Cienfuegos – anachronizm kubańskiej rewolucji cz. 2

DSC_4679

Jest też bardzo piękna część tego magicznego miasta – centrum historyczne wpisane w 2005 roku na listę Światowego Dziedzictwa Kultury,  z centralnie usytuowanym parkiem Jose Marti, narodowym bohaterem i poetą kubańskim. Niedaleko tego centrum znajduje się pomnik na jednym z głównych bulwarów poświęcony jednemu z największych piosenkarzy kubańskich wszech czasów oraz mistrzem mambo i salsy, Benny More.


Pomnik Jose Marti.


Przechadzka po bulwarze nad zatoką należy do tych jedynych w swoim rodzaju, ma się wrażenie, że zostało się katapultowanym jakieś 60 lat  wstecz, w lata 50-te ubiegłego stulecia. Chwilami wydaje się, że z nadjeżdżającego srebrnego Chevroleta wysiądzie za chwilę Humphrey Bogart z wielkim cygarem w ręku i zaprosi cię na pogawędkę do pobliskiego parku nad zatoką przy szklaneczce mojito.

Przeciętni Kubańczycy odcięci medialnie i geograficznie od współczesnego świata uważają, że Cienfuegos jest nowoczesnym, prężnym, prosperującym i zadbanym miastem. Tak właśnie się tam życie toczy, wolne od stresu, płaceniu rachunków, widma bezrobocia, spłacania hipoteki, rat za samochód, telewizor, meble. Poza tym jest słońce, plaża, palmy, rum i jest muzyka. Takie bynajmniej wrażenie może odnieść turysta.

Pomnik Benny More na głównym bulwarze miasta.

Ja jednak wiem wiedziony swoją naturalną ciekawością, za którą zapłaciłem trzema dniami, okropnej choroby, którą nie mogę nazwać inaczej jak Zemsta Kolumba – potwornym zatruciem po wizycie w domowej restauracji kubańskiej – że Kubańczycy nie mają łatwego życia. Jest to twarda egzystencjalna i instynktowna walka o przetrwanie, ale o tym aspekcie podywaguję przy innej sposobności.

Regionem Trinidad-Cienfuegos-Playa Ancon nie nasyciłem się w pełni. Powrócę w te strony bez cienia wątpliwości.

Kuba naprawdę da się lubić.

fot. Z. P. Wasilewski

Zobacz również:
Cienfuegos – anachronizm kubańskiej rewolucji cz. 1

2 Responses to Cienfuegos – anachronizm kubańskiej rewolucji cz. 2

  1. bonaparte pisze:

    ta nazwa “perla karaibow” – niestety ale jest uzywana do wielu miast karaibskich. Widocznie wiel miast chce na tym zyskac turystycznie.

  2. Jacek pisze:

    Miasto jest przepiękne i przez cały tydzień, codziennie spacerowaliśmy po jego przpięknych ulicach, podziwiając neoklasyczne budynki (oczywiście, niektóre są w opłakanym stanie, bez okien i bez dachów). Właśnie w jednym z takich kompletnie zrujnowanych budynków (jakoby były hotel) spotkaliśmy kilka osób, które następnie wykonały niepowtarzalną rendycję “Guantanamera”, którą udało mi się udało uwiecznic na wide i zamieścic na “You Tube”.

    Parę razy jadłem w regularnych restauracjach (pizza, frytki), ale nie skusiłem się spróbowac prywatnej restauracji, chociaż prawdą jest, że nie słyszałem, aby turyści mieli problemy, miał Pan pecha… Natomiast kupowałem kilka puszek zimnego piwa dziennie, które świetnie zaspokajało moje pragnienie oraz apetyt.

    A mówiąc o Trynidad, to też byłem tydzień w ośrodku Costa Sur (niedaloko Ancon) i prawie codziennie spędzaliśmy w tym uroczym miasteczku kilka dobrych godzin, często jadąc tam autobusem używanym przez pracowników hotelu (okazy muzealne są w lepszym stanie), a wracając m. in. amerykańskim samochodem z lat piędziesiątych, oryginalnym Volksvagenem oraz starą Ładą. Niepowtarzalne wspomnienia!

    W każdym razie Kuba jest (jeszcze) specyficznym krajem i już planuję moją piątą wizytę.

    Pozdrawiam,

    Jacek

Odpowiedz na Jacek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>