DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Category Archives: Historia

Wielka Tajemnica Templariuszy

31684330

Nicolo Zeno był szlachetnie urodzonym, weneckim nawigatorem mającym kontakty i powiązania z zakonem Templariuszy. W 1380 roku wypłynął on w rejs, którego celem była Anglia. Wenecja właśnie pokonała Genuę w walce o dominację na Morzu Śródziemnym i mała apetyt na znacznie więcej. Templariusze byli zawsze ogromnie wpływowi w Wenecji a prawdziwą misją Zeno było nawiązanie kontaktu z Templariuszami, którzy ukryli się w Szkocji zabierając ze sobą Wielką Tajemnicę.

Zeno w swoim rejsie ominął jednak Anglię zawijając na Wyspy Owcze, gdzie został przyjęty przez Henry Sinclaira, księcia Orkadów i potomka prestiżowej, związanej z zakonem Templariuszy rodziny Saint Clair. Uciekający przez królem Filipem Pięknym i papieżem Klemensem Templariusze znaleźli schronienia na wyspach 70 lat wcześniej.

Henry Sinclair urodził się w słynnym zamku Rosslyn w Szkocji a rodowód jego rodziny sięgał IX w. , kiedy to norweski król Haakon VI mianował jego przodka księciem Orkadów i panem Szetlandów, do których wówczas należały Wyspy Owcze. Jeden z przodków Henry Sinclaira walczył ramię w ramię z Godfrey de Bouillon i brał udział w tworzeniu zakonu. Także po kasacji Templariuszy inny z Sinclairów powiódł flotyllę uchodźców z La Rochelle do swojej rodzinnej Szkocji.

Największym zmartwieniem Henry Sinclaira było zapewnienie bezpieczeństwa Wielkiej Tajemnicy, która została złożona pod jego opiekę na zamku w Rosslyn. Sinclair czuł, że czas działa na jego niekorzyść i że trzeba niezwłocznie znaleźć dla niej bezpieczne miejsce. Mieszkańcy Wysp Owczych byli Normanami, w przeszłości brali udział w wyprawach Wikingów i Sinclair slyszał o wyprawach Eryka Czerwonego do Grenlandii a także do krainy po drugiej stronie oceanu zwanej Vinlandią. Po rozmowach z Zeno Henry Sinclair podjął decyzję aby wyruszyć śladem Wikingów za ocean.

Nicolo Zeno napisał wówczas list do swojego brata Antonio, również doświadczonego nawigatora i po kilku miesiącach on także przybył na dwór Sinclaira. Wszyscy trzej studiowali wnikliwie starożytne mapy będące w posiadaniu Templariuszy. Wyprawa podniosła żagle 1 kwietnia 1398 r. i 13 okrętów pod wodzą Henry Sinclaira, jego zaufanego zastępcy Jamesa Gunna a także braci Zeno i 300 innych Templariuszy wyruszyła w morze. Atlantyk sprzyjał śmiałkom i okręty bez przygód i w komplecie dotarły do brzegów Vinlandii czyli dzisiejszej Nowej Szkocji. Henry Sinclair zdecydował aby zbudować tam osadę.

Życia w obcej krainie nie służyło jednak Nicolo Zeno, który uzyskał zgodę Sinclaira na podróż powrotną do Europy. Jego brat Antonio został w Nowej Szkocji i wraz z innymi Templariuszami i coraz śmielej zapuszczał się w południową część kontynentu. Osada, którą zbudował Sinclair położona była na półwyspie w widłach rzek Gold i Gaspereau. U ich ujścia leżały dwie niewielkie wyspy, które były jedynym miejscem w Vinlandii, gdzie rosły dęby. Mieszkali tam także Indianie z plemienia Algonquin, którzy nazywali Sinclaira „Glooscap” co w ich języku znaczyło „Biały Bóg”. Wszystko wskazywało na to, że wciąż pamiętają oni wyprawy Wikingów.

Henry Sinclair także pamiętał jaki jest cel jego wyprawy w miejsce, o którym w Europie niemalże nikt nie miał pojęcia. Miał on przecież ze sobą Wielką Tajemnicę Templariuszy, którą strzegł w niewielkim drewnianym forcie, jaki zbudował w centrum osady. Indianie opowiedzieli Sinclairowi o wspanialej krainie leżącej na południe od tego miejsca i wiedział on że aby tam dotrzeć, musi najpierw ukryć Tajemnicę. Jego wybór padł na jedną z wysp u ujścia rzeki, którą nazwano Wyspą Dębów. Nakazał on wykopać głęboką studnię, gdzie ukryto Tajemnicę, cenne dokumenty oraz dużą ilość złota. Studnie kopano w przemyślny sposób aby nikt niepowołany nie dotarł do skarbu. Między innym wykop wypełniła woda z podziemnego jeziora i potężne głazy, który można było usunąć wyłącznie przy użyciu odpowiedniego sprzętu. Miejsce później obrosło w legendę i dziś nazywa się wykop „Studnią Pieniędzy”.

Po ukryciu „Wielkiej Tajemnicy”, Henry Sinclair wyruszył na południe, gdzie dotarł do dzisiejszego Bostonu. Indianie na tych terenach okazali się być ogromnie wojowniczy i w nieustannych walkach Templariusze zaczęli ponosić coraz większe straty. Zginął m. in. zastępca Sinclaira James Gunn, którego grób do dziś można zobaczyć w Westford, Massachusetts. Wreszcie Sinclair dał za wygraną, wrócił do Szkocji, gdzie zginął w walce w 1401 r.

Autor:Chris Miekina

http://nowaatlantyda.com/

2012 rok Księdza Piotra Skargi

1

Piotr Skarga herbu Pawęża, inna forma nazwiska: Piotr Powęski,  (ur. 2 lutego 1536 w Grójcu,zm.27 września 1612 w Krakowie) – polski jezuita,teolog,pisarz i kaznodzieja, czołowy polski przedstawiciel kontrreformacji,kaznodzieja nadworny Zygmunta III Wazy,rektor Kolegium Jezuitów w Wilnie, pierwszy rektor Uniwersytetu Wileńskiego.

Rok 2012 mocą uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, ubiegłej kadencji, został ustanowiony Rokiem Księdza Piotra Skargi.W uzasadnieniu do tej uchwały posłowie piszą, że w roku 2012 przypada czterechsetna rocznica śmierci kapłana, który „ dzielnie, słowem i czynem, zabiegał o szacunek dla Ojczyzny i lepszy byt dla rodaków. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, w uznaniu Jego zasług, postanawia oddać hołd ks. Piotrowi Skardze”. Parlamentarzyści w swej uchwale zwracają również uwagę na to, iż kaznodzieja ten „ zapisał się na kartach historii jako czołowy polski przedstawiciel kontrreformacji, filantrop oraz ten, który w trosce o Ojczyznę miał odwagę nazwać po imieniu polskie przywary. Nawoływał do zmian postaw rządzących, do reform, by nie dopuścić Rzeczypospolitej do upadku”.

Piotr Skarga to polski gorliwy kapłan, jezuita,twórca dzieł dobroczynnych, wybitny kaznodzieja, wielki patriota, niekwestionowany mistrz języka polskiego to tylko niektóre z jego przymiotów. Był złotoustym kaznodzieją, chciał wzmocnienia monarchii w Rzeczypospolitej, bo wiedział, że to poprawi sytuację międzynarodową Polski. Uważał też, że w warunkach polskich nie należy nawracać nikogo przemocą, bo mogłoby to wywołać wojnę domową. Ponadto był filantropem. Założył Bank Pobożny, który miał uchronić chrześcijan od lichwy, był również pomysłodawcą skrzynek mikołajkowych – w święta Bożego Narodzenia ubogim pannom zostawiał pieniądze na posag. Odwiedzał też szpitale i warto pamiętać, że nie miały one takiego charakteru jak obecnie, przypominały raczej domy starców. Jak mówił Skarga obrazowo o takich miejscach: „leżą na kupach gnoju i czekają opatrzenia”.

Z kazań o miłosierdziu:

W drugim domu wszyscy zaraz chorzeją, i mąż, i żoną i dzieci, i czeladka. Nie masz kto opatrząc, rozkradną, jeśli co jest, głodem i smrodem zarażeni umierać muszą.

Trafisz taki dom, w którym gospodarz wszytkie domowniki ręką swoją żywił; zachorzał, i długo leży bez roboty, zaraz dom wszytek w nędzy i w wielkim niedostatku zostaje. Izali tam nie ciężej niżli w szpitalu?

Najdziesz taki dom, w którym rzemieślniczek to, co dziś zarobi, dziś strawi z żoną i z dziećmi; trafi mu się rana abo ułomność na ręku, abo się sam obrazi, abo spadnie z czego, abo rękę złamię zaraz dom w nędzy zostaje. Dziś nie robi, a jutro nie ma co jeść. Izali to nie wielki szpital nad wszytkie żebraki?

Najdziesz ubogiego kmiecia i poddanego, a ono mu jedno bydło pozdychało, drugie żołnierz pobrał, ostatek Pan zajął, abo na długi rozebrano; król poboru chcę pan czynszu, robić potrzeba, nie masz czym co dzień chleba nabywać. O niewysłowiona żebranino. O jako wielkie nad takim miłosierdzie i pierwsze niżli nad innemi.

Z kazań o lichwie:

Jest jeszcze jedna wielka nędza i częste utrapienie ludzkie gdy ubodzy i potrzebni nie mają gdzie na czas pożyczyć pieniędzy: a jeśli jest kto pożyczający, tedy darmo bez lichwy i wielkiej a okrutnej czasami nic nie uczyni. Żydowie na tym są, u których ubogim wiele zastaw w lichwie ginie. Lecz chrześcianie drudzy gorszy są i łakomszy, i zmów wiele mają z Żydami, na ciężkie łupiestwo braciej swojej. Wielki a przeklęty to grzech i w Piśmie ś. zakazany, i u pogaństwa niesławny i brzydki. Widzim, niestety, jako się dziś rozmnożył, jako się go już panowie i szlachtą barziej niżli Żydowię nie wstydzą. Jako wiele domów i familij potracił i pożarł. Pożyczyć darmo bez lichwy Pan Bóg rozkazał, i jest wielkie miłosierdzie, i miedzy przedniejszemi uczynnościami pobożnego Chrześcianina ten się dobry uczynek kładzie. Zabiegając tym tak okrutnym drapiestwom i grzechom w lichwię a ludzkim potrzebam, są u ludzi pobożnych i miłosiernych, zwłaszcza we Włoszech, Montes pietatis abo komory potrzebnych, na którą się też bractwo miłosierdzia tu w Krakowie, za boską i wiela miłosiernych Prelatów i Panów szczodrobliwością, zdobywa.

Na sławnym obrazie Jana Matejki ks. Skarga wygląda bardziej na biblijnego proroka niż na kaznodzieję. Podnosi w górę ręce, ale usta ma zamknięte. Pewno zrobił dramatyczną pauzę w przemówieniu do elity państwa. Zygmunt III, król Polski ze szwedzkiego rodu Wazów, sprawia wrażenie nieobecnego myślami. Na kobiercu leży rękawica. Czyżby na znak wyzwania na pojedynek? Ale kogo z kim? Może przeciwników polityki królewskiej z jej zwolennikami? Skarga raz należał do jednych, innym razem – do tych drugich.

Wyszedł z rodziny młynarza, a doszedł na dwór królewski. Rodzina podawała się za szlachecki ród Powęskich. Czy Piotr, urodzony w 1536 r. w podwarszawskim Grójcu, był rzeczywiście szlachcicem, czy młynarczykiem, dla nas nie ma znaczenia, ale w jego czasach miało. Szlachta nie poważała bezherbowych. Ród Skargów-Powęskich otrzymał jednak herb od Zygmunta III, gdy kaznodzieja znalazł się w otoczeniu króla.

Żył długo i zdziałał wiele. Na wielu polach: kościelnym, politycznym, edukacyjnym, literackim. Sława – ale niejednoznaczna – otaczała go już za życia. Po śmierci w 1612 r. trwała dalej i rozwijała się w kult. Skarga został pochowany w kościele św.Piotra i Pawła w Krakowie gdzie jego płyta grobowa znajduje się przed wielkim ołtarzem, a krypta została udostępniona dla zwiedzających.

Opracował:  Z.P.Wasilewski

 

Montrealskie Szklane Domy – przedwiośnie 2014

Maison en verre

Renomowana montrealska firma budowlana Broccolini , ogłosiła projekt budowy kompleksu 3 wieżowców  mieszkalnych w centrum Montrealu. Kompleks zostanie wzniesiony przy Avenue des Canadiens w pobliżu stadionu hokejowego Bell Centre. Ten 50-cio kondygnacyjny wieżowiec będzie najwyższą budowlą mieszkalną w Montrealu. Projekt został nazwany L’Avenue i już dzisiaj jej autorzy zapowiadają,że będzie to jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli Montrealu poprzez swoją awangardową architekturę. Dolne kondygnacje będą mieścić butiki,restauracje i hotele.

W lutym 2012 roku, Broccolini, w partnerstwie z firmą Carterra, nabył teren za kwotę 14.100.000 dolarów, podczas gdy całkowity koszt  inwestycji wynosi około 200 milionów dolarów.

Biura sprzedaży L’AVENUE otwiera swoje podwoje na początku jesieni 2012,jest już gotowe do wglądu  mieszkanie modelowe dla zainteresowanych kupców. Całość tego kompleksu oprócz części komercyjnej składać się będzie z 350 apartamentów w wielkości od 500 do 1500 metrów kwadratowych a ceny sprzedaży zaczynają się od około $ 250 000.
Firma  Broccolini została założona ponad 60 lat temu i jest liderem w produkcji i rozwoju usług związanych z nieruchomościami. Firma ma na swoim koncie wielkie osiągnięcia w zakresie budownictwa mieszkaniowego, handlowego oraz przemysłowego w Qubeku i Ontario. Przygotowania pod budowę ruszą jeszcze tego roku.

Makieta L’Avenue

Z innych projektów mieszkaniowych w niedalekiej przyszłości;Wieżowiec Canadiens

Jeszcze jeden projektowany kompleks pod nazwą ICONE,który zmieni w niedalekiej przyszłości pejzaż centrum Montrealu.

Autor:Z.P.Wasilewski

grafika:materiały prasowe

JOHN CAGE (1912-1992)

john-cage_icrates

Minęło 20 lat od śmierci Johna Cage’a, wybitnego kompozytora amerykańskiej awangardy XX wieku. Jego nazwisko znalazło trwałe miejsce w historii muzyki współczesnej. Był on jednym z najśmielszych eksperymentatorów w muzyce, w pewnym sensie rewolucjonistą.  Jego artystycznym credo była swoboda  w zakresie realizacji dzieła muzycznego, traktowanie partii instrumentalnych i wokalnych z wielką dozą dowolności.

W swojej twórczości stawiał na pierwszym miejscu  idee, a  materiał dzwiękowy  przedstawiał  jedynie w ogólnych zarysach, szczególy pozostawiając do uznania wykonawcom. Tym samym przekroczył Cage  przekazane przez tradycję sposoby rozumienia i odbioru muzyki. Jego ekscentryzm wywarł ogromny wpływ na kompozytorów młodszej generacji. Pod jego wpływami  znalezli się  P.Boulez, K.Stockhausen, G.Ligeti i wielu innych.

Początkowo  kompozytor bazował na   tradycyjnym 12 dzwiękowym materiale chromatycznym, ale od 1935 roku w utworach na perkusję  rozszerzył go   dzwiękami o nieokreślonej wysokości. Do zespołu perkusyjnego wprowadził gong wodny, puszki blaszane, syreny, grzechotki, terkotki, muszle a nawet doniczki. Dalsze rozszerzanie materiału łączyło się z tzw. fortepianem preparowanym. Wprowadził grę bezpośrednio na strunach,  oraz na metalowych i drewnianych częściach fortepianu, czyniąc z niego  instrument totalny. Wskutek umieszczenia na strunach różnych przedmiotów metalowych czy gumowych dzwięki otrzymywały zdeformowane brzmienie (Koncert na fortepian preparowany i orkiestrę-1951).

W Concerto na fortepian i orkiestrę z 1958 roku pianiście powierzył  do dyspozycji 84 elementy do dowolnej realizacji. Również dowolna jest tam ilość wykonawców i czas trwania utworu. Sam przypadek staje się więc czynnikiem formotwórczym. Ten totalny aleatoryzm jest cechą większości jego utworów. Np. w Atlas eclipticalis (1961/62), który opiera się na 86 instrumentalnych partiach wykonywanych w dowolny sposób:  w całości albo częściowo, grupowo, kameralnie czy orkiestrowo. Jest to kompozycja otwarta, swobodna, dająca możliwości całkowicie dowolnych realizacji.

W celu dalszego rozszerzenia materiału muzycznego kompozytor dodawał do instrumentów głównych   piszczałki, grzechotki a także wprowadzał dodatkowe efekty, jak np. przelewanie wody (Water Music). W utworze ,,Living room” z 1940 roku wykorzystał książki jako zródła dzwięku, a także meble, okna, ściany, drzwi.. Od lat 60-tych korzystał z możliwości aparatury elektroakustycznej: adapterów, magnetofonów, mikrofonów, wzmacniaczy (Variations VI, Music for Amplified Toy Pianos). Istotną rolę odgrywa u Cage’a element ciszy. Początkowo  cisza rozumiana jako brak dzwięku była traktowana jak pauza (w ,,Music of Change na 64 elementy utworu połowa przypada na ciszę). Po doświadczeniu w komorze antypogłosowej doszedł do wniosku iz nie ma w przyrodzie ciszy absolutnej i napisał w 1952 roku kluczowy w jego twórczości utwór 4’33” (tacet)- kompozycję na ciszę, gdzie zródłem dzwięku stają się odgłosy publiczności. Przykładem innego happeningu muzycznego jest utwór  ,,Renga with Apartment House 1776 (1976). Renga na 54 wykonawców opiera się na materiale graficznym (rysunki), a poszczególne instrumenty nie mają wyznaczonych dla siebie partii.

Appartament House 1776 na 24 instrumentalistów i 4 śpiewaków również nie jest dokładnie zadysponowany instrumentalnie. Oba utwory nakładają się na siebie, potrzebni są więc dwaj dyrygenci. Wprowadzenie przez Cage’a  indeterminizmu oraz  aleatoryzmu zmieniło sposób myślenia twórczego. Punkt ciężkości przesunięty został na tworzenie jedynie sytuacji umożliwiającej zaistnienie wielu róznych realizacji utworu. Założeniem tej estetyki stało się rozumienie utworu nie jako zamkniętego dzieła lecz jako   dynamicznego procesu. Każde wykonanie  tego samego utworu staje  się tu zjawiskiem jednorazowym i niepowtarzalnym, a  jednocześnie mniej lub bardziej udanym eksperymentem. Podsumowując, rewolucjonizm Cage’a przejawia się w zerwaniu z tradycją instrumentalną,  tradycją materiału dzwiękowego, w odrzuceniu  jedności stylistycznej dzieła,  tradycyjnego kompozytorskiego myślenia i konwencji  koncertowego odbioru (nadawanie utworom cech widowiskowych, niekiedy ludycznych).

Autor:  Radosław Rzepkowski

Ilustracje:internet

Polonia w Haiti,czyli biali murzyni europy

haiti-1

Grupa ludzi w Haiti określana w języku kreolskim jako Lapologne (fonet: lapoloń)  jest odmienną grupą Haitańczyków polskiego pochodzenia, będącą potomkami legionistów przysłanych przez Napoleona na wyspę do stłumienia powstania czarnej ludności. Spośród przysłanych na Haiti żołnierzy polskich, część zdecydowała się przejść na stronę powstańców.

Na zdjęciu powyżej przykład architektury całkowicie obcy kulturze karaibskiej,bardziej przypominający małopolski dworek.

Po zwycięstwie niewolników i ogłoszeniu niepodległości Haiti, w rasistowskiej konstytucji z 1805 roku zabroniono białym (bez względu na narodowość) osiedlania się i posiadania jakichkolwiek własności ziemskich w kraju. Zapis ten jednak nie dotyczył Polaków. Jean-Jacques Dessalines( haitański polityk, w latach 1804-1806 jako Jakub I był cesarzem Haiti) wydał rozkazy, by nie tylko nie zabijać polskich żołnierzy (nawet tych służących po stronie francuskiej), ale wręcz nadać im haitańskie obywatelstwo. Motywował to tym, że Polacy, podobnie jak Haitańczycy, charakteryzują się umiłowaniem wolności i musieli o nią wielokrotnie walczyć, także w okresie rewolucji na Haiti. 

Z żołnierzy polskich w służbie haitańskiej utworzono dwa bataliony piechoty, które miały za zadanie pilnowanie więzień z Francuzami. Tylko 160 Polaków zwróciło się z prośbą do Dessalinesa o możliwość opuszczenia Haiti, do czego ten się przychylił. Udali się na Jamajkę, gdzie gubernator Nugent zobowiązał ich do zaciągnięcia się do brytyjskiego wojska, czemu odmówili. W związku z tym zostali odesłani na Haiti, z listem, w którym gubernator doradza ich wypędzenie. Dessalines oświadczył jednak, że Polacy są wolnymi obywatelami, wolnego kraju Haiti, i nie mogę ich wypędzić. W ten sposób powstała polska społeczność na Haiti, z czasem coraz bardziej zapomniana, nie tylko przez Polskę, ale także przez rząd haitański. Powoli zanikała znajomość języka polskiego, na rzecz francuskiego, a potem kreolskiego haitańskiego.

W 1957 r. prezydentem Haiti został Francois Duvalier, który zyskał przydomek Papa Doc. Duvalier był zwolennikiem rasy afrykańskiej, za to darzył niechęcią Mulatów i dążył do rasowego ujednolicenia Haitańczyków. Ożywił tradycje vodou i – aby umocnić swoją władzę – ogłosił się hounganem, czyli kapłanem. Od 1959 r. Pap Doc tworzył prywatne oddziały policji, Tonton Macoute, których zadaniem było ściganie podejrzanych o nielojalność Mulatów. Ci szukali schronienia w polskim Cazales, gdzie wśród potomków legionistów ich jaśniejszy kolor skóry nie wyróżniał się tak, jak w innych częściach kraju. W 1965 r. szwadrony śmierci Tonton Macout dotarły do Cazales dokonując prawdziwej rzezi. Drugi atak przypuścili cztery lata później: palili domy, zabili dziesiątki mieszkańców i przez wiele dni gwałcili jasnoskóre kobiety. Terror i etniczne czystki miały być – zdaniem Duvaliera – drogą powrotu Haiti do afrykańskich korzeni. Po masakrach liczba potomków polskich legionistów, którzy zachowali typowo europejskie cechy wyglądu, drastycznie spadła. Zniknęły też materialne pamiątki po Polakach, przede wszystkim większość drewnianych domów o stylu z polskich kresów. Za rządów Duvaliera wykreślono też z konstytucji artykuł gwarantujący Polakom możliwość otrzymania obywatelstwa. Iskry polskiej tradycji tlą się jednak nadal w Cazales i nie zatarł ich ani Francois Duvalier, ani jego syn, Jean-Claude, zwany Baby Doc. W czasie pielgrzymki na Haiti w 1983 r., dzieci z Cazales witały papieża Jana Pawła II tradycyjnymi polskimi piosenkami.

Po odwiedzinach papieża izolacja i zapomnienie społeczności polskiej nasiliły się. Odkrył ją ponownie i upamiętnił włoski reporter Riccardo Orizio w 1996 roku. Rozdział o Lepologne znalazł się w jego książce “Zapomniane białe plemiona”, wydanej w roku 2000, w której szczegółowo opisał losy Polaków na Karaibach.

Polacy mieszkają obecnie w mocno izolowanych wioskach górskich w Montaigne Noire, w północno-zachodniej części kraju, przede wszystkim w Cazale, posiadając silną świadomość bycia Polakami (są nazywani Lapologne), ale pojęcie to ma dla nich wartość mocno abstrakcyjną, stając się raczej powodem do dumy z odmienności, a nie do realnych związków z Polską. Haitańska polonia składa się z dwóch grup: Mulatów, cechujących się jaśniejszą od innych mieszkańców karnacją, oraz osób o zupełnie jasnym odcieniu skóry.

Społeczność nie posiada żadnych książek, dokumentów, czy zdjęć z przeszłości. Nie przetrwały nawet bardziej znaczące opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie. W szczątkowych formach dochowały się niektóre zwyczaje, np. taniec nazywany polką, czy też zaplatanie warkoczy na słowiański sposób, nieznany na Karaibach (wiele dziewcząt ma jasne włosy). Istnieją też powiedzenia, np. Lá-bas en Pologne (Tam w Polsce), M-ap Fe Krakow (robię, jak w Krakowie, czyli bardzo porządnie), Chajé kou Lapologn (szarżować jak Polska, czyli w dużej liczbie, skutecznie, np. gdy uczniowie są dobrze przygotowani do egzaminu, to mogą powiedzieć mouin chajé kou Lapologn). Mieszkańcy Cazale mówią o sobie nie inaczej, jak My Polacy. Najczęściej spotykane nazwisko to Belno, pochodzące od Belnowski.

Do haitańskiego voodoo przeniknęła także tradycja polskiego katolicyzmu. Popularna na wyspie Czarna Madonna to nic innego jak kopia portretu Matki Boskiej Częstochowskiej, przywiezionego w początkach XIX wieku na Haiti przez polskich żołnierzy w napoleońskich mundurach. Jasnogórski obraz, przedstawiający Matkę Boską o wyjątkowo ciemnej skórze, szybko przyjął się wśród przesądnych haitańskich niewolników i Kreoli, którzy ponad 200 lat temu walczyli z napoleońską armią o niepodległość wyspy. Blizny, które ma na twarzy Matka Boska Częstochowska, pasowały do wojowniczych nastrojów panujących wśród rebeliantów. Do dziś kreolska odmiana haitańskiego voodoo, czerpiąca z tradycji walki o niepodległość, jest znacznie gwałtowniejsza w obrzędach niż jej rdzennie afrykańska odmiana. Czarna Madonna, znana także pod nazwą Ezili Dantor, jest centralną postacią kultu voodoo.

Wojownicza proweniencja Ezili Dantor przekłada się także na liturgię. Haitańskiej wersji Matki Boskiej Częstochowskiej składa się w ofierze wyborny miejscowy rum Barbancourt i świeżą wieprzowinę. Dziś mało który z mieszkańców Cazale pamięta, skąd wzięła się na wyspie Czarna Madonna Ezili Dantor.

Foto:Światosław Wojtkowiak

www.swiatoslaw.com

www.blog.swiatoslaw.com

Opracował:Z.P.Wasilewski

Most Percy w Hinchinbrooke

91860~v~Ponts_couverts_au_Quebec_Les

Miejscowość Hinchinbrooke jest niewielką osadą tuż przy granicy kanadyjskiej w prowincji Quebec, nad rzeczką Chateauguay w regionie Monteregie. Jest to osada kanadyjska o typowo rolniczym profilu skupiająca ok. 2400 mieszkańców. Od 1987 roku ta miejscowość pojawia się w przewodnikach turystycznych Quebecu dzięki drewnianemu obiektowi ,który znajduje się na obrzeżach tej miejscowości. W tym właśnie roku Ministerstwo Kultury prowincji Quebec sklasyfikowało drewniany most w tej miejscowości jako zabytek narodowy. Most zasłużył sobie na to miano z dwóch powodów;jest to najstarszy zadaszony most w Kanadzie ciągle w użytku,oraz jedyny na świecie most drewniany typu McCallum,który dotrwał do naszych czasów.

Most Percy,rok budowy 1861

Most Percy łączy dwa brzegi rzeki Chateauguay między miejscowościami Elgin i Hinchinbrooke.Jego długość to 55 metrów,jest złożony z dwóch przęseł opartych na pylonie wymurowanym z kamienia pośrodku rzeki.Został zrealizowany przez miejscowego kowala niejakiego Roberta Grahama . Koszt budowy w chwili jego realizacji wyniósł 1675 dolarów;kwota bardziej przemawiać będzie do wyobraźni gdy się ją porówna do średniej ceny konia pociągowego z tamtych czasów w granicach: 15-25$ za sztukę.

fot.archiwum;Most przed pracami konserwatorskimi

Wygląd po kuracji odmładzającej

W ubiegłym roku odbyła się mała uroczystość w celu podkreślenia 150-tej rocznicy powstania mostu Percy w towarzystwie amerykańskiego konsula generalnego w Kanadzie Andrew Parkera oraz gubernatora-porucznika prowincji Quebec, Pierre Duchesne’a. Tablica pamiątkowa z tej uroczystości została zainstalowana na pobliskim głazie.

Daniel Craig McCallum (1815-1878) urodzony w Szkocji,przybył do  Stanów Zjednoczonych (Nowy York) gdy był małym dzieckiem. McCallum był inżynierem oraz menadżerem zakładów kolejowych. Podczas Wojny Secesyjnej zarządzał kolejami Stanów Zjednoczonych w stopniu generała. Jest autorem drewnianej konstrukcji mostów kolejowych XIX-tego wieku,które zostały wyparte dopiero przez stalowe konstrukcje Gustawa Eiffla. Jedynym,zachowanym na świecie przykładem takiej konstrukcji jest most Percy Powerscourt, w quebeckiej miejscowości Hinchinbrooke.

Autor:Z.P.Wasilewski

foto:Z.P.Wasilewski

Polski Szkot w Montrealu

Kilt

Jednym z licznych uczestników Festiwalu Polskiego w Montrealu, który odbył się w weekend w dniach 11 i 12 sierpnia br. w Parku des Faubourgs, oprócz takich gości jak Chińczycy, Arabowie, Haitańczycy, Kebecy, Ukraińcy i in. pojawił się również Szkot. Nie byłoby w tym fakcie nic nadzwyczajnego gdyby się nie okazało, że ów Szkot doskonale włada językiem polskim. Był nim pan Andrzej Zalewski, który jest polskim pracownikiem naukowo – dydaktycznym na Politechnice Łódzkiej, na stałe mieszka w Warszawie i przebywa w Kanadzie na stypendium naukowym. Kronika Montrealska poprosiła o wywiad z tym nad wyraz sympatycznym jegomościem. A oto rezultat naszego spotkania:

Zbigniew Wasilewski (ZW): Witam pana, panie Andrzeju. Dziękuje za przyjęcie zaproszenia. Chciałbym najpierw prosić o przedstawienie się oraz zapytać jaki jest cel pana pobytu w Montrealu.

Andrzej Zalewski (AZ): Jestem doktorem nauk technicznych i inżynierem budownictwa lądowego. Pracuję na Wydziale Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska w Katedrze Geotechniki i Budowli Inżynierskich Politechniki Łódzkiej. Prowadzę również zajęcia z Planowania Transportu dla Studentów kierunku Inżynierii Architektonicznej w Centrum Kształcenia Międzynarodowego PŁ. Są to zajęcia w języku angielskim. Uczestniczą w nich również studenci zagraniczni studiujący na naszej łódzkiej uczelni, w tym w ramach programu wymiany studentów Unii Europejskiej Erasmus, a którzy chcą zdobyć wiedzę i umiejętności w zakresie planowania transportu. Od 20 lat jestem również zastępcą kierownika Podyplomowego Studium Urbanistyki i Gospodarki Przestrzennej na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Od 2011r jestem również (wraz z M. Zamaną). koordynatorem krajowym Europejskiej Sieci Turystycznych Tras Rowerowych EuroVelo na Polskę Środkową i Południową. Jest to program rozwijany przez Europejską Federację Cyklistów (ECF).

Celem mojego pobytu w Kanadzie jest odbycie stażu naukowego i zebranie materiałów do dalszej pracy naukowo – badawczej.  Zajmuję się naukowo i profesjonalnie planowaniem systemów transportu w zagospodarowaniu przestrzennym, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień transportu zrównoważonego, w tym uspokojeniem ruchu drogowego, ruchem rowerowym, a także co się z tym bardzo wiąże – bezpieczeństwem ruchu drogowego. Mam również wieloletnie doświadczenie w planowaniu i projektowaniu dróg ekspresowych. Mój staż w Uniwersytecie McGill sponsorowany jest przez uczelnię w ramach środków uzyskanych z   Programu Unii Europejskiej „Kapitał Ludzki – Narodowa Strategia Spójności” w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego EU. W Kanadzie przebywam już od dziewięciu tygodni.

ZW: Jaki był dotychczasowy program pańskiego pobytu w Kanadzie?

AZ: W końcu czerwca uczestniczyłem w Światowej Konferencji Rowerowej Velo City Global 2012, która odbyła się w Vancouver w British Columbia. Podczas konferencji prezentowałem 2 referaty dotyczące rozwoju infrastruktury i ruchu rowerowego w Polsce. Są to zagadnienia, nad którymi pracuję naukowo od trzydziestu lat. M.in. mój doktorat dotyczył również tych zagadnień. W konferencjach Velo-City, VeloMondial i VeloCity Global biorę udział regularnie od 1991r, w większości konferencji przedstawiając wyniki swoich badań i studiów nad tymi zagadnieniami.

Z referatów przedstawionych na konferencji w Vancouver, jeden dotyczył projektowania infrastruktury rowerowej w przestrzeni publicznej w miastach polskich, natomiast drugie wystąpienie było przedstawieniem projektu Turystycznych Tras Rowerowych w Polsce Wschodniej. Jest to przedsięwzięcie, nad którym przez ostatnie dwa lata pracowałem w zespole autorskim jako ekspert ds. ruchu rowerowego. Projekt ten wykonywany był na zlecenie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego RP w ramach Programu Operacyjnego Polska Wschodnia, który finansowany jest przez Unię Europejską.

Kolejnym punktem programu jest pobyt na Uniwersytecie McGill w Szkole Urbanistyki, gdzie mam możliwość głębszego zaznajomienia się z problemami rozwoju przestrzennego i systemów transportu miejskiego miast kanadyjskich. W ramach stażu odbywam również podróże do najbardziej znaczących miast Kanady, jak Toronto, Quebec czy Ottawa-Gatineau, Odbywam również spotkania w różnych instytucjach publicznych z osobami odpowiedzialnymi za ww. zagadnienia. Są one niezwykle cenne zarówno w kontekście doświadczeń naukowych, jak i pracy dydaktycznej na uczelni.

ZW: Czy mógłby pan przybliżyć nam ten program i projekt „Turystycznych Tras Rowerowych w Polsce Wschodniej”, o którym pan wspomniał?

AZ. Polska po przystąpieniu do Unii Europejskiej (EU) w ramach działań mających na celu podnoszenie i wyrównywanie poziomu życia w Polsce, otrzymała pomoc finansową na rozwój sektorów gospodarczych i regionów, których rozwój społeczno – gospodarczy jest poniżej średniej europejskiej. Planowane przedsięwzięcia po ich wdrożeniu mają wyrównać obecne dysproporcje między rozwojem Polski i regionów naszego kraju z regionami europejskimi.  Do takich dziedzin należą m.in. infrastruktura i środowisko, innowacyjność w gospodarce, a także Polska Wschodnia. Program spójności EU pod pojęciem Polski Wschodniej rozumie pięć województw, z których cztery, tj. województwa: warmińsko – mazurskie, podlaskie, lubelskie i podkarpackie usytuowane są wzdłuż wschodniej granicy Polski. Jako piąte województwo do programu włączone zostało województwo świętokrzyskie, choć jest geograficznie usytuowane bardziej w centrum Polski niż na Wschodzie. Województwa te zamieszkuje łącznie 8 152,6 tys. osób ludności, co stanowi 21,1% ogółu populacji. poziom rozwoju gospodarczego mierzony produktem krajowym brutto na mieszkańca waha się w przedziale 67,2 – 77,6% średniej krajowej, która wg danych za rok 2010 wynosiła $ 8890 USD. Poziom urbanizacji, czyli udział ludności mieszkającej w miastach znacznie odbiega od średniej krajowej (60%) i dla województw Polski Wschodniej wynosi zaledwie 51,3%. Podobnie jest gęstością zaludnienia wynoszącej przeciętnie 82 osoby/km2, która jest również znacznie niższa niż średnia krajowa 123 osoby/km2. Jak widać regiony Polski Wschodniej są bardzo ubogie i słabo zasiedlone.

Na podstawie licznych doświadczeń zagranicznych, w tym również kanadyjskich, a dokładnie Prowincji Quebec przyjęto założenie, że rozwój turystycznych tras rowerowych w Polsce Wschodniej może być jednym z czynników rozwoju gospodarczego i społecznego tych regionów. Mówiąc o doświadczeniach Quebec’u chodzi mnie o wyjątkowe w skali światowej działania organizacji VeloQuebec, która zarządza siecią turystycznych tras rowerowych La Route Verte. Z tym projektem zetknąłem się już 20 lat podczas swojego pierwszego w Montrealu na Światowej Konferencji VeloMondial w roku 1992r. Dzisiaj jest to ok. 5000 km w Quebec’u i w innych prowincjach kanadyjskich. 20 lat temu projekt długodystansowych tras rowerowych był światową nowością. Było przedsięwzięcie niezwykłe i fascynujące. Kilka lat później w jednoczącej się Europie, ECF podjęła pracę nad tym projektem, a od kilku lat prace nabrały tempa nad wdrożeniem projektu, m.in. przez realizacje pierwszych odcinków oraz powołanie Koordynatora Europejskiego i Koordynatorów Krajowych.

ZW: A w jaki sposób projektowane turystyczne drogi rowerowe mają przyczynić się do rozwoju społeczno – gospodarczego?

AZ: Działania związane z rozwojem turystycznych tras rowerowych, aby przynieść efekty muszą mieć charakter systemowy. Tzn.,  że obok samej infrastruktury w formie tras rowerowych muszą być wyposażone w infrastrukturę noclegową i gastronomiczną, serwisy rowerowe oraz system informacji. Oznacza to rozwój sieci hoteli, pensjonatów, schronisk, restauracji, barów, warsztatów, etc. Równocześnie powstają nowe miejsca pracy, na których pracować będą osoby o wyższych kwalifikacjach niż posiadane wcześniej. Bardzo ważna jest kwestia poprawy poziomu znajomości języków obcych, gdyż wśród rowerzystów będą również cudzoziemcy. Nie zapominajmy również o doskonałej okazji promocji regionów i produktów regionalnych, przez które przebiega taka trasa. Działania te powinny zaktywizować gospodarczo i zmienić mentalność społeczności lokalnych, tak aby stały się otwarte na różnorodność. Czyli im więcej turystów, tym więcej pieniędzy dla mieszkańców i regionów, przez które przebiega dana trasa.

Należy jeszcze wspomnieć, że ww. regiony Polski Wschodniej odznaczają się w znacznej części unikalnymi w skali europejskiej walorami przyrodniczo – krajobrazowymi. Projektowana trasa rowerowa o łącznej długości prawie 2000 km przebiega przez bardzo atrakcyjne tereny o znacznymi zróżnicowaniu krajobrazowym. Gdybyśmy chcieli to krótko scharakteryzować, to województwo warmińsko – mazurskie przede wszystkim z licznymi jeziorami i wzgórzami, ale również pas wzdłuż Zalewu Wiślanego z zamkami i zabytkowym układem przestrzennym miast i miasteczek. Podlaskie z kolei, to obok jezior i unikalnych w skali europejskiej bagien stanowiących Biebrzański Park Narodowy, to przede wszystkim Puszcza Białowieska. Lubelskie to m.in. Pojezierze Włodawskie i Roztocze, a Podkarpackie – najbardziej górzysty rejon całej trasy z licznymi fortyfikacjami, pałacami i zamkami oraz malowniczymi dolinami rzecznymi. Wreszcie Świętokrzyskie – niezwykle urokliwy Sandomierz, coraz atrakcyjniejsze turystycznie Kielce i odcinki prowadzące przez najstarsze góry w Polsce. Atrakcji jest wiele w każdym z regionów, tak że nie sposób ich wszystkich wymienić. Projektowe Turystyczne Trasy Rowerowe mają powstać do końca 2016r. Największym problemem projektu jest jego koordynacja na szczeblu poszczególnych województw. Wspomnę tylko, że partnerami projektu jest ponad 300 jednostek samorządu terytorialnego (gminy, powiaty) oraz instytucji zarządzających wybranymi terenami (lasy, drogi).

Wypada jeszcze wspomnieć, że projektowane trasy rowerowe na znacznej długości prowadzone będą poza jezdnią w formie ścieżek rowerowych lub ciągów pieszo – rowerowych. Na odcinkach o niewielkim ruchu samochodowym (do 1000 p/d) rower będzie się poruszał w ruchu mieszanym, wspólnie z samochodami. W projektowaniu wykorzystałem swoje wieloletnie doświadczenia, m.in. z uczestnictwa w konferencjach VeloCity oraz z licznych podróży zagranicznych. Zakłada się oczywiście, że tzw. długodystansowi turyści rowerowi podczas jednej kilku- lub kilkunastodniowej podróży będą pokonywali wybrany przez siebie odcinek trasy. Dzienna porcja to maksymalnie ok. 60 – 80 km. Z tras rowerowych korzystać będzie również ludność miejscowa, zarówno w przemieszczeniach codziennych (np. do pracy, szkoły, po drobne zakupy) – podróże do kilku kilometrów, jak również dla rekreacji. Ocenia się podróże jednodniowe o charakterze rekreacyjno – turystycznym nie będą  przekraczały 30 km.  Aby zainteresować potencjalnych użytkowników nowym produktem turystycznym i ułatwić wybór, przewiduje się w ramach działań promocyjnych m.in. powstanie portalu internetowego przedstawiającego ww. kwestie.

 

ZW: Wspomniał pan, że jednym z ważnych pól zainteresowań naukowych i zawodowych jest uspokojenie ruchu drogowego. Czy mógłby pan przybliżyć naszym Czytelnikom to zagadnienie.

 

AZ: Uspokojenie ruchu jest kompleksową koncepcją urbanistyczno – komunikacyjną, która już od ćwierć wieku rozwijana jest miastach i aglomeracjach.

Uspokojenie ruchu drogowego wg profesorów A. Rudnickiego i K. Biedy z zespołem jest to „uporządkowanie i dostosowanie komunikacyjnego sposobu obsługi obszaru do jego podstawowych funkcji i charakteru użytkowego, kulturowego i ekologicznego”. Mówiąc prościej, w zależności od charakteru danego obszaru wprowadzamy takie ograniczenia w dostępności komunikacyjnej i  dozwolonej prędkości ruchu drogowego (max. do 30 – 50 km/h), aby uzyskać oczekiwane efekty. Są nimi przede wszystkim poprawa bezpieczeństwa ruchu, poprawa warunków ruchu dla rowerzystów, pieszych i komunikacji zbiorowej oraz warunków środowiskowych. Chcąc ograniczyć natężenia ruchu należy przede wszystkim wyeliminować ruch tranzytowy z danego obszaru, a następnie wprowadzić kompleksowe zmiany w organizacji ruchu. Uspokajając ruch drogowy nie wystarczy ustawić odpowiednich znaków ograniczających prędkość, ale również należy wprowadzić takie zagospodarowanie ulic, aby wymusić na kierowcach wolniejszą jazdę. Może to odbyć się np. przez zawężenie przekroju i pasów ruchu. Innym sposobem jest m.in. przekładanie toru jazdy i tym samym wymuszenie mniejszej prędkości. Metod i środków uspokojenia ruchu jest wiele i są one różnorodne. Muszą być one dostosowane do warunków lokalnych. Najlepiej jest oczywiście, gdy działaniom tym towarzyszy również przebudowa ulic i podnoszenie ich walorów estetyczno – krajobrazowych. Ulice stają się atrakcyjniejsze i bardziej przyjazne dla mieszkańców. Wdrażaniu rozwiązań uspokojenia ruchu muszą towarzyszyć działania informacyjne, które pokażą mieszkańcom efekty zamierzonych działań. Zarówno doświadczenia zagraniczne, jak i moje własne ze zrealizowanych projektów wskazują, że jest to zagadnienie obejmujące  informowanie, edukowanie i uwrażliwianie społeczności lokalnych. Jeśli te wszystkie działania będą spójne i kompleksowe, to osiągniemy efekt synergii, czyli łącze efekty będą znacząco większe niż gdybyśmy ww. działania podejmowali osobno. Idea uspokojenia ruchu ma zastosowanie prawie wszystkich typach i funkcjach obszarów zurbanizowanych, poza tylko teranami przemysłowymi. Wyjątkowe możliwości uspokojenia ruchu tkwią w interdyscyplinarności koncepcji i nowatorskim podejściu integrującym różne dziedziny działalności urbanistycznej, w tym: transport, przestrzeń, środowisko, aspekty społeczne i funkcjonalne. O tym i o wielu innych zagadnieniach związanych z uspokojeniem ruchu drogowego piszę w swojej monografii pt. „Uspokojenie ruchu jako zagadnienie urbanistyczne” wydanej przez Politechnikę Łódzką w roku 2011. Dla przybliżenia Czytelnikom „Kroniki Montrealskiej”, moim skromnym zdaniem, tego złożonego i pasjonującego, zagadnienia udostępniam streszczenie książki w jęz. polskim.

 

ZW: Jak widzi pan rozwiązania uspokojenia ruchu w warunkach Montrealu i miast kanadyjskich?

AZ: Studiując literaturę i prowadząc rozmowy na ten temat, a także obserwując ruch uliczny, dochodzę do wniosku, że w warunkach kanadyjskich uspokojenie ruchu jest bardziej kwestią mentalności i zmian w świadomości zarówno decydentów, jak społeczności lokalnych, niż działań techniczno – organizacyjnych i możliwości finasowych. Mieszkańcy Kanady od lat żyją w warunkach rozwiniętej motoryzacji i wspaniałych sieci autostrad i dróg ekspresowych. Dostępność sieci ulic w miastach, poza głównymi arteriami drogowymi nie jest ograniczana. Z drugiej strony widzę znacznie większą kulturę jazdy i przestrzeganie ograniczeń prędkości niż w Polsce. Nawyki społeczeństwa jest bardzo trudno zmienić, w związku z czym wprowadzanie uspokojenia ruchu na ulicach w miastach, które w miarę dobrze funkcjonują od lat, mogłoby spowodować zrozumiałe protesty. W wypadku, gdy dotychczasowe rozwiązania się już nie sprawdzają i gdy następuje uzasadniona konieczność podniesienia walorów estetyczno – krajobrazowych, rozwiązania uspokojenia ruchu będą z pewnością akceptowane. Podczas swojego pobytu w Kanadzie natrafiłem na różne studia i projekty uspokojenia ruchu w miastach, przede wszystkim w Prowincji Ontario i British Columbia, które są w swoich założeniach i propozycjach projektowych bardzo zbliżone do warunków europejskich. Nie znalazłem natomiast rozwiązań z Prowincji Quebec. W Montrealu natrafiłem na nieliczne rozwiązania uspokojenia ruchu. Ze zdumieniem natomiast przeczytałem stanowisko Kanadyjskiej Rady ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego z roku 2009, co prawda organizacji pozarządowej i niezależnej, w którym stwierdza się, że uspokojenie ruchu nie jest rozwiązaniem dobrym, a wręcz złym dla miast kanadyjskich! Pochłania pieniądze, utrudnia ruch zarówno codziennym użytkownikom, jak i dojazd samochodów w nagłych wypadkach oraz sprzątanie i odśnieżanie. W związku z tym rozwiązań uspokojenia ruchu nie należy wprowadzać. Chcąc poprawić bezpieczeństwo ruchu i estetykę ulic, za najlepsze rozwiązanie wspomniana Rada uznał, że najlepsze są „sprawdzone środki poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego” przez dalsze usprawnienia sterowania ruchem, w tym stosowanie inteligentnych sygnalizacji świetlnych, zwiększenie przepustowości, poprawę oznakowania i oświetlenia[1]. Stanowisko prawie, jak Polskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, ale sprzed 20 lat! Zmieniło się ono radykalnie, po opracowaniu Krajowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego „GAMBIT” w 1996r. i w którego połączonych zespołach autorskich miałem zaszczyt uczestniczyć. O tym, że są również inne stanowiska szczebla krajowego w Kanadzie niech świadczy fakt, że niezwykłe walory koncepcji uspokojenia ruchu doceniono w bardzo ciekawym  opracowaniu studialnym dotyczących tych zagadnień, a zrealizowanym w kontekście wpływu uspokojenia na poprawę stanu zdrowia mieszkańców na zlecenie Centrum Narodowego Współpracy w zakresie polityki publicznej i zdrowia (Centre de collaboration national  sur les politiques publiques et la santé) oraz Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego Quebec’u (Institut national de santé publique du Québec)

ZW: Ale powróćmy do informacji wspomnianej na wstępie wywiadu. Podczas Festiwalu Polskiego w Montrealu prezentował się pan w kilcie szkockim. Skąd ten odmienny strój?

Wynika to z kilku powodów. Bardzo lubię kilty i tradycyjne stroje szkockie oraz generalnie szkocką kulturę. Często, gdy pozwalają na to okoliczności ubieram kilt. Jest to bardzo wygodny strój. Wzór kraty w kilcie, w którym jestem na załączonych do wywiadu fotografiach, jest to „The Black Watch” – wzór tartanu (kraty) Królewskiego Regimentu Szkockiego. Upalna pogoda spowodowała, że z oryginalnego szkockiego stroju miałem na sobie jeszcze tylko koszulę. Skarpety zmieniłem na lżejsze. Zrezygnowałem z szala i sporranu (specjalnie usztywniona torebka ze skóry noszona z przodu i umocowana do kiltu) oraz rodzaju czapki – glengarry. Uważam, że kilty i spódnice dla mężczyzn są bardzo dobrym rozwiązaniem. Aby nie być gołosłownym osobom, które uważają inaczej,  proponuje prześledzić w internecie aktualne tendencje w modzie męskiej prezentowane w kolekcjach wielu znanych projektantów podczas wielkich pokazów mody.

Tutaj w Montrealu widoki ludzi w strojach ludowych z różnych kontynentów nie należą do rzadkości i Montrealczycy są przyzwyczajeni do widoku np. Hindusa w turbanie czy arabskiego Imama z długą brodą i białej sukni.

Z.W: Jakie jest pana zdanie o Montrealu oraz o Polonii montrealskiej ?

A.Z: Jak wspomniałem w Montrealu jestem po raz drugi w moim życiu, przebywałem w Montrealu dwadzieścia lat temu, ale krótko. Zawsze mnie to miasto fascynowało, w ogóle uważam, że Kanadyjczycy to bardzo uprzejmi, życzliwi, pogodni ludzie, którzy są gotowi nieść pomoc. Ponadto Montreal dla wielu starszych Polaków jest miastem symbolem. Tutaj właśnie przed laty swe rejsy z Polski kończyły m.in. transatlantyki „Batory” i „Stefan Batory”, a Rodacy zaczynali nowe życie. Dzisiaj to już historia. Montreal jest miastem bardzo różnorodnym kulturowo i niezwykle bogatym w wydarzenia artystyczne i społeczne. Mieszkańcy Montrealu pokazują jak mogą przyjaźnie współistnieć środowiska o odmiennej kulturze, przekonaniach i orientacjach z pożytkiem dla wszystkich. Montrealu poruszam się komunikacją miejską i co mnie zdumiewa, to fakt jak bardzo są zdyscyplinowani pasażerowie autobusów – grzecznie ustawiając się w kolejce. Uważam, że Polonia montrealska jest doskonale zorganizowana. Odnoszę wrażenie, że skupia się ona wokół parafii polskich w Montrealu. Ogromna i nieocenialna jest rola Ojców Franciszkanów, którzy tak oddanie sprawują opiekę duszpasterską nad Polonią. Jest to bardzo ważne dla osób wierzących. Jestem od ośmiu tygodni w Montrealu i widzę jak bardzo dużo się dzieje w polskiej społeczności. Ogromne wrażenie wywarło na mnie spotkanie z byłym proboszczem parafii pw. Matki Boskiej Częstochowskiej – O. Łucjanem Królikowskim, które odbyło się w lipcu w Domu Polskim Orła Białego. Wzruszająca do łez była powieść wiekowego już dziś duchownego o losach tułaczki wojennej i dzieci polskich, którymi opiekował się i przyjechał do Kanady. A wspólne spotkanie z tymi dziećmi, dzisiaj już również ludźmi w podeszłym wieku i wspólna fotografia, to coś niezwykłego. Podobnie wzruszająca, jak relacja Ojca Łucjana o osobistej znajomości i wspólnej pracy przed II Wojną Światową z Św. Ojcem Maksymilianem Kolbe. Jako Polak jestem dumny, że Prezydent RP śp. Lech Kaczyński uhonorował Ojca Królikowskiego jednym z najwyższych polskich odznaczeń państwowych, na co niewątpliwie sobie zasłużył.

ZW: A jakie wrażenie wywarł na panu Festiwal Polski?

AZ: Dwa dni Festiwalu były bardzo ciekawe. Pragnę przy okazji złożyć serdeczne gratulacje organizatorowi panu Leszkowi Kaczorowi oraz życzyć mu sukcesów na przyszłość. Wszystkie prezentacje taneczno – muzyczne oraz towarzyszące wykłady i wystawy twórczości polonijnych naukowców i artystów plastyków, w tym m.in. znakomite obrazy autorstwa pani Marioli Nykiel, pokazały, że Polonia montrealska jest pełna pasji twórczej i zaangażowania w rozwój kultury i nauki oraz zachowanie narodowego polskiego dziedzictwa kulturowego. Niezwykły wprost był moim zdaniem koncert znanego jazzmana Jacques’a Kuby Sequin’a, który podczas jednej z przerw między przedstawianymi utworami, powiedział do zgromadzonej publiczności, że jest dumny z bycia Polakiem i z możliwości występu na Festiwalu Polskim. Niestety takich artystów o uznanej renomie przyznających się do polskich korzeni mamy niewielu, a bardzo szkoda!

Bardzo podobała mi się pańska propozycja przedstawiona na zakończenie festiwalu, aby podjąć działania zmierzające do nadania Parkowi des Faubourgs nazwy Parku Polskiego.

Kanadyjska Gwardia honorowa w czasie zmiany warty w Ottawie

Z.W: Jakie są pana plany na przyszłość, czy zobaczymy się w przyszłym roku na Polskim Festiwalu? Nie obiecuję, ale postaramy się na przyszły rok o zorganizowanie występu kanadyjskich grenadierów na naszym Festiwalu :)

A.Z: :)  To bardzo miłe, dziękuję za zaproszenie, lecz niestety muszę wracać na uczelnię do Łodzi, gdyż oprócz pracy dydaktycznej ze studentami,  w nachodzących tygodniach czeka mnie obrona habilitacji na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Montreal znajduje się na mojej liście miejsc na świecie, do których chętnie powrócę.

Z.W: Serdecznie dziękuję za miłą rozmowę i życzę powodzenia w karierze naukowej i zawodowej.

A.Z: Dziękuje za zaproszenie i życzenia. Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich Czytelników Kroniki Montrealskiej i życzę wielu dalszych sukcesów życiowych oraz pielęgnacji polskości na tej dalekiej od Ojczyzny Ziemi.  Kronika Montrealska wnosi w to również znaczący wkład.

Opracował: Z.P.Wasilewski

fot:Z.P.Wasilewski

Wywiad autoryzowany przez: Andrzej Zalewski

Zabójcza Ambrozja

exploding_head

Ambrozja bylicolistna  ( Ambrosia artemisiifolia ) jest gatunkiem rośliny należący do rodziny astrowatych. Pochodzi z Ameryki Północnej, ale aktualnie ma kosmopolityczny zasięg. W Polsce występuje jedynie na południowym zachodzie. W języku francuskim ta roślina jest znana pod nazwą : herbe a poux ,anglofoni nazywają ją :ragweed. Pyłek tej rośliny jest silnym alergenem powodującym u niektórych osób katar sienny, zapalenie zatok przynosowych a nawet może prowadzić do astmy.Według Światowej Organizacji Zdrowia alergia plasuje się na trzecim miejscu na liście najczęściej występujących schorzeń przewlekłych.

Dane szacunkowe pokazują, że różnego rodzaju objawy  wykazuje od 15 do 25 procent populacji na świecie (częściej w dużych miastach, niż na wsiach).  Według opracowań naukowych liczba  doświadczających problemów na tle alergicznym stale się zwiększa. Niektórzy chorują na nią od dziecka. Inni pierwsze objawy zauważają w wieku dorosłym. I jak dotąd lekarzom nie udało się wynaleźć skutecznego leku. Przede wszystkim należy unikać alergenów.

Alergen pyłku ambrozji jest najczęstszą przyczyną pyłkowicy w Ameryce Północnej i przez wiele lat uważano, że nie stanowi problemu w Europie. Od końca lat 60. ambrozja obecna jest we Francji, północnych Włoszech, w krajach bałkańskich, południowej Austrii, na Węgrzech i na Ukrainie, a ostatnio także na terenie Polski.

Rodzaj ambrozja należy do rodziny astrowatych i obejmuje około 40 gatunków. Większość gatunków pochodzi z Ameryki Północnej. Za objawy alergiczne przede wszystkim odpowiedzialne są alergeny pyłku dwóch gatunków ambrozji: ambrozji bylicolistnej i ambrozji trójdzielnej. Pozostałe gatunki ambrozji, jak np. ambrozja zachodnia czy ambrozja nadmorska, mają mniejsze znaczenie w wywoływaniu objawów alergicznych. Ambrozja jest rośliną zielną, jednoroczną lub byliną.

Chwast o boskiej nazwie

Nie wiadomo, dlaczego tak dumnie nazywa się ta jednoroczna, wyglądająca zupełnie niepozornie, roślina.Jej niewinnie brzmiąca nazwa nie jest jednak w stanie zmylić alergików na całym świecie, którzy na samą myśl o sezonie jej pylenia dostają gęsiej skórki. Pylenie zaczyna się w połowie sierpnia i trwa aż do października. Pyłek ambrozji jest bardzo mocno uczulający i wywołuje przede wszystkim reakcje ze strony układu oddechowego. Objawy, choć typowe, bywają bardzo nasilone. Zwykły katar nie jest zwykły, a wydzielina z nosa bardziej obfita. Bóle głowy i zatok to rzecz w tym czasie normalna. Piekąca i swędząca skóra, piekący nos i gardło, zapalenie zatok, napady kichania i kaszel również.

To jednak nie koniec niespodzianek związanych z ambrozją. Możemy źle się poczuć po zjedzeniu banana, arbuza, ziaren słonecznika, rumianku lub echinacei. Pieczenie, swędzenie, a nawet obrzęk w ustach to objawy tzw. reakcji krzyżowej. Wszystkie te objawy powinny ustąpić – albo przynajmniej stracić na intensywności po zakończeniu pylenia. Problem w tym, że pylenie trwa przecież długo.

Na dodatek możemy odczuwać jego skutki nawet wtedy, kiedy ambrozja nie rośnie w najbliższej okolicy. Odnotowywano przypadki uczuleń nawet w miejscach oddalonych o setki kilometrów od miejsca jej kwitnienia. Pyłek tego chwastu jest wyjątkowo obfity i wyjątkowo lotny.

Opracował: Z.P.Wasilewski

foto:internet