DSC_0016

Rzeźby lodowe

Miasteczko Saint-Côme, byłoby jednym z wielu dziesiątek podobnych i nie wyróżniających się miasteczek w całej prowincji More »

_DSC0042

Indiańskie Lato

Wyjątkowo ciepła temperatura w ciągu października wystarczyła, by wszyscy zaczęli mówić o Indiańskim Lecie. Czym rzeczywiście More »

huitre

Boso ale w ostrygach

Od wieków ostrygi są wyszukanym daniem smakoszy dobrej kuchni oraz romantyków. Ostryga od czasów antycznych uchodzi More »

ville-msh1

Góra Świętego Hilarego w kolorze dojrzałej dyni

Góra Św. Hilarego ( fr: Mont St-Hilaire) jest jedną z 8 gór (a raczej wzgórz ze More »

24pazdziernika2016Wojcik1

Henryk Wójcik (1947-2018)

Polonia montrealska pożegnała Henryka Wójcika w piątek 07 grudnia 2018 na uroczystej mszy pogrzebowej w kościele More »

Domestic_Goose

Milczenie Gęsi

Wraz z nastaniem pierwszych chłodów w Kanadzie oczy i uwaga konsumentów jest w wielkiej mierze skupiona More »

rok-ireny-sendlerowej-logo

2018 rok Sendlerowej

Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 8 czerwca 2017 r.w sprawie ustanowienia roku 2018 Rokiem Ireny More »

Parc-Oméga1

Mega przygoda w parku Omega

Park Omega znajduje się w miejscowości Montebello w połowie drogi między Gatineau i Montrealem. Został założony More »

homer-simpson-krzyk-munch

Bliskie spotkanie ze służbą zdrowia.Nowela

Nie tak bardzo dawno temu w wielkiej światowej metropolii na kontynencie północno-amerykanskim w nowoczesnym państwie Kanadzie, More »

Flower-for-mother

Dzień Matki

Dzień Matki obchodzony jest w ponad 40 krajach na świecie. W Polsce mamy świętują 26 maja, More »

DSC_0307

Christo Stefanoff- zapomniany mistrz światła i koloru

W kanadyjskiej prowincji Quebek, znajduje się miasteczko Val David otoczone malowniczymi Górami Laurentyńskimi. W miasteczku tym More »

2970793045_55ef312ed8

Ta Karczma Wilno się nazywa

Rzecz o pierwszych osadnikach polskich w Kanadzie. W kanadyjskich archiwach jako pierwszy Polak imigrant z polski More »

Capture d’écran 2018-04-01 à 20.00.04

Rezurekcja w Parafii Św. Krzyża w Montrealu

W Montrealu oprócz czterech polskich parafii katolickich, zarządzanych przez Franciszkanów jest jeszcze jedna polska parafia należąca More »

Capture d’écran 2018-03-25 à 12.47.16

Wielkanoc w Domu Seniora

W sobotę 24 marca 2018 uczniowie z montrealskiego Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Konsulacie RP w Montrealu More »

DSC_4819

Gęsie pipki i długi lot do punktu lęgu

Jak się mają gęsie pipki do długiego gęsiego lotu ? A jak się ma piernik do More »

embleme-insecte-montreal

Montrealski admirał

Entomologicznym emblematem prowincji Quebek  jest motyl admirał. W 1998 roku, Quebeckie Stowarzyszenie Entomologów zorganizowało publiczne głosowanie More »

Capture d’écran 2018-03-20 à 15.21.11

XVII Konkurs Recytatorski w Montrealu

W robotę 17 marca 2018 r. odbył  się XVII Konkurs recytatorski w Montrealu. W konkursie brały More »

herb templariuszy

Sekret Templariuszy

Krucjata albigeńska, jaką zorganizował przeciwko heretykom Kościół Katolicki w XIII wieku, zniszczyła doszczętnie społeczność Katarów, dzięki More »

Capture d’écran 2018-03-14 à 17.54.19

IV Edycja Festiwalu Stella Musica

Katarzyna Musiał jest współzałożycielką i dyrektorem Festivalu Stella Musica, promującego kobiety w muzyce. Inauguracyjny koncert odbył More »

800px-August_Franz_Globensky_by_Roy-Audy

Saga rodu Globenskich

August France (Franz) Globensky, Globenski, Glanbenkind, Glaubenskindt, właśc. August Franciszek Głąbiński (ur. 1 stycznia 1754 pod More »

Bez-nazwy-2

Błękitna Armia Generała Hallera

Armia Polska we Francji zwana Armią Błękitną (od koloru mundurów) powstała w czasie I wojny światowej z inicjatywy More »

DSC_4568

Polowanie na jelenia wirginijskiego, czyli jak skrócić zimę w Montrealu

Jest z pewnością wiele osób nie tylko w Montrealu, którym dokuczają niedogodności kanadyjskiej zimy. Istnieje jednak More »

CD-corps-diplomatique

Konsulat Generalny RP w Montrealu-krótki zarys historyczny

Konsulat Generalny w Montrealu jest jednym z trzech pierwszych przedstawicielstw dyplomatycznych powołanych przez rząd polski na More »

Capture d’écran 2018-03-07 à 08.47.09

Spotkania Podróżnicze: Krzysztof Tumanowicz

We wtorek, 06 marca w sali recepcyjnej Konsulatu Generalnego w Montrealu odbyło się 135 Spotkanie Podróżnicze. More »

Capture d’écran 2018-02-24 à 09.30.00

Polsko Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu

Polsko-Kanadyjskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w Montrealu ( PKTWP) powstało w 1934 roku jako nieformalna grupa. Towarzystwo More »

poutine 2

Pudding Kebecki,czyli gastronomiczna masakra

Poutine jest bardzo popularnym daniem kebeckim. Jest to bardzo prosta potrawa złożona generalnie z trzech składników;frytki,świeże kawałki More »

original.1836

Sir Casimir-rzecz o gubernatorze pułkowniku jej królewskiej mości

Przy okazji 205 rocznicy urodzin przypominamy sylwetkę Kazimierza Gzowskiego (1813 Petersburg-1898 Toronto),najsłynniejszego Kanadyjczyka polskiego pochodzenia – More »

Syrop-klonowy

Kanada miodem płynąca

Syrop klonowy powstaje z soku klonowego. Pierwotnie zbierany przez Indian, dziś stanowi istotny element kanadyjskiego przemysłu More »

Capture d’écran 2018-02-22 à 12.57.23

Nowy Konsul Generalny RP w Montrealu, Dariusz Wiśniewski

Dariusz Wiśniewski jest związany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych od roku 1994.  Pracę swą rozpoczął w Departamencie More »

24 marzec 2015

Chronologia sprzedaży budynków Konsulatu Generalnego w Montrealu

20 lutego 2018 roku, środowisko polonijne w Montrealu zostało poinformowane bardzo lapidarną wiadomością rozesłaną do polonijnych More »

Monthly Archives: Listopad 2012

110 LAT TOWARZYSTWA BIAŁEGO ORŁA W MONTREALU

kpk_logo

 Towarzystwo Białego Orła  w Montrealu – druga najstarsza organizacja polonijna w całej Kanadzie obchodzi w tym roku swoje 110-lecie.  Jej  początki sięgają roku 1902, kiedy to założono Towarzystwo Synów Polski. W roku 1925 połączyło się ono z inną organizacją  polonijną Towarzystwem Dramatycznym im. H. Sienkiewicza w jedno stowarzyszenie –  Towarzystwo Białego Orła.  Temu połączeniu przyświecało  powołanie jednej silnej i widocznej grupy, która mogłaby udźwignąć ciężar postawienia Domu Polskiego  i  intensywniej prowadzić działalność dla dobra Polonii.  Nadając Towarzystwu  imię Orła Białego  ówcześni działacze chcieli wskazać na silne związki organizacji z Macierzą. Jedną z pierwszych inicjatyw Towarzystwa było wybudowanie Domu Polskiego, które zostało  ukończone w roku 1929. Myśl o posiadaniu własnego gmachu  dojrzewała od lat,  ale trudności finansowe i brak wytrwałości długo niweczyły powzięte decyzje. Od chwili  uroczystego  otwarcia  domu przy ulicy Frontenac, rozpoczął się trwający po dzień dzisiejszy, bujny okres  życia  towarzyskiego i kulturalnego montrealskiej Polonii .  W Domu Polskim  miała miejsce niezliczona do dziś ilość imprez kulturalnych, patriotycznych, towarzyskich, prywatnych.

Dom Polski, Montreal, ul. Frontenac 1956

Towarzystwo Białego Orła współpracowało  z wieloma organizacjami polonijnymi w Montrealu dla dobra  całej polskiej  emigracji. Ta współpraca  zawiązała się ze Związkiem Weteranów Polskich im. J. Pilsudskiego,  Polskim Klubem Sportowym, Polsko-Kanadyjskim Klubem Obywatelskim itd. Ścisłe związki utrzymuje TBO z Kongresem Polonii Kanadyjskiej, gdzie ma własnego  delegata i posiada prawo udziału we wszystkich decyzjach.


Dzielnicowy Dom Kultury naprzeciwko Domu Polskiego przy ul. Frontenac

Towarzystwo odgrywało na przestrzeni ponad stu lat istnienia, niebywałą rolę w podtrzymywaniu tożsamości narodowej rodaków i Kanadyjczyków polskiego pochodzenia. Poprzez organizowanie różnych akcji i imprez patriotycznych  wszczepiało dumę i poczucie narodowej tożsamości. Organizowano w ,,Białym Orle”  uroczyste obchody świąt narodowych , prelekcje, akademie  rocznicowe wraz z odczytami, manifestacje patriotyczne,  wyświetlano polskie filmy historyczne, itd.


Stacja metra Frontenac

Członkowie grupy  przyczynili się do wybudowania dwóch polskich kościołów, a w czasie I i II wojny światowej pomagali żołnierzom polskim i uchodźcom. Niosąc pomoc Ojczyźnie   partycypowali  równocześnie w wysiłku wojennym Kanady zakupując rządowe obligacje. TBO uczestniczyło w zbiórkach  na Fundusz Obrony Narodowej w 1939 r. i udostępniało pomieszczenia dla potrzeb pracowni krawieckich w których szyto bieliznę i mundury dla wojska polskiego. Z ramienia organizacji wysyłano paczki dla polskich żołnierzy do Francji, Holandii i Szkocji. Ale  działalność charytatywna trwała i później przez cały okres powojenny. Członkowie TBO wspomagali zawsze tych wszystkich, którzy znajdowali się w potrzebie. W ramach akcji milenijnej organizowali zbiórki na Fundusz Milenijny i na Dom Starców Instytutu Dobroczynności w Montrealu. W okresie ,,Solidarności’’apelowali o pomoc dla polskich robotników oraz organizowali zbiorki na ,,Solidarność’’ i KOR. Ofiarowali pomoc uchodźcom w latach 1980-81.


Dom Polski Przy ul. Frontenac

Wrota Domu Polskiego były otwarte dla tych wszystkich, którym leżała na sercu wolna i niepodległa Polska.   W czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu,  przyjmowano w nim osobistości wielce zasłużone dla kraju:  generałów, artystów, polityków. Przebywali tam z wizytami  m.in. generałowie  B. Duch, K. Sosnkowski, J. Haller, W. Anders, wielki śpiewak polski  J. Kiepura, politycy -  S. Mikołajczyk, E. Raczyński  J. Nowak-Jeziorański i inni. W ostatnim  gośćmi byli prof. A. Zybertowicz, prof. J. Żaryn i A. Macierewicz. Gościna tych zasłużonych osobistości w siedzibie TBO  dawała  Polonii impuls do dalszej ofiarnej pracy w służbie Ojczyzny.

Z kręgów TBO pochodzi wielu zasłużonych patriotów. Weszli oni na stałe do historii Polonii  montrealskiej, ale i kanadyjskiej. Wśród nich widnieją takie nazwiska jak W. Antosz, K. Stańczykowski, P. Staniszewski, M. Furman, F. Ławruszczuk, A. Kwiecień, J. Krencisz, Z. Duński.

Przy TBO istnieje od 30 lat Klub Złotego Wieku.  Może on  poszczycić się wieloma osiągnięciami dzięki ofiarnej pracy zarządów i członków. Zorganizowano w nim  liczne pracownie rękodzieła. W roku 1982 zawiązał się klub sportowy ,,Białe Orły’’, który odnosił wiele sukcesów w lidze piłkarskiej prowincji Quebec.

Zasługi TBO  na wielu polach działalności są dziełem szeregowych członków, zarządów i prezesów. Wśród tych ostatnich  wyróżnić należy F. Szeligę, M. Furmana, A. Kwietnia, Z. Duńskiego, M. Sondeja, J. Grabasa, E. Śliza.


Polska cukiernia na skrzyżowaniu ulic Frontenac i Ontario

Wieloletnia działalność tej najstarszej polskiej organizacji w Montrealu,  przysparza chwały naszej Polonii. Jesteśmy wdzięczni Towarzystwu Białego Orła za 110 lat uporczywej pracy w dziele podtrzymywania polskich tradycji w Montrealu.

Ogłoszenie: TBO serdecznie zaprasza całą Polonię na uroczystą Mszę św.i Bankiet z okazji 110 rocznicy założenia Towarzystwa Orła Białego . Uroczysta Msza św.w parafii Matki Boskiej Częstochowskiej o 11:30,przy 2550 ul.Gascon. Po mszy bankiet w sali Towarzystwa. Bilety w cenie 30$ od osoby. Kontakt:Emilia Malińska 450 646 0869

Autor:    Radosław Rzepkowski

Zdjęcia:  Z.P. Wasilewski

Św. Graal i Templariusze cz.2

Sinclair herb

Szukając powodów tak wielkiego oddania Henry Sinclaira dla sprawy Templariuszy, tylko jeden z nich wydaje się rozsądnie tłumaczyć ofiarne zaangażowanie szkockiego barona. Templariusze byli strażnikami Graala i aby uratować go przed dostaniem się w niepowołane ręce, Sinclair zdecydował się zaryzykować los ziemi na której panował. Szkocja była wówczas pod nieustannym atakiem Anglików, którzy za wszelką cenę chcieli podporządkować sobie krnąbrną prowincję. To dlatego Graal nie mógł zostać w Szkocji zwłaszcza, że Henry Sinclair znał bezpieczne miejsce, o którym Europa zdawała się nie mieć najmniejszego pojęcia.

Pomnik Henry Sinclaira w Noss Head Lighthouse, Szkocja

Klasyczni historycy zdają się ignorować fakt regularnych wypraw na ląd północnoamerykański, organizowanych przez Wikingów, Irlandczyków czy Szkotów. Co ciekawe teoria ta wcale nie jest aą tak fantastyczna i ma na swoje potwierdzenie wiele dowodów. Jednym z nich jest choćby mapa Caspara Vopella z 1545 roku, gdzie w miejscu, w którym znajduje się Nowa Szkocja, kartograf narysował figurę Templariusza a samo miejsce nazwał „Portem Uchodźców”. Na terenie kanadyjskiej Nowej Szkocji i amerykańskiej Nowej Anglii znaleziono wiele śladów tajemniczych ruin, które mogły pochodzić z osiedli zbudowanych przez przybyszów z Europy. Ruiny takie znaleziono także na granicy Vermontu i Quebecu a znaki Templariuszy na głazach u styku stanów Pennsylwania i Nowy Jork. Inni badacze znaleźli ślady istnienia osiedli założonych przez Europejczyków dookoła Jeziora Ontario. W zatoce Quinte znaleziono szczątki osiedla, którego populację oceniono na co najmniej 1200 osób. Wiadomo jedynie, że ludzie ci byli Europejczykami i zniknęli w tajemniczych okolicznościach gdzieś ok. 1620 roku. Historycy nie mają pojęcia kim mogliby oni być, zwłaszcza, że wg konwencjonalnej wiedzy historycznej w tym czasie nie kolonizowano wnętrza nieznanego i dopiero co odkrytego kontynentu.

Wygląda więc na to, że po początkowym osiedleniu się Templariuszy na wybrzeżach Nowej Szkocji, przewidzieli oni, że wcześniej czy później pojawią się tam inni osadnicy. Dlatego przezornie wyruszyli w głąb kraju i kiedy kolonizacja kontynentu północnoamerykańskiego stała się faktem, wmieszali się w coraz liczniej przybywających do Ameryki emigrantów. Większość Templariuszy miała swoje korzenie kulturowe we Francji, toteż najłatwiej im było wmieszać się w żywioł francuski, budujący zamorską prowincję Burbonów w dzisiejszym Quebecu. Część z nich z pewnością osiedliła się w należącej dziś do stanu Maine Akadii. Akadyjczycy mówili po francusku a genealogia ich rodzin była znacznie dłuższa i niezbyt dobrze mieszcząca się w krótkiej historii kolonizacji tych terenów. Najpopularniejszym nazwiskiem wśród Akadyjczyków było Gallant, co można przetłumaczyć jako rycerz.

Co więc w takim razie mogło stać się ze św. Graalem?? Nie mógł pozostać w Szkocji, podobnie jak i Templariusze, których ilość na dworze Henry Sinclaira mogła spowodować ogłoszenie krucjaty przeciwko baronowi Rosslyn i Orkadów. Dlatego wyprawa do Ameryki wydaje się logicznym i bardzo prawdopodobnym wyjściem. To dlatego Henry Sinclair użył całej swojej floty, aby wywieźć Templariuszy i być może św. Graala z coraz bardziej niebezpiecznej Szkocji. Jeśli wierzyć legendzie Katarów i widzieć w Graalu linię krwi Jezusa, potomkowie jego i Magdaleny także wyruszyli do Nowej Szkocji pod osłoną Templariuszy.

Ale Templariusze nie byli jedynymi Krzyżowcami, którzy uwikłani są w historię św. Graala. Kiedy ustanowiono królestwo Jerozolimy, obok Templariuszy powołano do życia jeszcze jeden zakon militarny, którym byli Joannici (dzisiejsi Kawalerowie Maltańscy). Przez lata krucjaty Joannici wielokrotnie rywalizowali o wpływy z Templariuszami i nawet po rozwiązaniu zakonu Templariuszy ich drogi wielokrotnie się krzyżowały w rozmaitych okolicznościach (Joannici przejmowali wiele dóbr po Templariuszach i postrzegani byli jako ich konkurencja). O ile Templariusze w tajemnicy wymykali się do Nowej Szkocji, o tyle Joannici po załamaniu się Krucjaty i utraceniu dóbr w Ziemi Świętej, a także wyspy Rodos, która była ich główną bazą, otrzymali w swe posiadanie dzisiejszą prowincję Quebec. W Ville de Quebec wybudowali pierwszą na Nowej Ziemi fortecę. Nieoczekiwanie tereny dzisiejszej francuskojęzycznej Kanady stały się domem dla dwóch najpotężniejszych średniowiecznych zakonów. Zakonów, których ideologia jaką wyznawały i system wartości, nieoczekiwanie nie pokrywał się ze stanowiskiem Watykanu. Zakony poprzez swą militarną i ekonomiczną siłę a także wojskową dyscyplinę zdołały skutecznie zakonspirować swe prawdziwe podejście do kwestii wiary a przez to i życia. Próba stworzenia społeczności rządzonej w ten alternatywny sposób zakończyła się katastrofą i masakrą Katarów i Albigensów. Nie powiodła się także próba stworzenia nowego państwa Outremere w Palestynie. Nieoczekiwanie jedyną szansą okazała się być podroż na ląd, który wówczas nie tylko nie istniał na mapach, ale także w percepcji tryumfującego papiestwa i świeckich władców Europy, którzy szybko orientowali się, że Krzyżowcy stają się dla nich niebezpiecznym konkurentem. Rycerskie zakony strzegące linii krwi Chrystusa (patronem Joannitów był św. Jan, w którego Ewangelii można przeczytać historię wesela w Kanie Galilejskiej, które z kolei wg Katarów miało być ślubem Jezusa i Marii Magdaleny) i pragnące przywrócić mu należne miejsce w Jerozolimie przegrały swą walkę lecz nie poddały się. Skoro więc nie można było zdobyć starej Jerozolimy, to trzeba było znaleźć nową. I dlatego wybudowano ją od podstaw w Ameryce, trzymając rzecz całą w permanentnej konspiracji po dziś dzień, aby już nikt nigdy nie pokrzyżował planów i nie odebrał Nowej Jerozolimy św. Graalowi.

Autor: Chris Miekina

Św.Graal i Templariusze cz.1

boul97

W książce „Holy Grail Across the Atlantic”, autor Michael Bradley stara się wykazać, że grupa religijnych heretyków z Europy dotarła do dzisiejszej Kanady, osiedlając się w Nowej Szkocji (1398). Grupa ta miała przywieźć ze sobą najcenniejszy relikt Chrześcijaństwa: św. Graala.


Heretyków tych nazywano w Europie Katarami lub Albigensami. Głównym elementem tej herezji była ich wiara w to, że Jezus poślubił Marię Magdalenę i miał z nią jedno lub może nawet więcej dzieci, które przetrwały zawieruchę historii i znalazły schronienie w południowej Francji. Ci heretycy wierzyli, że potomkowie Jezusa żyją wśród nich a rodziną która reprezentowała ten związek, była rodzina de Bouillons. To oni mieli nosić w sobie krew Jezusa i być jego bezpośrednimi potomkami. Przez swój specjalny status rodzina de Bouillons stała się śmiertelnym zagrożeniem dla pozycji papieża, podważając zasadność reprezentowanej przez niego instytucji a także grożąc rewizją Nowego Testamentu, złożonego w jedną całość, tak aby odpowiadała potrzebom Watykanu.

Papież miał pełną świadomość tego zagrożenia dla własnej politycznej i religijnej władzy, ale niewiele mógł zrobić wiedząc, że poparcie dla Katarów i ich wersji Nowego Testamentu jest zbyt silne by wystąpić przeciwko nim otwarcie. Po Europie krążyły wówczas genealogie pokazujące świętą linię krwi od Jezusa, aż po Godfryda de Bouillon (który w 1099 roku został ogłoszony królem Jerozolimy przez konklawe tak duchownych jak i możnowładców). Sam Godfryd czując sprzyjającą chwilę dziejową zaczął energicznie utrwalać swoją specjalną pozycję w Chrześcijaństwie i stworzył siłę militarną, która miała chronić jego polityczną zdobycz. Był to zakon rycerski Świątyni Salomona, zwany później Templariuszami. Po początkowych sukcesach szczęście odwróciło się od Templariuszy, Jerozolima została utracona i mimo wysiłków aby utrzymać Królestwo Boże na Bliskim Wschodzie, stało się jasne, że jego koniec jest bliski.

Herb Królestwa Jerozolimy

Dynastia założona przez Godfryda de Bouillon, musiała przełknąć tą klęskę i wycofała się do rodzinnej siedziby w południowej Francji. Utrata Jerozolimy znaczyła także i to, że utracili oni swoją specjalną pozycję w Chrześcijaństwie – nimb świętości jaki ich otaczał. Papież natychmiast wykorzystał tą sytuacją i ogłosił krucjatę przeciwko heretyckim Katarom. 16 marca 1244 roku, padła ostatnia forteca Katarów, położona w wysokich Pirenejach – cytadela Montsegur. Pół wieku później, podobny los spotkał samych Templariuszy kiedy to papież Klemens V razem z królem Filipem Pięknym zmiażdżył potęgę zakonu (1307).

Zamek w Montsegur

Legenda głosi, że Templariusze znaleźli św. Graala w Palestynie i zostawili go pod opieką Katarów, którzy przechowywali go w swojej twierdzy Montsegur. Św. Graal w powszechnym wyobrażeniu był kielichem z którego pił Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy. Kielich ten przechowywał Józef z Arymatei i później zbierał w niego krew, która spływała z boku Jezusa, gdy po ukrzyżowaniu zadał mu ranę legionista Longinus. Dziś jednak staje się coraz bardziej jasne, że św. Graal to nie naczynie a kontynuacja świętej krwi Jezusa w kolejnych pokoleniach. Św. Graal wg legendy miał opuścić twierdzę w Montsegur na kilka dni przed jej upadkiem. Chronili go trzej rycerze i jeśli założyć, że św. Graal nie był kielichem, to rycerze chronili osoby, w których płynęła krew Jezusa.

 Po upadku zakonu wielu Templariuszy schroniło się w Portugalii, gdzie zmienili nazwę na zakon Rycerzy Chrystusa i byli chronieni przychylnością i łaską wielu portugalskich książąt i królów, którzy byli także Wielkimi Mistrzami zakonu. Inni Templariusze uciekli do Szkocji, gdzie chronił ich baron Rosslyn – Henry Sinclair. Wielu z nich w podzięce za przychylność swego patrona wzięło udział w walce Szkotów z Anglikami i pod wodzą księcia Roberta Bruce’a pokonali ich w bitwie pod Bannockburn. Wraz z Templariuszami św. Graal najprawdopodobniej dotarł do Szkocji i tu jego ślad zaczyna kluczyć i znikać, jakby ktoś zaczął skutecznie zacierać jego ślady. Poszlaką wskazującą miejsce, gdzie być może został ukryty lub przewieziony, są atlantyckie podróże Henry Sinclaira. Odkrył on ląd, który nazwał Estotiland i założył tam osadę. Z wielkim prawdopodobieństwem można dziś powiedzieć, że tym lądem była dzisiejsza (jakżeby inaczej) Nowa Szkocja w Kanadzie.

Sinclair z pewnością nie podróżował dla przyjemności. Nie robił tego także z sympatii dla swoich przyjaciół Templariuszy. Wiedział, że służy jakiejś wielkiej sprawie, idei ważniejszej niż jego kraj, dobra a nawet rodzina, którą pozostawił bez obrony gdy na co najmniej dwa lata zniknął wraz z całą swą flotą za Atlantykiem.

Cdn.

Autor:Chris Miekina

Obława. Najbardziej poruszający polski film roku

Zdrada ma wiele twarzy – taki slogan promuje film Obława Marcina Krzyształowicza, jedno z najnowszych osiągnięć polskiej kinematografii. A jest to osiągnięcie o tyle szczególne, że choć jego polska premiera odbyła się ledwie niecały miesiąc temu (światowa – 9 maja), to obraz ten zdążył już zdobyć m.in. Srebrne Lwy na festiwalu w Gdyni, a na 36 Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Montrealu znalazł się w gronie szesnastu najlepszych tegorocznych filmów świata. Wystarczająco Was zachęciłem? Zapraszam więc do czytania.

Film opowiada o życiu partyzantów podczas drugiej wojny światowej oraz o ludzkich słabościach, tutaj przedstawionych w różnych formach zdrady. Stacjonują w pięknych lasach Beskidu Sądeckiego, ale ich codzienność nie jest tak malownicza. Są nękani przez zimno, choroby, ustawicznie zmniejszane racje żywnościowe i wroga, nie tylko tego oczywistego, w niemieckich mundurach. Oddział zajmuje się m.in. likwidowaniem zdrajców i konfidentów. Akcja filmu rozwija się na dobre, gdy główny bohater, kapral „Wydra” (Marcin Dorociński) otrzymuje zlecenie na miejscowego kolaboranta, Kondolewicza (Maciej Stuhr). Sytuacja nabiera barw, ponieważ „Wydra” i Kondolewicz są kolegami ze szkolnej ławy. Mało tego, Hanna Kondolewiczowa (Sonia Bohosiewicz) okazuje się skrywać tajemnicę z przeszłości „Wydry”. Dopełnieniem fatalnego czworokąta jest „Pestka” (Weronika Rosati), sanitariuszka oddziału i rozdarta wewnętrznie dwudziestotrzyletnia dziewczyna. Losy tej czwórki swą surowością i dosłownością wgniatają widza w fotel. Sporą rolę odgrywa tutaj oryginalny sposób przedstawiania scen. Nie jest to klasyczny, linearny montaż filmowy, lecz retrospekcje umiejętnie wycięte ze swego chronologicznego miejsca w szeregu i wklejone w akcję. Dzięki temu widz zmuszony jest cały czas do koncentracji uwagi i co najciekawsze – zabieg ten nie męczy. Drugą ciekawostką jest wizerunek partyzantów. Nie są to przystojni, młodzi i zawadiacko dowcipni herosi, do jakich przyzwyczaił nas polski film przez dziesięciolecia. Są to raczej zgorzkniali mężczyźni, którym bagaż doświadczeń wojennych dopisuje przynajmniej dziesięć lat do wizerunku. Nie dbają o golenie i fryzury przedwojennych amantów. A także – co może wydać się szokujące dla wielbicieli epopei narodowych – używają wulgaryzmów. Wydaje się, że jest to najbardziej zbliżony do prawdy obraz partyzanckiego życia, albowiem opowieść jest inspirowana losami kpr. Adama Krzyształowicza, ps. „Wydra” – ojca reżysera.

W głównej roli widzimy Marcina Dorocińskiego. O tej kreacji mówi się w kuluarach: „genialna”. Aktor ten już dawno przyzwyczaił nas, że po pierwsze: nie bierze udziału w projektach nie mających większego sensu artystycznego, a po drugie: każda jego rola jest filmową perłą. Sprawiają to poniekąd jego warunki i talent, ale przede wszystkim niemal heroiczne poświęcenie, z jakim przygotowuje się do roli. Vide słynny pomysł aktora aby spiłować sobie „jedynkę” do roli komisarza Desperskiego w Pitbullu. A skoro jesteśmy przy tym świetnym filmie o policjantach – Obława jest pierwszym od tamtego czasu spotkaniem na planie Dorocińskiego z Weroniką Rosati. Z przyjemnością stwierdzam, że wpływowi rodzice (?), szkoła aktorska w Stanach Zjednoczonych i praca z tamtejszymi twórcami sprawiły, że ta młoda aktorka wreszcie wywarła na mnie pozytywne wrażenie i stało się to właśnie za sprawą roli „Pestki”. W interesujący sposób pokazała emocje i rozterki początkowo pozytywnej postaci, która wbrew sobie przechodzi na złą stronę. Tak samo Maciej Stuhr. Może rozdrażnię wielbicieli tego ciągle młodego aktora, ale bardziej doceniam jego talent estradowy (kabaret). Jako aktor zawsze wydawał mi się nieco wybrakowany i ciągle sto zawodowych lat świetlnych za swoim wielkim ojcem. To raczej popularne (niekoniecznie dobre) filmy sprawiały, że dorobił się grona wielbicieli, zwłaszcza płci żeńskiej. I podobnie jak w przypadku Rosati – Obława jest w pewnym sensie punktem przełomowym w jego karierze. Przede wszystkim, podobnie jak koleżanka, po raz pierwszy zagrał postać negatywną – Henryka Kondolewicza, przedsiębiorcę i lokalnego konfidenta z szerokimi układami. I zagrał go naprawdę dobrze. Zrobił to w taki sposób, że na ekranie widać prawdziwą szuję zamiast słodkawego blondynka, przypadkowo uwikłanego w wielkie kłopoty, jakie to postacie grywał przeważnie do tej pory.

Jeśli chodzi o dalszy plan, mimo wielu znakomitych aktorów, szczególną uwagę zwróciłem na dwóch. Ciągle niestety bardziej znany pod nazwiskiem Waldusia Kiepskiego, niż swoim własnym, Bartosz Żukowski ponownie udowadnia, że należy do czołówki. Gdziekolwiek się pojawia – jest znakomity. Znakomicie gra chemika, producenta fałszywej heroiny (Skorumpowani), miejscowego bandytę chronionego przez układy wpływowego ojca (Kryminalni), czy przygłupiego i bardzo sympatycznego Waldusia (Świat według Kiepskich). Jego drugoplanowa postać w Obławie („Waniek”) jest bardzo wyrazista i odegra jedną z ważniejszych ról w całej fabule. Jego kolegą z lasu jest „Rudzielec”, młody i nieco naiwny, bo wierzący w ideały i sprawiedliwość chłopak. Jego rola jest niedługa, ale zapada w pamięć. Aż trudno uwierzyć, że gra go Alan Andersz, bardziej naturszczyk niż aktor, który do tej pory dał się zapamiętać najbardziej z serialu 39 i pół (Patryk Jankowski, syn głównego bohatera) i z… Tańca z gwiazdami. Marcin Krzyształowicz miał niewiarygodny wpływ na swych aktorów i aż dziw bierze, że Obława jest dopiero trzecim jego filmem fabularnym i pierwszym, o którym usłyszała szersza publiczność.

Mimo że film nie należy do lekkich i obfituje w długie momenty ciszy, nie nudzi ani przez chwilę. Nie pozwala na to wartka akcja i ciężar wydarzeń. Wspomniana cisza nie jest tu przypadkiem, a środkiem. Film trzyma w autentycznym napięciu od początkowych minut, kiedy to strzał z pistoletu odsłania twarz głównego bohatera, do ostatniej sekundy, kiedy gaśnie ekran i… również czekamy na strzał. Napisy końcowe okraszone są tylko gwizdaną melodyjką, która towarzyszyła postaciom w filmie, a po kilkunastu sekundach… znów zalega cisza. Reżyser proponuje refleksję zamiast muzyki. Ponadto widać jego inspirację filmem Inglourious Basterds (Bękarty wojny) Quentina Tarantino. Niektóre sceny mogą być szokujące, a przez moment dochodzi nawet do czegoś, co z grubsza można nazwać kanibalizmem.

Obawiam się, że w Polsce film nie zostanie na długo zapamiętany, ponieważ przedstawia fragment polskiej historii w sposób boleśnie autentyczny, niepomnikowy, dla niektórych może wręcz obrazoburczy. My wolimy oglądać wojnę oczami Janka Kosa, Franka Dolasa, Hansa Klossa, bohaterów serialu Czas honoru, ewentualnie w atmosferze ociekającej patosem i martyrologią. A może to właśnie takie obrazy jak Obława powinny odnosić największe sukcesy, nie tylko frekwencyjne i komercyjne, ale artystyczne?

Film może zamieszać w głowach, polecam.

Marcin Śmigielski

Fot.: materiały prasowe

Ja Jestem

Capture d’écran 2012-11-06 à 22.36.11

Redaktor naczelny dwumiesięcznika “Michael” Jacek Morawa PSM zaprasza na projekcję filmu i spotkanie z wyjątkowym świadkiem wiary Lechem Dokowiczem, reżyserem filmów: “Egzorcyzmy Annelise Michel”, “Duch”. “Ja Jestem”. Rekolekcjonistą, który podzieli się refleksjami o swoim nawróceniu, walce duchowej we współczesnym świecie i niezwykłej obecności Boga pośród nas. Czas trwania filmu 70 min.

Lech Dokowicz – producent i operator filmowy. Ojciec pięciorga dzieci. W latach 1986-88 pracował jako oświetleniowiec w Bawarskiej Operze i Teatrze Narodowym w Monachium. W 1988 założył i do 1990 prowadził grupę teatralną Anton-Fingerle-Zentrum w Monachium. W latach 1991-94 był asystentem Chrisa Karpa, szwajcarskiego operatora filmowego. Od 1995 pracuje jako niezależny producent oraz operator filmowy. Produkował dla niemal wszystkich niemieckich stacji telewizyjnych: ARD, ZDF, PRO 7, BR, SAT 1, VIVA. Filmy dokumentalne, reportaże, seriale TV. W 1999-2001 Chefoperator Media AG. Od 2001 produkcja filmów dokumentalnych dla polskiej telewizji Polsat a od 2006 produkcja i realizacja filmów dla TVP1 oraz TVP2. Jako operator i producent filmowy współtworzył niemiecką scenę techno. Porzucił działalność po tym, jak – według jego relacji – odkrył związki elity środowiska z praktykami okultystycznymi i satanistycznymi oraz ich podświadomym propagowaniem wśród uczestników imprez.

Twórczość Lecha Dokowicza w dziedzinie filmowej:

Ja Jestem                                                2012 – produkcja, scenariusz, reżyseria, zdjęcia

Syndrom                                                 2012 – produkcja, scenariusz, reżyseria, zdjęcia

Duch                                                       2009 – scenariusz, reżyseria, zdjęcia

Egzorcyzmy Anneliesa Michel            2007 – scenariusz, realizacja, zdjęcia

Boskie Oblicze                                      2006 – scenariusz, zdjęcia

Śmierć na życzenie                              2004 ;zdjęcia

Narkotyk                                               2004;zdjęcia

Cywilizacja aborcji                              2004  zdjęcia

Spotkanie z Lechem Dokowiczem:9 listopad 2012  piątek – Parafia M. B. Częstochowskiej  Montreal QC, spotkanie po Mszy św. o godz. 19:00.

Opracował:Krzysztof Lipiński

Saga Rodu Brzezińskich

Capture d’écran 2012-10-10 à 15.45.27

Zanim Amerykanie w latach 80-tych ub.stulecia nauczyli się w miarę poprawnie wymawiać nazwisko Zbigniewa Brzezińskiego, Amerykanina z polskim rodowodem posługującym się słowiańskim,szeleszczącym językiem,był przed nim jego ojciec.Tadeusz Brzeziński,ojciec Zbigniewa o którym co prawda wspomina się przy okazji prezentacji wybitnego syna Zbiga,lecz ciągle zbyt mało,oraz w sposób usuwający całkowicie w cień blask tego wybitnego dyplomaty. Tadeusz Brzeziński: (ur. 21 lutego 1896 w Złoczowie,zm.07 stycznia 1990 w Montrealu). Syn Kazimierza, sędziego z Przemyśla, który od 1898 do kwietnia 1906 był adiunktem sądzie grodzkim w Radymnie, i Zofii z Woronieckich.(Grób Kazimierza Brzezińskiego,dziadka Zbigniewa,znajduje się na Cmentarzu Głównym w Przemyślu). 1 września 1902 rozpoczął naukę w radymniańskiej czteroletniej szkole ludowej.

Tadeusz Brzeziński,Lipsk 1932 (fot:Narodowe Archiwum Cyfrowe)

W związku z przeniesieniem ojca do pracy w Przemyślu, tamże ukończył czwartą klasę w Szkole Ludowej im. Jana Kantego przy ul. Grunwaldzkiej. We wrześniu 1906 rozpoczął naukę w c.k. gimnazjum z polskim językiem wykładowym na przemyskim Zasaniu. W 1914 zdał maturę z wyróżnieniem, za co otrzymał – jako prymus – dyplom uznania. W latach 1914–1918 studiował na uniwersytetach w Wiedniu i Lwowie. 12 grudnia 1918 ukończył Wydział Prawa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Lwowskiego. Jako ochotnik 2 Pułku Strzelców Lwowskich walczył w wojnie polsko-ukraińskiej (1918–1919), brał udział w Bitwie Warszawskiej w 1920. Na początku 1921 został zdemobilizowany.

Lipsk 1932 (fot:Narodowe Archiwum Cyfrowe)

Bezpośrednio po zakończeniu służby wojskowej podjął pracę w Prokuraturze Generalnej RP w Warszawie, a pod koniec 1921 został zatrudniony w polskiej służbie dyplomatycznej. Służył na placówkach w Essen (1921–1922), Lille  (1928–1931),Lipsku(1931–1935), Charkowie (1936–1937). Pracując w Lipsku, zaangażował się w pomoc Żydom uwięzionym przez nazistów, pomagając im w emigracji. Za te działania został wpisany do „Złotej Księgi” Keren Keyemeth w Izraelu, a w 1978 premier Izraela Menachem Begin podziękował mu w oficjalnym liście.

Koścół w Saint-Sauveur (fot:autor)

Cmentarz w Saint-Sauveur(fot:autor)

W 1938 został skierowany na placówkę dyplomatyczną do Kanady jako konsul generalny Polski w Montrealu. Po II Wojnie Światowej został w Kanadzie (obywatelstwo przyjął w 1951). Działał w Kongresie Polonii Kanadyjskiej, którego prezydentem był w latach 1952–1962. W 1956 zwołał zebranie Naczelnej Rady Kongresu, podczas którego uchwalono przeprowadzenie kampanii pod hasłem „Chleb dla Polski”. W ciągu kilku miesięcy zebrano 200 tys. dolarów i za pośrednictwem kardynała Stefana Wyszyńskiego przekazano głównie na lekarstwa i wsparcie szpitalnictwa. Dzięki zabiegom Brzezińskiego podjęto działania na rzecz rewindykacji wymagających konserwacji skarbów wawelskich, wywiezionych w pierwszych dniach wojny z Polski, które poprzez Rumunię,Francję i Anglię dotarły do Kanady. Wśród nich był m.in. miecz koronacyjny królów Polski,Szczerbiec. Działał również w Polskim Instytucie Naukowym w Kanadzie, organizując m.in. zjazd artystów, pisarzy i dziennikarzy, który odbył się w 1975 w Montrealu. Do emerytury pracował w Ministerstwie Kultury prowincji Quebec, pomagając w organizowaniu francuskojęzycznych ośrodków kultury w małych miastach. Był żonaty z Leonią z domu Roman. Ojciec Zbigniewa,amerykańskiego politologa, byłego doradcy ds.bezpieczeństwa narodowego prezydenta Stanów Zjednoczonych Jimmy,ego Cartera. Pozostali synowie to Lech, inżynier, oraz zmarły przedwcześnie Adam.

Grób rodzinny Konsula Brzezińskiego na cmentarzu Saint-Sauveur (fot:autor)

Przyjazd do Montrealu we wrześniu  1938 roku dr Tadeusza Brzezińskiego ożywił i ucieszył polską społeczność w Kanadzie. Dotychczasowa działalność Tadeusza Brzezińskiego na placówkach w Lille i Lipsku przyniosła mu sławę dyplomaty blisko współpracującego z Polonią, przywódcy obdarzonego energią i pasją działania. Podzielona i rozproszona Polonia kanadyjska potrzebowała osoby, która scaliłaby skłócone organizacje i tchnęłaby w nie nowego ducha. Prasa polonijna odnotowała przyjazd nowego konsula w artykule “Jedni odjeżdżają, drudzy przyjeżdżają”: ” Po konsulu Kickim w Montrealu obejmuje ten posterunek wybitny urzędnik, mający za sobą piękną kartę współpracy z wychodźstwem polskim we Francji, konsul generalny Tadeusz Brzeziński. Bardzo dobrze, że właśnie tego typu człowiek obejmuje posterunek na ziemi kanadyjskiej.

Płyta nagrobkowa rodziny Brzezińskich w pod montrealskiej miejscowości Saint-Sauveur (fot:autor)

Notatki prasowe z Montrealu komentujące przybycie Tadeusza Brzezińskiego na placówkę dyplomatyczną w Montrealu:

Niedziela 30 października wieczorem w Domu Polskim Towarzystwa Orła Białego w Montrealu była wielką manifestacją zgotowaną państwu konsulostwu Brzezińskim urządzoną ze strony Polonii montrealskiej. Wydano bankiet powitalny i zarazem pożegnalny dla pana konsula Władysława Kickiego, który po blisko czteroletnim pobycie w Kanadzie powraca do Polski.”

W listopadzie 1938 konsul generalny dr Tadeusz Brzeziński rozpoczął swoje urzędowanie w Montrealu. W latach 1938-45 siedziba konsulatu RP mieściła się w 9-o piętrowym budynku przy 1410 Stanley Street.  “Konsul dr Brzeziński objąwszy stanowisko konsula na wschodnią Kanadę, po kolei zwiedza polskie osiedla pragnąc zapoznać się z organizacjami polskimi.” Nowy konsul starał się łagodzić polonijne spory akcentując cel najwyższy – jedność i porozumienie w imię służenia Polsce. Nie ważne były różnice, które dzieliły – istotna była Polska, do której przywiązanie i tęsknota głęboko tkwiły w sercach emigrantów. Wybuch wojny i tragedia narodu polskiego, pomimo oddalenia, znalazły natychmiastowy oddźwięk w polskiej społeczności w Kanadzie. Wiara w bliskie zwycięstwo, determinacja i świetna organizacja cechowały polskich dyplomatów, którzy stanęli na czele różnorodnych inicjatyw polonijnych, jak również starali się wciągnąć do pomocy społeczeństwo kanadyjskie. “Konsul RP w Montrealu dr Tadeusz Brzeziński jest bardzo czynnym dyplomatą. Oprócz licznych urzędowych czynności, jakie załatwia każdego dnia w swoim biurze konsularnym, jest stale w objazdach po osadach polskich, zapraszany przez organizacje i towarzystwa , na wiece historyczne i obchody. Lubiany jest za swoje szczere, demokratyczne i tolerancyjne przekonania oraz za zdolność mów swoich, którymi porywa ogół wychodźczy” – napisał “Związkowiec” w sierpniu 1940 roku.

Wszystkie obowiązki Konsulatu RP w Montrealu, codzienne i te dodatkowe, wynikające z czasu wojny, nie zakłócały kalendarza rocznic i świąt narodowych, które konsulat od lat realizował z Polonią. 29 czerwca 1941 roku odszedł na zawsze Ignacy Jan Paderewski – autorytet i przywódca duchowy narodu polskiego. Konsul Tadeusz Brzeziński poleciał na uroczystości pogrzebowe do Nowego Yorku. Stały się one wielką manifestacją patriotyczną. 3 maja 1942 roku, w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3-go Maja, 10 tysięcy Polaków defilowało ulicami Montrealu. Gdy rok 1945 przyniósł wieści najgorsze, przypieczętowane decyzjami w Jałcie 4-11 lutego 1945 roku, minister spraw zagranicznych w rządzie Arciszewskiego, Adam Tarnowski, zlecił podjęcie przygotowań przez placówki do zabezpieczenia archiwów, materiałów szyfrowych i pieniędzy. W marcu i kwietniu zaczęto likwidować i zabezpieczać placówkę montrealską. 4 marca odbyło się w Montrealu wielkie zebranie społeczności polskiej: ” W Sali Towarzystwa Orła Białego w Montrealu odbyło się wielkie zgromadzenie protestacyjne Kongresu Polsko-Kanadyjskiego. Do licznie zgromadzonych przedstawicieli i członków wszystkich organizacji przemawiał Tadeusz Brzeziński, który w przemówieniu swym przypomniał obietnice poczynione Polsce przez Wielką Brytanię w sierpniu 1939 roku, udział Polaków w obecnej wojnie przy boku aliantów, stratę przeszło 8 milionów obywateli w czasie tej wojny oraz całkowite zniszczenie Warszawy. Następnie konsul Brzeziński odczytał dawne deklaracje ministra A. Edena i ustępy Karty Atlantyckiej, z którymi decyzje w Teheranie i Jałcie są sprzeczne. Treść przemówienia była, jak zwykle, patriotyczna, gorąca i piękna”.

Zbigniew Brzeziński, amerykański politolog polskiego pochodzenia,sowietolog , geostrateg, w latach 1977–1981 doradca prezydenta Carterads.bezpieczeństwa narodowego USA. Kawaler Orderu Orła Białego. Żonaty z rzeźbiarką Emilie Benes (ur. 1932 w Genewie), Amerykanką czeskiego pochodzenia, spokrewnioną z prezydentem Czechosłowacji Rdwardem Benesem. Ma troje dzieci: bliźniaków Jana i Marka (ur. 1965), oraz córkę Mikę (ur. 1967). Zbigniew Brzeziński uchodzi za jedną z trzech osobowości,obok Lecha Wałęsy i Jana Pawła II,którzy przyczynili się w bezpośredni sposób do obalenia komunizmu. Zbigniew Brzeziński,był profesorem na Columbia University w Nowym Jorku,jego uczniem jest między innymi obecny prezydent Stanów Zjednoczonych niejaki Barack Obama. Syn Zbigniewa,Mark Brzeziński jest prawnikiem w kancelarii McGuireWoods w Waszyngtonie. W 2008 roku był doradcą ds. polityki zagranicznej w kampanii prezydenckiej Obamy, wcześniej pracował m.in. w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w Białym Domu.

Mark Brzeziński podczas uroczystości zajęcia stanowiska ambasadora Stanów Zjednoczonych w Szwecji z żoną Natalią Lopatniuk.

Mark Brzezinski jest doktorem nauk politycznych Uniwersytetu w Oksfordzie, spędził też w Polsce dwa lata jako stypendysta Fundacji Fulbrighta. Mówi biegle po polsku, jest autorem wielu publikacji dotyczących Polski, Rosji oraz regionu Europy Środkowo-Wschodniej.

Syn Zbigniewa,Ian(pierwszy od lewej) jest republikaninem;niewykluczone,że kiedy wygra dzisiaj w wyborach Romney to Ian wejdzie do rządu Stanów Zjednoczonych.

Mika Brzezinski-córka Zbigniewa,amerykańska dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Pracowała dla stacji telewizyjnych CBS,NBC Newes i MSNBC

Apel do poloni montrealskiej: redakcja Kroniki Montrealskiej zwraca się z prośbą do środowisk polonijnych w Montrealu o poparcie inicjatywy nazwania jednej z tych bezimiennych ulic w dzielnicy Rosemont  ,imieniem Tadeusza Brzezińskiego,człowieka,który z pasją patrioty polskiego spędził większość swojego życia w Montrealu.

Autor:Zbigniew Wasilewski

zdjęcia:własne,Narodowe Archiwum Cyfrowe,internet


INTRONIZACJA CZESŁAWA KACZYŃSKIEGO

Capture d’écran 2012-10-30 à 10.34.47

W dniu 26 pazdziernika Panteon muzyki klasycznej Konserwatorium  Muzycznego w Trois-Rivieres intronizował wielce zasłużonego dla kultury muzycznej tego miasta polskiego profesora Czesława Kaczyńskiego. Uroczystość uwieńczona została recitalem fortepianowym córki pianisty, Krystyny. Profesor zmarł 10 lat temu a jego szczątki zostały złożone na cmentarzu w Trois-Rivieres  obok swojej żony. Pamiętny pogrzeb  artysty w którym uczestniczyły tłumy, stał się manifestacją świata muzycznego w hołdzie dla jego zasług. A były one dla Trois-Rivieres i  Quebecu   niezaprzeczalne.

 Czesław Kaczyński urodził się w Polsce, a naukę gry na fortepianie  rozpoczął w wieku 5 lat. Studia odbył w Konserwatorium w Warszawie u prof. Bolesława Woytowicza (fortepian). Po wojnie znalazł się w Italii gdzie kontynuował studia w rzymskim Konserwatorium Santa Cecilia. Otrzymał tam dyplom  ukończenia z najwyższym odznaczeniem. Następnie udoskonalał swój warsztat pianistyczny u  Alfreda Casella. Studiował  również wi Accademia Musicale Chigiana w Sienie u Guido Agosti. Na międzynarodowym konkursie  muzycznym w tym mieście zdobył  3 nagrody za interpretacje dzieł Bacha i Chopina. Podczas 7 lat pobytu w Italii  wiele koncertował. Do Kanady przybył po wojnie wraz z żoną Mary  Maltaise, która była znakomitą śpiewaczką (kontralt).

Podróżując po Quebecu zauroczył się regionem Mauricie i postanowił tam się osiedlić. Od pierwszych chwil organizował koncerty i zajmował się pedagogiką,   przebijajac  się stopniowo  w tutejsze nieznane mu środowisko muzyczne. W latach 1954-61 prawie wszystkie fortepiany sal koncertowych regionu Trois- Rivieres rozbrzmiewały pod jego palcami muzyką Chopina. Wytrawniejsi melomani i koneserzy sztuki  potrafili dostrzec jego talent i wspierali jego aktywność. Można  tu przytoczyć nazwisko rodziny Rousseau  i duchownego muzyka Josepha-Gersa Turcotta, który przez wiele lat marzyl o powołaniu w Trois-Rivieres konserwatorium muzycznego. Z myślą o występach publicznych Kaczyński zorganizował w Saint-Jean-des- Piles małą salę koncertową o wspaniałej akustyce, w której występował niekiedy również  ze swoją żoną. Na koncercie inaugurującym    wystapiła znana śpiewaczka Irene Allard Moquin.  W kolejnych latach odbywały się tam recitale sławnych artystów,  a nawet  organizowano mini-festiwale. Publiczność przybywała ze wszystkich zakątków regionu Mauricie. Piękną przeszłość posiada też Konserwatorium w Trois-Rivieres związane z nazwiskiem Kaczyńskiego. Powstało ono w roku 1964 dzięki jego wysiłkom, a także licznych społecznikowców z Allardem Rousseau na czele.  W ten sposób  marzenie  O. Turcotta o powołaniu konserwatorium doczekało się realizacji. Stało się  ono siódmą szkołą tego typu w Quebecu. W  roku założenia liczyło co prawda tylko 35 uczniów  i 3 profesorów, ale w następnych  latach   szkoła systematycznie rozkwitała  W roku 1968 udzielano lekcji  już na 15 instrumentach. Od założenia konserwatorium minęło do dziś 48 lat, a ,,przewinęło’’ się w jego murach ponad 2000 uczniów.

Czesław Kaczyński był dyrektorem w latach 1964-70 i podczas swojej kadencji otoczył się wspaniałą kadrą pedagogiczną. Następnie pracowal jako wykladowca w Konserwatorium Muzycznym w Montrealu. Gdy przeszedł na emeryturę powrócił do Italii i tam spędził ostatnie lata swojego życia. Był  cenionym, znakomitym pianistą. Świadectwem tego są jego liczne recitale które dawał w  salach koncertowych wielu krajów,  m.in. w Carnegie Hall w Nowym Yorku  (1960 rok).  Był człowiekim bardzo żywotnym. Działał aktywnie jako  pianista i pedagog aż do 80-go roku życia. Pozostawił dwie córki i dwóch synów-blizniaków. Troje z nich poświęciło się  karierze muzyka. Jedna z córek Florenca jest śpiewaczką , druga Krystyna -  pianistką.  Jeden z jego synów był szefem muzycznym Cirque du Soleil.

Autor:Radosław Rzepkowski

Śpieszmy się kochać ludzi

Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej

tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dzwięk troche niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widziec naprawde zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzec
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a bedziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

Autor: ks.Jan Twardowski