Chopin na Przystanku Woodstock

3209946-leszek-mozdzer-882-660

Leszek Możdżer należy do najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych. Jest światowej klasy pianistą, nutowym odkrywcą i odważnym, oryginalnym twórcą. Tymon Tymański to z kolei muzyczny chuligan, nie dający się wcisnąć w żadne artystyczne ramy. Odnowiciel polskiego jazzu w latach 90, multiinstrumentalista, kompozytor, a także np. felietonista i aktor (m. in. Wesele Wojciecha Smarzowskiego). Przystanek Woodstock, dla tych, którzy mogli zapomnieć: największa plenerowa impreza muzyczna w Europie, zgodnie z tradycją będąca formą podziękowania wolontariuszom za styczniowe finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. I to właśnie tam, dwa lata temu doszło do niezwykłego koncertu równie niezwykłego zespołu: Leszek Możdżer & Tymon Tymański Polish Brass Ensemble. Niezwykłym, ponieważ stworzonym wyłącznie na potrzeby woodstockowego Projektu Chopin. Z okazji przypadającego wówczas Roku Chopinowskiego zagrali etiudy Fryderyka Chopina, a koncert uwieczniony został w tradycyjnym pakiecie DVD + CD, wydanym przez Złoty Melon, firmę związaną z fundacją WOŚP.

Pomyślicie, że muzyka Chopina nie pasuje do Przystanku Woodstock, imprezy szalonej i dalekiej od refleksyjnych dźwięków, gdzie taki eksperyment grozić może spotkaniem artystów z jajami i pomidorami? Nic z tych rzeczy. Woodstock co prawda jest szalony, ale w pozytywnym znaczeniu. Szaleństwo to polega m. in. właśnie na muzycznej nieprzewidywalności i nieraz zaskakującym doborze wykonawców. Publiczność, choć przeważnie młoda, jest kulturalna i tolerancyjna. Mało tego – ciekawa nowych, muzycznych doświadczeń. Podobny eskperyment miał już przecież miejsce na XIV Przystanku Woodstock w 2008 roku. Był to Projekt Kiepura, w ramach którego Wiesław Ochman z towarzyszeniem siedmiu tenorów oraz Orkiestry Mazowieckiego Teatru Muzycznego „Operetka” wykonał m.in. najbardziej znane utwory Jana Kiepury, a publika dostała zadanie: stawić się na tym koncercie w kompletnym lub chociaż częściowym stroju wieczorowym. Woodstock, nie Woodstock – kultura obowiązuje. Zabawnie było później popatrzeć na woodstockowe towarzystwo pod tekturowymi muchami lub w papierowych smokingach.

„Na Możdżerze” wymagań co do specjalnego stroju już nie było, bo i sama muzyka… delikatnie mówiąc, odbiegała od znanych chopinowskich norm. Artyści wykonali bowiem osiem etiud naszego polskiego „poety fortepianu” oraz Preludium e-moll op. 28 nr 4 w wersji… jazzowej! Po wrzuceniu płyty do odtwarzacza DVD i zniknięciu stosownych ostrzeżeń nt. praw autorskich, naszym oczom ukazuje się kolorowy (choć ze względu na charakter koncertu, nieco stonowany) i przejrzysty „jadłospis”, czyli menu. Ozdobiony pozytywnie nastrajającym fragmentem etiudy C-dur op. 10 nr 7 z koncertu. Zawsze mam problem czy oglądanie zacząć od samego koncertu, czy od wywiadu z muzykami. Dlatego tym razem zacząłem od ustawień dźwięku, a oprócz wspomnianych możliwości jest jeszcze czwarta: wybór poszczególnych utworów. Koncert rozpoczyna się przedstawieniem muzyków: Leszek Możdżer – fortepian, Ziut Gralak – trąbka, Bronisław Duży – puzon, Kuba Staruszkiewicz – perkusja, Tymon Tymański – kontrabas, Ireneusz Wojtczak – saksofon sopranowy i tenorowy, i Marcin Ślusarczyk – saksofon altowy. Profesjonalny zestaw jazzowy, ale żeby na tym grać Chopina?! Wystarczy poczekać kilka sekund i za chwilę dostajemy szansę przekonania się na własne uszy, że można i to całkiem intrygująco.  Jako pierwsza rozbrzmiewa etiuda C-dur. Pełen dostojnej ekspresji wstęp płynnie ustępuje miejsca etiudzie f-moll, która niemal melancholijnie nastraja nie tylko woodstockowiczów zgromadzonych w ogromnej liczbie ponad trzystu tysięcy na festiwalowym polu, ale i posiadaczy DVD. Dźwięki powoli zaczynają intrygować największych sceptyków, ale nie tylko. Koncert odbywa się po zmroku, więc woodstockowej tradycji staje się zadość i muzyce towarzyszy znakomicie opracowane światło pod różnymi postaciami. Czy to reflektorów scenicznych, czy choćby pięknych małych widowisk z cyrkowymi pochodniami odbywających się pod sceną.

Po tych dwóch, przyjemnie zabarwionych jazzem i spokojnych utworach rozbrzmiewa wreszcie to, co Leszek Możdżer w umieszczonym na płycie wywiadzie nazwał „muzyczną chuliganką”: etiuda E-dur, na pierwszy rzut oka (ucha?) zupełnie niepodobna do oryginału, choć oczywiście z niezmienionym zapisem nutowym. Pełna frywolnych solówek (choć trafniej byłoby to nazwać muzyczną, świetnie rozpisaną na poszczególne instrumenty dysputą) sprawia, że nie ma już osób obojętnych na ten koncert, zarówno pod sceną, jak i przed telewizorami. Jeśli w ogóle tacy byli. Co ciekawe – etiudy E-dur możemy posłuchać ponownie podczas napisów końcowych, tym razem już w klasycznej wersji, w solowym wykonaniu Leszka Możdżera. Inną ciekawostką jest to, że ten utwór znany jest również jako piosenka pod tytułem „Mój serdeczny kraj”, którą śpiewała Krystyna Giżowska. I do tego dowcipnie nawiązują muzycy z Polish Brass Ensemble, kończąc swoje jazzowe wariacje chóralnym słowem „dom”.

Koncert rozkręca się w najlepsze i nie wiadomo kiedy mija godzina. Na scenę wkracza naczelny dyrygent Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a w tym wypadku Przystanku Woodstock, Jurek Owsiak i intonuje „Sto lat” dla muzyków. Należy im się, włącznie z Owsiakiem. Nie nie bali się przedstawić klasyka w innej, intrygującej wersji. Właśnie to mieli na myśli Możdżer z Tymańskim w zawartym na płycie wywiadzie, mówiąc, że zrobili z Chopina totalną chuligankę. W dodatku miało to miejsce na dużej scenie (największej z trzech na Woodstocku). Grając taką muzykę w takich warunkach akustycznych, trzeba popisać się nie lada kunsztem. Głębokie wyrazy uznania dla organizatora Przystanku Woodstock i dla muzyków z Leszek Możdżer & Tymon Tymański Polish Brass Ensemble za odwagę i odkurzenie Chopina w niezwykle świeży i oryginalny sposób.

Jak zwykle w przypadku Złotego Melona, płyta (choć podwójna, bo zawierająca dodatkowo CD z zapisem koncertu) kosztuje tyle samo lub nierzadko mniej niż zwykła płyta CD: 36,49 zł i jest do nabycia m.in. w internetowym, odnowionym sklepiku WOŚP – siemashop.pl. Polecam.

Autor:Marcin Śmigielski

foto:materiały prasowe

3 Responses to Chopin na Przystanku Woodstock

  1. evita pisze:

    Posiadam tę płytę. Często jej słucham i oglądam DVD. Koncert rewelacyjny. Okazuje się, że Chopin może zachwycić wszystkich, jeśli jego muzykę przekazują prawdziwi artyści !!! Pozdrawiam Ewa

  2. Marcin Śmigielski pisze:

    Właśnie, Artyści przez duże “A” :) Zrobili z Chopina jazzową frywolkę i okazało się, że wyszedł im koncert, który urzeka i do którego chce się wracać :)

  3. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    Ja zrobiłem bardzo duże A !!!! jak zobaczyłem tutaj evitę :) en passant ,dużo śniegu narypało w Njujorku ???
    Marcinie,według mnie potrzeba nie lada geniusza aby przemycić odrobinę czegoś dobrego w tym jazgocie skowyczących,kontestujących z nawyku,piejących pieniaczy o siarze i udarze mózgu. Możdżer robi to z mózgiem i niech mu się wiedzie,dobrze mu życzę :)

Odpowiedz na Marcin Śmigielski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>