DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Category Archives: Flora

Centrum Przyrody Laval

DSC_4837

Od 15 czerwca do 15 lipca tego roku, w parku tym odbywać się będą koncerty w ramach  Mondial Loto Quebec Laval. Wśród wielu imprez będzie można się wybrać na koncert Sarah McLachlan oraz Aerosmith. Park jest rozległy i dodatkowo oferuje mnóstwo atrakcji.

Pozwalam przemówić zdjęciom, które czasami są bardziej wymowne niż tysiące słów:

 

Tytuł rzeźby: Kropla Wody.

Oko w oko z czarnym łabędziem.

I nagle niespodzianka – czubatka polska lecz w klatce za drobną siatką. Udało się tylko sfotografować afisz.

Adres: Centre de la nature
901, avenue du Parc, Laval (Québec) H7E 2T7

Autor:  Z.P. Wasilewski

Zdjęcia: Z.P. Wasilewski

Park im. Jean Drapeau

546289_10150736381979727_689904726_9125447_568894579_n

Jean Drapeau, Mer Montrealu – 26 lat panowania.

W czasie jego rządów, na przestrzeni lat 60-tych zrealizowano takie zamierzenia jak metro, Pałac Sztuki, Światowa Wystawa Uniwersalna 1967 oraz założenie klubu basebolowego EXPO w 1969.

Fot: internet – Pomnik Mera Jean Drapeau w pobliżu ratusza przy placu Jacques Cartier.

Do olbrzymich realizacji w okresie administracji prowadzonej przez Jean Drapeau należy organizacja letnich Igrzysk Olimpijskich w 1976 r. Niestety zarządzanie tym projektem nie należało do udanych ponieważ wielokrotnie przekraczano budżet podczas realizacji, co doprowadziło do ogromnego zadłużenia społecznego. Koszt całkowity związany z budową Stadionu Olimpijskiego, ostatecznie wyniósł 1 miliard dolarów. Dług ten został całkowicie spłacony dopiero trzydzieści lat później w roku  2006.

Po wycofaniu się z aktywnego życia politycznego Jean Drapeau, zostaje mianowany ambasadorem Kanady przez Briana Mulroneya, ówczesnego Premiera Kanady w paryskiej siedzibie Unesco. Funkcję tą sprawował w latach 1987-1991.

Jean Drapeau zmarł w 1999 r. Jest pochowany na cmentarzu Notre-Dame-des-Neiges w Montrealu. Jedna stacja metra nosi jego imię  oraz park stworzony na sztucznej wyspie Notre-Dame, zbudowanej z gruzu wywiezionego podczas budowy montrealskiego metra. Właśnie ono nosi imię na cześć tego wielkiego administratora miasta Montreal. Zapraszam na spacer wczesną wiosną po tym oto parku.

Zdjęcia 1-7 :  Christina Odzga

Zdjęcia 8-18 :  Z.P. Wasilewski

Autor:  Z.P. Wasilewski

Fleur-de-Lys – na tropie kebeckiej lilijki

220px-Fleur_de_lys_(or).svg

Kwiat lilii, jest bardzo często wykorzystywany w organizacjach harcerskich i skautowskich jako stylizowana figura heraldyczna. Inspiracją do stworzenia tego symbolu jest najbardziej prawdopodobnie pospolity kwiat irys,  z rodziny liliowatych, bardziej znany pod nazwą kosaćca żółtego (iris pseudacorus). Ten kwiat jako swój symbol wybrali Frankowie, którzy pochodzili z Flandrii, gdzie nad rzeką Leie (fr:Lys) rosły całe masy tego kwiecia. Fleur-de-lys jest jedną z najpopularniejszych figur heraldycznych na świecie oprócz takich symboli jak krzyż, orzeł i lew. Pozłacana lilijka na lazurowym tle, począwszy od Średniowiecza, staje się symbolem królestwa francuskiego. Lilijka jest również jednym z najstarszych emblematów na świecie.

Lilia biała (łac: lilium candidum)

Lilie są wieloletnimi roślinami cebulkowymi, dziko rosnącymi w różnych strefach półkuli północnej. Ta roślina była ceniona przez starożytnych jako środek leczniczy a dla chrześcijan, w szczególności lilia biała stanowi od wieków symbol czystości i niewinności.

Kosaciec żółty (łac: iris pseudacorum)

To właśnie ten irys z rodziny liliowatych stał się inspiracją do stworzenia symbolu francuskiej rodziny królewskiej Bourbonów.


Fleur-de lys z kebeckiej flagi – forma graficzna jest bardzo zbliżona do bourbońskiej lilijki, jedynie kolor jest odmienny, tło pozostało zbliżone i jest w kolorze jasnego błękitu.

 

Tak wyglądała korona Ludwika XIV. Niestety nie przetrwała ona do naszych czasów – została jak wiele innych cennych pamiątek monarchii francuskiej przetopiona podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Jedynie korona Ludwika XV przetrwała i jest przechowywana w Luwrze w galerii Apollona.

 

Za władcę, który wprowadził symbol lilijki uważa się Chlodwiga, w V wieku n.e władcę frankijskiego.

 

Herb byłego prezydenta RP Lecha Wałęsy, który został mu przydzielony przez Urząd Heraldyczny Królestwa Szwecji z okazji nadania Królewskiego Orderu Serafinów. Tarcza herbowa nawiązuje do herbu Gdańska, gdzie jeden z krzyży został zastąpiony  białą lilią symbolizującą Matkę Boską Częstochowską.

 

Przykład herbu Rawicz II, gdzie wykorzystana jest symbolika lilii, bardzo rzadkiego elementu występującego w polskiej heraldyce.

 

Jeden z nielicznych przykładów wykorzystania lilii w herbach polskich miast – powyżej herb miasta Bielska-Białej. Herb miasta składa się z dwóch tarcz, co jest dozwolone w heraldyce municypalnej jedynie w przypadku połączenia dwóch miast. W przypadku Bielska-Białej nastąpiło to w 1951 roku. Na lewej tarczy widnieją trzy lilie, nawiązujące do godła biskupów wrocławskich.

 

Flaga kanadyjskiej prowincji Quebec.

Flaga Quebecu w obecnej formie, została po raz pierwszy wciągnięta na maszt przed parlamentem prowincjalnym w stolicy prowincji, mieście Quebec w dniu 21 stycznia 1948 roku o godz. 15:00. Ten dzień jest uważany jako Dzień Flagi w prowincji Quebec i czczony ze zmiennym entuzjazmem – w zależności od tego która partia jest u władzy  – prokonfederacyjna czy separatystyczna, która sama się określa w zgrabny i dyplomatyczny sposób jako partia suwerennościowa.

Autor:  Zbigniew Paweł Wasilewski herbu – Rogala po mieczuIlustracje: internet

Kanada z bardzo bliska, czyli klonami wiosna w Kanadzie się zaczyna

8

Zanim Białe Skóry zaczęły zasiedlać kontynent Siedzącego Byka, Czerwonoskórzy mieli się tutaj bardzo dobrze, niczym zbytnio nie niepokojeni. Mieli swoje tradycje, wierzenia, małe kłótnie międzyplemienne, które skutecznie były rozwiązywane wykopanym toporem wojennym, lub po prostu zasiadali dookoła ogniska i wypalali fajkę pokoju – coś w rodzaju negocjacji lub pertraktacji. Prowadzili żywot szczęśliwy, zgodny z rytmem natury, której byli nieodłącznym elementem i której hołdowali wiedząc, że ich egzystencja uzależniona jest właśnie od łaskawości tej natury. Szanowali wszystkie elementy otaczające ich: rzeki, wodę, drzewa, las i  zwierzynę w niej żyjącą. Brali od natury tylko tyle ile im do życia starczy, nie troskając się o handel lub zysk.

I wtedy przyszedł Białoskóry i zburzył całą tę harmonię. Po pierwsze nauczył ich pić, handlować, oszukiwać, kłamać, niszczyć, wyzyskiwać, a przy tym narzucił im z całą bezwzględnością swoją religię, przemianował ich godność – ponazywał ich francuskimi lub angielskimi imionami.

Dzisiaj polityka oficjalna Kanady szanuje i respektuje różnorodność kulturową, która jest zagwarantowana przez Kartę Praw i Wolności (konstytucji tutaj nie mamy ponieważ ciągle jesteśmy kolonią brytyjską i wszyscy jesteśmy poddanymi brytyjskiej koronie). Lecz jeśli chodzi o Indian, to pomimo tego, że posiadają wielkie przywileje, tendencja jest taka, aby ich pozostawić samym sobie: to znaczy, aby po prostu z czasem zanikła ich tożsamość, aby zintegrowali się z całym tym amalgamatem kanadyjskim i by tym samym pozbyć się raz na zawsze Indian i kwestii indiańskiej, ponieważ jest to nacja, która prawie zawsze sprzeciwia się wszystkim projektom rządowym, które z ekologią nie mają nic wspólnego. Indianie są dzisiaj katalizatorem najbardziej szalonych pomysłów Białoskórego i stoją na straży Matki-Natury. Dzisiaj Indianie mieszkają w rezerwatach (słowo, którego nie cierpię, ponieważ kojarzy mi się ze zwierzętami, ogrodem zoologicznym lub parkiem pod szczególną ochroną, co w ich wypadku jest szczególną hipokryzją ze strony rządu kanadyjskiego).

Dziś proponuję wspólny wypad do tych bardzo gościnnych Indian, do ich rezerwatu i historii o klonach, które oprócz liścia na fladze kanadyjskiej, dają też miód.

Na wiosnę klony się budzą, i soki zaczynają krążyć w ich konarach. W nocy jest mróz, w ciągu dnia temperatura osiąga ok. 15 Cº i wówczas  soki, które podeszły na górne partie klonu, opadają siłą grawitacji w dół, a wtedy wystarczy tylko podstawić w umiejętny sposób wiadereczko i zbierać ten sok. Dlaczego? Dlatego, że jest słodki:


Szopa, w której odparowuje się sok klonowy, gdy zima jeszcze i śniegi zalewają lasy:


Kadzie z sokiem klonowym zawieszone nad ogniem – gotujący się sok staje się syropem o wyższym stężeniu cukru:


Kadź z gotującym się sokiem klonowym z bardzo bliska:


Nowoczesne tipi:


Tipi czekające na generalny remont?


Struktura nowego tipi już stoi. Skóry łosia na nim zawisną czy brezent?


Najbardziej stężona forma syropu klonowego wylana na śnieg, małym patyczkiem nawija się zżelowany syrop i robi w ten sposób lizaka – doskonały deser po posiłku:


Stara Indianka, Abenaki, opowiadająca o ich stylu życia:


Na koniec mały Indianin Abenaki, wnuczek babci Abenaki, która tak interesująco opowiadała o ich tradycjach:


Nie sądzę, aby ten dzieciak zamieszkał kiedykolwiek w Montrealu, gdzie życie jest regulowane regulaminami, prawami, paragrafami, gdzie wszystko jest kontrolowane z aptekarską dokładnością: wywózka śmieci, parkowanie samochodów, wywieszanie prania, instalacja anteny satelitarnej, przebywanie w parku, dokarmianie wiewiórek, spacer z pieskiem, prace remontowe od tej do tej godziny, te śmieci miasto zabierze tamte musisz sam zawieźć gdzieś tam dalej i zapłacić za zdeponowanie ich. A jak chcesz kupić dom (tipi w ich wypadku), to ci podsuną pod nos całą litanię restrykcji, zaostrzeń, przeciwwskazań, zakazów, nakazów, obowiązków itp. itd. Taki mały Abenaki niegłupi przecież jest i powie sobie pod nosem: „Jakie te Białe Skóry prymitywne są” i powróci na klonową polanę, gdzie wszystko  jest takie proste, harmonijne, łagodne, pogodne i godne… Howgh!

Tekst i zdjęcia: Z. P. Wasilewski

Johnny Cay – wyspa marzeń

25

Wyspa, którą ujrzałem z okna mojego hotelu już pierwszego dnia, i na  którą chciałem popłynąć nawet kajakiem, okazała się odległą aż o 1,5 km od wyspy San Andres. A poza tym, i tak ulewne deszcze nie pozwalały przez całe 4 dni na realizację tego przedsięwzięcia. Posłuchaliśmy rad przewodników, aby wykupić sobie wycieczkę po morzu.

Dzięki temu zobaczyliśmy o wiele więcej, bo opłynęliśmy cały archipelag – łącznie cztery wysepki – a wyspa Johnny Cay, okazała się tą najpiękniejszą.

Pogoda tego jednego jedynego dnia dopisała nam, lecz przez to był okropny nawał turystów, spragnionych podobnie jak ja jakichkolwiek atrakcji. Mimo wszystko szczęśliwie udało mi się zrobić kilka fotek, unikając tych tłumów.

Zaraz po dopłynięciu, serwowany był koktajl lokalny zwany Coco Loco (Zwariowany Kokos). Przewodnik uprzedzał nas, żeby nie nadużywać tego wynalazku, ponieważ nie gwarantuje, że po takim drinku wszyscy będą się zachowywać normalnie. Drink ten jest komponowany z mleczka kokosowego, do którego dolewa się mieszankę alkoholi takich jakie akurat są pod ręką. Ja sobie przypomniałem, że kiedyś w moich czasach nazywało się to koktajlem Mołotowa. No, ale nic, trzeba było koniecznie skosztować tej mikstury podawanej w świeżym orzechu kokosowym. Po jakimś czasie zaczepiłem jednego z turystów:
- Hi, any sympton after your Coco Loco drink?
- Well, it taste strange and it’s very strong, and what about you?
- Well, in my case doesn’t make any difference because i’m born crazy.
- Oh, I see… – uśmiechnął się znacząco ten jegomość i chyba naprawdę uwierzył w to co powiedziałem, a zresztą, kto wie…?

Na wyspie nikt nie mieszka na stałe. Jest jedynie jedna restauracja prowadzona przez syna wiekowego pana z siwą brodą, z którym pogawędziłem sobie chwileczkę. Mianowicie zdradził mi on, sekret swojej długowieczności – 86 lat  – tylko i wyłącznie w jego mniemaniu dzięki popijaniu codziennie wina z owocu noni, którą widać na mej dłoni:

Na obiad zaserwowano pieczoną rybę z ryżem i pieczonym owocem chlebowca. To takie jeżopodobne, kolczaste i w zielonym kolorze – sporych rozmiarów zwisające z drzewa.

W ogóle cała wyspa obfituje w bujną roślinność. Oprócz chlebowca są przecież jeszcze wspomniane kokosy i banany. Morze natomiast obfituje  mnóstwem ryb i owoców morza, na jednym ze zdjęć widać np. kalmara. Natura na wyspie jest przyjazna, więc i ryby nie są bojaźliwe – nawet udało mi się podejść Krabika Kolumbika.

Sam archipelag San Andres y Providencia chlubi się tym, że okala je morze o siedmiu odcieniach błękitu. Ja sam doliczyłem się bez cienia wątpliwości ok. 5-ciu. Zatem nie wątpię, że jest to prawdą. Oprócz tego jest to  jedno z niewielu miejsc na świecie, posiadające tak idealne warunki na uprawianie windsurfingu.

Spacer dookoła wyspy zabrał nam dosłownie 18 minut i to było genialne uczucie – dookoła Morze Karaibskie, dal, przestrzeń a pośrodku taka mała kropka piasku obficie porośnięta palmami. Tam miało się uczucie wolności, tej Nieznośnej Lekkości Bytu…

Na tej niewielkiej, mającej tylko 5 hektarów wyspie, rosną nie tylko wszędobylskie palmy kokosowe, ale i żyją… kolorowe iguany! Jeszcze wcześniej dowiedziałem się, o żyjącej tam, sporych rozmiarów pomarańczowej. Jest ona wegetarianką uwielbiającą marchewkę, i dlatego właśnie posiada ten nietypowy kolor skóry. Zabrało mi około godziny, aby ją wreszcie wypatrzyć i zrobić przepiękny portret:

Archipelag San Andres jest miejscem, do którego powrócę, ponieważ nie nasyciłem się nim do woli. Muszę jeszcze zobaczyć wyspę Providencia, która znajduje się znacznie dalej od San Andres, i na którą można się dostać małymi avionetkami i gdzie nie ma hoteli, lecz istnieje „agroturystyka”, bowiem można przenocować u wyspiarzy – spędzić tam dzień lub dwa i powrócić do bazy, czyli do hotelu na San Andres.

Nazajutrz po tych niezapomnianych wrażeniach, szybkie pakowanie walizek i wyjazd na lotnisko. Rzut oka z okna samolotu na San Andres, którą opuszczaliśmy z prawdziwym żalem. I  widziany z góry obraz wyspy w  kształcie serca -   Johnny Cay, porównywana do Bora Bora Karaibów.

Na Bora Bora nigdy nie byłem, lecz skoro mówią, że podobna, to w takim razie jest więcej niż jedno rajskie miejsce na ziemi. A potem  już tylko białe chmury – jak kanadyjski śnieg…

Zdjęcia i tekst: Z. P. Wasilewski

Zobacz również:
- SAN ANDRES – Z. P. Wasilewski  film

San Andres cz. 3 – Kokosy, kwintesencja Karaibów

7

Witam w moim nowym  roboczym stroju fotoreportera. Z całą pewnością; jestem przekonany, że dzięki tej czapce zyskałem sobie przychylność tubylców – nie zostałem okradziony,ani tuż po zachodzie słońca nie oberwałem w mordę. Na San Andres życie  toczy się w tym samym, ustalonym rytmie – rutyna ustalona od wieków z dala od wielkich, politycznych debat.

Stolica San Andres kończy się tam, gdzie pojawiają się krowy na drodze, a droga jest tylko jedna i prowadzi wzdłuż wybrzeża dookoła całej wyspy.

Droga po wschodniej części wyspy jest bardziej cywilizowana i jest większe bezpieczeństwo.

Przewodnicy zdecydowanie nam odradzali, aby się nie przemieszczać po zachodniej części wyspy nawet w biały dzień (sic!). Przejeżdżając po tej jedynej na wyspie drodze, zatrzymaliśmy się jednak przy lesie palm kokosowych i nie mogłem się powstrzymać, aby nie wejść do tego lasu, by wybrać sobie jednego dorodnego orzecha, których tam było w bród.

No i wlazłem tam pod te palmy, uważając, aby jakiś spadający orzech kokosowy nie zrobił mi guza na głowie wielkości orzecha kokosowego. Znalazłem, wydawało mi się, że najdorodniejszy egzemplarz. Przypatrzyłem mu się dokładnie z bliska, oceniłem jakość znaleziska i zacząłem rozprawiać się z tym orzechem. Podejrzewam: Robinson Cruzoe swego czasu musiał sobie nieźle radzić.

W moim przypadku kilka walnięć o asfalt pozwoliło mi dotrzeć do prawdziwego orzecha. Następnie już delikatniej pieprznąłem nim o jakiś kamień i… wreszcie mogliśmy się rozkoszować mleczkiem kokosowym oraz świeżym miąższem kokosowym. Tyle mogę jedynie powiedzieć – delicje – kwintesencja Karaibów.

I jeszcze wspomniana już wyspa – cel mojego marzenia. Wyspa, o której już pierwszego dnia powiedziałem „ja tam po obiedzie muszę kajakiem popłynąć i żadna ulewa mnie nie powstrzyma!”. Jak już nadmieniałem ulewa powstrzymywała mnie przez 4 dni, lecz wreszcie tam dotarłem i o tym właśnie w następnym odcinku. CDN


Zdjęcia:  Mariola Czech-Wasilewska, Z. P. Wasilewski

Kwiatoterapia doktora Bacha

DSC_0558

Czy kwiaty mogą być nośnikami energii? W jaki sposób esencje kwiatowe mogą wpływać na nasze emocje, poprawiać samopoczucie fizyczne i psychiczne, w jakim stopniu mogą przyczyniać się do wewnętrznej równowagi psychicznej oraz jaki mają wpływ na szybszy powrót do zdrowia?

Doktor Edward Bach (1886-1936) był brytyjskim lekarzem, homeopatą, twórcą oryginalnej terapii poprzez eliksiry kwiatowe nazywanymi Kwiatami Bacha.


Doktor Bach, jest autorem 38 kompozycji leczniczych na bazie esencji kwiatowych. Jego eliksiry pochodzą z płatków kwiatowych, składanych w wodzie źródlanej, następnie wystawianych na słońce i  z powrotem zamaczanych w wodzie. W ten sposób uzyskiwał kwintesencję leczniczą z płatków kwiatowych zdolnych czynić cuda. Taka słoneczna maceracja kwiatów jest stabilizowana przez dodatek alkoholu, głównie Brandy, następnie przechowywana w buteleczkach z opisanym przeznaczeniem tzn, działaniem na tego lub innego typu dolegliwości.


Z punktu widzenia naukowego, po przeprowadzonych testach laboratoryjnych Kwiaty Bacha nie wykazują lepszych efektów w leczeniu niż placebo, pomimo tego  zażywanie tych eliksirów staje się coraz bardziej popularne i  i popyt na nie wzrasta nieprzerwanie. Czyżby zdesperowani pacjencji decydowali się coraz częściej zatapiać ich smutki w szklaneczce Brandy o zapachu np. konwalii lub jaśminu?


Od 1930 roku,  dr E.Bach decyduje się opuścić swoją pracę jako homeopata i poświęcić się całkowicie swoim badaniom nad kwiatoterapią. Jedynym dziełem pozostawionym przez Bacha jest rozprawa medyczno-filozoficzna pod tytułem ,,Uzdrowienie poprzez kwiaty lub Lecz się sam,,. W tym dziele  przedstawił  własną teorię na temat choroby, leczenia oraz w ogólnym zarysie  prywatną filozofię życia, którą można porównać do filozofii różokrzyżowców.


Miejsce, w którym Edward Bach się osiedlił w poszukiwaniu dzikich kwiatów, poświęcając się całkowicie na prowadzeniu działalności badawczych, które jak sam twierdził  nie opierał na nauce, polegał wyłącznie na swojej intuicji oraz na tak zwanym przez niego ,,oświeceniu”, stało się dzisiaj prawdziwą maszyną finansową. Mount Vernon w Wielkiej Brytanii , bo o nim tu mowa, staje się The Bach Centre, który produkuje eliksiry kwiatowe sprzedawane na całym świecie.







Przypominam, że wystawa ,,Motyle na Wolności,, w montrealskim insektarium to nie tylko mieniące się wszystkimi barwami motyle, przy okazji można również podziwiać piękną florę tropikalną ze storczykami na czele. Wystawa Les papillons en Liberté będzie trwać do 29 kwietnia 2012 roku. Jeżeli nawet nie będzie można podczas tej wystawy skosztować eliksiru kwiatowego doktora Bacha, to z całą pewnością będzie możliwość zatopić się w przebogatej kolorystyce tropikalnej co jest równie zbawienne dla duszy i ciała.


Autor:  Z. P. Wasilewski
Fot: Z. P. Wasilewski

Quebec – prowincja kanadyjska wszystkich świętych, czyli łyk przejrzystego powietrza

2

Quebec, wraz z Ontario jest jedną z dwóch prowincji, które są zaczątkiem federacji kanadyjskiej. Dwie odrębne kultury, dwa odrębne języki angielski i francuski, dwie odrębne religie protestantyzm i katolicyzm oraz animozje historyczne przeniesione ze starego kontynentu Anglików i Francuzów. Quebec ma swoją historię nierozłącznie związaną z religią katolicką. Do lat 70-tych ubiegłego wieku wiele instytucji, jak szpitale, sierocińce, szkoły, były pod zwierzchnictwem kościoła katolickiego. Od roku 1970 wprowadzono całkowitą laicyzację tej prowincji lecz nazwy ulic, parków, gór i miejscowości zostały nietknięte. Dlatego dzisiaj wiele małych osad posiada takie nazwy jak: Saint-Tite, Saint-Zotique, Sainte-Eulalie (Święta-Eulalia), Sainte-Justine, Sainte-Anne i tak dalej aż do kompletnego wyczerpania całej listy świętych. Dlatego ja tę prowincję nazywam prowincją wszystkich świętych.

W Montrealu istnieje ogromna ilość parków, gdzie zimą można spotkać całą masę wiewiórek, pomimo tego montrealczycy bardzo chętnie opuszczają to miasto chociaż na kilka chwil w czasie weekendu, aby poobcować z naturą, z dala od miejskiego smrodu, zgiełku i brudu.

Pierwszym napotkanym zwiastunem, baaardzo powoli zbliżającej się wiosny, jest właśnie ta niemiłosiernie wygłodzona wiewiórka, której głód pokonał strach i kazał jej podejść do fotoreportera z nadzieją, że dostanie coś do jedzenia. Niestety nie byłem przygotowany na tak niezręczną sytuację. Następnym razem, zabiorę ze sobą worek orzeszków ziemnych.

W Parku Narodowym Saint-Bruno, jest kilka posiadłości znaczących lub debilnie bogatych ludzi. Między nimi Guy Laliberté, twórca Cirque du Soleil, człowiek, którego fortunę ocenia się na miliardy dolarów. Idąc dalej wypielęgnowaną dróżką, mijamy stary młyn wodny; dzisiaj zamieniony na muzeum przyrody.

Mijamy zamarznięty o tej porze roku Żurawinowy Strumyk i ten pejzaż, taki typowy dla kanadyjskiej zimy – późna zima lub bardzo wczesna wiosna – czas kiedy klony budzą się do życia…

A klony te, tą bardzo wczesną wiosną, puszczają tak szybko soki, które są tak bardzo bardzo bogate w cukier, że Kanadyjczykom pozostaje tylko wyrabiać z nich syrop klonowy o konsystencji miodu – naleśniki zatopione w tym syropie są tutaj prawdziwym rarytasem. Wreszcie dotarliśmy do posiadłości właściciela Cirque du Soleil, brama była otwarta, lecz nie pytałem się przez domofon zamontowany w obumierającym drzewie, czy Guy ma świeżo zaparzoną kawę.

Po kilku minutach spaceru, ciągle w pobliżu posiadłości tego oligarchy, następna brama tym razem otwarta, lecz doszedłem do wniosku, że to była tylko służba w służbowych BMW, która przyjechała, aby posprzątać i doglądnąć posesję. Później minęliśmy amatorów zimowych sportów, których było bardzo wielu…

A poprzez murowany mostek, wobec zamarzniętego Książęcego Jeziora, bardzo szybkim truchtem udaliśmy się na parking. Dotlenieni i wygłodniali spojrzeliśmy sobie w oczy z rozpaczą w oczach – co jemy? Oczywiście pierogi!!!

fot.  Z. P. Wasilewski Canada