samiec są identyczne w wyglądzie – upierzenie jest całe białe, za wyjątkiem końcówek skrzydeł koloru czarnego, dzioby i łapy są koloru różowego.

Osobniki Śnieżycy Wielkiej formują pary na całe życie.

W miejscowości La Baie du Febvre jest punkt obserwacyjny w formie molo wchodzącego w głąb mokradeł pozwalający na bliższe przyjrzenie się temu fenomenalnemu widowisku.

Z reguły ptactwo jest spokojne i spędza czas na na mokradłach skubiąc korzonki roślin.

Przelatujący nieopodal helikopter, swoim hałasem wzbudził popłoch wśród gęsi, ku ogólnej uciesze turystów, ponieważ ich chmara  zakryła dosłownie całe niebo.


Miłośnicy natury z aparatami fotograficznymi na bezkrwawych łowach.

Słoneczne i bezchmurne niebo znaczone gęsimi kluczami.

Polowanie i sprzedaż produktów z tej gęsi jest zabronione w Quebeku. Mimo tego, że gęsina jest raczej mało popularna w Kanadzie, to można spotkać w sprzedaży gęś hodowlaną. Szczególnie Francuzi bardzo sobie cenią pasztet z gęsiej wątróbki, uchodzący za prawdziwy rarytas serwowany z najwykwintniejszymi winami.

Przy poszukiwaniu materiałów do niniejszego reportażu wpadłem na przepis potrawy z gęsiny w polskiej tradycji kulinarnej.

Gęsie pipki – bo tak frywolnie nazywa się ta potrawa -  jest bardzo prostym daniem z gęsich żołądków, cebuli i przypraw.

Kuchnia: żydowska

Czas przygotowania: ok.120 min.

Składniki:
żołądki gęsie lub indycze (500 g)
cebula (500 g)
czosnek (2-4 ząbki)
gęsi lub kaczy tłuszcz (ewentualnie oliwa)

Przyprawy do smaku:
sól
pieprz
curry

Żołądki sparzyć kilkakrotnie przelewając je wrzątkiem na sitku 3 – 4 razy).  Podsmażyć cebulę, do podsmażonej cebuli wycisnąć kilka ząbków czosnku (zależnie od upodobania). Do tego dodajemy żołądki, całość dokładnie mieszamy i dodajemy trochę wody. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem  i curry. Ponownie mieszamy i przykrywamy naczynie pokrywką. Dusimy ok. 1,5 godziny, kontrolując czy woda nie wyparowała. Następnie zdejmujemy garnek z gazu i wkładamy go do piekarnika na 20 minut.

Gęsie pipki i gęsi pipek to dwie różne potrawy żydowskiej kuchni. W Galicji były to właśnie duszone żołądki, w Kongresówce – nadziewane podrobami gęsie szyje. I stąd te intrygujące pipki – oznaczające w jidisz tyle co „rurki” pochodzące od niemieckiego Pfeifen.

Życzę udanych wrażeń ornitologicznych tudzież gastronomicznych.

Autor: Zbigniew Wasilewski

Fot: Zbigniew Wasilewski

 

 

Montrealski admirał

embleme-insecte-montreal

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie aby wybrać owada, który miałby najlepiej reprezentować tą prowincję. W ten oto demokratyczny sposób, tytuł został przyznany najbardziej fotogenicznemu z kandydatów, motylowi (łac. Limentis Artemis) znanym pod nazwą Admirał.

Corocznie Insektarium w Montrealu organizuje wystawę pod tytułem Motyle na wolności. W tym roku, 21-sza edycja tego wydarzenia, w Ogrodzie Botanicznym rozpoczęła się 22 lutego i potrwa do 29 kwietnia 2018 roku. Ponad 2000 motyli dziennych i nocnych będzie można podziwiać w atmosferze tropikalnej dżungli.

Entomologiczny emblemat Quebecu:

Motyl Admirał może mieć rozpiętość skrzydeł od 47 mm do 100 mm. Ten motyl jest bardzo ruchliwym owadem i jest niezwykle trudno sfotografować go w bezruchu.

Życzę udanej wizyty i powodzenia fotografom.

Zdjęcia zostały zrobione w Insektarium montrealskim, podczas wystawy Motyle na wolności w poprzednich latach.

Autor: Zbigniew Wasilewski

fot. Zbigniew Wasilewski