DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Monthly Archives: Grudzień 2012

Luxtorpedą na Woodstock !

0

Wielbiciele dobrej muzyki alternatywnej będą zachwyceni (co najmniej tak jak ja) jednym z najnowszych woodstockowych produktów Złotego Melona: DVD z koncertem kapeli Luxtorpeda z 2011 roku. Jego wydanie jest trafieniem w samo „sedno tarczy”.

To swoisty ewenement, ponieważ Luxtorpeda powstała ledwie w 2010 roku, a już niecały rok później zagrała na największym plenerowym festiwalu w Europie, czyli na Przystanku Woodstock, i to na dużej scenie. Liderem Luxtorpedy jest Robert Friedrich „Litza”, od lat znany z takich projektów jak choćby Acid Drinkers i Arka Noego. Formacja jest bardzo młoda, ale już zyskała sobie grono wiernych fanów. Jest laureatem kilku nagród miesięczników: „Gitarzysta” i „Teraz rock” za rok 2011, a także najważniejszych nagród muzycznych w Polsce, Fryderyków, w kategorii: rockowy album roku. Nic dziwnego. Grają muzykę ostrą i porywającą, która oscyluje pomiędzy hardrockiem, metalem i punkiem. To wszystko doprawione jest szczyptą hip-hopu, głównie za sprawą wokalisty, Przemysława Frencela „Hansa”, który na co dzień rapuje w formacji 52 Dębiec.

To bardzo przyjemna i potrzebna alternatywa dla nieznośnego, wiercącego dziury w czaszce szumu, połączonego z wyciem, czym karmi nas większość stacji radiowych. Do tego muzyka Luxtorpedy jest po prostu mądra. Słowa, pisane przez Litzę i Hansa opierają się na przesłaniach bibilijnych. Teksty są jednak łatwo przyswajalne. Zmuszają do myślenia, ale nie nużą, nie irytują i dlatego Luxtorpeda zyskała spory szacunek wśród młodzieży. Jej teksty są przystępne nawet dla osób niezwiązanych z religią katolicką.

Koncert rozpoczyna się charakterystycznym riffem ze wstępu do Autystycznego, jednego ze sztandarowych numerów Luxtorpedy oraz widokiem biegnących ku scenie woodstockowiczów. Wcześniej jednak mamy do czynienia z – jak zwykle w przypadku Złotego Melona – kolorowym, pełnym życia i porywającej muzyki, przejrzystym „jadłospisem”. Tradycyjnie mamy do wyboru cztery opcje: start całości, ustawienia dźwięku dla posiadaczy kina domowego, wybór poszczególnych utworów i dodatki, w których w tym przypadku mieści się wywiad z muzykami i fotoprezentacja z koncertu. Zanim rozpoczną swój występ, zapowie ich kierownik zamieszania, Jurek Owsiak. Podkreśla fakt, że dżentelmeni z Luxtorpedy nie grają tu po znajomości, tylko jak wszystkie zespoły, zgłosili się, przysłali płytę do przesłuchania i wzięli udział w eliminacjach w Fabryce Zespołów. To jeszcze bardziej zjednuje im sympatię publiczności, przeważnie znajdującej się w pierwszym ćwierćwieczu życia, ponieważ dobrze świadczy o ich pokorze i braku oznak tzw. gwiazdorstwa.

Po tym krótkim wstępie – wreszcie grają. Zaczynają od razu z kopyta, zresztą „Luksi” nie mieli wtedy w swoim repertuarze innych, spokojniejszych utworów. Podczas siedemnastej edycji Woodstocku zagrali niemal wyłącznie kawałki ze swej debiutanckiej, świeżo wówczas wydanej płyty Luxtorpeda. Zaczęli utworem Jestem głupcem, by po nim przejść do mojego ulubionego Niezalogowanego. Numer ten zaczyna się zadziornym jak drzazga riffem i komendami z klawiatury komputera: enter, delete, error, escape, control. Znakomity pomysł na protest-song przeciw wszechogarniającemu kultowi konsumpcji i kupczenia czym się da. I dalej, naprzód, niczym prawdziwa przedwojenna „Luxtorpeda”. Nie zwalniają tempa przez niemal pięćdziesiąt minut.

Czy to krócej niż trwały inne koncerty uwiecznione przez Złotego Melona, czy to tylko mi się tak wydaje? Możliwe, że zaczarowany dźwiękami i przesłaniem zaserwowanym przez Luxtorpedę, zwyczajnie nie zauważyłem kiedy ten czas upłynął. Na scenę ponownie wkracza „dyrygent” Jerzy Owsiak, który – tak jak wszyscy – pozytywnie oszołomiony przyjętą przed chwilą porcją dźwięków, z miejsca zapowiada dwa bisy. Entuzjastyczna odpowiedź tłumu jest natychmiastowa. I tu kolejny ewenement: koncert Luxtorpedy otwierał drugi dzień XVII Przystanku Woodstock o godz. 15.00. Muzycy nieco sceptycznie patrzyli na ten pomysł, spodziewając się umiarkowego zainteresowania. Tymczasem po pięciu minutach, czyli mniej więcej po pierwszym kawałku Jestem głupcem, zebrany tłum sięgał już po horyzont! Na bis zagrali m.in. numer, który wtedy jeszcze znała wyłącznie publiczność koncertowa – Raus, a który znalazł się dopiero na drugim krążku, Robaki, wydanym w tym roku. Tymczasem po bisach, na scenie ponownie pojawia się Owsiak i intonuje „Sto lat”, momentalnie podchwycone przez publiczność. Należy im się! Koncert był nie tylko pełen kunsztu i energii, ale były też momenty wzruszające. Na przykład gdy na scenie pojawiła się mała, wierna fanka zespołu, która zapowiedziała Autystycznego (nagrodzona owacją publiki) oraz gdy Litza zadedykował W ciemności jednemu z czołowych polskich perkusistów, Piotrowi Żyżelewiczowi „Stopie, który zmarł niespełna trzy miesiące przed tym koncertem, a z którym znali się z innych projektów.

Pokazali tempo godne przedwojennego superpociągu, choć Litza twierdzi, że to nie od niego przyjęli swą nazwę. Rok od powstania – pierwsza płyta i koncert na ogromnym, przepozytywnym Przystanku Woodstock. I to samo w roku 2012! Druga płyta Robaki już odniosła spory sukces (dla zainteresowanych – do odsłuchania w całości na YouTube), a Złoty Melon zapowiada na pierwszą połowę grudnia kolejny luxtorpedowy zestaw DVD + CD, tym razem z Przystanku nr XVIII (2012 r.). Za swój występ w 2011 r. otrzymali bowiem nagrodę woodstockowej publiczności – Złotego Bączka – i jako laureaci tejże, dostali prawo ponownego zagrania za rok. Jeszcze jedno ważne dla nich trofeum w krótkim, dwuletnim dorobku.

Obydwa zestawy z XVII i XVIII edycji Woodstocku są do nabycia w Internecie (najnowszy w przedsprzedaży) w cenie niewiele ponad 35 zł. Jest to tradycyjna już przewaga Złotego Melona, który pokazuje, że można pięknie i przekolorowo wydać zestaw DVD + CD w cenie nierzadko niższej niż zwykłe CD.

„Ja też Cię bardzo kocham i wcale nie autystycznie!” ;)

Polecam.

Autor:Marcin Śmigielski

Pięściarz

boxer_of_quirinal1

Walka na pięści jest jednym z najstarszych sportów, znanym już w starożytnej Grecji i Rzymie. Znajdował się on w programie antycznych igrzysk olimpijskich. Statyczne bijatyki dwóch zawodników były bardzo brutalne i czasem kończyły się śmiercią. Walki te, toczone z minimalną ilością reguł, niewiele miały wspólnego z boksem − sportem, jaki narodził się w 1719 roku w Anglii. Wówczas to James Figg, uznawany za pierwszego w historii mistrza Anglii, założył przy Tottenham Court Road w Londynie ”akademię” boksu. Walczący nie nosili rękawic i zadawali ciosy dopóki któryś z nich nie został znokautowany lub opadł z sił. Jack Broughton, który w 1730 roku zastąpił Figga, przez 18 lat zachował mistrzowski tytuł i jako pierwszy skodyfikował podstawy zasad tego sportu. Wstrząśnięty śmiercią na ringu jednego ze swych przeciwników, George’a Stevensona, sformułował i wprowadził w życie zbiór zasad znany jako Broughton’s Rules, które w I połowie XIX wieku zostały zastąpione przez London Prize Ring Rules.

Zręby współczesnego zawodowego boksu wywodzą się od opublikowanych w 1867 roku w Wielkiej Brytanii zasad zwanych Queenburry Rules, które po raz pierwszy wprowadziły wymóg zakładania rękawic. Początkowo współistniały one z zasadami londyńskimi, jednak do końca XIX wieku praktycznie je wyparły i walki w rękawicach stały się standardem (np. od 1889 roku bezwzględnie obowiązują one w USA). Symbolem tych przemian stał się John L. Sullivan − uznawany za ostatniego mistrza w walce na gołe pięści, a zarazem pierwszego mistrza świata wagi ciężkiej w walce w rękawicach.

W roku 1916 podjęto ważną decyzję o ograniczeniu oficjalnych zawodowych walk o mistrzostwo świata do 15 rund po trzy minuty każda, z jednominutowymi przerwami. W latach 80. XX wieku, wskutek tragicznej śmierci koreańskiego boksera Kim Duk-koo, zawodowe walki ograniczono do 12 rund.

Amatorzy boksu będą mieć wyjątkową okazję zobaczyć walkę na najwyższym światowym poziomie między Polakiem, Alexem “Ali” Kuziemskim i Kanadyjczykiem Jean-Thenistor Pascal w Centre Bell ,14 grudnia 2012 o godz 19:00.

Aleksy Kuziemski (ur. 9 maja 1977 w Świeciu ) – polski bokser wagi półciężkiej, olimpijczyk (Ateny 2004), zawodowy mistrz świata federacji WBO Inter-Continental, wychowanek Astorii Bydgoszcz.

Liczba walk: 27

Zwycięstwa: 23

Nokauty: 7

Porażki:4

Remisy: 0

Jean-Thenistor Pascal (ur. 28 pażdziernika 1982 w Port-au-Prince ) − kanadyjski bokser haitańskiego pochodzenia.Olimpijczyk (Ateny 2004). Były mistrz świata WBC (2009-2011), IBO i The Ring (2010-2011) w kategorii półciężkiej. Mieszka w mieście  Laval (Quebec)

Liczba walk: 29

Zwycięstwa: 26

Nokauty: 16

Porażki: 2

Remisy: 1

Oto w jaki sposób Jean Pascal wyraził się przed walką o polskim pięściarzu robiąc aluzję do uczestnictwa na olimpiadzie w Atenach,w której sam brał udział ;«To jest rywal,którego w zasadzie powinienem pokonać…ale w zasadzie. Traktuję Kuziemskiego bardzo poważnie. To nie jest młody wilk,on jest doświadczonym bokserem. Kawał szynki nigdy nie będzie brać udziału w olimpiadzie.

C’est un rival qu’en principe, je devrais battre… mais en principe, Je prends Kuziemski au sérieux. Ce n’est pas un jeune loup, il a de l’expérience. Un jambon ne va pas aux Jeux olympiques

Już jutro dowiemy się co bardziej dodaje krzepy;polska szynka czy kreolski ryż z fasolą :)

Autor:Zbigniew Wasilewski

Montrealski Salon Poezji-Zakazana Polska

sal-1

  W programie zaprezentowane zostaną wiersze  poetów i bardów ruchów opozycyjnych;Stanisława Barańczaka,Ernesta Brylla,Zbigniewa Herberta,Jacka Kaczmarskiego,Czesława Miłosza,Jana Pietrzaka,Adama Zagajewskiego. Piosenki do tekstów;Ernesta Brylla,Krzysztofa Dowgiałło,Przemysława Gintrowskiego,Jacka Kaczmarskiego oraz Jacka Rybickiego zostaną zostaną wykonane przez Stanisława Chylewskiego.

Gospodarz salonu: Bożena Szara

Wiersze interpretują: Liliana Komorowska,Jan Porowski

13 grudnia 1981r gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił wprowadzenie stanu wojennego i uformowanie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego-WRON. Nocą z 13-tego na 14-tego grudnia internowano ponad trzy tysiące osób,w tym niemal wszystkich członków Komisji Krajowej NSZZ Solidarność na czele z jego przewodniczącym,Lechem Wałęsą. Ogółem internowano 9736 osób,które umieszczono w 52 ośrodkach. Na ulicach miast pojawiły się czołgi i wozy bojowe. Wojsko,milicja i oddziały ZOMO brutalnie spacyfikowały 40 spośród 199 strajkujących zakładów pracy. Najtragiczniejszy przebieg miała akcja w kopalni Wujek,gdzie zginęło 9 górników a kilkudziesięciu zostało rannych.

Poezja ruchów opozycyjnych była społeczną reakcją na przemoc oraz podtrzymywała tak stale zagrożoną i kwestionowaną przez reżim komunistyczny godność człowieka. Stan wojenny to okres szczególnego jej rozkwitu. Ukazywała się w drukowanych na powielaczach tomikach i w czasopismach podziemnych. Jej niezmiernie popularną formą stała się poezja śpiewana. Owiani legendą bardowie w rytm mocnych uderzeń strun gitary,ochrypłymi,przejmującymi głosami wyśpiewywali bunt narodu i jego tęsknotę za odzyskaniem wolności. Słowa pieśni,podchwytywane przez demonstrantów i przez tłumy ludzi zbierających się w kościołach na mszach patriotycznych,pomogły Polakom przetrwać pozostałych osiem lat panowania komunizmu,aż do jego upadku w 1989 roku,kiedy został zburzony jeden z największych symboli systemu zakłamania,mur berliński.

Z materiałów nadesłanych do redakcji.

T.Love old, ale gold!

Capture d’écran 2012-12-05 à 22.52.18

Zespół T.Love znamy chyba wszyscy. Jedni z pełnych energii koncertów oraz z legendarnych płyt (zwłaszcza: Pocisk miłości, King i Prymityw), inni z pojedynczych, ale nie mniej legendarnych kawałków: IV LO, Warszawa czy Chłopaki nie płaczą. Zawsze kojarzymy go z „tym, co sepleni”, czyli z charyzmatycznym Muńkiem Staszczykiem (Zygmunt, nie Edmund!). Licząc z nieoficjalnymi, zgrywanymi w Jarocinie na „Kasprzaki” i „Grundigi” wydawnictwami z lat 80, nagrali dwadzieścia trzy płyty, w tym: cztery składanki typu „Best of…”, cztery „koncertówki”, ścieżkę dźwiękową do filmu Superprodukcja Juliusza Machulskiego, dwa DVD z teledyskami i koncertem z Przystanku Woodstock, a w zeszłym roku ukazał się tzw. box z antologią zespołu i dodatkami-niespodziankami. Dorobek godny podziwu. Jednak to wszystko w tej chwili jest nieistotne, ponieważ właśnie wydali płytę Old Is Gold – swój pierwszy od sześciu lat studyjny krążek. A raczej dwa krążki.

Gdyby Old Is Gold wyróżniał się tylko tym, że ukazał się po długiej nagraniowej przerwie, nie byłoby w tym nic szczególnego. W końcu na poprzednią płytę zespołu, I Hate Rock And Roll, fani również musieli czekać dość długo, bo pięć lat. Najnowszy album jest jednak jedną wielką osobliwością. Składa się z dwóch płyt. Mało kto dziś takie wydaje, żeby nie straszyć fanów wygórowaną ceną, zwłaszcza w dobie wszechobecnego Internetu i „empetrójek”. A po włączeniu (zwłaszcza płyty numer jeden) zostajemy przeniesieni w czasie do epoki Muddy Watersa, B.B. Kinga i wczesnych Rolling Stonesów. Totalny oldschool i powrót (nie mylić z cofnięciem!) do przeszłości. Tu zadziorne akordy, w jakich specjalizowali się czarni prekursorzy rock and rolla i gitarzyści Elvisa Presleya, tam miotełki w rękach perkusisty! Tak T.Love jeszcze nie grał. Co tam T.Love – takich klimatów próżno szukać na polskiej scenie rockowej w ogóle.

Otwierające album Black and blue wprowadza słuchacza w nastrój, zdradzając jakich należy się spodziewać klimatów na tej płycie. Już wiadomo, że nie będzie walenia „prawdą” po oczach i roztrząsania kontrowersyjnych tematów, co charakteryzowało T.Love do tej pory. Będzie natomiast nastrojowo i podróżniczo – w czasy światowych gigantów muzycznych. A także dydaktycznie, jeżeli choć niewielki procent młodych słuchaczy dzięki tej płycie zapuści szukanie na YouTube i zobaczy kim są/byli i co robili: Johnny Cash, Bob Dylan, Muddy Waters, czy John Lee Hooker. To chyba właśnie w tym celu autorzy płyty umieścili na tylnej stronie książeczki informacje o swoich inspiracjach. Słychać tu np. nastrojowego swinga sprzed niemal siedemdziesięciu (!) lat – w utworze Jak nigdy. Wywołał on u mnie niemałą „rybią paszczę” – nikt już tak dziś nie gra! W Tamla Lavenda, chyba najbardziej „tilawowskim” kawałku na pierwszej płycie, mamy do czynienia z podwójnym ukłonem w stronę przeszłości: początków groove’u i wczesnych Stonesów, ale także historii samego T.Love. Utwór przywodzi bowiem na myśl Jak żądło z płyty Al Capone (1996 r.). Obydwa utrzymane są w tym samym klimacie i w obydwu Muniek śpiewa… falsetem. Drugi od końca – Poeci umierają – to singiel, który promował album jeszcze przed ukazaniem. Najbardziej nadaje się do puszczania w największych, do bólu komercyjnych stacjach radiowych. Natomiast zamykający pierwszą płytę Stanley kojarzy mi się z Markien Knopflerem i jego Don’t You Get It, z pierwszej solowej płyty (Golden Heart). Czyli również znakomity wzór, który sam wzorował się na Największych.

Druga płyta zaczyna się utworem Lucy Phere, drugim singlem z albumu. Jest to arcyciekawy monolog diabła (pod postacią kobiety), który proponuje nowej duszy już nie pojedynczy postępek, ale pełen pakiet usług, jak na prężnego przedsiębiorcę XXI wieku przystało (Chodźmy razem więc w drogę / będziesz mówił o Bogu / ja ci zrobię fantastyczny PR (…) Jestem Lucy / a ty będziesz big star). I już wiemy, że na tym krążku, choć nie zabraknie ducha wielkich pionierów, to będzie jednak więcej klimatu, do jakiego T.Love nas przyzwyczaił przez lata. Porusza do żywego Ostatni taki sklep, choć pozornie nie dotyczy ważnych, egzystencjalnych spraw. Ot, Muniek w optymistycznej, zbudowanej wokół mandolinowego tematu balladzie, ciepło (już nie gorzko, jak na poprzednich płytach) opisuje swoje staromodne przyzwyczajenia do płyt analogowych i kompaktowych, które powoli są wypierane przez niewidzialne pliki w Internecie. Jednak radość z odnalezienia bratniej duszy, która podziela te zainteresowania, jest znakomicie wyczuwalna i sprawia, że podświadomie szukamy podobnych nawyków u siebie (Chcę ci powiedzieć / że te płyty znam / więc nie jesteś sam). Tekst jest zainspirowany osobą właściciela sklepu muzycznego na warszawskim Placu Wilsona.

Rozbraja dokumentnie Skomplikowany (nowy świat). Zorientowani słuchacze w mig rozpoznają puszczenie oczka w kierunku młodych ludzi objuczonych śpiworami i namiotami „Polsportu”, którzy w latach osiemdziesiątych rok w rok przemierzali trasę z jarocińskiego dworca na pole ze sceną. M.in. na tej właśnie scenie zaczynał T.Love. Tematem jest – jak na „prawie punkowy” kawałek przystało – bunt. Zgodnie z tematem przewodnim płyty, jest to bunt przeciwko pędzącemu światu, technologicznej gonitwie i obyczajowym upośledzeniom. Dostaje się tu portalom społecznościowym, uosobionym w tym najpopularniejszym – Facebooku. Posłuchajcie sami, bo mi za przytoczenie niektórych słów tej piosenki Naczelny odbierze służbowego lexusa.

Dżentelmeni z „herbacianej miłości” wykręcili swoim fanom naprawdę niebywały numer. Wykonali największą w swej trzydziestoletniej karierze woltę stylistyczną. Tego nie było nawet w czasach Ala Capone, czy Chłopaki nie płaczą. Z premedytacją nagrali album niemodny, niekasowy, raczej bez hitów. Album dwupłytowy w cenie pojedynczego. Nagrali go ze sporym nakładem własnych środków, za pomocą wiekowych instrumentów i analogowego sprzętu, co obecnie jest droższe niż nagrywanie techniką cyfrową. Obok kompaktów, na półkach widnieją również wydania winylowe. Teksty powstawały przez ostatnie cztery lata. Mogli sobie na to wszystko pozwolić. Liczył się tylko ten efekt – zaprzeczenie obecnym trendom i „naczasiebyciu”, zagranie na nosie ekonomii, brzmienie starej daty. Skąd ta koncepcja?

Okładka Old Is Gold przedstawia rozłożysty dąb. Dojrzałe drzewo, które przetrwało niejedną burzę i dzielnie istnieje. Identycznie jak T.Love. Old Is Gold jest kontestacją systemu, ale inną. Już bez ostrych, rockowych riffów, za to nie mniej wyrazistą– trzeba zjeść te parę beczek soli w życiu, żeby tak potrafić. Jest nie tylko albumem muzycznym, ale całą ideą. Jest jak winylowa płyta, której każda ze stron ma swój charakter, ale zachowuje spójną całość. Jest środkiem artystycznego wyrazu, który zdaje się przekonywać, że jednak można inaczej. Że przy pomocy starej muzyki da się w 2012 roku powiedzieć coś ważnego i będzie się to podobać. Że nie chodzi o to, aby wyrzucić swój tablet i komórkę przez okno, zamieszkać w lesie i z dnia na dzień stać się zbieraczem ziół, tylko aby zdać sobie sprawę, że tacy zbieracze ziół też są potrzebni. Jest taką koncepcją… żeby zagrać wszystkim na nosie. Punk’s Roots’ Not Dead!

Świetny akcent na pożegnanie. T.Love kończy właśnie swą tradycyjną jesienną trasę koncertową i udaje się na zasłużony, ponadroczny urlop. W końcu uprzyjemniają życie już drugiemu lub nawet trzeciemu pokoleniu. Nieco pesymistycznie w tym kontekście wygląda ów dąb na tylnej stronie okładki, perfidnie uciachany u podstawy korony, ale nie ma powodów do obaw. Muniek zapewnia, że w 2014 roku zespół zaczyna prace nad nową płytą.

Polecam.

Autor: Marcin Śmigielski

Fot.: Internet

 

 

Urodziny Kroniki Montrealskiej

m0431b

Dzisiaj Kronika Montrealska obchodzi swoje  pierwsze urodziny. Dokładnie  dzień po dniu,5 grudnia 2011 roku ukazał się pierwszy wpis na Kronice Montrealskiej. Pierwsze koty za płoty. Pomysł kroniki nie jest czymś nowym jest to koncepcja,która pojawiła się w internecie już w 2009 roku,lecz była to strona statyczna ,niezbyt atrakcyjna oraz pojawiało się na niej bardzo mało wpisów. Począwszy od 2011 roku przystąpiono za zachętą doświadczonych blogerów oraz przy ich cennych wskazówkach merytorycznych a także pomocy technicznej do stworzenia obecnego kształtu tego portalu. Idea stworzenia takiego medium w Montrealu,wynikła z potrzeby Polonii montrealskiej na tego typu informacje z naszego życia polonijnego oraz pewnej formy rozrywki. Od samego początku portal ten cieszy się ciągle wzrastającą popularnością nie tylko w Montrealu ,lecz również na całym świecie. Zaglądają tutaj Polacy z różnych i bardzo zaskakujących zakątków na świecie;Australia,RPA,Japonia,Korea,Islandia,Panama,Ukraina,Litwa,Mongolia (sic!) :) ,Peru,Grecja,i wiele wiele innych. Osoby czuwające nad istnieniem tego portalu zajmują się całkowicie bezinteresownie. Przy okazji urodzin Kroniki Montrealskiej pragnę wyrazić moje szczere podziękowanie ekipie redakcyjnej a także wyrazić moją wdzięczność za przychylne uwagi oraz wyrazy sympatii,które napływają na pocztę Kroniki. Pragnę jednocześnie ponowić mój apel do polonijnej społeczności montrealskiej;drzwi Kroniki stoją otworem dla wszystkich tych,którzy mają ochotę podzielić się wiadomościami,spostrzeżeniami,refleksjami lub zawiadomić o jakimkolwiek wydarzeniu kulturalno-społecznym z życia Polonii montrealskiej. Bardzo serdecznie dziękuję :)

Ekipa kronikarzy montrealskich;

Zbigniew Paweł Wasilewski;założyciel Kroniki Montrealskiej,montrealczyk z wyboru,od 22 lat mieszkający w tym fascynującym mieście,pasjonat,tropiciel polskich akcentów na kontynencie północno-amerykańskim,ceniący ludzi z poczuciem humoru,numizmatyk,poliglota,fotograf-amator,podróżnik,miłośnik muzyki klasycznej,miłośnik malarstwa,impresjonizmu przede wszystkim,ulubiony malarz:Amedeo Modigliani,ulubione wino:Châteauneuf-Du-Pape,ulubione piwo: Molson Export :)

Chris Miekina;mentor Kroniki Montrealskiej,doświadczony bloger,wielki przyjaciel redaktora KM,wilk morski,tropiący i demaskujący hipokryzję akademicką z właściwą sobie konsekwencją oraz  finezją,redaktor portalu: Nowa Atlantyda , korespondent Kroniki oraz doradca do spraw technicznych. Ulubione piwo ??? sądząc z zadowolonej mordki i tej zielonej lornetki na pierwszym planie  pozwolę sobie zgadnąć…..Een Heineken ? :)

Radek Rzepkowski;doskonale znany wśród Polonii montrealskiej,pianista,muzykolog,pedagog,czuwający nad aktualnościami na Kronice Montrealskiej w pryzmacie muzyki. Perfekcjonista w interpretacji klasyków na fortepianie lecz również wprost proporcjonalnie wirtuoz w opisie muzyki. Każdy jego artykuł jest perełką. Chapeau Bas mon ami :)

Marcin Śmigielski;dobry duch,pasjonat ,utalentowany krytyk muzyczny i filmowy,recenzent,uwielbia wszystko co jest polskie;polskie piwo,polskie dowcipy,filmy,muzykę a nade wszystko;polskie dziewczyny :) .  Bądź pozdrowiony Bracie Śmigaczu :)

Monsieur LaPadite; poeta,marzyciel,idealista,wiecznie roztargniony,rozmarzony,mieszkający gdzieś pomiędzy księżycem i ziemią,wprowadzający  na Kronikę Montrealską polską melancholię,patos,patriotyzm,zadumę. Piszący kiedy chce i o czym chce wiedziony jedynie intuicją oraz natchnieniem.

To tyle po pierwszym roku działalności Kroniki;uważam,że jest to niebywały sukces. Wyrażam nadzieję,że z czasem Kronika Montrealska będzie się rozwijać  ku naszej wspólnej uciesze. Tymczasem pozwólmy Kronice,która właśnie dostała pierwsze ząbki zająć się jej tortem urodzinowym :)

 

Redakcja  kronikamontrealska.com

Nowe planetarium Kopernika

DSCN0822

Kronika Montrealska odwiedziła plac budowy nowego planetarium w Montrealu. Wiadomości są pokrzepiające. Wszystko odbywa się zgodnie z przewidzianym planem. W rozmowie telefonicznej z pracownikiem planetarium montrealskiego,astronomem panem Marc Jobin dowiadujemy się,że przeprowadzka Kopernika z obecnego miejsca nastąpi wczesną wiosną 2013. Data uroczystego otwarcia nie jest jeszcze znana. Marc Jobin obiecał powiadomić redakcję Kroniki Montrealskiej  o dacie tego wydarzenia. Konsulat RP w Montrealu oraz Kongres Poloni Kanadyjskiej na okręg Quebec wyrazili zainteresowanie tym wydarzeniem oraz chęć uczestnictwa w uroczystym otwarciu planetarium. Z poniższych zdjęć widać jaką metamorfozę przeszedł pomnik Mikołaja,jeszcze w maju tego roku pomnik wzbudzał litość,teraz jest w doskonałej formie. Prace konserwatorskie wykonała polonijna firma fineartconservation.ca  p. Wojciecha Kulikowskiego z Ottawy.

Wojciech Kulikowski a obtenu une maîtrise en restauration d’œuvres d’art de l’Université Nicolas Copernicus, Torun, Pologne. Il a aussi effectué des stages de perfectionnement en restauration à l’Institut canadien de conservation, dans les laboratoires de beaux-arts et d’œuvres d’art sur papier. Il possède plus de 27 ans d’expérience en restauration d’œuvres d’art acquises en Europe et en Amérique du Nord. Il est membre de l’Association canadienne de restaurateurs professionnels, de l’Association canadienne pour la conservation et la restauration des biens culturels, de l’Institut international de conservation, et de l’Institute americaine pour la conservation.

Litery z brązu,pamiątkowa tablica nformująca o darze Polonii montrealskiej dla miasta Montrealu oraz instrumenty astronoma powrócą na nowy cokół w pobliżu nowego planetarium.

Foto:Zbigniew Wasilewski

90 LAT OD URODZIN K. SEROCKEGO

85eff4e3-b0e5-42a4-9344-edd649238574.file

Kazimierz Serocki (1922-1981) był jednym z najwybitniejszych polskich kompozytorów współczesnych. Studiował kompozycję u K.Sikorskiego i fortepian u S.Szpinalskiego w PWSM w Łodzi. W latach 1947-48 był stypendystą  w klasie kompozycji  Nadii Boulanger w Paryżu. Karierę rozpoczął jako pianista osiągając na tym polu niemałe uznanie w latach 1946-51. Wraz z J.Krenzem i T.Bairdem utworzył ,,Grupę 49” proponując muzykę przystępną dla przeciętnego odbiorcy, ale o wysokiej jakości artystycznej. Już pierwsze jego utwory zwróciły uwagę środowiska muzycznego.

Jego twórczość wykazuje tendencje ewolucyjne i można podzielić ją na 2 okresy.  W pierwszym okresie  do roku 1956 widoczne są nawiązania do neoklasycyzmu  i  nurtu folklorystycznego . Wymownym tego przykładem   jest  I I Symfonia na sopran, baryton, chór i orkiestrę. Ludowe teksty i muzyka będąca apoteozą folkloru tworzą obrazy z życia dawnej polskiej wsi. Utwór zadziwia  fenomenalną wyobraznią  dzwiękową, cechą inmmanentną całej twórczości kompozytora. W dziesięcioleciu powojennym artysta skomponował też wiele utworów o charakterz e uzytkowym (pieśni masowe, muzyka do filmu i teatru), m.in. muzykę do filmu ,,Młodość  Chopina” (1952). Najczęściej wykonywanym utworem z tego okresu jest Koncert na puzon (1953).

Dużo ciekawszy jest drugi okres twórczości Serockiego.  Kompozytor zareagował  szybko na powiew nowych prądów z Zachodu  stając na czele polskiej awangardy muzycznej. W 1956 r. stworzył cykl pieśni na baryton i fortepian ,,Serce nocy” do tekstów K.I.Gałczyńskiego, a rok pózniej cykl pieśni ,,Oczy powietrza”  do poezji  J.Przybosia. Oba  utrzymane w technice dodekafonicznej cechuje bogactwo środków artykulacji, barw i odcieni emocjonalnych.

Pod wplywem Kursów Nowej Muzyki w Darmstadzie (1957), w których Serocki uczestniczył  powstało eksperymentatorskie dzieło,, Musica concertante” (1958) w którym objął serializacją wszystkie elementy oprócz dynamiki. Każda z 7 części napisana na inny zestaw instrumentów wskazuje na fascynację kompozytora czystą brzmieniowością.   Barwa staje się w jego utworach najbardziej konstrukcyjną cechą, a sonoryzm najważniejszą ścieżką jego twórczości.

Przywiązywanie wagi do wartości czysto brzmieniowych  osiągnęło apogeum  w takich utworach jak  Segmenti,  Freski symfoniczne, Forte e piano, Continuum czy Pianophonie. ,, Segmenti’’ (1961)  na 12 instrumentów dętych, 6 strunowych oraz 6 perkusistów to jakby symfonia szmerów i  dzwięków o nieokreślonej wysokości. Ulubionym instrumentarium Serockiego stała si ę perkusja. Widać to wyraznie w ,,Continuum”  na 6 perkusistów  obsługujących 123 instrumenty perkusyjne oraz  w ,,Fantasmagorii ‘’ (1971) na fortepian i perkusję.   Nawet fortepian został tu potraktowany na sposób perkusyjny.  Pianista gra bezpośrednio na strunach palcami , paznokciami i miotełką jazzową, uderza w  ramy i pudło fortepian etc.W  ,,Impromptu fantasque’’ (1973) kompozytor zagwarantował nietypowe brzmienia już samym zestawem instrumentów  wprowadzając mandolinę i gitarę, a także flety proste nie stosowane w orkiestrach od epoki Baroku. Te dwie ostatnie kompozycje  porywają niespotykaną aurą dzwiękową i  należą do najznakomitszych dzieł  kameralistyki polskiej  XX wieku.  Ciekawym utworem jest ,, Ad libitum na orkiestrę” (1977). Utwór składa si e z 5 odrębnych kompozycji  które łącznie zawierają 31 segmentów przeznaczonych na różne składy instrumentów o odmiennym brzmieniu. Kolejność segmentów w ramach każdej kompozycji jest dowolna. Dowolna jest też kolejność samych kompozycji, co jest przykładem  aleatoryzmu  stosowanego    w wielu innych utworach Srerockiego (np. A piacere na fortepian z 1963 r). W innym utworze ,,Pianophonie”  (1978) na fortepian, środki elektroniczne i orkiestrę amplifikacja volumenu dzwięku odgrywa zasadniczą rolę.   Kompozytor świadomie i  nieustanni e  poszukiwał nowych możliwości brzmieniowych  nie zadowalając się już odkrytymi.

Nagrobek Kazimierza i Zofii Serockich na Cmentarzu Powązkowskim

Autor:Radosław Rzepkowski

grafika:internet