W 1534 roku, francuski żeglarz Jacques Cartier powrócił ze swojej pierwszej podróży do Kanady. Kiedy Hiszpania łapczywie zagarniała kolejne terytoria w południowej części kontynentu, Cartier miał nadzieję zdobyć północną jego część dla króla Francji.
Już rok później Cartier ponownie był na morzu, prowadząc trzy okręty ze 110 osobami załogi w kierunku Kanady. Jego okrętem flagowym był Emerillon, na którego pokładzie płynęło dwóch indiańskich chłopców, porwanych przez Cartiera w poprzedniej wyprawie i mających mu służyć za przewodników i tłumaczy. Na żaglach Emerillona pyszniły się wielkie, czerwone krzyże Templariuszy.
Płynąc powoli w górę rzeki św. Wawrzyńca, Cartier natknął się na niezwykłej urody wyspę. Wyspa tonęła w zieleni bujnego lasu a w jej centrum wznosiła się wysoka na 230 m. góra. Był to uśpiony wulkan, który lekkim trzęsieniem ziemi dawał od czasu do czasu znać o swojej obecności. Na samym szczycie wulkanicznego wzgórza stała… piramida (!)