DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Tag Archives: Z. P. Wasilewski

San Andres cz. 2 – Walki kogutów (wpis tylko dla dorosłych)

5

Na wakacjach zawiera się znajomości nadzwyczaj łatwo, pomaga w tym rum, piwo, dobre pozytywne nastawienie i relaks oraz fakt, że turysta na wakacjach przynależy do tej samej kategorii społecznej – nie ma tam adwokatów, lekarzy, dentystów, polityków, piekarzy ani sprzątaczek – wszyscy są turystami. A zatem któregoś razu: – Hi, are you comming from Montreal? – zapytała nas ta skośnooka beauty. – Yes, and you? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie. – We came from Toronto, my name is Fanny – kontynuowała kanadyjska Filipinka. – Nice to meet you Fanny, you have a really funny name Fanny – zaczepiłem, starając się przetestować ich poczucie humoru. W odpowiedzi usłyszałem chichotanie. – Hi, hi ,hi – odpowiedziała Fanny. Pomyślałem sobie „OK, zdali egzamin na poczucie humoru podobne do mojego, zatem możemy razem wybrać się nawet na… walkę kogutów. Dlaczego? Z żoną nigdy byśmy sami na to nie poszli, jednak Funny jest obeznana z tym, ponieważ na Filipinach te walki również są popularne. Jej mąż, potomek ukraińskich emigrantów o imieniu Roman, kazał nazywać się Ron (co w języku Cortazara znaczy: rum. I które to miano, wierzcie mi, nosił z wielką godnością i miłością do tego trunku!)

Jednak zanim wybrałem się na ten spektakl, poszedłem do przewodnika w hotelu z zapytaniem, czy ten mój szalony pomysł jest dobry, to znaczy, czy idąc tam, nie narażam bezpieczeństwa mojego i nowo poznanych znajomych. Mój przewodnik powiedział, że najlepszym rozwiązaniem będzie, abym zaangażował taryfiarza jako przewoźnika na miejsce tej koguciej rzezi, a przy okazji jako osobistego przewodnika, który jest znany na wyspie (oni wszyscy się tam znają). Poza tym może nam wytłumaczyć na czym polega to całe wydarzenie.

Tak też zrobiłem. Dogadałem się o cenę z taksówkarzem Octavio i wsiedliśmy do jego taxi, by po 15-tu minutach być już na miejscu. Byliśmy świadkami przygotowań kogutów do walki, bo oprócz tego, że te koguty są trenowane, to przed samą walką doczepia się im dodatkowy metalowy kolec na łapy, aby jeszcze bardziej mogły poranić przeciwnika.

W tym samym czasie jakiś facet  – menadżer danego koguta -  zbiera zakłady. Odbywa się to bez żadnych papierów, żadnych kwitów. Ktoś daje komuś do łapy pewną kwotę pieniędzy i odchodzi.

Później się dowiedziałem, że zakłady są rzędu 50 $ US za jedną walkę. W walce kogutów nie ma remisów – jest tylko wygrana lub przegrana. Tak więc jest łatwość w wypłacaniu wygranych lub nie ma wątpliwości co do pogodzenia się z przegraną.

Uwagi na marginesie: W  osobistym odczuciu spektakl uczyniony z tej walki jest jak najbardziej barbarzyńskim szczytem bestialstwa. Lecz dla rdzennych tubylców, którzy wyrośli przecież w tej kulturze takie wydarzenie jest jak najbardziej na porządku dziennym. Poza tym jeszcze kilka wieków temu ich potomkowie traktowani byli  bardzo podobnie – jak najgorszej kategorii bydło.

Powstrzymując się jednak od komentarza  poniżej zdjęcia, które  chyba są bardziej wymowne:

 

Ludzie na arenie zdają się być bardzo skoncentrowani na walce nie zawracając sobie zbytnio głowy intruzami z aparatem fotograficznym, skoro z pensji ok. 250 US $ na miesiąc,  stawiają na jedną walkę ok  50-ciu dolarów, to ja się wcale nie dziwię, że ich emocje są skierowane w całkiem inną niż turysta stronę. Kogut tresowany do walki jest wart ok. 1500 $ – 2500$.

Dobry kogut potrafi stoczyć ok.10-15 zwycięskich walk, (walka trwa 15 minut) po czym nadchodzi ta ostatnia, gdzie przegrywa, bardzo często zadziobany na śmierć. W przypadku naszej walki, kogut został zadeklarowany przez sędziów jako znokautowany i walka została przerwana. Octavio powiedział nam, że ten kogut jeśli zostanie wykurowany i dojdzie do siebie zostanie wykorzystany jako reproduktor w kurniku kogucich Rambo  – całkiem zasłużona emerytura, jak na weterana koguciej areny!

Na koniec pozostaje mi tylko realizacja mojego marzenia – wyspa, którą zobaczyłem pierwszego dnia z okna mojego hotelu. Powiedziałem wtedy „ja tam po obiedzie muszę kajakiem popłynąć i żadna ulewa mnie nie powstrzyma!”. Ulewa powstrzymywała mnie przez 4 dni, lecz w dniu, gdy tam dotarłem… ale o tym następnym razem.
CDN

Zdjęcia i tekst: Z. P. Wasilewski

Karaibskie San Andres i Providencia w porze deszczowej cz. 1

16

Na archipelag San Andres i Providencia, przypuszczalnie odkryty przez Krzysztofa Kolumba podczas jego pierwszej ekspedycji w 1492 roku, wybraliśmy się w porze deszczowej. Wybór ten był podyktowany wypadającym wolnym tygodniem pracy, ale również bardzo niskimi cenami. Pora deszczowa na Karaibach wcale nie oznacza, że będzie lało cały czas, lecz że istnieje możliwość gwałtownych opadów. Generalnie są to deszcze tropikalne i ciągle jest bardzo gorąca temperatura jak dla Kanadyjczyka.

Niestety w naszym konkretnym przypadku lało jak cholera i to prawie przez cały nasz pobyt, z wyjątkiem jednego całego dnia i dwóch razy po pół dnia. Mimo wszystko udało nam się wyciągnąć maksimum z tej podróży, skupiając się na poznawaniu tej wyspy oraz ludzi na niej mieszkających, skoro o kąpieli w morzu ani o opalaniu nie było mowy.

W czasie naszego pobytu wyspiarze przygotowywali się powoli do Świąt Bożego Narodzenia. w sklepach choinki z dekoracjami a na ulicach dekoracje o tematyce bożonarodzeniowej a także… kiczowate, szkaradne, plastikowe żółte palmy:

Ludność jest w przeważającej części potomkami afrykańskich niewolników pracujących na plantacjach kokosów. Posługują się dwoma językami: część mówi angielsko-kreolskim, a część hiszpańsko-kreolskim.

Pierwotnie wyspa słynęła z zasobów palmy kokosowej, która była uprawiana masowo i eksportowana do Stanów Zjednoczonych. Dzisiaj już na kokosach nikt kokosów nie zbija. Najważniejszym źródłem dochodów jest turystyka i strefa wolnocłowa, gdzie nie płaci się podatków i ceny na luksusowe artykuły takie jak odzież, kosmetyki, wyroby tytoniowe i alkohol są bardzo niskie.

Dlatego na całej wyspie jest wszechobecna policja turystyczna (tak o niej na tej wyspie mówią tubylcy). W czasie niskiego sezonu funkcjonariuszy jest około 200, a w czasie wysokiego sezonu turystycznego rząd Kolumbii wysyła następnych 200 policjantów, do pilnowania porządku. Bo turysta jest takim stworzeniem naiwnym, który czasami nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia jakie na niego czyha. Jest potulną istotką, która przyjeżdża na wyspę, wszystko fotografuje, wszystkiemu się dziwi, wszystko kupuje, ma dużo kasiory więc można go bardzo łatwo oskubać. Ja sam dałem się ponieść tej iluzji, widząc te małe dziewczynki handlujące na wybrzeżu muszelkami. Takie śliczne i trzęsące się z zimna, i na pewno głodne, którym rodzice kazali pracować, aby zarobić parę groszy na chleb. I sam wzruszony dogłębnie tym obrazkiem już miałem ochotę kupić od nich cały ten kram, przeznaczając zarobione przez nie pieniądze na ich szkołę. Lecz w pewnym momencie pewna turystka zadała pytanie przewodnikowi czy szkolnictwo na wyspie jest obowiązkowe i otrzymała odpowiedź, że nie!

I olśniło mnie, ponieważ zapomniałem, że rząd czasami ingeruje w sprawy edukacji zmuszając rodziców, aby posyłali swe dzieci do szkoły. Mnie się zawsze wydawało, że to rodzice instynktownie mają pragnienie, aby dać własnemu dziecku jak najlepsze wykształcenie. Okazuje się, że rodzice sami niewyedukowani nie mają absolutnie takiej potrzeby. Zrezygnowałem zatem z mojego szlachetnego zamiaru, ponieważ prawdopodobnie tatuś tych dziewczynek przegrywa zarobione przez nie pieniądze na walkach kogutów (o których będzie mowa w następnym odcinku). Bardzo popularnych walk kogutów, organizowanych w weekendy. Iluzoryczność w takich egzotycznych miejscach jest wprost fenomenalna i ulec jej można bardzo szybko. Wynika to z tego, że fizycznie wchodzi się w inny wymiar. Dlatego turystykę należy raczej traktować jak film, do którego akcji nie można wejść i pomóc go polepszyć lub poprawić. A sprzedawcy na ulicach stolicy tej wyspy są wszechobecni i handlują dosłownie wszystkim – owocami na straganie zmontowanym z taczki, lub wypiekami własnej domowej roboty noszonymi na swej głowie.

Sprzedać starają się wszystko co tylko mogą. Mnie przechadzającego się z żoną pierwszego dnia po wybrzeżu, zaczepił mężczyzna proponując cygara, rum, marihuanę, kokainę i nawet dziewczynę (sic!) w razie potrzeby. Odpowiedziałem mu grzecznie, że na razie wszystko jest OK, i że dzisiaj niczego mi do szczęścia nie brakuje. Dla niego to znaczyło tyle,  że jestem potencjalnym klientem i że skoro dzisiaj jest OK to jutro może być inaczej. Dlatego nazajutrz jak nas tylko ponownie zauważył, to znów podszedł i zaczął ten sam refren. Zatem powiedziałem mu, że nie jesteśmy zwolennikami narkotyków, ani innych odurzających substancji i że moja żona działa aktywnie w organizacji międzynarodowej zwalczającej narkotyki. Na co nasz dealer odpuścił… Spytałem go tylko jak mu na imię. I odpowiedział mi… Jesus (fonetycznie Chesus). Powiedziałem „jesteś pierwszym Jezusem, który proponuje mi kokainę”. Chyba nie zrozumiał dowcipu być może dlatego, że nie wiedział czyim imieniem ochrzcili go rodzice. Na koniec sprzedawca mango:

To było nad wyraz interesujące doświadczenie. Otóż ten traktujący bardzo poważnie swój business, właściciel maszyny na korbę do robienia spaghetti z owocu mango, sprzedawał je ulicznym przechodniom. Więc i ja zamarzyłem również popróbować tych lokalnych przysmaków. Podszedłem do biznesmena i rozegrał się dialog:
- Poproszę o jedną porcję, por favor.
- With pleasure  – odpowiedział szef i zaczął kręcić, aż nakręcił całą miseczkę tego owocu, po czym zapytał:
- What do I put on it Sir?
- Put everything, I’d’like a kind of all dressed mango spaghetti please.
- Are you sure sir?
- A hundred percent sur, no doubt!!! – odpowiedziałem.
Więc facet z całym impetem zaczął polewać i posypywać te pyszności octem, pieprzem, solą, dorzucał tobasco, wciskał majonezu tyle ile tylko się  dało i ketchupu, i jeszcze całą tą resztę przypraw, o których nawet mi się nie śniło, i na koniec z uśmiechem powiedział:
- Have fun!
- I certainely will – odpowiedziałem cwaniaczkowi  nie wiedząc co czynię. Bo jak tylko spróbowałem pierwszy kęs, zrozumiałem swój błąd:

O Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem,
(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę
I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu),
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono….

Tfu, tfu, tfuuuuuuu! Co za świństwo szkaradne, ohydna maszkarada… Trzeba jednak czasami słuchać przewodników (mango jest dobre, ale tylko z jedną przyprawą i zawsze smakuje inaczej).

Reasumując, miasto jest dziwne, ponieważ tak naprawdę nie wiadomo gdzie jest miasto, a gdzie wieś. W pewnym momencie to zrozumiałem, ale o tym w następnej części opowieści, do której sprawiłem  sobie barwy ochronne w postaci beretu rastamana z dredami, aby ułatwić swoje życie fotoreportera i zintegrować się z krajanami.
CDN

Tekst i zdjęcia: Z. P. Wasileski

Peleas i Melizanda

1329316923

Dramat o nieszczęśliwej miłości Peleasa i Melizandy, przepełniony jest smutkiem i melancholią stanowiącymi nieodłączne elementy życia. Świat w dramacie Maurice’a Maeterlincka jest odrealniony, tajemniczy, a reakcje i zachowania bohaterów pozostają w ścisłym związku z wszechwładnym „przeznaczeniem” panującym nad losem każdego człowieka. Dzieło to miało wskazywać odbiorcom istnienie pozazmysłowej sfery rzeczywistości.

Prapremiera 5-aktowego dramatu lirycznego “Peleas i Melizanda”, na podstawie dramatu Maeterlincka pod tym samym tytułem, odbyła się 30 kwietnia 1902 r. na scenie paryskiej Opera Comiquena i zakończyła… wielkim skandalem. Dochodziło do rękoczynów między zwolennikami nowej muzyki i jej przeciwnikami, przy czym ci drudzy byli w zdecydowanej większości. Kilka razy zanosiło się na to, że trzeba będzie opuścić kurtynę, ale powoli, powoli opera zaczęła zdobywać serca słuchaczy i ostatniego aktu wysłuchano we względnej ciszy. Nie przeszkodziło to jednak przeciwnikom, by zakończyli premierę głośną manifestacją niezadowolenia. Następnego dnia dyskusja przeniosła się na łamy paryskiej prasy.


Co takiego jest w muzyce “Peleasa”, że budziła tak skrajne reakcje? Debussy, uciekając w swoim dziele od potęgi brzmień wagnerowskich dramatów i ich patosu, skupił się bardziej na subtelności i finezji oddania uczuć i nastrojów, przypisując przy tym szczególne znaczenie barwie dźwięku. Feeria barw orkiestry przekraczała wszystko, co w tym czasie było znane w tym względzie. Uczucia w tej muzyce wyrażane są “półgłosem”, miłość i śmierć bez krzyku – obrazuje je jedynie delikatne falowanie linii melodycznej.

W sobotę 03 marca 2012 w sali Claude-Champagnie odbędzie się montrealskie przedstawienie tej Opery, gdzie będzie można w głównej roli tytułowej zobaczyć i posłuchać polskiego tenora mieszkającego w Montrealu, Andrzeja Steca.

Andrzej Stec
Fot: Z. P. Wasilewski

Montrealskie przedstawienie Peleasa i Melizandy można uważać za historyczne ze względu na gościnny udział w niej samego 82-letniego śpiewaka lirycznego (bas), Josepha Rouleau, założyciela Ruchu Dla Sztuki Lirycznej w Quebecu z którego wywodzi się Opera Montrealska.

Miejsce:
Uniwersytet Montrealski, sala Claude-Champagne
220, ave.Vincent-d’Indy
Data:
Sobota, 03 marca 2012
Początek godz. 19:30
Bilety: 25 $

Leszek Balcerowicz on Future of Europe – Konferencja w Montrealu

DSC_4580

W środę, 29 lutego 2012 roku, odbyła się konferencja w Faculty Club uniwersytetu McGill w Montrealu z udziałem prof. Leszka Balcerowicza. Konferencja została zorganizowana przez The Polish Institute of Arts and Sciences in Canada oraz The European Centre of Excellence i sponsorowana przez Ambasadę Polską w Ottawie wraz z Konsulatem RP w Montrealu.

Prof. Balcerowicz, polski ekonomista i polityk, przedstawiciel szkoły ekonomicznej zwanej monetaryzmem, był wicepremierem i ministrem finansów w rządach Tadeusza Mazowieckiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego i Jerzego Buzka. Był również posłem na Sejm III kadencji (1997-2001), oraz prezesem Narodowego Banku Polskiego (2001-2007). Profesor Balcerowicz jest kawalerem Orderu Orła Białego.

Wykład prof. Balcerowicza.

Część konferencji, w której zaproszeni goście mogli zadawać pytania.


Logo Polskiego Instytutu Naukowego w Kanadzie.

Zebrana publiczność to ok 70 zaproszonych gości ze świata naukowego, studenci i pracownicy naukowi.

Przedstawiciel polskiej placówki dyplomatycznej w Montrealu, konsul RP p. Tadeusz Żyliński.

Konferencja odbyła się w języku angielskim i miała na celu przybliżenie problematyki ekonomicznej w europejskiej strefie euro. Prof. Balcerowicz od 2008 jest członkiem grupy roboczej Unii Europejskiej mającej szukać sposobów wyjścia z kryzysu ekonomicznego.

Opracował: Z. P. Wasilewski

Fot: Z. P. Wasilewski

Sylwetki Polonii: Mikołaj Warszyński – pianista

DSC_3603

Redakcja Kroniki Montrealskiej rozpoczyna dział  Sylwetki Polonii, prezentacją polskiego pianisty mieszkającego w Montrealu. Prosimy o zapoznanie się z Curiculum Vitae tego artysty, które czyta się jak najlepsze książki Marka Twaine’a.

Mikołaj Warszyński, D.Mus., Doctor Sztuki Muzycznej, koncertował w Holandii, Stanach Zjednoczonych, Austrii, Polsce, we Włoszech i w Kanadzie, w takich salach jak Katedra Laurenskerk w Rotterdamie, Filharmonia w Kielcach, Leopold Mozart Saal w Salzburgu, Sala Falcone Borsellino na Sycylii, Rolston Recital Hall w Banff, Kanada, Salle Claude Champagne & Chapelle Historique du Bon Pasteur w Montrealu.

Zadebiutował z Edmontońską Orkiestrą Symfoniczną III Koncertem Fortepianowym Beethovena. Mikolaj uczestniczył w serii koncertów muzyki Chopina z okazji obchodów dwusetnej rocznicy urodzin kompozytora, wykonując między innymi jego koncert fortepianowe w wersji kameralnej. Warszyński otrzymał złoty medal na Festiwalu Muzycznym w Royaume (Festival de Musique du Royaume au Quebéc).

Mikołaj Warszyński urodził się w Gdańsku i jako czteroletni chłopiec wyemigrował z rodzicami do Kanady. W 2001 roku ukończył z wyróżnieniem studia pianistyczne na University of Alberta w Edmonton, pod kierunkiem Marka Jabłońskiego. Dalsze studia muzyczne kontynuował w Konserwatorium w Rotterdamie, w klasie fortepianu profesora Aquilesa Delle Vigne’a, które ukończył z wyróżnieniem w 2004. W trakcie tych studiów uzyskał prestiżowe stypendium Neuimejer, oraz nagrodę w postaci fortepianu Sautera od Narodowej Fundacji Instrumentów w Amsterdamie. Aktywnie koncertował w Hollandii jako solista oraz kameralista, propagując muzykę współczesnych kompozytorów holenderskich.

Po powrocie do Kanady, Warszyński otrzymał stypendium na indywidualne, roczne studia pianistyczne („artist in residence“) w Międzynarodowym Centrum Sztuki w Banff, w Albercie w Kanadzie.

Mikołaj Warszyński
Fot: Z. P. Wasilewski

W maju 2011 roku, Mikołaj Warszyński ukończył studia doktoranckie na Université de Montréal, gdzie uczył także gry na fortepianie w klasie Marca Duranda oraz Paula Stewarta. W roku 2009 obronił swoją pracę doktorską zatytułowaną Exoticism and intercultural influences in the middle-period compositions of Karol Szymanowski („Egzotyzm i międzykulturowe wpływy w kompozycjch Karola Szymanowskiego z drugiego okresu jego twórczosci“), za którą otrzymał stypendium od Fundacji Towarzystwa Kultury w Quebecu: Fonds de Recherche de la Société et la Culture.

Mikołaj Warszyński brał udział w wielu międzynarodowych festiwalach muzycznych w Ameryce Północnej i Europie, takich jak: IBLA Grand Prize na Sycylii, Festiwal Muzyczny w Aspen, Colorado oraz w Międzynarodowym Centrum Sztuki w Banff, w Albercie. Wielokrotnie otrzymał stypendium od Fundacji Johanna Straussa, co umożliwiło mu bardziej zaawansowane kształcenie się w kierunku gry na fortepianie na letnich kursach w Międzynarodowej Akademii Muzycznej, Mozarteum, w Salzburgu, w Austrii. Pracował z wieloma renomowanymi profesorami, takimi jak Krzysztof Jabłoński, Ewa Pobłocka, Gilbert Kalish, Anton Nel, Bernard Ringeissen, Sergio Perticaroli, Arthur Silverman i Jamie Parker.

Mikołaj Warszyński brał udział w wielu wywiadach w radiu i telewizji w Kanadzie, w programach stacji CBC, CKUA, CJSR, CFMB, OMNI TV oraz w WPRB w U.S.A.
Oprócz kariery pianistycznej, Warszyński jest aktiwny jako profesor fortepianu, ucząc na Uniwersytecie Montrealskim oraz w Konserwatorium Muzycznym Cégepie w Drummondville, Quebec.

Zaproszenie:

Najbliższa okazja, aby posłuchać recitalu chopinowskiego w wykonaniu Mikołaja Warszyńskiego nadarza się w czwartek, 01 marca 2012 r. w Place des Arts.

Kwiatoterapia doktora Bacha

DSC_0558

Czy kwiaty mogą być nośnikami energii? W jaki sposób esencje kwiatowe mogą wpływać na nasze emocje, poprawiać samopoczucie fizyczne i psychiczne, w jakim stopniu mogą przyczyniać się do wewnętrznej równowagi psychicznej oraz jaki mają wpływ na szybszy powrót do zdrowia?

Doktor Edward Bach (1886-1936) był brytyjskim lekarzem, homeopatą, twórcą oryginalnej terapii poprzez eliksiry kwiatowe nazywanymi Kwiatami Bacha.


Doktor Bach, jest autorem 38 kompozycji leczniczych na bazie esencji kwiatowych. Jego eliksiry pochodzą z płatków kwiatowych, składanych w wodzie źródlanej, następnie wystawianych na słońce i  z powrotem zamaczanych w wodzie. W ten sposób uzyskiwał kwintesencję leczniczą z płatków kwiatowych zdolnych czynić cuda. Taka słoneczna maceracja kwiatów jest stabilizowana przez dodatek alkoholu, głównie Brandy, następnie przechowywana w buteleczkach z opisanym przeznaczeniem tzn, działaniem na tego lub innego typu dolegliwości.


Z punktu widzenia naukowego, po przeprowadzonych testach laboratoryjnych Kwiaty Bacha nie wykazują lepszych efektów w leczeniu niż placebo, pomimo tego  zażywanie tych eliksirów staje się coraz bardziej popularne i  i popyt na nie wzrasta nieprzerwanie. Czyżby zdesperowani pacjencji decydowali się coraz częściej zatapiać ich smutki w szklaneczce Brandy o zapachu np. konwalii lub jaśminu?


Od 1930 roku,  dr E.Bach decyduje się opuścić swoją pracę jako homeopata i poświęcić się całkowicie swoim badaniom nad kwiatoterapią. Jedynym dziełem pozostawionym przez Bacha jest rozprawa medyczno-filozoficzna pod tytułem ,,Uzdrowienie poprzez kwiaty lub Lecz się sam,,. W tym dziele  przedstawił  własną teorię na temat choroby, leczenia oraz w ogólnym zarysie  prywatną filozofię życia, którą można porównać do filozofii różokrzyżowców.


Miejsce, w którym Edward Bach się osiedlił w poszukiwaniu dzikich kwiatów, poświęcając się całkowicie na prowadzeniu działalności badawczych, które jak sam twierdził  nie opierał na nauce, polegał wyłącznie na swojej intuicji oraz na tak zwanym przez niego ,,oświeceniu”, stało się dzisiaj prawdziwą maszyną finansową. Mount Vernon w Wielkiej Brytanii , bo o nim tu mowa, staje się The Bach Centre, który produkuje eliksiry kwiatowe sprzedawane na całym świecie.







Przypominam, że wystawa ,,Motyle na Wolności,, w montrealskim insektarium to nie tylko mieniące się wszystkimi barwami motyle, przy okazji można również podziwiać piękną florę tropikalną ze storczykami na czele. Wystawa Les papillons en Liberté będzie trwać do 29 kwietnia 2012 roku. Jeżeli nawet nie będzie można podczas tej wystawy skosztować eliksiru kwiatowego doktora Bacha, to z całą pewnością będzie możliwość zatopić się w przebogatej kolorystyce tropikalnej co jest równie zbawienne dla duszy i ciała.


Autor:  Z. P. Wasilewski
Fot: Z. P. Wasilewski

DUET JUSTYNA I MARTINA

DSC_4548

Niedzielne, słoneczne lecz chłodne popołudnie w Montrealu na miesiąc przed nadejściem wiosny można spędzić na wiele sposobów. Istnieje cała masa propozycji takich jak  kino, teatr, park, kawiarnia, klub jazzowy, jazda na łyżwach na dzielnicowych lodowiskach, wreszcie można pójść na zakupy lub w odwiedziny do znajomych. Można wyjść z psem na spacer, na koncert rockowy, wystawę malarstwa lub fotografii. Jeżeli na weekend pozostaje się w wielkim mieście, liczba propozycji na miłe spędzenie czasu wydaje się nieograniczona.

Martina Govednik

Justyna Gabzdyl


Miłośnicy muzyki klasycznej, tego popołudnia mogli skorzystać ze wspaniałego koncertu zaoferowanego przez Justynę Gabzdyl oraz Martinę Govednikową. Cenne i niepowtarzalne 45 minut koncertu kameralnego, który miał miejsce w Kaplicy St-Louis, przygotowanego i wykonanego na najwyższym poziomie artystycznym, należą do tych wydarzeń unikalnych, które zdarzają się z pewnością co jakiś czas  – tak jak może się przytrafić grzybiarzowi prawdziwek, przywykłemu do zbierania pieczarek.

Koncert tego duetu,  to pieśni Mozarta, Rossiniego, Schumanna, Schuberta, Rachmaninowa, Debussiego, Saint-Saens oraz ku wielkiemu zadowoleniu kameralnej publiczności – dwie kompozycje folkloru serbskiego autorstwa oraz w interpretacji Martiny Govednikovej.

Niedzielne koncerty w Kaplicy St-Louis przy kościele Saint-Jean Baptiste na ulicy 4230 Drolet, odbywają się od stycznia do maja 2012 o godz.16:00. Koncerty są darmowe.

Tekst i fot: Z. P. Wasilewski

 

Cienfuegos – anachronizm kubańskiej rewolucji cz. 2

DSC_4679

Jest też bardzo piękna część tego magicznego miasta – centrum historyczne wpisane w 2005 roku na listę Światowego Dziedzictwa Kultury,  z centralnie usytuowanym parkiem Jose Marti, narodowym bohaterem i poetą kubańskim. Niedaleko tego centrum znajduje się pomnik na jednym z głównych bulwarów poświęcony jednemu z największych piosenkarzy kubańskich wszech czasów oraz mistrzem mambo i salsy, Benny More.


Pomnik Jose Marti.


Przechadzka po bulwarze nad zatoką należy do tych jedynych w swoim rodzaju, ma się wrażenie, że zostało się katapultowanym jakieś 60 lat  wstecz, w lata 50-te ubiegłego stulecia. Chwilami wydaje się, że z nadjeżdżającego srebrnego Chevroleta wysiądzie za chwilę Humphrey Bogart z wielkim cygarem w ręku i zaprosi cię na pogawędkę do pobliskiego parku nad zatoką przy szklaneczce mojito.

Przeciętni Kubańczycy odcięci medialnie i geograficznie od współczesnego świata uważają, że Cienfuegos jest nowoczesnym, prężnym, prosperującym i zadbanym miastem. Tak właśnie się tam życie toczy, wolne od stresu, płaceniu rachunków, widma bezrobocia, spłacania hipoteki, rat za samochód, telewizor, meble. Poza tym jest słońce, plaża, palmy, rum i jest muzyka. Takie bynajmniej wrażenie może odnieść turysta.

Pomnik Benny More na głównym bulwarze miasta.

Ja jednak wiem wiedziony swoją naturalną ciekawością, za którą zapłaciłem trzema dniami, okropnej choroby, którą nie mogę nazwać inaczej jak Zemsta Kolumba – potwornym zatruciem po wizycie w domowej restauracji kubańskiej – że Kubańczycy nie mają łatwego życia. Jest to twarda egzystencjalna i instynktowna walka o przetrwanie, ale o tym aspekcie podywaguję przy innej sposobności.

Regionem Trinidad-Cienfuegos-Playa Ancon nie nasyciłem się w pełni. Powrócę w te strony bez cienia wątpliwości.

Kuba naprawdę da się lubić.

fot. Z. P. Wasilewski

Zobacz również:
Cienfuegos – anachronizm kubańskiej rewolucji cz. 1