Zbigniew Wasilewski : Witam cię serdecznie Martyno. Od pewnego czasu w Montrealu na scenie artystycznej pojawiła się nowa twarz z nowym powiewem energii, talentu i inwencji twórczej. Jest nią Martyna Bańczyk – śpiewaczka operowa. W relacjach na portalu Kroniki Montrealskiej wielokrotnie ukazywały się twoje zdjęcia przy okazji wydarzeń artystycznych. Proszę powiedzieć, kiedy pojawiłaś się w Montrealu oraz dlaczego twój wybór na kontynuację kariery artystycznej padł na to właśnie miasto.
Martyna Bańczyk : Przyjechałam do Montrealu w październiku 2013 roku na zaproszenie Pablo Corteza, wybitnego pianisty, którego poznałam w Krakowie, podczas prezentacji wydziałów Akademii Muzycznej. Pablo pracował na uczelni jako akompaniator, był obecny podczas mojego przesłuchania i zaproponował mi pobyt w Montrealu, zachęcając mnie do przyjazdu opowiadaniami o tym wspaniałym, wielokulturowym mieście, gdzie kwitnie wiele dziedzin artystycznych, z muzyką i śpiewem włącznie. Miałam się o tym przekonać tuż po przyjeździe do Kanady, a w grudniu, podczas Salonu Poezji poświęconemu tematyce bożonarodzeniowej zostałam z kolei wprowadzona w świat Polonii, który zaoferował mi wiele możliwości zaprezentowania moich zdolności wokalnych. Poznałam wtedy Lilianę Komorowską i Janusza Mazura, prezesów fundacji: Liliany Komorowskiej dla Sztuki i im. Wiesława Dymnego.
Najważniejszą dla mnie sprawą było jednak doskonalenie mojego warsztatu wokalnego. Od razu spotkałam się z Adrienne Savoie – profesorką śpiewu z Uniwersytetu Montrealskiego, którą poznałam jeszcze przed wyjazdem z Polski i zaczęłam pobierać u niej lekcje. Stały się one dla mnie przełomowe w moim życiu śpiewaczki. Po raz pierwszy spotkałam nauczyciela, który idealnie ustawił mi mój głos. Po półrocznym pobycie opuściłam Montreal, by przyjechać tu ponownie w sierpniu 2014 r.
Fot: Z. Wasilewski, Salon Poezji w Montrealu, grudzień 2013. Pierwszy publiczny występ Martyny Bańczyk w Montrealu w towarzystwie Liliany Komorowskiej
ZW : Śpiewaczka operowa jest przede wszystkim artystką i to dosyć szczególną, ze względu na specyfikę wykonywanej sztuki. Opera jest dziedziną sztuki dostępną dla raczej wąskiej grupy odbiorców. Tylko nieliczni, nawet najbardziej utalentowani mogą się wzbić na wyżyny sławy. Skąd u ciebie się wzięło zamiłowanie do śpiewu ? Czy masz jakichś swoich idoli, którzy ciebie inspirują ?
MB: Zamiłowanie do śpiewu objawiło się u mnie niesamowicie wcześnie, gdyż już jako dwuletnia dziewczynka wygrałam konkurs „Wesoły mikrofon”, organizowany przez Dom Kultury w Ligocie w Katowicach. W przedszkolu śpiewałam w ognisku muzycznym „Sezamkowo”, a wieku 5. lat zaczęłam naukę fortepianu. Jako 11 – latka rozpoczęłam lekcje fletu poprzecznego, a w wielu 15. lat – śpiewu solowego. W obu dziedzinach otrzymałam dyplom maturalny. Po maturze rozpoczęłam studia Filologii Romańskiej na Uniwersytecie Śląskim ze specjalizacją w języku włoskim i w tym samym czasie zdałam na Uniwersytet Montrealski – na podstawie przesłanego nagrania utworów w moim wykonaniu. Moimi idolami są oczywiście wielkie sławy operowe: Joyce DiDonato, Cecilia Bartoli, Aleksandra Kurzak, Olga Pasiecznik, jak również moja profesorka od śpiewu - Adrienne Savoie, oraz oczywiście przesympatyczny, znany Polonii montrealskiej tenor Andrzej Stec.
Fot: Z. Wasilewski. Występ podczas uroczystej mszy rocznicowej Katastrofy smoleńskiej w towarzystwie barytona Janusza Wolnego. Montreal, maj 2015
Fot: Z. Wasilewski. Mini recital podczas wyborów Miss Polonia 2014
ZW: Martyno, z reguły gdy się mówi o talencie w danej rodzinie jest to zazwyczaj związane z tradycjami rodzinnymi, kultywowaniem pewnych tradycji. Twój niezaprzeczalny talent oraz bezwzględną pasję zawdzięczasz komu najbardziej w twojej rodzinie ? Dziadkom ? Rodzicom ?
MB: Muszę pana rozczarować, niestety. W almanachu mojej rodziny raczej nie zanotowano większych tradycji muzycznych. Chociaż muszę stwierdzić i podkreślić, że moi rodzice są bardzo uzdolnieni artystycznie. Mój tata przeżył swoją młodzieńczą przygodę z muzyką rockową w zespołach garażowych, później jako obiecujący zapaśnik zaniechał nawet swoją pasję życiową jakim był dla niego sport aby całkowicie poświęcić się rodzinie. Moja mama jest dyrektorką Miejskiego Domu Kultury w Ligocie. Ligota poza tym nazywa się kolebką sztuki Katowic. Mówi sie, że ludzie z tej dzielnicy posiadają wyjatkową energię i talenty artystyczne. Ach i mamy w Ligocie oraz Panewnikach, które są dzielnicami graniczącymi, Wielką Bazylikę Franciszkanów Świętego Króla Ludwika. Moja rodzina jest od lat niesamowicie związana z tym miejscem. Moi wujkowie Rufin i Łucja Bainczyk ( którzy zadbali o poprawną formę mojego rodowego nazwiska tzn. Bainczyk a nie Bańczyk) są honorowymi członkami Związku Chórów Polskich i odznaczeni statuetką Stanisława Moniuszki. Dzięki namowom wujka Rufina zaczęłam śpiewać w chórze Św. Grzegorza przy parafii oraz jako solistka. Dzięki temu miałam niesamowitą możliwość rozwoju wokalnego spiewając z organami, jednymi z największych i najlepszych w Polsce oraz przy akompaniamencie mistrza-organisty Zygmunta Pinkawy. Pragnę przy okazji wyrazić moją wdzięczność moim kochanym rodzicom, podziękować za wychowanie, za opiekę , za przekazanie mi bardzo cennych wartości. Mamusiu, będe zawsze pamiętać te trzy magiczne słowa , które mi wpoiłaś; Dziękuję, Przepraszam, Kocham. Pragnę wam podziękować kochani rodzice za najwyższy certyfikat dojrzałości jaki mi okazaliście a mianowicie; zaufanie oraz zgodę na rozłąkę z wami, aby mi pozwolić lecieć o moich własnych skrzydłach. Wiem ile to może was kosztować, lecz doceniam, że mnie rozumiecie i przyzwalacie mi iść tam gdzie jest dobro, gdzie jest łagodność a ja tylko w jeden sposób potrafię i pragnę to wyrażać: śpiewem.
ZW : Czym jest dla ciebie śpiew? Pozwól czytelnikowi Kroniki Montrealskiej zrozumieć twoją pasję.
MB: Śpiew jest dla mnie nierozerwalną częścią mojej osobowości. Gdybym go utraciła – to tak, jakbym rozstała się ze swoją duszą. Poprzez śpiew poznaję siebie, świat, ludzi. Dzięki niemu przeżywam wzniosłe chwile, ale też i momenty załamań. Nie wyobrażam sobie nawet jednego dnia bez wyrażenia śpiewem swoich emocji i uczuć.
ZW : Jesteś obecnie w trakcie studiów wokalnych na uniwesytecie montrealskim. Jak będzie przebiegać program twoich studiów oraz jakie są z tym związane troski. Czy uważasz, że studia wokalne w Montrealu są łatwym przedsięwzięciem ?
MB: Po wielu, wielu perypetiach, w styczniu 2015 uzyskałam wizę studencką. Okresu oczekiwania na wizę nie zmarnowałam, gdyż pobierałam lekcje śpiewu, uczyłam się francuskiego, uczestniczyłam w koncertach i w wielu wydarzeniach kulturalnych. Mogę z dumą powiedzieć, że w przeciągu 10 miesięcy nauczyłam się francuskiego (od zera) i zdałam egzamin najwyższego stopnia.
Już od pierwszego momentu rozpoczęcia studiów na Uniwersytecie Montrealskim napotykam trudności jako nie – Kanadyjka. Zamiast trzech lat muszę studiować 4 lata. Oczywiście opłaty za studia są też inne niż dla Kanadyjczyków – jeden rok kosztuje od 16 – do 20. tys. dol. Studia są tak wymagające, że podczas nich nie będę mogła pracować zarobkowo. Staram się więc zdobywać środki na naukę w różny sposób, między innymi poprzez organizowanie koncertów.
Martyna Bańczyk w towarzystwie polskiego tenora Andrzeja Steca. Lato 2015
ZW : Jak wygląda pokój studentki wokalistyki, czy twój jest obity wyciszającymi panelami styropianowymi ? Twój głos jest określany jako sopran a zatem przy najwyższych dźwiękach podczas ćwiczeń możesz doprowadzić do zawibrowania żyrandola lub drgania szyb w oknach
MB: Na razie gościny udzieliła mi Fundacja im. W. Dymnego. W moim pokoju ćwiczę codziennie, po kilka godzin, ale niekoniecznie jest to głośny śpiew. Skupiam się na technice, słowach utworu, kompozycji i partyturze.
Fot: Z. Wasilewski. Migawki z koncertu-spektaklu poświęconego kobietom z okazji ich święta. Montreal, marzec 2015
ZW : Martyno, jakie są twoje plany na najbliższą przyszłość oraz jakie-jeżeli oczywiście możesz zdradzić – jest woje marzenie najwyższe ?
MB: Największym moim marzeniem jest ukończenie studiów, podczas których chcę się skupić wyłącznie na śpiewie. Pragnę wspiąć się na wyżyny, tak, aby móc występować na scenach najlepszych oper świata.
ZW : Jakim miastem jest dla ciebie Montreal, jak ty go postrzegasz ? Co możesz powiedzieć na temat Polonii montrealskiej ?
MB : Bardzo lubię Montreal, z jego rozmaitymi dzielnicami, z jego różnorodnością etniczną i kulturalną. Nawet zima mi nie przeszkadza, chociaż mogłaby być trochę krótsza. A na temat Polonii montrealskiej mogę powiedzieć tylko same superlatywy. Poznałam wielu wspaniałych ludzi, którzy mnie wspierają w mojej pasji.
ZW : Czy wiążesz swoje plany na przyszłość z Montrealem, czy jest to tylko przygoda, epizod w twoim życiu?
MB: Pobyt w Montrealu i studia są i będą dla mnie bardzo ważnym elementem w mojej karierze wokalistki, ale oczywiście marzę o podróżach po wielu krajach. Zdaję sobie sprawę, że moja kariera będzie związana z przemieszczaniem się i na razie trudno mi się zdecydować, gdzie chciałabym zamieszkać na stałe. Kto wie, może to właśnie będzie Montreal?
Plakat koncertu foundraisingowego. Autor: Jerzy Peter
ZW : Od chwili gdy się pojawiłaś w Montrealu zdołałaś zaskarbić sobie sympatię, uznanie oraz przychylność wielu prywatnych osób a także instytucji polonijnych w tym także moje własne. Za kilka dni, dokładnie : 18 czerwca w sali bankietowej Towarzystwa Białego Orła odbędzie się koncert fundraisingowy zorganizowany przez polonijne instytucje w Montrealu w celu zebrania funduszy na twoją dalszą edukację. Udało ci się jako osobie odpowiedzialnej za program artystyczny przyciągnąć znakomitych artystów na to wydarzenie. Wprowadż nas proszę w klimat artystyczny tego wieczoru.
MB: Ten wieczór, 18 czerwca, będzie dla mnie niezwykły! Nie tylko dlatego, że będzie zorganizowany w celu uzbierania funduszy na moje studia, ale też i dlatego, że wystąpią w nim fantastyczni artyści – moi przyjaciele, którzy chcą mi pomóc w spełnieniu moich marzeń. Będzie to grupa ludzi pochodzących z różnych stron świata, a w niej pianiści: Pablo Cortez, Charles Richard – Hamelin, Jean- Fabien Schneider, skrzypaczka – Kasia Fraj, klarnecista – Jakub Karol Woszczyk, gitarzysta – Abraham Gomez Garcia, śpiewacy operowi; Janusz Wolny – baryton, Andrzej Stec – tenor, Lirong Dong i Chantal Dionne – sopran.
Pod koniec koncertu wystąpią zespoły: Blues Patern Box i jazz trio – Bit per Second oraz Jazz Duo – Jerzy Peter i Karolina Mekarski.
Anicet Magrego zaśpiewa utwory afrykańskie. Podczas przerwy wystąpi tancerka Marzena Penc.
Za nagłośnienie odpowiedzialny będzie Andrzej Kluz.
Dodatkową atrakcją wieczoru będzie aukcja obrazów Marka Żółtaka, Joyanny Kissel, Susan Simpson, Andrzeja Mleczki i Tiny Nawrockiej, a aukcję poprowadzi sam Marek Żółtak.
O poczęstunek zadba Wiesława Mikusińska – właścicielka Cukierni – Goplana i Rene Kisler.
Salę koncertową udostępnia Towarzystwo Białego Orła dzięki uprzejmości Edwarda Śliza – Prezesa Kongresu Polonii Kanadyjskiej.
Gospodynią wieczoru będzie znana polska aktorka – Liliana Komorowska, prezeska Fundacji Liliany Komorowskiej dla Sztuki oraz Diana Skaya. Beata Gołembiowska zajmie się scenografią i sfilmuje całe wydarzenie i cieszę się, że pan, panie Wasilewski osobiście jako kronikarz motrealski zadeklarował się, że udokumentuje to wydarzenie swoimi fotkami. Kwiaciarnia Gala zadba o kwiaty dla artystów.
Organizacją koncertu zajmuje się Fundacja Liliany Komorowskiej dla Sztuki i Fundacja im.W. Dymnego. Biuletyn Polonijny i Radio Jedynka zajęły się reklamą koncertu.
Wszystkim organizatorom, sponsorom, artystom i przyjaciołom jestem ogromnie wdzięczna za wspieranie moich dążeń i marzeń. Dziękuję, dziękuję Wam z całego serca.
Niezwykle ważnym dla mnie akcentem – jako kobiecie – będzie dla mnie suknia, w której wystąpię na koncercie. Uszyła ją specjalnie na tę okazję moja przyjaciółka, Laura Ślepowrońska, absolwentka Szkoły artystycznej projektowania ubioru w Krakowie, utalentowana projektantka mody, która zaczyna w swojej dziedzinie odnosić sukcesy. Jej kolekcje biorą udział m.in. w Krakow Fashion Week.
Martyna Bańczyk. Polskie Radio Katowice 2012.
ZW : Droga Martyno, popieram z całego serca twoje marzenia, aspiracje, podziwiam twoją niezłomną wiarę w sukces i życzę powodzenia w pokonywaniu trudności w dążeniu do celu. Dziękuję za przyjęcie zaproszenia do tego wywiadu i do zobaczenia 18 czerwca w Białym Orle
MB : Gorąco dziękuję za okazanie zainteresowania tym wydarzeniem artystycznym przez Kronikę Montrealską. Jestem ogromnie wdzięczna Polonii montrealskiej za akceptację mojej osoby, za akceptację mojej największej pasji jaką jest śpiew. Pragnę się podzielić z państwem tym co kocham ponad wszystko; sprawiać radość ludziom, wam; bliskim i nieznajomym poprzez śpiew właśnie. Obrałam sobie za motto na mojej stronie internetowej słowa wspaniałego niemieckiego poety Johanna Wolfganga Goethe : „Gdzie słyszysz śpiew tam idź, tam dobre serca mają. Źli ludzie uwierz mi, ci nigdy nie śpiewają”. Zapraszam serdecznie na koncert Dobrych Ludzi , będzie wspaniała atmosfera, będzie muzyka i śpiew dla najbardziej wyrafinowanych melomanów, będą też smakołyki serwowane przez polski sklep Goplana, który jest sponsorem tego koncertu. Zapraszam z całego serca i cieszę się na myśl, że będę mogła dostarczyć państwu najpiękniejszych, artystycznych doznań. Do miłego zobaczenia w Towarzystwie Białego Orła. La vie est Belle
Więcej informacji o Martynie Bańczyk znajdziesz klikając w link : martynabanczyk.jimdo.com oraz informacje o koncercie : Happy Concert Foundraisng
Autor: Zbigniew Wasilewski