DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Category Archives: Muzyka

„Oddajcie nam Glacę”, czyli Projekt Republika na DVD, Przystanek Woodstock 2011

Gorączka eurokibicowania już za nami, można zatem na chwilę pochylić się nad czymś bardziej krzepiącym niż poczynania PZPN i bardziej niezawodnym niż nasza reprezentacja. Czyli nad muzyką.

Rok 1981 był szczególny w historii muzyki. To właśnie wtedy, z inicjatywy dwóch nastolatków: Larsa Ulricha i Jamesa Hetfielda powstał w Los Angeles zespół Metallica. W tym samym roku i całkiem niedaleko, bo na przedmieściach Miasta Aniołów rodzi się trashmetalowy Slayer. W Teksasie bracia Abbott zakładają metalową Panterę. Nadchodzi mocne uderzenie; dni ery disco są policzone. Tymczasem w oddalonej o kilkanaście tysięcy kilometrów i nękanej niepewnością Polsce, zachodzą podobne procesy, choć na naszą, swojską skalę. Oprócz wyrastających jak grzyby po deszczu zespołów punkowych i reggae, powstaje m.in. Lady Pank, Lombard i Republika. I podobnie jak ich amerykańscy „bracia”, również nie tylko urozmaicają słuchaczom nieciekawy byt, ale pozostawiają po sobie wiele nieśmiertelnych piosenek. O ile Lady Pank, Lombard, Bajm i im podobne są produktami szytymi na miarę i na konkretne zamówienie, w celu zabawiania publiczności, o tyle Republika, na czele ze swym charyzmatycznym liderem Grzegorzem Ciechowskim tworzy bezkompromisowe utwory w zyskującym wówczas coraz większą popularność stylu new romantic. Na szczególną uwagę zasługują odważne i nieprzeciętne teksty Ciechowskiego, które wraz z awangardową muzyką szybko zapewniają Republice spore grono oddanych fanów.

Zespół działał dwadzieścia lat. Jego istnienie zakończyła przedwczesna śmierć Grzegorza Ciechowskiego. Dla upamiętnienia dwóch okrągłych rocznic: odejścia lidera (2001) i założenia zespołu (1981), pozostali muzycy Republiki (Zbigniew Krzywański, Leszek Biolik z towarzyszeniem Bartka Gasiula i Andrzeja Rajskiego) otrzymali rok temu od Jurka Owsiaka zaproszenie na Przystanek Woodstock. Zagrali specjalny koncert pod nazwą Projekt Republika. Oprócz muzyków Republiki wystąpili znakomici goście, a całość została uwieczniona na płytach DVD i CD, wydanych przez Złoty Melon. I to właśnie wydawnictwo dostałem w swe łapki, aby przeprowadzić na nim dokładny rekonesans, a następnie opisać. Od razu mogę powiedzieć, że tu, po obejrzeniu, nie będzie potrzeby śpiewania sobie cichutko niczym requiem: „Nic się nie stało Polacy, nic się nie stało” oraz „Już za cztery lata…”. Za to w głowach pozostaną nam kolorowe światła Przystanku Woodstock i przepiękne wykonanie legendarnych numerów Republiki.

Jak zwykle w przypadku Złotego Melona, o okładce DVD można powiedzieć wiele, tylko nie to, że jest nudna. Znakomicie zapowiada wybuchową zawartość. Menu główne, tradycyjnie zaczyna sie reklamą książki „Róbta co chceta, czyli z sercem jak na dłoni – 20 lat grania”. Kto chce, może pogrzebać w ustawieniach dźwięku lub obejrzeć sobie na początek fotosy z koncertu oraz wywiad z muzykami.

Pierwszy na scenę wchodzi Andrzej Kraiński. Nic Wam to nazwisko nie mówi? Kobranocka…? „Kocham cię jak Irlandię” – i wszystko jasne. Obdarzony nieprzeciętnym głosem „Kobra” rozpoczyna koncert utworem „Paryż Moskwa 17.15”. Po nim na scenie zjawia się Tomek Lipnicki z niegdysiejszej kapeli Illusion. „Gadające głowy” w jego wykonaniu brzmi równie energetycznie jak w oryginale, aczkolwiek trochę do życzenia pozostawia dykcja „Lipy”. Taki mój fetysz lingwistyczny… Tego wieczoru wystąpili również: Tomek Makowiecki w utworze „Reinkarnacje”, Kasia Kowalska w legendarnym „Tak, tak, to ja”, jeden z laureatów polskiego „Idola”, Maciej Silski w „Sam na linie” i Jacek Bończyk w „Halucynacjach”.

Najbardziej poruszające, niekoniecznie ze względu na energię występy zaliczyli: Ania Dąbrowska, która zaśpiewała najbardziej bujający utwór wieczoru, „Sexy doll”, charyzmatyczny lider Acid Drinkers, czyli Titus, który ostrym jak igła głosem zaprezentował „Kombinat”, i Piotr „Glaca” Mohamed ze Sweet Noise, który zaproponował heavymetalową interpretację „Białej flagi”. Jego występ był niezapomniany nie tylko ze względu na zadziorny głos.

Otóż pod koniec utworu Glaca po prostu… skoczył z trzymetrowej sceny w publiczność. Ta niezawodnie poniosła go na ramionach po woodstockowym polu. W obawie o zdrowie wokalisty, harmonogram imprezy oraz o wartościowy mikrofon, trzymany przez niego w ręku jeszcze przed chwilą, na scenę wkroczył sam dyrygent Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a tym razem szef Woodstocku, Jurek Owsiak. Jego uprzejma prośba: „I oddajcie nam Glacę…”, powtórzona kilkakrotnie, w końcu odniosła skutek. Glaca przy pomocy ochroniarzy z góry i dzielnych woodstockowiczów z dołu, został wywindowany z powrotem na deski. Przedostatni kawałek, „Psy Pawłowa” zaśpiewał wieloletni basista Republiki, Leszek Biolik. Na zakończenie koncertu wszyscy artyści, którzy pojawili się tego wieczoru na scenie, wykonali wspólnie jeden z najpiękniejszych utworów nie tylko Republiki, ale i w historii polskiej muzyki w ogóle – „Nie pytaj o Polskę”. Zanim to jednak nastąpiło, Leszek Biolik i Zbyszek Krzywański, w podziękowaniu za zaproszenie wręczyli Jurkowi Owsiakowi gitarę basową, z udziałem której nagrano trzy ostatnie płyty Repubilki. Puenta Biolika: „Wiesz co z nią zrobić, prawda?” każe domyślać się, że podczas XXI finału w styczniu 2013, gitarę będzie można wylicytować na internetowej aukcji.
Myli się ten, kto myślał, że to koniec koncertu. Złoty Melon nie sępi i nie wstawia komercyjnej „atrapy dla turystów”. Ta oferta zawiera jeszcze niespodzianki. Wystarczy wyjść do menu i wybrać „Dodatki”. Oprócz zdjęć z koncertu i wywiadu z muzykami, znajdziemy tam jeszcze intrygujące projekty zatytułowane: Depresjoniści i RGB (obecnie Elements). Są to kapele związane z dawną Republiką głównie przez jej muzyków i pamięć Grzegorza Ciechowskiego. One również wystąpiły na Woodstocku 2011.

Jak zwykle w przypadku wydawnictw Złotego Melona, cena „Projektu Republika”, jak i innych woodstockowych wydawnictw trzyma się na średnim pułapie cen płyt CD w dobrych sklepach muzycznych w Polsce – 34,99 zł. Różnica polega jednak na tym, że tutaj dostajemy obie płyty (DVD + CD) jednocześnie, w estetycznym opakowaniu, przebogatym w zdjęcia i informacje. Do nabycia na stronie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i w największych sklepach muzycznych w Polsce. Miłego odbioru!

Autor:Marcin Śmigielski
Fot.: Internet

Jazz na pełny gaz

Capture d’écran 2012-07-04 à 20.21.25

We wtorek 03 lipca 2012 roku odbył sie promocyjny koncert Jacques’a Kuby Seguin a jednocześnie audycja radiowa live z bezpośrednio z miejsca Międzynarodowego festiwalu Jazzowego w Montrealu.Audycję jazzową prowadził na żywo z utytułowanym polonijnym jazzmanem z Montrealu Kubą Seguin znany dziennikarz muzyczny,Stanley Peant. Jacques Kuba Seguin został uhonorowany zaszczytnym tytułem  Odkrycie Jazzowe 2012-2013 przez Radio Canada.Trębacz-kompozytor polskiego pochodzenia poszukuje w nowym dziele wpływów neoklasycznych zręcznie połączonym z jazzem współczesnym.Rezultatem tych poszukiwań jest ogromna melodyjność naznaczona skupieniem i kontemplacją.

Stanley Peant:recenzja z okładki nowej płyty Litania Projekt :

Przy wódce czy bez Kuba jest bardzo rozmowny gdy opowiada o swoich tysiącach projektów ,jednych bardziej ambitnych od drugich , o swoich polskich korzeniach z których jest ogromnie dumny do tego stopnia,że tą polską dumę wydmuchuje swoją trąbką.Lecz gdy Jacques Kuba Seguin nie gra ,wówczas ma zawsze wiele ciekawego do powiedzenia.Odczuwam u niego wpływy Clifforda Browna,jazzmana za starej szkoły,który wycisnął na nim swoje piętno;dyscyplina, czystość brzmienia i szczerość w zamierzeniach.

Po przesłuchaniu jego muzyki  w zróżnicowanych kontekstach-jego dwóch poprzednich płyt ze swoją grupą ODDLOT,w grupie Papagroove,z nocnych jam-session w Rimouski lub w Montrealu,Jacques Kuba Seguin dał mi się poznać jako muzyk ciekawy i otwarty na nowe przygody każdego rodzaju.Świadczą o tym jego doświadczenia ze współpracy z Cirque du Soleil,Jean Leloup czy też big band Vic Vogela.

Wielka  wola Kuby w podjęciu ryzyka za poszukiwaniem nieznanego i cudownego elementu w muzyce stawia go na równi z wielkimi muzykami jazzowymi.Płytę Litania Projekt bez wahania mogę sklasyfikować pomiędzy wielkimi .Jazzmani w składzie;Adam Bałdych-skrzypek,Frederic Alarie-kontrabasista,Kevin Warren-perkusista,uzupełniają  i harmonijnie ilustrują talenty Kuby jako kompozytora i wykonawcy.

Nie należy się dziwić,że jedna z kompozycji na tej płycie jest dedykowana polskiemu trębaczowi Tomaszowi Stańko,który jest ubóstwiany w Polsce i uważany niemalże za bohatera narodowego,który jest rzeczą naturalną idolem również i Kuby.To co z całą pewnością Kuba przejął od Stańki lub Browniego jak również w przypadku każdego innego wybitnego muzyka,który na nim wywarł wrażenie,bez względu na rodzaj muzyki jest idea według której poza formalnymi poszukiwaniami,złożoności kompozycji lub najwyższej wirtuozerii jedynie głębia emocji pozwala prawdziwemu dziełu wybić się ponad wszystkie inne kompozycje.

Wystarczy już tych moich pochwał pod adresem tego wyjątkowego artysty,którego gorąco zachęcam poznać i odkryć jego twórczość.

Na zdrowie !

Stanley Peant.

(Tłumaczenie z francuskiego:Z.P.Wasilewski)

Okładka najnowszej 3-ciej w dorobku płyty .

 

Skrzypek Adam Bałdych,mieszkający na stałe  w Stanach Zjednoczonych,nie mógł być obecny na koncercie promocyjnym i został zastąpiony przez genialnego skrzypka rumuńskiego pochodzenia na stałe mieszkającego w Montrealu ,Carmen Piculeata.

Najnowsza płyta Kuby Seguin znajduje się w sprzedaży w księgarni Archambault.

Polonijna gwiazda największego na świecie festiwalu jazzowego,Jacques Kuba Seguin wystąpi na koncercie finałowym Polskiego Fetiwalu w Montrealu wraz z innym muzykiem o polskich korzeniach Paulem Kunigisem w dniach 11-12 sierpnia tego roku.

Opracował :Z.P.Wasilewski

photo:Z.P.Wasilewski

Montreal-światowa stolica Jazzu

374244254-Festival-International-de-Jazz-de-Montréal

33 edycja Międzynarodowego Festiwalu Jazzowego w Montealu pod egidą banku Toronto Dominion we współpracy z Rio Tinto Alcan wrze pełną parą w centrum miasta.Koncerty będą trwać do 07 lipca włącznie.W ciągu 10 dni festiwalowych zaprezentuje się 3000 muzyków z 30 krajów.W tym roku będzie można posłuchać między innymi takich gwiazd jak: Liza Minelli, James Taylor, Stanley Clarke, Seal, Norah Jones, Melody Gardot, Richard Gagliano, Wayne Shorter Quartet, Esperanza Spalding, Gianmaria Testa,Victor Wooten i wielu innych.

Autor:Z.P.Wasilewski

foto:Z.P.Wasilewski

Sylwetki Polonii: Jerzy Peter – gitarzysta, pianista, kompozytor

2210

Jerzy Peter zetknął się po raz pierwszy z gitarą mając 5 lat. W jego muzykalnej rodzinie wiele osób grało na gitarze i innych instrumentach. Na święta czy uroczystości rodzinne spotykano się w dużym gronie i wówczas wspólnie grano i śpiewano. Pierwsze akordy pokazała mu jego ciocia i matka chrzestna obeznana z gitarą. Pierwsza jego kompozycja powstała w latach dziecięcych, a publicznie wystąpił już w wieku 10 lat, grając na zabawie ze swoim zespołem. Będąc uczniem liceum prowadził dwa zespoły muzyczne. Pierwszy z nich to zespół rockowy o nazwie „Skrzat-Rock”, który prezentował się na dyskotekach młodzieżowych, grając znane przeboje rockowe oraz jego własne kompozycje. Natomiast drugi, o nazwie „Skrzat”, to zespół, który wykonywał wyłącznie jego kompozycje o charakterze balladowym. Razem z nim wziął udział w eliminacjach do Festiwalu Piosenki Radzieckiej, grając dwa utwory w oryginalnej aranżacji i ze zmienioną harmoniką. W nagrodę zespół wyjechał na dwu-tygodniowe tournee do ZSRR. Tenże zespół brał udział w eliminacjach do Festiwalu Piosenki w Opolu. Występował również w byłej NRD.

Jerzy Peter

Często się zdarza, że muzyka i matematyka idą w parze. Będąc w szkole średniej Jerzy zdecydował się na studia matematyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Otrzymał tytuł magistra inżyniera melioracji wodnych. Został nauczycielem matematyki a także pracownikiem Instytutu Badań i Ochrony Środowiska w Krakowie. Ale cały czas działał jako muzyk estradowy. Później w Kanadzie ukończył studia informatyczne na Uniwersytetach Mc Gill i Concordia w Montrealu. Pod koniec lat siedemdziesiątych Jerzy Peter współpracował ze Zbigniewem Preisnerem, jednym z najwybitniejszych kompozytorów muzyki filmowej na świecie. Współtworzył z nim muzykę do poezji polskiej. Obydwoje nagrali wspólnie teledysk na rzece Dunajec oraz dokonali nagrań w rozgłośni radiowej w Krakowie.

Po uzyskaniu uprawnień do wykonywania zawodu muzyka estradowego Jerzy akompaniował śpiewakom operowym i rozrywkowym piosenkarzom oraz pisał partytury i tworzył transkrypcje dla artystów estradowych. Jako muzyk występował z wieloma zespołami w Polsce. Między innymi ze zespołem KRAK w Krakowie, z którym kontynuował pracę po przyjeździe do Kanady. Współpracował z Jerzym Styczyńskim, znanym gitarzystą zespołu „Dżem”. W latach 80-tych grał z Big-Bandem Jurka Boskiego w Myślenicach i w Warszawie w ekskluzywnych lokalach nocnych. Z tymże to big-bandem nagrywał utwory dla Polskiego Radia w Warszawie oraz do filmu rysunkowego w Bielsku-Białej. Współpracował z wokalistką jazzową Janą Zamfir oraz zespołem „Filipinki”.

Z zespołem “Król Maciuś Pierwszy”

Po przyjeździe do Kanady grał w takich zespołach jak: KRAK, Biało-Czerwoni, Relax, itd. Obecnie współpracuje z grupą teatralną „Razem” oraz dziecięcą grupą teatralną, dla których pisze muzykę do spektakli oraz wykonuje ją na żywo („Franciszek Świętym”, „Katyń”, „Jasełka”, „Śluby Panieńskie”, „Faustyna”). Prowadzi 12-osobowy zespół młodzieżowy przy parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w Montrealu aranżując utwory w stylu nowoczesnym, z elementami jazzu, rocka i pop. Zespół wykonuje utwory religijne jak i utwory z pogranicza muzyki klasycznej i pop.

W towarzystwie Jerzego Styczyńskiego (zespół Dżem)

W ubiegłym roku podczas uroczystości odsłonięcia pomnika Jana Pawła II w Montrealu wykonał własne kompozycje. Zaprezentował się też w repertuarze kolęd, które wykonywał solo w okresie Bożo-Narodzeniowym w Montrealu i Ottawie. W 2009 roku wziął udział w koncercie „Wielkiej Orkiestry Pomocy Świątecznej” w Montrealu. Pisze muzykę do filmów krótkometrażowych. Komponuje na gitarę, fortepian, big-band i orkiestrę w różnych stylach muzycznych jak: jazz, pop, klasyka, rock, latin, blues, etc.. Oprócz tego aranżuje utwory innych kompozytorów (jak Jerzy Różycki, czy Laurenti Djintcharadze, były dyrygent big-bandu jazzowego w Wiedniu). Zajmuje się też pedagogiką udzielając lekcji gry na gitarze.

W towarzystwie Piotra Rubika

Obok muzyki, drugą pasją Jerzego są komputery. W latach 90-tych był redaktorem technicznym i graficznym miesięcznika „Rozmaitości Montrealskie”. Tam zamieszczał swoje felietony z dziedziny komputerowej. Pracuje jako Software Engineer dla firmy komputerowej, a tworzenie programów komputerowych (multimedia, gry) to jego hobby. Do swojej muzyki wykorzystuje najnowsze zdobycze technologii komputerowej, jak VST (Virtual Studio Technology), VSTI (Virtual Studio Technology Instruments). Pasjonuje się ponadto kosmologią i astronomią.

Autor : Radosław Rzepkowski

zdjęcia nadesłane: Jerzy Peter

Redakcja: Pan Jerzy Peter przebywa obecnie w Polsce na Festiwalu Dialogu Kultur jako reprezentant Kanady, sprawozdanie z tego wydarzenia jest oczekiwane przez Kronikę Montrealską.

http://jerzypeter.yolasite.com/

 

 

 

Krążki energii, czyli DVD Raggafaya i Łąki Łan, Przystanek Woodstock 2011

cover_15886_32e77

Raggafaya i Łąki Łan to zespoły, których muzykę najogólniej można określić mianem alternatywnej. Obie są kapelami nieopisanie kolorowymi z niewyczerpanymi ładunkami energii. Ilość pozytywnych wibracji, jaką można zostać obdarowanym podczas ich koncertów, pozwala na godzinę-półtorej przenieść się w inny, beztroski wymiar.

Złoty Melon to wydawnictwo współpracujące z fundacją Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Zajmuje się m.in. internetową sprzedażą produktów z logo WOŚP, organizacją imprez (w tym Przystanku Woodstock), a także, lub przede wszystkim, jest największym w Polsce wydawcą płyt DVD z muzyką rockową w wersji koncertowej. Pod jego szyldem ukazało się już ponad trzydzieści płyt.

Co łączy te dwa zespoły i wyżej wymienioną firmę? Płyty DVD, które zostały wydane przy okazji ich koncertów podczas siedemnastej edycji Przystanku Woodstock, czyli w 2011 roku. W czasach, gdy muzyka masowo ściągana jest z sieci, płyty muszą przyciągać słuchaczy już nie tylko zawartością, oferując więcej niż internet, ale i estetyką. Te akurat dobrze spełniają owe kryteria. Okładki obfitują w fantazyjne, kolorowe motywy. Po otwarciu czeka nas mała niespodzianka i ciekawostka. W środku znajduje sie dodatkowo płyta CD z zapisem tego samego koncertu. A nic tak nie cieszy ucha jak dobry wykonawca na żywo, bez studyjnych poprawek i nakładek. I to wszystko kosztuje tyle, ile średnio musimy zapłacić w polskich sklepach muzycznych za zwykłą płytę CD.

Na pierwszy ogień idzie Raggafaya. Płyta (podobnie zresztą jak pozostałe) rozpoczyna się reklamą książki Jurka Owsiaka „Róbta co chceta, czyli z sercem jak na dłoni – 20 lat grania”, wydanej pod koniec 2011 roku z okazji dwudziestej rocznicy istnienia fundacji WOŚP, opisującej m.in. historię fundacji i wszystko czym się zajmuje, a także zawierającej szczegółowy wykaz zakupionego do tej pory sprzętu i setki zdjęć. W menu płyty, oprócz standardowych opcji mamy też m.in. możliwość obejrzenia wywiadu z muzykami z Raggafaya. Przyznam, że nie przepadam za klimatami hiphopowymi, a z takich wywodzi się ten zespół. Dlatego płytę włączałem z niejaką obawą. Okazało się, że niepotrzebnie. Laureaci Konkursu Młodych Talentów w ramach festiwalu Reggae na Piaskach z 2011 r. już od pierwszego dźwięku zjednują sobie sympatię każdego słuchacza. Pozytywna energia wręcz wibruje z ekranu, a ich muzyka przypomina hiphop jedynie w minimalnej części. Znacznie więcej słychać tam nut z zakresu reggae i ska. I dlatego trudno określić, który utwór jest ich największym hitem, bo żaden z nich nie pozwala słuchaczowi stać w miejscu, co widać zresztą po tłumie woodstokowiczów, falującym pod wysoką na trzy metry sceną. Sami muzycy również nie ograniczają się tylko do grania. Po tym co widzę, przypuszczam, że nie muszą chodzić na siłownię. Jeden taki koncert i ze sceny schodzą dwa-trzy kilogramy lżejsi. To samo publiczność. Na smukłą sylwetkę masz chęć? Pakuj plecak i na Woodstock pędź!

Dobra zabawa trwa nieprzerwanie także na drugiej płycie, gdy zaczyna grać Łąki Łan.  To już ich drugi występ na Woodstocku.  W tym roku zostali zaproszeni specjalnie, aby nagrać DVD.  Choć grupa również stawia przede wszystkim na rozbujanie publiki do granic możliwości, to jednak od razu widoczne są różnice.  Panowie zżyci są z klimatami przyrodniczymi nie tylko poprzez nazwę.  Sami przebrani są za… zwierzęta łąkowo-leśne.  Mamy zatem jeża (Jeżus Marian – klawisze), królika (Cokictokloc – klawisze i bas), motyla (Megamotyl – perkusja), trzmiela (Bonk – gitara), konika polnego (Poń Kolny – klawisze), a najbardziej intrygującym i tajemniczym osobnikiem jest dla mnie wokalista–czarownik i przyjaciel wszystkich zwierzątek, noszący wdzięczny pseudonim: Paprodziad.  Niestety, niedawno zgolił brodę i pozbył się długich włosów, które to atrybuty świetnie potęgowały wrażenie tajemniczości.  Dziwię się, że fani zespołu nie napisali na ten temat oficjalnego protestu do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.  Odjechanego wizerunku grupy dopełnia ich muzyka będąca połączeniem funku, popularnego w latach siedemdziesiątych groove’u i pewnych, utrzymywanych w ścisłej tajemnicy ilości rocka.  Ich muzyka już nie bombarduje takimi energetycznymi impulsami jak Raggafaya – raczej częstuje .  Nie obniża się jednak poziom zabawy, a nawet więcej: Łąki Łan znany jest z tego, że do żywej muzyki tworzy intrygujące teksty.  Ich słowne łamańce i językowe innowacje, nierzadko zawierające piękne przykłady staropolszczyzny, powinny być materiałem na lekcje języka polskiego, w ramach ciekawszych zajęć szkolnych.  Trwający ponad godzinę koncert jest właściwie widowiskiem muzycznym, z dużą liczbą rekwizytów  i fantazyjnie kolorowych świateł – rzecz dzieje się, gdy nad woodstockowym polem zapadł już zmrok.  Mimo dość późnej pory, chyba nikt z uczestników festiwalu nie śpi. Nikt też jednak specjalnie o to nie dba, bo tu nie przyjeżdża się, aby się wyspać.  Wszyscy bawią się w najlepsze, bo to ich doroczne, muzyczne święto.  W menu głównym płyty,  tak jak na poprzedniej, możemy posłuchać co mieli do powiedzenia członkowie zespołu po zakończonym występie i obejrzeć koncertowe fotki.  Pozostaje mi po tym koncercie mały niedosyt – nie zagrali moich ulubionych „Jammin” i „Patyczaków”.  Mimo to jednak ich umiejętności wprawiania publiki w znakomity nastrój ciągle stoją na wysokim poziomie.

Koncertowe płyty DVD wciąż są w Polsce mało popularne.  Jednym z powodów są z pewnością zaporowe ceny, sięgające nierzadko stu i więcej złotych.  A czy widzieliście zestaw płyt koncertowych DVD + CD za dwanaście dolarów kanadyjskich?  Tyle kosztują płyty Złotego Melona.  I nie są jednorazowe, wydawane w szarym, ekologicznym papierze, ani nie zawierają odrzutów z wytwórni.  Tym większe moje wyrazy uznania dla wydawcy za to, że nie tylko potrafił ustalić cenę, która nie zwala z nóg (jeżeli już, to swoim niskim pułapem), ale w tym jeszcze dołączył CD.  Złoty Melon zapowiedział już koncerty Luxtorpedy, Leszka Możdżera, wspinającego się coraz wyżej zespołu Enej, a także intrygującego Projektu Republika, zagranego w trzydziestą rocznicę powstania tego zespołu.  Czekam na nie z niecierpliwością.

Autor: Marcin Śmigielski

Fot.:  Złoty Melon

Sylwetki Polonii: Justyna Gabzdyl – pianistka

Justyna Gabzdyl – ur. 1982; pianistka. Absolwentka AMFC w Warszawie, w klasie prof. Bronisławy Kawalla (2005). Studia z zakresu kameralistyki odbyła pod kierunkiem prof. Jerzego Marchwińskiego. Brała udział w międzynarodowych festiwalach i kursach mistrzowskich, gdzie pracowała z wybitnymi artystami jak np.: Edward Wolanin, Pascal Devoyon, Jean Philippe Collard, Philippe Entermont, Robert Roux, Oleg Krimer, Jean Eude Vaillancourt. Kontynuowała naukę w Ecole Normale de Musique de Paris / Alfred Cortot w klasie prof. Nelsona Delle-Vigne Fabbri i uzyskała I nagrodę na egzaminie konkursowym (2006).
W 2007 r. zdobyła I nagrodę na międzynarodowym konkursie sztuki dramatycznej Leopolda Bellan’a w Paryżu oraz II nagrodę na narodowym konkursie pianistycznym Lagny sur Marne (Francja). Obecnie przygotowuje doktorat z interpretacji na Université de Montréal w Kanadzie, gdzie studiuje pod kierunkiem prof. Paula Stewart’a.

Justyna Gabzdyl o sobie:

Podczas studiów doktoranckich w Kanadzie (od 2008 roku) miałam okazję poznać różne aspekty pracy w środowisku muzycznym, począwszy od działalności koncertowej, poprzez pracę w roli partnera muzycznego i pedagoga, na organizacji przedsięwzięć kulturalnych kończąc. Sezon artystyczny 2009/2010, był wyjątkowy dla większości pianistów, bo wypełniony licznymi koncertami chopinowskimi. Osobiście brałam udział w koncertach solowych i kameralnych, wykonując różne utwory Chopina takie jak: Trio Fortepianowe g-moll (praktycznie nie wykonywane w Kanadzie), Polonaise Brillante na wiolonczelę i fortepian, pieśni, kameralne aranżacje utworów orkiestrowych (Andante Spianato i Wielki Polonez oraz Fantazja na tematy polskie z towarzyszeniem kwartetu). Szczególnie miło wspominam współpracę z Małgorzatą Kubalą (sopran) i serię koncertów zatytułowanych Amitié amoureuse z aranżacjami Mazurków Chopina na głos i fortepian autorstwa Pauliny Viardot. Muzyka połączona była z czytaniem listów opisujących wzajemne relacje Chopina i Viardot. Od 2009 roku uczestniczyłam w organizowanym w Montrealu Salonie Poezji Polskiej, zainaugurowanym przez Annę Dymną, a obecnie kontynuowanym przez Lilianę Komorowską, aktorkę od wielu lat mieszkającą w Montrealu, założycielkę Fundacji swojego imienia propagującą polską kulturę. W sezonie 2011/2012 uczestniczyłam w prawykonaniu utworu elektroakustycznego Piano sur un banc de sable francuskiego kompozytora Brice’a Gatinet w ramach serii koncertów Electro Buzzzz. Jest to utwór w formie allegra sonatowego, pisany współczesnym językiem muzycznym, wzbogacony dodatkowo efektami sonorystycznymi przetworzonymi komputerowo. Żeby spotęgować wrażenia dźwiękowe, sala przed koncertem została specjalnie do tego przygotowana. W tym celu wokół widowni ustawiono głośniki z zachowaniem odpowiedniej odległości od słuchaczy, którzy zajęli wyłącznie centralna część widowni.

W lutym 2012 brałam udział w koncercie Expressions Slaves, w całości poświęconym muzyce polskiej. Grałam m.in. Fantazję polską Paderewskiego. Koncert inaugurował pierwszy sezon nowopowstałej orkiestry symfonicznej OIM – MIO (Orchestre Interculturel de Montreal). Dyrygentka i Dyrektor Artystyczny orkiestry – Silvia Tabor, zaprosiła mnie do stałej współpracy. Zostałam Dyrektorem Generalnym tej orkiestry, która liczy 60 niezwykle utalentowanych muzyków,  pochodzących z różnych krajów świata. Celem nowozałożonej orkiestry jest stworzenie międzykulturowych  relacji  poprzez prezentację fascynującej, innowacyjnej muzyki  wielu narodów, znanej i wykonywanej często lokalnie lecz rzadko  na  międzynarodowych scenach.Najbliższe  plany koncertowe orkiestry, to Echoes of Eastern Europe z utworami mołdawskimi i rumuńskimi oraz Requiem Holocaust Borysa Pigovat upamiętniający męczeństwo ofiar faszyzmu.

W 2011 r. rozpoczęłam współpracę z serbską mezzosopranistką Martiną Govednik. Wykonałyśmy cykl recitali L’Amour en 7 langues w Polsce i Kanadzie. W planach mamynagranie płyty z muzyką serbską. Równocześnie przygotowuję swoje recitale doktoranckie. Na jednym z ostatnich, w moim programie znalazł się Koncert fortepianowy Lutosławskiego, którym jestem wprost zafascynowana! Inspiracją do pracy nad nim był wywiad w Radio Classic z pianistą Pawłem Kowalskim, jego wykonanie tego koncertu, jak też nagrania Krystiana Zimermana i Ewy Pobłockiej. Moim pragnieniem jest propagowanie kultury polskiej i podkreślanie naszej narodowej tożsamości wśród wielokulturowej społeczności nie tylko Kanady, ale i innych krajów świata.

Autor: Justyna Gabzdyl

Zdjęcie udostępnione przez: Justyna Gabzdyl

Thanks Jimi czyli Gitarowy Rekord Guinnessa, Wrocław 2012

ggrw

Chociaż muzyk ze mnie żaden, to mogę powiedzieć, że miałem już okazję zagrać w dwóch największych orkiestrach świata. Pierwsza z nich to Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i oczywiście ma wymiar umowny i metaforyczny. Jednak ta druga to już najprawdziwszy zespół złożony głównie z gitarzystów. Konkretnie z 6345 osób obojga płci i przeróżnego wieku. Tyle wynosił ostatni rekord, ustanowiony w 2009 roku.

Mowa bowiem o Gitarowym Rekordzie Guinessa, który odbywa się we Wrocławiu, w pierwszym dniu maja, w ramach „Thanks Jimi Festival”. Polega on na równoczesnym graniu utworu „Hey Joe” Jimiego Hendrixa. Zagrałem w nim m.in. z Muńkiem Staszczykiem (T.Love), Mieczysławem Jureckim, Markiem Raduli (obaj ex-Budka Suflera) oraz… z Leonem Hendrixem, bratem legendarnego Jimiego. Jak to możliwe?

Historia tego sympatycznego happeningu zaczęła się w 1997 roku. Pomysłodawca projektu, Leszek Cichoński prowadził wówczas warsztaty gitarowe „Blues Express”. Adepci gitary uczyli się rzemiosła m.in. na utworze „Hey Joe”. Cichoński zagrał go z 17 gitarzystami-słuchaczami. Powstał wówczas zalążek pomysłu, który dojrzewał kolejnych pięć lat. W 2002 roku, na Przystanku Woodstock kawałek ten zagrano na 10 gitarach.

Później było coraz lepiej. Impreza na stałe zagościła na rynku Starego Miasta we Wrocławiu, już pod nazwą „Thanks Jimi Festival”. Dlaczego Wrocław? Bo to miasto gitary, jak głosi hasło promocyjne. Stamtąd zresztą pochodzą czołowi polscy gitarzyści, np.: Jan Borysewicz, Mieczysław Jurecki czy Leszek Cichoński, pomysłodawca festiwalu. Kolejne lata przynosiły kolejne rekordy, aż do 2009 roku, kiedy to nastąpił największy skok liczby uczestników – z 1951 do 6346 osób. Ten rekord pozostał niepobity przez nikogo na świecie, aż do roku 2012.

Wzięcie udziału w tej niepowtarzalnej imprezie było jednym z powodów mojej wizyty we Wrocławiu.  A jest to ułatwione przez organizatora do tego stopnia, że bardziej chyba nie można. We własnym zakresie należy postarać się oczywiście o gitarę i nauczyć grać „Hey Joe”.  Utwór ten składa się z pięciu podstawowych akordów, które każdy adept gitary poznaje już na początku edukacji: C/G/D/A/E, z ciekawym przejściem mniej więcej w połowie utworu.  Jednak nie trzeba umieć „szyć” jak Jimi Hendrix, Jan Borysewicz czy Leszek Cichoński.  Wystarczy cały czas dobrze „łapać” akordy i trzymać tempo oraz rytm.  Trzeba też dojechać do Wrocławia i mieć nocleg. Bardzo wygodne i w przystępnych cenach są hostele usytuowane w różnych częściach miasta, zwłaszcza przy głównych ulicach.  Stanowią one dość bogatą ofertę noclegową.

Niegdysiejszy dzień pochodów pierwszomajowych, dzisiaj we Wrocławiu wygląda zupełnie inaczej.  O godzinie 11.00 stawiam się na rynku Starego Miasta.  Jest już oblegany przez przyjezdnych, ale nie tak, jak będzie w momencie bicia rekordu.  Żar dosłownie leje się z nieba.  Pod specjalnym namiotem wolontariusze prowadzą rejestrację uczestników rekordu.  W formularzu wpisuję imię, nazwisko, numer dokumentu tożsamości i miasto, ewentualnie kraj.  Przepraszam patriotów, tym razem zdecydowałem się reprezentować Montreal i Kanadę.  Próba bicia rekordu nastąpi dopiero o godzinie 16.00.  Pozostały czas spędzam z moją przemiłą towarzyszką w chłodnych, piwnicznych ścianach pubu „Czeski film” nieopodal rynku.  Gdy wracamy, na scenie akurat gra Marcus Miller, znakomity amerykański basista jazzowy.

Następuje mały cud pogodowy: niebo zakrywa się chmurami, ale tylko na tyle, aby ogarnął nas przyjemny chłód, pozwalający dotrwać do końca wydarzenia.  Do próby jeszcze pół godziny. Wchodzę na wydzielony barierkami plac dla uczestników.  Znajduję w miarę puste miejsce i staram się najlepiej jak to możliwe nastroić swą gitarę.  Jeszcze wczoraj, w pociągu wymieniałem zardzewiałe i zaśniedziałe struny, które zdecydowanie nie były godne tego dobrze brzmiącego pudła.  Dlatego muszę je stroić przy każdej okazji, żeby nowe „druty” zdążyły się ułożyć.  Jednak nie jest to takie proste.  Kilkusetletni wrocławski bruk aż dudni od dźwięków ze sceny, a ja zwyczajnie nie słyszę swojej gitary.  Udaje mi się to dopiero awaryjnym sposobem, przyłożywszy ucho do pudła.  Tymczasem na scenie pojawiają się same sławy.  Oprócz Marcusa Millera i Leszka Cichońskiego, są to m.in.: Michał Urbaniak, Michał Jelonek, Mieczysław Jurecki, Marek Raduli, Wojciech Pilichowski oraz główny gość i największa niespodzianka tegorocznej imprezy – Leon Hendrix, rodzony brat legendarnego Jimiego.  Owacje na przywitanie gościa specjalnego łączą się z jego prośbą o podniesienie gitar do góry – Leon chce zrobić nam zdjęcie swoją komórką.  Zbliża się godzina „0”. Leszek Cichoński daje ostatnie wskazówki akustykom i rozpoczyna się kolejna doroczna próba pobicia Gitarowego Rekordu Guinessa.  Kilkanaście gitar na scenie i tysiące na całym rynku rozbrzmiewa jednym dźwiękiem.

Zabawne odczucie: nie słyszę zupełnie swojego pudła, ale wydaje mi się, że z gigantycznych głośników ustawionych przy scenie płyną właśnie moje dźwięki.  Nawet nie przypuszczałem, że „Hey Joe” może tak pięknie brzmieć na tyle gitar.  Wydawałoby się, że im więcej grających, tym większe prawdopodobieństwo rozbieżności i niezgrania.  Nic bardziej mylnego.  A nawet, paradoksalnie, w ten sposób łatwiej jest utrzymać się w muzycznych ryzach utworu.  Tymczasem następuje solowe przejście w połowie numeru.  To też ćwiczyłem już od Bożego Narodzenia, ale tym razem ze zdumieniem spostrzegam, że moje palce zwyczajnie drżą.  Teraz to nawet dobrze, że się nie słyszę. Jest czad. Jest atmosfera.  Muzyka ze sceny cichnie, słychać tylko tysiące gitar uczestników rekordu i solo Michała Urbaniaka na skrzypcach.  Ku naszemu smutkowi, utwór, choć w dość rozbudowanej wersji, dobiega końca.  Ostatni akord i kilka tysięcy gitar zostaje uniesione w powietrze.  Piękna chwila, ale to najpiękniejsze ma dopiero nastąpić.  Na scenę wchodzi prezydent Wrocławia, p. Rafał Dutkiewicz: „Proszę państwa, (…) wynik dzisiejszego spotkania: siedem tysięcy, dwieś…”.  Reszta jego słów ginie w huraganie owacji.

Pobiliśmy kolejny rekord, pierwszy raz od trzech lat.  Jest z czego być dumnym.  Pytam człowieka obok mnie czy słyszał dokładną liczbę, odpowiada, że chyba „siedem, dwa, siedem, trzy”.  Okazuje się, że słyszał dobrze, choć niektóre źródła podają o jeden więcej.   Ledwie dotarła do nas ta nowina, a już rozbrzmiewa kolejny kawałek.  Na scenie Muniek Staszczyk, piosenka nazywa się „Wild Thing” i chyba nie ma nikogo, kto by jej nie słyszał.  Tego nigdy nie grałem, ale wystarczy rzut oka na sąsiada.  Po kilku taktach idzie mi całkiem sprawnie.  Zresztą i tak się nie słyszę. Wbrew pozorom, największe (i najlepsze!) hity nie są skomplikowane.  Utwór się kończy, a wraz z nim próba – już wiadomo, że udana – bicia Gitarowego Rekordu Guinessa.  Ale festiwal „Thanks Jimi” trwa nadal. Ba! On już trwa od 29 kwietnia, a zakończy się nazajutrz, 2 maja. Dalsza część imprezy przenosi się na Wyspę Słodową. Zagra m.in. T.Love i gwiazda wieczoru, legendarny („Final Countdown”) zespół Europe.  Uczestnicy z cięższym sprzętem, mogą zostawić swój dobytek w depozycie w „Maciejówce”, czyli w kościele św. Macieja.  Tam również, w ostatnim dniu imprezy zagra Krzysztof Pełech, wirtuoz gitary klasycznej.  Organizacja stoi na wysokim, godnym Europy poziomie.  Zresztą musi, jeżeli wydarzenie to ma trwać nadal i mają być pokonywane kolejne rekordy frekwencji. A 7273 osoby to już nie przelewki.  Pobicie takiego rekordu będzie nie lada wyzwaniem.  Pieszo, aby ochłonąć nieco z wrażeń, udaję się w pobliże Wyspy Słodowej.  Do zobaczenia za rok, Wrocławiu!

Autor: Marcin Śmigielski

Fot:  Joanna Żurowska, www.heyjoe.pl

JAN KIEPURA (1902-1966)

369px-Jan_Kiepura_1933

Mija 110 lat od urodzenia Jana Kiepury, wielkiego polskiego śpiewaka i aktora. Wśród polskich śpiewaków okresu międzywojennego cieszył się on największą międzynarodową sławą. Odnosił sukcesy w czołowych teatrach operowych, w salach koncertowych a także na ekranach kinowych. Za zarobione pieniądze wybudował w Krynicy-Zdroju willę ,,Patria”-miejsce nakręcenia kilku filmów pod koniec lat 30-tych. Kiepura  urodził się w 1902 roku w Sosnowcu. Tam zdał maturę i w 1919 r.wstąpił jako ochotnik do I Pułku Strzelców Bytomskich,  biorąc udział  w I Powstaniu Śląskim. Następnie studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim, a jednocześnie uczył się śpiewu u Wacława Brzezińskiego oraz znanego tenora Tadeusza Leliwy. W 1923 roku wystąpił  publicznie po raz pierwszy w Sosnowcu, po czym został przyjęty do chóru Teatru Wielkiego w Warszawie. Od roku 1925 występował już w wielu tytułowych rolach na deskach teatrów operowych Warszawy, Lwowa i Poznania. Zagraniczną karierę rozpoczął  od wyjazdu do Wiednia, gdzie wystąpił w ,,Zemście nietoperza” Jana Straussa w Theater an der Wien. Występował tez w Brnie, i Budapeszcie, a w 1929 r. debiutował w mediolańskiej La Scali w ,,Tosce”Pucciniego.

Pomnik Kiepury w Sosnowcu.

Dzięki tym sukcesom mógł triumfalnie powrócić do Warszawy. Jego występy w stolicy stawały się sensacją i wywoływały fale entuzjazmu. Poza występami w salach koncertowych zyskiwał popularność śpiewając  dla zgromadzonych na ulicy tłumów z balkonu hotelu ,,Bristol”, z dachu samochodów, z okna wagonu.Współpracował jednocześnie z  londyńską Covent Garden,  paryską Opera Comique i berlińską Operą.  Zaczął też robić karierę jako gwiazdor filmowy rozpoczynając współpracę z wytwórniami  hollywódzkimi. Lista filmów z jego udziałem jest długa: ,,Neapol, śpiewające miasto’’ ,,Pieśń Nocy’’, ,,Zdobyć Cię muszę’’, ,,Dla Ciebie śpiewam’’, ,,Valse brillante’’, ,,Kocham wszystkie kobiety’’, ,,Czar Cyganerii’’, ,,Kraina uśmiechu’’. W tym ostatnim filmie występował z poślubioną w 1937 roku Martą Eggerth śpiewaczką i aktorką  (ur.1912 r.), żyjącą do dziś. W 1938 roku zadebiutował w nowojorskiej Metropolitain Opera rolą Rudolfa w ,,Cyganerii,” a następnie w rolach  Don Josego w ,,Carmen” i Księcia Mantui w ,,Rigolettcie”. W latach 1941-42 występował  w Teatro Colon w Buenos Aires, a nieco później na Brodwayu w ,,Wesołej wdówce”. Po wybuchu II wojny światowej  zaangażował się jako ochotnik,  przybył do Lille i aby wesprzeć polskich emigrantów koncertował w ośrodkach polonijnych we Francji. W 1940 roku był w Montrealu, gdzie jako polski patriota przyjęty został w domu ,,Białego Orła”.

Polski pociąg Euro Night Jan Kiepura.

Po wojnie Kiepura występował w Anglii, Francji, we Włoszech i Niemczech. Nie odmawiał nigdy prośbom o występy na cele społeczne. Miał otwarte serce dla zdolnych ale ubogich studentów którym pomagał.W 1948 roku wrócił do Europy i osiedlił się na 6 lat w Paryżu. Odznaczał się ogromną pracowitością. Świadectwem tego są  jego nagrania. Operowanie oddechem w arii z ,,Turandot”, brawurowa kadencja  arii z ,,Rigoletta”, pełna temperamentu Tarantella Rossiniego czy fenomenalne piano w piosence ,,Ninon” to majstersztyki jego kunsztu. W Polsce wystąpił po raz ostatni w 1959 roku.

Za zasługi na polu sztuki i promocji kultury polskiej za granicą został odznaczony w 1935 r. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski a także belgijskim Wielkim Krzyżem Leopolda I. Jeszcze dwa dni przed śmiercią występował na koncercie polonijnym w Portchester. Zmarł nagle 15 sierpnia 1966 roku w Harrison pod Nowym Yorkiem. Wielki śpiewak pochowany został na Powązkach w Warszawie.  Manifestacyjny pogrzeb artysty był świadectwem  jego niebywałej popularności.

Radosław Rzepkowski