Ania Rusowicz i jej big-bit

ania

Założę się, że słuchając tej płyty, nie będziecie mogli oprzeć się wrażeniu, że cofnął się czas. Coś w czasoprzestrzeni poszło nie tak i oto znów jesteśmy w Polsce późnego Gomułki i wczesnego rocka, dla bezpieczeństwa politycznego nazywanego wówczas big-bitem. Solidne, rzetelne rytmy i fascynujący wokal ówczesnej królowej tego nurtu, Ady Rusowicz. Ba, nawet na okładce płyty widnieje jej twarz, w żywych hippiesowskich kolorach. I wszystko by się zgadzało, gdyby nie to, że płyta została wydana w 2011 roku, wokalistka i zespół są jak najbardziej współcześni, a twarz – choć łudząco podobna – należy do córki Ady Rusowicz, Ani. Bo to właśnie ona, dziś niespełna trzydziestoletnia kobieta, nagrała ten krążek. Jest to jej debiutancka płyta solowa, chociaż nie debiut na estradzie.
Zaczynała siedem lat temu w rytmach R’n’B, w zespole Dezire. Później była kapela IKA oraz występ na Przystanku Woodstock w zeszłym roku, gdzie gościnnie z Czarno-Czarnymi zaśpiewała „Kwiat nienawiści”.

Płyta Ani Rusowicz „Mój big-bit” zawiera między innymi piosenki jej mamy, ale zdecydowanie nie jest to powielanie legendy i chęć szarpnięcia kasy, z jakim to zjawiskiem polska fonografia spotyka się dziś dość często. Jest to ciężka praca nad sobą i pragnienie zaznaczenia własnego talentu, mimo sławnego nazwiska. Utwory są przearanżowane i brzmią o wiele czyściej niż ich pierwowzory. Ciekawostką jest, że muzycy (Robert Cichy – gitara, Michał Burzymowski „Burza” – bas, Michał Sęk „Mija” – klawisze, Hubert Gasiul – perkusja) do ich nagrania postarali się o instrumenty maksymalnie zbliżone wiekiem do tamtej epoki.

Zero elektronicznych przeróbek. Między innymi dzięki temu piosenki mają to, co jest najważniejsze w adaptacjach, czyli klimat, a cała płyta zachowuje spójność. Wszystko brzmi żywo i bogato, żeby nie powiedzieć „tłusto”. Bęben jest bębnem, a nie klaśnięciem, natomiast bas brzmi jak burza (zbieżność z przezwiskiem basisty może nie być przypadkowa), a nie na przykład lot trzmiela. I do tego wokal Ani, który wręcz żywcem przenosi słuchacza cztery dekady wstecz – swą barwą, wibratem i świetnym zgraniem z partią instrumentalną. Dlaczego takich płyt jest tak mało na polskim rynku? Zaryzykuję stwierdzenie, że to jedna z niewielu tego typu płyt w nowożytnej historii polskiej muzyki, a Ania jest w tej chwili jedyną polską artystką śpiewającą big-bit. Bez ulepszeń, bez udziwnień, bez usprawnień. Wszystko jest skomponowane jak potrawa doświadczonego mistrza kuchni.

Na krążku znajduje się sześć przebojów wyśpiewanych swego czasu przez Adę Rusowicz z Niebiesko-Czarnymi oraz sześć autorskich piosenek Ani. Nie będę opisywał poszczególnych utworów, bo chcę zostawić Wam przyjemność odkrywania: konia z rzędem temu, kto po brzmieniu (nie po tytułach i melodii) rozpozna które są które. Dodam tylko, że w jednym z numerów usłyszycie poszczególne partie śpiewane przez inny głos – to będzie kolejna z niewielu utalentowanych polskich wokalistek, Ania Dąbrowska. Dodatkowo proponuję, abyście zapoznali się z jej klipami na YouTube. Natomiast kto z Was wybiera się do Polski, niech wrzuci koncert Ani Rusowicz w harmonogram. Tam już nie tylko piosenki przeniosą Was w czasie. „Ania cała jest big-bitem” – mówią jej koledzy z zespołu, a ja się pod tym podpisuję czwororącz.

Autor: Marcin Śmigielski
Zdjęcia: internet

10 Responses to Ania Rusowicz i jej big-bit

  1. Rychu pisze:

    Fajne i rytmiczne. Cos jakby Diskopolo ale wole Etne bo jest ladniejsza.

  2. Pleban pisze:

    No cóż, jak komuś pasuje podział polskiej muzyki na Lady Pank i disco polo, to jego prawo :)

  3. Jagoda pisze:

    Zdecydowanie mi sie nie podoba. Moze co prawda spiewac w jakiejs knajpie “do kotleta” ale nie dla duzej publiki. Czy czeba lubic to co wszystkie ludzie lubieja? Kazden ma swoj gust.

  4. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    Nie czeba lubić wszystkiego,nie czeba a nawet to jest niewskazane i niezdrowe.Faktem pozostaje że Ania Rusowicz istnieje na polskiej scenie artystycznej i to dlatego właśnie że jest na nią popyt,to znaczy że istnieją ludzie ,którzy ją lubieją. :) Ja osobiście wolę słuchać Ani Rusowicz przy kotlecie niż Lady Gaga w tłumie rozhisteryzowanych fanów.:)
    Pozdrawiam.

  5. Gambit pisze:

    Tekst artykulu baaaaardzo przewazelinowany, a sama artystka taka sobie. Zebrala paru klezmerow, wziela pare tekstow mamusi, zrobila pare wdziecznych minek do obiektywow i chce odsmazyc stary kotlet. Tego sie nie da skonsumowac, ale plytke Ani mozna wykorzystac jako podstawke pod drinka! Tylko czy warto wyrzucac pieniadze…

    P.S. taki niby to Wielki Redaktor Naczelny, a pisze z blendamy (:
    “Nie czeba lubić wszystkiego,nie czeba a nawet to jest niewskazane”

    powinno sie pisac “niefskazane”

  6. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    Wyluzuj Gambit,a stawianie drinka na płytce odradzam;postaw go lepiej na kotlecie-będzie mniejsze ryzyko że się ześliźnie.:) Ponoć po drinku i kotlecie poziom tolerancji się podnosi :)
    Pozdrawiam.

  7. Marcin Śmigielski pisze:

    Zaręczam, że nie znam Ani osobiście, a nawet jakbym znał, to gdzieżbym śmiał z tą wazeliną – ona jest mężatką! ;) Ale cieszę się, że nareszcie jest ktoś z odmiennymi opiniami. Tylko że niestety, nie czytało się tekstu? :) Jeśli nie tego, to jakiegokolwiek na temat tej płyty, nawet obiektywnego. Płyta zawiera 12 utworów, ale tylko połowa to te “od mamusi”. Zresztą… nie tyle od mamusi, co od np. Czesława Niemena, bo to on jest kompozytorem :) Reszta to współczesne kompozycje. Również stanowiące świeży oddech na trochę dawno niewietrzonym rynku polskiej muzyki. Bo przy niektórych kawałkach, zwłaszcza tych współczesnych, kotlet zdecydowanie schodzi na dalszy plan :) To płyty też się nie słuchało?? :)

  8. Marcin Śmigielski pisze:

    Wczoraj rozdano Fryderyki, Ania zgarnęła cztery: Wokalistka Roku, Album Roku POP, Produkcja Muzyczna Roku, Fonograficzny Debiut Roku.

  9. Marcin Śmigielski pisze:

    Dziękuję w imieniu Plebana :D

  10. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    Masz nosa i ucho Marcinie panie Plebanie :)
    A ja się śmieję cały czas,to znaczy cieszę się ,to znaczy zęby szczerzę :)
    Pozdro,

Odpowiedz na Pleban Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>