DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Category Archives: Historia

Wielka Gala w Domu Polskim

DSC_0861

18 listopada 2012 roku odbyła się wielka uroczystość podkreślająca 110 rocznicę założenia Towarzystwa Orła Białego w Montrealu (1902-2012). Uroczysty bankiet został poprzedzony mszą św. w kościele pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej. Swoją obecnością uświetniły tą uroczystość osobistości z polonijnych ugrupowań społeczno-kulturalnych,oraz m.in. przedstawicielka polskiego konsulatu w Montrealu,deputowana z prowincjonalnego rządu Quebecu oraz prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej.

Poczet sztandarowy Towarzystwa Białego Orła.

Pamiątkowe zdjęcie zaproszonych osobistości

Goście honorowi: państwo Smolińscy,zawodowi tancerze.

Prezes Związku Weteranów Polskich im.Marszałka J.Piłsudskiego p.Józef Fołtyn z małżonką

Ojcowie franciszkanie z kustodii montrealskiej

Całkowicie zaskoczony wyróżnieniem i niezwykle zaszczycony założyciel Kroniki Montrealskiej, Zbigniew Wasilewski z małżonką Mariolą. :)

Miss Polonia Montreal 2012,Elizabeth Skalak

Carole Poirier,vice-prezydent Zgromadzenia Narodowego w rządzie prowincjonalnym Quebecu

Teresa Berezowska,prezes Kongresu Poloni Kanadyjskiej

Adela Chmielarz,konsul RP w Montrealu

Edward Śliz,prezes Kongresu Poloni Kanadyjskiej na okręg Quebec,prezes Towarzystwa Białego Orła.

Wręczenie medalu Zgromadzenia Narodowego prowincji Quebec dla E.Śliza za wybitne zasługi w pracy społecznej.

Występy zespołu Tęcza

Zespół folklorystyczny Białe Orły

Zdjęcie pamiątkowe z zespołem Białe Orły.

Zespół Tęcza z honorowymi gośćmi

Vice-prezes TBO,Maria Palczak w towarzystwie prezesa TBO Edwarda Śliza na tle sztandaru TBO z medalami 60-cio lecia jubileuszu koronizacji królowej Elżbiety II ,wręczonymi przez panią prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej Teresę Berezowską.

Teresa Włodarczyk z Koła Przyjaciół Harcerstwa składająca gratulacje władzom TBO.

Medal zgromadzenia narodowego rządu Quebecu dla Edwarda Śliza.

Autor:Zbigniew Wasilewski

foto:Zbigniew Wasilewski

75 lat od śmierci Gershwina

Georgegershwin

George Gershwin (1898-1937) był pierwszym amerykańskim kompozytorem, który zdobył ogromną popularność i uznanie w Ameryce i Europie. Urodził się w Nowym Yorku i już jako chłopiec pasjonował się muzyką rozrywkową. W latach 1913-18 studiował  u Ch.Hambitzera, pianisty i kompozytora operetek, który rozszerzył jego horyzonty muzyczne zaznajamiając z muzyką Bacha, Beethovena, Chopina, Liszta, Debussy’ego. Ze względu na intensywny tryb życia nie udało mu się jednak nigdy rzetelnie opanować warsztatu kompozytorskiego. Mimo to przeszedł do historii, gdyż  udało mu się połączyć  tak odległe gatunki jak muzykę rozrywkową i jazz oraz  muzykę koncertową i operową. Nikt nie potrafił tak jak Gershwin  szeroko spopularyzować rytmów typowych dla folkloru murzynów amerykańskich. Uważał  że jazz jest    rodzajem  muzyki ludowej i  powinien nadawać rysy  narodowe  w muzyce symfonicznej i operowej.  W latach 1919-33  napisał muzykę do przeszło 20 rewii i komedii muzycznych.

 Przełomowym momentem w jego karierze  stała się słynna ,,Błekitna Rapsodia”. Kompozycja ta na fortepian i orkiestrę jazzową powstała na zamówienie P.Whitemana. Została ona pózniej  przeinstrumentowana  na orkiestrę symfoniczną. Na premierze w 1924 roku  partię fortepianową wykonał sam kompozytor. Jest to najbardziej znany utwór Gershwina  wykonywany dziś w różnych aranżacjach. Sławę Gershwina ugruntował ,,Koncert fortepianowy F-dur’’ napisany rok pózniej. Kolejnym znakomitym utworem jest ,,Amerykanin w Paryżu’’ na orkiestrę. Łączy on elementy własnego stylu z francuską lekkością i elegancją.  Prawykonanie  w 1928 r. pod dyrekcją Damroscha dało początek całej serii wykonań tego dzieła. W 1932 r. powstała ,,II Rapsodia’’  na fortepian i orkiestrę. Do popularności Gershwina przyczyniły się liczne nagrania jego utworów, audycje radiowe i filmy.

Początkowo w utworach orkiestrowych i piosenkach  do komedii muzycznych wykorzystywał tylko niektóre elementy muzyki jazzowej, jak np. rytm synkopowany. Dopiero bezpośredni kontakt z muzyką murzynów z Charlestonu dał mu  głębsze spojrzenie na  folklor, czego   przykładem jest opera ,,Porgy and Bess’’. Wprowadza ona  songi i melodie spirituals, a także inne elementy ludowej praktyki jak partie mówione slangiem murzyńskim,  dodatkowy zespół z bębenkami afrykańskimi, grzebieniami, pralkami ręcznymi itd. Wszystko to nadało ,,Porgy and Bess’’ cechy obyczajowej opery amerykańskiej. Posiada ona dziś wyjątkową pozycję w światowej   literaturze operowej XX wieku. Po  przedstawieniu premierowym w roku 1935 opera zyskała  ogromne uznanie w kręgach krytyków i publiczności.

 Oprócz większych dzieł  Gershwin napisał około 400 piosenek. Autorem wielu tekstów był jego brat-Ira. Pod względem wyrazowym są bardzo zróżnicowane. Obok melodii sentymentalnych (np.The man I love) dużą popularność zyskały piosenki żywiołowe (I got rhytm).  Wiele wspólnych cech z  piosenkami  można dopatrzeć się w utworach orkiestrowych.

Np. w ,,Błękitnej Rapsodii’’ melodie brodwayowskie zestawione są na zasadzie kontrastu  ze śpiewnymi tematami, a w poemacie symfonicznym ,,Amerykanin w Paryżu’’ melodie bluesowe i rytmy charlestona kontrastują z melodiami o spokojnej linii melodycznej. W tym ostatnim utworze wzbogaca kompozytor orkiestrę saksofonami, natomiast  w ,,Uwerturze kubańskiej”-kubańskimi instrumentami perkusyjnymi. Gershwin często sam wykonywał własne utwory jako pianista lub kierował nimi jako dyrygent. Znany był również jako świetny improwizator. Zmarł nagle w Hollywood wieku 38 lat.

Popiersie George’a Gershwina w Alei Sław na Skwerze Harcerskim w Kielcach.

Autor:  Radosław Rzepkowski

Pokłosiem w widza

c77f4d32-2cb5-11e2-9486-6533ad266c57-493x328

Scenariusz do filmu Pokłosie powstał już siedem lat temu. Nosił wówczas tytuł Kadisz. Władysław Pasikowski miał jednak niemały problem ze znalezieniem kogoś, kto sfinansowałby jego ekranizację. Nic dziwnego; premiera odbyła się ledwie 9 listopada, a burza, jaka rozpętała się nad tym filmem (zwłaszcza w Internecie) już pokazuje, że obawy potencjalnych sponsorów były słuszne. Nikt wobec tego filmu nie pozostanie obojętny, emocje wywołuje raczej negatywne, a spokoju wokół niego chyba długo nie będzie.

Kroll (debiut), Psy, Psy2. Ostatnia krew, Słodko-gorzki, Demony wojny wg Goi, Operacja Samum – któż nie zna tych popularnych (mniej lub bardziej udanych) kinowych hitów Władysława Pasikowskiego z lat dziewięćdziesiątych? To właśnie Psy stworzyły (a pozostałe utwierdziły) nowy wizerunek aktorski Bogusława Lindy, jako dyżurnego twardziela polskiego kina. Na początku nowego stulecia Pasikowski niezwykle udanie powrócił z nowym image – serialem Glina zerwał z niemal komiksową formą głównego superbohatera z wiernym gunem za paskiem na rzecz świetnego kina (mimo serialowej formuły, Glinę ogląda się właśnie jak dobry film kryminalny), pełnego mrocznych i czasami nierozwiązanych tajemnic. I właśnie w takiej konwencji utrzymane jest jego najnowsze dzieło – Pokłosie. Tyle że ten film już nie „siedzi” w bezpiecznym temacie perypetii komisarza wydziału zabójstw, lecz wkłada kij już nawet nie w mrowisko, ale gniazdo żmij.

Franciszek Kalina (Ireneusz Czop) przylatuje z Chicago do rodzinnej wsi, gdzie na gospodarce został tylko jego młodszy brat, Józef (Maciej Stuhr). Stosunki między braćmi są poprawne, jednak Franek nie rozumie dlaczego Józka opuściła żona z dziećmi i uciekła aż do niego, do Ameryki. Szybko orientuje się, że Józek ma poważne zatargi z sąsiadami. Z czasem ich niechęć przenosi się również na niego. W miarę upływu czasu Franek odkrywa co tai przed nim nieskory do zwierzeń Józek. Pomaga mu w tym zbliżający się do emerytury proboszcz miejscowej parafii (Jerzy Radziwiłowicz), a zniechęcić stara się – uciekając się nawet do zawoalowanej groźby – młody wikary (Andrzej Mastalerz), który widzi już siebie na ciepłej, wygodnej posadce proboszcza, a szum w mediach, jakim grozi dalsze grzebanie w tej sprawie, może mu tylko zaszkodzić. Tymczasem wydarzenia idą o wiele dalej niż wybita kamieniem szyba w domu Józka, czy jego rozbity w knajpie nos. Siłą rozpędu zawiodą one obu braci tam, dokąd niekoniecznie chcieliby trafić – do szokującej prawdy.

Film podczas oglądania stanowi ciekawy odpoczynek od obecnych trendów, polegających np. na przedstawianiu wydarzeń fragmentami wyrwanymi z chronologii, czy choćby denerwującą, permanentnie trzęsącą się kamerą. Sfilmowany jest w sposób klasyczny, by nie powiedzieć: spokojny. Zachowuje jednak odpowiednią dynamikę akcji dla gatunku „thriller by Pasikowski”. I co najciekawsze – zawiera nawet szczyptę humoru! Widoczne to jest zwłaszcza podczas dialogów między Frankiem, a Józkiem. Dobór aktorów stoi na wysokim poziomie. Szczęśliwie Pasikowski odszedł od swej znanej w latach dziewięćdziesiątych tendencji obsadzania aktorów niekoniecznie pasujących do danej roli. W Pokłosiu spotykamy starych znajomych z Gliny. Maciej Stuhr wypada bardzo przekonywująco w roli Józka. Celowo nie napisałem „świetnie”, bo do świetności ciągle trochę mu brakuje. Ten aktor nie ma i chyba nie będzie miał tak bogatego warsztatu jak jego znakomity ojciec. Mimo to jego wybór do roli Józka wydaje się właściwy. Józek ma być młodym, naiwnym idealistą, a takie role „młody Stuhr” grał do tej pory i znakomicie się w nich sprawdzał. Ireneusz Czop jest z kolei jednym z aktorów, o których mówię: „znakomity, niedoceniony”. Charyzmatyczny, energiczny, utalentowany – fantastyczny. I niepopularny, co chyba jest wobec niego niedopatrzeniem ze strony reżyserów, którzy – wzorem Władysława Pasikowskiego – powinni dać mu większe szanse. Jerzy Radziwiłowicz i Andrzej Mastalerz (księża miejscowej parafii) mają od dawna ugruntowaną pozycję w czołówce polskich aktorów i tu także ją potwierdzają. Ciekawostką w pracy Pasikowskiego z aktorami jest fakt, że do ról drugo-, trzecioplanowych i epizodycznych zatrudnia często aktorów starszego pokolenia, czasami dawno zapomnianych, ale nie mniej znakomitych. W Pokłosiu są to m.in.: Danuta Szaflarska w roli zielarki, Maria Garbowska jako stara mieszkanka wsi, Ryszard Ronczewski jako Franciszek Sudecki, czy istna perła wśród epizodów – Robert Rogalski, odtwarzający postać dawnego sołtysa Malinowskiego. Jego krótka rola jest zdecydowanie jednym z powodów, dla których warto zobaczyć ten film. Wielkie brawa należą się charakteryzatorom, którzy z wykształconych, inteligentych aktorów w różnym wieku wyczarowali na potrzeby filmu prostych, zaniedbanych mieszkańców jednej z tysięcy polskich wsi.

Film wywołuje kontrowersje – aktualnie obserwowane w mediach, głównie w prasie i Internecie – z dwóch powodów. Przede wszystkim inspirowany jest masowym zabójstwem Żydów w Jedwabnem. Sypie świeżą sodę kaustyczną na ciągle otwarte rany kwestii konfliktów polsko-żydowskich. Nadal, niestety, nie potrafimy dyskutować spokojnie na ten temat. A ponadto przedstawia symbolicznie naród polski jako tego złego antagonistę, a to już dla nas jak otwarte wypowiedzenie wojny. Maciej Stuhr, odtwórca roli naiwnego idealisty Józka, jest obecnie ulubionym celem ataków internetowych pieniaczy m.in. za wzięcie udziału w tym projekcie. Co ciekawe, wielu z nich deklaruje, że filmu nie widziało i nie obejrzy, co chyba najlepiej świadczy o „powadze” ich słów. Władysław Pasikowski odpowiada, że przepraszać za swoje dzieło nie będzie. Z pewnością o wiele mniej w tym zamierzonej reklamy i „piaru” niż rzeczywistej awantury. Co ciekawe, Pasikowski znany jest z tworzenia filmów sensacyjnych, popularnych i kasowych, ale zawsze poruszał w nich bieżące i kontrowersyjne tematy: zjawisko „fali” w zasadniczej służbie wojskowej (Kroll), popeerelowskie perypetie byłych oficerów SB (Psy i Psy 2), zasadność obecności polskiego kontyngentu wojskowego w konflikcie obcych państw (Demony wojny wg Goi), czy wydostanie z Iraku amerykańskich szpiegów przez oficerów polskiego wywiadu (Operacja Samum). Podobnie jest z Pokłosiem, jednak ten temat jest wyjątkowo drażliwy. Między innymi dlatego, że stanowi podatne ziarno medialne, a przecież z tego korzyść mają wszyscy: potentaci na rynku mediów, ponieważ temat łatwo i bardzo korzystnie się sprzedaje, no i społeczeństwo, które tylko czeka na sensacyjne doniesienia z dzienników, aby wziąć na języki kolejną ofiarę. A im bardziej wybór owej ofiary jest absurdalny, tym łatwiej po niej jeździć – vide Stuhr. O ile tematy poruszane przez Pasikowskiego w jego filmach do tej pory dotyczyły konfliktów raczej lokalnych, pozostających w obrębie naszego kraju, o tyle Pokłosie wykracza swoją tematyką daleko poza jego granice. Czy wywoła burzę równie wielką jak zasięg samego filmu? Jestem pewien, że przynajmniej w głowie widza – na pewno.

Polecam.

Autor: Marcin Śmigielski

Fot.: materiały prasowe

Zapiski z wakacyjnej walizki-Varadero

DSC_0028

Varadero jest dzisiaj jednym z najpopularniejszych kurortów turystycznych na Kubie. Położone zaledwie dwie godziny od stolicy kraju;Hawany stanowi mekkę turystyki wypoczynkowej, słynie wśród międzynarodowej społeczności z pięknych piaszczystych plaż, jaskiń, skarp, przejżyście czystej wody, pięknych krajobrazów oraz wysokiej jakości ośrodków wypoczynkowych i hoteli. Turyści mają tu możliwość nauki nurkowania oraz idealne warunki do uprawiania innych sportów wodnych.

Dla Kubańczyków wyspa jest więzieniem. Paradoksalnie jednak dolarowi turyści dają Kubańczykom namiastkę godnego życia. Turystyka jako główna gałąź przemysłu,napędzająca ekonomicznie państwo daje możliwość zarobienia ludziom zatrudnionym głównie w turystyce aniżeli ludziom na państwowych posadach. Aktywność turystyczna Kubańczyków jest prawie znikoma. Do ludzi podróżujących i zwiedzających zaliczyć można ludzi na posadach rządowych oraz ludzi bezpośrednio związanych z turystyką, np. kelnera w restauracji hotelowej. Ludzie, nie mający bezpośrednio styczności z turystyką, niestety skazani są na życie w ubóstwie.

Ci, których stać na jakiekolwiek podróżowanie, uprawiają również turystykę krajową. Pierwsza Kuba to swoista wyspa marzeń. Każdy turysta czuje się tu jak młody bóg, który wyleguje się całymi dniami na pięknych, piaszczystych plażach, kąpie się w lazurowych wodach. To jest Kuba niedostępna dla mieszkańców, otwarta tylko dla turystów.

Rybacy przeczesujący bacznym wzrokiem pelikana przybrzeżne wody przed sprawnym zarzuceniem sieci.

Sielankowa scenka z parku;dzieci kubańskie rozbijające cegłą orzechy w parku w sobotnie popołudnie.

Technika włażenia na palmę (pochyłą) po dojrzałe kokosy. Sprawnemu młodzieńcowi zabiera takie wspinanie dosłownie 10 sekund,co prawdopodobnie jest wytrenowane od najmłodszych lat. Proponowano mi abym spróbował lecz odmówiłem ponieważ nie miałem w sobie odpowiedniej zawartości rumu dla kurażu :-)

Druga Kuba natomiast to życie w ubóstwie, biedzie i brudzie, gdzie nie ma co do garnka włożyć, zakazy,nakazy i restrykcje. Ciągłe migracje oraz czarny rynek. Warto jednak wyruszyć na Kubę. Zwiedzić piękne miejsca, obcować z Kubańczykami, dla których jesteśmy łącznością ze światem. Warto oddać im wtedy w milczeniu wielki pokłon, iż nawet w czasach,w jakich przyszło im żyć,potrafią szczerze się uśmiechnąć, posiadając wielką pogodę ducha i życzliwość.

Poniżej 4 zdjęcia z willi pozostałej po Al Capone,obecnie w budynku znajduje się restauracja.

Krzysztof Kolumb nazwał Kubę największą wyspą Karaibów, “najpiękniejszym miejscem, które człowiek mógł kiedykolwiek zobaczyć”.Prócz sprzyjającego klimatu i pięknych, piaszczystych plaż, Kuba posiada niezwykłą kolonialną architekturę oraz unikatową historię i kulturę, co przyciąga turystów z całego świata. Od 1990 roku, po rozpadzie komunizmu i po kryzysie gospodarczym, Kuba zaczęła koncentrowac sie na swej atrakcyjności turystycznej rozszerzając i rozwijając z wielkim sukcesem turystykę międzynarodową. Średni roczny wzrost pojemności miejsc noclegowych to 8%, 13% wzrasta roczna liczba przyjazdów-to więcej niż średnia na Karaibach. Kuba stała się jednym z trzech najbardziej poularnych miejsc wyjazdów turystycznych w przeciągu zaledwie 10 lat, pomimo embargo hanlowego nałożonego przez Stany Zjednoczone.Do 2005 roku, przyjazdy na Kubę zwiększyły się 6-krotnie, pojemność pokoi 3-krotnie, dochód z turystyki 8- krotnie oraz podwoiło sie zatrudnienie w branży turystycznej. Turystyka, która koncentruje się w okolicy plaż w Varadero, Cayo Coco, i północnych plaż Holguin i Havany, została określona jako lokomotywa krajowej ekonomii. Dziś Kuba jest drugim najczęściej odwiedzanym krajem Karaibów i przyjmuje turystów z ponad 44 krajów. Od 1990 roku do dziś, wyspa zarejestrowała ponad 25,6 milionów międzynarodowych przyjazdów.

Rezydencja byłego dyktatora Kuby Fulgencio Batisty,obecnie hotel Cuatro Palmas

Plaża miejska w Varadero w miesiącu listopadzie opustoszała ponieważ woda dla Kubańczyków jest za zimna w tym miesiącu.

Głównymi partnerami handlowymi Kuby są obecnie Chiny, Venezuela, Kanada, Hiszpania, Holandia i Wielka Brytania. Turystyka na Kubie ma również związek z handlem i polityką, dlatego Kuba w wysokim stopniu polega na swoich partnerach handlowych w celu dalszego napędzania ekonomii. Kanada jest głównym rynkiem turystycznym Kuby, następnie Anglia, Włochy, Hiszpania i Niemcy-to kolejne kraje mające wpływ na turystykę Kuby.

Opracował: Zbigniew Wasilewski

foto: Zbigniew Wasilewski

Zasłużeni dla Polonii kanadyjskiej-Rudolf F. Falkowski (1919-2012)

RudolfFalkowski

W piątek 16 listopada odszedł na wieczną wartę,weteran II Wojny Światowej, pilot polskich i angielskich dywizjonów,członek -fundator Polskiej Fundacji Spoleczno-Kulturalnej. Rudolf Falkowski był jednym z nielicznych żyjących w Montrealu pilotów, ktorzy brali udział w zmaganiach II wojny światowej.Jest autorem dwóch książek; “Żużle na dłoni” oraz “Sprawa kapitana Amreicha”.

Rudolf S. Falkowski urodził się w 26 kwietnia 1919 roku w Czortkowie, na Podolu. Kiedy jako dziecko zobaczył po raz pierwszy w życiu samolot,postanowił zostać pilotem. Jeszcze jako uczeń gimnazjum w Stanisławowie ukończył dwa wakacyjne kursy szybowcowe. W lecie 1939 r. ukończył kurs pilotażu motorowego – we wrześniu miał odbyć swoje pierwsze loty w Szkole Podchorążych Lotnictwa. Tymczasem, po wkroczeniu bolszewików, wraz z kolegami ze swego rocznika został wywieziony w głąb ZSRR, a następnie wcielony do Armii Czerwonej. Zwolniony dzięki układowi Sikorski – Majski, w kwietniu 1942 r. trafił do obozu lotników w Kermine, w Uzbekistanie, a później do polskiego lotnictwa w Szkocji. Od czerwca 1942 do kwietnia 1948 r. – długa wojenna harówka. Rok szkolenia, latanie na dziesięciu typach maszyn – m.in. Hurricanes, Spifires, Mustangi – w czterech dywizjonach angielskich i w słynnym polskim Dywizjonie 303 . Po wojnie, postanowił nie wracać na łono „wyzwolonej” przez komunistów Ojczyzny. Jeszcze pod koniec pobytu w Anglii zapisał się na kurs dla kreślarzy w stacji doświadczalnej w Farnbourg, w ramach Polish Resettlement Corps. Później wyemigrował do Kanady….

Dywizion 303,zabawy i popisy

Msza żałobna odbędzie się w kościele parafii Św. Antonina, 5391 Snowdon w środę 21 listopada o godz. 10.00

Pochowany zostanie na Kwaterze Zasłużonych Polskiej Fundacji Społeczno-Kulturalnej na Cmentarzu Notre Dame des Neiges

Zamiast kwiatow, dary dla uczczenia pamieci Rudolfa Falkowskiego prosimy składać na Fundacje Jana Pawla II, John Paul II Foundation,Konto w Polonijnej Kasie Kredytowej

Fundacja Jana Pawła II /
Polonijna Kasa Kredytowa
5355 Sherbrooke West
Montreal Qc H4A 1V7

Czesc jego pamieci!

Nadesłane do redakcji: Stefan Władysiuk,Polska Fundacja Społeczno-Kulturalna

110 LAT TOWARZYSTWA BIAŁEGO ORŁA W MONTREALU

kpk_logo

 Towarzystwo Białego Orła  w Montrealu – druga najstarsza organizacja polonijna w całej Kanadzie obchodzi w tym roku swoje 110-lecie.  Jej  początki sięgają roku 1902, kiedy to założono Towarzystwo Synów Polski. W roku 1925 połączyło się ono z inną organizacją  polonijną Towarzystwem Dramatycznym im. H. Sienkiewicza w jedno stowarzyszenie –  Towarzystwo Białego Orła.  Temu połączeniu przyświecało  powołanie jednej silnej i widocznej grupy, która mogłaby udźwignąć ciężar postawienia Domu Polskiego  i  intensywniej prowadzić działalność dla dobra Polonii.  Nadając Towarzystwu  imię Orła Białego  ówcześni działacze chcieli wskazać na silne związki organizacji z Macierzą. Jedną z pierwszych inicjatyw Towarzystwa było wybudowanie Domu Polskiego, które zostało  ukończone w roku 1929. Myśl o posiadaniu własnego gmachu  dojrzewała od lat,  ale trudności finansowe i brak wytrwałości długo niweczyły powzięte decyzje. Od chwili  uroczystego  otwarcia  domu przy ulicy Frontenac, rozpoczął się trwający po dzień dzisiejszy, bujny okres  życia  towarzyskiego i kulturalnego montrealskiej Polonii .  W Domu Polskim  miała miejsce niezliczona do dziś ilość imprez kulturalnych, patriotycznych, towarzyskich, prywatnych.

Dom Polski, Montreal, ul. Frontenac 1956

Towarzystwo Białego Orła współpracowało  z wieloma organizacjami polonijnymi w Montrealu dla dobra  całej polskiej  emigracji. Ta współpraca  zawiązała się ze Związkiem Weteranów Polskich im. J. Pilsudskiego,  Polskim Klubem Sportowym, Polsko-Kanadyjskim Klubem Obywatelskim itd. Ścisłe związki utrzymuje TBO z Kongresem Polonii Kanadyjskiej, gdzie ma własnego  delegata i posiada prawo udziału we wszystkich decyzjach.


Dzielnicowy Dom Kultury naprzeciwko Domu Polskiego przy ul. Frontenac

Towarzystwo odgrywało na przestrzeni ponad stu lat istnienia, niebywałą rolę w podtrzymywaniu tożsamości narodowej rodaków i Kanadyjczyków polskiego pochodzenia. Poprzez organizowanie różnych akcji i imprez patriotycznych  wszczepiało dumę i poczucie narodowej tożsamości. Organizowano w ,,Białym Orle”  uroczyste obchody świąt narodowych , prelekcje, akademie  rocznicowe wraz z odczytami, manifestacje patriotyczne,  wyświetlano polskie filmy historyczne, itd.


Stacja metra Frontenac

Członkowie grupy  przyczynili się do wybudowania dwóch polskich kościołów, a w czasie I i II wojny światowej pomagali żołnierzom polskim i uchodźcom. Niosąc pomoc Ojczyźnie   partycypowali  równocześnie w wysiłku wojennym Kanady zakupując rządowe obligacje. TBO uczestniczyło w zbiórkach  na Fundusz Obrony Narodowej w 1939 r. i udostępniało pomieszczenia dla potrzeb pracowni krawieckich w których szyto bieliznę i mundury dla wojska polskiego. Z ramienia organizacji wysyłano paczki dla polskich żołnierzy do Francji, Holandii i Szkocji. Ale  działalność charytatywna trwała i później przez cały okres powojenny. Członkowie TBO wspomagali zawsze tych wszystkich, którzy znajdowali się w potrzebie. W ramach akcji milenijnej organizowali zbiórki na Fundusz Milenijny i na Dom Starców Instytutu Dobroczynności w Montrealu. W okresie ,,Solidarności’’apelowali o pomoc dla polskich robotników oraz organizowali zbiorki na ,,Solidarność’’ i KOR. Ofiarowali pomoc uchodźcom w latach 1980-81.


Dom Polski Przy ul. Frontenac

Wrota Domu Polskiego były otwarte dla tych wszystkich, którym leżała na sercu wolna i niepodległa Polska.   W czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu,  przyjmowano w nim osobistości wielce zasłużone dla kraju:  generałów, artystów, polityków. Przebywali tam z wizytami  m.in. generałowie  B. Duch, K. Sosnkowski, J. Haller, W. Anders, wielki śpiewak polski  J. Kiepura, politycy -  S. Mikołajczyk, E. Raczyński  J. Nowak-Jeziorański i inni. W ostatnim  gośćmi byli prof. A. Zybertowicz, prof. J. Żaryn i A. Macierewicz. Gościna tych zasłużonych osobistości w siedzibie TBO  dawała  Polonii impuls do dalszej ofiarnej pracy w służbie Ojczyzny.

Z kręgów TBO pochodzi wielu zasłużonych patriotów. Weszli oni na stałe do historii Polonii  montrealskiej, ale i kanadyjskiej. Wśród nich widnieją takie nazwiska jak W. Antosz, K. Stańczykowski, P. Staniszewski, M. Furman, F. Ławruszczuk, A. Kwiecień, J. Krencisz, Z. Duński.

Przy TBO istnieje od 30 lat Klub Złotego Wieku.  Może on  poszczycić się wieloma osiągnięciami dzięki ofiarnej pracy zarządów i członków. Zorganizowano w nim  liczne pracownie rękodzieła. W roku 1982 zawiązał się klub sportowy ,,Białe Orły’’, który odnosił wiele sukcesów w lidze piłkarskiej prowincji Quebec.

Zasługi TBO  na wielu polach działalności są dziełem szeregowych członków, zarządów i prezesów. Wśród tych ostatnich  wyróżnić należy F. Szeligę, M. Furmana, A. Kwietnia, Z. Duńskiego, M. Sondeja, J. Grabasa, E. Śliza.


Polska cukiernia na skrzyżowaniu ulic Frontenac i Ontario

Wieloletnia działalność tej najstarszej polskiej organizacji w Montrealu,  przysparza chwały naszej Polonii. Jesteśmy wdzięczni Towarzystwu Białego Orła za 110 lat uporczywej pracy w dziele podtrzymywania polskich tradycji w Montrealu.

Ogłoszenie: TBO serdecznie zaprasza całą Polonię na uroczystą Mszę św.i Bankiet z okazji 110 rocznicy założenia Towarzystwa Orła Białego . Uroczysta Msza św.w parafii Matki Boskiej Częstochowskiej o 11:30,przy 2550 ul.Gascon. Po mszy bankiet w sali Towarzystwa. Bilety w cenie 30$ od osoby. Kontakt:Emilia Malińska 450 646 0869

Autor:    Radosław Rzepkowski

Zdjęcia:  Z.P. Wasilewski

Św. Graal i Templariusze cz.2

Sinclair herb

Szukając powodów tak wielkiego oddania Henry Sinclaira dla sprawy Templariuszy, tylko jeden z nich wydaje się rozsądnie tłumaczyć ofiarne zaangażowanie szkockiego barona. Templariusze byli strażnikami Graala i aby uratować go przed dostaniem się w niepowołane ręce, Sinclair zdecydował się zaryzykować los ziemi na której panował. Szkocja była wówczas pod nieustannym atakiem Anglików, którzy za wszelką cenę chcieli podporządkować sobie krnąbrną prowincję. To dlatego Graal nie mógł zostać w Szkocji zwłaszcza, że Henry Sinclair znał bezpieczne miejsce, o którym Europa zdawała się nie mieć najmniejszego pojęcia.

Pomnik Henry Sinclaira w Noss Head Lighthouse, Szkocja

Klasyczni historycy zdają się ignorować fakt regularnych wypraw na ląd północnoamerykański, organizowanych przez Wikingów, Irlandczyków czy Szkotów. Co ciekawe teoria ta wcale nie jest aą tak fantastyczna i ma na swoje potwierdzenie wiele dowodów. Jednym z nich jest choćby mapa Caspara Vopella z 1545 roku, gdzie w miejscu, w którym znajduje się Nowa Szkocja, kartograf narysował figurę Templariusza a samo miejsce nazwał „Portem Uchodźców”. Na terenie kanadyjskiej Nowej Szkocji i amerykańskiej Nowej Anglii znaleziono wiele śladów tajemniczych ruin, które mogły pochodzić z osiedli zbudowanych przez przybyszów z Europy. Ruiny takie znaleziono także na granicy Vermontu i Quebecu a znaki Templariuszy na głazach u styku stanów Pennsylwania i Nowy Jork. Inni badacze znaleźli ślady istnienia osiedli założonych przez Europejczyków dookoła Jeziora Ontario. W zatoce Quinte znaleziono szczątki osiedla, którego populację oceniono na co najmniej 1200 osób. Wiadomo jedynie, że ludzie ci byli Europejczykami i zniknęli w tajemniczych okolicznościach gdzieś ok. 1620 roku. Historycy nie mają pojęcia kim mogliby oni być, zwłaszcza, że wg konwencjonalnej wiedzy historycznej w tym czasie nie kolonizowano wnętrza nieznanego i dopiero co odkrytego kontynentu.

Wygląda więc na to, że po początkowym osiedleniu się Templariuszy na wybrzeżach Nowej Szkocji, przewidzieli oni, że wcześniej czy później pojawią się tam inni osadnicy. Dlatego przezornie wyruszyli w głąb kraju i kiedy kolonizacja kontynentu północnoamerykańskiego stała się faktem, wmieszali się w coraz liczniej przybywających do Ameryki emigrantów. Większość Templariuszy miała swoje korzenie kulturowe we Francji, toteż najłatwiej im było wmieszać się w żywioł francuski, budujący zamorską prowincję Burbonów w dzisiejszym Quebecu. Część z nich z pewnością osiedliła się w należącej dziś do stanu Maine Akadii. Akadyjczycy mówili po francusku a genealogia ich rodzin była znacznie dłuższa i niezbyt dobrze mieszcząca się w krótkiej historii kolonizacji tych terenów. Najpopularniejszym nazwiskiem wśród Akadyjczyków było Gallant, co można przetłumaczyć jako rycerz.

Co więc w takim razie mogło stać się ze św. Graalem?? Nie mógł pozostać w Szkocji, podobnie jak i Templariusze, których ilość na dworze Henry Sinclaira mogła spowodować ogłoszenie krucjaty przeciwko baronowi Rosslyn i Orkadów. Dlatego wyprawa do Ameryki wydaje się logicznym i bardzo prawdopodobnym wyjściem. To dlatego Henry Sinclair użył całej swojej floty, aby wywieźć Templariuszy i być może św. Graala z coraz bardziej niebezpiecznej Szkocji. Jeśli wierzyć legendzie Katarów i widzieć w Graalu linię krwi Jezusa, potomkowie jego i Magdaleny także wyruszyli do Nowej Szkocji pod osłoną Templariuszy.

Ale Templariusze nie byli jedynymi Krzyżowcami, którzy uwikłani są w historię św. Graala. Kiedy ustanowiono królestwo Jerozolimy, obok Templariuszy powołano do życia jeszcze jeden zakon militarny, którym byli Joannici (dzisiejsi Kawalerowie Maltańscy). Przez lata krucjaty Joannici wielokrotnie rywalizowali o wpływy z Templariuszami i nawet po rozwiązaniu zakonu Templariuszy ich drogi wielokrotnie się krzyżowały w rozmaitych okolicznościach (Joannici przejmowali wiele dóbr po Templariuszach i postrzegani byli jako ich konkurencja). O ile Templariusze w tajemnicy wymykali się do Nowej Szkocji, o tyle Joannici po załamaniu się Krucjaty i utraceniu dóbr w Ziemi Świętej, a także wyspy Rodos, która była ich główną bazą, otrzymali w swe posiadanie dzisiejszą prowincję Quebec. W Ville de Quebec wybudowali pierwszą na Nowej Ziemi fortecę. Nieoczekiwanie tereny dzisiejszej francuskojęzycznej Kanady stały się domem dla dwóch najpotężniejszych średniowiecznych zakonów. Zakonów, których ideologia jaką wyznawały i system wartości, nieoczekiwanie nie pokrywał się ze stanowiskiem Watykanu. Zakony poprzez swą militarną i ekonomiczną siłę a także wojskową dyscyplinę zdołały skutecznie zakonspirować swe prawdziwe podejście do kwestii wiary a przez to i życia. Próba stworzenia społeczności rządzonej w ten alternatywny sposób zakończyła się katastrofą i masakrą Katarów i Albigensów. Nie powiodła się także próba stworzenia nowego państwa Outremere w Palestynie. Nieoczekiwanie jedyną szansą okazała się być podroż na ląd, który wówczas nie tylko nie istniał na mapach, ale także w percepcji tryumfującego papiestwa i świeckich władców Europy, którzy szybko orientowali się, że Krzyżowcy stają się dla nich niebezpiecznym konkurentem. Rycerskie zakony strzegące linii krwi Chrystusa (patronem Joannitów był św. Jan, w którego Ewangelii można przeczytać historię wesela w Kanie Galilejskiej, które z kolei wg Katarów miało być ślubem Jezusa i Marii Magdaleny) i pragnące przywrócić mu należne miejsce w Jerozolimie przegrały swą walkę lecz nie poddały się. Skoro więc nie można było zdobyć starej Jerozolimy, to trzeba było znaleźć nową. I dlatego wybudowano ją od podstaw w Ameryce, trzymając rzecz całą w permanentnej konspiracji po dziś dzień, aby już nikt nigdy nie pokrzyżował planów i nie odebrał Nowej Jerozolimy św. Graalowi.

Autor: Chris Miekina

Św.Graal i Templariusze cz.1

boul97

W książce „Holy Grail Across the Atlantic”, autor Michael Bradley stara się wykazać, że grupa religijnych heretyków z Europy dotarła do dzisiejszej Kanady, osiedlając się w Nowej Szkocji (1398). Grupa ta miała przywieźć ze sobą najcenniejszy relikt Chrześcijaństwa: św. Graala.


Heretyków tych nazywano w Europie Katarami lub Albigensami. Głównym elementem tej herezji była ich wiara w to, że Jezus poślubił Marię Magdalenę i miał z nią jedno lub może nawet więcej dzieci, które przetrwały zawieruchę historii i znalazły schronienie w południowej Francji. Ci heretycy wierzyli, że potomkowie Jezusa żyją wśród nich a rodziną która reprezentowała ten związek, była rodzina de Bouillons. To oni mieli nosić w sobie krew Jezusa i być jego bezpośrednimi potomkami. Przez swój specjalny status rodzina de Bouillons stała się śmiertelnym zagrożeniem dla pozycji papieża, podważając zasadność reprezentowanej przez niego instytucji a także grożąc rewizją Nowego Testamentu, złożonego w jedną całość, tak aby odpowiadała potrzebom Watykanu.

Papież miał pełną świadomość tego zagrożenia dla własnej politycznej i religijnej władzy, ale niewiele mógł zrobić wiedząc, że poparcie dla Katarów i ich wersji Nowego Testamentu jest zbyt silne by wystąpić przeciwko nim otwarcie. Po Europie krążyły wówczas genealogie pokazujące świętą linię krwi od Jezusa, aż po Godfryda de Bouillon (który w 1099 roku został ogłoszony królem Jerozolimy przez konklawe tak duchownych jak i możnowładców). Sam Godfryd czując sprzyjającą chwilę dziejową zaczął energicznie utrwalać swoją specjalną pozycję w Chrześcijaństwie i stworzył siłę militarną, która miała chronić jego polityczną zdobycz. Był to zakon rycerski Świątyni Salomona, zwany później Templariuszami. Po początkowych sukcesach szczęście odwróciło się od Templariuszy, Jerozolima została utracona i mimo wysiłków aby utrzymać Królestwo Boże na Bliskim Wschodzie, stało się jasne, że jego koniec jest bliski.

Herb Królestwa Jerozolimy

Dynastia założona przez Godfryda de Bouillon, musiała przełknąć tą klęskę i wycofała się do rodzinnej siedziby w południowej Francji. Utrata Jerozolimy znaczyła także i to, że utracili oni swoją specjalną pozycję w Chrześcijaństwie – nimb świętości jaki ich otaczał. Papież natychmiast wykorzystał tą sytuacją i ogłosił krucjatę przeciwko heretyckim Katarom. 16 marca 1244 roku, padła ostatnia forteca Katarów, położona w wysokich Pirenejach – cytadela Montsegur. Pół wieku później, podobny los spotkał samych Templariuszy kiedy to papież Klemens V razem z królem Filipem Pięknym zmiażdżył potęgę zakonu (1307).

Zamek w Montsegur

Legenda głosi, że Templariusze znaleźli św. Graala w Palestynie i zostawili go pod opieką Katarów, którzy przechowywali go w swojej twierdzy Montsegur. Św. Graal w powszechnym wyobrażeniu był kielichem z którego pił Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy. Kielich ten przechowywał Józef z Arymatei i później zbierał w niego krew, która spływała z boku Jezusa, gdy po ukrzyżowaniu zadał mu ranę legionista Longinus. Dziś jednak staje się coraz bardziej jasne, że św. Graal to nie naczynie a kontynuacja świętej krwi Jezusa w kolejnych pokoleniach. Św. Graal wg legendy miał opuścić twierdzę w Montsegur na kilka dni przed jej upadkiem. Chronili go trzej rycerze i jeśli założyć, że św. Graal nie był kielichem, to rycerze chronili osoby, w których płynęła krew Jezusa.

 Po upadku zakonu wielu Templariuszy schroniło się w Portugalii, gdzie zmienili nazwę na zakon Rycerzy Chrystusa i byli chronieni przychylnością i łaską wielu portugalskich książąt i królów, którzy byli także Wielkimi Mistrzami zakonu. Inni Templariusze uciekli do Szkocji, gdzie chronił ich baron Rosslyn – Henry Sinclair. Wielu z nich w podzięce za przychylność swego patrona wzięło udział w walce Szkotów z Anglikami i pod wodzą księcia Roberta Bruce’a pokonali ich w bitwie pod Bannockburn. Wraz z Templariuszami św. Graal najprawdopodobniej dotarł do Szkocji i tu jego ślad zaczyna kluczyć i znikać, jakby ktoś zaczął skutecznie zacierać jego ślady. Poszlaką wskazującą miejsce, gdzie być może został ukryty lub przewieziony, są atlantyckie podróże Henry Sinclaira. Odkrył on ląd, który nazwał Estotiland i założył tam osadę. Z wielkim prawdopodobieństwem można dziś powiedzieć, że tym lądem była dzisiejsza (jakżeby inaczej) Nowa Szkocja w Kanadzie.

Sinclair z pewnością nie podróżował dla przyjemności. Nie robił tego także z sympatii dla swoich przyjaciół Templariuszy. Wiedział, że służy jakiejś wielkiej sprawie, idei ważniejszej niż jego kraj, dobra a nawet rodzina, którą pozostawił bez obrony gdy na co najmniej dwa lata zniknął wraz z całą swą flotą za Atlantykiem.

Cdn.

Autor:Chris Miekina