DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Category Archives: Reportaż

Odznaczenia Ministra Obrony Narodowej dla montrealskich kombatantów, weteranów i działaczy

Capture d’écran 2012-12-11 à 13.41.39
Podczas świątecznego spotkania kombatantów i weteranów, które odbyło się 9 grudnia w siedzibie Związku Weteranów Polskich imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego w Montrealu, 26 byłych wojskowych i przedstawicieli Polonii zostało uhonorowanych medalami i krzyżami zasługi przyznanymi przez Ministra Obrony Narodowej za wieloletnią pracę i propagowanie wiedzy na temat polskości. Odznaczenia wręczył attaché obrony przy Ambasadzie RP w Ottawie, płk Michał Pęksa, wraz z Konsulem Generalnym RP w Montrealu, Andrzejem Szydło.
 
11 zasłużonych dla ruchu kombatanckiego otrzymało również medale Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Kanadzie, które wręczał prezes Zarządu Głównego Organizacji, pan Andrzej Ruta.

Podczas spotkania została także ogłoszona decyzja o zakończeniu wraz z końcem roku 2012 działalności przez koło numer 7 Stowarzyszenia Polskich Kombatantów, jednej z najbardziej zasłużonych w Kanadzie organizacji kultywujących tradycje walk za wolność naszego kraju i propagującą prawdę historyczną o losach polskich żołnierzy podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu. Koło było też przez wiele dziesięcioleci ważnym ośrodkiem życia polonijnego w Montrealu. Wystąpienie prezesa, Zbigniewa Berezowskiego,informujące o zamknięciu tak ważnego rozdziału historii montrealskiej Polonii, zostało odczytane przez prezesa Związku Weteranów Polskich, pana Józefa Foltyna.

Konsul Generalny Andrzej Szydło złożył wszystkim zebranym życzenia spokojnych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku.

Tekst: za zgodą Konsulatu Generalnego RP w Montrealu   www.montreal.msz.gov.pl

Zdjęcia: Zbigniew Wasilewski

Zapiski z wakacyjnej walizki-Varadero

DSC_0028

Varadero jest dzisiaj jednym z najpopularniejszych kurortów turystycznych na Kubie. Położone zaledwie dwie godziny od stolicy kraju;Hawany stanowi mekkę turystyki wypoczynkowej, słynie wśród międzynarodowej społeczności z pięknych piaszczystych plaż, jaskiń, skarp, przejżyście czystej wody, pięknych krajobrazów oraz wysokiej jakości ośrodków wypoczynkowych i hoteli. Turyści mają tu możliwość nauki nurkowania oraz idealne warunki do uprawiania innych sportów wodnych.

Dla Kubańczyków wyspa jest więzieniem. Paradoksalnie jednak dolarowi turyści dają Kubańczykom namiastkę godnego życia. Turystyka jako główna gałąź przemysłu,napędzająca ekonomicznie państwo daje możliwość zarobienia ludziom zatrudnionym głównie w turystyce aniżeli ludziom na państwowych posadach. Aktywność turystyczna Kubańczyków jest prawie znikoma. Do ludzi podróżujących i zwiedzających zaliczyć można ludzi na posadach rządowych oraz ludzi bezpośrednio związanych z turystyką, np. kelnera w restauracji hotelowej. Ludzie, nie mający bezpośrednio styczności z turystyką, niestety skazani są na życie w ubóstwie.

Ci, których stać na jakiekolwiek podróżowanie, uprawiają również turystykę krajową. Pierwsza Kuba to swoista wyspa marzeń. Każdy turysta czuje się tu jak młody bóg, który wyleguje się całymi dniami na pięknych, piaszczystych plażach, kąpie się w lazurowych wodach. To jest Kuba niedostępna dla mieszkańców, otwarta tylko dla turystów.

Rybacy przeczesujący bacznym wzrokiem pelikana przybrzeżne wody przed sprawnym zarzuceniem sieci.

Sielankowa scenka z parku;dzieci kubańskie rozbijające cegłą orzechy w parku w sobotnie popołudnie.

Technika włażenia na palmę (pochyłą) po dojrzałe kokosy. Sprawnemu młodzieńcowi zabiera takie wspinanie dosłownie 10 sekund,co prawdopodobnie jest wytrenowane od najmłodszych lat. Proponowano mi abym spróbował lecz odmówiłem ponieważ nie miałem w sobie odpowiedniej zawartości rumu dla kurażu :-)

Druga Kuba natomiast to życie w ubóstwie, biedzie i brudzie, gdzie nie ma co do garnka włożyć, zakazy,nakazy i restrykcje. Ciągłe migracje oraz czarny rynek. Warto jednak wyruszyć na Kubę. Zwiedzić piękne miejsca, obcować z Kubańczykami, dla których jesteśmy łącznością ze światem. Warto oddać im wtedy w milczeniu wielki pokłon, iż nawet w czasach,w jakich przyszło im żyć,potrafią szczerze się uśmiechnąć, posiadając wielką pogodę ducha i życzliwość.

Poniżej 4 zdjęcia z willi pozostałej po Al Capone,obecnie w budynku znajduje się restauracja.

Krzysztof Kolumb nazwał Kubę największą wyspą Karaibów, “najpiękniejszym miejscem, które człowiek mógł kiedykolwiek zobaczyć”.Prócz sprzyjającego klimatu i pięknych, piaszczystych plaż, Kuba posiada niezwykłą kolonialną architekturę oraz unikatową historię i kulturę, co przyciąga turystów z całego świata. Od 1990 roku, po rozpadzie komunizmu i po kryzysie gospodarczym, Kuba zaczęła koncentrowac sie na swej atrakcyjności turystycznej rozszerzając i rozwijając z wielkim sukcesem turystykę międzynarodową. Średni roczny wzrost pojemności miejsc noclegowych to 8%, 13% wzrasta roczna liczba przyjazdów-to więcej niż średnia na Karaibach. Kuba stała się jednym z trzech najbardziej poularnych miejsc wyjazdów turystycznych w przeciągu zaledwie 10 lat, pomimo embargo hanlowego nałożonego przez Stany Zjednoczone.Do 2005 roku, przyjazdy na Kubę zwiększyły się 6-krotnie, pojemność pokoi 3-krotnie, dochód z turystyki 8- krotnie oraz podwoiło sie zatrudnienie w branży turystycznej. Turystyka, która koncentruje się w okolicy plaż w Varadero, Cayo Coco, i północnych plaż Holguin i Havany, została określona jako lokomotywa krajowej ekonomii. Dziś Kuba jest drugim najczęściej odwiedzanym krajem Karaibów i przyjmuje turystów z ponad 44 krajów. Od 1990 roku do dziś, wyspa zarejestrowała ponad 25,6 milionów międzynarodowych przyjazdów.

Rezydencja byłego dyktatora Kuby Fulgencio Batisty,obecnie hotel Cuatro Palmas

Plaża miejska w Varadero w miesiącu listopadzie opustoszała ponieważ woda dla Kubańczyków jest za zimna w tym miesiącu.

Głównymi partnerami handlowymi Kuby są obecnie Chiny, Venezuela, Kanada, Hiszpania, Holandia i Wielka Brytania. Turystyka na Kubie ma również związek z handlem i polityką, dlatego Kuba w wysokim stopniu polega na swoich partnerach handlowych w celu dalszego napędzania ekonomii. Kanada jest głównym rynkiem turystycznym Kuby, następnie Anglia, Włochy, Hiszpania i Niemcy-to kolejne kraje mające wpływ na turystykę Kuby.

Opracował: Zbigniew Wasilewski

foto: Zbigniew Wasilewski

Marta Jabłońska reprezentantka Kanady o tytuł Miss International 2012

missinternation-1

Zbigniew Wasilewski  (ZW): Witaj Marta,dziękuję że znalazłaś czas na udzielenie wywiadu dla czytelników Kroniki Montrealskiej pomimo bardzo gorących i intensywnych przygotowań do wyborów Miss International 2012,które odbędą się już w tą niedzielę 21 pażdziernika . Bardzo wielu Polaków mieszkających w Montrealu pamięta doskonale twój wybór na Miss Polonia Montreal 2009. Czy ten montrealski konkurs na Miss był pierwszym w twojej karierze ? Jak to się stało,że startowałaś w tych wyborach skoro na stałe mieszkasz w Ontario ?

Marta Jabłońska (MJ) :Pomimo tego,że gdy byłam młodsza i uczestniczyłam już w castingach jako modelka ( jako 14-letnia nastolatka),to Miss Polonia Montreal był pierwszym konkursem piękności w którym kiedykolwiek brałam udział. Mieszkałam w Montrealu przez 5 lat w czasie moich czteroletnich studiów na uniwersytecie McGill oraz przez rok jeszcze pracując w centrum Montrealu w Place Ville Marie. Podczas tego okresu starałam się włączyć w życie Poloni montrealskiej i stać się jej częścią. Byłam pod wielkim wrażeniem jeżeli chodzi o to jak dobrze jest zorganizowana Polonia montrealska. Brałam w tamtym czasie udział w wielu wydarzeniach polonijnych. Po tym jak zostałam wybrana Miss Polonia Montreal w 2009 roku zdecydowałam spróbować czegoś nowego i to mnie zachęciło aby brać udział w konkursach.

ZW : Jakim miastem pozostał w twojej pamięci Montreal ?

MJ : Zdecydowałam się na pobyt i studia w Montrealu nie znając ani nie odwiedzając nigdy w moim życiu tego miasta. Słyszałam jedynie,że Montreal uchodzi za najbardziej europejskie miasto w Kanadzie ,do podjęcia tej decyzji zachęciła mnie również możliwość szlifowania znajomości języka francuskiego,którego naukę rozpoczęłam już w Ontario.  Nie żałuję tej decyzji,bardzo szybko zakochałam się w tym cudownym mieście i przemiłych mieszkańcach Montrealu. To miasto jest urocze i ciągle coś się w nim dzieje,nie ma w nim miejsca na nudę. Bardzo mi się podobała różnorodność kulturowa,międzynarodowa gastronomia w oryginalnych restauracyjkach,nocne życie,widoki,dźwięki tego miasta,festiwale oraz przede wszystkim jedyną i niepowtarzalną atmosferę. Uwielbiałam  spacery na Starówkę Montrealską i do Starego Portu,przechadzki po ulicach St-Denis lub St-Laurent, miało się wrażenie,że jest się przeniesionym do jeszcze jednego, nowego i fascynującego miejsca za każdym razem,gdzie zawsze jest coś nowego do odkrycia za każdym rogiem ulicy.

ZW : W tegorocznych wyborach Miss Universe Canada spośród 62 kandydatek  dostałaś się do grupy półfinałowej. Proszę nam w skrócie przybliżyć jak dużo czasu trwają przygotowania do takich imprez i czy nie przeszkadza ci to w karierze zawodowej .

MJ : Przygotowywalam sie przez prawie 10 miesiecy do tego konkursu,który odbył się w maju tego roku. Już od sierpnia ubiegłego roku miałam cotygodniowe próby do prowincjonalnych eliminacji na Ontario ,które miały miejsce na początku grudnia ub. roku i obejmowały paradę mody,makijaż,wywiad oraz taniec. Gdy zostałam wyselekcjonowana jako jedna z dwunastki szczęśliwców spośrod około 40-tu kandydatek do finału ogólnokanadyjskiego ,zaczęłam uprawiać biegi w półmaratonie aby utrzymać formę .Byłam również odpowiedzialna za bieżące wydarzenia i próby odbywające się co dwa tygodnie oraz publiczne wystąpienia przed młodzieżą w szkołach średnich.Najważniejszą akcją jaką przeprowadziłam tym okresie była zbiórka pieniędzy oraz promowanie idei Stowarzyszenia SOS Wiosek Dziecięcych (ang:SOS Children’s Villages). Udało mi się zebrać na ten cel 10,500 $  za co otrzymałam nagrodę za Humanitaryzm ! W nagrodę zostałam zaproszona na 11-to dniową wycieczke po Nikaragui w celu zwiedzenia SOS Wiosek Dziecięcych. Ta wycieczka wywarła na mnie ogromne wrażenie i naprawdę odmieniła mnie  dogłębnie .

ZW : Jakie są twoje marzenia oraz plany związane z karierą modelki,czy traktujesz to jako przygodę czy być może marzysz o karierze w filmie,lub jako top model z pierwszych okładek światowych czasopism :)

MJ :W tej chwili nie mam raczej konkretnych planów związanych z karierą modelki. Uwielbiam robić zdjęcia, ponieważ uważam, że każdy obraz opowiada historię, zajmując się fotografowaniem mogę wyrazić samą siebie dostarczając tym samym rozrywkę innym. Teatr Muzyczny jest przeze mnie brany jako możliwa droga do mojej przyszłości, chociaż nie istnieją jeszcze żadne konkretne plany w tym względzie. Na razie cieszę się z odkrywania świata, z poznawania nowych, ciekawych ludzi oraz czekam na nowe przygody,które kto wie dokąd mnie jeszcze zawiodą :)

 ZW :W chwili obecnej jesteś na zgrupowaniu w Okinawie w Japonii i przygotowujesz się intensywnie do wyborów Miss International 2012  reprezentując Kanadę. Jacy są Japończycy jako gospodarze tego wydarzenia; czy macie czas na zwiedzanie tego kraju?  Generalnie czy masz stres związany ze zbliżającym się wyborem przewidzianym na  21 października 2012 roku tym bardziej,że wśród kandydatek  jest jeszcze jedna Polka,Rozalia Mancewicz, Miss Polski z 2010 roku.

MJ :  Szczerze przyznam,że udziałowi w tych wyborach towarzyszy bardzo duży stres,lecz jednocześnie przeżywam najpiękniejsze chwile w moim dotychczasowym życiu. Zaprzyjaźniłam się z wieloma cudownymi i wartościowymi osobami i jestem przekonana,że ci przyjaciele pozostaną na zawsze w moim życiu. Rozalia Mancewicz ? :) w rzeczywistości to ona jest moją najbliższą przyjaciółką. Mamy plany aby odwiedzić siebie nawzajem w przyszłym roku. Rozalia jest uroczą,przesympatyczną i przepiękną kobietą z którą mile spędzam czas na rozmowach w języku polskim,moim ojczystym :) . Japończycy są niezwykłymi gospodarzami i jest trudno o bardziej miłych,przyjaznych i gościnnych na świecie. Zaskakują mnie swoją gościnnością i serdecznością każdego dnia. Ich dobroć serca oraz ich hojność są bardzo inspirujące. Dużo czasu poświęcamy na zwiedzanie,spotkania z miejscową ludnością,zdobyłam ogromną wiedzę na temat japońskiej kultury i historii. Muszę dodać,że uwielbiam japońską kuchnię.

Arigatou Gozaimasu (jap: dziękuję bardzo) dla  ICA oraz Beauties of Canada,organizacjom które dały mi możliwość reprezentowania mojego wspaniałego kraju-Kanady w wyborach Miss International 2012. Jestem ogromnie dumna z faktu,że jestem Kanadyjką.

Merci beaucoup  dla wspólnoty polonijnej w Montrealu za wsparcie ! W moim sercu będzie zawsze specjalne miejsce dla Poloni Montrealskiej. Do zobaczenia wkrótce :)

Fot:autor. Wręczenie nagrody Miss Polonia Montreal 2009

ZW :Serdecznie dziękuję Marto za twój czas oraz życzę ci w imieniu czytelników Kroniki Montrealskiej i moim własnym korony Miss International 2012.

Autor:Z.P.Wasilewski

Zdjęcia nadesłała: Marta Jabłonowska

Siedmiu Wspaniałych z miasteczka Baie-Saint-Paul

baie-st-paul

Miasteczko Baie-Saint-Paul jest jedną z najstarszych miejscowości w Quebecu, założoną już w połowie XVII wieku. Miejscowość znajduje się w regionie administracyjnym Quebecu o nazwie  Capitale Nationale (pol: Stolica Narodowa) w odległości ok.120 kilometrów na wschód od miasta Quebec. Baie-Saint-Paul zamieszkuje 7 500 osób,prawie całkowicie frankofonów,ponieważ zaledwie 1 % mieszkańców deklaruje się jako anglofoni.

Historia miasta rozpoczyna się w 1636 roku,kiedy to Stowarzyszenie Nowej Francji przekazuje pobliskie tereny władcom feudalnym; Francois Fouquet, Charles de Lauzon, Georges Berruyer de Manselmont, Jean Rozée de Saint-Martin, Jacques Duhamel oraz Jacques Castillon.

W 1678 roku jako pierwszy osadnik pojawia się niejaki Noel Simard zwany Lombrette zaczynając karczowanie i oczyszczanie terenów pod uprawę. Od tego momentu rozpoczyna się zaludnienie Baie-Saint-Paul. Obecnie w miasteczku znajduje się 85 wiekowych domów o typowej kebeckiej architekturze.

W 1714 pierwsza parafia doczekała budowli kościoła pod wezwaniem Sw. Piotra i Pawła.

Rok 1759 był teatrem krwawych potyczek w okolicy pomiędzy Armią Francuską i oddziałami Armii Brytyjskiej. Brytyjczycy dewastują okoliczne gospodarstwa w pobliżu miejscowości;Beaupre,Malbaie i Baie-Saint-Paul aby w ten sposób odciąć miasto Quebec od zaopatrzenia w żywność.

W roku 1913 Baie-Saint-Paul uzyskuje prawa miejskie,pięć lat później w 1918 uruchomione zostało kolejowe połączenia z miastem Quebec

Obecnie miasteczko jest miejscowością nastawioną przede wszystkim na turystykę.

Malownicze pejzaże tego miasteczka i okolic od zawsze przyciągały malarzy. Jedna z najważniejszych grup malarzy kanadyjskich obrała sobie za siedzibę Baie-Saint-Paul właśnie.

Grupa Siedmiu, zwana czasem szkołą z Algonquin (ang. Group of Seven) – grupa kanadyjskich malarzy-pejzażystów, istniejąca w latach 1920–1933. W skład grupy wchodzili początkowo: Rfanklin Carmichael (1890–1945), Lawren Harris (1885–1970), A.Y.Jackson (1882–1972), Frank Johnston (1888–1949), Artur Lismer (1885–1969), J.E.H.MacDonald (1873–1932) i Frederic Varley (1881–1969). Znaczący wpływ na grupę wywarł Tom Thomson rozbudzając wśród jej członków zainteresowanie pejzażem Kanady.

Grupa Siedmiu powstała w 1920 po swojej pierwszej wystawie w Galerii Sztuki w Toronto. Jednym z powodów jej powstania było poczucie frustracji wynikające z na ogół konserwatywnego i naśladowczego charakteru ówczesnej sztuki kanadyjskiej. Drugim powodem był – podobnie jak w przypadku europejskich symbolistów i postimpresjonistów, od których w dużej mierze wywodzi się estetyka członków grupy – bunt przeciwko ograniczeniom XIX-wiecznego naturalizmu i próba stworzenia bardziej bezstronnego i niezależnego związku między sztuką a naturą.

Członkowie grupy przedstawiali się jako narodowa szkoła malarzy kanadyjskich. Wywołało to niechęć kręgów artystycznych, ale grupa miała za sobą poparcie Erica Browna, dyrektora National Gallery w Kanadzie. Zaczął on kupować do galerii obrazy członków grupy na kilka lat przed jej formalnym założeniem. Dzięki niemu doszło w 1924 i 1925 do wystawy obrazów Grupy Siedmiu w Anglii. Wywołało to oburzenie wielu członków Królewskiej Akademii Kanady, którzy uważali, iż grupa jest nadmiernie forowana. Korzystne recenzje brytyjskiej  prasy sprawiły jednak, że zarówno Brown i Grupa Siedmiu podbudowali swoją pozycję.

Ponieważ członkowie grupy często malowali razem, zarówno w plenerze jak i w studio, ich obrazy mają wiele cech wspólnych. Płótna eksponowane na ich pierwszych wystawach odznaczały się zwykle ciężkim impastem, jasnymi kolorami i uproszczoną formą. Harris po 1921 jako pierwszy zaczął radykalnie upraszczać kolorystykę i kompozycję swoich płócien. W jego ślady poszli wkrótce MacDonald, Carmichael, a nawet Varley.

Używali oni cienkiego pigmentu i stylizowanego designu w wielu swoich obrazach. Harris poszedł jeszcze dalej i poczynając od połowy lat 20. zredukował kompozycję swoich obrazów do prostych, niemal monochromatycznych form. Był jednym z pierwszych artystów kanadyjskich, którzy zwrócili się w stronę abstrakcji.

W latach 20-tych Grupa Siedmiu systematycznie budowała swoją pozycję poprzez autopromocję i dzięki wsparciu przyjaciół z Art and Letters Club, Canadian Forum i National Gallery. W 1926, po rezygnacji Franza Johnstona, nowym członkiem grupy został A.J.Casson. Chcąc poszerzyć geograficzny zasięg swego oddziaływania, grupa zaprosiła do współpracy malarzy spoza Toronto: w 1930 Edwina Holgate (1892–1977) z Montrealu, a w 1932 L.L. Fitzgeralda (1890–1956) z Winnipeg.

Na barwnych uliczkach w centrum Baie-Saint-Paul usianych restauracjami, kafejkami i galeriami sztuki poustawianych jest bardzo dużo popiersi znaczących malarzy kanadyjskich oraz ostatnio coraz więcej pojawiających się popiersi malarzy kebeckich. Baie-Saint-Paul w 2005 roku nosiła tytuł Kanadyjskiej Stolicy Sztuki.

Fot:Z.P.Wasilewski

opracował:Z.P.Wasilewski

 

Baloniku nasz malutki

montgolfieres-1920-1200

Międzynarodowy festiwal balonów na ciepłe powietrze w mieście Saint-Jean-sur-Richelieu  pod Montrealem jest wydarzeniem,mającym na celu promowanie  turystyki w regionie oraz stworzenie rodzaju wielkiego rodzinnego święta w tym dużym,ok 80-cio tysięcznym mieście lecz nieco uśpionym i leniwym.  Wydarzenie to ma miejsce corocznie w miesiącu sierpniu i trwa 9 dni. W 2010 roku festiwal balonów przyciągnął 400 000 gości. Początki festiwalu sięgają 1984 roku ,kiedy to organizacje turystyczne,ekonomiczne i miejskie zadecydowały o realizacji inwestycji mającej na celu  stworzenie ważnego wydarzenia turystycznego,lecz również pozwalającego rozwijać ekonomię regionalną.

 

Balon  jest statkiem powietrznym z grupy aerostatów (statków lżejszych od powietrza), bez napędu silnikowego. Składa się z obszernej powłoki wykonanej z nieprzepuszczalnej, lekkiej tkaniny nagumowanej lub tworzywa sztucznego, o dużej wytrzymałości i zawieszonej pod nią gondoli (kosza).

Pierwszej udokumentowanej próby z modelem balonu wypełnionego gorącym powietrzem dokonał 8 sierpnia 1709 Bartholomeo Lourenco de Gusmao (1686–1724), kapelan nadworny portugalskiego króla Jana V.

5 czerwca 1783 bracia Joseph Michel (1740–1810) i Jacques Etienne Montgolfier (1745–1799) w Annonay dokonali pierwszej udanej próby wzlotu balonu papierowo-płóciennego (średnica ok. 12 m) Ad Astra (Ku gwiazdom) napełnionego gorącym powietrzem. Balon przeleciał 2 336 m, unosząc się na wysokość ok. 1,8 km.

19 września 1783 w Wersalu odbył się pierwszy załogowy lot. Bracia Montgolfier wraz ze szwajcarskim fizykiem Ami Argandem zbudowali balon na gorące powietrze, na pokładzie którego znalazły się baran, kogut i kaczka. Dzięki temu doświadczeniu próbowano ustalić, jaki wpływ na żywe organizmy będzie miała podróż powietrzna. Po tej próbie rozpoczęto przygotowania do lotu z udziałem ludzi.

15 października 1783 Jean Francois Pilatre de Rozier (1754–1785) wzniósł się balonem na uwięzi na wysokość 26 m. Powodzenie tych doświadczeń zadecydowało o tym, że bracia Montgolfier przygotowali balon o pojemności 2 000 m³, który mógł unieść dwie osoby. 21 listopada odbył się pierwszy w historii wolny lot balonu, na pokładzie którego znaleźli się Jean Francois Pilatre de Rozier i Francois Laurent d’Arlandes (1742–1809).

1 grudnia 1783 Jacques Alexandre Charles wraz z Nicolasem Louisem Robertem podczas lotu balonem wypełnionym wodorem osiągnęli wysokość 524 m. Warto dodać, że zaprojektowana przez Charlesa i wykonana przez braci Robert konstrukcja balonu była bardzo nowoczesna. Jego powłoka była wykonana z gumowanego jedwabiu i opleciona siatką, do której przymocowano gondolę. Balon został wyposażony w klapę umożliwiającą wypuszczenie gazu z powłoki oraz w balast i barometr służący do pomiaru wysokości lotu. Podobne konstrukcje balonów budowano jeszcze przez następne dwa wieki.

Pod koniec 1783 próby balonowe przestały być francuskim monopolem. Prasa zaczęła informować o kolejnych eksperymentach dokonywanych w Londynie,Rotterdamie,Hadze i Mediolanie.

Polska była jednym z pierwszych państw, w których rozpoczęto samodzielne eksperymenty w tej dziedzinie. Już 17 stycznia 1784 w Krakowie, w dzielnicy Wesoła, rozpoczęły się udane eksperymenty ze wzlotem balonu. Inicjatorami byli krakowscy uczeni: Jan Śniadecki,Jan Jaśkiewicz,Franciszek Scheidt i Jan Szaster. Następnie 12 lutego w Warszawie wypuszczono w przestrzeń powietrzną balon. Dokonał tego nadworny chemik i mineralog królewski Stanisław Okraszewski (1744–1824). Balon, mający niespełna 1 m średnicy, został napełniony wodorem. Utrzymywany na linie, wzniósł się na wysokość ok. 180 m i pozostawał w powietrzu ok. 3 minut. Przeniesiony następnie do wysokiej sali, utrzymywał się pod jej sufitem ok. 1 godziny. Próba odbyła się w obecności króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i licznych widzów. Kolejne doświadczenie przeprowadził Okraszewski nad brzegiem Wisły 6 marca 1784. Przy wystrzałach z dział balon, utrzymywany na linach, wzbijał się w powietrze dwukrotnie. Po raz trzeci zaś wzleciał bez uwięzi, kierując się w stronę Kobyłki. Po 22 min. stracono go z oczu. Spadł, jak się później okazało, w pobliżu Słupna k.Radzymina, w odległości ponad 20 km od miejsca startu. W tym samym miesiącu w Krakowie ponownie dokonano prób z balonem papierowym wypełnionym gorącym powietrzem. 1 kwietnia 1784 balon, w kształcie połączonych podstawami piramid, wzniósł się na wysokość ok. 4 700 m i utrzymywał się w powietrzu przez 33 min.

Pierwszy w Polsce lot balonu załogowego odbył się zaś 10 maja 1789. Z ogrodu Foksal w Warszawie, w obecności króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, wystartował aerostat pilotowany przez Francuza Jeana Pierre Blancharda (1753–1809), który wzniósł się na wysokość 2 km, a po 45 min. wylądował w Białołęce.

Od 1906 do I Wojny Światowej, następnie w okresie międzywojennym oraz ponownie od 1983 są rozgrywane najbardziej prestiżowe w sporcie balonowym zawody o Puchar Gordona Benetta.

Fotoreportaż:Z.P.Wasilewski

Angkor Wat – zaginione miasto

264807992

Premiera na Kronice Montrealskiej !!! Reportaż korespondentki z Polski;Edyta Buchert-globtroterka,pasjonatka fotografii i podróży .

ANGKOR WAT-ZAGINIONE MIASTO

Przed przylotem do Kambodży długo zastanawiałam się, czy kraj, który pamięta tak świeżą i tragiczną historię może rozkochać w sobie podróżnika. Co ma do zaoferowania globtroterom spragnionym przygód i wyjątkowych miejsc? Prócz serdecznych ludzi, wyjątkowe miejsce – Angkor Wat. Ukryte w dżungli pozostałości ponad stu wspaniałych świątyń są atrakcją turystyczną o światowym znaczeniu. Wzbudzają zachwyt, napawają lękiem i oddają hołd azjatyckim budowniczym sprzed ośmiu wieków.

Angkor znaczy święte miasto

Słowo „angkor” pochodzi z sanskrytu i oznacza  ”stolicę” lub “święte miasto”. Najważniejsza świątynia kompleksu nosi nazwę Angkor Wat (miejską świątynia), zaś położony w jej pobliżu zespół miejski określany jest mianem Angkor Thom, czyli wspaniałe miasto. Dziś mianem Angor określa się sławny na całym świecie zespół ruin  rozpostarty w pobliżu miejscowości Siem Reap w Kambodży. Dawniej znajdowała się tu siedziba władców Khmerów, którym poddani oddawali tu cześć religijną. Budowle miasta były niezwykle bogato zdobione, a płaskorzeźby do dziś stanowią cenne źródło wiedzy o dawnym mocarstwie Khmerów.

Z archeologicznego punktu widzenia Angkor jest przede wszystkim ogromnym systemem wodnym, złożonym ze sztucznych kanałów i grobli, w których  magazynowano wodę . Stąd kierowano ją na pola ryżowe. Tym sposobem Khmerowie zbierali plony dwa razy w roku i powiększali potencjał gospodarczy. Ponoć  w okresie największej świetności Angkor liczył ponad milion mieszkańców i był największym miastem świata. Dla porównania, Londyn w tym samym czasie miał zaledwie 50 tys. mieszkańców.

Zapomniana potęga

To wspaniałe kamienne miasto przez prawie czterysta lat pozostawało w zapomnieniu. Od XV w., kiedy państwo Khmerów zostało pokonane przez rozwijające się królestwo Tajów Ajutthaja, Angkor Wat odeszło w zapomnienie. Wprawdzie tereny Angkoru były nadal zasiedlane i użytkowane rolniczo, ale większość świątyń porosła tropikalnym lasem.  Dopiero w latach 60 XIX w., kiedy francuski podróżnik  Henri Monuhit opublikował relacje ze swoich niezwykłych podróży do Azji Południowo-Wschodniej, świat zainteresował się Angkorem. Przez kolejne lata trwały intensywne prace nad wydobywaniem monumentalnych, bezcennych pamiątek dawnej potęgi Kambodży spod gęstych konarów drzew, lian i korzeni, które na przestrzeni wieków porosły kamienne miasto.

Gdy zobaczyłam to na własne oczy, nie mogłam się  oprzeć wrażeniu, że dżungla  chce ukryć to magiczne miasto przed zwiedzającymi i przed postępującym rozwojem cywilizacji, która tak bardzo mu zagraża. Wydawało mi się, ze silne, rozłożyste konary i korzenie drzew starają się schować Angkor przed tymi, którzy bezczeszczą święte miejsce Khmerów wykradają posążki, rzeźby po to, by później sprzedać je na czarnym rynku. Czy naprawdę natura chce zabrać te bezcenne zabytki po to, by ochronić je przed nami samymi?

Skuterem wokół historii

Na powierzchni  400 km² wybudowano prawie 250 unikalnych na skalę światową świątyń, a odległości pomiędzy poszczególnymi obiektami wynoszą nawet  kilkanaście kilometrów. Nie da się go zwiedzać  na piechotę. Zastanawiałam się nad wypożyczeniem roweru,  jednak doskwierające upały skutecznie zniechęciły mnie do wysiłku fizycznego.

Dlatego ucieszyłam się, gdy Tonle, mój przewodnik,  zaoferował, że odbierze mnie z hostelu o godz. 6 rano i wypożyczonym skuterem zwiedzimy razem najważniejsze świątynie. Zgodziłam się natychmiast. Mimo iż wykupiłam 3-dniowy bilet wstępu na teren kompleksu świątyń, to postanowiliśmy skupić się na najważniejszych budowlach w obawie, że na wszystkie może zabraknąć nam czasu. Podczas wycieczki codziennie towarzyszyły nam gromadki dzieci, które biegając za turystami, starają się im sprzedać pamiątki.

Droczą się i targują, ale nie są nachalne, a raczej serdeczne i przyjacielskie. Często wprawiały mnie w osłupienie np. umiejętnością liczenia pocztówek, które oferowały na sprzedaż we wszystkich najbardziej popularnych językach! Zakamarki tego kompleksu świątyń stwarzają idealne warunki nie tylko do zwiedzania, nie tylko do handlu, ale także do psot i zabaw.

Nasze zwiedzanie było zatem przeplecione targowaniem, które szybko zamieniało się w wyścigi i zabawę w chowanego z khmerskimi dziećmi :)

Angkor Wat – arcydzieło architektury

To najważniejsza i wg mnie najwspanialsza świątynia całego kompleksu. Nic dziwnego zatem, że jej symbol widnieje także na fladze narodowej. Pojawiała się ona na każdej fladze Kambodży, z wyjątkiem flagi z lat 1991-1993. Ta świątynia powstała na początku XII w. jako siedziba Surjawarmana II władcy-boga, a później  stała się miejscem jego wiecznego spoczynku. Ponoć przy jej budowie pracowało ok. 5 tysięcy rzemieślników i aż 50 tysięcy robotników.

Już z daleka dostrzegłam licznych mnichów ubranych w pomarańczowe szaty na tle charakterystycznych, typowo khmerskich wież, do złudzenia przypominających mi pąki lotosu, symbolizujące czystość Buddy. Świątynia składa się z trzech poziomów zwieńczonych centralną wieżą wznoszącą się na wysokość 65,5 m. Tę fascynującą budowlę otacza ogromna prostokątna fosa i zewnętrzne mury o wymiarach 1300 m na 1500 m i zajmuje ona obszar o powierzchni aż 1 km kw. Mój podziw wzbudziło rozmieszczenie i wykonanie świątyni,  które świadczy o doskonałym zrozumieniu bryły i zmyśle artystycznym. Ściany budowli zostały ozdobione misternymi płaskorzeźbami i aż trudno uwierzyć, ze wykuto je w kamieniu. Przyglądając im się  nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niemal tętnią  życiem, zawierają bowiem tak wiele detali i dynamiki. Szczególne wrażenie wywierają  na mnie jeden z największych skarbów Angkor Wat tzw. „ kamienny arras”. Ciągnie się na długości ponad 900 metrów i widnieje na nim prawie 20 tysięcy postaci przedstawiających realistyczne sceny z eposów indyjskich Ramajany i Mahabharaty oraz życie dworu.

Nie mogę wprost uwierzyć, że ta bogato zdobiona świątynia  powstała w ciągu zaledwie 37 lat. Opuszczając ją mam nieodparte wrażenie, że właśnie zobaczyłam najwspanialszą budowlę na świecie. Dopada mnie nawet swoisty smutek i nostalgia, gdyż boję się, że już nigdy nie zobaczę nic równie pięknego.

Ta Prohm

To miejsce znają  o nawet laicy. Skąd? Jedni z fascynujących fotografii przedstawiających konary drzew ciasno oplatające ruiny świątyni. Inni… ze srebrnych ekranów!  Niektóre sceny  np. do filmu „Tomb Raider” z Angelina Jolie w roli głównej zostały  nakręcone właśnie w świątyni Ta Prohm. Bardziej od  ról filmowych, fascynuje mnie jej historia i misterna architektura. Podziwiam fakt, że ta świątynia od wieków prowadzi nierówną walkę z siłami natury. Niestety dżungla jest bezlitosna i olbrzymie drzewa porastają kamienie, łamią płaskorzeźby i wdzierają się do wnętrz budowli. To sprawia, że świątynia Ta Prohm popada w ruinę, ale jeszcze się nie poddaje.

Wprawdzie niektóre jej fragmenty wyłączono z możliwości zwiedzania z powodu ryzyka zawalenia, ale inne przyciągają swą tajemniczością. Czy Ta Prohm wygra nierówną walkę z siłami natury i przetrwa dla następnych pokoleń? Od czasu obalenia zbrodniczego reżimu Czerwonych Khmerów, zabytki w Kambodży poddawane są stopniowej konserwacji i restauracji. Biorą w tym udział liczne organizacje międzynarodowe, m.in.: francuskie, japońskie, niemieckie i amerykańskie, a także … polskie. T o daje  mi nadzieję na uratowanie tej i innych wyjątkowych budowli od zapomnienia i zniszczeń, którym tak dzielnie opierały się przez stulecia.

Świątynia o wielu twarzach

We wspaniałych wnętrzach świątyni Bayon aż 216 twarzy śledzi każdy mój krok. Kompleks Bayon znacznie różni się od innych świątyń Angkoru. Zespół świątynny był przez stulecia rozbudowywany i rozszerzany, przez co zyskał bardziej skomplikowany plan, niż inne budowle. Świątynia jest okrągła, a nie kwadratowa jak większość z tego okresu. Zamiast  muru otacza ją otwarta kolumnada, a na wieżach wykuto w kamieniu ponad 216 uśmiechniętych twarzy Buddy.

O poranku lub wieczorem, przemykające promienie światła sprawiają, że kamienne oblicza mają  niesamowity, tajemniczy wyraz. Na większości  z 37 zachowanych wież widnieją cztery twarze skierowane w cztery strony świata, podczas gdy na innych są tylko dwa albo trzy boskie oblicza. Wielu badaczy sądzi, twarze o lodowatym uśmiechu należą do króla Kambodży, Dżajawarman VII, który zlecił budowę tej świątyni. Legenda głosi także, że podczas trwającej 40 lat budowy plany świątyni zmieniały się kilkakrotnie. Podobno w czasach świetności twarze były pozłacane, a zdaniem niektórych archeologów nad czterema obliczami znajdowało się jeszcze piąte – ze złota.  Czy to prawda? Nie wiadomo.  Zwiedzając tę świątynię, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że każdy mój ruch śledzi nieobecny wzrok i delikatny uśmiech Buddy. Mój lekki niepokój wywołują też olbrzymie korzenie wbijające się w kamienne mury świątyni i tworzące niezwykłe korytarze. Tajemnicza aury,  Bayon, podobnie jak pozostałych świątyń, uwodzi swym czarem i sprawia, że opuszczając  ruiny zaginionego miasta, wiem na pewno, że jeszcze kiedyś tu wrócę.

 Na ratunek ginącej świetności

Dopiero pod koniec XIX w. europejscy naukowcy zainteresowali się tą, nieco już zapomnianą, częścią francuskich kolonii w Indochinach. Kolejne wojny i niepokoje wewnętrzne przez długie dziesięciolecia przerwały prace archeologiczne prowadzone na terenie Kambodży.Obecnie zespoły świątynne Angkoru poddawane są stopniowej konserwacji i restauracji. W latach 1980-1990 w pracach konserwatorskich nad świątynią Bayon brały udział polskie Pracownie Konserwacji Zabytków, z czego jestem bardzo dumna. Od 1992 świątynia Bayon, jako część Angkoru, widnieje na liście kulturowego dziedzictwa UNESCO, co daje nadzieję na uratowanie tych wyjątkowych zabytków i bogatej historii od zapomnienia i zniszczeń, którym tak dzielnie opierała się przez stulecia.

Informacje praktyczne

Dojazd: z Warszawy najlepiej samolotem do stolicy Phnom Penh liniami np. LOT, KLM lub Air France (ok. 3200 PLN w obie strony), a następnie albo łodzią (od 15 do 25 USD)do Siem Reap albo autobusem (ok. 10 USD) albo samolotem linii Siem Reap Airways (ok. 100 USD w obie strony

Kiedy najlepiej jechać: najlepiej w porze suchej, która trwa od listopada do kwietnia.

Waluta: 1 nowy riel (CR) = 100 sen, 1EUR=4860 CR, 1 USD =3636 CR, 1 PLN =1111 CR

Turyści mogą posługiwać się również dolarami lub bez problemu wymienia je w największych miastach Phnom Penh i Siem Reap

Polaków obowiązują wizy pobytowe (nie ma wiz tranzytowych) z ważnością do 30 dni. Można je otrzymać po  przylocie na lotnisku lub na drogowych przejściach granicznych po wypełnieniu kwestionariusza , załączeniu dwóch zdjęć i uiszczeniu opłaty 20 USD.

Bilet wstępu do kompleksu Angkor Wat to odpowiednio 1 dzień – 20 USD, 3 dni- 40 USD, 7 dni – 60USD.

Noclegi: podstawowy standard już od 5 USD ,nocleg w klimatyzowanym pokoju to koszt ok. 20 USD, a za ok. 50 USD można sobie zafundować bardzo elegancki hotel porównywalny do światowego standardu 3- 4 gwiazdek.

Warto wiedzieć: kompleks świątynny można zwiedzać rowerem (ok. 2 USD za dzień), skuterem

10 USD (za dzień). Bardzo popularnym środkiem transportu jest riksza. Można ją wynająć za 12 USD (dla dwóch osób na dzień ) lub około 15 USD (dla  3- 4 osób). Najlepiej zwiedza się bardzo wczesnym rankiem lub pod wieczór, kiedy nie ma zbyt wielu turystów i upały nie są tak uciążliwe.

Ciekawe strony www: www.cambodia.com

Autor: Edyta Buchert

Fot: Edyta Buchert

Tanite nana etutamin nitassi ?

IDLP-Properties

Innu , spolszczenie : Innuici lub Innuitowie, w innu-aimun : “Istoty ludzkie”) – grupa leśnych Indian Ameryki Północnej z rozproszonych osiedli wschodniego Quebecu i Labradoru w Kanadzie, złożona ze spokrewnionych ze sobą algonkińskich plemion Montagnais (większego, żyjącego zasadniczo bardziej na południu) oraz Naskapi (mniejszego, zamieszkującego bardziej na północy). Spokrewnieni językowo i kulturowo z Indianami Kri. Innuici liczą obecnie ok. 18 tys. członków (z czego ok. 15 tys. w Kebecku). Niegdyś wędrowni myśliwi i zbieracze, żyjący w namiotach okrywanych zwierzęcymi skórami. W XX wieku przesiedleni – czasem przymusowo – do stałych osiedli (głównie na północnym brzegu Zatoki Św.Wawrzyńca  i w głębi Labradoru). Utrzymują się głównie z dorywczych prac leśnych, myślistwa, rybołówstwa i opieki socjalnej, na skutek gwałtownych przemian społecznych, kulturowych i ekonomicznych zmagając się przy tym z licznymi przypadkami alkoholizmu, narkomanii, przemocy w rodzinie i samobójstw. Ok. 80% populacji posługuje się nadal jednym z języków rodziny algonkińskiej. Praktycznie wszyscy znają też angielski. Z wyjątkiem społeczności Naskapi Nation of Kawawachikamach z Quebeku, która w 1978 roku podpisała porozumienie z rządem, pozostałe społeczności Innu nigdy oficjalnie nie zrzekły się swoich ziem na rzecz Kanady na mocy traktatu i systematycznie występują z roszczeniami terytorialnymi i wnioskami o rekompensatę. Najbardziej znanymi członkami ludu Innu są członkowie istniejącej od 1984 folk-rockowej grupy Kasztin, jednej z najpopularniejszych tubylczych grup muzycznych Kanady, znanej m.in. ze wspólnych występów z Robbie Robertsonem oraz albumów KashtinInnu i Akua TutaInnu nie należy mylić z Inuit (nazwa własna i ang. Inuit, spolszczenie: Inuici), znanymi wraz z ludem Yupik jako Eskimosi. Jedni i drudzy to tubylcze ludy Ameryki, ale tylko Innu to Indianie. Poza tym, o ile Innu żyją we wschodniej Kanadzie, to Inuici zamieszkują Arktykę od Alaski po Grenlandię, a Yupik zamieszkują Alaskę i północno-zachodnią Syberię w Rosji.

Festiwal PRESENCE  AUTOCHTONE  (pol: OBECNOŚĆ AUTOCHTOŃSKA) jest wydarzeniem organizowanym w Montrealu od 1990 roku mającym na celu przybliżenie kultury ludności tubylczej rozproszonej na terenach trzech Ameryk. Podczas tego wydarzenia można zapoznać się z ich sztuką, historią i tradycjami oraz rękodzielnictwem a także gastronomią.

Plac festiwalowy zamieniony w stylizowaną wioskę indiańskąPokaz tańców w tradycyjnych strojach

Występ Innuitki śpiewającej w języku innu-aimun,która dała popis typowego dla ludów na Dalekiej Północy gardłowego śpiewu (fr:chant de gorge )

Florent Vollant,lider zespołu Kashtin,zaangażowany społecznie w swojej wspólnocie i ogromnie popularny również wśród Kebeków.Cała idea wolności tego autochtońskiego plemienia została wyrażona w bardzo jasny i typowy dla Indian sposób. Zwracając się ze sceny do zgromadzonej publiczności jeden  z Innuitów powiedział;urodziliśmy się tutaj na naszej ziemi,nasi przodkowie byli tutaj tysiące lat temu,mamy nasz język,naszą historię,nasze prawa ,tradycje . Wszyscy płyniemy po rzece do tego samego ostatecznego celu jakim  jest pokój. Wy płyniecie statkiem ,my płyniemy naszym canoe i dopłyniemy spokojnie do celu jeżeli żadne ze stron nie będzie sobie zajeżdżać drogi. Bardzo krótkie i jasne przemówienie,które zostało przyjęte z aplauzem przez wszystkie blade,śniade,żółte,brązowe i czerwone skóry :)

Festiwal Presence Autochtone kończy się 8 sierpnia.

Tanite nana etutamin nitassi ? w języku innu-aimun oznacza; Co uczyniłeś z moją ziemią ?

Autor:Z.P.Wasilewski

fot:Z.P.Wasilewski

Człowiek,który się Messerschmittom nie kłaniał

600px-roundel_of_the_royal_canadian_air_force_1946-1965-svg

Janusz Żurakowski 1914-2004 był niezwykle skromnym czlowiekiem i nikt kto go spotkał po raz pierwszy nie przypuszczałby że życie tego spokojnego człowieka było tak nieprawdopodobne i że jest on jednym z najznakomitszych pilotów na świecie. Żurakowski urodził się 12 września 1914 r. w polskiej rodzinie zamieszkałej w Ryżawce, niewielkiej miejscowości na dalekich kresach wschodnich. Po rewolucji w Rosji, gdy powstała wolna Polska, ojciec Janusza, lekarz dr Żurakowski postanowił przedostać sie wraz z rodziną do Polski. Wkrótce po przybyciu do kraju, dr Żurakowski objął w 1921 stanowisko lekarza powiatowego w Garwolinie niedaleko Warszawy, a dzieci rozpoczęły naukę w tamtejszej szkole. W 1927 rodzina przeniosła się do Lublina.


Pierwszy kontakt z lotnictwem Janusz zawdziecza swemu starszemu bratu, Bronisławowi, ktory namówił go do budowania modeli latających. W wieku 15 lat Janusz zdobywa cenną nagrodę za budowę swoich modeli : lot na samolocie w Lubelskim Klubie Lotniczym. W życiu młodego harcerza rozpoczął się nowy etap. W początku lat trzydziestych jest już uczestnikiem szkolenia szybowcowego w Polichnie. W 1934, po zdaniu matury zgłasza się na ochotnika do służby w lotnictwie wojskowym. Rozpoczyna naukę w Szkole Podchorążych Rezerwy Lotnictwa w Dęblinie, a po roku przechodzi do Zawodowej Szkoły Podchorążych Lotnictwa, tak zwanej “Szkoły Orląt”, którą kończy w 1937 r jako podporucznik pilot.

W okresie tym, dużo wolnego czasu spędza latając na szybowcach  jeden z Jego lotów na szybowcu Komar trwa 15 godzin!

Po skonczeniu szkoły zostaje przydzielony do 161 Eskadry Myśliwskiej 6 Pułku Lotniczego we Lwowie, a w marcu 1939, gdy zaczęło narastać niebezpieczeństwo wybuchu wojny zostaje przeniesiony jako instruktor do Dywizjonu Specjalizacji Myśliwskiej w Ułężu pod Dęblinem. Bierze udział w szkoleniu podchorążych w przyśpieszonym tempie. Sprzętem używanym do tego celu były samoloty myśliwskie polskiej produkcji PZL P-7. Gdy 1 września 1939  niemiecka Luftwaffe zaatakowała Szkołę Orląt, Janusz przechodzi swój chrzest bojowy właśnie na P-7.

We wrześniu 1939, polski personel lotniczy zostaje zgrupowany blisko granicy  rumuńskiej. Zgodnie z umowami rządowymi, miał on przejąć w Rumunii transport angielskich samolotów bojowych dla Polski. W dniu 17 września 1939, gdy Rosja Sowiecka zaatakowała Polskę, oddziały lotnicze otrzymują rozkaz natychmiastowego przekroczenia granicy rumuńskiej. Wraz z innymi, Żurakowski trafia do obozu internowanych w Rumunii, skąd dzięki staraniom polskiej ambasady w Bukareszcie polscy piloci, po przebraniu w cywilne ubrania, przedostają sie do portu Balczik nad Morzem Czarnym. Stamtąd, Żurakowski dociera, poprzez Bejrut do Francji. W styczniu 1940 zostaje wysłany do Wielkiej Brytanii.Tam rozpoczął naukę języka angielskiego i zapoznał się z samolotami RAF (Royal Air Force). Wkrótce rozpoczyna loty bojowe na samolocie Spitfire w 234 Dywizjonie Myśliwskim RAF. W połowie sierpnia ’40 rozpoczyna swój udział w najbardziej zażartych walkach z Luftwaffe podczas sławnej Bitwy o Wielką Brytanię. W czasie walk zestrzelił 3 samoloty niemieckie, ale i  sam też był zestrzelony , uratował się skokiem na spadochronie.

Po Bitwie o Wielką Brytanię powstaje coraz więcej polskich jednostek lotniczych. W grudniu 1941 Żurakowski zostaje przeniesiony do 315 Polskiego Dywizjonu Myśliwskiego, nastepnie zostaje dowódcą eskadry w 306 Polskim Dywizjonie, a potem dowódcą 316 Dywizjonu. W lipcu 1943 r obejmuje funkcje Zastępcy Dowódcy Skrzydła w Northolt i dowodzi Skrzydłem w 44 lotach bojowych. W grudniu 1943 zostaje przeniesiony do Dowództwa Lotnictwa Myśliwskiego RAF jako oficer taktyczno-treningowy. Praca za sztabowym biurkiem to nie było jednak to o czym marzył 29-letni major. Gdy dowiedział się, że jest jedno miejsce dla Polaka w Królewskiej Szkole Pilotów Doświadczalnych (Imperial Test Pilots School), wpisał swoje nazwisko na listę. Roczne szkolenie, w którym brali udział piloci niemal z całego świata rozpoczęło się w marcu 1944.

Po skończeniu ETPS, Żurakowski został skierowany do Instytutu Doświadczalnego Samolotów i Uzbrojenia (Aircraft and Armament Experimental Establishment) w Boscombe Down, gdzie oblatuje angielskie i amerykańskie samoloty przeznaczone do operowania z lotniskowców. W kilka miesięcy później,  rozpoczyna loty doświadczalne na  pierwszych angielskich odrzutowcach : “De Havilland Vampire” i “Gloster Meteor”.W ciągu następnych dwóch lat, pilotuje w lotach doświadczalnych ponad 40 typów różnych samolotów. W 1947 Janusz Żurakowski przechodzi do cywila i przyjmuje ofertę firmy Gloster, by pracować w niej jako główny pilot doświadczalny, zwłaszcza przy udoskonalaniu dwu-silnikowego myśliwca Gloster Meteor.

Loty Żurakowskiego na tym samolocie sprawiły że nazwisko jego stało się dobrze znane. Przyczyniły się do tego miedzynarodowe rekordy jakie na Meteorze ustanowił Żurakowski (szybkość wznoszenia na wysokość 12 km w 7,5 min- 1949, prędkość przelotu trasy Londyn-Kopenhaga-1950), ale nade wszystko pokazy możliwości samolotu. Podczas pokazów w Farnborough w 1951 wykonał na Meteorze nową, pierwszą od 20 lat, nieznaną figurę akrobatyczną – obrócenie samolotu w płaszczyźnie pionowej łącznie o 540 stopni ( ! ).  Pełni uznania Anglicy nazwali ją “Kołem Zurobatycznym” (“Zurobatic Cartwheel”), aby upamiętnić nazwisko pilota.

Meteor okazał się  jednym z najlepszych myśliwców pierwszych lat powojennych – do 1955 wyprodukowano 3500 egz i sprzedano je do 7 krajów. Była w tym duża zasługa Żurakowskiego.

Równolegle z doskonaleniem Meteora firma Gloster pracowała nad nowoczesnym myśliwcem odrzutowym ze skrzydłem delta  Javelin, którego oblatano w listopadzie 1951. Ze względu na swój układ, Javelin miał nieco odmienne od klasycznych samolotów właściwości, zwłaszcza stateczność podłużna przy małych szybkościach. Różnica w ocenie tego zjawiska między pilotem, a Biurem Konstrukcyjnym, które opóźniało dokonanie modyfikacji, stała sie jedną z przyczyn wyjazdu Żurakowskiego do Kanady, gdzie  po wojnie,  rozwijał się przemysł lotniczy o dużym potencjale.

Avro Arrow

Żurakowski przybył  z  rodziną do Kanady 21 kwietnia 1952, a już nastepnego dnia rozpoczął w firmie Avro Aircraft  w Malton pod Toronto, swą pracę pilota doświadczalnego. Avro, na początku lat ’50 przystąpiło do interesujacych przedsięwzięć latały już prototypy odzrutowego samolotu pasażerskiego “Jetliner”,  rozpoczynano produkcję pierwszego kanadyjskiego myśliwca odrzutowego CF-100. Żurakowski został skierowany do badań wysokich prędkości lotu właśnie na CF-100.

Był to dwu-miejscowy myśliwiec przechwytujący, napędzany dwoma silnikami Rolls Royce Avon. Maksymalna prędkość lotu wynosiła Mach 0,85. Żurakowski osiągnął na tym samolocie, w locie nurkowym, rekordową szybkość Mach 1,08. Jako pierwszy w Kanadzie, testując kanadyjski samolot leciał z szybkością dźwięku. Wydarzenie to upamiętniono wydaniem srebrnej monety dwudziesto dolarowej z wizerunkiem Żurakowskiego i CF-100.

Równolegle z pracami nad CF-100 w firmie Avro przygotowywano prototyp samolotu, który miał zrewolucjonizowac system obrony Kanady CF-105 “Arrow” (Strzała). Byl to samolot reprezentujący zupełnie nowy poziom rozwiązań technicznych: bez-ogonowy, rozwijający szybkość Mach 2,0,wypełniony elektroniką i wyrafinowanym uzbrojeniem. Dla pilotów doświadczalnych stanowił ambitne wyzwanie. Prototypów Arrow zbudowano sześć, z których w próbach w locie brało pięć. Oblotu pierwszego o numerze RL 201 dokonal 25 marca 1958  Janusz Żurakowski jako szef cztero-osobowego zespołu pilotów doświadczalnych, był wykonawcą większości lotów próbnych na Arrow. W pracy tej wspomagal go inny polski pilot doświadczalny Władysław “Spud” Potocki, który później został jego następcą.

Prędkość naddźwiękową, Żurakowski osiągnął już w siódmym locie prototypu RL 201. W sierpniu 1958 oblatał prototyp Rl 202, a we wrześniu RL 203, przy czym na tym ostatnim prędkość dźwięku przekroczył już w pierwszym locie.

Po roku od chwili pierwszego lotu Arrow, 19 lutego 1959, premier rzadu Kanady powziął kontrowersyjną decyzję zaprzestania  dalszych badań i produkcji. Wkrótce też nadeszło zarządzenie zniszczenia wszystkich zbudowanych już samolotów, a także całej dokumentacji technicznej. Decyzja zezłomowania samolotu, który tak dobrze się zapowiadał w próbach i który stanowił w owym czasie wyróżniające się osiągnięcie techniczne, była wstrząsem nie tylko dla ponad 14 tysięcy ludzi związanych z Arrow, którzy stracili zajęcie, ale i dla szerokiej opinii publicznej. Na temat Arrow ukazało się 5 książek, napisano dziesiątki artykułów. Dziś decyzja premiera Diefenbankera oceniana jest jako błąd, jako “zabicie narodowych marzeń i aspiracji”.

Koniec samolotu Arrow stał się dla Janusza Żurakowskiego końcem jego pracy w lotnictwie. W 1960 razem z żoną i dwójką synów wyjechał z Toronto 300 km na północ Ontario w kanadyjskie Kaszuby, aby zmienić zupełnie styl życia i osiedlić się w pobliżu malowniczej miejscowości Barry’s Bay. Zbudował tam niewielki ośrodek turystyczny o swojskiej nazwie “Kartuzy Lodge”, w którym gospodarzył do śmierci.

Janusz Żurakowski otrzymał wiele prestiżowych nagród i odznaczeń. Są wśród nich: Krzyż Virtuti Militari, trzykrotny Krzyż Walecznych a także złotą odznakę Polskiego Klubu Pilotów Doświadczalnych z numerem 2, którą przyznano Żurakowskiemu podczas Jego wizyty w Polsce w 1990 (odznakę z numerem 1 nadano Bolesławowi Orlińskiemu). W 1973 Janusz Żurakowski uhonorowany został przyjęciem do Izby Sławy Lotnictwa Kanady (Canada’s Aviation Hall of Fame), a w 1996 Kanadyjska Mennica wydała srebrną monetę 20-dolarową z wizerunkiem Żurakowskiego i samolotu CF-100, na którym Polak jako pierwszy w Kanadzie przekroczył barierę dźwięku.

Jego imieniem został nazwany także główny budynek badawczy Kanadyjskiego Centrum Lotów Doświadczalnych (Canadian Flight Test Centre) w Cold Lake, Alberta (lipiec 1999).

We wrześniu 2000, nadano Januszowi Żurakowskiemu, jako jedynemu Polakowi i Kanadyjczykowi tytuł honorowego członka (Honorary Fellow) miedzynarodowego Towarzystwa Pilotów Doświadczalnych (The Society of Experimental Test Pilots) z siedzibą w Kaliforni. Jego nazwisko znajduje się tam obok takich lotników jak:Lindbergh (pierwszy lot przez Atlantyk), Sikorski (twórca nowoczesnego helikoptera), Armstrong (misja księżycowa Appollo)… Latem 2003 mieszkańcy miasteczka Barry’s Bay zbudowali tam park i muzeum dedykowane Januszowi Żurakowskiemu: “Zurakowski Park”.

Janusz Żurakowski-ZURA zmarł w “Kartuzy Lodge” 9 lutego 2004 po dwuletniej walce z białaczką. Ostatnie chwile spędził w otoczeniu żony Anny i dwóch synów, Georga i Marka. Pozostawił pięcioro wnucząt. Dzień po jego śmierci, 20-letnia wnuczka Krysia, która właśnie uzyskała licencję pilota powiedziała: “(…) Tak bardzo zawsze chciałam zabrać dziadka ze sobą do szybowca, ale wcześniej było to niemożliwe, potem rozpoczęła się choroba… Zawsze gdy jestem w powietrzu, moje myśli są z nim”.

Powyższe informacje bazują głównie na artykule Billa Bialkowskiego a także na bezpośredniej rozmowie autora  z Januszem Zurakowskim i jego żoną Anną.

Autor:Piotr Grajda,Toronto,Ontario

Więcej o Januszu Żurakowskim na stronie Piotra Grajdy : http://zurakowskiavroarrow.weebly.com/index.html

foto:Z.P.Wasilewski