Biznesy, biznesiki

4885_10032012

I znowu przeszłość wróciła z całą wyrazistością. Tym razem historia mojego pierwszego biznesu – małej budki z lodami. Z jaką dumą wręczyłem Deci pierwsze zarobione w pocie czoła trzydzieści złotych. Wkrótce interes zlikwidowali, czerwone skurwysyny. Dobrze, że nie zamknęli mnie, tylko szwagra, ale to słaba pociecha, bo trudno cieszyć się z cudzego nieszczęścia; ponadto lubiłem Jacka. Było to tylko potwierdzeniem mojej teorii, że w tym kraju nic się nie uda.”  – tak opisałam w swojej debiutanckiej powieści – Żółta sukienka, próby biznesu mojego ojca.

img_5568-copy

Słyszę narzekania od znajomych, przyjaciół i rodziny,  jak w Polsce trudno jest utrzymać się z małego biznesu. Oczywiście lepiej jest niż za komuny, a na pewno lepiej niż w latach czterdziestych czy pięćdziesiątych, kiedy mój ojciec próbował dorobić do beznadziejnej pensji naukowca, a za bycie prywaciarzem mój wujek trafił do więzienia na trzy lata.

Nie jestem bardzo dobrze poinformowana, jakie obecnie są szczegóły funkcjonowania małych przedsiębiorstw w kraju – mieszkam w Kanadzie i jedynie z rozmów oraz z lektury czasopism wyciągam wnioski, że nie jest łatwo.

img_5130-copy1

Dlaczego postanowiłam poruszyć temat biznesów? Od kilku miesięcy prowadzę takowy w dość egzotycznym miejscu – w Meridzie, w Meksyku.  Obserwuję, wypytuję i porównuję, chodząc jednocześnie ulicami Meridy, czy odwiedzając małe miasteczka i wsie. Uderza mnie mnogość malutkich przedsiębiorstw:  typu „mydło i powidło”, stoiska na świeżym powietrzu,  malutkie piekarnie, wytwórnie tortilli, szewcy, krawcy, wędrowni kupcy objeżdżający miasto i oznajmiający swoje produkty charakterystycznymi dźwiękami. Sądząc z ilości odwiedzających klientów te malutkie biznesy prosperują raczej dobrze. W Meksyku nie ma takich restrykcji w założeniu czy prowadzeniu biznesu jak w Polsce czy w Kanadzie. Właściwie każdy może otworzyć cokolwiek we własnym domu i następnego dnia nie będzie miał kontroli sanepidu, czy innego rodzaju sprawdzania, które głównie ma na celu rzucenie kłód pod nogi. Ma to swoje dobre i złe strony. Na przykład na naszej spokojnej jak na Meridę uliczce nagle może być otworzona dyskoteka i na to nic nie będziemy mogli poradzić.  Natomiast dobre strony są rozliczne. Dzięki takim małym przedsiębiorstwom rzesza ludzi znajduje zatrudnienie  - w Meksyku stopa bezrobocia wynosi około 5% , a w Polsce 14%.

img_5514-copy img_5135-copy1

Czy jest szansa, że w naszej ojczyźnie to się zmieni?  W kraju uderzył mnie zanik wielu specjalności, coraz trudniej jest znaleźć dobrego krawca, szewca, tapicera, stolarza, rymarza. Czy to przepisy są tego powodem, czy też młodzi ludzie wolą studiować zarządzanie i marketing, a praca z młotkiem czy kowadłem w rękach już tak ich nie nęci? Preferują być na utrzymaniu rodziców, albo emigrację do Anglii, gdzie muszą podjąć jakiekolwiek zajęcie, a w kraju kręcą nosem na pracę rzemieślnika? Żadna praca nie hańbi – tak piękne hasło zdaje się, że w Polsce nie ma zbyt dużego wzięcia. Mam nadzieję, że się mylę i w kraju ludzie będą zakładać biznesy i biznesiki, a mądrzejszy rząd to  wesprze nowymi reformami.

Autor: Beata Gołembiowska Nawrocka

Fot: Beata Gołembiowska Nawrocka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>