To, że Michał Wiśniewski potrafi zaskakiwać, wiemy wszyscy. Nawet ci, którzy deklarowali swą głęboką niechęć wobec zespołu Ich Troje, którego twórczość – nie wiedzieć czemu – określali mianem disco polo. Nie trzeba było Wiśniewskiego słuchać, żeby go nie lubić, wystarczyło nieostrożnie zerknąć na półkę z gazetami w kiosku. Przyciągać uwagę i wzbudzać niezrozumiałą złość umiał od zawsze. Nawet ostatnio, gdy plotkarski świat obiegła informacja o jego chorobie nowotworowej. Tu wypowiem się nieco bezczelnie, ale szczerze: życzę i Michałowi, i sobie, żeby w końcu okazało się to kolejnym chwytem marketingowym. To nie wszystko. Ponadto „Wiśnia” ogłosił, że wystartuje w najbliższej edycji rajdu Dakar. Pojedzie ciężarowym Manem jako nawigator weterana tej imprezy, Grzegorza Barana. W końcu nastąpiła też i muzyczna nowina: kilka miesięcy temu ukazała się najnowsza płyta z udziałem Michała Wiśniewskiego. „Sweterek, czyli 13 postulatów w sprawie rzeczywistości” zawiera piosenki zduńskowolskiego muzyka i poety, Andrzeja Wawrzyniaka.
Chociaż autorem kompozycji na płycie jest głównie „Wawrzyn”, to nic jej nie uchroni od faktu, że będzie kojarzona z Wiśniewskim. Założę się, że nikt z was nie słyszał o Andrzeju Wawrzyniaku z niewielkiej Zduńskiej Woli w województwie łódzkim. I bardzo dobrze. Dzięki temu powstał krążek o bogatej zawartości artystycznej. Odważę się nawet stwierdzić, że po raz pierwszy w swojej karierze muzycznej Michał Wiśniewski pojawił się na wartościowej, dobrej płycie. No właśnie, tu tkwi największa niespodzianka: płyta zawiera piosenki z nurtu tzw. poezji śpiewanej. Chociaż w repertuarze Ich Troje pojawiały się nieraz kawałki pretendujące do tego miana, to grzechem ignorancji byłoby porównywanie ich z tym, co słyszymy na „Sweterku…”.
Zresztą przewrotnym nawiązaniem do Ich Troje może być właśnie tytułowy sweterek. Nie kolorowe pióra i nabijane cekinami kostiumy za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zwyczajny sweterek, prawdopodobnie w stonowanym kolorze, raczej z lumpeksu niż z markowego sklepu, może nawet nie pierwszej świeżości, za to własny i wygodny. Znakomicie nawiązuje do klimatu płyty, ale i do tego, o czym ona opowiada. Są to raczej spokojne, ale bezkompromisowe utwory poetyckie, z towarzyszeniem ciekawej, nienachalnej muzyki, w której główną rolę gra gitara (ukłony dla diabelnie utalentowanych młodych panów Wawrzyniaków!). „Ta płyta jest o tęsknocie za uczciwością, rzetelnością i sprawiedliwością, za rzeczywistością wypełnioną tymi trzema wartościami.” – mówi Andrzej Wawrzyniak o projekcie.
Znajdziemy tu m.in. troski i zwierzenia człowieka parającego się zawodem artysty („Analfabetyzm przestał mnie krępować, odkąd widzę z jakim trudem dźwigacie te genialne głowy…”, „Dajcie wódkę poetom i śledzie, dla nich kawior na stole to grzech, oni muszą wynurzać się w biedzie, by prawdziwie zabrzmiał ich śpiew.”). Najwięcej jednak jest tytułowych postulatów w sprawie rzeczywistości: „Tak trudno powiedzieć zwyczajne przepraszam, lub choćby tak proste dziękuję, a pełne koryto bez snów i poezji każdemu tu prawie smakuje.”, „Trudno tak żyć, choć w sklepach tyle pomarańczy, trudno tak żyć, gdy nawet miłość nic nie znaczy.”, „Panie Stańczyk! Pan by się tu przydał, bo tu wszędzie fałsz i ohyda, może znalazłby Pan króla, co by zechciał wziąć w obronę tę krainę po przejściach?”, „No bo jak nie rzucać mięsem, k****, gdy byle dupek może iśc na dyrektora, jeśli tylko do szeregu stanął z tym, co skutecznie otumanił elektorat.”
Mówiłem, że bezkompromisowo… To już nie są hity Ich Troje szyte w uniwersalnych rozmiarach dla każdego. To jest gatunkowy towar dla koneserów – komu sie nie podoba, nie musi brać. Płyta jednak nie pozostawia po sobie wyłącznie gorzkiego wrażenia. Wiadomo bowiem, że najgłębiej zapadają w pamięć utwory najbardziej wyraziste, oraz… te, które słyszymy jako ostatnie. A ostatni „Niech nadejdzie dobry czas”, z pokrzepiającym tekstem i pogodną muzyką, zaśpiewany przez Wiśniewskiego w duecie z Wawrzyniakiem, daje słuchaczowi nadzieję. Każdy może sobie sam dopowiedzieć na co.
Projekt ten jest prawie rodzinnym przedsięwzięciem „Drużyny Wawrzyna”, czyli Andrzeja Wawrzyniaka i jego trzech synów: Dariusza (gitary, współrealizacja nagrań), Krzysztofa (perkusja, śpiew) i Piotra (git. basowa, śpiew). Prawie, bo – pomijając Wiśniewskiego – nie obyłoby się bez: Wiktora Bartosa (studio, realizacja nagrań i chórki), Natalii Jarosławskiej (chórki) i Tomasza Cyranowicza (git. basowa).
Polecam!
kolaż:Z.P.Wasilewski
Autor:Marcin Śmigielski, zduńskowolanin
Fot.: autor, Internet