DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Category Archives: Koncerty

Luxtorpedą na Woodstock !

0

Wielbiciele dobrej muzyki alternatywnej będą zachwyceni (co najmniej tak jak ja) jednym z najnowszych woodstockowych produktów Złotego Melona: DVD z koncertem kapeli Luxtorpeda z 2011 roku. Jego wydanie jest trafieniem w samo „sedno tarczy”.

To swoisty ewenement, ponieważ Luxtorpeda powstała ledwie w 2010 roku, a już niecały rok później zagrała na największym plenerowym festiwalu w Europie, czyli na Przystanku Woodstock, i to na dużej scenie. Liderem Luxtorpedy jest Robert Friedrich „Litza”, od lat znany z takich projektów jak choćby Acid Drinkers i Arka Noego. Formacja jest bardzo młoda, ale już zyskała sobie grono wiernych fanów. Jest laureatem kilku nagród miesięczników: „Gitarzysta” i „Teraz rock” za rok 2011, a także najważniejszych nagród muzycznych w Polsce, Fryderyków, w kategorii: rockowy album roku. Nic dziwnego. Grają muzykę ostrą i porywającą, która oscyluje pomiędzy hardrockiem, metalem i punkiem. To wszystko doprawione jest szczyptą hip-hopu, głównie za sprawą wokalisty, Przemysława Frencela „Hansa”, który na co dzień rapuje w formacji 52 Dębiec.

To bardzo przyjemna i potrzebna alternatywa dla nieznośnego, wiercącego dziury w czaszce szumu, połączonego z wyciem, czym karmi nas większość stacji radiowych. Do tego muzyka Luxtorpedy jest po prostu mądra. Słowa, pisane przez Litzę i Hansa opierają się na przesłaniach bibilijnych. Teksty są jednak łatwo przyswajalne. Zmuszają do myślenia, ale nie nużą, nie irytują i dlatego Luxtorpeda zyskała spory szacunek wśród młodzieży. Jej teksty są przystępne nawet dla osób niezwiązanych z religią katolicką.

Koncert rozpoczyna się charakterystycznym riffem ze wstępu do Autystycznego, jednego ze sztandarowych numerów Luxtorpedy oraz widokiem biegnących ku scenie woodstockowiczów. Wcześniej jednak mamy do czynienia z – jak zwykle w przypadku Złotego Melona – kolorowym, pełnym życia i porywającej muzyki, przejrzystym „jadłospisem”. Tradycyjnie mamy do wyboru cztery opcje: start całości, ustawienia dźwięku dla posiadaczy kina domowego, wybór poszczególnych utworów i dodatki, w których w tym przypadku mieści się wywiad z muzykami i fotoprezentacja z koncertu. Zanim rozpoczną swój występ, zapowie ich kierownik zamieszania, Jurek Owsiak. Podkreśla fakt, że dżentelmeni z Luxtorpedy nie grają tu po znajomości, tylko jak wszystkie zespoły, zgłosili się, przysłali płytę do przesłuchania i wzięli udział w eliminacjach w Fabryce Zespołów. To jeszcze bardziej zjednuje im sympatię publiczności, przeważnie znajdującej się w pierwszym ćwierćwieczu życia, ponieważ dobrze świadczy o ich pokorze i braku oznak tzw. gwiazdorstwa.

Po tym krótkim wstępie – wreszcie grają. Zaczynają od razu z kopyta, zresztą „Luksi” nie mieli wtedy w swoim repertuarze innych, spokojniejszych utworów. Podczas siedemnastej edycji Woodstocku zagrali niemal wyłącznie kawałki ze swej debiutanckiej, świeżo wówczas wydanej płyty Luxtorpeda. Zaczęli utworem Jestem głupcem, by po nim przejść do mojego ulubionego Niezalogowanego. Numer ten zaczyna się zadziornym jak drzazga riffem i komendami z klawiatury komputera: enter, delete, error, escape, control. Znakomity pomysł na protest-song przeciw wszechogarniającemu kultowi konsumpcji i kupczenia czym się da. I dalej, naprzód, niczym prawdziwa przedwojenna „Luxtorpeda”. Nie zwalniają tempa przez niemal pięćdziesiąt minut.

Czy to krócej niż trwały inne koncerty uwiecznione przez Złotego Melona, czy to tylko mi się tak wydaje? Możliwe, że zaczarowany dźwiękami i przesłaniem zaserwowanym przez Luxtorpedę, zwyczajnie nie zauważyłem kiedy ten czas upłynął. Na scenę ponownie wkracza „dyrygent” Jerzy Owsiak, który – tak jak wszyscy – pozytywnie oszołomiony przyjętą przed chwilą porcją dźwięków, z miejsca zapowiada dwa bisy. Entuzjastyczna odpowiedź tłumu jest natychmiastowa. I tu kolejny ewenement: koncert Luxtorpedy otwierał drugi dzień XVII Przystanku Woodstock o godz. 15.00. Muzycy nieco sceptycznie patrzyli na ten pomysł, spodziewając się umiarkowego zainteresowania. Tymczasem po pięciu minutach, czyli mniej więcej po pierwszym kawałku Jestem głupcem, zebrany tłum sięgał już po horyzont! Na bis zagrali m.in. numer, który wtedy jeszcze znała wyłącznie publiczność koncertowa – Raus, a który znalazł się dopiero na drugim krążku, Robaki, wydanym w tym roku. Tymczasem po bisach, na scenie ponownie pojawia się Owsiak i intonuje „Sto lat”, momentalnie podchwycone przez publiczność. Należy im się! Koncert był nie tylko pełen kunsztu i energii, ale były też momenty wzruszające. Na przykład gdy na scenie pojawiła się mała, wierna fanka zespołu, która zapowiedziała Autystycznego (nagrodzona owacją publiki) oraz gdy Litza zadedykował W ciemności jednemu z czołowych polskich perkusistów, Piotrowi Żyżelewiczowi „Stopie, który zmarł niespełna trzy miesiące przed tym koncertem, a z którym znali się z innych projektów.

Pokazali tempo godne przedwojennego superpociągu, choć Litza twierdzi, że to nie od niego przyjęli swą nazwę. Rok od powstania – pierwsza płyta i koncert na ogromnym, przepozytywnym Przystanku Woodstock. I to samo w roku 2012! Druga płyta Robaki już odniosła spory sukces (dla zainteresowanych – do odsłuchania w całości na YouTube), a Złoty Melon zapowiada na pierwszą połowę grudnia kolejny luxtorpedowy zestaw DVD + CD, tym razem z Przystanku nr XVIII (2012 r.). Za swój występ w 2011 r. otrzymali bowiem nagrodę woodstockowej publiczności – Złotego Bączka – i jako laureaci tejże, dostali prawo ponownego zagrania za rok. Jeszcze jedno ważne dla nich trofeum w krótkim, dwuletnim dorobku.

Obydwa zestawy z XVII i XVIII edycji Woodstocku są do nabycia w Internecie (najnowszy w przedsprzedaży) w cenie niewiele ponad 35 zł. Jest to tradycyjna już przewaga Złotego Melona, który pokazuje, że można pięknie i przekolorowo wydać zestaw DVD + CD w cenie nierzadko niższej niż zwykłe CD.

„Ja też Cię bardzo kocham i wcale nie autystycznie!” ;)

Polecam.

Autor:Marcin Śmigielski

Chopin na Przystanku Woodstock

3209946-leszek-mozdzer-882-660

Leszek Możdżer należy do najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych. Jest światowej klasy pianistą, nutowym odkrywcą i odważnym, oryginalnym twórcą. Tymon Tymański to z kolei muzyczny chuligan, nie dający się wcisnąć w żadne artystyczne ramy. Odnowiciel polskiego jazzu w latach 90, multiinstrumentalista, kompozytor, a także np. felietonista i aktor (m. in. Wesele Wojciecha Smarzowskiego). Przystanek Woodstock, dla tych, którzy mogli zapomnieć: największa plenerowa impreza muzyczna w Europie, zgodnie z tradycją będąca formą podziękowania wolontariuszom za styczniowe finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. I to właśnie tam, dwa lata temu doszło do niezwykłego koncertu równie niezwykłego zespołu: Leszek Możdżer & Tymon Tymański Polish Brass Ensemble. Niezwykłym, ponieważ stworzonym wyłącznie na potrzeby woodstockowego Projektu Chopin. Z okazji przypadającego wówczas Roku Chopinowskiego zagrali etiudy Fryderyka Chopina, a koncert uwieczniony został w tradycyjnym pakiecie DVD + CD, wydanym przez Złoty Melon, firmę związaną z fundacją WOŚP.

Pomyślicie, że muzyka Chopina nie pasuje do Przystanku Woodstock, imprezy szalonej i dalekiej od refleksyjnych dźwięków, gdzie taki eksperyment grozić może spotkaniem artystów z jajami i pomidorami? Nic z tych rzeczy. Woodstock co prawda jest szalony, ale w pozytywnym znaczeniu. Szaleństwo to polega m. in. właśnie na muzycznej nieprzewidywalności i nieraz zaskakującym doborze wykonawców. Publiczność, choć przeważnie młoda, jest kulturalna i tolerancyjna. Mało tego – ciekawa nowych, muzycznych doświadczeń. Podobny eskperyment miał już przecież miejsce na XIV Przystanku Woodstock w 2008 roku. Był to Projekt Kiepura, w ramach którego Wiesław Ochman z towarzyszeniem siedmiu tenorów oraz Orkiestry Mazowieckiego Teatru Muzycznego „Operetka” wykonał m.in. najbardziej znane utwory Jana Kiepury, a publika dostała zadanie: stawić się na tym koncercie w kompletnym lub chociaż częściowym stroju wieczorowym. Woodstock, nie Woodstock – kultura obowiązuje. Zabawnie było później popatrzeć na woodstockowe towarzystwo pod tekturowymi muchami lub w papierowych smokingach.

„Na Możdżerze” wymagań co do specjalnego stroju już nie było, bo i sama muzyka… delikatnie mówiąc, odbiegała od znanych chopinowskich norm. Artyści wykonali bowiem osiem etiud naszego polskiego „poety fortepianu” oraz Preludium e-moll op. 28 nr 4 w wersji… jazzowej! Po wrzuceniu płyty do odtwarzacza DVD i zniknięciu stosownych ostrzeżeń nt. praw autorskich, naszym oczom ukazuje się kolorowy (choć ze względu na charakter koncertu, nieco stonowany) i przejrzysty „jadłospis”, czyli menu. Ozdobiony pozytywnie nastrajającym fragmentem etiudy C-dur op. 10 nr 7 z koncertu. Zawsze mam problem czy oglądanie zacząć od samego koncertu, czy od wywiadu z muzykami. Dlatego tym razem zacząłem od ustawień dźwięku, a oprócz wspomnianych możliwości jest jeszcze czwarta: wybór poszczególnych utworów. Koncert rozpoczyna się przedstawieniem muzyków: Leszek Możdżer – fortepian, Ziut Gralak – trąbka, Bronisław Duży – puzon, Kuba Staruszkiewicz – perkusja, Tymon Tymański – kontrabas, Ireneusz Wojtczak – saksofon sopranowy i tenorowy, i Marcin Ślusarczyk – saksofon altowy. Profesjonalny zestaw jazzowy, ale żeby na tym grać Chopina?! Wystarczy poczekać kilka sekund i za chwilę dostajemy szansę przekonania się na własne uszy, że można i to całkiem intrygująco.  Jako pierwsza rozbrzmiewa etiuda C-dur. Pełen dostojnej ekspresji wstęp płynnie ustępuje miejsca etiudzie f-moll, która niemal melancholijnie nastraja nie tylko woodstockowiczów zgromadzonych w ogromnej liczbie ponad trzystu tysięcy na festiwalowym polu, ale i posiadaczy DVD. Dźwięki powoli zaczynają intrygować największych sceptyków, ale nie tylko. Koncert odbywa się po zmroku, więc woodstockowej tradycji staje się zadość i muzyce towarzyszy znakomicie opracowane światło pod różnymi postaciami. Czy to reflektorów scenicznych, czy choćby pięknych małych widowisk z cyrkowymi pochodniami odbywających się pod sceną.

Po tych dwóch, przyjemnie zabarwionych jazzem i spokojnych utworach rozbrzmiewa wreszcie to, co Leszek Możdżer w umieszczonym na płycie wywiadzie nazwał „muzyczną chuliganką”: etiuda E-dur, na pierwszy rzut oka (ucha?) zupełnie niepodobna do oryginału, choć oczywiście z niezmienionym zapisem nutowym. Pełna frywolnych solówek (choć trafniej byłoby to nazwać muzyczną, świetnie rozpisaną na poszczególne instrumenty dysputą) sprawia, że nie ma już osób obojętnych na ten koncert, zarówno pod sceną, jak i przed telewizorami. Jeśli w ogóle tacy byli. Co ciekawe – etiudy E-dur możemy posłuchać ponownie podczas napisów końcowych, tym razem już w klasycznej wersji, w solowym wykonaniu Leszka Możdżera. Inną ciekawostką jest to, że ten utwór znany jest również jako piosenka pod tytułem „Mój serdeczny kraj”, którą śpiewała Krystyna Giżowska. I do tego dowcipnie nawiązują muzycy z Polish Brass Ensemble, kończąc swoje jazzowe wariacje chóralnym słowem „dom”.

Koncert rozkręca się w najlepsze i nie wiadomo kiedy mija godzina. Na scenę wkracza naczelny dyrygent Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a w tym wypadku Przystanku Woodstock, Jurek Owsiak i intonuje „Sto lat” dla muzyków. Należy im się, włącznie z Owsiakiem. Nie nie bali się przedstawić klasyka w innej, intrygującej wersji. Właśnie to mieli na myśli Możdżer z Tymańskim w zawartym na płycie wywiadzie, mówiąc, że zrobili z Chopina totalną chuligankę. W dodatku miało to miejsce na dużej scenie (największej z trzech na Woodstocku). Grając taką muzykę w takich warunkach akustycznych, trzeba popisać się nie lada kunsztem. Głębokie wyrazy uznania dla organizatora Przystanku Woodstock i dla muzyków z Leszek Możdżer & Tymon Tymański Polish Brass Ensemble za odwagę i odkurzenie Chopina w niezwykle świeży i oryginalny sposób.

Jak zwykle w przypadku Złotego Melona, płyta (choć podwójna, bo zawierająca dodatkowo CD z zapisem koncertu) kosztuje tyle samo lub nierzadko mniej niż zwykła płyta CD: 36,49 zł i jest do nabycia m.in. w internetowym, odnowionym sklepiku WOŚP – siemashop.pl. Polecam.

Autor:Marcin Śmigielski

foto:materiały prasowe

INTRONIZACJA CZESŁAWA KACZYŃSKIEGO

Capture d’écran 2012-10-30 à 10.34.47

W dniu 26 pazdziernika Panteon muzyki klasycznej Konserwatorium  Muzycznego w Trois-Rivieres intronizował wielce zasłużonego dla kultury muzycznej tego miasta polskiego profesora Czesława Kaczyńskiego. Uroczystość uwieńczona została recitalem fortepianowym córki pianisty, Krystyny. Profesor zmarł 10 lat temu a jego szczątki zostały złożone na cmentarzu w Trois-Rivieres  obok swojej żony. Pamiętny pogrzeb  artysty w którym uczestniczyły tłumy, stał się manifestacją świata muzycznego w hołdzie dla jego zasług. A były one dla Trois-Rivieres i  Quebecu   niezaprzeczalne.

 Czesław Kaczyński urodził się w Polsce, a naukę gry na fortepianie  rozpoczął w wieku 5 lat. Studia odbył w Konserwatorium w Warszawie u prof. Bolesława Woytowicza (fortepian). Po wojnie znalazł się w Italii gdzie kontynuował studia w rzymskim Konserwatorium Santa Cecilia. Otrzymał tam dyplom  ukończenia z najwyższym odznaczeniem. Następnie udoskonalał swój warsztat pianistyczny u  Alfreda Casella. Studiował  również wi Accademia Musicale Chigiana w Sienie u Guido Agosti. Na międzynarodowym konkursie  muzycznym w tym mieście zdobył  3 nagrody za interpretacje dzieł Bacha i Chopina. Podczas 7 lat pobytu w Italii  wiele koncertował. Do Kanady przybył po wojnie wraz z żoną Mary  Maltaise, która była znakomitą śpiewaczką (kontralt).

Podróżując po Quebecu zauroczył się regionem Mauricie i postanowił tam się osiedlić. Od pierwszych chwil organizował koncerty i zajmował się pedagogiką,   przebijajac  się stopniowo  w tutejsze nieznane mu środowisko muzyczne. W latach 1954-61 prawie wszystkie fortepiany sal koncertowych regionu Trois- Rivieres rozbrzmiewały pod jego palcami muzyką Chopina. Wytrawniejsi melomani i koneserzy sztuki  potrafili dostrzec jego talent i wspierali jego aktywność. Można  tu przytoczyć nazwisko rodziny Rousseau  i duchownego muzyka Josepha-Gersa Turcotta, który przez wiele lat marzyl o powołaniu w Trois-Rivieres konserwatorium muzycznego. Z myślą o występach publicznych Kaczyński zorganizował w Saint-Jean-des- Piles małą salę koncertową o wspaniałej akustyce, w której występował niekiedy również  ze swoją żoną. Na koncercie inaugurującym    wystapiła znana śpiewaczka Irene Allard Moquin.  W kolejnych latach odbywały się tam recitale sławnych artystów,  a nawet  organizowano mini-festiwale. Publiczność przybywała ze wszystkich zakątków regionu Mauricie. Piękną przeszłość posiada też Konserwatorium w Trois-Rivieres związane z nazwiskiem Kaczyńskiego. Powstało ono w roku 1964 dzięki jego wysiłkom, a także licznych społecznikowców z Allardem Rousseau na czele.  W ten sposób  marzenie  O. Turcotta o powołaniu konserwatorium doczekało się realizacji. Stało się  ono siódmą szkołą tego typu w Quebecu. W  roku założenia liczyło co prawda tylko 35 uczniów  i 3 profesorów, ale w następnych  latach   szkoła systematycznie rozkwitała  W roku 1968 udzielano lekcji  już na 15 instrumentach. Od założenia konserwatorium minęło do dziś 48 lat, a ,,przewinęło’’ się w jego murach ponad 2000 uczniów.

Czesław Kaczyński był dyrektorem w latach 1964-70 i podczas swojej kadencji otoczył się wspaniałą kadrą pedagogiczną. Następnie pracowal jako wykladowca w Konserwatorium Muzycznym w Montrealu. Gdy przeszedł na emeryturę powrócił do Italii i tam spędził ostatnie lata swojego życia. Był  cenionym, znakomitym pianistą. Świadectwem tego są jego liczne recitale które dawał w  salach koncertowych wielu krajów,  m.in. w Carnegie Hall w Nowym Yorku  (1960 rok).  Był człowiekim bardzo żywotnym. Działał aktywnie jako  pianista i pedagog aż do 80-go roku życia. Pozostawił dwie córki i dwóch synów-blizniaków. Troje z nich poświęciło się  karierze muzyka. Jedna z córek Florenca jest śpiewaczką , druga Krystyna -  pianistką.  Jeden z jego synów był szefem muzycznym Cirque du Soleil.

Autor:Radosław Rzepkowski

Koncert Janusza Olejniczaka w Montrealu

home-hero-red-pops

Janusz Olejniczak (ur. 2 października 1952 we Wrocławiu)– polski pianista, pedagog i aktor. Rozpoznawany na świecie i ceniony głównie jako wirtuozerski interpretator muzyki Fryderyka Chopina. Naukę gry na fortepianie rozpoczął mając 6 lat. Jest  absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie. W Warszawie  (dokąd przeniesiono go z Łodzi), skończył podstawową i średnią szkołę muzyczną. Na początku lat 70. studiował indywidualnie pianistykę w Paryżu. Studia podyplomowe odbył w Warszawie i Essen.

O graniu Chopina mówi:

(Pierwsze kontakty z jego muzyką…) Były pełne spontaniczności, zachwytu nad wieloma frazami, świeżości spojrzenia. Życie zniszczyło potem wiele z tej bezpośredniości, przyszła refleksja, były przemyślenia. Szuka się pomysłów na tę czy inną frazę, myśli o pojedynczych motywach – i gubi się to pierwsze, naturalne podejście. Często stosuje się ‘chwyty’, które wydają się ciekawymi muzycznymi propozycjami, a są tylko powierzchownymi zagrywkami, jakimiś grepsami. A Chopin nie znosi rutyny, trzeba go odczuwać wciąż na nowo, łączyć dojrzałe przeżycie ze spontaniczną emocją. Dlatego muzyka Chopina jest bardzo trudna do grania, ale kiedy znajdzie się odpowiedni klucz do niej, nie ma większej satysfakcji, niż granie Chopina.

Wielokrotnie współpracował przy nagrywaniu muzyki do filmów, w Polsce i na świecie (m.in. ścieżka dźwiękowa do filmu Pianista (2002) w jego wykonaniu osiągnęła w Polsce status Złotej Płyty, nagrał również większość partii fortepianowych do filmu “Chopin.Pragnienie miłości”. Jako aktor wystąpił w roli Chopina w filmie Andrzeja Żuławskiego;Błękitna nuta (1991).

J.Olejniczak jest kawalerem Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski (1999) oraz Złotego Medalu Gloria Artis.

W dniu 28 październiak 2012 roku w Montrealu odbędzie się koncert Janusza Olejniczaka w duecie ze skrzypaczką Pauliną Sokołowską. Miejsce:555 rue Sherbrooke West w sali Pollack uniwersyteu McGill o godz. 15:30.

DVD Enej – polsko-ukraińska kooperacja na Przystanku Woodstock 2011

133656_1

Są jednymi z tych, którzy oparli się tsunami wody sodowej i bylejakości po wygraniu popularnego programu promującego młode talenty. Nie podpierają rosnącej sławy skandalami, lecz tym, w czym są najlepsi – swoją muzyką. Chociaż istnieją już dziesięć lat, to popularność zyskali dopiero w 2010 roku, po zwycięstwie w polskiej edycji „Must Be The Music. Tylko muzyka”. Udowodnili tym samym, że można pójść w „komerchę”, a jednocześnie zachować własny od lat, nienarzucony styl. Szersza publiczność zna ich nie tylko z telewizora. W 2010 roku pojawili się przed niebagatelną rzeszą pół miliona ludzi podczas sierpniowego Przystanku Woodstock. Publiczność doceniła ich koncert, przyznając im nagrodę „Złotego bączka”, które to trofeum wiąże się z ponownym wystąpieniem w kolejnej edycji festiwalu. I to właśnie w 2011 roku koncert zespołu Enej został zarejestrowany na zestawie CD + DVD, wydanym niedawno przez firmę Złoty Melon. Przypomnę, że Złoty Melon zajmuje się m.in. wydawaniem i sprzedażą wszystkiego, co nosi logo fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dochód przeznaczany jest w całości na jej cele statutowe.

Jako słuchacze polskich i polonijnych stacji radiowych, być może będziecie kojarzyć utwór „Radio Hello”. Jego pojawienie się w większości polskich stacji, to efekt obecności zespołu w wyżej wymienionym programie TV – wygrali właśnie tą piosenką. Nie mogło jej zatem zabraknąć na DVD. Ale po kolei. Płyta rozpoczyna się – jak wszystkie woodstockowe krążki wydane w 2011 roku – reklamą książki podsumowującej dwadzieścia lat działalności WOŚP. W sumie dobrze, że reklamują ją gdzie się da. Osób żywiących nieuzasadnioną nienawiść do fundacji i jej prezesa ciągle trochę jest. Co prawda ci, którzy chcą generować nienawiść dla samej nienawiści, będą to robić niezależnie od wszystkiego, ale książkę i tak warto przeczytać. Odłoży się ją na półkę mądrzejszym.

Okładka płyty, to tradycyjnie pląsające, charakterystyczne i przekolorowe wzory. Dziesiątki zdjęć i informacji o zespole. Spis utworów i informacje techniczne. Czyli to, co każda szanująca się okładka powinna zawierać. Płyta nie różni się od innych pod względem menu (czy, jak mawia Zenon Laskowik w swoich skeczach, jadłospisu): start, wybór poszczególnych utworów, ustawienia i dodatki, w których tym razem mamy tylko fotosy i wywiad z muzykami po koncercie. „Tylko”, ponieważ w poprzedniej, „Projekcie Republika”, znalazło się kilka dodatkowych utworów z tego samego wieczoru. Brak dodatkowych bonusów znakomicie jednak rekompensuje sam koncert.

Dżentelmeni z firmy Enej rozpoczynają swój występ wyważenie, utworem „Komu”. Niczym doświadczony maratończyk wiedzą, że na pokazanie pełni możliwości przyjdzie czas później. Po kilku utworach polskich, nadchodzi czas na nawiązanie do pochodzenia niektórych członków zespołu – piosenkę „Myla moja”. Bo Enej jest przedsięwzięciem polsko-ukraińskim. Słychać to zresztą i w pozostałych ich utworach. Wszystko zabarwione jest cudownym ukraińskim, skocznym rytmem. To kolejny przykład na to, że muzyka nie zna granic. Z utworu na utwór atmosfera się rozkręca; chłopcy grają do poskakania, lekko, ale nie tandetnie. Ich muzyka bazuje na nurcie ska, z domieszką reggae i odrobiną rocka. Widać, że przy okazji sami sie dobrze bawią. Nie mówiąc już o woodstockowej publiczności, która w liczbie około siedmiuset tysięcy (!) przyjechała na swoje trzydniowe święto. Na pierwszy rzut oka widać, iż nie żałują, że wybrali Enej jako laureata „Złotego bączka”. Właściwa kapela na właściwej scenie. W drugiej części koncertu nastepują kawałki, które – w moim prywatnym rankingu – nawet największemu sztywniakowi każą wyluzować kolana: „Żyj”, „Radio Hello” i „Nocą”. Na zakończenie koncertu – niespodzianka dla widzów: wręczenie zespołowi „Złotego bączka”. Po krótkiej „ceremonii” koncert kończy się, tym razem definitywnie, dwoma bisami.

Posługując się slangiem – Enej daje radę. Jest to zdecydowanie zespół koncertowy. Jego płyty studyjne brzmią zbyt sterylnie jak na taki potencjał energii, zawarty w tych siedmiu niepozornych (oprócz perkusisty) chłopakach. Dobrze zatem, że wreszcie, za pośrednictwem Złotego Melona pojawiła się ich płyta koncertowa. I to od razu combo DVD + CD. Ta polsko-ukraińska kooperacja wypada o niebo lepiej niż np. organizacja Euro. Mistrzostwa, chociaż udane pod względem prestiżowym dla Polski, już się skończyły, a muzyka Eneja potrwa jeszcze długo. I nie wywołuje ona protestów roznegliżowanych, wątpliwej urody feministek. Dla mnie wybór jest prosty.

Miłego odbioru!

Autor:Marcin Śmigielski

Fot:internet

Koń by się uśmiał

324px-Juste_Pour_Rire.svg

Montrealski festiwal Juste pour rire  (pol; Tylko do śmiechu) został założony w 1983 roku. Jest to największe wydarzenie tego typu na planecie. Corocznie supia humorystów z całego świata. Tegoroczna 30 edycja tego festiwalu odbywa się w dniach 7-29 lipca w Montrealskiej Dzielnicy Spektakli (fr: Quartier des Spectacles de Montreal)

Podczas festiwalu odbywają się pokazy w  salach,ulicznych teatrzykach,są projekcje filmików humorystycznych a także uliczne hapeningi lub bardzo często zwykłe improwizacje.

Poniżej migawki z bardzo interesującego i ogromnie dynamicznego hapeningu ulicznego w ramach tego unikalnego na świecie festiwalu.

Prawdziwe cudeńko w tłumie; słynny Kapitan Quebec we własnej osobie :) :) :)

Chłop kupił konia i orał nim przez cały dzień. Po powrocie do domu zmęczony koń rozłożył się na łóżku.

Chłop zdziwił się:

- Coś takiego! Koń w łóżku!

- A co? Myślałeś, że po całym dniu harówki będę jeszcze pomagał twojej żonie w kuchni?

- Panie doktorze, mój mąż twierdzi, że jest koniem. Zgodziłam się, żeby podkuł sobie buty, ale wczoraj zaczął jeść siano!

- Konieczne jest leczenie. Niestety, będzie ono bardzo kosztowne.

- Nie szkodzi, mąż wygrał ostatnio trzy gonitwy.

Chłop uderzył konia batem , a koń na to:

-słuchaj jak ja ci w gębę przywale ostro z kopyta to się nie pozbierasz.

To chłop odpowiada:

-pierwszy raz widzę konia który gada.

-ja też- powiedział pies siedzący obok chłopa.

Rozmawiają dwa ślepe konie:

- Będziesz startować jutro w Wielkiej Pardubickiej?

- Nie widzę żadnych przeszkód..

Wchodzi koń do pubu, zamawia sobie piwo.

-Należy się 15 złotych – Informuje barman.

Koń płaci i sączy sobie powoli przy ladzie.

- Nieczęsto widujemy tu konie – zagaduje zaciekawiony barman.

- Nic dziwnego. 15 złotych za piwo ?!

Chodzi leśniczy po lesie i spotkał kłusownika:

-co pan robi!-pyta leśniczy.

Na to odpowiada kłusownik:

-kłusuję…i pokłusował dalej.

 

Autor:Z.P.Wasilewski

Fot:Z.P.Wasilewski

Afrykańskie noce w Montrealu

1278917-gf

(Przyp.red:sprostowanie z ostatniej chwili-Tiken Jah Fakoly nie został  wpuszczony na pokład samolotu do Kanady przez Francuzów z powodu jego nieważnej kanadyjskiej wizy,dzisiejszy koncert został odwołany )

Obecnie w centrum  Montrealu słychać odgłosy bębnów i tam-tamów. Od 1987 roku Międzynarodowy Festiwal Afrykańskie Noce powraca z typową sobie dynamiką,kolorystyką i atmosferą jaką można zobaczyć jedynie w Afryce. Afrykańskie Noce są festiwalem promującym kulturę afrykańską ,latynoską i karaibską oraz samych artystów mających korzenie na czarnym lądzie ,mieszkających w Montrealu a także gości z Afryki.Corocznie są to dwa tygodnie wypełnione bogatym programem ,między innymi,pokazami,koncertami,lekcjami tańca,restauracjami z typową afrykańską kuchnią,oraz bazar z rękodzielnictwem ,na którym ma się iluzję bycia na bazarze w Timbuktu. Zresztą oceńce sami…

Pokaz salsy w wyk.artystów kubańskich

Sensacja wieczoru,pierwsza gwiazda muzyczna z Gwinei: Tiranke Sidime,która sprawiła masę radości swoim rodakom mieszkającym w Montrealu.

Tegoroczny festiwal kończy się w niedzielę 22 lipca finałowym koncertem reggae, międzynarodowej sławy artysty politycznie zaangażowanego Tiken Jah Fakoly. Jego prawdziwe imię to Doumbia Moussa Fakoli. Urodził się w 1968 roku w Odienné na Wybrzeżu Kości Słoniowej w rodzinie kowali i jest uważany za griota. Dodam tylko,że ten fenomenalny artysta afrykański urodził się z sercem w formie kontynentu afrykańskiego głośno domagającego się o sprawiedliwość społeczną na tym kontynencie. Tiken Jah Fakoly wspomina Montreal z wielkim sentymentem, ponieważ to miasto stało się trampoliną jego kariery. W 2000 roku na zakończeniu Festiwalu Afrykańskie Noce, dał ponoć taki spektakl,że usłyszano jego imię po raz pierwszy w największych agencjach prasowych świata. Według mnie jest to obecnie najlepszy na świecie artysta tego gatunku  w języku francuskim. Artysta-wojownik,kompozytor,poeta walczący słowem i muzyką z niesprawiedliwością społeczną na kontynencie afrykańskim,stał się rzecznikiem par excellence demokracji i równości społecznej w Afryce. Międzynarodowa gwiazda francuskojęzycznego reggae będzie z niezmiennym  wigorem eksponować swoją dezaprobatę dla istniejącego stanu rzeczy na jego kontynencie w koncercie finałowym w niedzielę 22 lipca na scenie Loto Quebec. Koncert jest darmowy. Tiken Jah Fakoli żyje na wygnaniu w Mali ze względu na niebezpieczeństwo dla jego życia w jego ojczyźnie za głoszone ideały.

Dojazd do miejsca festiwalu metrem zielonej linii ,wyjście przy stacji St-Laurent.

Autor:Z.P.Wasilewski

Fot:Z.P.Wasilewski

Kto pijonszki ma pojedzie nad morze-wywiad z Paulem Kunigisem

Zbigniew Wasilewski:Witaj Paul,czy mam się do ciebie zwracać w tym francuskim imieniu,czy jesteś także przyzwyczajony do polskiego odpowiednika Paweł ? Dziękuję serdecznie za przyjęcie zaproszenia w celu udzielenia wywiadu czytelnikom Kroniki Montrealskiej.

Paul Kunigis: Zawsze identyfikowałem się bardziej jako Paweł niż Paul.W Izraelu moi przyjaciele nazywali mnie Pavlo,w szkole francuskiej Paul lecz w domu, w kościele i w rodzinie zawsze byłem Pawłem. Jest mi bardzo miło,że mogę udzielić tego wywiadu czytelnikom Kroniki Montreealskiej.

ZW: Wśród polonii montrealskiej jesteś ogromnie popularny,znany I lubiany.Wiele razy spotkałem się ze znajomymi,którzy potrafią zanucić kilka twoich piosenek oraz czasami ogromnie zabawne słowa w lekko zdeformowanym języku polskim typu:kto pijonszki ma pojedzie nad morze a kto pijonszków nie ma pojechać nie może.Skąd ten pomysł wtrącenia do twoich kompozycji polskich słów,które i tak są niezrozumiałe dla większości twojej publiczności ?

PK: Tak naprawdę to nigdy się nie zastanawiałem nad tym dlaczego zdecydowałem się komponować lub tworzyć w języku polskim.Nadmienię tylko bardzo szczerze,że to prawdopodobnie moje polskie korzenie,którymi jestem przesiąknięty na wskroś zadecydowały o tym aspekcie mojej twórczości.To jest bardzo spontaniczne i wolne od jakichkolwiek kompleksów.Śpiewałem bluesa po angielsku,lecz zdałem sobie sprawę w pewnym momencie,że w w mojej duszy jednak język polski jest dominującym.To było naprawdę niesamowite odkrycie w moim przypadku.Gdy zacząłem śpiewać po polsku;powiedziałbym, że cała moja prawdziwa natura moje prawdziwe emocje jakby ożyły i nagle stały się autentyczne.Prawdę mówiąc,nie byłem nawet świadomy tego,że moja znajomość języka polskiego była powierzchowna ,zasłyszana ,zdeformowana lecz przecież zrozumiała.Dopiero mój ojciec dał mi do zrozumienia,kiedy usłyszał moją pierwszą płytę PAMIĘTAM,skomentował ją z lekkim zażenowaniem mówiąc mi,że nie postarał się o lepszą znajomość mojego polskiego.Po tym komentarzu ze strony mojego taty ,starałem się za wszelką cenę poprawić moje teksty w języku polskim,lecz w pewnym momencie zadecydowałem,że pozostawię ten mój polski w stopniu w takim jaki go znam.Po prostu.Pomimo tego zawsze starałem się udoskonalić mój polski,który dla mnie pozostanie na zawsze językiem podstawowym.Staram się poznać zawiłości tego fascynującego języka. Uwolnił mnie od tej lingwistycznej pułapki pewien polski piosenkarz-kompozytor,jednocześnie dziennikarz radiowy i wielu innych Polaków,którzy mi zasugerowali,abym niczego nie zmieniał w moich kompozycjach,ponieważ w tych kilku słowach bardzo barwnych ,zapamiętanych z dzieciństwa i zrozumiałych-tak mi się wydaje-udało mi się oddać i wyrazić stany ducha w sposób bardzo prosty za pomocą słów bardzo prostych.Reasumując powyższe dywagacje i opierając się na moim doświadczeniu życiowym śmiem twierdzić że:Nie sposób opuścić swój kraj ojczysty z wolnej woli lub z przymusu i pozbyć się swoich korzeni na zawsze.To jest po prostu niemożliwe.Stąd właśnie tytuły moich płyt: PAMIĘTAM oraz piosenka ;Jeszcze Raz w hołdzie dla mojej rodziny,mojej ojczyzny,moich korzeni…

ZW: Pamiętamy wszyscy twój występ na Miedzynarodowym Festiwalu Jazzowym w Montrealu z 2007 roku na głównej scenie,kiedy to zdołałeś sprawić wiele radości około 20 tysiącom zebranych widzów na tym koncercie.Twoja muzyka czasami jest melancholijna a czasami bardzo radosna i dynamiczna.Jak ty sam określasz rodzaj muzyki ,którą uprawiasz ?

PK: Dorastałem w Izraelu w Ramat-gan w pobliżu Tel-Avivu,mój ojciec był Żydem ,moja mam była katoliczką. Wszyscy moi przyjaciele byli w większości Żydami.Chodziłem do francuskiej szkoły w arabskim mieście Jaffa,gdzie przyjaźniłem się z Arabami,Polakami,Francuzami,Włochami i wieloma innymi nacjami.Móje letnie obo.zy były organizowane przez włoskich zakonników i spędzaliśmy wiele czasu w Kibucach w północnej Galilei.Gdy byłem mały ,często słyszałem mamę i tatę jak śpiewali po polsku,rosyjsku, w yiddish. W szkole z kolei była to przede wszytkim piosenka francuska w wersji hebrajskiej, angielskiej, arabskiej i innej.Gdy przybyłem do Toronto;nauczyłem się języka angielskiego na uniwersytecie oraz odkryłem muzykę country, blues oraz jazz.Obecnie,kiedy komponuję będąc bogaty w te wszystkie naleciałości z młodych lat ,możliwość obcowania z tak zróżnicowanymi kulturami,pozwala mi tworzyć mieszankę bluesa,jazzu,dixie,klezmera oraz wplatać w to wszystko polski folklor.

ZW:W 2006 roku Polski rząd przyznał ci Srebrny Krzyż Zasługi w uznaniu twojej działalności artystycznej oraz za krzewienie kultury polskiej na świecie.Skąd u ciebie pochodzi tak silne przywiązanie do polskiej kultury I tradycji ?

Okładka płyty Balagane (Bałagan)

PK: Myślę,że moje przywiązanie i miłość do Polski zostały mi przekazane przez moich rodziców oraz przez mojego brata.Dzień,w którym udekorowano mnie tym medalem,był dniem baśniowym,ponieważ całkowicie nieoczekiwanym.To wydarzenie było dla mnie niezmiernie wzruszające,magiczne wypełnione radością bezdenną i wdzięcznością.W tamtych chwilach moje myśli były bardzo blisko moich rodziców,którzy niestety już odeszli za tamtą stronę tęczy.Jestem przekonany, że aby bardziej zrozumieć odwieczne pytanie :kim jesteśmy i dokąd zmierzamy,należy przede wszystkim być świadomym naszych korzeni.Dla mnie będzie zawsze wielką przyjemnością usłyszeć ludzi,którzy śpiewają po polsku bez zrozumienia tekstu tylko i wyłącznie z przyjemności uczestniczenia w wydarzeniu.

ZW: Polski Festiwal w Montrealu jest dumny,że może gościć tego roku ciebie wraz z Kubą Seguin-tegorocznym Odkryciem Jazzowym Radio Canada na koncercie finałowym.Oczekujemy oryginalnego i eksplodującego Show ,w którym z pewnością każdy znajdzie uniwersalne elementy łączące kulturę polską i kanadyjską. Przy okazji chciałby zapytać jak ty oceniasz poziom kuturalny polonii montrealskiej ?

Okładka płyty Jeszcze raz

PK:My jesteśmy narodem ,który jest całkowicie odmienny od innych.Posiadamy tą naturalną łatwość do asymilacji,jesteśmy wdzięczni za przyjęcie nas do nowego społeczeństwa.Należy wspomnieć,że emigracja polska w Kanadzie jest bardzo zróżnicowana.Należy podkreślić,że były napływy Plaków w różnych epokach.To co mnie najbardziej zdumiewa to jest fakt,że Polacy,urodzeni już tutaj na tej kanadyjskiej ziemi obiecanej,potrafią mówić bardzo ale to bardzo dobrze po polsku,którzy dorastają w polskim otoczeniu i są dumni z ich pochodzenia. Kuba Seguin z którym wystąpię na Polskim Festiwalu w Montrealu jest najlepszym przykładem Polaka,urodzonego ,lub wychowanego całkowicie poza Polską,czy ktoś może wątpić w jego polskie pochodzenie ? Mamy polskich artystów rozsianych na całym świecie.Nieraz ma się wrażenie,że oni zapominają że są Polakami lub,że mówią zbyt mało o ich pochodzeniu.Polski Festiwal w Montrealu jest doskonałą okazją aby w bardzo przyjemny sposób dać się poznać,pokazać Kanadyjczykom,że my Polacy istniejemy od bardzo dawna w kulturze kanadyjskiej jako artyści i twórcy.

ZW:Paul,jakie są twoje najbliższe plany ? Ostatnio się mówi ,że poświęcasz coraz więcej czasu na kompozycję w związku z czym mniejsza sposobność zobaczenia i usłyszenia ciebie na scenie?

PK: W ostatnich latach rzeczywiście wiele czasu poświęciłem na realizację projektów muzycznych dla dzieci,wydałem kilka płyt dla tej młodej publiczności.Odbyłem również wiele tournee w Polsce,Francji,Maroku,Izraelu między innymi.Zajmowałem się również komponowaniem muzyki teatralnej. Obecnie pracuję nad moją najnowszą płytą ” 1 MOMENT ” która ukaże się w lutym 2013 roku. Jestem rzeczywiście mniej obecny na montrealskiej scenie i to wcale nie jest złe ,ponieważ pozwoli zatęsknić artyście za publicznością i odwrotnie :)

ZW: Jeszcze raz serdecznie dziękuję za twój cenny czas oraz życzę samych sukcesów w karierze. Do zobaczenia na Polskim Festiwalu.

PK: Cała przyjemność po mojej stronie i mam nadzieję ,że zobaczę tłumy Polaków na Festiwalu Polskim.

Autor:Z.P.Wasilewski
Fot:internet