Quebec – prowincja kanadyjska wszystkich świętych, czyli łyk przejrzystego powietrza

2

Quebec, wraz z Ontario jest jedną z dwóch prowincji, które są zaczątkiem federacji kanadyjskiej. Dwie odrębne kultury, dwa odrębne języki angielski i francuski, dwie odrębne religie protestantyzm i katolicyzm oraz animozje historyczne przeniesione ze starego kontynentu Anglików i Francuzów. Quebec ma swoją historię nierozłącznie związaną z religią katolicką. Do lat 70-tych ubiegłego wieku wiele instytucji, jak szpitale, sierocińce, szkoły, były pod zwierzchnictwem kościoła katolickiego. Od roku 1970 wprowadzono całkowitą laicyzację tej prowincji lecz nazwy ulic, parków, gór i miejscowości zostały nietknięte. Dlatego dzisiaj wiele małych osad posiada takie nazwy jak: Saint-Tite, Saint-Zotique, Sainte-Eulalie (Święta-Eulalia), Sainte-Justine, Sainte-Anne i tak dalej aż do kompletnego wyczerpania całej listy świętych. Dlatego ja tę prowincję nazywam prowincją wszystkich świętych.

W Montrealu istnieje ogromna ilość parków, gdzie zimą można spotkać całą masę wiewiórek, pomimo tego montrealczycy bardzo chętnie opuszczają to miasto chociaż na kilka chwil w czasie weekendu, aby poobcować z naturą, z dala od miejskiego smrodu, zgiełku i brudu.

Pierwszym napotkanym zwiastunem, baaardzo powoli zbliżającej się wiosny, jest właśnie ta niemiłosiernie wygłodzona wiewiórka, której głód pokonał strach i kazał jej podejść do fotoreportera z nadzieją, że dostanie coś do jedzenia. Niestety nie byłem przygotowany na tak niezręczną sytuację. Następnym razem, zabiorę ze sobą worek orzeszków ziemnych.

W Parku Narodowym Saint-Bruno, jest kilka posiadłości znaczących lub debilnie bogatych ludzi. Między nimi Guy Laliberté, twórca Cirque du Soleil, człowiek, którego fortunę ocenia się na miliardy dolarów. Idąc dalej wypielęgnowaną dróżką, mijamy stary młyn wodny; dzisiaj zamieniony na muzeum przyrody.

Mijamy zamarznięty o tej porze roku Żurawinowy Strumyk i ten pejzaż, taki typowy dla kanadyjskiej zimy – późna zima lub bardzo wczesna wiosna – czas kiedy klony budzą się do życia…

A klony te, tą bardzo wczesną wiosną, puszczają tak szybko soki, które są tak bardzo bardzo bogate w cukier, że Kanadyjczykom pozostaje tylko wyrabiać z nich syrop klonowy o konsystencji miodu – naleśniki zatopione w tym syropie są tutaj prawdziwym rarytasem. Wreszcie dotarliśmy do posiadłości właściciela Cirque du Soleil, brama była otwarta, lecz nie pytałem się przez domofon zamontowany w obumierającym drzewie, czy Guy ma świeżo zaparzoną kawę.

Po kilku minutach spaceru, ciągle w pobliżu posiadłości tego oligarchy, następna brama tym razem otwarta, lecz doszedłem do wniosku, że to była tylko służba w służbowych BMW, która przyjechała, aby posprzątać i doglądnąć posesję. Później minęliśmy amatorów zimowych sportów, których było bardzo wielu…

A poprzez murowany mostek, wobec zamarzniętego Książęcego Jeziora, bardzo szybkim truchtem udaliśmy się na parking. Dotlenieni i wygłodniali spojrzeliśmy sobie w oczy z rozpaczą w oczach – co jemy? Oczywiście pierogi!!!

fot.  Z. P. Wasilewski Canada

One Response to Quebec – prowincja kanadyjska wszystkich świętych, czyli łyk przejrzystego powietrza

  1. bonaparte pisze:

    myslalem ze te sw. nazwy to bardziej od potyczek anglikow i francuzow , ale czlowiek sie uczy zawsze czegos nowego – dlatego warto odwiedzac te strone :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>