Szukając powodów tak wielkiego oddania Henry Sinclaira dla sprawy Templariuszy, tylko jeden z nich wydaje się rozsądnie tłumaczyć ofiarne zaangażowanie szkockiego barona. Templariusze byli strażnikami Graala i aby uratować go przed dostaniem się w niepowołane ręce, Sinclair zdecydował się zaryzykować los ziemi na której panował. Szkocja była wówczas pod nieustannym atakiem Anglików, którzy za wszelką cenę chcieli podporządkować sobie krnąbrną prowincję. To dlatego Graal nie mógł zostać w Szkocji zwłaszcza, że Henry Sinclair znał bezpieczne miejsce, o którym Europa zdawała się nie mieć najmniejszego pojęcia.
Pomnik Henry Sinclaira w Noss Head Lighthouse, Szkocja
Klasyczni historycy zdają się ignorować fakt regularnych wypraw na ląd północnoamerykański, organizowanych przez Wikingów, Irlandczyków czy Szkotów. Co ciekawe teoria ta wcale nie jest aą tak fantastyczna i ma na swoje potwierdzenie wiele dowodów. Jednym z nich jest choćby mapa Caspara Vopella z 1545 roku, gdzie w miejscu, w którym znajduje się Nowa Szkocja, kartograf narysował figurę Templariusza a samo miejsce nazwał „Portem Uchodźców”. Na terenie kanadyjskiej Nowej Szkocji i amerykańskiej Nowej Anglii znaleziono wiele śladów tajemniczych ruin, które mogły pochodzić z osiedli zbudowanych przez przybyszów z Europy. Ruiny takie znaleziono także na granicy Vermontu i Quebecu a znaki Templariuszy na głazach u styku stanów Pennsylwania i Nowy Jork. Inni badacze znaleźli ślady istnienia osiedli założonych przez Europejczyków dookoła Jeziora Ontario. W zatoce Quinte znaleziono szczątki osiedla, którego populację oceniono na co najmniej 1200 osób. Wiadomo jedynie, że ludzie ci byli Europejczykami i zniknęli w tajemniczych okolicznościach gdzieś ok. 1620 roku. Historycy nie mają pojęcia kim mogliby oni być, zwłaszcza, że wg konwencjonalnej wiedzy historycznej w tym czasie nie kolonizowano wnętrza nieznanego i dopiero co odkrytego kontynentu.
Wygląda więc na to, że po początkowym osiedleniu się Templariuszy na wybrzeżach Nowej Szkocji, przewidzieli oni, że wcześniej czy później pojawią się tam inni osadnicy. Dlatego przezornie wyruszyli w głąb kraju i kiedy kolonizacja kontynentu północnoamerykańskiego stała się faktem, wmieszali się w coraz liczniej przybywających do Ameryki emigrantów. Większość Templariuszy miała swoje korzenie kulturowe we Francji, toteż najłatwiej im było wmieszać się w żywioł francuski, budujący zamorską prowincję Burbonów w dzisiejszym Quebecu. Część z nich z pewnością osiedliła się w należącej dziś do stanu Maine Akadii. Akadyjczycy mówili po francusku a genealogia ich rodzin była znacznie dłuższa i niezbyt dobrze mieszcząca się w krótkiej historii kolonizacji tych terenów. Najpopularniejszym nazwiskiem wśród Akadyjczyków było Gallant, co można przetłumaczyć jako rycerz.
Co więc w takim razie mogło stać się ze św. Graalem?? Nie mógł pozostać w Szkocji, podobnie jak i Templariusze, których ilość na dworze Henry Sinclaira mogła spowodować ogłoszenie krucjaty przeciwko baronowi Rosslyn i Orkadów. Dlatego wyprawa do Ameryki wydaje się logicznym i bardzo prawdopodobnym wyjściem. To dlatego Henry Sinclair użył całej swojej floty, aby wywieźć Templariuszy i być może św. Graala z coraz bardziej niebezpiecznej Szkocji. Jeśli wierzyć legendzie Katarów i widzieć w Graalu linię krwi Jezusa, potomkowie jego i Magdaleny także wyruszyli do Nowej Szkocji pod osłoną Templariuszy.
Ale Templariusze nie byli jedynymi Krzyżowcami, którzy uwikłani są w historię św. Graala. Kiedy ustanowiono królestwo Jerozolimy, obok Templariuszy powołano do życia jeszcze jeden zakon militarny, którym byli Joannici (dzisiejsi Kawalerowie Maltańscy). Przez lata krucjaty Joannici wielokrotnie rywalizowali o wpływy z Templariuszami i nawet po rozwiązaniu zakonu Templariuszy ich drogi wielokrotnie się krzyżowały w rozmaitych okolicznościach (Joannici przejmowali wiele dóbr po Templariuszach i postrzegani byli jako ich konkurencja). O ile Templariusze w tajemnicy wymykali się do Nowej Szkocji, o tyle Joannici po załamaniu się Krucjaty i utraceniu dóbr w Ziemi Świętej, a także wyspy Rodos, która była ich główną bazą, otrzymali w swe posiadanie dzisiejszą prowincję Quebec. W Ville de Quebec wybudowali pierwszą na Nowej Ziemi fortecę. Nieoczekiwanie tereny dzisiejszej francuskojęzycznej Kanady stały się domem dla dwóch najpotężniejszych średniowiecznych zakonów. Zakonów, których ideologia jaką wyznawały i system wartości, nieoczekiwanie nie pokrywał się ze stanowiskiem Watykanu. Zakony poprzez swą militarną i ekonomiczną siłę a także wojskową dyscyplinę zdołały skutecznie zakonspirować swe prawdziwe podejście do kwestii wiary a przez to i życia. Próba stworzenia społeczności rządzonej w ten alternatywny sposób zakończyła się katastrofą i masakrą Katarów i Albigensów. Nie powiodła się także próba stworzenia nowego państwa Outremere w Palestynie. Nieoczekiwanie jedyną szansą okazała się być podroż na ląd, który wówczas nie tylko nie istniał na mapach, ale także w percepcji tryumfującego papiestwa i świeckich władców Europy, którzy szybko orientowali się, że Krzyżowcy stają się dla nich niebezpiecznym konkurentem. Rycerskie zakony strzegące linii krwi Chrystusa (patronem Joannitów był św. Jan, w którego Ewangelii można przeczytać historię wesela w Kanie Galilejskiej, które z kolei wg Katarów miało być ślubem Jezusa i Marii Magdaleny) i pragnące przywrócić mu należne miejsce w Jerozolimie przegrały swą walkę lecz nie poddały się. Skoro więc nie można było zdobyć starej Jerozolimy, to trzeba było znaleźć nową. I dlatego wybudowano ją od podstaw w Ameryce, trzymając rzecz całą w permanentnej konspiracji po dziś dzień, aby już nikt nigdy nie pokrzyżował planów i nie odebrał Nowej Jerozolimy św. Graalowi.
Autor: Chris Miekina