DVD Enej – polsko-ukraińska kooperacja na Przystanku Woodstock 2011

133656_1

Są jednymi z tych, którzy oparli się tsunami wody sodowej i bylejakości po wygraniu popularnego programu promującego młode talenty. Nie podpierają rosnącej sławy skandalami, lecz tym, w czym są najlepsi – swoją muzyką. Chociaż istnieją już dziesięć lat, to popularność zyskali dopiero w 2010 roku, po zwycięstwie w polskiej edycji „Must Be The Music. Tylko muzyka”. Udowodnili tym samym, że można pójść w „komerchę”, a jednocześnie zachować własny od lat, nienarzucony styl. Szersza publiczność zna ich nie tylko z telewizora. W 2010 roku pojawili się przed niebagatelną rzeszą pół miliona ludzi podczas sierpniowego Przystanku Woodstock. Publiczność doceniła ich koncert, przyznając im nagrodę „Złotego bączka”, które to trofeum wiąże się z ponownym wystąpieniem w kolejnej edycji festiwalu. I to właśnie w 2011 roku koncert zespołu Enej został zarejestrowany na zestawie CD + DVD, wydanym niedawno przez firmę Złoty Melon. Przypomnę, że Złoty Melon zajmuje się m.in. wydawaniem i sprzedażą wszystkiego, co nosi logo fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dochód przeznaczany jest w całości na jej cele statutowe.

Jako słuchacze polskich i polonijnych stacji radiowych, być może będziecie kojarzyć utwór „Radio Hello”. Jego pojawienie się w większości polskich stacji, to efekt obecności zespołu w wyżej wymienionym programie TV – wygrali właśnie tą piosenką. Nie mogło jej zatem zabraknąć na DVD. Ale po kolei. Płyta rozpoczyna się – jak wszystkie woodstockowe krążki wydane w 2011 roku – reklamą książki podsumowującej dwadzieścia lat działalności WOŚP. W sumie dobrze, że reklamują ją gdzie się da. Osób żywiących nieuzasadnioną nienawiść do fundacji i jej prezesa ciągle trochę jest. Co prawda ci, którzy chcą generować nienawiść dla samej nienawiści, będą to robić niezależnie od wszystkiego, ale książkę i tak warto przeczytać. Odłoży się ją na półkę mądrzejszym.

Okładka płyty, to tradycyjnie pląsające, charakterystyczne i przekolorowe wzory. Dziesiątki zdjęć i informacji o zespole. Spis utworów i informacje techniczne. Czyli to, co każda szanująca się okładka powinna zawierać. Płyta nie różni się od innych pod względem menu (czy, jak mawia Zenon Laskowik w swoich skeczach, jadłospisu): start, wybór poszczególnych utworów, ustawienia i dodatki, w których tym razem mamy tylko fotosy i wywiad z muzykami po koncercie. „Tylko”, ponieważ w poprzedniej, „Projekcie Republika”, znalazło się kilka dodatkowych utworów z tego samego wieczoru. Brak dodatkowych bonusów znakomicie jednak rekompensuje sam koncert.

Dżentelmeni z firmy Enej rozpoczynają swój występ wyważenie, utworem „Komu”. Niczym doświadczony maratończyk wiedzą, że na pokazanie pełni możliwości przyjdzie czas później. Po kilku utworach polskich, nadchodzi czas na nawiązanie do pochodzenia niektórych członków zespołu – piosenkę „Myla moja”. Bo Enej jest przedsięwzięciem polsko-ukraińskim. Słychać to zresztą i w pozostałych ich utworach. Wszystko zabarwione jest cudownym ukraińskim, skocznym rytmem. To kolejny przykład na to, że muzyka nie zna granic. Z utworu na utwór atmosfera się rozkręca; chłopcy grają do poskakania, lekko, ale nie tandetnie. Ich muzyka bazuje na nurcie ska, z domieszką reggae i odrobiną rocka. Widać, że przy okazji sami sie dobrze bawią. Nie mówiąc już o woodstockowej publiczności, która w liczbie około siedmiuset tysięcy (!) przyjechała na swoje trzydniowe święto. Na pierwszy rzut oka widać, iż nie żałują, że wybrali Enej jako laureata „Złotego bączka”. Właściwa kapela na właściwej scenie. W drugiej części koncertu nastepują kawałki, które – w moim prywatnym rankingu – nawet największemu sztywniakowi każą wyluzować kolana: „Żyj”, „Radio Hello” i „Nocą”. Na zakończenie koncertu – niespodzianka dla widzów: wręczenie zespołowi „Złotego bączka”. Po krótkiej „ceremonii” koncert kończy się, tym razem definitywnie, dwoma bisami.

Posługując się slangiem – Enej daje radę. Jest to zdecydowanie zespół koncertowy. Jego płyty studyjne brzmią zbyt sterylnie jak na taki potencjał energii, zawarty w tych siedmiu niepozornych (oprócz perkusisty) chłopakach. Dobrze zatem, że wreszcie, za pośrednictwem Złotego Melona pojawiła się ich płyta koncertowa. I to od razu combo DVD + CD. Ta polsko-ukraińska kooperacja wypada o niebo lepiej niż np. organizacja Euro. Mistrzostwa, chociaż udane pod względem prestiżowym dla Polski, już się skończyły, a muzyka Eneja potrwa jeszcze długo. I nie wywołuje ona protestów roznegliżowanych, wątpliwej urody feministek. Dla mnie wybór jest prosty.

Miłego odbioru!

Autor:Marcin Śmigielski

Fot:internet

9 Responses to DVD Enej – polsko-ukraińska kooperacja na Przystanku Woodstock 2011

  1. goldenbrown pisze:

    Wczoraj miałam okazję zobaczyć i usłyszeć ten zespół na żywo. Występowali na koncercie w Manufakturze. Są znakomici!:))

  2. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    Witaj Goldie :) Podzielam twoje zdanie na temat tego zespołu,oczywiście odbiór na żywo i odbiór z youtuba diametralnie diametralny. Dzięki wspaniałemu korespondentowi Kroniki ,który jak się czuje z jego refleksji jest pasjonatem współczesnej muzyki oraz jej ekspertem,możemy tutaj w Montrealu śledzić ewolucję sztuki w Polsce. Mam nadzieję, że kiedyś góra przyjdzie do Mahometa :) Miło,że tutaj zaglądasz.
    Pozdrówko :)

  3. Marcin Śmigielski pisze:

    Manufaktura, czyli Łódź? Witam więc prawie-sąsiadkę ;) Rzeczywiście już samo DVD wywołuje spore wrażenie, a co dopiero koncert widziany na żywo :) Naczelny znowu przycukrował – dzięki! :P

    • goldenbrown pisze:

      Tak, Łódź:) Właściwie, to widziałam ich na próbie przed koncertem i żałuję, że nie zdążyłam zrobić im zdjęć, ale gapiostwo chyba wyniknęło z zasłuchania…

  4. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    @ Marcin Śmigielski: naczelny Kroniki daje rurki z kremem tylko tym,którzy na nie zasłużyli :)

  5. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    Rurkociąg z kremem wyobraź to sobie Marcin został przewidziany na Festiwalu-jedyne co nie zostało przewidziane ,to jest ten twój nieobliczalny ekscentryzm-ja na wszelki wypadek uzbroję się w jedną butelczynę najlepszego kremu do golenia marki Gilette,bo kto wie ? czy ty do tej rury nie każesz sobie zaaplikować krem z psikawki z odrobiną kurkumy ? :) ,Jeżeli masz nietoperza oswojonego lub mrówkojada na smyczy to chętnie ich zapoznam z moim hyper inteligentnym pieprzojadem :) Spotykamy się zatem przy piwie,bo w jednym i drugim miejscu jest dużo piany :) Pień sie pień !!!!

  6. Marcin Śmigielski pisze:

    Miałem na myśli, że będzie stoisko z rurkami, ale na mój apetyt dobry byłby rurociąg… perwersyjny Zbigniewie :P :P :P

  7. Zbigniew Paweł Wasilewski pisze:

    Obiecuję,że sobie gruuuubo pociągniesz kremu z rury :) Ekstrawagancki Śmigaczu … :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>