DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Monthly Archives: Grudzień 2012

Nowy Rok 2013

2013 card 2

Z pewnością ogromna masa ludzi cierpiących na triskaidekafobię będzie świętować Sylwestra tego roku uzbrojona w różnego typu talizmany mogące uchronić przed pechowym rokiem. Damy wieczorową porą będą miały wpiętą w krynoliny i kuafiury brylantową broszę w formie czterolistnej koniczynki, dżentelmeni zaś, co najmniej uwiązane czerwone kokardy zamiast krawata lub nawet w najbardziej ekstremalnych przypadkach zabobonu jakąś zardzewiałą końską podkowę w kieszeni smokingu :)

Liczba trzynaście jest symbolem nieszczęścia we współczesnej cywilizacji zachodniej. W wielu miejscach publicznych nie ma drzwi, pokojów, pięter, przycisków w windach, krzeseł itp. o numerze 13. W samolotach na próżno szukać rzędu siedzeń numer 13, podobnie jak i pokoju numer 13 w hotelu. Często w miejsce numeru 13 znajduje się 12a lub 12b. Wszystko to w trosce, aby oszczędzić nieprzyjemnej sytuacji osobom przesądnym. Trzynastka bije rekordy niepopularności wśród liczb. Jedną z możliwych przyczyn pochodzenia przesądów na temat trzynastki może być to, że jest to liczba pierwsza – nie da się jej podzielić np. na 2, 3, 4 czy 6 tak, jak np. uznawanej za liczbę doskonałą dwunastki. Popularne jest łączenie liczby 13 z Judaszem, który był trzynastą osobą w gronie apostołów (licząc Chrystusa) i który następnie Jezusa zdradził. Także proces i śmierć ostatniego Wielkiego Mistrza Zakonu Templariuszy – Jacques’a de Molay – spalonego na stosie w 1314 w Paryżu, rzuca mroczny cień na ten dzień. Aresztowany na rozkaz króla Francji Filipa IV Pięknego o świcie w piątek, 13 października 1307, został postawiony przed sądem. Oskarżony o herezje, stosowanie magii i czarów, homoseksualizm, dzieciobójstwo, wyrzeczenie się Chrystusa, bezczeszczenie krzyża… Poddany w więzieniu Temple torturom przyznał się do zarzucanych zbrodni. Na chwilę przed śmiercią w płomieniach odwołał swoje zeznania i jak głosi legenda, rzucił przekleństwo na papieża Klemensa V i króla francuskiego, Filipa IV Pięknego. Klątwa się spełniła. Papież zmarł miesiąc później z powodu dyzenterii, natomiast niespełna rok po spaleniu de Molay’a, Filip IV zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Klątwa mistrza templariuszy miała dotyczyć również potomków Filipa IV, aż do 13 pokolenia. Są osoby, które odczuwają chorobliwy lęk przed liczbą trzynaście.

Triskaidekafobia – to wprost niewymawialne słowo, o greckim rodowodzie: triskaídeka – 13, phóbos – strach, lęk – to irracjonalna wiara, że liczba 13 i wszystko, co z nią związane, bezwarunkowo przynosi pecha. Natomiast paraskewidekatriafobia (na sam widok tego słowa można dostać gęsiej skórki) to paniczny lęk przed piątkiem 13. Dla kolekcjonerów lingwistycznych łamańców językowych ,podam jako ciekawostkę ,że lęk przed liczbą 666 wywodzący się z Apokalipsy Św. Jana 13,18, gdzie liczba ta określana jest mianem liczby Bestii określany jest terminem naukowym jako :Heksakosjoiheksekontaheksafobia  :) :) :) .

2013,card1

Życzę wam Szanowni czytelnicy Kroniki Montrealskiej wspaniałego roku wolnego od wszelkich fobii,wolności ducha i lekkości egzystencjalnej,wszelkiej pomyślności i spełnienia najbardziej śmiałych zamierzeń. Niech ten 2013 będzie najszczęśliwszym ze wszystkich znanych wam dotychczas lat.

Jednakowoż…jeżeli czarny kot przebiegnie wam drogę,to niezwłocznie należy się zatrzymać i dyskretnie splunąć trzy razy przez lewe ramię :)

Wszystkiego dobrego i Do Siego Roku !

Zbigniew Wasilewski

Redakcja :kronikamontrealska.com

Dawno,dawno temu był…Imresjonizm

Musée_des_beaux-arts_de_Montréal

Nathalie Bondil, dyrektor i główny kustosz MBAM (Musée des Beaux-Arts à Montréal) a także kurator wystawy w Montrealu z wielkim zadowoleniem oznajmiła, że “po raz pierwszy i jedyny, jedna z najwspanialszych kolekcji dzieł impresjonistów Ameryki zostanie wystawiona w Montrealu,jedynym mieście kanadyjskim na całej trasie tej kolekcji. Montreal to tylko przystanek na tej historycznej trasie, wiodącej przez Europę i Azję  z okazji rozbudowy wybitnego Sterling & Francine Clark Art Institute w Williamstown, Massachusetts. Dzieła wybrane,to 74 prace o największej wartości takich malarzy jak Bonnard, Corot, Degas, Gauguin, Manet, Millet, Monet, Morisot, Pissarro, Sisley i Toulouse-Lautrec. Ta wyjątkowa kolekcja zawiera 21 płócien Renoira’a, a także ekskluzywną rzeźbę Little Dancer wykonaną przez Degasa.Obecność prac akademickich artystów w montrealskim muzeum takich jak Bouguereau, Gerome i Stevens pozwoli lepiej  zrozumieć wyzwania tej nowej tendencji w malarstwie jaka sie pojawiła w końcu XIX wieku ,będącej również zanegowaniem akademizmu.

Parure_des_champs

Przedstawiciel Akademizmu,William Bouguereau,Parure des champs,Muzeum Sztuk Pięknych Montreal

846px-Pierre-Auguste_Renoir_-_Marie-Thérèse_Durand-Ruel

Renoir,Marie-Thérèse Durand-Ruel ,kolekcja Clark

Pommes dans un compotier 1883Renoir,Pommes dans un compotier,kolekcja Clark
Coucher de soleil,Renoir

Renoir,Coucher de soleil,kolekcja Clark

Ta wyjątkowa kolekcja jest dziełem Roberta Sterlinga Clark (1877-1956) ,amerykańskiego kolekcjonera dzieł sztuki,dziedzica wielkiej fabryki maszyn do szycia marki Singer. Clark przez okres ponad pół wieku zebrał dzieła europejskich malarzy i stworzył jedną z pierwszych amerykańskich kolekcji sztuki. W 1919 Clark ożenił się z francuską aktorką Francine Clary (1876–1960), która podzielała jego kolekcjonerskie zainteresowania. Oboje zgromadzili znaczącą kolekcję obrazów, rysunków, grafiki, sreber, porcelany i rzeźb. Głównym punktem ich zbiorów stało się malarstwo francuskie drugiej połowy XIX w.

Palais de Doges a Venise 1881

Renoir,Palais de Doges à Venise,kolekcja Clark

La baie de Naples,le soir 1881

Renoir,La baie de Naples,kolekcja Clark

Zakres chronologiczny zgromadzonych dzieł to XIV/XV wiek do końca XIX w. Nie ma natomiast prac powstałych w XX w. Kolekcja Clarków zachowała przez cały czas charakter wyłącznie prywatny. W miarę powiększania się zbiorów Clarkowie zaczęli planować budowę siedziby dla ich przechowywania. Najpierw miała ona powstać w Copperstown koło Nowego Jorku, a następnie (1946) na Manhattanie. Na jesieni 1949 ich wybór padł na miejscowość Williamstown w stanie Massachusetts. 14 marca 1950 Clarkowie podpisali akt założycielski Sterling and Francine Clark Art Institute. W 1952 rozpoczęto wznoszenie budynku muzeum według projektu architekta Daniela Perry. W 1955 muzeum oddano do użytku.  Do dyspozycji zwiedzających były początkowo tylko dwie galerie, a większość zbiorów była niedostępna; Clark udostępniał je stopniowo, poprzez kolejne wystawy.

Renoir

Renoir,Baigneuse blonde,kolekcja Clark

renoir_loge_theatre

Renoir,Loge au théâtre,kolekcja Clark

renoir-pierre-auguste-_thumb

Renoir,Femme à l’éventail,kolekcja Clark

Renoir-Pierre-Auguste-Autoportrait

Renoir,fotoportret,kolekcja Clark

Montrealską wystawę z kolekcji Clarka pod tytułem : Il était une fois l’Impressionnisme (pol;Dawno dawno temu był Impresjonizm ) obejrzało już ponad milion osób w Europie. Wystawa w Montrealu potrwa do 20 stycznia 2013. Wystawie towarzyszy katalog z 224 stronami, w języku francuskim i angielskim , w którym każde dzieło jest szeroko opisane i zilustrowane. Po wystawie w Montrealu,kolekcja będzie prezentowana w Japonii,Chinach i Korei Południowej po czym powróci do muzeum Clark w lipcu 2014 roku do świeżo odremontowanych sal wystawowych. Należy zatem się pośpieszyć aby wykorzystać tą unikalną okazję.

Autor: Zbigniew Wasilewski

Reprodukcje;MBAM

Elektryczne Gitary – dr Sienkiewicz się nie starzeje!

Elektryczne Gitary

Zespół Elektryczne Gitary jest równieśnikiem niepodległej Polski; w tym roku obchodził dwudziestotrzylecie założenia. Wydał czternaście płyt. Dowodzony jest przez najlepszego muzyka wśród lekarzy i z pewnością odwrotnie, doktora nauk medycznych, neurologa, gitarzystę i autora tekstów – Kubę Sienkiewicza. Podczas XX finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, 8 stycznia b.r. wystąpił na scenie pod Pałacem Kultury. Następstwem tego udanego koncertu było zaproszenie na 18 edycję Przystanku Woodstock.

eg6

Pomimo dość kapryśnej pogody, jaka towarzyszyła półmilionowej publiczności na Woodstocku A.D. 2012, koncert (jak i cały festiwal) wypadł znakomicie. Tuż przed występem formacji Kuby Sienkiewicza przestał padać ulewny deszcz. Przed sceną utworzyła się spora kałuża, jednak nie stanowiła żadnej przeszkody i już po kilku minutach koncertu pole wypełniło się woodstockowiczami. Ba, z czasem owa kałuża stała się dodatkową atrakcją dla rozbujanej publiczności. Przyznam, że nie śledziłem na bieżąco dokonań Elektrycznych Gitar przez te lata. Pierwsze hity z początku lat ’90 grane w hufcu czy przy ogniskach harcerskich, niezapomniana ścieżka dźwiękowa do Kilera, czy Kariery Nikosia Dyzmy – z tą muzyką ich kojarzę, podobnie jak tzw. „ogół”.

eg5

Dlatego dostawszy w swe dłonie zestaw DVD + CD Złotego Melona z zapisem tego koncertu, byłem zwyczajnie ciekaw jak wyglądają i jak brzmią dzisiaj, dwadzieścia lat po ogromnym sukcesie pierwszej płyty Wielka radość i piętnaście lat po Kilerze. Otóż wrażenie jest zaskakująco pozytywne. Czcigodna siwizna, zasłużone zmarszczki, lekko obniżony i chropowaty głos Sienkiewicza są w tym przypadku atutami. Każdy z „elektrycznych” dżentelmenów doskonale zna swą rolę na scenie i perfekcyjnie posługuje się swoim narzędziem pracy. Do tego niepowtarzalna atmosfera Przystanku sprawia, że wszyscy, po obydwu stronach odsłuchów bawią się wyśmienicie. Widoczna trema lidera (widok na półmilionowe morze ludzi zawsze robi swoje) szybko przekłada się na twórczą energię. Zaczynają Człowiekiem z liściem i od razu można poczuć się ponownie jak piętnastolatek, który przypadkiem słyszy ów szlagier w radio i wie, że go już nie zapomni. Wyszków tonie, Jestem z miasta, Co ty tutaj robisz – dla dzisiejszych trzydziestolatków to niemal rockowa lektura obowiązkowa z lat ’90.

eg4

eg3

W połowie koncertu rozbrzmiewa mój ulubiony (od tej pory) ich kawałek koncertowy – Milion euro. Utwór z 2009 roku. Ciężki rock z zabarwieniem bluesowym w najczystszym, kunsztownym wydaniu, z gitarowymi zadziorami, o jakie nie posądzałbym tego akurat zespołu. Chodzę i tańczę Kuba Sienkiewicz zapowiedział jako: „reggae z powiatu piaseczyńskiego”. Pozwala odprężyć się, wręcz „odmóżdżyć” i po prostu poskakać, lub pokręcić młynka z koleżanką, wrzucając ją nagle do błotnego bajora. Nie zabrakło też kultowego Kilera! W utworze Nie pij Piotrek wystąpiła Grupa Taneczno-Tamburynowa im. piosenki Keine Grenzen, czyli Leon Paduch i Aleksander Korecki, którzy perkusję i saksofon zamienili chwilowo na tamburyny. Niebywale klimatyczne Nic mnie nie rusza jest jednym z najnowszych kawałków EG, ale brzmi jak rockowy new wave z wczesnego Jarocina. Mój wielki plus dla „elektrycznych” za ten utworek, który od dzisiaj – obok Miliona euro – jest moim ulubionym. Ostatnim utworem jest legendarne Dzieci wybiegły, po którym nastąpiły bisy. Polska, a właściwie „elektrycznogitarowa” interpretacja Hey Joe Jimiego Hendrixa, zatytułowana Hej Józek (dokąd idziesz z tym taboretem?) serwuje publiczności nie tylko sporą dawkę pozytywnej energii, ale i humoru. Całości dopełnia rockandrollowe Wszystko Ch. Prawdziwy czad, jakim należy zakończyć każdy porządny koncert rockowy!

eg2

Dzięki Bogu i kilku pomysłowym ludziom koncert został zarejestrowany i wydany przez Złoty Melon. Leci już któryś raz z rzędu kiedy piszę te słowa. Raz bowiem nie wystarczy. Potwierdzi to każdy wielbiciel dobrej, rockowej muzyki. Nie wystarczy raz wysłuchać tych kilkunastu kawałków z ostatnich dwudziestu lat działalności Elektrycznych Gitar, tak samo jak nie wystarczy raz obejrzeć tę kolorową, rozbujaną, pełną pozytywu woodstockową publiczność. I à propos kolorów: Złoty Melon zawsze wydaje swe płyty w bardzo wesołych tonacjach, ale tym razem projektanci okładek przeszli samych siebie. Zarówno zewnętrzne okładki, jak i wnętrze opakowania w żadnym calu nie przypomina szarej deszczowo-śnieżno-mroźnej pogody, w której to aurze ta płyta ujrzała światło dzienne (30 listopada). Ciepło się robi na sercu już na sam widok. Tym bardziej, że w zestawie mamy również płytę CD, którą można włączyć alternatywnie do DVD, jeśli chcemy koncert obejrzeć w wyobraźni. Do nabycia w SiemaShop.pl za cenę równą lub niższą od zwykłej płyty CD – 34,99 zł. Polecam!

eg1

Jednocześnie dziękuję Czytelnikom, Współpracownikom i Szanownemu Naczelnemu Kroniki Montrealskiej za miłą współpracę w kończącym się roku, informując że to niestety nie koniec. W przyszłym postaram się robić mniej błędów. Do Siego!

Autor:Marcin Śmigielski

Fot. Andrzej Iwańczuk, elektrycznegitary.pl, Vspectrum, PAP

Jasełka w polskiej szkole 

DSC_0961

W okresie przedświątecznym, 15 grudnia w największej sobotniej szkole polonijnej im. Jana Pawła II  w zachodniej części Montrealu ( West Island ) dzielnica; Pointe-Claire odbyły się jasełka w wykonaniu polonijnych dzieci oraz polonijnej młodzieży. Przedstawienie zostało przygotowane z olbrzymim rozmachem. Jest to już wieloletnia tradycja tej szkoły,która jest uhonorowana obecnością wybitnych osobistości z polonijnego środowiska montrealskiego.

DSC_0961

Najprostsza definicja hasła “Jasełka” to widowisko związane z Bożym Narodzeniem i otaczających je wydarzeniach religijnych i historycznych. Swoje korzenie wywodzi i wzorowane jest na średniowiecznych misteriach franciszkańskich. To właśnie Św. Franciszek z Asyżu uznawany jest za twórcę przedstawień bożonarodzeniowych. Treścią inscenizacji jasełkowych jest historia narodzenia Jezusa w Betlejem i spisku Heroda. W pierwszej połowie XVIII wieku biskupi polscy zakazali wystawiania jasełek w kościołach. Przyczyną było coraz szersze przenikanie do treści przedstawień scen i postaci o charakterze ludycznym. Stare teksty jasełkowe, najczęściej mówione gwarą, są anonimowe. Dzisiaj bardzo często są przerabiane i wplątywane są do nich wątki odwołujące się do aktualnych wydarzeń. Z drugim dniem świąt Bożego Narodzenia (od dnia św. Szczepana) rozpoczynał się okres “jasełek”. Trwał on przez wieki do uroczystości Matki Bożej Gromnicznej (2.II), czyli do dnia ofiarowania Pana Jezusa w świątyni jerozolimskiej.

DSC_0933

fot: Powitanie kierowniczki szkoły,pani Teresy Sobol

Nazwa “jasełka” wskazuje na źródło tematyczne tychże przedstawień. Jasełka bowiem to żłób, czyli rodzaj drabinek, jeszcze dziś stosowanych, które służą do zadawania karmy bydłu i koniom. Stawia się je także w lasach, by podkarmiać zwierzynę łowną. W żłóbku został złożony Chrystus po swoim narodzeniu. Zatem “jasełka” prezentują udramatyzowane, teatralne sceny na temat przyjścia Chrystusa Pana na świat. Początków jasełek poszukują historycy w duszpasterskiej intuicji św. Franciszka oraz w naturalnej predyspozycji ludu włoskiego, który kocha teatr, aktorstwo, śpiew i ożywioną gestykulacją mowę. Był to swoisty rodzaj nauki religijnej na temat Bożego Narodzenia. Początków tych przedstawień należy szukać nawet w XIII wieku.

Powodzenie tej ludowej sztuki wyjaśnić można wieloma przyczynami. Posiadały one duży ładunek dramatyczności: narodziny Zbawiciela w bardzo ubogiej scenerii, elementy dekoracyjne (wół, osioł, siano, żłób, sceny pasterskie, itd.), postać okrutnego Heroda, egzotyczni Królowie o nietypowym kolorze skóry i kolorowym orszaku, rzeź niewinnych dzieci, śmierć z kosą, aniołowie z olbrzymimi skrzydłami, a także diabły, żydzi, mieszczanie, rycerze itd. Ponadto, jasełka te na ogół odbywały się po zapadnięciu zmierzchu.

Początkowo miejscem widowisk był budynek kościelny, a dopiero później, gdy niektóre postaci teatralne, jak śmierć, pasterze, czy diabły, zachowywały się coraz swawolniej, przedstawienia jasełkowe prezentowano raczej w karczmach, szopach czy większych izbach. Wówczas pierwotna, wyłącznie religijna treść, została obudowana wieloma elementami wtórnymi, przeważnie komicznymi, stając się często “pobożną komedią”. Od XVIII w. naturalnych aktorów zaczęły zastępować kukiełki, którym głosu udzielali ukryci kolędnicy, a z czasem aktorzy, którzy na sposób objazdowy odwiedzali różne dwory szlacheckie, czy nawet profesjonalnie zbudowane pomieszczenia teatralne.

DSC_0939

DSC_0949
DSC_0941 DSC_0953 DSC_0954 DSC_0964 DSC_0966 DSC_0969 DSC_0971 DSC_0987Siedzą od prawej;Edward Śliz,prezes Kongresu Poloni Kanadyjskiej,Andrzej Szydło Konsul Generalny RP w Montrealu wraz z córeczką i żoną Katarzyną Kochan-Szydło,Andrzej Czyżykiewicz wiceprezes Polskiej Fundacji Społeczno-Kulturalnej w Quebecu

DSC_0989

Przemówienie konsula

DSC_1006

Lidia Pacak,współtwórczyni przedstawienia

DSC_1015 DSC_1016

Franciszkanin ojciec Andrzej Szulta udzielający błogosławieństwa przed dzieleniem się opłatkiem

DSC_1018

I wreszcie…… oczekiwany przez dzieci Św. Mikołaj :)

Opracował: Zbigniew Wasilewski

Zdjęcia:Zbigniew Wasilewski

Wszystkie kruszynki pani Alinki

DSC_0972

Pani Alina Szędzioł jest magistrem pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego,polonijną nauczycielką pracującą w sobotniej szkole im. Jana Pawła II  w zachodniej części Montrealu ( West Island ) w dzielnicy Pointe-Claire. Kronika Montrealska ma zaszczyt przedstawić dzisiaj osobę,która jest jedną z wielu anonimowych osób w naszej polonijnej wspólnocie, dającą swój czas,pasję i poświęcenie aby przekazać i dbać o polskie korzenie  wśród najmłodszej generacji polskiego pokolenia w Montrealu. W dniu 8 grudnia tego roku odbyło się przedstawienie w zerówce pani Alinki, bardzo starannie przygotowane przed feriami świątecznymi. Pani Alina Szędzioł jest autorką tego przedstawienia,reżyserem,choreografką,dekoratorką,scenarzystką,gospodynią z talentami kulinarnymi oraz osobą o olbrzymim sercu. Przygotowania do tego spektaklu w wykonaniu najmłodszych uczniów polskiej szkoły w Montrealu wymagały z pewnością wiele godzin radosnej współpracy . Efekty poniżej na tych kilku zdjęciach…

Korytarze szkoły udekorowane świątecznie kartkami ręcznie malowanymi przez uczniów

Pani Alinka i jej kruszynki

Przygotowanie przed spektaklem;dzieci są najmniej podenerwowane…

Ukłon zamaszysty trupy aktorskiej i od razu podbite serca publiczności…

Pai Alinka zadbała o wszystko-tutaj drobne upominki dla aktorów.

Wszystkie kruszynki pani Alinki :)

Suknia tej księżniczki okazała się być tortem czekoladowym wykonanym przez p. Alinę

Gastronomiczna strona wydarzenia to też p. Alinka

Klasa pani Alinki po zakończonym przedstawieniu. Pragnę tutaj przy okazji bardzo mocno podkreślić i wyrazić mój podziw dla pani Aliny Szędzioł ,podziękować za jej bezinteresowne poświęcenie,zaangażowanie,pasję i energię,którą wkłada w formowanie przyszłej polonijnej elity pozbawionej kompleksu emigranta. Wielkie brawa Alina .

Autor:Zbigniew Wasilewski

foto:Zbigniew Wasilewski

Historia Konsulatu Drugiej Rzeczypospolitej w Montrealu

phpThumb_generated_thumbnailJPEG

Historia konsulatu II RP w Montrealu to kolejna pozycja w serii opracowań poświęconych polskim placówkom zagranicznym ukazująca się na rynku wydawniczym dzięki staraniom Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej. Otwarty 15 grudnia 1919 r. konsulat w Montrealu jest najstarszą polską placówką w Kanadzie. Wraz z utworzonym w w 1920 r. polskim konsulatem w Winnipeg,placłówka montrealska zapewniała opiekę konsularną i utrzymywała kontakt z Polonią kanadyjską przez cały okres międzywojenny. W oparciu o zespół pracowników konsulatu generalnego w Montrealu,w 1933 r. powstał konsulat generalny II RP w Ottawie. W przeciwieństwie do konsulatów w Montrealu i Winnipeg,konsulat generalny RP w Ottawie zajmował się działalnością dyplomatyczną. W 1942 r. konsulat generalny w Ottawie został przekształcony w Poselstwo, a ostatni konsul generalny II RP w Ottawie,pan Wiktor Podoski,został pierwszym polskim posłem w Kanadzie.

Autorka monografii, pani Katarzyna Szrodt,były dyrektor Muzeum Wychodźstwa polskiego w Łazienkach,jest doświadczonym badaczem dziejów Polonii kanadyjskiej. W oparciu o zebrane materiały archiwalne napisała historię konsulatu generalnego II RP w Montrealu,przyjmując bardzo trafną konwencję – konsulaty to przede wszystkim ludzie, a nie budynki w których pracują. W dużym stopniu praca ekipy konsulatów zależy od talentów i umiejętności ich szefów,kosulów generalnych. Historia konsulatu polskiego w Montrealu została podzielona na fragmenty odpowiadające okresom sprawowania funkcji konsula generalnego. W ramach poszczególnych fragmentów można dostrzec pewne preferencje w działalności konsulatu w okresie kierowania placówką przez kolejnych konsulów. Podstawowe kierunki pracy konsulatu pozostawały oczywiście niezmienne,niezależnie od zmian na stanowisku konsula generalnego. Wszyscy kosulowie generalni starali się jak najlepiej służyć Polsce,Polonii kanadyjskiej oraz rozwojowi stosunków polsko-kanadyjskich. Do dzisiaj zasada ta stanowi fundament służby konsularnej w Kanadzie. Lektura książki pozwala stwierdzić,że konsulat polski w Montrealu miał szczęście do swoich kierowników,których praca zasługuje na upamiętnienie i może stanowić wzorzec dla nowych pokoleń pracowników polskiej Służby Zagranicznej.

Ze słowa wstępnego : Tadeusz Żyliński,Konsul Genetralny RP w Montrealu,Montreal,14 marca 2012 r.

Na zdjęciu od lewej: Bożena Szara;redaktor montrealskiego radia Jedynka,Katarzyna Szrodt;autorka historii konsulatu montrealskiego,Andrzej Szydło;obecny Konsul Generalny kosulatu RP w Montrealu

Dnia 06 grudnia 2012 r. odbyło się w konsulacie generalnym w Montrealu spotkanie promocyjne z autorką Historii Konsulatu Drugiej Rzeczypospolitej w Montrealu 1919-1945,panią Katarzyną Szrodt. Spotkanie zostało przeprowadzone przez bardzo dobrze znaną Polonii montrealskiej redaktorkę polonijnej stacji radiowej Jedynka p. Bożenę Szarą. Wieczór autorski został uświetniony obecnością nowego Konsula Generalnego w Montrealu p. Andrzeja Szydło,który objął stanowisko tej szacownej instytucji w listopadzie 2012 r.

Przedstawiciele Polonii montrealskiej z wielką uwagą i zainteresowaniem słuchali autorki,opowiadającej z ogromną pasją o swojej pracy nad stworzeniem pierwszej,kompletnej monografii poświęconej placówce dyplomatycznej w Montrealu.

Na zakończenie wieczoru,pan konsul zrobił miłą niespodziankę  dla publiczności w postaci upominku ,wręczając osobiście jeden egzemplarz tej książki przybyłym na spotkanie.

Unikalny moment uzyskania autografu autorki na swoim dziele.

Redakcja Kroniki Montrealskiej za zgodą Konsula  Generalnego oraz autorki Historii Konsulatu Generalnego w Montrealu jest w posiadaniu jednego egzemplarza tej cennej książki z przeznaczeniem na przekazanie pierwszej zainteresowanej osobie-czytelnikowi tej strony,która okaże zainteresowanie. Książka dostanie się w dobre ręce osoby,która zada sobie trud i przegoogluje internet aby znaleźć odpowiedź na pytanie: Kto był polskim Konsulem w Montrealu w latach 1938-1945 ? Wystarczy podać odpowiedź pod tym wpisem i skontaktować się z redakcją w celu przekazania książki. Egzemplarz tej książki jest opatrzony autografem autorki. Ta promocja jest ograniczona dla Polonii Montrealu i okolic (Communauté  métropolitaine de Montréal ),grono redakcyjne jest wyłączone z tej promocji :(

Zdjęcia:Beata Czyżykiewicz

Opracował: Zbigniew Wasilewski

07, gdzie jesteś?!

07_zglos_sie_box

17 grudnia mija pierwsza rocznica śmierci Krzysztofa Szmagiera, uznanego reżysera i scenarzysty wielu interesujących programów, filmów dokumentalnych, fabularnych i seriali. Jednak przede wszystkim znamy go jako twórcę bodaj najlepszego polskiego serialu kryminalnego, 07 zgłoś się, gdzie był nie tylko reżyserem, ale i scenarzystą. Porucznik Sławomir Borewicz już od ponad trzydziestu lat jest bohaterem masowej wyobraźni, podobnie jak kapitan Kloss czy załoga najpopularniejszego czołgu drugiej wojny światowej, o numerze taktycznym 102. W myśl nowych trendów i mody na powroty, Szmagier przygotowywał film fabularny o przygodach już nie porucznika, a komisarza Borewicza. Mimo że to już nie nastąpi (a może właśnie dlatego) warto pochylić się nad osobą reżysera i tym, co stworzył.

Krzysztof Szmagier urodził się 5 lipca 1935, a zmarł 17 grudnia 2011 roku w Warszawie. Studia na wydziale reżyserii w PWSFTViT w Łodzi ukończył w 1963 roku. Był uczniem i współpracownikiem Jerzego Kawalerowicza w zespole filmowym „Kadr”. Zaczynał jako twórca filmów dokumentalnych. „Dokumentami” jest naznaczona właściwie cała jego kariera. Jednym z jego pierwszych projektów była Operacja V-2, o kulisach zdobycia przez polski wywiad materiałów na temat nazistowskich rakiet V-1 i V-2. Ponadto zrealizował również m.in.: Kryptonim „Most” (przedstawiający uczestników „Operacji V-2”, 1969), Święte krowy (o problemach alkoholizmu, 1965), czy Ił-62 (o historii polskiego lotnictwa cywilnego, 1972). Zdarzały się też projekty tak „odjechane” jak np. Ursusem do Kuwejtu, czyli reportaż z wyprawy do Kuwejtu… przyczepą „zaprzężoną” w ciągnik Ursus. W międyczasie nastąpił jego debiut fabularny, doskonale znany średniemu pokoleniu – Przygody psa Cywila (1970), gdzie nie tylko stanął za kamerą, lecz również napisał scenariusz. Niemal równocześnie stworzył kryminał Zapalniczka z dwudziestoczteroletnim Piotrem Fronczewskim w roli głównej. Perypetie młodego inżyniera Jacka Lemana, który niechcący staje się uczestnikiem afery przemytniczej w polskim, szarym „realu” lat ’70 (w dodatku akcja filmu dzieje się zimą) kazały spodziewać się, że nie jest to ostatnie „kryminalne” słowo Szmagiera. I rzeczywiście, sześć lat później, 25 listopada 1976 roku wyemitowany został pierwszy odcinek serialu 07 zgłoś się, zatytułowany Major przerywa akcję.

Od tego czasu powstało wiele artykułów i analiz na temat fenomenu tego serialu. Zdobył on tak wielką sympatię widzów, że dokręcano kolejne serie aż do 1987 roku. Na powodzenie tego projektu składa się kilka czynników. Przede wszystkim znakomici aktorzy. Większość z pojawiających się tam postaci grali aktorzy zawodowi, jednak główną rolę Szmagier zdecydował się powierzyć Bronisławowi Cieślakowi. Dla młodego dziennikarza z Krakowa nie był to jednak filmowy debiut; rok wcześniej zagrał główną rolę w serialu obyczajowym Znaki szczególne Romana Załuskiego. Obsadzenie Cieślaka w roli por. Borewicza było strzałem w przysłowiowe „sedno tarczy”. Jego świeżość i jednoczesna charyzma uczyniły z młodego oficera MO postać niezwykle popularną, a dziś już kultową.

Postać Borewicza ewoluowała wraz z upływem czasu. W pierwszych latach serialu Sławek był młodym, niezwykle ambitnym i sprytnym oficerem śledczym z gruntownym wykształceniem. W jednym z odcinków wspomina, iż chodził do „Batorego”. Często powoływał się na klasyków literatury i filozofii (Jak powiedział kiedyś Aldous Huxley: żaden instynkt, nawet płciowy, nie ulega tak łatwo zboczeniom jak instynkt posiadania). W kilku odcinkach dość dobrze widoczne są okładki książek, które czytuje dla zrelaksowania: Colas Breugnon Romaina Rollanda czy The taking of Pelham 123 autorstwa Johna Godeya, po angielsku (!). Przy okazji tropienia złoczyńców uwidacznia się jego cięty dowcip, nawet wobec przełożonych (Otwórzcie okno. Orłów nie ma, nie wylecą. – A pan major drzwiami?)

W miarę upływu czasu widzimy jak Borewicz nabiera „psiego” doświadczenia i staje się pełnokrwistym, doświadczonym gliną. Nadal czaruje dowcipem i uwodzi piękne przedstawicielki płci przeciwnej (Podczas przesłuchań jestem podobno czarujący, tak mówią). Koleżanki z pracy, ofiary przestępstw, czy napotkane na drodze śledztwa kobiety – bez różnicy. Jeden z fanów serialu obliczył, że Sławek miał średnio trzy i pół narzeczonej na odcinek! Jest nieprzejednanie surowy nawet dla nadużywających uprawnień kolegów (Niech pan powie koledze, żeby jutro o ósmej rano zgłosił się do majora Wołczyka i żeby sam zameldował jak odnosi się do kierowców – do milicjanta z „drogówki”). Równa  z ziemią ormowców (Niech pan tak nie patrzy, ja po prostu nie lubię amatorów (…) W domu to pan pewnie boi się o dolewkę zupy poprosić?). Gdy trzeba – jest wyrozumiały. Nie boi się rozmów na niewygodne tematy (No cóż, farbowane lisy trafiają się wszędzie. Po prostu firma, w której ksiądz pracuje, ma już dwa tysiące lat, a nasza dopiero czterdzieści). Swój chłop, którego nie da się nie lubić. Jego swojskość była zarysowana tym widoczniej, że za partnera miał najpierw safandułowatego i staroświeckiego porucznika Antoniego Zubka (doskonały Zdzisław Kozień), a w ostatnich odcinkach ograniczonego służbistę i siostrzeńca Zubka – porucznika Waldemara Jaszczuka (znakomity Jerzy Rogalski). Jest „luzakiem” – używa Old Spice’a, nosi amerykańską kurtkę wojskową M-65, a jego metody pracy często nie mają nic wspólnego z obowiązującymi paragrafami.

W ostatniej serii, nakręconej po trzyletniej przerwie w 1987 roku, Borewicz jest nadal sprytnym i dowcipnym oficerem, jednak doskonale widoczne jest już jego doświadczenie życiowe, które przekłada się na rodzaj zgorzknienia i – zwyczajnie – więcej bruzd na twarzy. Jego żarty mają raczej smutne podłoże. Nie jest już „psem na baby”. Wpada w zadumę przy okazji rozmów o rosole z domowym makaronem (Podobno samotna starość zaczyna się wtedy, kiedy nie ma do kogo powiedzieć „A pamiętasz?”). Często puszczają mu nerwy (W czasach kiedy Gdańsk nazywał się Danzig, dostałby pan w mordę podczas przesłuchania już kilka razy, lub Może się pan ode mnie odp…, mister Jaszczuk?). Dziś takie dialogi są w kinie normą, jednak dwadzieścia pięć lat temu robiły w Polsce wrażenie. Oficjalnie kpi z upadającego ustroju politycznego (Niech pan da spokój z tym „towarzyszem”. Wiele było błędów, więc i ten sobie darujmy). Wyraźnie zarysowane są prywatne znajomości i przyjaźnie Bronisława Cieślaka: w jednym z odcinków gra w tenisa z Mieczysławem Wilczkiem (minister przemysłu PRL w latach 1988-1989), a w ostatnich czterech pozostaje w serdecznej komitywie z Jerzym Dziewulskim, wówczas prywatnie jak i w serialu dowódcą brygady antyterrorystycznej, a później posłem na Sejm RP z ramienia SLD. Borewicz korzysta z jego pomocy przy ostatecznych rozgrywkach z przestępcami, a ich przyjaźń narysowana jest miejscami aż nazbyt nachalną kreską. Przy tej okazji widać kolejną tendencję w ostatnich odcinkach serialu. Wcześniej Borewicz łapał złodziejaszków, szantażystów, prywaciarzy ze zbyt dużymi apetytami, czy zabójców w rodzimych porachunkach. Tym razem inspirowany wydarzeniami na świecie, Krzysztof Szmagier wpada na ciekawe i nowatorskie wówczas pomysły. Wprowadza pierwowzór gangu pruszkowskiego, który w serialu zajmuje się m.in. handlem kradzionymi samochodami, złotem i produkcją „lewej” czekolady (odc. Złocisty). Każe Borewiczowi tropić międzynarodowych przemytników heroiny, przy cichej współpracy z przybyszem ze Stanów, policjantem polskiego pochodzenia (Zamknąć za sobą drzwi), czy szukać najlepszego w Europie płatnego zabójcy, który ma zlecenie do wykonania w Polsce (Przerwany urlop). „Porywa” także samolot z Okęcia, który widowiskowo odbijają antyterroryści z „Dziewulem” na czele (Bilet do Frankfurtu). Ciekawostką jest fakt, że samolot użyty w serialu rzeczywiście został uprowadzony kilka lat wcześniej na trasie… Katowice – Gdańsk. Na żądanie porywacza, lądował na lotnisku Tempelhof w Berlinie Zachodnim.

Borewicza często błędnie określa się polskim Jamesem Bondem. Nie ma nigdzie w serialu wyraźnych wskazówek co do jego współpracy z wywiadem. Można najwyżej snuć domysły po tym jak dowiadujemy się, że był na placówce w Londynie oraz, cytuję: „bawił się w Handel Zagraniczny”. To jednak zostawmy fanom-anlitykom.

Zdecydowanie jednym z czynników odpowiedzialnych za sukces serialu był także scenariusz. Krzysztof Szmagier zastosował prostą i genialną metodę: oparł się na powieściach kryminalnych. Głównie na popularnej w latach 70 serii Ewa wzywa 07. Często wydarzenia z książki przenosił do scenariusza niemal bez zmian, dopisując jedynie dowcipne dialogi i „podkręcając” akcję na potrzeby filmu. Ciekawostką jest to, iż odcinek Skok śmierci jest filmową adaptacją czterech odcinków komiksu o przygodach kapitana Żbika, którego autorzy również czerpali z serii Ewa…

Bywało także, że Szmagier bazował jedynie na osi fabuły, rzeczywistość adaptując do współczesnych realiów. Tak było z książeczką Komisarz Borewicz. 07 zgłasza się po latach, wydaną w 2009 roku. Jest ona adaptacją powieści „Strach” Zbigniewa Safjana (m.in. scenarzysty Stawki większej niż życie). Rozpoczyna się ona sceną, gdy z pociągu w Dębnikach wysiada posiwiały, starszy mężczyzna z walizką i niemal od razu zostaje zaczepiony przez miejscowych wyrostków. Niemała jest ich złość przemieszana ze zdumieniem, gdy przy pomocy kilku wprawnych ruchów „dziadek” kładzie ich na ziemi. To zweryfikowany dwadzieścia lat wcześniej por. Sławomir Borewicz, teraz w stopniu komisarza. Zesłany do nowego miejsca pracy z Warszawy za – jak się można domyślać – niesubordynację i krnąbrność wobec nowych przełożonych.

Sam Bronisław Cieślak, po długoletniej przygodzie ze swym bohaterem zajął się polityką. Został posłem na Sejm RP z listy SLD. Nie odniósł na tym polu takich sukcesów jak na planie serialu, a największą jego akcją była utrata immunitetu za jazdę samochodem „na dwóch gazach”. Po polityce, szczęśliwie dla swych wielbicieli, powrócił na plan. Po kilku prawie niezauważalnych rólkach pojawił się w serialu kryminalnym Mrok Jacka Borcucha, z niebywale klimatyczną muzyką Daniela Blooma. Zagrał przełożonego ekipy śledczej, inspektora Modesta Strumiłłę. Serial, mimo znakomitego klimatu przypominającego Colombo nie odniósł zbyt dużego sukcesu. Po nim Cieślak zaczął grać w polsatowskim serialu paradokumentalnym Malanowski i partnerzy, gdzie wciela się w byłego milicjanta Bronisława Malanowskiego, obecnie szefa biura detektywistycznego. Serial „leci” już czwarty rok, liczy ponad pięćset odcinków i ma się bardzo dobrze. I bardzo dobrze!

Krzysztof Szmagier po „Borewiczu” powrócił do dokumentu. Nakręcił m.in. Bo wolność krzyżami się mierzy. Władysław Anders czy Nobliści o polskich laureatach tej światowej nagrody. Jak podają źródła, ostatnim jego projektem za kamerą było Quo Vadis Jerzego Kawalerowicza (2003 r.), gdzie pracował jako drugi reżyser. Kariera Krzysztofa Szmagiera zatacza tu swoiste koło, albowiem swoje reżyserskie szlify zdobywał czterdzieści lat wcześniej właśnie pod okiem Kawalerowicza.

Książka Komisarz Borewicz. 07 zgłasza się po latach miała zostać przeniesiona na ekran. Szykował się wielki powrót Borewicza i Szmagiera, jednak życie zdecydowało inaczej. Wierzę, że żaden młody reżyser nie porwie się na „kontynuowanie dzieła mistrza” i nie powstanie kolejny potworek w rodzaju Dylematu 5 (tragiczna kontynuacja Alternatywy 4 Stanisława Barei). Doświadczenie uczy, że kontynuowanie legendarnych dzieł przez innych twórców nie wychodzi na dobre. Cieszmy się dwudziestoma jeden odcinkami najlepszego polskiego serialu kryminalnego, wydanymi kilka lat temu na DVD, tylomaż odcinkami powieści na motywach serialu, czy też wydanym niedawno audiobookiem, gdzie owe powieści czyta… sam Bronisław Cieślak!

Funkcjonariusz milicji? Na wódkę? W biały dzień? W godzinach pracy? Z największą przyjemnością!

 Autor:Marcin Śmigielski

Fot.: Internet

Odznaczenia Ministra Obrony Narodowej dla montrealskich kombatantów, weteranów i działaczy

Capture d’écran 2012-12-11 à 13.41.39
Podczas świątecznego spotkania kombatantów i weteranów, które odbyło się 9 grudnia w siedzibie Związku Weteranów Polskich imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego w Montrealu, 26 byłych wojskowych i przedstawicieli Polonii zostało uhonorowanych medalami i krzyżami zasługi przyznanymi przez Ministra Obrony Narodowej za wieloletnią pracę i propagowanie wiedzy na temat polskości. Odznaczenia wręczył attaché obrony przy Ambasadzie RP w Ottawie, płk Michał Pęksa, wraz z Konsulem Generalnym RP w Montrealu, Andrzejem Szydło.
 
11 zasłużonych dla ruchu kombatanckiego otrzymało również medale Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Kanadzie, które wręczał prezes Zarządu Głównego Organizacji, pan Andrzej Ruta.

Podczas spotkania została także ogłoszona decyzja o zakończeniu wraz z końcem roku 2012 działalności przez koło numer 7 Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, jednej z najbardziej zasłużonych w Kanadzie organizacji kultywujących tradycje walk za wolność naszego kraju i propagującą prawdę historyczną o losach polskich żołnierzy podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu. Koło było też przez wiele dziesięcioleci ważnym ośrodkiem życia polonijnego w Montrealu. Wystąpienie prezesa, Zbigniewa Berezowskiego,informujące o zamknięciu tak ważnego rozdziału historii montrealskiej Polonii, zostało odczytane przez prezesa Związku Weteranów Polskich, pana Józefa Foltyna.

Konsul Generalny Andrzej Szydło złożył wszystkim zebranym życzenia spokojnych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku.

Tekst: za zgodą Konsulatu Generalnego RP w Montrealu   www.montreal.msz.gov.pl

Zdjęcia: Zbigniew Wasilewski