DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Category Archives: Obieżyświat

2012 rok Księdza Piotra Skargi

1

Piotr Skarga herbu Pawęża, inna forma nazwiska: Piotr Powęski,  (ur. 2 lutego 1536 w Grójcu,zm.27 września 1612 w Krakowie) – polski jezuita,teolog,pisarz i kaznodzieja, czołowy polski przedstawiciel kontrreformacji,kaznodzieja nadworny Zygmunta III Wazy,rektor Kolegium Jezuitów w Wilnie, pierwszy rektor Uniwersytetu Wileńskiego.

Rok 2012 mocą uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, ubiegłej kadencji, został ustanowiony Rokiem Księdza Piotra Skargi.W uzasadnieniu do tej uchwały posłowie piszą, że w roku 2012 przypada czterechsetna rocznica śmierci kapłana, który „ dzielnie, słowem i czynem, zabiegał o szacunek dla Ojczyzny i lepszy byt dla rodaków. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, w uznaniu Jego zasług, postanawia oddać hołd ks. Piotrowi Skardze”. Parlamentarzyści w swej uchwale zwracają również uwagę na to, iż kaznodzieja ten „ zapisał się na kartach historii jako czołowy polski przedstawiciel kontrreformacji, filantrop oraz ten, który w trosce o Ojczyznę miał odwagę nazwać po imieniu polskie przywary. Nawoływał do zmian postaw rządzących, do reform, by nie dopuścić Rzeczypospolitej do upadku”.

Piotr Skarga to polski gorliwy kapłan, jezuita,twórca dzieł dobroczynnych, wybitny kaznodzieja, wielki patriota, niekwestionowany mistrz języka polskiego to tylko niektóre z jego przymiotów. Był złotoustym kaznodzieją, chciał wzmocnienia monarchii w Rzeczypospolitej, bo wiedział, że to poprawi sytuację międzynarodową Polski. Uważał też, że w warunkach polskich nie należy nawracać nikogo przemocą, bo mogłoby to wywołać wojnę domową. Ponadto był filantropem. Założył Bank Pobożny, który miał uchronić chrześcijan od lichwy, był również pomysłodawcą skrzynek mikołajkowych – w święta Bożego Narodzenia ubogim pannom zostawiał pieniądze na posag. Odwiedzał też szpitale i warto pamiętać, że nie miały one takiego charakteru jak obecnie, przypominały raczej domy starców. Jak mówił Skarga obrazowo o takich miejscach: „leżą na kupach gnoju i czekają opatrzenia”.

Z kazań o miłosierdziu:

W drugim domu wszyscy zaraz chorzeją, i mąż, i żoną i dzieci, i czeladka. Nie masz kto opatrząc, rozkradną, jeśli co jest, głodem i smrodem zarażeni umierać muszą.

Trafisz taki dom, w którym gospodarz wszytkie domowniki ręką swoją żywił; zachorzał, i długo leży bez roboty, zaraz dom wszytek w nędzy i w wielkim niedostatku zostaje. Izali tam nie ciężej niżli w szpitalu?

Najdziesz taki dom, w którym rzemieślniczek to, co dziś zarobi, dziś strawi z żoną i z dziećmi; trafi mu się rana abo ułomność na ręku, abo się sam obrazi, abo spadnie z czego, abo rękę złamię zaraz dom w nędzy zostaje. Dziś nie robi, a jutro nie ma co jeść. Izali to nie wielki szpital nad wszytkie żebraki?

Najdziesz ubogiego kmiecia i poddanego, a ono mu jedno bydło pozdychało, drugie żołnierz pobrał, ostatek Pan zajął, abo na długi rozebrano; król poboru chcę pan czynszu, robić potrzeba, nie masz czym co dzień chleba nabywać. O niewysłowiona żebranino. O jako wielkie nad takim miłosierdzie i pierwsze niżli nad innemi.

Z kazań o lichwie:

Jest jeszcze jedna wielka nędza i częste utrapienie ludzkie gdy ubodzy i potrzebni nie mają gdzie na czas pożyczyć pieniędzy: a jeśli jest kto pożyczający, tedy darmo bez lichwy i wielkiej a okrutnej czasami nic nie uczyni. Żydowie na tym są, u których ubogim wiele zastaw w lichwie ginie. Lecz chrześcianie drudzy gorszy są i łakomszy, i zmów wiele mają z Żydami, na ciężkie łupiestwo braciej swojej. Wielki a przeklęty to grzech i w Piśmie ś. zakazany, i u pogaństwa niesławny i brzydki. Widzim, niestety, jako się dziś rozmnożył, jako się go już panowie i szlachtą barziej niżli Żydowię nie wstydzą. Jako wiele domów i familij potracił i pożarł. Pożyczyć darmo bez lichwy Pan Bóg rozkazał, i jest wielkie miłosierdzie, i miedzy przedniejszemi uczynnościami pobożnego Chrześcianina ten się dobry uczynek kładzie. Zabiegając tym tak okrutnym drapiestwom i grzechom w lichwię a ludzkim potrzebam, są u ludzi pobożnych i miłosiernych, zwłaszcza we Włoszech, Montes pietatis abo komory potrzebnych, na którą się też bractwo miłosierdzia tu w Krakowie, za boską i wiela miłosiernych Prelatów i Panów szczodrobliwością, zdobywa.

Na sławnym obrazie Jana Matejki ks. Skarga wygląda bardziej na biblijnego proroka niż na kaznodzieję. Podnosi w górę ręce, ale usta ma zamknięte. Pewno zrobił dramatyczną pauzę w przemówieniu do elity państwa. Zygmunt III, król Polski ze szwedzkiego rodu Wazów, sprawia wrażenie nieobecnego myślami. Na kobiercu leży rękawica. Czyżby na znak wyzwania na pojedynek? Ale kogo z kim? Może przeciwników polityki królewskiej z jej zwolennikami? Skarga raz należał do jednych, innym razem – do tych drugich.

Wyszedł z rodziny młynarza, a doszedł na dwór królewski. Rodzina podawała się za szlachecki ród Powęskich. Czy Piotr, urodzony w 1536 r. w podwarszawskim Grójcu, był rzeczywiście szlachcicem, czy młynarczykiem, dla nas nie ma znaczenia, ale w jego czasach miało. Szlachta nie poważała bezherbowych. Ród Skargów-Powęskich otrzymał jednak herb od Zygmunta III, gdy kaznodzieja znalazł się w otoczeniu króla.

Żył długo i zdziałał wiele. Na wielu polach: kościelnym, politycznym, edukacyjnym, literackim. Sława – ale niejednoznaczna – otaczała go już za życia. Po śmierci w 1612 r. trwała dalej i rozwijała się w kult. Skarga został pochowany w kościele św.Piotra i Pawła w Krakowie gdzie jego płyta grobowa znajduje się przed wielkim ołtarzem, a krypta została udostępniona dla zwiedzających.

Opracował:  Z.P.Wasilewski

 

Montrealskie Szklane Domy – przedwiośnie 2014

Maison en verre

Renomowana montrealska firma budowlana Broccolini , ogłosiła projekt budowy kompleksu 3 wieżowców  mieszkalnych w centrum Montrealu. Kompleks zostanie wzniesiony przy Avenue des Canadiens w pobliżu stadionu hokejowego Bell Centre. Ten 50-cio kondygnacyjny wieżowiec będzie najwyższą budowlą mieszkalną w Montrealu. Projekt został nazwany L’Avenue i już dzisiaj jej autorzy zapowiadają,że będzie to jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli Montrealu poprzez swoją awangardową architekturę. Dolne kondygnacje będą mieścić butiki,restauracje i hotele.

W lutym 2012 roku, Broccolini, w partnerstwie z firmą Carterra, nabył teren za kwotę 14.100.000 dolarów, podczas gdy całkowity koszt  inwestycji wynosi około 200 milionów dolarów.

Biura sprzedaży L’AVENUE otwiera swoje podwoje na początku jesieni 2012,jest już gotowe do wglądu  mieszkanie modelowe dla zainteresowanych kupców. Całość tego kompleksu oprócz części komercyjnej składać się będzie z 350 apartamentów w wielkości od 500 do 1500 metrów kwadratowych a ceny sprzedaży zaczynają się od około $ 250 000.
Firma  Broccolini została założona ponad 60 lat temu i jest liderem w produkcji i rozwoju usług związanych z nieruchomościami. Firma ma na swoim koncie wielkie osiągnięcia w zakresie budownictwa mieszkaniowego, handlowego oraz przemysłowego w Qubeku i Ontario. Przygotowania pod budowę ruszą jeszcze tego roku.

Makieta L’Avenue

Z innych projektów mieszkaniowych w niedalekiej przyszłości;Wieżowiec Canadiens

Jeszcze jeden projektowany kompleks pod nazwą ICONE,który zmieni w niedalekiej przyszłości pejzaż centrum Montrealu.

Autor:Z.P.Wasilewski

grafika:materiały prasowe

KULTOWY WEEKEND – wywiad z Kazikiem Staszewskim !

28565-xl

Żółto-niebieski pociąg wił się powoli zdobywając rozsiane w koło wzniesienia. Raz w lewo, raz w prawo szarpiąc wagonami po tej górskiej spirali. Trzymałem sie mocno prawą ręką uchwytu aby nie wypaść, w końcu siedzenie na schodkach przy otwartych drzwiach pociągu było nie tylko karalne, ale i na poważnie niebezpieczne. W drugiej dłoni trzymałem “walkmana”, a w nim kaseta zespołu KULT, którą pożyczył mi przyjaciel zapowiadając, że za kilka tygodni jedziemy na koncert tej formacji. Piękne beskidzkie lasy w jesiennych barwach przemykały przed oczami, a przez uszy i mózg do serca wpływała muzyka i słowa piosenki “6 lat później”.

Kult od tamtej pory był dla mnie jedną z najważniejszych pozycji muzycznych, a ten pierwszy w moim życiu koncert pamiętam dokładnie tak, jakby odbył sie zaledwie z tydzień temu! Już w ten weekend będę mógł przeżyć go po raz kolejny, jakże daleko od tamtych miejsc i tamtych czasów, dlatego serce wali bardzo mocno na samą myśl o tym. Do tego mam niesamowitą przyjemność przedstawić Wam wywiad z wokalistą Kultu – KAZIKIEM STASZEWSKIM:

MARCIN: Bywasz stosunkowo często w USA, można to zauważyć nawet w Twoich tekstach. Czym dla Ciebie są takie wyprawy za ocean? Czy są tutaj jacyś ludzie i miejsca, które są szczególnie bliskie Twojemu sercu?

KAZIK: Najukochańsze miejsce obecnie to Metuchen w stanie NJ. Podoba mi się Miami, Chicago, no i oczywiście NYC, ale to piekło na ziemi. Oszalałbym po miesiącu mieszkania tam. Mieszkać mógłbym na dłużej tylko w Metuchen. Tam też żyją najważniejsi i najukochańsi obecnie ludzie dla mnie Darek i Basia z synami. Ważny jest również Piotr Milewski z Brooklynu.

MARCIN: Czy któryś Twój przyjazd do Ameryki, któryś z koncertów (obojętnie w jakiej formacji) szczególnie zapamiętałeś i dlaczego?

KAZIK: Na pewno pierwszy w Chicago i ostatni z KNŻ w Chicago. Było tego tak dużo, że mam raczej taką ogólną refleksję, że u Was to są albo koncerty megasuper, albo jakaś totalna żenadka. Albo szał, albo wąsacze smutni stoją, ewentualnie siedzą – nic pośrodku.

MARCIN: Na przestrzeni tych 30 lat odkąd istniejecie jako Kult, a wcześniej Poland (Novelty Poand) zmieniło się w naszym kraju bardzo dużo. Świat w którym dorastaliśmy wydaje się być jakąś kosmiczną abstrakcją. Wracając pamięcią, wspominając ten cały okres działalności na scenie – który czas, które lata wspominasz najmilej? Czy działało się wam lepiej na początku, na małych scenach, pod czujnym okiem cenzorów i wyrzucając z siebie bunt i dezaprobatę wobec tego świata, który przygotował nam PRL? A może to czasy tej rzekomej wolności uważasz za lepsze dla Waszej twórczości i niczym nie ograniczonego koncertowania?

KAZIK: Najlepszy był dla mnie czas między 30, a 40 rokiem, bo wtedy człowiek ma jeszcze młodzieńczą energię, a i rozumu nieco więcej. Jest idealna równowaga. Ale miło wspominam wszystkie lata, te młode i te stare, bo przecież robię to co kocham robić. Obecnie też zdarza się nam grać na małych scenach i to lubię najbardziej. Za tzw. “komuny” byliśmy młodzi, to się zawsze wspomina miło.

MARCIN: Śpiewasz: “Kolejny koncert, czego byśmy nie grali  ‘Polska!’ – ryczy pół sali” – czy tak jest nadal? Które z piosenek zauważyłeś, że stały się dla fanów swoistymi “hymnami Kultu”?

KAZIK: “Polska” jest najważniejsza :)

MARCIN: Dla tych, którzy znają Was jedynie pobieżnie – wymień prosze wszystkie inne projekty muzyczne, w których działasz, lub działałeś, dodając w telegraficznym skrócie czym one są dla Ciebie?

KAZIK: Obecnie KNŻ, to takie mocniejsze granie, ”El Dupa” – swego rodzaju kabaret free rockowy i to na dziś wszystko. W przeszłości grałem i śpiewałem jako “Kazik” (to głównie studyjna muzyka, taka samplerowo-mechaniczna), “Mazzoll, Kazik and Arytmik Perfection” (improwizowana rzecz, bardzo dowolna ), projekty z opracowaniami Kurta Weila, Toma Waitsa i Silnej Grupy pod Wezwaniem, no i gościnnie wystapilem u paru artystów.

MARCIN: Z tego co wiem, w Toronto graliście bardzo dawno temu. Jak wspominasz ten pobyt w tym największym mieście Kanady?

KAZIK: To było dawno, z KNŻem, tak, że niewiele pamiętam. Koncert nie był jakoś specjalnie rewelacyjny. Było strasznie gorąco. Po koncercie zespół został jeszcze dzień czy dwa, a ja uciekłem do NYC. Na lotnisku miałem kontrolę osobistą , taką z zaglądaniem we wszystkie otwory, bo mialem ze sobą sporo gotówki od różnych ludzi na różne zakupy dla nich.

MARCIN: Piękna rocznica Wam się przydarzyła w tym roku, a mimo tak długiej działalności nigdy nie staliście się zespołem danego pokolenia. Wciąż jesteście uwielbiani przez tych, którzy muzykę dopiero poznają, jak i przez tych, którzy tą muzyke poznawali paredziesiąt lat temu. Na czym polega ten sukces?

KAZIK: Myślę, że o to należałoby zapytać naszych słuchaczy. Ja sam mogę tyle powiedzieć, że dajemy z siebie wszystko na co nas w danej chwili stać, niezależnie od tego czy jest to Warszawa, Londyn, czy Ciechanowice. Słuchacza należy szanować, bo on jest twoim pracodawcą. Zdarzały się wpadki-naturalnie, nikt nie jest ze spiżu, niemniej myślę, że ci co raz byli przyjdą ponownie, a i z czasem dzieci swoje wezmą.

MARCIN: Dziękuję Ci serdecznie i do zobaczenia w nadchodzący weekend!

Koncert Kultu w tej części świata definitywnie nie jest zwykłym muzycznym wydarzeniem. Kult przywozi ze sobą wiele świetnych postaci polskiej sceny muzycznej, wiele instrumentów różnej maści i wspaniały repertuar. Jednak przede wszystkim przywozi ‘naszą młodość’, wspomnienia pięknych chwil, które wywołuje w nas muzyka oraz przekaz i jestem pewien, że gdy wraz z zespołem tym razem CAŁA SALA ZARYCZY: “Pooolska, mieszkam w pooolsce!…” to każdy z nas przeniesie się właśnie tam, gdzie jego korzenie! Wielu odczuje dreszcz szczęścia. Wielu zwilgotnieje powieka, a chwile spędzone razem z Kultem i naszą wielką POLSKĄ RODZINĄ, pozostaną w sercu na zawsze!

 

Auror: MARCIN K3 TALAGA

Zdjęcia :materiały prasowe

[ info@fala.fm ]

www.facebook.com/pisaniec

 

Polonia w Haiti,czyli biali murzyni europy

haiti-1

Grupa ludzi w Haiti określana w języku kreolskim jako Lapologne (fonet: lapoloń)  jest odmienną grupą Haitańczyków polskiego pochodzenia, będącą potomkami legionistów przysłanych przez Napoleona na wyspę do stłumienia powstania czarnej ludności. Spośród przysłanych na Haiti żołnierzy polskich, część zdecydowała się przejść na stronę powstańców.

Na zdjęciu powyżej przykład architektury całkowicie obcy kulturze karaibskiej,bardziej przypominający małopolski dworek.

Po zwycięstwie niewolników i ogłoszeniu niepodległości Haiti, w rasistowskiej konstytucji z 1805 roku zabroniono białym (bez względu na narodowość) osiedlania się i posiadania jakichkolwiek własności ziemskich w kraju. Zapis ten jednak nie dotyczył Polaków. Jean-Jacques Dessalines( haitański polityk, w latach 1804-1806 jako Jakub I był cesarzem Haiti) wydał rozkazy, by nie tylko nie zabijać polskich żołnierzy (nawet tych służących po stronie francuskiej), ale wręcz nadać im haitańskie obywatelstwo. Motywował to tym, że Polacy, podobnie jak Haitańczycy, charakteryzują się umiłowaniem wolności i musieli o nią wielokrotnie walczyć, także w okresie rewolucji na Haiti. 

Z żołnierzy polskich w służbie haitańskiej utworzono dwa bataliony piechoty, które miały za zadanie pilnowanie więzień z Francuzami. Tylko 160 Polaków zwróciło się z prośbą do Dessalinesa o możliwość opuszczenia Haiti, do czego ten się przychylił. Udali się na Jamajkę, gdzie gubernator Nugent zobowiązał ich do zaciągnięcia się do brytyjskiego wojska, czemu odmówili. W związku z tym zostali odesłani na Haiti, z listem, w którym gubernator doradza ich wypędzenie. Dessalines oświadczył jednak, że Polacy są wolnymi obywatelami, wolnego kraju Haiti, i nie mogę ich wypędzić. W ten sposób powstała polska społeczność na Haiti, z czasem coraz bardziej zapomniana, nie tylko przez Polskę, ale także przez rząd haitański. Powoli zanikała znajomość języka polskiego, na rzecz francuskiego, a potem kreolskiego haitańskiego.

W 1957 r. prezydentem Haiti został Francois Duvalier, który zyskał przydomek Papa Doc. Duvalier był zwolennikiem rasy afrykańskiej, za to darzył niechęcią Mulatów i dążył do rasowego ujednolicenia Haitańczyków. Ożywił tradycje vodou i – aby umocnić swoją władzę – ogłosił się hounganem, czyli kapłanem. Od 1959 r. Pap Doc tworzył prywatne oddziały policji, Tonton Macoute, których zadaniem było ściganie podejrzanych o nielojalność Mulatów. Ci szukali schronienia w polskim Cazales, gdzie wśród potomków legionistów ich jaśniejszy kolor skóry nie wyróżniał się tak, jak w innych częściach kraju. W 1965 r. szwadrony śmierci Tonton Macout dotarły do Cazales dokonując prawdziwej rzezi. Drugi atak przypuścili cztery lata później: palili domy, zabili dziesiątki mieszkańców i przez wiele dni gwałcili jasnoskóre kobiety. Terror i etniczne czystki miały być – zdaniem Duvaliera – drogą powrotu Haiti do afrykańskich korzeni. Po masakrach liczba potomków polskich legionistów, którzy zachowali typowo europejskie cechy wyglądu, drastycznie spadła. Zniknęły też materialne pamiątki po Polakach, przede wszystkim większość drewnianych domów o stylu z polskich kresów. Za rządów Duvaliera wykreślono też z konstytucji artykuł gwarantujący Polakom możliwość otrzymania obywatelstwa. Iskry polskiej tradycji tlą się jednak nadal w Cazales i nie zatarł ich ani Francois Duvalier, ani jego syn, Jean-Claude, zwany Baby Doc. W czasie pielgrzymki na Haiti w 1983 r., dzieci z Cazales witały papieża Jana Pawła II tradycyjnymi polskimi piosenkami.

Po odwiedzinach papieża izolacja i zapomnienie społeczności polskiej nasiliły się. Odkrył ją ponownie i upamiętnił włoski reporter Riccardo Orizio w 1996 roku. Rozdział o Lepologne znalazł się w jego książce “Zapomniane białe plemiona”, wydanej w roku 2000, w której szczegółowo opisał losy Polaków na Karaibach.

Polacy mieszkają obecnie w mocno izolowanych wioskach górskich w Montaigne Noire, w północno-zachodniej części kraju, przede wszystkim w Cazale, posiadając silną świadomość bycia Polakami (są nazywani Lapologne), ale pojęcie to ma dla nich wartość mocno abstrakcyjną, stając się raczej powodem do dumy z odmienności, a nie do realnych związków z Polską. Haitańska polonia składa się z dwóch grup: Mulatów, cechujących się jaśniejszą od innych mieszkańców karnacją, oraz osób o zupełnie jasnym odcieniu skóry.

Społeczność nie posiada żadnych książek, dokumentów, czy zdjęć z przeszłości. Nie przetrwały nawet bardziej znaczące opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie. W szczątkowych formach dochowały się niektóre zwyczaje, np. taniec nazywany polką, czy też zaplatanie warkoczy na słowiański sposób, nieznany na Karaibach (wiele dziewcząt ma jasne włosy). Istnieją też powiedzenia, np. Lá-bas en Pologne (Tam w Polsce), M-ap Fe Krakow (robię, jak w Krakowie, czyli bardzo porządnie), Chajé kou Lapologn (szarżować jak Polska, czyli w dużej liczbie, skutecznie, np. gdy uczniowie są dobrze przygotowani do egzaminu, to mogą powiedzieć mouin chajé kou Lapologn). Mieszkańcy Cazale mówią o sobie nie inaczej, jak My Polacy. Najczęściej spotykane nazwisko to Belno, pochodzące od Belnowski.

Do haitańskiego voodoo przeniknęła także tradycja polskiego katolicyzmu. Popularna na wyspie Czarna Madonna to nic innego jak kopia portretu Matki Boskiej Częstochowskiej, przywiezionego w początkach XIX wieku na Haiti przez polskich żołnierzy w napoleońskich mundurach. Jasnogórski obraz, przedstawiający Matkę Boską o wyjątkowo ciemnej skórze, szybko przyjął się wśród przesądnych haitańskich niewolników i Kreoli, którzy ponad 200 lat temu walczyli z napoleońską armią o niepodległość wyspy. Blizny, które ma na twarzy Matka Boska Częstochowska, pasowały do wojowniczych nastrojów panujących wśród rebeliantów. Do dziś kreolska odmiana haitańskiego voodoo, czerpiąca z tradycji walki o niepodległość, jest znacznie gwałtowniejsza w obrzędach niż jej rdzennie afrykańska odmiana. Czarna Madonna, znana także pod nazwą Ezili Dantor, jest centralną postacią kultu voodoo.

Wojownicza proweniencja Ezili Dantor przekłada się także na liturgię. Haitańskiej wersji Matki Boskiej Częstochowskiej składa się w ofierze wyborny miejscowy rum Barbancourt i świeżą wieprzowinę. Dziś mało który z mieszkańców Cazale pamięta, skąd wzięła się na wyspie Czarna Madonna Ezili Dantor.

Foto:Światosław Wojtkowiak

www.swiatoslaw.com

www.blog.swiatoslaw.com

Opracował:Z.P.Wasilewski

Siedmiu Wspaniałych z miasteczka Baie-Saint-Paul

baie-st-paul

Miasteczko Baie-Saint-Paul jest jedną z najstarszych miejscowości w Quebecu, założoną już w połowie XVII wieku. Miejscowość znajduje się w regionie administracyjnym Quebecu o nazwie  Capitale Nationale (pol: Stolica Narodowa) w odległości ok.120 kilometrów na wschód od miasta Quebec. Baie-Saint-Paul zamieszkuje 7 500 osób,prawie całkowicie frankofonów,ponieważ zaledwie 1 % mieszkańców deklaruje się jako anglofoni.

Historia miasta rozpoczyna się w 1636 roku,kiedy to Stowarzyszenie Nowej Francji przekazuje pobliskie tereny władcom feudalnym; Francois Fouquet, Charles de Lauzon, Georges Berruyer de Manselmont, Jean Rozée de Saint-Martin, Jacques Duhamel oraz Jacques Castillon.

W 1678 roku jako pierwszy osadnik pojawia się niejaki Noel Simard zwany Lombrette zaczynając karczowanie i oczyszczanie terenów pod uprawę. Od tego momentu rozpoczyna się zaludnienie Baie-Saint-Paul. Obecnie w miasteczku znajduje się 85 wiekowych domów o typowej kebeckiej architekturze.

W 1714 pierwsza parafia doczekała budowli kościoła pod wezwaniem Sw. Piotra i Pawła.

Rok 1759 był teatrem krwawych potyczek w okolicy pomiędzy Armią Francuską i oddziałami Armii Brytyjskiej. Brytyjczycy dewastują okoliczne gospodarstwa w pobliżu miejscowości;Beaupre,Malbaie i Baie-Saint-Paul aby w ten sposób odciąć miasto Quebec od zaopatrzenia w żywność.

W roku 1913 Baie-Saint-Paul uzyskuje prawa miejskie,pięć lat później w 1918 uruchomione zostało kolejowe połączenia z miastem Quebec

Obecnie miasteczko jest miejscowością nastawioną przede wszystkim na turystykę.

Malownicze pejzaże tego miasteczka i okolic od zawsze przyciągały malarzy. Jedna z najważniejszych grup malarzy kanadyjskich obrała sobie za siedzibę Baie-Saint-Paul właśnie.

Grupa Siedmiu, zwana czasem szkołą z Algonquin (ang. Group of Seven) – grupa kanadyjskich malarzy-pejzażystów, istniejąca w latach 1920–1933. W skład grupy wchodzili początkowo: Rfanklin Carmichael (1890–1945), Lawren Harris (1885–1970), A.Y.Jackson (1882–1972), Frank Johnston (1888–1949), Artur Lismer (1885–1969), J.E.H.MacDonald (1873–1932) i Frederic Varley (1881–1969). Znaczący wpływ na grupę wywarł Tom Thomson rozbudzając wśród jej członków zainteresowanie pejzażem Kanady.

Grupa Siedmiu powstała w 1920 po swojej pierwszej wystawie w Galerii Sztuki w Toronto. Jednym z powodów jej powstania było poczucie frustracji wynikające z na ogół konserwatywnego i naśladowczego charakteru ówczesnej sztuki kanadyjskiej. Drugim powodem był – podobnie jak w przypadku europejskich symbolistów i postimpresjonistów, od których w dużej mierze wywodzi się estetyka członków grupy – bunt przeciwko ograniczeniom XIX-wiecznego naturalizmu i próba stworzenia bardziej bezstronnego i niezależnego związku między sztuką a naturą.

Członkowie grupy przedstawiali się jako narodowa szkoła malarzy kanadyjskich. Wywołało to niechęć kręgów artystycznych, ale grupa miała za sobą poparcie Erica Browna, dyrektora National Gallery w Kanadzie. Zaczął on kupować do galerii obrazy członków grupy na kilka lat przed jej formalnym założeniem. Dzięki niemu doszło w 1924 i 1925 do wystawy obrazów Grupy Siedmiu w Anglii. Wywołało to oburzenie wielu członków Królewskiej Akademii Kanady, którzy uważali, iż grupa jest nadmiernie forowana. Korzystne recenzje brytyjskiej  prasy sprawiły jednak, że zarówno Brown i Grupa Siedmiu podbudowali swoją pozycję.

Ponieważ członkowie grupy często malowali razem, zarówno w plenerze jak i w studio, ich obrazy mają wiele cech wspólnych. Płótna eksponowane na ich pierwszych wystawach odznaczały się zwykle ciężkim impastem, jasnymi kolorami i uproszczoną formą. Harris po 1921 jako pierwszy zaczął radykalnie upraszczać kolorystykę i kompozycję swoich płócien. W jego ślady poszli wkrótce MacDonald, Carmichael, a nawet Varley.

Używali oni cienkiego pigmentu i stylizowanego designu w wielu swoich obrazach. Harris poszedł jeszcze dalej i poczynając od połowy lat 20. zredukował kompozycję swoich obrazów do prostych, niemal monochromatycznych form. Był jednym z pierwszych artystów kanadyjskich, którzy zwrócili się w stronę abstrakcji.

W latach 20-tych Grupa Siedmiu systematycznie budowała swoją pozycję poprzez autopromocję i dzięki wsparciu przyjaciół z Art and Letters Club, Canadian Forum i National Gallery. W 1926, po rezygnacji Franza Johnstona, nowym członkiem grupy został A.J.Casson. Chcąc poszerzyć geograficzny zasięg swego oddziaływania, grupa zaprosiła do współpracy malarzy spoza Toronto: w 1930 Edwina Holgate (1892–1977) z Montrealu, a w 1932 L.L. Fitzgeralda (1890–1956) z Winnipeg.

Na barwnych uliczkach w centrum Baie-Saint-Paul usianych restauracjami, kafejkami i galeriami sztuki poustawianych jest bardzo dużo popiersi znaczących malarzy kanadyjskich oraz ostatnio coraz więcej pojawiających się popiersi malarzy kebeckich. Baie-Saint-Paul w 2005 roku nosiła tytuł Kanadyjskiej Stolicy Sztuki.

Fot:Z.P.Wasilewski

opracował:Z.P.Wasilewski

 

Migawki z Polskiego Festiwalu w Montrealu 2012

sigimg1 Fest Pol

W dniach 11-12 sierpnia 2012 roku odbył się Polski Festiwal w Montrealu. Nowe miejsce tego wydarzenia okazało się idealnie dobrane i organizatorzy zapowiadają,że pozostaną na przyszłość w tym samym parku;Des Faubourgs przy skrzyżowaniu ulic De Lorimier i Ontario. Bez cienia watpliwości, Polski Festiwal  stanowi jedyną i absolutnie nie do pominięcia okazję do poznania bliżej polskiej wspólnoty montrealskiej : serdecznej, dynamicznej, otwartej i gościnnej oraz jej pięknych i różnorodnych tradycji kulturalnych, kulinarnych, jej wielce utalentowanych artystów oraz jej tak typowo słowiańskiej radości życia! Polski Festiwal stanowi idealną trybunę do zaprezentowania polskiej kultury i polskich tradycji poprzez muzykę, śpiew, taniec, malarstwo i sztukę kulinarną

Do zobaczenia w przyszłym roku !

Fot:  Z.P.Wasilewski

Sztos 2: właśnie zostałeś zrobiony.

kino-k-7

Olaf Lubaszenko pochodzi z artystycznej rodziny. Jest synem aktorki, plastyczki i poetki, Asji Łamtiuginy oraz uznanego aktora, Edwarda Linde-Lubaszenki. Sam jest między innymi aktorem, reżyserem i producentem. Kiedy obejrzałem jego debiut reżyserski z 1997 roku, film Sztos, długo szukałem szczęki na podłodze. Polska początku lat siedemdziesiątych, dwaj cinkciarze-oszuści, Eryk (Jan Nowicki) i Synek (Cezary Pazura) udają się na „gościnne występy” na Mazury, do pełnych cudzoziemców ośrodków turystycznych. Chcą zebrać fortunę na wielki numer, który pozwoli im odegrać się na koledze. Ten film przywodził wówczas na myśl porównanie z klasykiem gatunku – Vabank Juliusza Machulskiego (notabene, również będącym debiutem reżyserskim). Chociaż poziomem suspensu i scenariuszem nie dorównywał wielkiemu poprzednikowi, to i tak zabawa była przednia. Potem Lubaszenko nakręcił Chłopaki nie płaczą - film okrzyknięty mianem kultowego chyba tylko z braku lepszych kandydatów do tego tytułu. Lekki, łatwy i przyjemny, przyciągał rzesze widzów. Następnie światło dzienne ujrzał Poranek kojota, produkt podobny do Chłopaków…, tylko z większym nagromadzeniem popularnych powiedzonek. Potem gdzieś przemknął hit jednego sezonu, E=mc², po drodze zdarzyło się kilka mniejszych filmów i seriali. Cały czas pocieszałem się, że reżyser który tak udanie przeniósł na ekran tak dobrze napisaną historyjkę jak Sztos, w końcu zaskoczy mnie czymś podobnym. Kiedy wreszcie usłyszałem, że powstaje Sztos 2, nadzieja odżyła we mnie, niczym w kibicach polskiej reprezentacji na Euro 2012. I niestety, z podobnym hukiem upadła. Jedyny wspólny mianownik obydwu części to tytuł, aktorzy i tytułowy „sztos”, czyli – w żargonie przestępczym – „numer”.

       Zupełnie jak podczas występu naszych piłkarzy na Euro, tak i w Sztosie 2, pierwsza połowa filmu jest nawet wciągająca. Jest grudzień 1981 roku, starszy o dziesięć lat Synek (Cezary Pazura) nadal zajmuje się cinkciarstwem wysokiego ryzyka, czyli oszukiwaniem przy transakcjach. Wraz z Jankiem (Borys Szyc) przebywają na „tournée” w Zakopanem. Właśnie puścili z torbami jednego z gości zawodów w skokach narciarskich między armiami zaprzyjaźnionymi  i wracają do Sopotu. Po drodze wpadają do Krakowa, gdzie zobowiązują się podrzucić do Warszawy Ludwika – poszukiwanego listem gończym działacza Solidarności (Bartłomiej Topa). Wyruszają w dzień wprowadzenia stanu wojennego. O dziwo, patrol wojskowy przepuszcza ich bez problemu. Kłopoty zaczną się, gdy zatrzyma ich zwykła drogówka. Koniec końców lądują w milicyjnym areszcie wraz z warszawskimi kumplami i muzykami z lokalu, w którym się zasiedzieli. Tu mniej więcej kończy się ta bardziej wartościowa część filmu.

Podejrzewam, że dalej w zamyśle twórców miało zacząć się budowanie napięcia, które ciężarem suspensu wgniotłoby każdego widza w fotel, a błysk eksplodującej puenty oszołomiłby największego filmowego sceptyka. Niestety, z wielkiej napinki – małe pierdnięcie. Eksplozja przypomina szum zefirku nad jeziorem. Widz zastanawia się cały czas, czy to już. W drugiej połowie filmu siada wszystko. Pomysł, scenariusz, dynamika, nawet montaż. Niektóre sceny są przydługie i nudne. Jedynie grze aktorskiej nie można za dużo zarzucić. Taki np. Bogusław Linda, aktor nieprzeciętny, charakterystyczny, z ogromnym warsztatem i talentem, tutaj wypada świetnie grając upalonego trawką i właśnie robionego w bambuko oficera SB. Szczególnie w momencie, gdy zaśmiewa się z przygód agenta Stirlitza w nudnym jak flaki z olejem serialu „Siedemnaście mgnień wiosny”. Za partnera ma  Michała Pielę – nierozgarniętego policjanta-grubaska z Ojca Mateusza, co akurat jest udanym nawiązaniem ze strony twórców. Pojawia sie też Jan Nowicki jako nobliwy, emerytowany cinkciarz, cieszący się szacunkiem nawet wśród milicyjnych „krawężników”. Niestety, aktorzy podczas pracy na planie nie mają pojęcia jak będzie wyglądała zmontowana całość. Podejrzewam, że gdyby tak było, to Olaf Lubaszenko sam grałby z połowę postaci.

Sztos był o czymś. O przyjaźni, zemście, oszustwie, zdradzie. I mówił o tym w piękny, wyważony, ale interesujący sposób. Sztos 2 jest do bólu wtórny. Stanowi zbiór powtarzanych z pierwszej części zabawnych powiedzonek i sytuacji. Równie dobrze mógłby nazywać się Sztos 18. Pod względem artystycznym ani trochę nie przypomina udanego poprzednika. Co może być tego przyczyną? Zupełnie zdezorientowany wskażę Olafa Lubaszenkę jako współscenarzystę oraz Cezarego Pazurę jako producenta. W Sztosie nie brali się za te odpowiedzialne funkcje i było dobrze. A najbardziej mierzi popisywanie się przez bohaterów swoim starym numerem, czyli podmianą pieniędzy podczas jakiejkolwiek transakcji (np. uiszczania rachunku w restauracji – Eryk i Synek płacili uczciwie, nawet nabici w butelkę przez kelnera), czy też pojawienie się znowu tych samych bokserów, którzy w każdym filmie Lubaszenki wcielają się w inne postacie.

Ale, jako że doceniam pracę wykonaną przez twórców, nie będę go Wam całkowicie odradzał. Są też zabawne momenty, np. gdy nasi bohaterowie wychodzą z kanału na terenie warszawskiej Cytadeli (jak przepchnęli się przez ten wąski właz z kołem zapasowym?), albo podczas intymnych igraszek Synka z nowo poznaną koleżanką, gdy za oknem pokazuje się przejeżdżający czołg. Poza tym, dla niepoprawnych wielbicieli polskiej motoryzacji, czy historii też się coś znajdzie: ciekawa scenka leśnego pościgu milicji za głównymi bohaterami, czy też pięknie odtworzone umundurowanie, wyposażenie i pojazdy milicyjne. Film ratuje też muzyka i zawarte w nim utwory: Byłaś serca biciem Andrzeja Zauchy, Czas nas uczy pogody Krzesimira Dębskiego i Jacka Cygana, Pamiętam ciebie z tamtych lat Krzysztofa Krawczyka, czy Nie poganiaj mnie bo tracę oddech Maanamu. Niestety, brakuje tego najlepszego utworu: tytułowego Sztosu w wykonaniu Kazika.

Ogólnie – film nadaje się najbardziej na polonijną imprezę wśród rodaków, przy muzyce z laptopowych głośniczków, po którejś flaszce, na zasadzie: „Ej, ściągnąłem za****sty polski film!”.

Autor: Marcin Śmigielski

Jubileusz Tęczy

Capture d’écran 2012-06-18 à 11.51.57

Zespół taneczny Tęcza powstał w 1962 roku przy Parafii Matki Boskiej Częstochowskiej i jest najstarszą polonijną grupą folklorystyczną w Montrealu. Obecnie liczy ponad 25 tancerzy, są to chłopcy i dziewczęta w wieku od pięciu do dziewiętnastu lat, którzy tańczą w grupach “Maki”, “Wisła” i “Tęcza”. Polski zespół taneczny Tęcza pełni funkcję prężnego centrum kultury polskiej od 50-ciu lat, służąc najlepiej jak potrafi naszej montrealskiej społeczności. Swoimi występami uświetnia różne uroczystości polonijne, uczy młodzież polonijną folkloru i kultury polskiej. Zespół ten jest najstarszą polonijną grupą taneczną w Montrealu. Powstał w 1962 roku i w tym roku ma okazję celebrować jubileusz 50-cio lecia, który jest zaplanowany na 29 wrzenia 2012 roku.

Nauczycielem tańca, jak również dyrektorem artystycznym i choreografem jest pan Jerzy Różycki, były solista zespołów “Śląsk” i “Mazowsze”.

Zespół ”Tęcza” uświetnia swymi występami wiele uroczystości polonijnych i parafialnych, bierze też udział w festiwalach międzynarodowych reprezentując publicznie folklor i kulturę polską.

 

Ogłoszenie : 29 września 2012 ,sobota zespół taneczny TĘCZA przy parafii Matki Boskiej Częstochowskiej zaprasza całą Polonię,byłych tancerzy oraz członków zespołu na jubileuszowy bankiet 50-ciolecia zespołu. Bilety w cenie 50$-w cenie wliczone wino do kolacji.

Dyrektor artystyczny: Jerzy Różycki

Muzyka: Jerzy Pasternak

Komitet Rodzicielski: Krystyna Kosiorowska, prezes

Próby: Piątki od godziny 18:30 w sali pod kościołem

opłata 15$ – miesięcznie

Zapraszamy dzieci i młodzież!

Mariola Góral, skarbnik

Zdjęcia: www.franciszkanie.org